000577 |
Previous | 11 of 12 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
NR 7071
A Jackowski
Olśniony słońcem patrzę
na niewielki pomnik w cen-trum
Algieru Kawiarnia w
której siedzę ze stolikami na
chodniku nazjwa się „Novel-ty- "
zaraz naprzeciwko inna
„Pod Gwiazdą" gdzie tylko
kawa i miętowa herbata Koń
na pomniku nieprzystojnie
zwraca się ogonem do gma-chu
dostojnego skąd co chwi-la
wyjeżdża limuzyna w asy-ście
policjantów mijając po-łożony
na przeciwległym
krańcu placyku Milk Bar —
miejsce gdzie padła pierwsza
bomba w „Bitwie o Algier"
Jest to plac centralny pełen
mieszczańskiej publiczności
taksówek ruchu kupieckiego
i przechodniów
Nie mogę oderwać wzroku
od niewielkiej postaci na
pomniku Mosiężny koń mo-siężny
jeździec w ruchu ta-kim
jakby się pragnęli wy- rwać z tego miejskiego oto-czenia
i biec w przestrzenie
najdalsze z najdalszych Emir
Abdel Kader w pomniku
tym zakuty zapewne wolał-by
aby wzniesiono monu-ment
tam gdzie walczył Ale
to niemożliwe Nikt nie zbu-dował
ruchomych porffników
Słońce pada na stolik' gorąca
plama jak rzucony z nieba
dar przeźrocz) sty zatapiam
się w tym blasku patrząc na
podniesione kopyta na unie-sioną
głowę mosiężnego emi-ra
potem wstaję mówiąc
Annie — jedziemy
Droga wiedzie na południe
w jedno z niekończących się
pasm Atlasu Wspinamy się
nieustannie wśród białych
skał krajobrazów me zna-nych
pełnych- - czeluści spo-p:elał- ej
zieleni zakrętów na-głych
i pustki Zaczyna się
wicher przeginający wątłe
krzewy Na zakrętach bije
siłą atlety Wciąż ddlej Wciąż
wyrasta Atlas Atlas ten
świat zdumiewający wyrwa-ny
z głębi ziemi blokami ba-zaltu
piaskowca i skorupy
ziemskiej wzburzonej wzgó-rzami
Czasem też człowiek
na zboczu czasem kamienny
biały czworokąt domu za-mkniętego
od świata Ten kto
tu żyje wyrywa kęsy ziemi w
codziennej walce
Patrzymy na mapę wznie-sienie
sięga wysokości Tatr
słońce wspaniałe lecz chłod-ne
ogarniają cienie pełznące
po zboczach myślimy tylko
o osiągnięciu szczytu wciąż
jeszcze ponad nami w naro-słych
wzgórzach samotnych i
pięknych Wyżej i wyżej Zni-kają
więc rozrzucone kolcza-ste
rośliny pozostają sosenki
podobne do kosodrzewiny
Kto pragnie wkroczyć w głąb
Sihary musi przebrnąć przez
gigantyczne bariery Atlasu
a potem płaskowzgórza któ-re
za nim się rozciąga na ty-siącach
kilometrów
Biegną godziny puste
przestrzenie działają na wy-obraźnię
Myślę o tych tysią-cach
jeźdźców co pola te
przemierzali kierując się
tam gdzie wskazywała wy-ciągnięta
szabla emira Abdel
Kadera Weszliśmy na szlak
którym ciągnął Odtąd dą"żyć
będziemy do źródeł wielkości
i siły tego wspaniałego czło-wieka
Wiodąc swoją rucho-mą
stolicę zwyciężał budo-wał
a potem upadł pod bru-talnymi
ciosami wrogów
tych których zresztą stać by-ło
na oddane czci wielkości
ducha i siły wewnętrznej te-go
człowieka Szabla emira
jego myśli i działanie jak to
w dalszym ciągu naszej po-dróży
w głąb 'Sahary śledzić
będziemy nadała 'Algierii wy-jątkowy
charakter — uoso-bienia
walki Nie ma przecież
takiej niepodległości' która
wyrasta w sposób uprzywile-jowany
Nie mogę oprzeć się
uczuciu wspólnoty wówczas
kiedy spojrzęna daty Abdel
Kader zaczynał kiedy pod-chorążowie
Piotra Wysockie-go
dopadli do Belwederu szu-kając
księcia Konstantego
Między tymi góramTwędro-wa- l
Wielki Emir Patrzę na
zakątki gdzie wojsko stawa-ło
rozbijało namioty w tym
kilkanaście namiotów biblio-tek
zawierających1 najwybit-niejsze'
dzieła ówczesnej' lite-ratury
Może właśnie' między
tymi księgami ułożonymi w
„kaimach" namiotach emir
pisał listy do Ludwika Filipa
króla francuskiego którego
wojska 'już zajęły wybrzeża
Algierii: „Zająłeś wybrzeże
ja jestem w? głębi lądu nie
mam okrętowi ale wiernie
pragniesz nie 'tylko wybrzeża
ale naszych dolirr--i gór:JPo-kó- j
Tego tvłko3 pragnę iiic
więcej" Ł ? Prze jechaliśmy - miasto Tia--
t
ZWIĄZKOWIEC — piałek 5 wrceśnia 1975 r STR 11
IM 11
ret pełne ruchu i zbliżamy
się do miejsca do którego
dążyliśmy od dawna pełni
napięcia i oczekiwania Oto
za rogiem i zakrętem wznosi
się stary mur ze strzelnicami
— miejsce obronne Wiemy
ze tu stała długo i --wytrwale
„Zauja" — ruchoma stolica
Abdel Kadera Teraz wznie-siono
tam obelisk na którym
zastanawiająca jeśli chodzi o
intencje inskrypcja „Emir po-wiedział
Jeżeli muzułmanie
i chrześcijanie zechcieliby
mnie posłuchać powstrzymał-bym
rozdarcie staliby się
braćmi w mjślach i cz-ynach"
Zmrok właśnie zapada An-na
gdzieś przyklękła w czar-nej
opończy ja udaję że
mnie za gardło nie ściska
Obok w starjm dworze uja-dają
psy żywego ducha
tylko koślawy napis „Łaźnia
Emira" zamknięta zresztą na
cztery spusty
Spod obelisku rozciąga się
olbrzymi przepastny widok
Ostatnie promienie słońca
padają na zbocza niknące w
pomroce bezkresne kraj-obrazy
pełne wielkości i du-my
zawartej w przestrzeni
Schodzimy w dół stromizną
do niewielkiego sadu oliwko-wego
jest ciemno Przy wy-boistej
drodze wyrasta nagle
stary dom otoczony drzewami
i płotem kolczastych krze-wów
W cieniu wyrastają
dwie otulone w burnusy syl-wetki
Tak tu jest właśnie
dom z którego wyszedł emir
Abdel Kader Ibn Muheddin
Ibn długo jeszcze wyliczają
przodków Patrzę na twarze
tych ludzi stare osmalone
dymami ognisk ale rozjaśnio-ne
gościnnością i zaintereso-waniem
Proszę z nami po-wiadają
i wiodą ścieżyną
wśród gęstych starych drzew
oliwnych
Budzę się otwieram oczy
Wiatr porusza firanką w oknie
Widzę na tle nieba zarysy da-chów
Mówię:
— Miałem dziwny sen
Kobieta siedząca przy stole i
czytająca książkę odwraca gło-wę
i -- patrzy na-mni-e
— Kiedy miałeś sen?
— Teraz
— Jak to teraz?
— No teraz przed chwilą
Kobieta spogląda na zegarek
potem patrzy na mnie śmieje
się'
— Spałeś może minutę Jed-ną
minutę
— Nieprawdopodobne!
