000228b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
_— -- "tiuc jw~vijłrł -- f"'t-} £"" SJSifirSS? ł-t- fw-j -- —-' —"-v""irjŁ-ifcj-iti''- J- — i-- - - ~y~ j tgj- - „ „_S v---™i'ł'jit- 'fj-%wry'"'-?fy '" ' #!%jl3jf?£iP?% vv"j Bnna r ffl fU i r a1 fc 55 ''ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Soboto 8 — 1961 ?-'5T-FL7 ' X2'£'-"'0ł'c'SKtt- t Halszka Guilley-Chmielowsk- a fi- - sfi n pł fhfi! POWIEŚĆ Z ŻYCIA POWOJENNEJ EMIGRACJI (Copyright by "Kulłura") Motto: "Tam ffd2Je Bóg nas postai fam trzeba umieć kwitnąć" Kiedy zastukał do drzwi nie otwo rzyła mu -W- iedziała przecież dobrze że lo on auiie kto inny Już od kilku miesięcy czekała na niego a w tych dniach dosta-łaaw- et depeszę Jednak nie ruszyła się lUj Przysiadła cichutko na skraju tap-czan- a i zaczęła starannie skrupulatnie bez szelestu składać jakąś rozrzuconą 'gazetę o mnóstwie stron Rzuciła nawet okiem na jakiś tytuł — ciekawe zno-wu- - powódź w Kanadzie Że też w tym Jcraju zawsze same katastrofy? Czy też on jeszcze zastuka? nic nawet w ogóle nie słychać by ktoś był zaidrzwiami Ostrożnie wstała a gazeta óbsunęła się na podłogę z niepotrzebnym wjptym momencie szelestem Właściwie tofnajlepiej wyjrzeć poprzez szybę ku-ćhinne- go okna Wychodziło tak jak i ydrźwi na długą drewnianą galerię U-['chyl- iła u dołu firankę Jakaś pusta fla-jszf- a trącona łokciem potoczyła się tur-flcotliw- ie do płaskiego zlewu Usunęła się 'jsźyko zadrapawszy nogę o blaszane wia-(fdr- o na odpadki k?jj3fNa pace z węglem tuż pod samym oknem zdążyła zauważyć bagaż: wyświe- - ccchtąny plecak nieokreślonego koloru i rstarą odrapaną walizkę wyniszczoną nie łyjlj podróżami ile zapewne przechowy-wanie- m na brudnym strychu A może wyciągnął ją spod łóżka albo z jakiegoś [zakurzonego zakamarka w domu Może w ogóle jej nie miał i jakiś kolega mu w ostatniej chwili pożyczył Była okręcona krzemieniem Zapewne w ostatnim ino-ijńęnc- ie zardzewiały zamek nawalił i nic itfąłci się jej zamknąć Plecak był mały ainiezgrabny i tak niedbale wypchany że sięfoparł o ścianę dla utrzymania row- - iw iŁndwagi t-J- U -rY4 —rw-r- ! LjjaLaL iiiYiaiu icnuvlłnu ii~d 4lun iMidni~dn~ MWcuftntUnrMJIfUln 1A1 nU n frcnHUnMtrUii ir(mllc}fliUilrlaali n111iru pisllmej nie słabiej — zupełnie tak samo alJaklprzedtem 'cl naSle ogarnął ją zabawny popłoch "akkogoś kto przegapił godzinę i teraz ichwyta za głowę by ze"wszystkim na-5k- źć nadrobić niewiarygodnie straco-ytycz- as Bezgłośnie na palcach zwijała ię chaotycznej bieganinie z pokoju do Jućnni wykonując drobne czynności za-w)jzń- ie od tego na co przypadkowo padał ]Jj roztargniony wzrok Szurgnęla pod ictaff' parę pantofli chwyciła wazon z dwłatami by zmienić w nim wodę scho- - DlHEBWillBlIBJHIHilHIHlBilBinJHJnlHJnJHilPJaiHnJBiaiC! UŁ(d Tadeusz DołęgaMostowicz B Rn7n7TAI VII! roClervaux iest to małe miasteczko m'Kwbocznej jednotorowej linii łączącej (ejtylers ze stolicą księstewka Lukscm-- i Wgjem Pociągi pośpieszne nie zalrzy-- — luja się w Clcrvaux nigdy a pocztę !?yrzjiea się z nich w zielonych brczen- - jwycn worKacn ao specjalnemu uiuuu-egp- j kosza umieszczonego na slupie oczta z Paryża i w ogóle z Południa rzychodzi luksemburskim pociągiem o śieślątej rano poczta zaś z Belgii o Imej z minutami wieczorem Odkąd z iośńą zaczyna się robić ciepło szef u-ię&- U pocztowego miasta Clervaux oso-Isći- e wvsiaduie na Deronie w oczeki- - Jardu pośpiesznych i albo rozmawia z nąj kierownika stacji panią Woulffi Doładowała się towarzystwem jej ko-~Xdrzemiąc-ego obok na ławce z podwi-- — ętylni łapami i z jednym półotwartym dem Kot jest żółty a gdy tak leży nie- - chómo dziwnie przypomina panu cźunistrzowi pieczonego królika któ- - iolna każdą niedzielę z takim znaw-- vem nrzvr7ari7a nani Naoelmann ieco - i lkatl dw' udziestu trzech prawowita mał- - Pzfpocztą jest rozmaicie: część jej pan agelmann osobiście roznosi bardziej anjjwnym obywatelom miasta część [zostaje w pokoiku noszącym tytuł pędu po resztę zgłaszają się sami adre-cpdowiedziaws- zy się przez znajomych nadejściu listu Listów zresztą przy-pd- zł niewiele a dzienników jeszcze Siej: Mieszkańcy Clervaux nie utrzy-łjązb- yt ścisłego kontaktu z resztą lata tak jak i właściciele sąsiednich fwayczków czy tu i ówdzie rozrzuco-cJnetnic- h willi stojących zresztą prze-pu- e pustkami Kiedyś gdy były lep-ijczas- y przyjeżdżali tu na wakacje Łożni kupcy z Liege i wówczas na ręlrniesięcy ożywiała się cala okolica jęcnje tylko w najodleglejszym Passel 1 l°i?nnlna samej granicy niemieckiej n °]%crrdziewicć kilometrów od mia-- r rafieszkało jedno bogate małżeństwo (gijśkie państwo Duval bardzo soli- - -- tóchociaż dośćmłodapara &£A {£?