000285a |
Previous | 12 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
STRONA 12 ZE ŚWIATA KOBIECEGO Błędy matek śmiertelność w pierwszym ro-ku życia wśród dzieci karmio-nych piersią jest siedem razy mniejsza nii niemowląt odży-wianych sztucznie Wskazuje to więc na to że każda matka po-winna karmić niemowlę swoją piersią Skoro dziecina zacznie ssać pierś co zwykle następuje po 24 godzinach od urodzenia wówczas następuje każdorazowe ogrzanie go i dlatego śpi ono głę-boko i słodko przy piersi matki JeMi pokarm zbyt powoli napły-wa do piersi wówczas należy dziecku częściej dawać ssać aby ssaniem pobudzało czynność gru-czołową Nie powinno się jednak przeciążać dziecka pokarmem Dziecku nie pozwalać usypiać przy piersi gdyż mleko może mu w buzi pozostać i tam ulegać roz-kładowi i zepsuciu Jeśli mleko zaczyna wysychać w piersi nale-ży wówczas dziecko odłączyć od piersi a zacząć je karmić mle-kiem krowim z butelek Mylnie postępują niektóre matki które wzorują wychowa-nie nowoczesnego dziecka na własnym wychowaniu Inne cza-sy okoliczności 1 w ogóle wycho-T- o też specjaliści podkreślają Pewnie nie ma pomiędzy na-mi osoby która by od czasu do czasu nie zapadała na zaziębię-ni- e Więc podajemy poniżej osiem przestróg dla osób które pragną się zabezpieczyć przed narażeniem się na nieraz niepo-trzebne zaziębienie 1 Nie przestawać z osobami które są przeziębione i kichają czy kaszlą 2 Zawsze używać czyste na-czynia do jedzenia i picia Nie dzielić się ręcznikiem filiżanką albo łyżką z drugimi osobami 3 Myć ręce mydłem i ciepłą wodą przed albo Tadeusz I! przy każdej sposobności błędy tak często popełniane przez matki ze szkodą dla Jziecka Poniżej podanych jest kilka ważnych i podstawowych błędów tak często popełnianych przez najtroskliwsze matki 1 Ssanie palca przez dziecko i dawanie mu różnych lekarstw polecanych przez doświadczone sąsiadki 2 Brudny smoczek brudne za-bawki nie wygotowana butelka brudna podłoga 3 Hałas wstrząsy i ciągłe nie-potrzebne kołysanie lub nosze-nie dziecka 4 Całowanie dziecka w usta przez rodzinę i obcych 5 Troskliwa nieraz matka da-jąc dziecku mleko dla przeko-nania się czy nie jest ono gorące próbuje je przez branie smocz-ka do ust Nie domyśla się jed-nak że w ten sposób wyrządza wielką krzywdę swemu dziecku 6 Pozwolenie dziecku na zaba-wianie się zaraz po karmieniu co często powoduje u niego wy-mioty 7 Pozwalanie dziecku na ssa-wan- ie zmieniło się kompletnie nie próżnej butelki Przestrogi przed przeilciienim posiłkiem Dołęga-Mosfowi- cz przed dotykaniem jakiegokol-wiek pokarmu 4 Jadać odpowiednie pokar-my które winny się składać z mleka i sera ziemniaków i przy-najmniej dwóch jarzyn cytro-ró-w pomidorów i owoców mię-sa ryb albo drobiu zbożówek chleba i masła i tylko miernej ilości słodyczy 5 Kiedy ktoś jest rozgrzany niechaj uważa ażeby zaraz po- tem nie popadł w dreszcze Uni-kać przeciągu przemoczonych nóg albo zmoczonego odzienia Nosić ubranie stosowne do tem peratury powietrza mieszkać iiittiai-iijimninmi-ił- i iKłi :iłui iii-M:-i-i h:i:h:i-iiwi- i tu łi łi-i-it-u:- - ijt-t-- t: iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiriiiriiiiiiiiriiiiiiHiiiiiniHiMiMmiiiiiiiiiiiiiiiiniini Właściwie mówiąc nigdy nie miał przyjaciół właśnie dlatego Nie-raz czuł dla kogoś dużą dozę sympatii czasem nawet przywiązania i po-dziwu Ilekroć jednak wzajemne stosunki schodziły z terenu kwestyj ogólnych naukowych koleżeńskich towarzyskich na grunt bardziej osobisty — natychmiast cofał się Nie chciał poznawać gdyż nie lubił by jego poznano Miał w sobie jakieś zabawne poczucie sprawiedliwoś-ci które kazało mu się rewanżować otwartością za otwartość wyzna-niami za wyznania Unikał zatem kontaktu a dotyczyło to nie tylko mężczyzn lecz l kobiet Będąc na trzecim roku architiktury omal nie ożenił się z jedną z koleżanek dlatego tylko że umiała nie mówić z nim o sobie i o nim Wszystkie romanse jakie miał a nie było ich wie-le kończjły ślą zawsze jego ucieczką pfzed narastającą intymnością przed postępującym poznawaniem się Jakże mało ludzi posiadało zdol ność zachowania swego wewnętrznego żjcia dla siebie i tej tamowy starczalności duchowej która pozwala na nie wdzieranie się w cudzą psychikę a przynajmniej nicobwieszczania swoich poznań i odkryć słowami Dotychczas przy Jagodzie czuł się bezpieczny Teraz wysilał swą pomysłowość by znaleźć jakiś dobry wykręt i czymprędzej stąd wyjść Jagoda jednak mówił dalej — Wiecie że i ja was szanuję Cenię już chociażby z urzędu jako zwierzchnik waszą inteligencję kulturę wiedzę uczciwość Nic nie nie przerywajcie nie dla komplementów to wyciągam Wprost przeciwnie Chcę właśnie powiedzieć że tfę bardzo mylicie w swoim sądzie o Malinowskim Irytujecie się gdy on załatwia interesantów gdy napuszonym tonem z nimi rozmawia Ale on jest w porządku Re-prezentuje instytucję i jako urzędnik państwa ma prawo i obowiązek zaznaczyć godność swoich funkcji a także godność stanu urzędniczego Czegóż pan chce od niego? — Ależ niczego Nie przypuszczam jednak by puszjł się na ra-chunek prestiżu państwa czy stanu urzędniczego — ironicznie zauwa żył Borowicz — To już nie