— Jak chcesz wiedzieć to
nawet nie cala minutę Zdąży-łam
w tym czasie przeczytać
pół strony
A więc w tym śnie jak zresz-tą
w wielu 'moich snach znów
czas nie płynął nie unosił i nie
przesuwał obrazów — tylko
piętrzył je Zdarzenia aby zmie-ścić
się w jednej minucie tło-czyły
się na siebie z takim po-śpiechem
że chwilami wydawa-ło
się że dzieją się jednocześ-nie
Noc zapadła zanim skoń-czył
się wieczór To co już się
stało i powinno było odejść
zniknąć wciąż trwało a wyda-rzenia
które miały dopiero na-stąpić
— przeświecały już
przez teraźniejszość Co dziw-niejsze
że z tym wszystkim
mieszało się zupełnie niepo-trzebnie
także i to co się
wprawdzie nie stało i w ogóle
stać nie miało — ale stać się
mogło! Nie mówiąc już o tym
że uczucia które mnie w tym
śnie nawiedzały także nie przy-chodziły
w porę zawsze się- - tro-chę-spóźni- ały
albo wyprzedzał-y-
zdarzenia
Jak rozplatać ten błąd? Aby
sen ' opowiedzieć muszę prze-cież
od' czegoś zacząć i na
czymś skończyć W tym co bę-dę
pisał nie może się wszyst-ko
dziać jednocześnie -- z tej
choćby 'przyczyny że pisanie
jest czynnością odbywającą się
w czasie Zdania idą po- - zda-niach
obrazy-następu- ją po ob-razach
Nie mogę opisać jedno-cześnie:
spadania i wznoszenia
sięl'dźwicku i ciszy nadziei i
rozpaczy lęku przed śmiercią
radości z ocalenia Gdy opisuję
zdarzenia rozgrywające się na
jawie"' dążę "do tego (i czasem
mi się to udaje) 'aby opis był
bardziej intensywny 'niż rzeczy-wistość?
Ale! jak [poradzić sobie
ze-snem?Opisu-jąc
gój czyli po-rządkująca
odbieram' mu jedno-cześnic'ijeg- o
siłę- - Rozkładając
go na części — pozbawiam-g- o żyda' Czynią- c- gowltfgieznym
cżytelnj-mzrozuiniałymr--ni- sz
czę jakąś-nieręalnąjtnieprawdo-podo- bna ale jednak istniejć
Po kilkudziesięciu metrach
wyłaniają się zarysy komplet-nej
ruiny Kamień na kamie-niu
nie pozostał z „Zauji"
światłego i mądrego Muhed-din- a
ojca emira Mierzę kro-kami
te rozsypujące się szczą-tki
dawnej posiadłości coś
około 80 metrtów w obwo-dzie
Biorę w rękę zetlone
szczątki muru — to wszystko
co pozostało Człowiek w bur-nusie
pokazuje jeszcze pod-ziemne
ekwedukty wciąż
działają To budował Sidi Mu-heddin
a nie marszałek Jaki
marszałek? A ten marszałek
Francji który dobra emira
zajął i do końca jego rodzina
tu siedziała ja sam u nich
pracowałem nadzorując ro-botników
Siadamy na murze a obaj
mieszkańcy dawnej Zauji (na-daremnie
' szukam polskiego
odpowiednika tego słowa łą-czy
szkołę dwór dom modli-twy
i to co można by określić
jako „świątjnię dumania")
Tak mówią o tym miejscu
jakby zaraz zza rogu wyjść
miał Sidi Muheddin wiodąc
za rękę chłopca o szczupłej
budowie ciała oczach migda-łowych
i wysokim myślącym
czole Sidi Abdel Kadera u-miłowan-ego
swego syna Dla
tych dwóch ludzi w burnusie
czas ma inne wymiary a le-genda
taką siłę jakby się
splatała z dniem dzisiejszym
Noc już a my jeszcze siedzi-my
gawędząc — choć droga
daleka
1830 rok Waliło się w
gruzy panowanie tureckie
Pozostawała już tylko symbo-liczna
łączność Algierii z
Porta Otomańską kraj był
słaby Rozdarty walkami ple-miennymi
intrygami i pene-tracją
obcych wywiadów
Francja poszukiwała nowych
terytoriów i zdobywała je po-woli
lądując na plaży pod
Algierem Po kilku przegra- -
Z notatnika
rzeczywistość Istniejącą bo sen
miał miejsce choć był tylko
moim snem prywatnym i pozo-stał
tylko w pamięci mojej
Oto więc sen który trwał mi-nutę
skróciłem go oczywiście
z wątków niejasnych i bezsen-sownych
obrazów uporządko-wałem
chronologicznie chcia-łoby
się rzec: ocenzurowałem
To co ze snu pozostało jest te-raz
mam nadzieję całkowicie
zrozumiałe Obawiam się tylko
że nikogo już nie wzruszy
Zapada zmierzch nadchodzi
noc Jestem na dnie jaru o brze-gach
wysokich i urwistych W
jarze płynie nęka Przy brzegu
płynie powoli środkiem poru-sza
się szybko Na zakrętach
zwalnia wircje kręci się bełta
toczy piane Wieje od niej chło-dem
i zapachem mułu i glonów
Powierzchnia wody zasnuwa się
cienką warstwą mgły która tro-chę
rozjaśnia mrok ale po
chwili gdy mgła się rozwieje
robi się jeszcze ciemniej Jes-tem
sam boję się Boję się że
zostanę tu na dnie jaru że o-gar- nia
mnie noc i ciemność
wśród której będę jak ślepy
jakby mi zawiązano oczy czar-ną
chustą i tak bezradny jakby
mi skrępowano ręce i nogi i
że tak oślepionego pochłonie
mnie i zatopi woda Ale niebo
nade mną jest jeszcze jasne
Zaczynam się więc wspinać w
górę ku krawędzi jaru Brzegi
jaru są strome a ziemia pokry-ta
drobnymi płaskimi różowo-szary- mi
'kamyczkami kruchymi
i śliskimi które osuwają mi się
spod nóg Słyszę jak toczą się
po pochyłości i wpadają z plus-kiem
w wodę
Wspinałem się mozolnie i u-par- cie
byłem pochłonięty jed-ną
% tylko myślą i jednym prag-nieniem:
aby wydostać się na
brzeg jaru Uciekałem od wo-dy
"niby owad który wylągł się
z larwy żyjącej w wodzie ale
aby dalej żyć musi jak najprę-dzej
wodę opuścić Czasem uda-wało
mi 'się chwycić jakiejś ga-łązki
ale-po- d tięażrem ciała
gałązka wymykali mi się z rąk
raniąc dłonie do krwi a ja ze
zdławionym 'gardłem spadałem
osuwałem się w dół Starałem
się hamować spadanie czepia-łem
się źdźbeł trawy wpijałem
się palcami 'w ziemię szukałem
koło siebie oparcia — i zatrzy-mywałem
się Odpoczywałem
chwilę dysząc ciężko i pódej-mywałe- m
się Odpoczywałem
rę ale już nie tą samą' drogą
tylko' kawałek? w prawo" albo "w
lewo ~
Nie oglądałem się poza sie--'
bie nie'patrzęV dół nairzekę
Wienvże'wodaynócti mgłatna-pełniająijaiypodnosząsi- c-i
nie
długo dosięgną moich nóg o- -
nych bitwach wojska beja
Algieru rozpędzono na cztery
wiatry a nieomal całe wy-brzeże
stało się łupem wojsk
zdobywczych Liczne szczepy
w głębi kraju postanowiły
jednak wypowiedzieć wojnę
najeźdźcom Oczy wszystkich
zwróciły się na Zauję Sidi
Muheddina jemu przypadła
rola organizowania oporu
państwa
Stała się też niezwykła na
owe czasy rzecz Muheddin z
racji słabości fizycznej nie
mógł juz wieść oddziałów do
boju Wówczas wola szejków
wyznaczyła dwudziestokilku-letniego
Abdel Kadera Rzecz
niezwykła dlatego że wiek
nie pretendował go do zajęcia
tak wysokiej pozycji
Mianowany emirem Abdel
Kader rozpoczął więc organi-zację
zdumiewającego pań-stwa
obalając jednocześnie
stare feudalne okowy Przez
biisko 17 lat prowadził walkę