} poczlmistrz' Nagelmann- - --znał KichcS-szystkicr- r wiedział wszy-- a iriPo pierwsze należała toinieiako sjfjego obowiązków"' a po drugie- - było -- 5SSSS53SSS2Ei'S3SS2s2S2SR ca 11 wała zaschnięty spodek na którym kot rozbabrał niedojedzone resztki i złapaw-szy rzucony na fotel szlafrok szukała wie-szadła - Opadły jej ręce Nie nic już nie zdą-ży zrobić za późno Nawet naczynia po obiedzie nie były zmyte Talerze kości od wieprzowych kotletów skorki poma-rańczy wszystko to leżało na blacie ku-chennym nieporządnie brudno ohydnie Trzeba otworzyć Mimowoli przystanęła przed lustrza-ną szafą I naraz jakby po raz pierwszy uświadomiła sobie nieulegający już prze-cież wątpliwości fakt — była w ciąży Jej taniutka perkalowa sukienka obci-skała się w biodrach niemal pękała w szwach i zdawało się że pod naporem piersi rozprują się od góry do dołu nie-dawno jeszcze potrzebne zaszewki A te włosy! teraz już nawet i papiloty nie pomagały Rozkręcały się przy lada upa-le i zwisały niedbale nad czołem za usza-mi Ani ich obciąć ani zaczesać I to właśnie taką ją zobaczy bez-kształtną niezręczną w tym komicznym niemal karykaturalnym stanie właśnie teraz gdy będzie się z tygodnia na ty-dzień rozdymać i kiwać kaczkowato z boku na bok przechodząc z pokoju do kuchni Czemuż przynajmniej go o tym nie uprzedziła? Czemu nie odwlekła tego przyjazdu? Trudno nie ma rady teraz musi otworzyć Więc nagle jakby dopiero teraz usły-szała że stukał żywo pośpiesznie rzuciła się ku drzwiom pchnęła palcem za-czepkę i otworzyła je na oścież szero-ko jakby najpierw z myślą o bagażu który trzeba będzie przez nie przepchać Tomasz stal oparty o spróchniałą po-ręcz galerii i poprzez zawieszoną na sznurach bieliznę patrzył w góry Pięknie tu było Pireneje rozciągały się szeroko i słonecznie a poniżej widać było dolinę pełną sztywnych topoli i białych farm Tuż niemal pod galerią kłębiły się letnią zielenią drzewa Tomaszowi chciało się okropnie spać Miał za sobą dwie bezsenne noce i pra-wic trzy dni upalnej drogi spędzonej w dusznych wagonach pociągu Do tego był głodny i niecierpliwiło go pragnie-nie Wreszcie przecież otworzyły się drzwi i ktoś od nich zawołał: — lo ty? Oderwał się od balustrady Jak lo hvłn? n'{! 107 a mmmmn lo jego przyjemnością Pan Nagelmann lubił znać dokładnie zwyczaje i swojej klienteli lubił wiedzieć z góry czego po kim należy się spodziewać Dla-tego leż to co go z początku irytowało u nowonabywców willi Passel z chwilą gdy się stało nieodmiennym zwyczajem zajęło uświęcone miejsce w porządku dnia i tym przestało być przykre A przykrym był dla pana pocztmistrza każdy niepotrzebny pośpiech To też z początku krzywił się i gwałtownie ru-szał swymi siwymi wąsami za każdym razem gdy pani Duval niemal jedno-cześnie z przejazdem pociągu zjawiała się przed dworcem w swojej granatowej i to tylko po to aby odebrać dzienniki gdyż żadnej korespondencji państwo Duval nic otrzymywali Jeździć dużym samochodem spalającym Bóg wie ile benzyny dwa razy dziennie dla mar-nych gazet aż dziewięć kilometrów to wynosi równo trzydzieści sześć kilome-trów niepotrzebnie odbytej Z biegiem czasu jednak pan Nagel-mann do tego stopnia pogodził się z tym stanem rzeczy że ilekroć zdarzyło się zobaczyć pióropusz dymu pośpiesznego a jednocześnie nie dostrzec na przeciw-ległym wzgórzu połysków pędzącego auta czuł się zdziwiony niezadowolony lub nawet zaniepokojony I nic dziwne-go Na wirażach o wypadek nie trudno szczególnie jeżeli ktoś pędzi tymi dia-belskimi maszynami po wiariacku Jeżeli zaś tak punktualna osoba jak pani Du-va- l nie przybywa na czas mogło stać się coś złego Na szczęście wszystko szło pomyślnie a pani Duval była dzielną kobietą klóra doskonale umiała sobie dawać radę nie tylko z samochodem lecz i z niedoma-gającym mężem i z interesami Sama przecie załatwiła kupno posiadłości Pas-sel sama urządziła dom sama dyrygo-wała służbą A przy tym zawsze była w wyśmieni-tym humorze wspaniałe czarne oczy jak i cała sprężysta a wiotka sylwetka WTaz z uśmiechniętą twarzą zdawała się byćjednynKuśmiechem Na początku gdy~ml}ż jej był jeszcze tak osłabiony że-n- ie --opuszczał łóżka nać było --na pani Duval jej troskę ale juiwkrótce poczt- - Czy podeszła ku niemu czy to on do drzwi przyskoczył? Pewnie ją uca-łował Ona chyba też Nie zdała sobie sprawy jak się w ogóle przywitali Bo w tym momencie absolutnie nic nie od-czuła żadnej emocji wzruszenia — nic Ten ułamek chwili tych kilka sekund były próżnią białą plamą niczym I znowu ów bagaż wysunął się na pierwsze miejsce Zaczęła się naraz kło-potać o walizkę usiłowała ją podnieść udawała że ma zamiar ją wnieść Plecak wywrócił się głupio na bok rzemieniami do góry — Tomasz się ku niemu po-chylił i zaczęli się oboje ruszać niezręcz-nie kolo rzeczy jakby wniesienie walizki i plecaka było sednem tego przyjazdu A Tomasz był zmęczony i chętnie by to wszystko zostawił na galerii Po cóż się matka przy tym upiera? Wreszcie się z tym uporali ale tak bezsensownie i pośpiesznie że leraz ten bagaż był po środku malej kuchni i tylko zawadzał Stali obok siebie i każde przemyśli-wał- o w popłochu co by to powiedzieć Ale jakoś nic do głowy nie przychodziło — Może chcesz umyć ręce? — spyta-ła wreszcie Weź ręcznik Wisi za tobą na kołku — Równocześnie myślała: po- winnam była kupić toaletowe mydełko na jego przyjazd Jakże mu dać to pro-ste do prania? Ale Tomasz chyba tego nie zauważył Otworzył kran mydlił sobie ręce i roz-pryskując wodę chlustał nią sobie w twarz pełnymi garściami jak parobek przy studni — A lepiej mi leraz odrzekł z ulgą Żeby coś powiedzieć spytała: — Długo jechałeś? O tak — uśmiechnął się Może by mu zaproponować by coś przekąsił? Siadaj siadaj zaraz ci coś na prędce przygotuję — Zapaliła gaz i na razie postawiła na nim imbryk z wodą Tomasz wszedł w drzwi pokoju-podszed- ł do stołu i wahał się nad odsunięciem krzesła Wzięła ceratową torbę na zakupy i tpowiedziała nie wiadomo dlaczego po francusku: — je retourne tout --dc suito