000318b |
Previous | 13 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
Ił-- -- V' ---' --: - ' --f i v - ' mim 3 !Hi fi ' B a ITRES2CZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Hi statku relymowym "M S Poniatowski" prrybyrym Anjhl mJodKym kuchanem Jest Zygmunt Błoński któ- - tiyi mylll by spółka się ze swym bratem bllinla li — Jankiem Zmyliwszy erulnoSi polltruka Zygmunl siJl ł"ku ' mlejiaIł ' ł tłumem odieidla "na it Londynu Nie znadue (ednak Janka tle la to '!!rłfU na liczne "girl frlendi" brata która biorą go za )trX ki' n n Truda z Zygmuntem uciekali Zygmunt trafia wresi- - {lady swego orara Diizniaxa Kozenorowawsiy sie lł prxypdkoo przewieziony do rodziców Elżbiety na- - ciaene Janka — Kiedy mnie nie chodzi o wyraz jego twa- - n_ westchnęła pani Łaska — ale o jego spo-- Ijijb zachowania się o jego stosunek choćby do psie Dawniej Dyi zawsze seraeczny swojski mzifi nie ra0ZJia s° Uil° Iue 1UU1C- - A ieraz WKl jiiś sztywny orcy ŁasKi ziewjwi pu idi uiugi lym razem znacz- - se szerzej — Może ci się tylko przywidziało? Chłopak t chory więc trudno żeby był miły i okazywał ' iń A irtAf"łł t 4ntni n i si mam ~ X — _ _ nowę Zgaś światło i spróbujmy trochę pospać porozmawiamy jutro Ale Łaska nie ustąpiła _ Nie mój drogi Specjalnie czekałam na dębie żeby teraz porozmawiać Trzeba koniecz-ne coś przedsięwziąć W tonie Łaskiego zaczęło się wyczuwać po-tat- ki iritacji — Co można przedsięwziąć o pół do pierw- - jceiwnocy' i co się właściwie takiego stało ze ]'fo nie można odłożyć do rana? ram ŁasNd injiuid się uoituiięią uuonacją fżowskiej odpowiedzi — jezea uważasz ze można ooiozyc to pro- - :c cię bardzo nie przeszkadzaj sobie Dobranoc Łaski mocno uszczypnął się pod kołdrą źe- - 1 opanować coraz bardziej burzącą się krew — JNie wiem czy można odiozyc czy tez nie lo dotychczas nie wiem co się właściwie stało? Hoże mi nareszcie powiesz? Czy Elżbieta ci coś ifaiła? — Nie nie mówiła ale wystarczyło na nią spojrzeć Weszła do Błońskiego zaledwie na kilka anut i wyszła wyraźnie speszona Prawie nie inęłajkolacji powiedziała że ją głowa boli i po-cij- la się do łóżka — Mozę ją rzeczywiście rozbolała głowa? — Ty sobie wszystko upraszczasz — A dlaczego mam sobie komplikować? Do-jchcz- as nic w tym' wszystkim nie widzę podej- - pnego Pani Łaska gniewnie zmarszczyła czoło — Bó ty na wszystko patrzysz przez różó- - f{ okulary A ja ci oświadczam że 'zachowanie it RłflńulMPtfn ipct!umcnno --nnloiruno T3-m-- r'nn (tygodni wcale się nie 'pokazywał Kiedv Dvća- - !im Elżbietę co się zrnim siało dawała mi odoo- - wdzi wymijające Teraz przyjeżdża jakiś dziw- - ty mrukliwy zamknięty Pytałam go dlaczego mu aoKiora wartaa nie"Kanasia powiedział e to Krystyna poplątała Kotwiczówna ta ieeo oprzednia sympatia Potem gdy weszła do niego ma zapyiai nagie Kieay iuystyna wraca z racy? I ty w tym nie widzisz nic podejrzą- - p5EEgC28SSSegS?88S8SSSS8?SSS8SSSSSSSi Aleksander Dumas IIIIIMIITI GI1IST0 1 lillllllllll!!!!llllllillll!llllllli!!llllll!IH STESZCZENIE'POPRJEDNICH ODCIr"K6W I "dmund -- Dantesrłealari "z Marivlll o"skarzonv n- - mit 'przez "swych rvwatl'o iMrlai w sattku hannat ''iotfłVwtricony'rfowletenUiń wysple'„lf Tu za-iilnl- fjl z tuatem Va'flaJktórv wl chwili zaonuDriei 'mu 'lajerttile? "ukrytych" skarbów Dantis ucieka1 'i- - ™ i 'oonaiazszy skarby Wrae do Franel by sie tdlleć O loilł" lwvrh hHtkleh I wraa&ui Vtrvm a pUl ztmste --W 'ParytUfWzedł W_ posiadanie 'pałacu w IW natraflanałladyi Swego prześladowcy prokuratora "wt pfiez którego tyle długich lat przesiedział V ""7 Powiedz- - nrnsił V "lifcmifirriMn 'Ma Niań'' :"" "- - ~ Cesarz'— '-m-ówił daiejo'Jciec — wiedział Vdg ' czego" uzye)możria takich fanatyków 'Wał jch (wszystkich dó wojska "bo" tylko na armatnie byli Uzdatni I spostrzegam z 'ra-'ż- e król używa ich również do tego jedy-ny zagarnęli-Alger- " - " ?