z najeźdźcą przysparzając mu
strat na owe czasy niebywale
wysokich obliczonych na oko-ło
200000 zabitych Powstało
nowoczesne państwo prze-mysł
stosunki zagraniczne i
handlowe prowadzone nie-zwykle
zręcznie przez zaufa-nego
emira — Izraelitę Dan
Durbana W świetle bliższych
badań wynika niezbicie że
ten Dan Durban utrzymujący
stosunki handlowe i dyplo-matyczne
z państwami euro-pejskimi
był jednak człowie-kiem
o dwu twarzach
Emir wygrywał różnice
franeusko-brytyjski- e ze zrę-cznością
która zadziwić może
dyplomatów 1975 roku Tery-torialnie
państwo emira się-gało
od Maroka aż za Con-stantin- e
początkowo mając
dojście do morza później je
tracąc Było to więc państwo
obejmujące nieprzebrane za-soby
ziemi Atlasu Płasko-wzgórz- a
i Sahary W miarę
snow
garną mnie całego i zatopią
Wspinam się więc rozpaczliwie
w górę ku krawędzi jaru i ku
niebu które wciąż jest jeszcze
jasne Na ułamek sekundy znaj-duję
oparcie dla nogi chwiej-ne
i niepewne ale wystarczają-ce
aby zanim to kruche opar-cie
stracę podciągnąć się i
chwycić dłonią kępytrawy Zie-mia
spod nogi ucieka mi sły-szę
szmer osypujących się w
dół kamyków ale oto dla dru-giej
stopy znalazłem nagle
równie co prawda jak tamto
nietrwałe ale na tę krótką
chwilę dostatecznie mocne opar-cie
aby podciągnąć się znów
kawałeczek w górę Wspinam
się osuwam odzyskuję to co
straciłem tracę' to co zdoby-łem
Opuszczają mnie siły chwi-lami
tracę nawet przytomność
odchodzę od zmysłów zdaje mi
się jakbym pełzał po płaskiej
powierzchni a nie wspinał się
po stromej ścianie
Nie czuję ciężaru własnego
ciała ani strachu ani zmęcze-nia
ani bólu Na szczęście zmę-czenie
wraca a razem ze zmę-czeniem
odzyskuję siły do dal-szej
walki-- — --i nadchodzi Chwi-la
kiedy moje ręce dosięgają
krawędzi jaru i chwytają pęki
gęstych mocnych traw krzewią-cych
się bujnie na nawisie Do-bywam
z siebie resztki sił dźwi-gam
się podnoszę moje ciało
na rękach i kładę1 się na brzu-chu
na krawędzi jaru Dyszę
ciężko czuję gwałtowne uderze-nie
krwi 'w głowie sercu i w
zmęczonych rękach i' nogach
Widzę przed sobą szeroki step
porośnięty trawą zielony zie-lono-róż-ow
fioletowo-źółt- y a
ponad stepem rozpostarte wiel-kie
wysokie niebo" Tu na gó-rze
jest jeszcze dzień Łagod-ny
podmuch osusza moje spo-cone
czoło Niesie słodką woń
kwitnących ziół Jest 'to 'zapach
bardzo dziwny i jakiś swojski
zarazem Nigdy w życiu go nie
czułem ale dobrze go znam
Oszałamia mnie a jednocześnie
orzeźwia i kol 'r
Ale wiszar na którym spo-czywa
połowa mojego ciała nie
jest oparciem 'pewnym Czuję
jak warstwa darni' pod moim
ciężarem ' ugina się słyszę
chrzest rozsuwającej się ziemi
rozdzieranych iJ pękających ko-rzeni
spod nawisu- - zaczynają
się- - sypać " drobne kamyczki
Rzucamsię do przodu potem
pełznę jeszcze'' kawałek po'zie-mi"'"- —
i oto-jeste- m już na1 twar-dym
gruncie WJelkPpłat 'zie-mi"- "
na którym "'jeszcze przed
cbwiląt leżałem' oddziela się!ód
btteguUŁlecl w"cienmosćpory-waja- c
ze oba lawinę kamieni
posuwania się wojsk francu-skich
emir tracił miasta m
in obrócono w perzjnę jego
ftolice Mascarę położoną w
okręgu orańskim i wówczas
uformował fen niezmordowa-ny
człowiek stolicę ruchoma
Zmieniając miejsca pobtu
tworzjł niezmiernie sprawnie
działającą administrację sy-stem
sprawiedliwości wjmia-r- u
podatkowego Ud Kance-larie
wysjłały noty i list) do
stolic zachodnioeuropejskich
Naturalnie podobnie jak
dziś brak bło wyspecjalizo-wanych
kadr ale emir potra-fił
za wjsoką opłatą stwomć
zespół inżynieryjny z jeńców
a przede wszystkim z dezerte-rów
francuskich Kiedy jeden
z szejków zapstał go ile pła-ci
za jeńca emir w mienił
wjsoką kwotę pieniężna Za-intrygowany
szejk zapj tał
wówczas ile wobec tego płaci
za odrąbana głowę wroga
Każdy z nas doświadczył na
pewno żenującego uczucia ze
nie lubi kogoś juz od pierw-szego
wejrzemna Ktoś przed-stawia
nam np jakaś osobę
nie widziana nigdy Nie zdą-żyła
nawet ust otworzyć a my
juz wiemy ze jej nie polubi-my
Wiemy również ze nie
istnieją po temu jakiekolwiek
powody
Jeszcze przed 'dziesięciu la-ty
psychoanalitycy wyjaśniali
to "działaniem podświadomo-ści"
Po prostu twarz niezna-jomego
przypomniała nam
ciotkę Agatę której nie znosi-liśmy
od wielu lat Dzisiaj
nauka ofiarowuje nam inne
wyjaśnienie a kluczem do
niego jest grupa związków
chemicznych zwanych "fero-monami"
Stwierdzono że
owe substancje stanowią o
niezwykle subtelnym systemie
porozumiewania sie pomiędzy
istotami żywymi' daleko dos-konalszym
niż przy pomocy
zmysłów takich jak zapach
dotyk itp
Związki o których mowa
należą do bardzo skompliko- -
Zrywam się biegnę aby jesz-cze
bardziej oddalić się od kra-wędzi
jaru Zatrzymuję się Po-za
sobą z głębi jaru słyszę głu-chy
chlupot i zdaje mi się jak-bym
to ja który nie zdążył u-ci- ec
jakby to moje ciało sto-czyło
się i runęło do wody Sły-chać
szmer i pluskanie drob-nych
kamieni wpadających po-jedynczo
do wody potem wszys-tko
uspokaja się Gdy przed
chwilą podnosiłem się z ziemi
widziałem jak dźwigała się tak-że
w górę ziemia Teraz widzę
wkoło siebie jeszcze więcej ste-pu
Cały ten wielki obszar zie-mi
na który teraz patrzę poro-śnięty
jest bujną trawą przety-kaną
kępami wysokich ostów i
burzanów Step ciągnie się aż
po horyzont na jego najdal-szym
krańcu na samej granicy
z niebem — zdaje mi się jak-bym
widział las stogi siana a
może kryte słomą dachy? Ale
nie jestem pewien Bo tam mo-że
jest tylko step nic więcej
Moja postać rzucała długi
cień na trawę Byłem ocalony
samotny ukryty i zagubiony w
stepie Nad horyzontem na czy-stym
niebie wyłaniał się ledwie
jeszcze widoczny przezroczysty
sierp księżyca Wielki ptak
na rozpostartych nieruchomo
skrzydłach zataczał szerokie ko-ła
i oddalał się Ptak widział z
góry to czego ja jeszcze nie
widziałem: dalekie coraz dal-sze
obszary ziemi i wszystko
co na niej ruszało się i żyło
Byłem wolny oddychałem swo-bodnie
Za każdym oddechem
moje płuca napełniały się lek-kim
wonnym powietrzem Moje
serce biło spokojnie Nie ba-łem
się już śmierci w ciemnoś-ciach
na dnie jaru
Ale oto czuję lęgnące się we
mnie uczucie którego przed
tym nie znałem Ogarnie mnie
lęk przed czymś nieuchwyt-nym
nieokreślonym niezna-nym
Strach przed nie kończą-cą
się przestrzenią dzikimi
zwierzętami obcymi ludźmi?