attends! (zaraz wrócę zaczekaj!) Zbiegła po schodach i wyszła na ulicę z nagłym uczuciem ulgi Chciała chwilę sobie spokojnie pomyśleć Ale już była w sklepie i( tu opadło ją kłopotliwe nie-zdecydowanie Co kupić? Co wziąć? Czymże ma go przyjąć? Od przygotowywała sobie w myśli wyrafinowane szczegółowe menu którym miała go na powitanie uraczyć Aż lu przyjechał w takiej poobiedniej godzinie i cały projekt począwszy od sałatki z majonezem kończąc na placku z brzoskwiniami wziął w łeb Chaoty-cznie przebiegała oczyma po pólkach i żeby zyskać na czasie mówiła do Madame Picot: — Właśnie mój syn przyjechał lak teraz nie nie widzieliśmy się zdaje się coś siedemnaście lat niig!is!!!r:g sm mm ib i m iniiHiria inn obyczaje — samym maszynie drogi Jej — — — tygodnia sklepiku mistrz miał możność przekonać się że jest to jedna z najweselszych młodych mężatek jakie zdarzyło mu się widzieć Wprost bilo z niej szczęście radość i humor gdy wbiegała na peron i zapyty-wała swoim ciepłym kontrallowym gło-sem: — Czy niczego nie brakuje z mojej porcji drukowanej paszy panic Nagel-mann- ? — Wszystko w porządku — odpowia-dał i wyjmując z torby gazety powta-rzał codziennie pytanie: — a jakże się miewa pan Duval? Pan Duval miewał się coraz lepiej Dawno już opuścił łoże boleści i nie tyl-ko siadywał na tarasie lecz pomału za-czął robić krótsze przechadzki a nawet tym i owym zajmował się w ogrodnic Pani Duval opowiadała przeglądając je-dnocześnie wielkie płachty dzienników i nie dodawała ani słowa o tym że im mniej z biegiem czasu w tych dzienni-kach było o śmierci 1 bankructwie wiel-kiego miliardera Pawła Dalcza tym le-piej się miewał jej mąż Pan Nagelmann nawet nie miał możności zauważyć by la skandaliczna afera zbytnio ją inte-resowała ilekroć bowiem zaczynał roz-mowę na len tcma't' który przecie tak żywo obchodził wszystkich nie wyłącza-jąc nawet tej poczciwej pani Woulffi pani Duval wzruszała tylko ramionami Zresztą i inne sprawy mniej może sen-sacyjne lecz znacznie ważniejsze bo dotyczące Clervaux i jego mieszkańców nie zajmowały jej wcale chociaż wyczer-pujących sprawozdań pana Nagelman-n- a 'wysłuchiwała z wrodzoną uprzejmo-ścią Zdaje się że wszystkie zaintereso-wania zarówno jej jak i jej męża obra cały się dokoła literatury i muzyki Co kilka dni przechodziły przez ręce psna pocztmistrza duże paczki książek i nut dla państwa Duval ludzie to bowiem byli nie tylko spokojni i solidni ale i bardzo wykształceni Pana Duval poznał pan Nagelmann dopiero w końcu lata lecz nadal widy-wał go bardzo rzadko Mąż pani Duval był widocznie zaprzysiężonym domato-rem co potwierdzała poza tym i panto-flowa poczta której centralą na całą o-koli- cę była znowuż pani Nagelmann Przez szereg miesięcy póki jeszcze nowonabywcy Passel stanowili swego rodzaju innowacje z opowiadań ich ogro-dnika a i pozostałej służby która od czasu do czasu załatwiała swoje spra-wunki w Clervaux można było się do wiedzieć ze są szczęśliwym i zakocha-nym w sobie małżeństwem Nie było wy-padku by się pokłócili a tylko od czasu do czasu pan Duval robił się prawdopo-dobnie z powodu choroby jakiś ponury i wówczas całymi dniami i nocami prze-- — Ooo! niesłychane! Jak to się stało? I co poznał panią? — wykrzyki-wała zdumiona — Tak to znaczy nie właściwie to od razu — bredziła bezsensownie — wezmę może puszkę groszku i proszę mi dać trochę holenderskiego sera — Wyrósł chyba? — A owszem wyrósł wyrósł Pe-wnie lubi morele proszę mi dać kilo Ach nic mam ani kawałka cukru w do-mu! — Co za emocja mój Boże! Trzysta pięćdziesiąt franków — wybiegła za nią przed sklep —Ser zapomniała pani o serze Zatrzymali się jeszcze w trafice by kupić papierosy A może on nic pali? Zapyta go Na schodach zaczęło ją nagle mdlić lak jak wtedy gdy się ma ochotę coś zjeść a polem zaraz wstręt ogarnia na samą myśl o jedzeniu Miała ochotę zwymiotować a nie mogła Oparła się o poręcz i chwilę czekała Zapomniała wziąć wino ale co tam nie wróci już do sklepiku- - Powoli wspinała się na górę a gdy znalazła się na galerii mdłości mi nęły Zatrzymała się jeszcze chwilę przed drzwiami i weszła W imbryku wrzała niepotrzebnie wo-da Przykrywka podskakiwała zabawnie a przez dziób sykliwie uchodziła para Tomasz stał przy stole — Czy palisz? — spytała byle by coś wchodząc powiedzieć — Owszem Wyciągnęła papierosy 1 podając je Tomaszowi dorzuciła: — francuskie — Równocześnie pomyślała: wygłupiam się czyż mogłyby być inne? Wyjęła papieros wymknęła się do kuchni po zapałki i podając Tomaszowi ogień zapaliła swego zaciągając się głę-boko dymem — Ty też palisz? — zapytał ze zdzi-wieniem — O lak dużo I lo te mocne ordy-narne — Znów ją zamdlilo Wyszła do kuchni Wzięła rondelek ale len oczy wiście był brudny Z wyrzutem pomyślą la znów o nieumylych naczyniach Za brała się do puszki z grochem ale klucz do otwierania konserw gdzieś się prze kornie zawieruszył Znalazła jakiś inny siary i lak niezręcznie było nim mani-pulować że sobie przyszczypnęła palec A właśnie chciała coś zagadać z kuchni jakoś łatwiej poszłoby z rozmową Może zapytać czy przejeżdżał przez Paryż czy zadowolony z podróży? Ale zajęta swym palcem i puszką rzekła tylko: — Cóż u ciebie słychać? — Słyszała jak się zaśmiał czy też chrząknął a może się tylko namyślał Po chwili odrzekł: — Dobrze wcale dobrze — Potem dorzucił: — Ale wiesz z tym jedzeniem