nasza sprawa Chodzi o to że tak wygląda jak trze-ba a jeżeli Malinowski robi wielkiego znajdując w tym osobistą roz-kosz to tylko jego szczęście Dzięki temu urzędowanie staje się częś-cią jego prywatnego żjcia Wypełnia mu część życia Bądźmy szczerzy: panu panie Borowicz urzędowanie odbiera część życia pan pracuje tylko dla pensji Pracuje pan sumiennie nie zaprzeczam ale tylko dla zarobku Ja pracuję bo mi ta praca zastępuje życie a Malinowski jest z nas trzech najbardziej człowiekiem On żyje Nie myśl pan że go szpieguję Po prostu trudno nie widzieć i nie słyszeć Ubiera się z za-miłowaniem ubiera się szykownie a to kajakuje a to flirtuje tu pój-dzie na bal tu na dancing tu do znajomych On żyje W biurze żyje na Wiśle żyje che che che z kobietami żyje: Ani Ja ani pan takiej sztuki nie dokażemy — Majorze — zaoponował Borowicz ale jaki jest poziom jego życia jego zainteresowań! — To inna kwestia to całkiem inna kwestia — żachnął się Jagoda — Kwestia istotna — Nie Całkiem obojętna Ma radość życia — oto wszystko — Nie zazdroszczę mu — z pogardliwą obojętnością podniósł brwi Borowicz — Bo pan przecież myśli o gatunku życia I ja mu też nie zazdrosz-czę jego zainteresowań ale zazdroszczę że mu wypełniają egzystencję Ważne jest to żeby być w prądzie żeby być cząstką prądu — Ale dokąd ten prąd niesie? — Niechby i na zbity pysk — wzruszył ramionami Jagoda 1 od-wróciwszy się krzyknął: — kelner' Dwie wódki! — Czy nie za dużo? — lekko zaoponował Borowicz któremu już nieco kręciło się w głowie "ZWIĄZKOWIEC LISTOPAD (NOYEMBER) 30 — 1952 NU 7 — -- _ i i pracować w pokoju dobrze prze wietrzanym 6 Zażywać dostatecznego spo-czynku wypoczynku rekreacji i dużo świeżego powietrza Każ-dy z nas potrzebuje co najmniej osiem godzin spoczynku dla pod-reperowania zużytych sił i ener-- Walka z piegami Wiele spośród kobiet jasno-włosych szczególna rudowło-sych — ale czasem i brunetki z mleczno - białą cerą — płacą za swoją płeć wrażliwą i delikatną piegami Bardzo nieliczne firmy kosme-tyczne wyrabiają kremy t zw wybielające (bleaching cream) które są pomocne w wypadku opalenizny lub "zszarzenia" skó-ry ale które bardzo rzadko są skuteczne w usuwaniu piegów Sporo jest środków domowych do zwalczania piegów znanych i stosowanych od czasów niepa-miętnych Chociaż są nieszkodli-we — przeważnie nawet pielęg-nują skórę — przecież pomaga ją # Do środków domowych nale żą w pierwszym rzędzie sok cy trynowy i maślanka Wieczorem po umyciu twarzy nasmarować miejsca z piegami soskiem cytrynowym przecedzo-nym przez muślin i pozwolić że-by się wysuszył Po czym na noc leciutko wmasować — wbijając poduszkami palców — krem od-żywczy Przeciw ptegom liczniejszym 1 bardziej upartym zaleca się in-ny środek również stary jak cy-tryna lub maślanka Pokrajać bardzo drobno pęk świeżej naci pietruszki (parsley) 1 postawić ją na dobę w wodzieJ żeby naciągnęła Zlać wodę 1 do niecałej kwarty jej (1 34 pints) dodać jedną łyżeczkę nalewki benzoesowej (simple tincture of benzoin) i dobrze zmieszać Płynem tym często zmywać miejsca z piegami lub co jest bardzo skuteczne nakładać na czoło 1 policzki kompresy z nie-go Zgoda Kelner! Dlaczego połowę? 1 fiiliS! Był raz sobie jeden brudas to na że z zna-nych to brudas bę-dzie to chcę więc byście go lubili Mieszka w mieście w żółtym domu a na imię jest mu Filip Szyja czarna uszy bure głowa jakby spał na sianie a po buzi poznasz łatwo co jadł brudas na Było to porą gdy są liście niby złoto i dla dzieci czas zająć się ro-botą Rzekł raz ojciec: r — Ach wstyd mi mój mały Ruszaj szyb-ko do i mi si$ cały — — mat-ka i już a i babcia też do mycia niesie wiel-ką Filip że nie umknie z kąta szyję: — Proszę ojca proszę babci sam do czysta się umyję! A no dobrze Bru-das wylazł jak Przy staje po sięga mydło Lecz gdy wody kroplę na swej poczuł skórze tylko: —I hops! oknem na Woła matka i babunia ojciec basem a jak przez ulice mknie Biegł tak chyba z pół aż się srodze i za cztery mile na siadł przy drodze — w ta-kim kraju — sam do siebie w im n r„ HmM! l„ri 1'linlll ll llli'11 Świat Pani Malinowskiej Redagują Barbara Głogowska FILIPKU BRUDASIE Proszę miejcie względzie wszystkich brudasów największy Zresztą chłopiec niezgor-szy śniadanie jesienną najwyższy szkolną Filipie przyno-sisz miednicy wyszoruj Filipeńku wzdycha szykuje miednicę rękawicę widząc wytknął brudną Zobaczymy straszydło miednicy drżący pach-nące pierwszą brudnej wrzasnął okropne! podwórze gniewnym krzyczy Fi-lipek zajączek tymczasem godziny wreszcie zmęczył miastem ka-mieniu Chciałbym mieszkać imi-IiiiiliMiitTTT- T iil!IM'lii'lllil nm HIIUIIlMlIlllllllliriliriillMlllllllllllilllnllllllllllliriilhlUllMlilllll1!!!!!1!!!!! — Drobiazg — machnął ręką Jagoda — otóż je też widzę wady I śmiesznostki Malinowskiego Pewno że to nie orzeł Ale takim właśnie lepiej na świecie lepiej wśród ludzi On się wśród nich czuje swojsko oni go uważają za swojego Znają się lepiej lepiej się porozumiewają Na brylantach trzeba się znać żeby je szkła odróżnić i ocenić trze-ba mieć przy czym je nosić a pieniądz obiegowy zawsze ma swoje zna-czenie dla każdego — Jeżeli jest prawdziwy — Albo