Nie wiem przed czym i to jest
niepokojące To nowe uczucie
nie jest tak silne jak tamto
które panowało nade mną gdy
uciekałem przed śmiercią ale
przenika mnie całego całe mo-je
ciało nawet skórę każe mi
być ostrożnym czujnym i nie-ufnym
Natężając wzrok i słuch
łowąic zmysłami szelesty ru-chy
drgnienia zapachy a na-wet
dotknięcia będę powoli
szedł zagłębiał- - się w step Te-raz
kiedy ocalałem chcę bar-dzo
dalej 'żyć
i- -
Kornel Filipowicz
Emir odrzekł: Za to dosta-nes- z
dwieście kijów w pię-ty
W tym czasie za parę ucię-tych
uszu żołnierzy emira
marszałkowie Francji płacili
sto franków
Państwo emira upadło pod
ciosami najlepszej wówczas
armii świata on sam zskał
szacunek wroga Zapewniano
go ze będzie mógł w spokoju
odiechać do Aleksandrii lub
Damaszku 500 kawalerzy
słów francuskich salutowało
emira wówczas kiedy wstępo-wał
na okręt Ale przecież nie
do Srii lecz „nieoczekiwa-nie"
do Tulonu statek ten
zawinął Emir zosta! interno-wany
na wiele lat Dopeio
Napoleon III zezwolił na opu-szczenie
Francji i Abdel Ka-der
znalazł się na ziemi sij-skie- j
gdzie do śmierci miesz-kał
Algieria walczyła z pi ze- -
wanych substancji chemicz-nych
Po raz pierwszy nauka
zetknęła się z nimi w świecie
zwierząt a zwłaszcza owadów
które wydzielają je po to aby
wpłynąć w określony sposób
na zachowanie się innych oso-bników
tego samego gatunku
Rzecz charakterystyczna ze
osobnik poddany działaniu fe-romonu
może sobie nawet nie
zdawać sprawy że zaczyna sie
z nim dziać coś niezwykłego
mimo to reaguje tak jak ży-czy
sobie "wysylacz feromo-nu"
Wszystko to przebiega w
sposób całkiem naturalny Np
jedna owadzia dziewica wysy-ła
ładunek feromonów wystar-czający
do zwabienia aż 11
tys samców!
Badania nad tymi substan-cjami
przyciągającymi trwały
już od dziesiątków lat ale do-piero
ostatnio przyniosły cie-kawe
rezultaty Samo określe-nie
"feromon" pochodzi od
dwóch słów greckich a istnie-je
w biochemii zaledwie od lat
dwunastu Otóż "pherein"
znaczy nieść przynosić a
"horman"' — pobudzać
Wszystkie dotychczasowe
wiadomości o feromonach
nauka zawdzięcza 'badaniu ży-cia
owadów Feromony mogą
przenosić wiele różnych "in-formacji"
dotyczących prze-ważnie
zachowania danego
gatunku są to "przynęty
płciowe" wysyłane np przez
samice kleszczy karaluchów i
zwykłych much Najsilniej
działają feromony wydzielane
przez owady zwane w ento-mologii
brudnicami nieparka-mi
Owady te nie latają —
lata tylko samiec poszukujący
partnerki nawet w zasięgu ki-lometra
Wśród innych gatunków o-wad- zich
rzecz ma się rozmai-cie:
u jednych emitują fero-mony
tylko samce u innych
obie płcie — jak to się dzieje
np u pewnych rodzajów mró-wek
W tym ostatnim przy-padku
samce wydzielają nie
tylko feromon przyciągający
ale równocześnie inny który
paraliżuje chęci konkurują-cych
z nim osobników tej sa-mej
płci Cóż by to była za
wspaniała rzecz taki "ludzki
feromon" odstraszający rywa-li!
Jeśli mrówki np maszerują
zawsze tą samą ścieżką aby
zdobyć znalezione pożywienie
dzieje się tak również ze spra-wą
feromonu który doprowa-dza
je do celu i wskazuje dro-gę
powrotną do mrowiska
Pierwszy ślad feromonowy zo-stawia
mrówka-pionierk- a któ-ra
odszukała pokarm Dlatego
następczynie idąc jej śladem
nigdy nie zbłądzą Po wyczer-paniu
się źródła pożywienia
ostatnia mrówka nie zostawi
już za sobą feromonu resztki
substancji szybko wyparowu-ją
komunikując owadom że
nie ma już sensu iść ta drogą
Mrówki należą do owadów
które porozumiewają się ze
sobą właśnie przy pomocy fe-romonów
W razie niebezpie-czeństwa
wydzielają substan-cje
alarmowe inne zaś fero-mony
pobudzają instynkt ma-cierzyński
Przed trzema laty uczeni
amerykańscy zajęli się spe-cjalnie
badaniem feromonów
mrówczych Dokonali ekstrak-cji
związków chemicznych z
larw mrówczych umaczali w
tym roztworze ziarna kukury-dzy
po czym rozsypali je WTaz
z innymi niezaprawionymi w
ten sposób Robotnice-mrów-k- i
wciągnęły' nieomylnie do
gniazda tylko te ziarna które
były zaprawione- - traktując je
jakprawdziwepotornstwo-P- o
kilkunastu godzinach kiedy
rwami do 1871 roku polem
od nowa od 1954 roku
Nocą przyjeżdżamy do Ma-scar- y
później już nazwanej
algierskim Bordeaux z racji
winnic wokoło zalegających
Na gruzach zniszczonej stoli-cy
emira zbudowano preten-sionaln- e
miasto we francus-kim
shlu kolonialnym Pod
drzewami rosnącmi"na r ti-ku
krją się stare mury pier-wszej
stolicy Wielkiego Emi-i- t
Klodzicmj sie znużeni
Jeszcze biorę książkę z por-tretem
Abdel Kadera i czy-tam
opis jeńca francuskiego
Przjjął mnie człowiek nie-wielkiego
wzrostu o przenik-liwj- m
spojrzeniu ubrany w
samodziałów) burnus i lnianą
Koszulę Cechował go niezwy-kle
uprzejmy sposób bycia
Zrozumiałem po pierwszych
zdani?ch ze mam do cz nie-ma
z najwybitniejszym przed-stawicielem
tego kraju"
substancje wyparowały mrów-ki
wyniosły fałszywe larwy
poza mrowisko Byl to dowód
niezbity ze nie wchodziło tu
w rachubę żadne rozpoznanie
zmysłowe lecz tylko feromo-ny
~U zwierząt wyższych takich
jak ssaki feromony odgrywa-ją
równie ważną rolę zwłasz-cza
u samic w okresie płod-ności
Potwierdziły to do-świadczenia
przeprowadzane
na myszach sarnach i mał-pach
Nie zdołano dotychczas
jeszcze wyodrębnić feromo-nów
którymi posługują się lu-dzie
ale wiadomo że istnieją
one i już wkrótce zapewne
można je będzie zidentyfiko-wać
a następnie wytworzyć
syntetycznie Biologowi fran-cuskiemu
J Le Magnenowi
udało się odkryć substancje
którą nazwał "egzaltolidem"
Wydzielają ją kobiety dojrza-le
zwłaszcza w okresie owula-cj- i
A oto inne spostrzeżenie:
większe grupy kobiet przeby-wające
razem przez dłuższy
czas regulują okres menstru-acji
w ten sposób że staje się
on w końcu identyczny dla
nich wszystkich I tu działa
również jakiś feromon
Prace nad badaniem fero-monów
znajdują się dopiero
w zaczątku Wiąże się z nimi
wiele skomplikowanych prob-lemów
przede wszystkim wy-odrębnienia
feromonów i zba-dania
ich struktury chemicz-nej
Rozwiązanie następnej za-gadki
to wyjaśnienie jak
działają feromony i w jaki
sposób są odbierane przez
"zainteresowanego" osobnika
Kolejna trudność to zgro-madzenie
wystarczającej ilości
materiału do badań W pew-nym
laboratorium musiano
spreparować aż pół miliona
owadów jednego gatunku aby
uzyskać zaledwie 002 grama
surowca do dalszych badań
Okazuje sie ponadto że wie-le
feromonów składa się z
mieszaniny rzadko spotyka-nych
w przyrodzie związków
chemicznych I tak np "fero-mon
seksu" który mieści się
w torebkach nasiennych sa-mic
owadziego pasożyta nisz-czącego
uprawy bawełny tzw
ryjkowca składa się z czte-rech
skomplikowanych sub-stancji
zwanych terpenami
Jeżeli zostanie choćby w naj-mniejszym
stopniu zachwiana
ich ilościowa proporcja to fe-romon
przestaje działać Che-mikom
udało się odtworzyć go
całkowicie w laboratorium