nie zadawaj sobie trudu Daj mi byle co wszystko jedno — Znów go bowiem ogarnęła ciężka senność i nogi drętwia ły zmęczonym bezwładem Usiadł oparł się łokciami o stoi i czekał a iniiR m ietihiib na iBiiaiinnniiaiiniiEiiii siadywał przy biurku pisząc coś i rachu-jąc W takich wypadkach i pani Duval stawała się smutna i zaniepokojona Nic trwało lo jednak nigdy zbyt długo On znowu powracał do robót w ogrodzie i w winnicy a ona zajmowała się gospo-darstwem uśmiechnięta i wesoła Wie-czorami pan Duval pięknie grał na for-tepianie albo leżąc w hamaku wypoczy-wał a ona czytała mu różne książki Dworek Passel Tężał tak bardzo na uboczu a jego mieszkańcy nic lubili wi-docznie życia towarzyskiego że nikt tu nigdy nic zaglądał Właściwie jedyną komunikację z miastem' utrzymywała pani Duval Lecz i jej wizyty w Clervaux wkrótce stały się rzadsze Znać mężowi nic tak już było pilno do gazet gdyż pan poczt-mistr- z Naglemann nieraz po trzy i cztery dni na próżno wpatrywał się w żółtą taś-mę szosy wijącej się pośród winnic na przeciwległym wzgórzu Pośpieszny po dawnemu dwa razy w ciągu doby huczał na mostku i przelatywał przez stację zo-stawiając w drucianym koszu brezento-wy worek z pocztą a granatowe auto co-raz rzadziej zatrzymywało się przy stacji Staruszek segregował gazety i mru-kliwie tłumaczył pani Woulffi ile to nie-potrzebnych wydatków robią ludzie pre-numerując gazety jeżeli jednocześnie wcale nie dbają o terminowy ich odbiór Gdy zaś nic było pani Woulffi zadowalać się musiał towarzystwem jej kola drze-miącego obok na ławce z podwiniętymi łapami i z jednym półotwartym okiem Kol był żółty a gdy tak leżał nieru-chomo dziwnie przypominał panu poczt-mistrzo- wi pieczonego królika którego na każdą niedzielę z takim znawstwem przyrządza pani Nagelmann jego od lat prawowita małżonka KONIEC Drukarnia "Związkowca" Przyjmuje wmówienia na wszelkie druki lak w lcryku polskim iaU w angielskim francu-skim i innych Zaproszenia weselne i bankietowe bilety na różne zabawy i przed-swieni- a papier listo-wy i koperty kwitariu-sz- e I konstytucje towa-rzystw sprawozdania — te i wszelkie inne pra ce Drukarnia wykonu-je szybko i po cenach umiarkowanych 1475 Ouecn Sf W Toronf 9 LE 1-2- 411 DO POLSKI PIENIĄDZE PEKAO LEKI ŻYWNOŚĆ Najlepiejl Najtanlal JANIOUE TRADIflG J KAMIEŃSKI Toronto 3 835 Queen St W łel EM 4-40- 25 Edmonłon 1064? -- 1 97lh Sł lei GA 2-38- 39 y LACH CHIROPRACTIC CLINIC Doktorzy Chiropraktykl 124 Ronccsvalles Av-L- E 5-12- 11 1174 Bloor St W at Duffcrin LE 2-03- 74 P OKULIŚCI OKULISTA S BR0G0WSKI OD 420' Roncesvalles Ave (blisko Howard Park) Godziny iirzjjęć od 10-- 630 xii telefonicznym porozumieniem Tel LE 1-4- 251 — CL 9-80- 29 P OKULISTKA T SZYDŁOWSKA FBOA Badanie dobieranie szklct I do-pasowyun-nlc "contact lensca" — codziennie od 10— 7 soboty włącznie w Innych godzinach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor St West LE 2-87- 93 (róg IIavclock) 17 -- P Lunsky 1-3- 924 U ']% J FL m-- s ornz J OD oczu SiarokrajbWa Apteka p p Medwidskich "Sanifas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski (koło Bathurst) EM 3-37- 46 546 Queen Sł W Toronto E--l DENTYŚCI Dr V J MEILUS LEKARZ DENTYSTA rrz)jmujc od Rodź' 10 cio3 t od 5 do 8 W soboty od 10 do 3 282 Ronccsvlles LE 5-70- 25 37 -- P Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od nonccsvaUei) Przyjmujo za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd B DR MARA JINDRA DR V JINDRA LEKARZE-DENTYłC- I przyjmują takzo ulcczoraml I w eoboty uprzednim porozumieniem telefonicznym 310 Bloor St West WA 2-08- 44 (przy Spadlna) 48-- P DR T L GRADOWSKI DENTYSTA CHIRURO Mówi po polsku Si4 Dundas St W — Toronto Tel EM 8-90- 38 i 1I 470 Si Oczy badamy okulary dostosowujemy do wszystkich defck lów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku 19 tWITKIN - okulista Okulista _ Badanio oczu — Dopasowywanie okularów wypełniania recept godziny przyjęć 930—6 599 Bloor S W Toronto Tel LE"S-IS2- 1 (Blisko Palmcrslon obok Bloor Medical Center) ta Wieczorami przyjmujo po uprzednim umówieniu się ST 8-62- 48 Luck Chiropracłio Olinics BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CHIROPRAKTYKI Zdrowie jest największym iskarbem człowieka Zaniedbanie zdrowia kosztuje drogo Prześwie-tlenia Rentgenowskie "X-RAY- " tylko zgloszo-nie- m telefonicznym 1B48 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO 9-22- 59 140 CHURCH ST ST CATHARINES College TEL MU 4-31-61 p-- J APTEKA LANDISA EM 6-05- 84 — 462 Ouecn St W Toronto — EM 8-''- 29 Obsługująca Polonię Kanadyjską od lal Wysyłamy lekarsl" do Polski S7ybka fachowa obsługa Wykonujemy recepty kanadyjskie oraz krajowe Dla Tań posiadamy na składzie wielki wybór kosmetyków naj-lepszego gatunku znanych firm Utrzymanie zdrowia własnego oraz waszych najbliższych Jest naszym celem Wszelkie zamówienia przymujemy listownie telefonicznie lub osobiście 17-- P fjf DZIEK LOTY jjj WJJP% bezdozatIrzzym—ania r J M EUROPY y ? za za Szybkim - Odrzułowcem DC--8 albo Ekonomicznym — DC-7- C W y-- aar Odwicdf wcflo !%P Yjfc AGENTA PODRÓŻY Jjlfliffi ŹW albo zadzwoń do KLM £r j$P W1 jłjk Biura w 12 głównych fjmrJlfAjt KLM -- 271 =- - — - ♦ 55 58 i FAfgUji t ! kil m
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 08, 1961 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1961-07-08 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000105 |