jeżeli jest tak podrobiony że może uchodzić za prawdziwy I mówię wam Borowicz że nie doceniacie tego chłopca Ja tam nie dziwię się że może mieć taki powodzenie u ludzi a zwłaszcza u kobiet Między nami mówiąc taką urodą nie byle facet może się pochwalić Ko-biety na to lecą Foza tym sprytny może bardzo wysoko zajść Tak No wasze zdrowie! — Rachunek! — nie na To Pozwólcie że ja zapłacę — Bo ja prosiłem Następnym razem wasza kolej cam do biura Miło się pogadało Chodźmy 0 od No to Ja wra- - — Bardzo miło — skłamał Borowicz Zaraz za drzwiami rozstali się Było już po piątej lecz upał się nie zmniejszył Wypity alkohol przyśpieszył i nasilił tętna w skroniach Na ulicy sprzedawano wieczorne pisma Borowicz kupił dziennik Iść do domu nie było tensu na obiad tym bardziej Najlepiej pojechać do Łazienek wyszukać możliwie odludną ławkę i posiedzieć w cieniu Już chciał wsiąść do tramwaju gdy uderzyła go myśl: pani Bogna jest na pewno na Wiśle Może zobaczy ją z daleka Usiądzie na brzegu i przeczyta gazetę Autobusem dojeżdżało się na Wybrzeże Kościuszkowskie dużą pustą przestrzeń między mostami Poniatowskiego 1 Kierbedzia z rzad-ka porośniętą cherlawymi drzewkami 1 trawą bardziej wydeptaną niż wypaloną przez słońce Nie odstraszało to jednak ubogiej ludności Po-wiśla która wyległa tu gęstymi kupkami biwakując wprost na gołej ziemi Oczywiście b)łoby dość miejsca by przejść między nimi 1-dotr-zeć nad wodę lecz Borowicz zawrócił Przechodzenie pod zaciefcawio-wlony- ml spojrzeniami byłoby zbyt przykre naraziłoby go na jakiś wprawdzie nieuchwytny a przecież rzeczy wisty kontakt z tą biedotą o której Istnieniu wolałby nie wiedzieć której nie chciałby swego ist nienia demonstrować Zdawał sobie dobrze sprawę z bezsensowoścl ta-kiego wyczulenia naskórka na przemijające l nieważne zestknięcia się z ludźmi a jednak odchodził teraz przyśpieszając kroku by czym prę dzej zniknąć z oczu tych którzy widzieli jego zamiar l ucieczkę W biu-rze obcowanie z personelem i z interesantami nie przyczyniało mu tego podrażnienia Tam nie był człowiekiem prywatnym nie był sobą nie żył własnym życiem jak trafnie zaznaczył Jagoda Ale już w domu po-suwał się nieraz do komicznych wybiegów by uniknąć spotkań z panią Prekoszową od której odnajmował pokój by kontakt nawet ze służącą ograniczyć do najniezbędniejszego minimum To szerokich kamiennych schodach wyszedł na wiadukt Na moście znalazł wolną ławeczkę Środkiem pędziły gęsto auta chodnikami prze-pychał się rozgadany roześmiany spocony tłum Nie zwracano tu na niego uwagi — Dziwna rzecz — myślał — jaka siła jaki instynkt pcha Judzi do zbijania się w takie wielkie masy Dlaczego nie urządzają sobie życia inaczej dlaczego stłoczyli się wielkimi miastami miasteczkami I wsia-mi? Konieczność ekonomiczna — mówił kiedyś profesor Brzostowski Ale konieczność ekonomiczna jest skutkiem potrzeby psychicznej ga-tunku nie zaś odwrotnie Gdyby człowiek nie miał instyktu społeczne-go wytworzy ły by się Inne konieczności ekonomiczne — Patrzcie co się dzieje na plażach — doleciał Borowicza czyjś głos powiada — gdzie nie znają mydła szczotki Czy Jest na to jakaś rada? Gdy to mówi nagle żaba spod kamienia się wymyka: — Znam ja kraj bez szczotek mydła zaprowadzę tam chłop-czyka Powędrował Filip z żabą Na mokradło przyszli wreszcie — Już jesteśmy — mówi żaba — w żabim kraju w żabim mieś-cie Zaprowadzę cię w gościnę do imć Żabskiej mojej ciotki Nikt ci się tam myć nie każe nikt tam nie zna mydła szczotki Tutaj właśnie pod kamieniem ma ciotczysko domek z błota Puk! Puk! już pukają do drzwi Ciocia żaba pyta: — Kto tam? — To ja ciociu siostrzenica i gość miły zobacz sama Chce on mieszkać w żabim kraju bo mu myć się każe mama Skik skik ciotka do drzwi sko-czy i otwiera je z radością i wy-trzeszcza wielkie oczy: — Zawsze rada jestem goś-ciom Zagrzebiemy cię kochanie na dnie stawu gdzie muł śliski Nikt cię tam już nie zapędzi do mydełka albo miski — Nie chcę! — jęknął nasz Filipek przerażony nie na żarty — Zimą sanna jest i tatuś miał mi kupić przecież-nart- y Zwiał Filipek i do domu bie-gnie szybko ulicami i w głos krzyczy: — Chcę się umyć nie chcę w błocie żyć z żabami A co dalej? — zapytacie bo to przecież najciekawsze A no wrócił smyk do domu i prześlicz-nie mył się zawsze L Krzemieniecka głos — ludzi jak robactwa Louis WINKLER OKULISTA 1534 Ooeen Sf W Toronto Telefon Biuro ME 3911 — Dom ME 4162 45-4- 8 Pralka Gdy masz zamiar kupić pralkę polecamy Ci słynną CONNOR— 75 lat doświadczenia stawia tę słynną pralkę na czele całej ka-nadyjskiej produkcji Polecając ci tę pralkę jesteśmy przekona-ni że będziesz napewno zadowo-lony TYLKO CONNOR- - THERMO daje gwaran- - 3 ' Cę na iax aiugi aurę lata & Dundas Sł W Toronto Oni! Chcesz mieć piękne książki polskie — patrz do katalogu ksiai Najlepsze powieści kupisz księgarni "Związkowa" HP Zasada Posiadamy największy wybór łomów nowych i starych w nie od $2 000 wzwyż oraz sklepy "poolrooms" hotele apartamenty oraz farmy małe i duże po najniż-szych renach i bardzo korzyst nych warunkach To wszelkie in-forma-cje i porady prosimy zgła-szać się do biura M ZASADA Tel 5-18- 53 729 Barton