— Istotnie — -- zauważył-Maksymilian --1 jest osyc brutalna polityka Niech' cie -- więc nie w-c- o ojciec-twó- j opowiedział Ale jak zacho-£!- f pan Danglars? ["-'Roześ- miał sie Wiko ordvnarnie£'tłotem 5 ci panowjeHyyszli z pokoju Wówczas dopie-fpostrzegła- m !iż mói dobrv d7iadek bvł bardzo psony Zadałam ihu kilka pytań i ustaliłam pucA oyj Bardzo' zadowolony z odznaczenia pymiliana Morrela Dziaduś cieszył się razem p roKochałam go za to jeszcze bardziej i— Zdumiewaiaca rzecz! — zawołał Maksv- - fO --fHfMPP tnrńl nio nnntin mnio fnlio rtn f nienawiść Dziadek twoi" którv również ff Dlirna cieszy się iż otnymałem ordert mu — szepneia waiemyna — ucieiiaj toodząl ? -- ' s Maksymilian natychmiast chwycił rydel i za-occać-się-- nad warzywami: ~" Panienko' tianfpńkn! f— rr7lppł sift Płos I z'e --7pahide Villefort'prosi 'panienkę do - Któż-t- o taki?- - [D„'JrikTęan jakpowiadająpan hrabiade pchristo r-W- ę! — zawołała Walentyna = ' "" -- KZeC7f HTTaarAn i-s- nW Ar ciaiia "RTo W gdy Walentyna wtsz z nokoiówka 'p we drzwiach pałacu —jakim'cudem hra- - winsio w-- tak krótkim czasie poznać " lOOtM z rodziną prokuratora UńloTOC a - - muiwnj- - Wi ": A Rozdział IV ' NAUKAtO TRUCIZNACH btsfnfni ł_- - --- fWif' liraoia'Alonte cnristo przyDył ao _ pa-yjwefo- rta aby od dać wizytę prokuratorowi iemu Jego pojawienie się wprowadziło : to w stan nadżwyczaineeo ożywienia- - Mf i Napoleon Sadek ya II! fewB (powieść z życia obecnej nego? Trzeba to wszystko koniecznie jak naj-prędzej wyjaśnić! — Ale jak? — spytał Łaski — Właśnie chciałam cię prosić żebyś z Błońskim jutro pomówił Przed trzema miesią-cami oznajmił nam uroczyście o swoich zaręczy-nach z Elżbietą Więc jako ojciec masz chyba prawo spytać go wprost jak wygląda sprawa ich ślubu kiedy oni myślą ostatecznie się pobrać? Elżbieta leżała w łóżku na wznak nierucho-mo wpatrzona w sufit z rękami podłożonymi pod głowę Słyszała jak ojciec wrócił z pracy jak się przebierał w łazience i jak wszedł do sąsiedniego pokoju Potem słyszała przez ścianę szmer rozmo-wy prowadzonej przez rodziców Nie przypusz-czała że o niej właśnie mówią i że gnębi ich to samo pytanie na które ona od kilku godzin bez-skutecznie stara się znaleźć odpowiedź: Co się sta-ło z Jankiem jak sobie wytłumaczyć jego dziwne zachowanie? Dziś rano kiedy razem z bratem wychodziła z domu spotkali na ulicy doktora Warta który ich o chorobie Janka zawiadomił Ponieważ Zby-szek nie szedł dziś na budowę więc uzgodnili że razem z doktorem Wartem pojedzie do Janka A po południu Zbyszek zadzwonił do gabine-tu dentystycznego w którym pracowała Elżbieta i powiadomił ją że Janka na czas choroby zabrał do ich domu Wracała do domu niezwykle podniecona Myśl że Janek jest u nich w domu że go za chwi-lę po -- długim niewidzeniu zobaczy gwałtownie przyspieszała bicie jej stęsknionego serca Już prawie miesiąc upłynął od chwili jak się pokłó-cili Co było przyczyna zerwania? Czy zazdrość? v Nie Od czasu jak wyznali sobie miłość Ja-ne- k nie dawał jej powodu do zazdrości Opowiedział jej o wszystkich swoich znajo-mościach i przygodach londyńskich O Florence którą poznaŁna basenie pływackim