Description
Title | 000228b |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | _— -- "tiuc jw~vijłrł -- f"'t-} £"" SJSifirSS? ł-t- fw-j -- —-' —"-v""irjŁ-ifcj-iti''- J- — i-- - - ~y~ j tgj- - „ „_S v---™i'ł'jit- 'fj-%wry'"'-?fy '" ' #!%jl3jf?£iP?% vv"j Bnna r ffl fU i r a1 fc 55 ''ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Soboto 8 — 1961 ?-'5T-FL7 ' X2'£'-"'0ł'c'SKtt- t Halszka Guilley-Chmielowsk- a fi- - sfi n pł fhfi! POWIEŚĆ Z ŻYCIA POWOJENNEJ EMIGRACJI (Copyright by "Kulłura") Motto: "Tam ffd2Je Bóg nas postai fam trzeba umieć kwitnąć" Kiedy zastukał do drzwi nie otwo rzyła mu -W- iedziała przecież dobrze że lo on auiie kto inny Już od kilku miesięcy czekała na niego a w tych dniach dosta-łaaw- et depeszę Jednak nie ruszyła się lUj Przysiadła cichutko na skraju tap-czan- a i zaczęła starannie skrupulatnie bez szelestu składać jakąś rozrzuconą 'gazetę o mnóstwie stron Rzuciła nawet okiem na jakiś tytuł — ciekawe zno-wu- - powódź w Kanadzie Że też w tym Jcraju zawsze same katastrofy? Czy też on jeszcze zastuka? nic nawet w ogóle nie słychać by ktoś był zaidrzwiami Ostrożnie wstała a gazeta óbsunęła się na podłogę z niepotrzebnym wjptym momencie szelestem Właściwie tofnajlepiej wyjrzeć poprzez szybę ku-ćhinne- go okna Wychodziło tak jak i ydrźwi na długą drewnianą galerię U-['chyl- iła u dołu firankę Jakaś pusta fla-jszf- a trącona łokciem potoczyła się tur-flcotliw- ie do płaskiego zlewu Usunęła się 'jsźyko zadrapawszy nogę o blaszane wia-(fdr- o na odpadki k?jj3fNa pace z węglem tuż pod samym oknem zdążyła zauważyć bagaż: wyświe- - ccchtąny plecak nieokreślonego koloru i rstarą odrapaną walizkę wyniszczoną nie łyjlj podróżami ile zapewne przechowy-wanie- m na brudnym strychu A może wyciągnął ją spod łóżka albo z jakiegoś [zakurzonego zakamarka w domu Może w ogóle jej nie miał i jakiś kolega mu w ostatniej chwili pożyczył Była okręcona krzemieniem Zapewne w ostatnim ino-ijńęnc- ie zardzewiały zamek nawalił i nic itfąłci się jej zamknąć Plecak był mały ainiezgrabny i tak niedbale wypchany że sięfoparł o ścianę dla utrzymania row- - iw iŁndwagi t-J- U -rY4 —rw-r- ! LjjaLaL iiiYiaiu icnuvlłnu ii~d 4lun iMidni~dn~ MWcuftntUnrMJIfUln 1A1 nU n frcnHUnMtrUii ir(mllc}fliUilrlaali n111iru pisllmej nie słabiej — zupełnie tak samo alJaklprzedtem 'cl naSle ogarnął ją zabawny popłoch "akkogoś kto przegapił godzinę i teraz ichwyta za głowę by ze"wszystkim na-5k- źć nadrobić niewiarygodnie straco-ytycz- as Bezgłośnie na palcach zwijała ię chaotycznej bieganinie z pokoju do Jućnni wykonując drobne czynności za-w)jzń- ie od tego na co przypadkowo padał ]Jj roztargniony wzrok Szurgnęla pod ictaff' parę pantofli chwyciła wazon z dwłatami by zmienić w nim wodę scho- - DlHEBWillBlIBJHIHilHIHlBilBinJHJnlHJnJHilPJaiHnJBiaiC! UŁ(d Tadeusz DołęgaMostowicz B Rn7n7TAI VII! roClervaux iest to małe miasteczko m'Kwbocznej jednotorowej linii łączącej (ejtylers ze stolicą księstewka Lukscm-- i Wgjem Pociągi pośpieszne nie zalrzy-- — luja się w Clcrvaux nigdy a pocztę !?yrzjiea się z nich w zielonych brczen- - jwycn worKacn ao specjalnemu uiuuu-egp- j kosza umieszczonego na slupie oczta z Paryża i w ogóle z Południa rzychodzi luksemburskim pociągiem o śieślątej rano poczta zaś z Belgii o Imej z minutami wieczorem Odkąd z iośńą zaczyna się robić ciepło szef u-ię&- U pocztowego miasta Clervaux oso-Isći- e wvsiaduie na Deronie w oczeki- - Jardu pośpiesznych i albo rozmawia z nąj kierownika stacji panią Woulffi Doładowała się towarzystwem jej ko-~Xdrzemiąc-ego obok na ławce z podwi-- — ętylni łapami i z jednym półotwartym dem Kot jest żółty a gdy tak leży nie- - chómo dziwnie przypomina panu cźunistrzowi pieczonego królika któ- - iolna każdą niedzielę z takim znaw-- vem nrzvr7ari7a nani Naoelmann ieco - i lkatl dw' udziestu trzech prawowita mał- - Pzfpocztą jest rozmaicie: część jej pan agelmann osobiście roznosi bardziej anjjwnym obywatelom miasta część [zostaje w pokoiku noszącym tytuł pędu po resztę zgłaszają się sami adre-cpdowiedziaws- zy się przez znajomych nadejściu listu Listów zresztą przy-pd- zł niewiele a dzienników jeszcze Siej: Mieszkańcy Clervaux nie utrzy-łjązb- yt ścisłego kontaktu z resztą lata tak jak i właściciele sąsiednich fwayczków czy tu i ówdzie rozrzuco-cJnetnic- h willi stojących zresztą prze-pu- e pustkami Kiedyś gdy były lep-ijczas- y przyjeżdżali tu na wakacje Łożni kupcy z Liege i wówczas na ręlrniesięcy ożywiała się cala okolica jęcnje tylko w najodleglejszym Passel 1 l°i?nnlna samej granicy niemieckiej n °]%crrdziewicć kilometrów od mia-- r rafieszkało jedno bogate małżeństwo (gijśkie państwo Duval bardzo soli- - -- tóchociaż dośćmłodapara &£A {£?