St Hamilton Mimo woli spojrzał dół Szerokie połcie szarożółtego piasku po-kryte były mrowiem ludzkim Mętna woda przy brzegach również roiła się od kąpiących się na całej powierzchni gęsto rozsypane kręciły się kolorowe wiórki kajaków łódek i żaglówek Środkiem sunął gruby spęczniały publicznością statek wycieczkowy buchający hałaśliwą mu zyką Ludzie ludzie ludzie Pchający się do powietrza wody słońca zapełniający natychmiast każdą lukę wolnej przestrzeni popychający się narzekający na ścisk a jednak prący do najgęstszych zbiorowisk Robactwo Stąd z Wysoka nie podobna już wyróżnić ich rysów kształ-tów nawet wzrostu Są jednakowi jednakowo się poruszają krzyczą jednakowo czują i myślą Trzeba zaledwie o kilkadziesiąt metrów wznieść się ponad nich by stracić możność i potrzebę rozróżniania poszczególnych egzemplarzy Który z nich jest głupi który mądry któ-ry piękny szczęśliwy czy zły czy dobry jakie ma zalety jakie przy-wary troski radości cele przeszłość i przyszłość? Czyż to nie jest najzupełniej obojętne? Wystrczy kilkadziesiąt metrów dystansu by przestały grać jakąkolwiek rolę indywidualne cechy każdego z nich Są stadem identycznych istot jednym okazem powtórzonym sto tysięcy razy Oto pewnik dający się niezbicie derdzić przy pomocy dwóch zmysłów: wzroku ł słuchu dający sn kontrolować obiektywną myślą jednak przyszedł tu by tym rojowisku identycznych istot od-naleźć jedną której żadna inna zastąpić nie może Cóż paradoks! I czym tkwi złudzenie? Czy w oczywistości że różnice są bez zna-czenia czy drugiej również niewątpliwej oczywistości wagi i war-fałsze- m lecz która Czy ta jest fałszem lecz która Czy powstała drogą powolnej rosnącej sugestii czy ta olśniła mózg teraz swą dotykalną prawdą? — Niepotrzebnie piłem — pomyślał — nie podobna Jasno rozu-mować mając we krwi ten obrzydliwy alkohol Wracał ku śródmieściu pieszo idąc krok krokiem Nie śpieszył nigdzie Jagoda miał rację: nie każdy jest stworzony do przerabiania swoich godzin i dni swoich zajęć i odpoczynków na prawdziwe życie Inna sprawa czy prawdziwe życie takie wyżywanie się Jak na przykład u Malinowskiego musi być godne zazdroścL Czy klasy egzystencji ma być koniecznie aktywność i łykanie pełnymi Tiau-sta- mi W takim razie ideał należałoby uważać płynącego z wiecznie otwartą paszczą i wszystko co spotyka a wybór asymilowaniu pozostaw ijącego organizmowi W każdym razie opinia Jagody o Malinowskim bła C2vm& nin dziewanym Major Jakby chciał dać Borowiczowi do zrozumienia że powinien skorygować swój lekceważący pogląd na Malinowskiego jak-by chciał powiedzieć: — Przyjrzyj się sobie i przekonaj się że twoja wartość nie prze- wyższa wartości tamtego a może nawet jej nie sięga nił m—i ZżaebaJwaknkeolw—iekwzrpusrzzyyłdatrnaomśićonkaumrianBtoowroawiMczali—nowpsokiepgroostunicwyjjaeśs-t zbyt wielka moja równa się bodaj zeru W istocie Borowicz nie czuł się tym dotknięty w głębi duszy do- patrywał się nawet pewnego łytułu do zadowolenia tihi„ — i -- „ pnriez:ydcaztynotśacki jsapkołeJcazgnoedja Jjeesdtnonietyploktorzezbrondyziłsoobsiieę samneimmun?owe Nziaegacdhnciei-ał soptoysmtrzemgyłślenćawleetcz żpeytwanciheodpzoiwrdaocałboramz ymeochhyadnnicezjnączuypnsozrocwzyejwokśacmiąienNi-ci-ey prkziylka razy dziennie indieopziaeurwoażył tsrczhecoidmówpiękttrózreympirzpyrszteacniąełż zcmho-ędz-- ił czmy tuż przed drzwiami swego a właściwie Nie miał właściwie zamiaru iść do --tomu ale ponieważ automa- - °UOnłł dnWł MJClKeJ jC stąpiSł pzoaśsrzócdzytcuzteproescihadasnuiablokklautcozraówInnpianmi uPsireelki oadatoWwetjf ionczeka TaidZo- twwaołrztuy spłoukżóąjcamulusbiałsasmięa zgpoadnziićdonmau teGn dryygpoor ed dwvma laty wynajmo- - (Dilłiy dag nastapl) Kapsi HairstwiuT Trwał ond ua -'- 1 i Momj tli u } 113Mac Phenon Av Tel KI 4S85 BBMBaBKMMłanaMBaaaMBBaBBsnaBBaaj! Najlepsza C??!h iiiirnu 'ororfj W£SKfmSrmŁ łVl Gwarantowana! I „ CZTERY METRO RADIO FURN1TURE 1199-120- 1 — w -- FBMielko Realtorzy ce na P E S w A w za w w co ta co co za wykładnikiem'wyższej za człowieka-wieloryb- a wchłaniającego w a w Marszałkowskiej na Snął "- - i LUNA STUDIO SZTUKI FOTOGRAFICZNEJ ME 3967 984 Dundas W Toron! UlMil ! ! ij ' Jedyny Polski Salon Piękności MARYA'S BEAUTY PARLCM Specjalizacja w tralej Ondulacji "Permanent Waves" V 216 Bathurst St WA 449 POLSKI S K L E Z OBUWIEM Wielki wybór obuwii DAMSKIEGO MĘSKIEGO DZIECINNEGO GUMOWEGO Gierek Shoe Storę W R MALKIEWICZ %h-66- 0 Oueen St W — Toront FRAHK MUYSTRi Wszelkie prace instalacyjne (Plumbing heatup ! 26 Blggir Ara Tal W 443tj FRENCH'S ART ST0RE ! Pnyridy fłrby "''SjjiJi obmów na P°"""'"~ „a4 Iny wltCJW 561-56- 3 Ycng Sł (kolo Wellej ley) Toronto Tel Malowani Paplara" Nowe Siara Domy-Solld- n Roboli-E- M 4-57- 13 wirm SlYbko wykonuił KING WOODWORKING ijj St I :":IM"1 Kina Sf Ł M WIATR 3 u-- m " - I w t LA 9000 S HIZIO łunie 1- - - - ' - nlidnil i„i ' ♦' limowo M Ml Kin 3Si l EM J SIOOI ' LA 5551 Tik ' - ' u-1- ""1 r tfntinniuOa TIMAY"1I 1296 OUEEN STREET WEJ obsł?ga 2i"Z-l- ' Wyekwipowani — j I I
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, November 30, 1952 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1952-11-30 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | Zwila000547 |