i o Trudzie którą poznał na jakimś dancingu O Krystynie nie potrzebował opowiadać Elżbieta wiedziała wszystko Unikała spotkań z Krystyną bo choć nie czuła się winną było jej przykro Sumienie miała czyste Nie odbiła Janka Krystynie jak to twierdziła mama Prohadkoya Nie zrobiła nic że-by go od Krystyny odsunąć Zakochała się w Jan-ku od pierwszego spotkania Początkowo chciała być wobec Krystyny lojalna starała się unikać towarzystwa Janka Ale kiedy jej wyznał że ją kocha doszła do wniosku że nie mapowodu poś-więcać ich uczucia dla Krystyny Potem zaręczyli się oficjalnie i już nawet była mowa o bliskim terminie ślubu zćgssassss&ats&sisz&g&sss 55 1 Po' pierwszych powitaniach i zwykłych grzecznościach hrabia zapytał o pana prokuratora królewskiego v jf '— Mąż mój jestna obiedzie uprezesa mini-strów" — odpowiedziała pdni de Villefqrt —' wy-jechał --właśnie przed chwilą Proszę wierzyć bę-dzie-bard- zo zmartwiony iż go ominęła przyjem-ność 'oglądania pana u siebie Alegdzież jest Wa-lentyna? 'Idż zobacz Edwardku co się dzieje z twą siostrą Trzeba ją zawiadomić o przybyciu tak miłego gościa ' --7- Pani ma jeszcze i córkę? - — Jest to córka mego męża z pierwszego małżeństwa dorosła i bardzo ładna panienka Szkoda że wiecznie —7 tylko zamyślona — przerwał uszczypliwie Edwardek — Ten maty swawolnikma możei słuszność Panna de Villefort 'jakkolwiek staramy się ją wszelkimi silami rozerwać jest ponurego cha-rakteru Milczy prawie zawsze co wywiera przyk-re wrażenie W tejże chwili ukazała się Walentyna Istotnie jej twarz powlekał "jakby smutek nieustanny Gdy weszła i ujrzała cudzoziemca o którym tak wiele słyszała skłoniła się lekko bez-zbytni- ej skrom-ności lecz z prawdziwym wdziękiem — Moja"pasierbica-pann- a Walentyna de Vii-lefo- rt — przedstawiła macwha — pan hrabia de Jlonte Christo — Cesarz Chin i król Madagaskaru — za-krzyc- zał piskliwie rozkoszny Edwardek Monte Christo uśmiechnął się i jak najżycz-liwiejjpojrz- ał na dziecko co wywołało uśmiech zadowolenia' na twarzy matki — Zdaje mi się — wznowił rozmowę — że miałem już zaszczyt widzenia gdzieś pani i panny Walentyny — Walentyna bardzo rzadko wychodzi z do-mu Nie lubi zresztą wielkokwiatowych rozrywek — opowiedziała pani de Villefort — Toteż panny Walentyny nie spotkałem w tak zwanym "świecie" W Paryżu jestem zresztą od kilku dni zaledwie Pozwól pani jednak muszę przypomnieć sobie zaraz zaraz — Być może pan hrabia widział nas we Włoszech? — wtrąciła się nieśmiało do rozmowy Walentyna — Może i we Włoszech — odpowiedział Mon-te Christo — a kiedy panie tam bawiły? — Przed -- dwoma laty byłam tam z matką i Edwardem — odpowiedziała Walentyna — Leka-rze bali" się wtedy o moje płuca i wysłali mnie do Neapolu Byliśmy także w Bolonii w Perugii w Rzymie it A widzi pani!:— zawołał Monte Christo jakby ta wskazówka wystarczyła do odtworzenia wspomnień — Właśnie w Perugii w dzień Eoże- - "ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (Novembr) emigracji) "z" Ja 26 w sa Aż nagle coś się w Janku zaczęło psuć Zaw-sze bardzo uważny i punktualny coraz częściej ' zaczął się spóźniać na umówione spotkania a pewnego razu w ogóle nie przyszedł Choć Elżbie-ta czekała na niego na ulicy przed kinem Bar-dzo gęsto się petem tłumaczył ale mętnie Spostrzegła że coraz częściej jest zdenerwo-wany zamyślony roztargniony Bardzo często nie słyszał co do niego mówi Spostrzegła również że coraz częściej jest bez pieniędzy że od jej bra-ta Zbyszka pożyczał jakieś drobne sumy Elżbieta