} poczlmistrz' Nagelmann- - --znał KichcS-szystkicr- r wiedział wszy-- a iriPo pierwsze należała toinieiako sjfjego obowiązków"' a po drugie- - było -- 5SSSS53SSS2Ei'S3SS2s2S2SR ca 11 wała zaschnięty spodek na którym kot rozbabrał niedojedzone resztki i złapaw-szy rzucony na fotel szlafrok szukała wie-szadła - Opadły jej ręce Nie nic już nie zdą-ży zrobić za późno Nawet naczynia po obiedzie nie były zmyte Talerze kości od wieprzowych kotletów skorki poma-rańczy wszystko to leżało na blacie ku-chennym nieporządnie brudno ohydnie Trzeba otworzyć Mimowoli przystanęła przed lustrza-ną szafą I naraz jakby po raz pierwszy uświadomiła sobie nieulegający już prze-cież wątpliwości fakt — była w ciąży Jej taniutka perkalowa sukienka obci-skała się w biodrach niemal pękała w szwach i zdawało się że pod naporem piersi rozprują się od góry do dołu nie-dawno jeszcze potrzebne zaszewki A te włosy! teraz już nawet i papiloty nie pomagały Rozkręcały się przy lada upa-le i zwisały niedbale nad czołem za usza-mi Ani ich obciąć ani zaczesać I to właśnie taką ją zobaczy bez-kształtną niezręczną w tym komicznym niemal karykaturalnym stanie właśnie teraz gdy będzie się z tygodnia na ty-dzień rozdymać i kiwać kaczkowato z boku na bok przechodząc z pokoju do kuchni Czemuż przynajmniej go o tym nie uprzedziła? Czemu nie odwlekła tego przyjazdu? Trudno nie ma rady teraz musi otworzyć Więc nagle jakby dopiero teraz usły-szała że stukał żywo pośpiesznie rzuciła się ku drzwiom pchnęła palcem za-czepkę i otworzyła je na oścież szero-ko jakby najpierw z myślą o bagażu który trzeba będzie przez nie przepchać Tomasz stal oparty o spróchniałą po-ręcz galerii i poprzez zawieszoną na sznurach bieliznę patrzył w góry Pięknie tu było Pireneje rozciągały się szeroko i słonecznie a poniżej widać było dolinę pełną sztywnych topoli i białych farm Tuż niemal pod galerią kłębiły się letnią zielenią drzewa Tomaszowi chciało się okropnie spać Miał za sobą dwie bezsenne noce i pra-wic trzy dni upalnej drogi spędzonej w dusznych wagonach pociągu Do tego był głodny i niecierpliwiło go pragnie-nie Wreszcie przecież otworzyły się drzwi i ktoś od nich zawołał: — lo ty? Oderwał się od balustrady Jak lo hvłn? n'{! 107 a mmmmn lo jego przyjemnością Pan Nagelmann lubił znać dokładnie zwyczaje i swojej klienteli lubił wiedzieć z góry czego po kim należy się spodziewać Dla-tego leż to co go z początku irytowało u nowonabywców willi Passel z chwilą gdy się stało nieodmiennym zwyczajem zajęło uświęcone miejsce w porządku dnia i tym przestało być przykre A przykrym był dla pana pocztmistrza każdy niepotrzebny pośpiech To też z początku krzywił się i gwałtownie ru-szał swymi siwymi wąsami za każdym razem gdy pani Duval niemal jedno-cześnie z przejazdem pociągu zjawiała się przed dworcem w swojej granatowej i to tylko po to aby odebrać dzienniki gdyż żadnej korespondencji państwo Duval nic otrzymywali Jeździć dużym samochodem spalającym Bóg wie ile benzyny dwa razy dziennie dla mar-nych gazet aż dziewięć kilometrów to wynosi równo trzydzieści sześć kilome-trów niepotrzebnie odbytej Z biegiem czasu jednak pan Nagel-mann do tego stopnia pogodził się z tym stanem rzeczy że ilekroć zdarzyło się zobaczyć pióropusz dymu pośpiesznego a jednocześnie nie dostrzec na przeciw-ległym wzgórzu połysków pędzącego auta czuł się zdziwiony niezadowolony lub nawet zaniepokojony I nic dziwne-go Na wirażach o wypadek nie trudno szczególnie jeżeli ktoś pędzi tymi dia-belskimi maszynami po wiariacku Jeżeli zaś tak punktualna osoba jak pani Du-va- l nie przybywa na czas mogło stać się coś złego Na szczęście wszystko szło pomyślnie a pani Duval była dzielną kobietą klóra doskonale umiała sobie dawać radę nie tylko z samochodem lecz i z niedoma-gającym mężem i z interesami Sama przecie załatwiła kupno posiadłości Pas-sel sama urządziła dom sama dyrygo-wała służbą A przy tym zawsze była w wyśmieni-tym humorze wspaniałe czarne oczy jak i cała sprężysta a wiotka sylwetka WTaz z uśmiechniętą twarzą zdawała się byćjednynKuśmiechem Na początku gdy~ml}ż jej był jeszcze tak osłabiony że-n- ie --opuszczał łóżka nać było --na pani Duval jej troskę ale juiwkrótce poczt- - Czy podeszła ku niemu czy to on do drzwi przyskoczył? Pewnie ją uca-łował Ona chyba też Nie zdała sobie sprawy jak się w ogóle przywitali Bo w tym momencie absolutnie nic nie od-czuła żadnej emocji wzruszenia — nic Ten ułamek chwili tych kilka sekund były próżnią białą plamą niczym I znowu ów bagaż wysunął się na pierwsze miejsce Zaczęła się naraz kło-potać o walizkę usiłowała ją podnieść udawała że ma zamiar ją wnieść Plecak wywrócił się głupio na bok rzemieniami do góry — Tomasz się ku niemu po-chylił i zaczęli się oboje ruszać niezręcz-nie kolo rzeczy jakby wniesienie walizki i plecaka było sednem tego przyjazdu A Tomasz był zmęczony i chętnie by to wszystko zostawił na galerii Po cóż się matka przy tym upiera? Wreszcie się z tym uporali ale tak bezsensownie i pośpiesznie że leraz ten bagaż był po środku malej kuchni i tylko zawadzał Stali obok siebie i każde przemyśli-wał- o w popłochu co by to powiedzieć Ale jakoś nic do głowy nie przychodziło — Może chcesz umyć ręce? — spyta-ła wreszcie Weź ręcznik Wisi za tobą na kołku — Równocześnie myślała: po- winnam była kupić toaletowe mydełko na jego przyjazd Jakże mu dać to pro-ste do prania? Ale Tomasz chyba tego nie zauważył Otworzył kran mydlił sobie ręce i roz-pryskując wodę chlustał nią sobie w twarz pełnymi garściami jak parobek przy studni — A lepiej mi leraz odrzekł z ulgą Żeby coś powiedzieć spytała: — Długo jechałeś? O tak — uśmiechnął się Może by mu zaproponować by coś przekąsił? Siadaj siadaj zaraz ci coś na prędce przygotuję — Zapaliła gaz i na razie postawiła na nim imbryk z wodą Tomasz wszedł w drzwi pokoju-podszed- ł do stołu i wahał się nad odsunięciem krzesła Wzięła ceratową torbę na zakupy