Uzyskał nazwę "wielkiej przy-nęty"
(po angielsku — grand-lure- )
i działa tak samo jak na-turalny
Jeżeli uda go się pro-dukować
na skale przemysło-wa
to posłuży do skutecznego
zwalczania szkodnika bez oba-wy
o ujemne wpływy na ota-czające
środowisko
Obserwując działanie fero-monów
na owady uczeni spo-strzegli
że drobiny- - tych
związków chemicznych podra-żniają
w swoisty sposób ich
czułki na głowie Następuje w
rezultacie impuls elektryczny
przekazywany do systemu
nerwowego
Poza użytecznością w rolni-ctwie
dalsze badania feromo-nów
stwarzają pomyślne per-spektywy
dla leczenia chorób
psychicznych okazuje się bo-wiem
że pewne feromony po-wodują
u zwierząt kręgowych
zmniejszenie agresywności i
wrogiej postawy Ponieważ
świat kroczy coraz szybciej
naprzód nic nie stoi na prze-szkodzie
aby już za lat kilka-naście
można było tiabywac' w
aptekach "feromony sympa-tii"
które medycyna czarów-nikówJ'nazywała"off- giś
ltittczy-kam- i
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, September 05, 1975 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1975-09-05 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000618 |
Description
| Title | 000577 |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | NR 7071 A Jackowski Olśniony słońcem patrzę na niewielki pomnik w cen-trum Algieru Kawiarnia w której siedzę ze stolikami na chodniku nazjwa się „Novel-ty- " zaraz naprzeciwko inna „Pod Gwiazdą" gdzie tylko kawa i miętowa herbata Koń na pomniku nieprzystojnie zwraca się ogonem do gma-chu dostojnego skąd co chwi-la wyjeżdża limuzyna w asy-ście policjantów mijając po-łożony na przeciwległym krańcu placyku Milk Bar — miejsce gdzie padła pierwsza bomba w „Bitwie o Algier" Jest to plac centralny pełen mieszczańskiej publiczności taksówek ruchu kupieckiego i przechodniów Nie mogę oderwać wzroku od niewielkiej postaci na pomniku Mosiężny koń mo-siężny jeździec w ruchu ta-kim jakby się pragnęli wy- rwać z tego miejskiego oto-czenia i biec w przestrzenie najdalsze z najdalszych Emir Abdel Kader w pomniku tym zakuty zapewne wolał-by aby wzniesiono monu-ment tam gdzie walczył Ale to niemożliwe Nikt nie zbu-dował ruchomych porffników Słońce pada na stolik' gorąca plama jak rzucony z nieba dar przeźrocz) sty zatapiam się w tym blasku patrząc na podniesione kopyta na unie-sioną głowę mosiężnego emi-ra potem wstaję mówiąc Annie — jedziemy Droga wiedzie na południe w jedno z niekończących się pasm Atlasu Wspinamy się nieustannie wśród białych skał krajobrazów me zna-nych pełnych- - czeluści spo-p:elał- ej zieleni zakrętów na-głych i pustki Zaczyna się wicher przeginający wątłe krzewy Na zakrętach bije siłą atlety Wciąż ddlej Wciąż wyrasta Atlas Atlas ten świat zdumiewający wyrwa-ny z głębi ziemi blokami ba-zaltu piaskowca i skorupy ziemskiej wzburzonej wzgó-rzami Czasem też człowiek na zboczu czasem kamienny biały czworokąt domu za-mkniętego od świata Ten kto tu żyje wyrywa kęsy ziemi w codziennej walce Patrzymy na mapę wznie-sienie sięga wysokości Tatr słońce wspaniałe lecz chłod-ne ogarniają cienie pełznące po zboczach myślimy tylko o osiągnięciu szczytu wciąż jeszcze ponad nami w naro-słych wzgórzach samotnych i pięknych Wyżej i wyżej Zni-kają więc rozrzucone kolcza-ste rośliny pozostają sosenki podobne do kosodrzewiny Kto pragnie wkroczyć w głąb Sihary musi przebrnąć przez gigantyczne bariery Atlasu a potem płaskowzgórza któ-re za nim się rozciąga na ty-siącach kilometrów Biegną godziny puste przestrzenie działają na wy-obraźnię Myślę o tych tysią-cach jeźdźców co pola te przemierzali kierując się tam gdzie wskazywała wy-ciągnięta szabla emira Abdel Kadera Weszliśmy na szlak którym ciągnął Odtąd dą"żyć będziemy do źródeł wielkości i siły tego wspaniałego czło-wieka Wiodąc swoją rucho-mą stolicę zwyciężał budo-wał a potem upadł pod bru-talnymi ciosami wrogów tych których zresztą stać by-ło na oddane czci wielkości ducha i siły wewnętrznej te-go człowieka Szabla emira jego myśli i działanie jak to w dalszym ciągu naszej po-dróży w głąb 'Sahary śledzić będziemy nadała 'Algierii wy-jątkowy charakter — uoso-bienia walki Nie ma przecież takiej niepodległości' która wyrasta w sposób uprzywile-jowany Nie mogę oprzeć się uczuciu wspólnoty wówczas kiedy spojrzęna daty Abdel Kader zaczynał kiedy pod-chorążowie Piotra Wysockie-go dopadli do Belwederu szu-kając księcia Konstantego Między tymi góramTwędro-wa- l Wielki Emir Patrzę na zakątki gdzie wojsko stawa-ło rozbijało namioty w tym kilkanaście namiotów biblio-tek zawierających1 najwybit-niejsze' dzieła ówczesnej' lite-ratury Może właśnie' między tymi księgami ułożonymi w „kaimach" namiotach emir pisał listy do Ludwika Filipa króla francuskiego którego wojska 'już zajęły wybrzeża Algierii: „Zająłeś wybrzeże ja jestem w? głębi lądu nie mam okrętowi ale wiernie pragniesz nie 'tylko wybrzeża ale naszych dolirr--i gór:JPo-kó- j Tego tvłko3 pragnę iiic więcej" Ł ? Prze jechaliśmy - miasto Tia-- t ZWIĄZKOWIEC — piałek 5 wrceśnia 1975 r STR 11 IM 11 ret pełne ruchu i zbliżamy się do miejsca do którego dążyliśmy od dawna pełni napięcia i oczekiwania Oto za rogiem i zakrętem wznosi się stary mur ze strzelnicami — miejsce obronne Wiemy ze tu stała długo i --wytrwale „Zauja" — ruchoma stolica Abdel Kadera Teraz wznie-siono tam obelisk na którym zastanawiająca jeśli chodzi o intencje inskrypcja „Emir po-wiedział Jeżeli muzułmanie i chrześcijanie zechcieliby mnie posłuchać powstrzymał-bym rozdarcie staliby się braćmi w mjślach i cz-ynach" Zmrok właśnie zapada An-na gdzieś przyklękła w czar-nej opończy ja udaję że mnie za gardło nie ściska Obok w starjm dworze uja-dają psy żywego ducha tylko koślawy napis „Łaźnia Emira" zamknięta zresztą na cztery spusty Spod obelisku rozciąga się olbrzymi przepastny widok Ostatnie promienie słońca padają na zbocza niknące w pomroce bezkresne kraj-obrazy pełne wielkości i du-my zawartej w przestrzeni Schodzimy w dół stromizną do niewielkiego sadu oliwko-wego jest ciemno Przy wy-boistej drodze wyrasta nagle stary dom otoczony drzewami i płotem kolczastych krze-wów W cieniu wyrastają dwie otulone w burnusy syl-wetki Tak tu jest właśnie dom z którego wyszedł emir Abdel Kader Ibn Muheddin Ibn długo jeszcze wyliczają przodków Patrzę na twarze tych ludzi stare osmalone dymami ognisk ale rozjaśnio-ne gościnnością i zaintereso-waniem Proszę z nami po-wiadają i wiodą ścieżyną wśród gęstych starych drzew oliwnych Budzę się otwieram oczy Wiatr porusza firanką w oknie Widzę na tle nieba zarysy da-chów Mówię: — Miałem dziwny sen Kobieta siedząca przy stole i czytająca książkę odwraca gło-wę i -- patrzy na-mni-e — Kiedy miałeś sen? — Teraz — Jak to teraz? — No teraz przed chwilą Kobieta spogląda na zegarek