Description
Title | 000285a |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | STRONA 12 ZE ŚWIATA KOBIECEGO Błędy matek śmiertelność w pierwszym ro-ku życia wśród dzieci karmio-nych piersią jest siedem razy mniejsza nii niemowląt odży-wianych sztucznie Wskazuje to więc na to że każda matka po-winna karmić niemowlę swoją piersią Skoro dziecina zacznie ssać pierś co zwykle następuje po 24 godzinach od urodzenia wówczas następuje każdorazowe ogrzanie go i dlatego śpi ono głę-boko i słodko przy piersi matki JeMi pokarm zbyt powoli napły-wa do piersi wówczas należy dziecku częściej dawać ssać aby ssaniem pobudzało czynność gru-czołową Nie powinno się jednak przeciążać dziecka pokarmem Dziecku nie pozwalać usypiać przy piersi gdyż mleko może mu w buzi pozostać i tam ulegać roz-kładowi i zepsuciu Jeśli mleko zaczyna wysychać w piersi nale-ży wówczas dziecko odłączyć od piersi a zacząć je karmić mle-kiem krowim z butelek Mylnie postępują niektóre matki które wzorują wychowa-nie nowoczesnego dziecka na własnym wychowaniu Inne cza-sy okoliczności 1 w ogóle wycho-T- o też specjaliści podkreślają Pewnie nie ma pomiędzy na-mi osoby która by od czasu do czasu nie zapadała na zaziębię-ni- e Więc podajemy poniżej osiem przestróg dla osób które pragną się zabezpieczyć przed narażeniem się na nieraz niepo-trzebne zaziębienie 1 Nie przestawać z osobami które są przeziębione i kichają czy kaszlą 2 Zawsze używać czyste na-czynia do jedzenia i picia Nie dzielić się ręcznikiem filiżanką albo łyżką z drugimi osobami 3 Myć ręce mydłem i ciepłą wodą przed albo Tadeusz I! przy każdej sposobności błędy tak często popełniane przez matki ze szkodą dla Jziecka Poniżej podanych jest kilka ważnych i podstawowych błędów tak często popełnianych przez najtroskliwsze matki 1 Ssanie palca przez dziecko i dawanie mu różnych lekarstw polecanych przez doświadczone sąsiadki 2 Brudny smoczek brudne za-bawki nie wygotowana butelka brudna podłoga 3 Hałas wstrząsy i ciągłe nie-potrzebne kołysanie lub nosze-nie dziecka 4 Całowanie dziecka w usta przez rodzinę i obcych 5 Troskliwa nieraz matka da-jąc dziecku mleko dla przeko-nania się czy nie jest ono gorące próbuje je przez branie smocz-ka do ust Nie domyśla się jed-nak że w ten sposób wyrządza wielką krzywdę swemu dziecku 6 Pozwolenie dziecku na zaba-wianie się zaraz po karmieniu co często powoduje u niego wy-mioty 7 Pozwalanie dziecku na ssa-wan- ie zmieniło się kompletnie nie próżnej butelki Przestrogi przed przeilciienim posiłkiem Dołęga-Mosfowi- cz przed dotykaniem jakiegokol-wiek pokarmu 4 Jadać odpowiednie pokar-my które winny się składać z mleka i sera ziemniaków i przy-najmniej dwóch jarzyn cytro-ró-w pomidorów i owoców mię-sa ryb albo drobiu zbożówek chleba i masła i tylko miernej ilości słodyczy 5 Kiedy ktoś jest rozgrzany niechaj uważa ażeby zaraz po- tem nie popadł w dreszcze Uni-kać przeciągu przemoczonych nóg albo zmoczonego odzienia Nosić ubranie stosowne do tem peratury powietrza mieszkać iiittiai-iijimninmi-ił- i iKłi :iłui iii-M:-i-i h:i:h:i-iiwi- i tu łi łi-i-it-u:- - ijt-t-- t: iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiriiiriiiiiiiiriiiiiiHiiiiiniHiMiMmiiiiiiiiiiiiiiiiniini Właściwie mówiąc nigdy nie miał przyjaciół właśnie dlatego Nie-raz czuł dla kogoś dużą dozę sympatii czasem nawet przywiązania i po-dziwu Ilekroć jednak wzajemne stosunki schodziły z terenu kwestyj ogólnych naukowych koleżeńskich towarzyskich na grunt bardziej osobisty — natychmiast cofał się Nie chciał poznawać gdyż nie lubił by jego poznano Miał w sobie jakieś zabawne poczucie sprawiedliwoś-ci które kazało mu się rewanżować otwartością za otwartość wyzna-niami za wyznania Unikał zatem kontaktu a dotyczyło to nie tylko mężczyzn lecz l kobiet Będąc na trzecim roku architiktury omal nie ożenił się z jedną z koleżanek dlatego tylko że umiała nie mówić z nim o sobie i o nim Wszystkie romanse jakie miał a nie było ich wie-le kończjły ślą zawsze jego ucieczką pfzed narastającą intymnością przed postępującym poznawaniem się Jakże mało ludzi posiadało zdol ność zachowania swego wewnętrznego żjcia dla siebie i tej tamowy starczalności duchowej która pozwala na nie wdzieranie się w cudzą psychikę a przynajmniej nicobwieszczania swoich poznań i odkryć słowami Dotychczas przy Jagodzie czuł się bezpieczny Teraz wysilał swą pomysłowość by znaleźć jakiś dobry wykręt i czymprędzej stąd wyjść Jagoda jednak mówił dalej — Wiecie że i ja was szanuję Cenię już chociażby z urzędu jako zwierzchnik waszą inteligencję kulturę wiedzę uczciwość Nic nie nie przerywajcie nie dla komplementów to wyciągam Wprost przeciwnie Chcę właśnie powiedzieć że tfę bardzo mylicie w swoim sądzie o Malinowskim Irytujecie się gdy on załatwia interesantów gdy napuszonym tonem z nimi rozmawia Ale on jest w porządku Re-prezentuje instytucję i jako urzędnik państwa ma prawo i obowiązek zaznaczyć godność swoich funkcji a także godność stanu urzędniczego Czegóż pan chce od niego? — Ależ niczego Nie przypuszczam jednak by puszjł się na ra-chunek