i tpowiedziała nie wiadomo dlaczego po francusku: — je retourne tout --dc suito attends! (zaraz wrócę zaczekaj!) Zbiegła po schodach i wyszła na ulicę z nagłym uczuciem ulgi Chciała chwilę sobie spokojnie pomyśleć Ale już była w sklepie i( tu opadło ją kłopotliwe nie-zdecydowanie Co kupić? Co wziąć? Czymże ma go przyjąć? Od przygotowywała sobie w myśli wyrafinowane szczegółowe menu którym miała go na powitanie uraczyć Aż lu przyjechał w takiej poobiedniej godzinie i cały projekt począwszy od sałatki z majonezem kończąc na placku z brzoskwiniami wziął w łeb Chaoty-cznie przebiegała oczyma po pólkach i żeby zyskać na czasie mówiła do Madame Picot: — Właśnie mój syn przyjechał lak teraz nie nie widzieliśmy się zdaje się coś siedemnaście lat niig!is!!!r:g sm mm ib i m iniiHiria inn obyczaje — samym maszynie drogi Jej — — — tygodnia sklepiku mistrz miał możność przekonać się że jest to jedna z najweselszych młodych mężatek jakie zdarzyło mu się widzieć Wprost bilo z niej szczęście radość i humor gdy wbiegała na peron i zapyty-wała swoim ciepłym kontrallowym gło-sem: — Czy niczego nie brakuje z mojej porcji drukowanej paszy panic Nagel-mann- ? — Wszystko w porządku — odpowia-dał i wyjmując z torby gazety powta-rzał codziennie pytanie: — a jakże się miewa pan Duval? Pan Duval miewał się coraz lepiej Dawno już opuścił łoże boleści i nie tyl-ko siadywał na tarasie lecz pomału za-czął robić krótsze przechadzki a nawet tym i owym zajmował się w ogrodnic Pani Duval opowiadała przeglądając je-dnocześnie wielkie płachty dzienników i nie dodawała ani słowa o tym że im mniej z biegiem czasu w tych dzienni-kach było o śmierci 1 bankructwie wiel-kiego miliardera Pawła Dalcza tym le-piej się miewał jej mąż Pan Nagelmann nawet nie miał możności zauważyć by la skandaliczna afera zbytnio ją inte-resowała ilekroć bowiem zaczynał roz-mowę na len tcma't' który przecie tak żywo obchodził wszystkich nie wyłącza-jąc nawet tej poczciwej pani Woulffi pani Duval wzruszała tylko ramionami Zresztą i inne sprawy mniej może sen-sacyjne lecz znacznie ważniejsze bo dotyczące Clervaux i jego mieszkańców nie zajmowały jej wcale chociaż wyczer-pujących sprawozdań pana Nagelman-n- a 'wysłuchiwała z wrodzoną uprzejmo-ścią Zdaje się że wszystkie zaintereso-wania zarówno jej jak i jej męża obra cały się dokoła literatury i muzyki Co kilka dni przechodziły przez ręce psna pocztmistrza duże paczki książek i nut dla państwa Duval ludzie to bowiem byli nie tylko spokojni i solidni ale i bardzo wykształceni Pana Duval poznał pan Nagelmann dopiero w końcu lata lecz nadal widy-wał go bardzo rzadko Mąż pani Duval był widocznie zaprzysiężonym domato-rem co potwierdzała poza tym i panto-flowa poczta której centralą na całą o-koli- cę była znowuż pani Nagelmann Przez szereg miesięcy póki jeszcze nowonabywcy Passel stanowili swego rodzaju innowacje z opowiadań ich ogro-dnika a i pozostałej służby która od czasu do czasu załatwiała swoje spra-wunki w Clervaux można było się do wiedzieć ze są szczęśliwym i zakocha-nym w sobie małżeństwem Nie było wy-padku by się pokłócili a tylko od czasu do czasu pan Duval robił się prawdopo-dobnie z powodu choroby jakiś ponury i wówczas całymi dniami i nocami prze-- — Ooo! niesłychane! Jak to się stało? I co poznał panią? — wykrzyki-wała zdumiona — Tak to znaczy nie właściwie to od razu — bredziła bezsensownie — wezmę może puszkę groszku i proszę mi dać trochę holenderskiego sera — Wyrósł chyba? — A owszem wyrósł wyrósł Pe-wnie lubi morele proszę mi dać kilo Ach nic mam ani kawałka cukru w do-mu! — Co za emocja mój Boże! Trzysta pięćdziesiąt franków — wybiegła za nią przed sklep —Ser zapomniała pani o serze Zatrzymali się jeszcze w trafice by kupić papierosy A może on nic pali? Zapyta go Na schodach zaczęło ją nagle mdlić lak jak wtedy gdy się ma ochotę coś zjeść a polem zaraz wstręt ogarnia na samą myśl o jedzeniu Miała ochotę zwymiotować a nie mogła Oparła się o poręcz i chwilę czekała Zapomniała wziąć wino ale co tam nie wróci już do sklepiku- - Powoli wspinała się na górę a gdy znalazła się na galerii mdłości mi nęły Zatrzymała się jeszcze chwilę przed drzwiami i weszła W imbryku wrzała niepotrzebnie wo-da Przykrywka podskakiwała zabawnie a przez dziób sykliwie uchodziła para Tomasz stał przy stole — Czy palisz? — spytała byle by coś wchodząc powiedzieć — Owszem Wyciągnęła papierosy 1 podając je Tomaszowi dorzuciła: — francuskie — Równocześnie pomyślała: wygłupiam się czyż mogłyby być inne? Wyjęła papieros wymknęła się do kuchni po zapałki i podając Tomaszowi ogień zapaliła swego zaciągając się głę-boko dymem — Ty też palisz? — zapytał ze zdzi-wieniem — O lak dużo I lo te mocne ordy-narne — Znów ją zamdlilo Wyszła do kuchni Wzięła rondelek ale len oczy wiście był brudny Z wyrzutem pomyślą la znów o nieumylych naczyniach Za brała się do puszki z grochem ale klucz do otwierania konserw gdzieś się prze kornie zawieruszył Znalazła jakiś inny siary i lak niezręcznie było nim mani-pulować że sobie przyszczypnęła palec A właśnie chciała coś zagadać z kuchni jakoś łatwiej poszłoby z rozmową Może zapytać czy przejeżdżał przez Paryż czy zadowolony z podróży? Ale zajęta swym palcem i puszką rzekła tylko: — Cóż u ciebie słychać? — Słyszała jak się zaśmiał czy też chrząknął a może się tylko namyślał