potem patrzy na mnie śmieje się' — Spałeś może minutę Jed-ną minutę — Nieprawdopodobne! — Jak chcesz wiedzieć to nawet nie cala minutę Zdąży-łam w tym czasie przeczytać pół strony A więc w tym śnie jak zresz-tą w wielu 'moich snach znów czas nie płynął nie unosił i nie przesuwał obrazów — tylko piętrzył je Zdarzenia aby zmie-ścić się w jednej minucie tło-czyły się na siebie z takim po-śpiechem że chwilami wydawa-ło się że dzieją się jednocześ-nie Noc zapadła zanim skoń-czył się wieczór To co już się stało i powinno było odejść zniknąć wciąż trwało a wyda-rzenia które miały dopiero na-stąpić — przeświecały już przez teraźniejszość Co dziw-niejsze że z tym wszystkim mieszało się zupełnie niepo-trzebnie także i to co się wprawdzie nie stało i w ogóle stać nie miało — ale stać się mogło! Nie mówiąc już o tym że uczucia które mnie w tym śnie nawiedzały także nie przy-chodziły w porę zawsze się- - tro-chę-spóźni- ały albo wyprzedzał-y- zdarzenia Jak rozplatać ten błąd? Aby sen ' opowiedzieć muszę prze-cież od' czegoś zacząć i na czymś skończyć W tym co bę-dę pisał nie może się wszyst-ko dziać jednocześnie -- z tej choćby 'przyczyny że pisanie jest czynnością odbywającą się w czasie Zdania idą po- - zda-niach obrazy-następu- ją po ob-razach Nie mogę opisać jedno-cześnie: spadania i wznoszenia sięl'dźwicku i ciszy nadziei i rozpaczy lęku przed śmiercią radości z ocalenia Gdy opisuję zdarzenia rozgrywające się na jawie"' dążę "do tego (i czasem mi się to udaje) 'aby opis był bardziej intensywny 'niż rzeczy-wistość? Ale! jak [poradzić sobie ze-snem?Opisu-jąc gój czyli po-rządkująca odbieram' mu jedno-cześnic'ijeg- o siłę- - Rozkładając go na części — pozbawiam-g- o żyda' Czynią- c- gowltfgieznym cżytelnj-mzrozuiniałymr--ni- sz czę jakąś-nieręalnąjtnieprawdo-podo- bna ale jednak istniejć Po kilkudziesięciu metrach wyłaniają się zarysy komplet-nej ruiny Kamień na kamie-niu nie pozostał z „Zauji" światłego i mądrego Muhed-din- a ojca emira Mierzę kro-kami te rozsypujące się szczą-tki dawnej posiadłości coś około 80 metrtów w obwo-dzie Biorę w rękę zetlone szczątki muru — to wszystko co pozostało Człowiek w bur-nusie pokazuje jeszcze pod-ziemne ekwedukty wciąż działają To budował Sidi Mu-heddin a nie marszałek Jaki marszałek? A ten marszałek Francji który dobra emira zajął i do końca jego rodzina tu siedziała ja sam u nich pracowałem nadzorując ro-botników Siadamy na murze a obaj mieszkańcy dawnej Zauji (na-daremnie ' szukam polskiego odpowiednika tego słowa łą-czy szkołę dwór dom modli-twy i to co można by określić jako „świątjnię dumania") Tak mówią o tym miejscu jakby zaraz zza rogu wyjść miał Sidi Muheddin wiodąc za rękę chłopca o szczupłej budowie ciała oczach migda-łowych i wysokim myślącym czole Sidi Abdel Kadera u-miłowan-ego swego syna Dla tych dwóch ludzi w burnusie czas ma inne wymiary a le-genda taką siłę jakby się splatała z dniem dzisiejszym Noc już a my jeszcze siedzi-my gawędząc — choć droga daleka 1830 rok Waliło się w gruzy panowanie tureckie Pozostawała już tylko symbo-liczna łączność Algierii z Porta Otomańską kraj był słaby Rozdarty walkami ple-miennymi intrygami i pene-tracją obcych wywiadów Francja poszukiwała nowych terytoriów i zdobywała je po-woli lądując na plaży pod Algierem Po kilku przegra- - Z notatnika rzeczywistość Istniejącą bo sen miał miejsce choć był tylko moim snem prywatnym i pozo-stał tylko w pamięci mojej Oto więc sen który trwał mi-nutę skróciłem go oczywiście z wątków niejasnych i bezsen-sownych obrazów uporządko-wałem chronologicznie chcia-łoby się rzec: ocenzurowałem To co ze snu pozostało jest te-raz mam nadzieję całkowicie zrozumiałe Obawiam się tylko że nikogo już nie wzruszy Zapada zmierzch nadchodzi noc Jestem na dnie jaru o brze-gach wysokich i urwistych W jarze płynie nęka Przy brzegu płynie powoli środkiem poru-sza się szybko Na zakrętach zwalnia wircje kręci się bełta toczy piane Wieje od niej chło-dem i zapachem mułu i glonów Powierzchnia wody zasnuwa się cienką warstwą mgły która tro-chę rozjaśnia mrok ale po chwili gdy mgła się rozwieje robi się jeszcze ciemniej Jes-tem sam boję się Boję się że zostanę tu na dnie jaru że o-gar- nia mnie noc i ciemność wśród której będę jak ślepy jakby mi zawiązano oczy czar-ną chustą i tak bezradny jakby mi skrępowano ręce i nogi i że tak oślepionego pochłonie mnie i zatopi woda Ale niebo nade mną jest jeszcze jasne Zaczynam się więc wspinać w górę ku krawędzi jaru Brzegi jaru są strome a ziemia pokry-ta drobnymi płaskimi różowo-szary- mi 'kamyczkami kruchymi i śliskimi które osuwają mi się spod nóg Słyszę jak toczą się po pochyłości i wpadają z plus-kiem w wodę Wspinałem się mozolnie i u-par- cie byłem pochłonięty jed-ną % tylko myślą i jednym prag-nieniem: aby wydostać się na brzeg jaru Uciekałem od wo-dy "niby owad który wylągł się z larwy żyjącej w wodzie ale aby dalej żyć musi jak najprę-dzej wodę opuścić Czasem uda-wało mi 'się chwycić jakiejś ga-łązki ale-po- d tięażrem ciała gałązka wymykali mi się z rąk raniąc dłonie do krwi a ja ze zdławionym 'gardłem spadałem osuwałem się w dół Starałem się hamować spadanie czepia-łem się źdźbeł trawy wpijałem się palcami 'w ziemię szukałem koło siebie oparcia — i zatrzy-mywałem się Odpoczywałem chwilę dysząc ciężko i pódej-mywałe- m się Odpoczywałem rę ale już nie tą samą' drogą tylko' kawałek? w prawo" albo "w lewo ~ Nie oglądałem się poza sie--' bie nie'patrzęV dół nairzekę Wienvże'wodaynócti mgłatna-pełniająijaiypodnosząsi- c-i nie długo dosięgną moich nóg o- - nych bitwach wojska beja Algieru rozpędzono na cztery wiatry a nieomal całe wy-brzeże stało się łupem wojsk zdobywczych Liczne szczepy w głębi kraju postanowiły jednak wypowiedzieć wojnę najeźdźcom Oczy wszystkich zwróciły się na Zauję Sidi Muheddina jemu przypadła rola organizowania oporu państwa Stała się też niezwykła na owe czasy rzecz Muheddin z racji słabości fizycznej nie mógł juz wieść oddziałów do boju Wówczas wola szejków wyznaczyła dwudziestokilku-letniego Abdel Kadera Rzecz niezwykła dlatego że wiek nie pretendował go do zajęcia tak wysokiej pozycji Mianowany emirem Abdel Kader rozpoczął więc organi-zację zdumiewającego pań-stwa obalając jednocześnie stare feudalne okowy Przez biisko 17 lat prowadził walkę z najeźdźcą przysparzając mu strat na owe czasy niebywale wysokich obliczonych na oko-ło 200000 zabitych Powstało nowoczesne państwo prze-mysł stosunki zagraniczne i handlowe prowadzone nie-zwykle zręcznie przez zaufa-nego emira — Izraelitę Dan Durbana W świetle bliższych badań wynika niezbicie że ten Dan Durban utrzymujący stosunki handlowe i dyplo-matyczne z państwami euro-pejskimi był jednak człowie-kiem o dwu twarzach Emir wygrywał różnice