prestiżu państwa czy stanu urzędniczego — ironicznie zauwa żył Borowicz — To już nie nasza sprawa Chodzi o to że tak wygląda jak trze-ba a jeżeli Malinowski robi wielkiego znajdując w tym osobistą roz-kosz to tylko jego szczęście Dzięki temu urzędowanie staje się częś-cią jego prywatnego żjcia Wypełnia mu część życia Bądźmy szczerzy: panu panie Borowicz urzędowanie odbiera część życia pan pracuje tylko dla pensji Pracuje pan sumiennie nie zaprzeczam ale tylko dla zarobku Ja pracuję bo mi ta praca zastępuje życie a Malinowski jest z nas trzech najbardziej człowiekiem On żyje Nie myśl pan że go szpieguję Po prostu trudno nie widzieć i nie słyszeć Ubiera się z za-miłowaniem ubiera się szykownie a to kajakuje a to flirtuje tu pój-dzie na bal tu na dancing tu do znajomych On żyje W biurze żyje na Wiśle żyje che che che z kobietami żyje: Ani Ja ani pan takiej sztuki nie dokażemy — Majorze — zaoponował Borowicz ale jaki jest poziom jego życia jego zainteresowań! — To inna kwestia to całkiem inna kwestia — żachnął się Jagoda — Kwestia istotna — Nie Całkiem obojętna Ma radość życia — oto wszystko — Nie zazdroszczę mu — z pogardliwą obojętnością podniósł brwi Borowicz — Bo pan przecież myśli o gatunku życia I ja mu też nie zazdrosz-czę jego zainteresowań ale zazdroszczę że mu wypełniają egzystencję Ważne jest to żeby być w prądzie żeby być cząstką prądu — Ale dokąd ten prąd niesie? — Niechby i na zbity pysk — wzruszył ramionami Jagoda 1 od-wróciwszy się krzyknął: — kelner' Dwie wódki! — Czy nie za dużo? — lekko zaoponował Borowicz któremu już nieco kręciło się w głowie "ZWIĄZKOWIEC LISTOPAD (NOYEMBER) 30 — 1952 NU 7 — -- _ i i pracować w pokoju dobrze prze wietrzanym 6 Zażywać dostatecznego spo-czynku wypoczynku rekreacji i dużo świeżego powietrza Każ-dy z nas potrzebuje co najmniej osiem godzin spoczynku dla pod-reperowania zużytych sił i ener-- Walka z piegami Wiele spośród kobiet jasno-włosych szczególna rudowło-sych — ale czasem i brunetki z mleczno - białą cerą — płacą za swoją płeć wrażliwą i delikatną piegami Bardzo nieliczne firmy kosme-tyczne wyrabiają kremy t zw wybielające (bleaching cream) które są pomocne w wypadku opalenizny lub "zszarzenia" skó-ry ale które bardzo rzadko są skuteczne w usuwaniu piegów Sporo jest środków domowych do zwalczania piegów znanych i stosowanych od czasów niepa-miętnych Chociaż są nieszkodli-we — przeważnie nawet pielęg-nują skórę — przecież pomaga ją # Do środków domowych nale żą w pierwszym rzędzie sok cy trynowy i maślanka Wieczorem po umyciu twarzy nasmarować miejsca z piegami soskiem cytrynowym przecedzo-nym przez muślin i pozwolić że-by się wysuszył Po czym na noc leciutko wmasować — wbijając poduszkami palców — krem od-żywczy Przeciw ptegom liczniejszym 1 bardziej upartym zaleca się in-ny środek również stary jak cy-tryna lub maślanka Pokrajać bardzo drobno pęk świeżej naci pietruszki (parsley) 1 postawić ją na dobę w wodzieJ żeby naciągnęła Zlać wodę 1 do niecałej kwarty jej (1 34 pints) dodać jedną łyżeczkę nalewki benzoesowej (simple tincture of benzoin) i dobrze zmieszać Płynem tym często zmywać miejsca z piegami lub co jest bardzo skuteczne nakładać na czoło 1 policzki kompresy z nie-go Zgoda Kelner! Dlaczego połowę? 1 fiiliS! Był raz sobie jeden brudas to na że z zna-nych to brudas bę-dzie to chcę więc byście go lubili Mieszka w mieście w żółtym domu a na imię jest mu Filip Szyja czarna uszy bure głowa jakby spał na sianie a po buzi poznasz łatwo co jadł brudas na Było to porą gdy są liście niby złoto i dla dzieci czas zająć się ro-botą Rzekł raz ojciec: r — Ach wstyd mi mój mały Ruszaj szyb-ko do i mi si$ cały — — mat-ka i już a i babcia też do mycia niesie wiel-ką Filip że nie umknie z kąta szyję: — Proszę ojca proszę babci sam do czysta się umyję! A no dobrze Bru-das wylazł jak Przy staje po sięga mydło Lecz gdy wody kroplę na swej poczuł skórze tylko: —I hops! oknem na Woła matka i babunia ojciec basem a jak przez ulice mknie Biegł tak chyba z pół aż się srodze i za cztery mile na siadł przy drodze — w ta-kim kraju — sam do siebie w im n r„ HmM! l„ri 1'linlll ll llli'11 Świat Pani Malinowskiej Redagują Barbara Głogowska FILIPKU BRUDASIE Proszę miejcie względzie wszystkich brudasów największy Zresztą chłopiec niezgor-szy śniadanie jesienną najwyższy szkolną Filipie przyno-sisz miednicy wyszoruj Filipeńku wzdycha szykuje miednicę rękawicę widząc wytknął brudną Zobaczymy straszydło miednicy drżący pach-nące pierwszą brudnej wrzasnął okropne! podwórze gniewnym krzyczy Fi-lipek zajączek tymczasem godziny wreszcie zmęczył miastem ka-mieniu Chciałbym mieszkać imi-IiiiiliMiitTTT- T iil!IM'lii'lllil nm HIIUIIlMlIlllllllliriliriillMlllllllllllilllnllllllllllliriilhlUllMlilllll1!!!!!1!!!!! — Drobiazg — machnął ręką Jagoda — otóż je też widzę wady I śmiesznostki Malinowskiego Pewno że to nie orzeł Ale takim właśnie lepiej na świecie lepiej wśród ludzi On się wśród nich czuje swojsko oni go uważają za swojego Znają się lepiej lepiej się porozumiewają Na brylantach trzeba się znać żeby je szkła odróżnić i ocenić trze-ba mieć przy czym je nosić a pieniądz