Po chwili odrzekł: — Dobrze wcale dobrze — Potem dorzucił: — Ale wiesz z tym jedzeniem nie zadawaj sobie trudu Daj mi byle co wszystko jedno — Znów go bowiem ogarnęła ciężka senność i nogi drętwia ły zmęczonym bezwładem Usiadł oparł się łokciami o stoi i czekał a iniiR m ietihiib na iBiiaiinnniiaiiniiEiiii siadywał przy biurku pisząc coś i rachu-jąc W takich wypadkach i pani Duval stawała się smutna i zaniepokojona Nic trwało lo jednak nigdy zbyt długo On znowu powracał do robót w ogrodzie i w winnicy a ona zajmowała się gospo-darstwem uśmiechnięta i wesoła Wie-czorami pan Duval pięknie grał na for-tepianie albo leżąc w hamaku wypoczy-wał a ona czytała mu różne książki Dworek Passel Tężał tak bardzo na uboczu a jego mieszkańcy nic lubili wi-docznie życia towarzyskiego że nikt tu nigdy nic zaglądał Właściwie jedyną komunikację z miastem' utrzymywała pani Duval Lecz i jej wizyty w Clervaux wkrótce stały się rzadsze Znać mężowi nic tak już było pilno do gazet gdyż pan poczt-mistr- z Naglemann nieraz po trzy i cztery dni na próżno wpatrywał się w żółtą taś-mę szosy wijącej się pośród winnic na przeciwległym wzgórzu Pośpieszny po dawnemu dwa razy w ciągu doby huczał na mostku i przelatywał przez stację zo-stawiając w drucianym koszu brezento-wy worek z pocztą a granatowe auto co-raz rzadziej zatrzymywało się przy stacji Staruszek segregował gazety i mru-kliwie tłumaczył pani Woulffi ile to nie-potrzebnych wydatków robią ludzie pre-numerując gazety jeżeli jednocześnie wcale nie dbają o terminowy ich odbiór Gdy zaś nic było pani Woulffi zadowalać się musiał towarzystwem jej kola drze-miącego obok na ławce z podwiniętymi łapami i z jednym półotwartym okiem Kol był żółty a gdy tak leżał nieru-chomo dziwnie przypominał panu poczt-mistrzo- wi pieczonego królika którego na każdą niedzielę z takim znawstwem przyrządza pani Nagelmann jego od lat prawowita małżonka KONIEC Drukarnia "Związkowca" Przyjmuje wmówienia na wszelkie druki lak w lcryku polskim iaU w angielskim francu-skim i innych Zaproszenia weselne i bankietowe bilety na różne zabawy i przed-swieni- a papier listo-wy i koperty kwitariu-sz- e I konstytucje towa-rzystw sprawozdania — te i wszelkie inne pra ce Drukarnia wykonu-je szybko i po cenach umiarkowanych 1475 Ouecn Sf W Toronf 9 LE 1-2- 411 DO POLSKI PIENIĄDZE PEKAO LEKI ŻYWNOŚĆ Najlepiejl Najtanlal JANIOUE TRADIflG J KAMIEŃSKI Toronto 3 835 Queen St W łel EM 4-40- 25 Edmonłon 1064? -- 1 97lh Sł lei GA 2-38- 39 y LACH CHIROPRACTIC CLINIC Doktorzy Chiropraktykl 124 Ronccsvalles Av-L- E 5-12- 11 1174 Bloor St W at Duffcrin LE 2-03- 74 P OKULIŚCI OKULISTA S BR0G0WSKI OD 420' Roncesvalles Ave (blisko Howard Park) Godziny iirzjjęć od 10-- 630 xii telefonicznym porozumieniem Tel LE 1-4- 251 — CL 9-80- 29 P OKULISTKA T SZYDŁOWSKA FBOA Badanie dobieranie szklct I do-pasowyun-nlc "contact lensca" — codziennie od 10— 7 soboty włącznie w Innych godzinach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor St West LE 2-87- 93 (róg IIavclock) 17 -- P Lunsky 1-3- 924 U ']% J FL m-- s ornz J OD oczu SiarokrajbWa Apteka p p Medwidskich "Sanifas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski (koło Bathurst) EM 3-37- 46 546 Queen Sł W Toronto E--l DENTYŚCI Dr V J MEILUS LEKARZ DENTYSTA rrz)jmujc od Rodź' 10 cio3 t od 5 do 8 W soboty od 10 do 3 282 Ronccsvlles LE 5-70- 25 37 -- P Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od nonccsvaUei) Przyjmujo za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd B DR MARA JINDRA DR V JINDRA LEKARZE-DENTYłC- I przyjmują takzo ulcczoraml I w eoboty uprzednim porozumieniem telefonicznym 310 Bloor St West WA 2-08- 44 (przy Spadlna) 48-- P DR T L GRADOWSKI DENTYSTA CHIRURO Mówi po polsku Si4 Dundas St W — Toronto Tel EM 8-90- 38 i 1I 470 Si Oczy badamy okulary dostosowujemy do wszystkich defck lów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku 19 tWITKIN - okulista Okulista _ Badanio oczu — Dopasowywanie okularów wypełniania recept godziny przyjęć 930—6 599 Bloor S W Toronto Tel LE"S-IS2- 1 (Blisko Palmcrslon obok Bloor Medical Center) ta Wieczorami przyjmujo po uprzednim umówieniu się ST 8-62- 48 Luck Chiropracłio Olinics BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CHIROPRAKTYKI Zdrowie jest największym iskarbem człowieka Zaniedbanie zdrowia kosztuje drogo Prześwie-tlenia Rentgenowskie "X-RAY- " tylko zgloszo-nie- m telefonicznym 1B48 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO 9-22- 59 140 CHURCH ST ST CATHARINES College TEL MU 4-31-61 p-- J APTEKA LANDISA EM 6-05- 84 — 462 Ouecn St W Toronto — EM 8-''- 29 Obsługująca Polonię Kanadyjską od lal Wysyłamy lekarsl" do Polski S7ybka fachowa obsługa Wykonujemy recepty kanadyjskie oraz krajowe Dla Tań posiadamy na składzie wielki wybór kosmetyków naj-lepszego gatunku znanych firm Utrzymanie zdrowia własnego oraz waszych najbliższych Jest naszym celem Wszelkie zamówienia przymujemy listownie telefonicznie lub osobiście 17-- P fjf DZIEK LOTY jjj WJJP% bezdozatIrzzym—ania r J M EUROPY y ? za za Szybkim - Odrzułowcem DC--8 albo Ekonomicznym — DC-7- C W y-- aar Odwicdf wcflo !%P Yjfc AGENTA PODRÓŻY Jjlfliffi ŹW albo zadzwoń do KLM £r j$P W1 jłjk Biura w 12 głównych fjmrJlfAjt KLM -- 271 =- - — - ♦ 55 58 i FAfgUji t ! kil m |
Tags
Comments
Post a Comment for 000228b