franeusko-brytyjski- e ze zrę-cznością która zadziwić może dyplomatów 1975 roku Tery-torialnie państwo emira się-gało od Maroka aż za Con-stantin- e początkowo mając dojście do morza później je tracąc Było to więc państwo obejmujące nieprzebrane za-soby ziemi Atlasu Płasko-wzgórz- a i Sahary W miarę snow garną mnie całego i zatopią Wspinam się więc rozpaczliwie w górę ku krawędzi jaru i ku niebu które wciąż jest jeszcze jasne Na ułamek sekundy znaj-duję oparcie dla nogi chwiej-ne i niepewne ale wystarczają-ce aby zanim to kruche opar-cie stracę podciągnąć się i chwycić dłonią kępytrawy Zie-mia spod nogi ucieka mi sły-szę szmer osypujących się w dół kamyków ale oto dla dru-giej stopy znalazłem nagle równie co prawda jak tamto nietrwałe ale na tę krótką chwilę dostatecznie mocne opar-cie aby podciągnąć się znów kawałeczek w górę Wspinam się osuwam odzyskuję to co straciłem tracę' to co zdoby-łem Opuszczają mnie siły chwi-lami tracę nawet przytomność odchodzę od zmysłów zdaje mi się jakbym pełzał po płaskiej powierzchni a nie wspinał się po stromej ścianie Nie czuję ciężaru własnego ciała ani strachu ani zmęcze-nia ani bólu Na szczęście zmę-czenie wraca a razem ze zmę-czeniem odzyskuję siły do dal-szej walki-- — --i nadchodzi Chwi-la kiedy moje ręce dosięgają krawędzi jaru i chwytają pęki gęstych mocnych traw krzewią-cych się bujnie na nawisie Do-bywam z siebie resztki sił dźwi-gam się podnoszę moje ciało na rękach i kładę1 się na brzu-chu na krawędzi jaru Dyszę ciężko czuję gwałtowne uderze-nie krwi 'w głowie sercu i w zmęczonych rękach i' nogach Widzę przed sobą szeroki step porośnięty trawą zielony zie-lono-róż-ow fioletowo-źółt- y a ponad stepem rozpostarte wiel-kie wysokie niebo" Tu na gó-rze jest jeszcze dzień Łagod-ny podmuch osusza moje spo-cone czoło Niesie słodką woń kwitnących ziół Jest 'to 'zapach bardzo dziwny i jakiś swojski zarazem Nigdy w życiu go nie czułem ale dobrze go znam Oszałamia mnie a jednocześnie orzeźwia i kol 'r Ale wiszar na którym spo-czywa połowa mojego ciała nie jest oparciem 'pewnym Czuję jak warstwa darni' pod moim ciężarem ' ugina się słyszę chrzest rozsuwającej się ziemi rozdzieranych iJ pękających ko-rzeni spod nawisu- - zaczynają się- - sypać " drobne kamyczki Rzucamsię do przodu potem pełznę jeszcze'' kawałek po'zie-mi"'"- — i oto-jeste- m już na1 twar-dym gruncie WJelkPpłat 'zie-mi"- " na którym "'jeszcze przed cbwiląt leżałem' oddziela się!ód btteguUŁlecl w"cienmosćpory-waja- c ze oba lawinę kamieni posuwania się wojsk francu-skich emir tracił miasta m in obrócono w perzjnę jego ftolice Mascarę położoną w okręgu orańskim i wówczas uformował fen niezmordowa-ny człowiek stolicę ruchoma Zmieniając miejsca pobtu tworzjł niezmiernie sprawnie działającą administrację sy-stem sprawiedliwości wjmia-r- u podatkowego Ud Kance-larie wysjłały noty i list) do stolic zachodnioeuropejskich Naturalnie podobnie jak dziś brak bło wyspecjalizo-wanych kadr ale emir potra-fił za wjsoką opłatą stwomć zespół inżynieryjny z jeńców a przede wszystkim z dezerte-rów francuskich Kiedy jeden z szejków zapstał go ile pła-ci za jeńca emir w mienił wjsoką kwotę pieniężna Za-intrygowany szejk zapj tał wówczas ile wobec tego płaci za odrąbana głowę wroga Każdy z nas doświadczył na pewno żenującego uczucia ze nie lubi kogoś juz od pierw-szego wejrzemna Ktoś przed-stawia nam np jakaś osobę nie widziana nigdy Nie zdą-żyła nawet ust otworzyć a my juz wiemy ze jej nie polubi-my Wiemy również ze nie istnieją po temu jakiekolwiek powody Jeszcze przed 'dziesięciu la-ty psychoanalitycy wyjaśniali to "działaniem podświadomo-ści" Po prostu twarz niezna-jomego przypomniała nam ciotkę Agatę której nie znosi-liśmy od wielu lat Dzisiaj nauka ofiarowuje nam inne wyjaśnienie a kluczem do niego jest grupa związków chemicznych zwanych "fero-monami" Stwierdzono że owe substancje stanowią o niezwykle subtelnym systemie porozumiewania sie pomiędzy istotami żywymi' daleko dos-konalszym niż przy pomocy zmysłów takich jak zapach dotyk itp Związki o których mowa należą do bardzo skompliko- - Zrywam się biegnę aby jesz-cze bardziej oddalić się od kra-wędzi jaru Zatrzymuję się Po-za sobą z głębi jaru słyszę głu-chy chlupot i zdaje mi się jak-bym to ja który nie zdążył u-ci- ec jakby to moje ciało sto-czyło się i runęło do wody Sły-chać szmer i pluskanie drob-nych kamieni wpadających po-jedynczo do wody potem wszys-tko uspokaja się Gdy przed chwilą podnosiłem się z ziemi widziałem jak dźwigała się tak-że w górę ziemia Teraz widzę wkoło siebie jeszcze więcej ste-pu Cały ten wielki obszar zie-mi na który teraz patrzę poro-śnięty jest bujną trawą przety-kaną kępami wysokich ostów i burzanów Step ciągnie się aż po horyzont na jego najdal-szym krańcu na samej granicy z niebem — zdaje mi się jak-bym widział las stogi siana a może kryte słomą dachy? Ale nie jestem pewien Bo tam mo-że jest tylko step nic więcej Moja postać rzucała długi cień na trawę Byłem ocalony samotny ukryty i zagubiony w stepie Nad horyzontem na czy-stym niebie wyłaniał się ledwie jeszcze widoczny przezroczysty sierp księżyca Wielki ptak na rozpostartych nieruchomo skrzydłach zataczał szerokie ko-ła i oddalał się Ptak widział z góry to czego ja jeszcze nie widziałem: dalekie coraz dal-sze obszary ziemi i wszystko co na niej ruszało się i żyło Byłem wolny oddychałem swo-bodnie Za każdym oddechem moje płuca napełniały się lek-kim wonnym powietrzem Moje serce biło spokojnie Nie ba-łem się już śmierci w ciemnoś-ciach na dnie jaru Ale oto czuję lęgnące się we mnie uczucie którego przed tym nie znałem Ogarnie mnie lęk przed czymś nieuchwyt-nym nieokreślonym niezna-nym Strach przed nie kończą-cą się przestrzenią dzikimi zwierzętami obcymi ludźmi? Nie wiem przed czym i to jest niepokojące To nowe uczucie nie jest tak silne jak tamto które panowało nade mną gdy uciekałem przed śmiercią ale przenika mnie całego całe mo-je ciało nawet skórę każe mi być ostrożnym czujnym i nie-ufnym Natężając wzrok i słuch łowąic zmysłami szelesty ru-chy drgnienia zapachy a na-wet dotknięcia będę powoli szedł zagłębiał- - się w step Te-raz kiedy ocalałem chcę bar-dzo dalej 'żyć i- - Kornel Filipowicz Emir odrzekł: Za to dosta-nes- z dwieście kijów w pię-ty W tym czasie za parę ucię-tych uszu żołnierzy emira marszałkowie Francji płacili sto franków Państwo emira upadło pod ciosami najlepszej wówczas armii świata on sam zskał szacunek wroga Zapewniano go ze będzie mógł w spokoju odiechać do Aleksandrii lub Damaszku 500 kawalerzy słów francuskich salutowało emira wówczas kiedy wstępo-wał na okręt Ale przecież nie do Srii lecz „nieoczekiwa-nie" do Tulonu statek ten zawinął Emir zosta! interno-wany na wiele lat Dopeio Napoleon