obiegowy zawsze ma swoje zna-czenie dla każdego — Jeżeli jest prawdziwy — Albo jeżeli jest tak podrobiony że może uchodzić za prawdziwy I mówię wam Borowicz że nie doceniacie tego chłopca Ja tam nie dziwię się że może mieć taki powodzenie u ludzi a zwłaszcza u kobiet Między nami mówiąc taką urodą nie byle facet może się pochwalić Ko-biety na to lecą Foza tym sprytny może bardzo wysoko zajść Tak No wasze zdrowie! — Rachunek! — nie na To Pozwólcie że ja zapłacę — Bo ja prosiłem Następnym razem wasza kolej cam do biura Miło się pogadało Chodźmy 0 od No to Ja wra- - — Bardzo miło — skłamał Borowicz Zaraz za drzwiami rozstali się Było już po piątej lecz upał się nie zmniejszył Wypity alkohol przyśpieszył i nasilił tętna w skroniach Na ulicy sprzedawano wieczorne pisma Borowicz kupił dziennik Iść do domu nie było tensu na obiad tym bardziej Najlepiej pojechać do Łazienek wyszukać możliwie odludną ławkę i posiedzieć w cieniu Już chciał wsiąść do tramwaju gdy uderzyła go myśl: pani Bogna jest na pewno na Wiśle Może zobaczy ją z daleka Usiądzie na brzegu i przeczyta gazetę Autobusem dojeżdżało się na Wybrzeże Kościuszkowskie dużą pustą przestrzeń między mostami Poniatowskiego 1 Kierbedzia z rzad-ka porośniętą cherlawymi drzewkami 1 trawą bardziej wydeptaną niż wypaloną przez słońce Nie odstraszało to jednak ubogiej ludności Po-wiśla która wyległa tu gęstymi kupkami biwakując wprost na gołej ziemi Oczywiście b)łoby dość miejsca by przejść między nimi 1-dotr-zeć nad wodę lecz Borowicz zawrócił Przechodzenie pod zaciefcawio-wlony- ml spojrzeniami byłoby zbyt przykre naraziłoby go na jakiś wprawdzie nieuchwytny a przecież rzeczy wisty kontakt z tą biedotą o której Istnieniu wolałby nie wiedzieć której nie chciałby swego ist nienia demonstrować Zdawał sobie dobrze sprawę z bezsensowoścl ta-kiego wyczulenia naskórka na przemijające l nieważne zestknięcia się z ludźmi a jednak odchodził teraz przyśpieszając kroku by czym prę dzej zniknąć z oczu tych którzy widzieli jego zamiar l ucieczkę W biu-rze obcowanie z personelem i z interesantami nie przyczyniało mu tego podrażnienia Tam nie był człowiekiem prywatnym nie był sobą nie żył własnym życiem jak trafnie zaznaczył Jagoda Ale już w domu po-suwał się nieraz do komicznych wybiegów by uniknąć spotkań z panią Prekoszową od której odnajmował pokój by kontakt nawet ze służącą ograniczyć do najniezbędniejszego minimum To szerokich kamiennych schodach wyszedł na wiadukt Na moście znalazł wolną ławeczkę Środkiem pędziły gęsto auta chodnikami prze-pychał się rozgadany roześmiany spocony tłum Nie zwracano tu na niego uwagi — Dziwna rzecz — myślał — jaka siła jaki instynkt pcha Judzi do zbijania się w takie wielkie masy Dlaczego nie urządzają sobie życia inaczej dlaczego stłoczyli się wielkimi miastami miasteczkami I wsia-mi? Konieczność ekonomiczna — mówił kiedyś profesor Brzostowski Ale konieczność ekonomiczna jest skutkiem potrzeby psychicznej ga-tunku nie zaś odwrotnie Gdyby człowiek nie miał instyktu społeczne-go wytworzy ły by się Inne konieczności ekonomiczne — Patrzcie co się dzieje na plażach — doleciał Borowicza czyjś głos powiada — gdzie nie znają mydła szczotki Czy Jest na to jakaś rada? Gdy to mówi nagle żaba spod kamienia się wymyka: — Znam ja kraj bez szczotek mydła zaprowadzę tam chłop-czyka Powędrował Filip z żabą Na mokradło przyszli wreszcie — Już jesteśmy — mówi żaba — w żabim kraju w żabim mieś-cie Zaprowadzę cię w gościnę do imć Żabskiej mojej ciotki Nikt ci się tam myć nie każe nikt tam nie zna mydła szczotki Tutaj właśnie pod kamieniem ma ciotczysko domek z błota Puk! Puk! już pukają do drzwi Ciocia żaba pyta: — Kto tam? — To ja ciociu siostrzenica i gość miły zobacz sama Chce on mieszkać w żabim kraju bo mu myć się każe mama Skik skik ciotka do drzwi sko-czy i otwiera je z radością i wy-trzeszcza wielkie oczy: — Zawsze rada jestem goś-ciom Zagrzebiemy cię kochanie na dnie stawu gdzie muł śliski Nikt cię tam już nie zapędzi do mydełka albo miski — Nie chcę! — jęknął nasz Filipek przerażony nie na żarty — Zimą sanna jest i tatuś miał mi kupić przecież-nart- y Zwiał Filipek i do domu bie-gnie szybko ulicami i w głos krzyczy: — Chcę się umyć nie chcę w błocie żyć z żabami A co dalej? — zapytacie bo to przecież najciekawsze A no wrócił smyk do domu i prześlicz-nie mył się zawsze L Krzemieniecka głos — ludzi jak robactwa Louis WINKLER OKULISTA 1534 Ooeen Sf W Toronto Telefon Biuro ME 3911 — Dom ME 4162 45-4- 8 Pralka Gdy masz zamiar kupić pralkę polecamy Ci słynną CONNOR— 75 lat doświadczenia stawia tę słynną pralkę na czele całej ka-nadyjskiej produkcji Polecając ci tę pralkę jesteśmy przekona-ni że będziesz napewno zadowo-lony TYLKO CONNOR- - THERMO daje gwaran- - 3 ' Cę na iax aiugi aurę lata & Dundas Sł W Toronto Oni! Chcesz mieć piękne książki polskie — patrz do katalogu ksiai Najlepsze powieści kupisz księgarni "Związkowa" HP Zasada Posiadamy największy wybór łomów nowych i starych w nie od $2 000 wzwyż oraz sklepy "poolrooms" hotele apartamenty oraz farmy małe i duże po najniż-szych renach i bardzo korzyst nych warunkach To wszelkie