III zezwolił na opu-szczenie Francji i Abdel Ka-der znalazł się na ziemi sij-skie- j gdzie do śmierci miesz-kał Algieria walczyła z pi ze- - wanych substancji chemicz-nych Po raz pierwszy nauka zetknęła się z nimi w świecie zwierząt a zwłaszcza owadów które wydzielają je po to aby wpłynąć w określony sposób na zachowanie się innych oso-bników tego samego gatunku Rzecz charakterystyczna ze osobnik poddany działaniu fe-romonu może sobie nawet nie zdawać sprawy że zaczyna sie z nim dziać coś niezwykłego mimo to reaguje tak jak ży-czy sobie "wysylacz feromo-nu" Wszystko to przebiega w sposób całkiem naturalny Np jedna owadzia dziewica wysy-ła ładunek feromonów wystar-czający do zwabienia aż 11 tys samców! Badania nad tymi substan-cjami przyciągającymi trwały już od dziesiątków lat ale do-piero ostatnio przyniosły cie-kawe rezultaty Samo określe-nie "feromon" pochodzi od dwóch słów greckich a istnie-je w biochemii zaledwie od lat dwunastu Otóż "pherein" znaczy nieść przynosić a "horman"' — pobudzać Wszystkie dotychczasowe wiadomości o feromonach nauka zawdzięcza 'badaniu ży-cia owadów Feromony mogą przenosić wiele różnych "in-formacji" dotyczących prze-ważnie zachowania danego gatunku są to "przynęty płciowe" wysyłane np przez samice kleszczy karaluchów i zwykłych much Najsilniej działają feromony wydzielane przez owady zwane w ento-mologii brudnicami nieparka-mi Owady te nie latają — lata tylko samiec poszukujący partnerki nawet w zasięgu ki-lometra Wśród innych gatunków o-wad- zich rzecz ma się rozmai-cie: u jednych emitują fero-mony tylko samce u innych obie płcie — jak to się dzieje np u pewnych rodzajów mró-wek W tym ostatnim przy-padku samce wydzielają nie tylko feromon przyciągający ale równocześnie inny który paraliżuje chęci konkurują-cych z nim osobników tej sa-mej płci Cóż by to była za wspaniała rzecz taki "ludzki feromon" odstraszający rywa-li! Jeśli mrówki np maszerują zawsze tą samą ścieżką aby zdobyć znalezione pożywienie dzieje się tak również ze spra-wą feromonu który doprowa-dza je do celu i wskazuje dro-gę powrotną do mrowiska Pierwszy ślad feromonowy zo-stawia mrówka-pionierk- a któ-ra odszukała pokarm Dlatego następczynie idąc jej śladem nigdy nie zbłądzą Po wyczer-paniu się źródła pożywienia ostatnia mrówka nie zostawi już za sobą feromonu resztki substancji szybko wyparowu-ją komunikując owadom że nie ma już sensu iść ta drogą Mrówki należą do owadów które porozumiewają się ze sobą właśnie przy pomocy fe-romonów W razie niebezpie-czeństwa wydzielają substan-cje alarmowe inne zaś fero-mony pobudzają instynkt ma-cierzyński Przed trzema laty uczeni amerykańscy zajęli się spe-cjalnie badaniem feromonów mrówczych Dokonali ekstrak-cji związków chemicznych z larw mrówczych umaczali w tym roztworze ziarna kukury-dzy po czym rozsypali je WTaz z innymi niezaprawionymi w ten sposób Robotnice-mrów-k- i wciągnęły' nieomylnie do gniazda tylko te ziarna które były zaprawione- - traktując je jakprawdziwepotornstwo-P- o kilkunastu godzinach kiedy rwami do 1871 roku polem od nowa od 1954 roku Nocą przyjeżdżamy do Ma-scar- y później już nazwanej algierskim Bordeaux z racji winnic wokoło zalegających Na gruzach zniszczonej stoli-cy emira zbudowano preten-sionaln- e miasto we francus-kim shlu kolonialnym Pod drzewami rosnącmi"na r ti-ku krją się stare mury pier-wszej stolicy Wielkiego Emi-i- t Klodzicmj sie znużeni Jeszcze biorę książkę z por-tretem Abdel Kadera i czy-tam opis jeńca francuskiego Przjjął mnie człowiek nie-wielkiego wzrostu o przenik-liwj- m spojrzeniu ubrany w samodziałów) burnus i lnianą Koszulę Cechował go niezwy-kle uprzejmy sposób bycia Zrozumiałem po pierwszych zdani?ch ze mam do cz nie-ma z najwybitniejszym przed-stawicielem tego kraju" substancje wyparowały mrów-ki wyniosły fałszywe larwy poza mrowisko Byl to dowód niezbity ze nie wchodziło tu w rachubę żadne rozpoznanie zmysłowe lecz tylko feromo-ny ~U zwierząt wyższych takich jak ssaki feromony odgrywa-ją równie ważną rolę zwłasz-cza u samic w okresie płod-ności Potwierdziły to do-świadczenia przeprowadzane na myszach sarnach i mał-pach Nie zdołano dotychczas jeszcze wyodrębnić feromo-nów którymi posługują się lu-dzie ale wiadomo że istnieją one i już wkrótce zapewne można je będzie zidentyfiko-wać a następnie wytworzyć syntetycznie Biologowi fran-cuskiemu J Le Magnenowi udało się odkryć substancje którą nazwał "egzaltolidem" Wydzielają ją kobiety dojrza-le zwłaszcza w okresie owula-cj- i A oto inne spostrzeżenie: większe grupy kobiet przeby-wające razem przez dłuższy czas regulują okres menstru-acji w ten sposób że staje się on w końcu identyczny dla nich wszystkich I tu działa również jakiś feromon Prace nad badaniem fero-monów znajdują się dopiero w zaczątku Wiąże się z nimi wiele skomplikowanych prob-lemów przede wszystkim wy-odrębnienia feromonów i zba-dania ich struktury chemicz-nej Rozwiązanie następnej za-gadki to wyjaśnienie jak działają feromony i w jaki sposób są odbierane przez "zainteresowanego" osobnika Kolejna trudność to zgro-madzenie wystarczającej ilości materiału do badań W pew-nym laboratorium musiano spreparować aż pół miliona owadów jednego gatunku aby uzyskać zaledwie 002 grama surowca do dalszych badań Okazuje sie ponadto że wie-le feromonów składa się z mieszaniny rzadko spotyka-nych w przyrodzie związków chemicznych I tak np "fero-mon seksu" który mieści się w torebkach nasiennych sa-mic owadziego pasożyta nisz-czącego uprawy bawełny tzw ryjkowca składa się z czte-rech skomplikowanych sub-stancji zwanych terpenami Jeżeli zostanie choćby w naj-mniejszym stopniu zachwiana ich ilościowa proporcja to fe-romon przestaje działać Che-mikom udało się odtworzyć go całkowicie w laboratorium Uzyskał nazwę "wielkiej przy-nęty" (po angielsku — grand-lure- ) i działa tak samo jak na-turalny Jeżeli uda go się pro-dukować na skale przemysło-wa to posłuży do skutecznego zwalczania szkodnika bez oba-wy o ujemne wpływy na ota-czające środowisko Obserwując działanie fero-monów na owady uczeni spo-strzegli że drobiny- - tych związków chemicznych podra-żniają w swoisty sposób ich czułki na głowie Następuje w rezultacie impuls elektryczny przekazywany do systemu nerwowego Poza użytecznością w rolni-ctwie dalsze badania feromo-nów stwarzają pomyślne per-spektywy dla leczenia chorób psychicznych okazuje się bo-wiem że pewne feromony po-wodują u zwierząt kręgowych zmniejszenie agresywności i wrogiej postawy Ponieważ świat kroczy coraz szybciej naprzód nic nie stoi na prze-szkodzie aby już za lat kilka-naście można było tiabywac' w aptekach "feromony sympa-tii" które medycyna czarów-nikówJ'nazywała"off- giś ltittczy-kam- i |
Tags
Comments
Post a Comment for 000577