in-forma-cje i porady prosimy zgła-szać się do biura M ZASADA Tel 5-18- 53 729 Barton St Hamilton Mimo woli spojrzał dół Szerokie połcie szarożółtego piasku po-kryte były mrowiem ludzkim Mętna woda przy brzegach również roiła się od kąpiących się na całej powierzchni gęsto rozsypane kręciły się kolorowe wiórki kajaków łódek i żaglówek Środkiem sunął gruby spęczniały publicznością statek wycieczkowy buchający hałaśliwą mu zyką Ludzie ludzie ludzie Pchający się do powietrza wody słońca zapełniający natychmiast każdą lukę wolnej przestrzeni popychający się narzekający na ścisk a jednak prący do najgęstszych zbiorowisk Robactwo Stąd z Wysoka nie podobna już wyróżnić ich rysów kształ-tów nawet wzrostu Są jednakowi jednakowo się poruszają krzyczą jednakowo czują i myślą Trzeba zaledwie o kilkadziesiąt metrów wznieść się ponad nich by stracić możność i potrzebę rozróżniania poszczególnych egzemplarzy Który z nich jest głupi który mądry któ-ry piękny szczęśliwy czy zły czy dobry jakie ma zalety jakie przy-wary troski radości cele przeszłość i przyszłość? Czyż to nie jest najzupełniej obojętne? Wystrczy kilkadziesiąt metrów dystansu by przestały grać jakąkolwiek rolę indywidualne cechy każdego z nich Są stadem identycznych istot jednym okazem powtórzonym sto tysięcy razy Oto pewnik dający się niezbicie derdzić przy pomocy dwóch zmysłów: wzroku ł słuchu dający sn kontrolować obiektywną myślą jednak przyszedł tu by tym rojowisku identycznych istot od-naleźć jedną której żadna inna zastąpić nie może Cóż paradoks! I czym tkwi złudzenie? Czy w oczywistości że różnice są bez zna-czenia czy drugiej również niewątpliwej oczywistości wagi i war-fałsze- m lecz która Czy ta jest fałszem lecz która Czy powstała drogą powolnej rosnącej sugestii czy ta olśniła mózg teraz swą dotykalną prawdą? — Niepotrzebnie piłem — pomyślał — nie podobna Jasno rozu-mować mając we krwi ten obrzydliwy alkohol Wracał ku śródmieściu pieszo idąc krok krokiem Nie śpieszył nigdzie Jagoda miał rację: nie każdy jest stworzony do przerabiania swoich godzin i dni swoich zajęć i odpoczynków na prawdziwe życie Inna sprawa czy prawdziwe życie takie wyżywanie się Jak na przykład u Malinowskiego musi być godne zazdroścL Czy klasy egzystencji ma być koniecznie aktywność i łykanie pełnymi Tiau-sta- mi W takim razie ideał należałoby uważać płynącego z wiecznie otwartą paszczą i wszystko co spotyka a wybór asymilowaniu pozostaw ijącego organizmowi W każdym razie opinia Jagody o Malinowskim bła C2vm& nin dziewanym Major Jakby chciał dać Borowiczowi do zrozumienia że powinien skorygować swój lekceważący pogląd na Malinowskiego jak-by chciał powiedzieć: — Przyjrzyj się sobie i przekonaj się że twoja wartość nie prze- wyższa wartości tamtego a może nawet jej nie sięga nił m—i ZżaebaJwaknkeolw—iekwzrpusrzzyyłdatrnaomśićonkaumrianBtoowroawiMczali—nowpsokiepgroostunicwyjjaeśs-t zbyt wielka moja równa się bodaj zeru W istocie Borowicz nie czuł się tym dotknięty w głębi duszy do- patrywał się nawet pewnego łytułu do zadowolenia tihi„ — i -- „ pnriez:ydcaztynotśacki jsapkołeJcazgnoedja Jjeesdtnonietyploktorzezbrondyziłsoobsiieę samneimmun?owe Nziaegacdhnciei-ał soptoysmtrzemgyłślenćawleetcz żpeytwanciheodpzoiwrdaocałboramz ymeochhyadnnicezjnączuypnsozrocwzyejwokśacmiąienNi-ci-ey prkziylka razy dziennie indieopziaeurwoażył tsrczhecoidmówpiękttrózreympirzpyrszteacniąełż zcmho-ędz-- ił czmy tuż przed drzwiami swego a właściwie Nie miał właściwie zamiaru iść do --tomu ale ponieważ automa- - °UOnłł dnWł MJClKeJ jC stąpiSł pzoaśsrzócdzytcuzteproescihadasnuiablokklautcozraówInnpianmi uPsireelki oadatoWwetjf ionczeka TaidZo- twwaołrztuy spłoukżóąjcamulusbiałsasmięa zgpoadnziićdonmau teGn dryygpoor ed dwvma laty wynajmo- - (Dilłiy dag nastapl) Kapsi HairstwiuT Trwał ond ua -'- 1 i Momj tli u } 113Mac Phenon Av Tel KI 4S85 BBMBaBKMMłanaMBaaaMBBaBBsnaBBaaj! Najlepsza C??!h iiiirnu 'ororfj W£SKfmSrmŁ łVl Gwarantowana! I „ CZTERY METRO RADIO FURN1TURE 1199-120- 1 — w -- FBMielko Realtorzy ce na P E S w A w za w w co ta co co za wykładnikiem'wyższej za człowieka-wieloryb- a wchłaniającego w a w Marszałkowskiej na Snął "- - i LUNA STUDIO SZTUKI FOTOGRAFICZNEJ ME 3967 984 Dundas W Toron! UlMil ! ! ij ' Jedyny Polski Salon Piękności MARYA'S BEAUTY PARLCM Specjalizacja w tralej Ondulacji "Permanent Waves" V 216 Bathurst St WA 449 POLSKI S K L E Z OBUWIEM Wielki wybór obuwii DAMSKIEGO MĘSKIEGO DZIECINNEGO GUMOWEGO Gierek Shoe Storę W R MALKIEWICZ %h-66- 0 Oueen St W — Toront FRAHK MUYSTRi Wszelkie prace instalacyjne (Plumbing heatup ! 26 Blggir Ara Tal W 443tj FRENCH'S ART ST0RE ! Pnyridy fłrby "''SjjiJi obmów na P°"""'"~ „a4 Iny wltCJW 561-56- 3 Ycng Sł (kolo Wellej ley) Toronto Tel Malowani Paplara" Nowe Siara Domy-Solld- n Roboli-E- M 4-57- 13 wirm SlYbko wykonuił KING WOODWORKING ijj St I :":IM"1 Kina Sf Ł M WIATR 3 u-- m " - I w t LA 9000 S HIZIO łunie 1- - - - ' - nlidnil i„i ' ♦' limowo M Ml Kin 3Si l EM J SIOOI ' LA 5551 Tik ' - ' u-1- ""1 r tfntinniuOa TIMAY"1I 1296 OUEEN STREET WEJ obsł?ga 2i"Z-l- ' Wyekwipowani — j I I |
Tags
Comments
Post a Comment for 000285a