wiedziała że Janek ma skłonność do hazardu Nieraz ją ciągnął na "wyścigi pieskie" lub w jej obecności wypełniał "poole piłkarskie" które Elżbietę śmiertelnie nudziły Ale nie są-dziła że w tym leży przyczyna nastrojów zdener-wowania i roztargnienia Janka Dopiero jeden ze znajomych Janka który le-czył zęby u doktora Szurka oświecił Elżbietę Do-niósł jej że Janek jest starym bywalcem w po-tajemnym domu gry że mu już nie wystarczą "pieski" i "poole" ale że zaczął grać w ruletę i przegrywa wszystkie swoje dochody Tenże znajo-my uświadomił Elżbietę że Janek tonie w dłu-gach że nawet krawiec grozi mu skargą sądową i że inni wierzyciele też pomrukują dość gniew-nie Elżbietę na skutek tych informacji ogarnęło przerażenie Tego samego dnia wieczorem pow-tórzyła Jankowi wszystko co o nim słyszała — Czy to prawda — spytała — co o tobie mówią? Słuchał oskarżenia z czerwonymi uszami i wypiekami na poliezjeach Ale gdy skończyła by-najmniej nie wykazałlskruchy Oskarżenie rozbu-dziło w nim przekorę Odpowiedział wyzywająco: — Prawda No więc co z tego? — Rzeczywiście chodzisz do potajemnego domu gry? — Parę razy byłem i parę razy grałem w ru-letę — A czy po naszym ślubie też masz zamiar grać? To pytanie postawiła bardzo bardzo ostro może właśnie za ostro bo jeszcze mocniej ura-ziła uczuloną ambicję Janka — Jeżeli mi się zechce to będę grał! Podniosła się wtedy z krzesła i powiedziała jeszcze ostrzej: — Ale nie jako mój mąż! Był tak zaperzony jakim go jeszcze nigdy nie widziała Wargi nuf "się trzęsły gdy powie-dział: — Będę zawsze robił to co mi się podoba Drzvoominam sobie nieco wszystko — I ja przypominam sobie jak najlepiejTe-rugi- ę ogród 4 ten dzień uroczysty — odezwała się pani de Villefort — Nie mogę sobie jednak przy-pomnieć w żaden sposób bym tam widzieć miała pana hrabiego I nie sobie do-rzuciła — ja pana przypominam — Walentyna podnosząc swe piękne oczy — Zaraz pomogę pamięci Dzień był bardzo gorący Oczekiwałyście panie na konie które z powodu święta nie mogły zdążyć na Panna Walentyna oddaliła się w głąb ogrodu a synek pani zniknął pogoni motylem — Pamięta mama — zawołał Edwardek — jak ja tego motyla w końcu złapałem? Zaraz po-obrywałem mu skrzydła! — Pani zaś siedziała w cieniu winnych krze-wów na głębokm trzcinowym fotelu I rozmawiała pani wtedy'z kimś dość długo — Przypominam sobie! — zawołała pani de Villefortz nagłym rumieńcem na twarzy — Lecz wtedy rozmawiałam z jakimś lekarzem — Ja właśnie byłem tym lekarzem Od dwóch tygodni mieszkałam w' hotelu lecząc mego po-kojówka który zapadł na febrę Rozmawiałem z panią długo o najrozmaitszych sprawach o Rafa-elu Van Dycku o obyczajach ubiorach o sławnej acąua tofana wreszcie — Tak tak — potwierdziła żywo pani de Villefort z pewnym zaniepokojeniem — teraz przypominam sobie — Pamiętam i to jeszcze — ciągnął najspo-kojniej hrabia — że radziła się mnie pani do stanu 'zdrowia panny Walentyny jakkolwiek nie byłem lekarzem i nie jestem Zajmowałem się i zajmuję teraz jeszcze chemią i naukami przyrod-niczymi lecz jako amator tylko W tej samej chwili wybiła godzina szósta Już szósta-- — rzekła gospodyni domu widocz-nie podniecona — może zechcesz Walentyno do wiedzieć się dziadkowi podano już posiłek — Pan Noirtier jest podobno tknięty para-liżem? zapytał Monte Christo — Mówił mi coś o tym mąż szanownej pani — Niestety tak jest Biedny starzec stracił władzę we wszystkich członkach i tylko dusza żyje w martwym ciele ale już nikła i drżąca jak płomień lampy który zgasnąć mą chwilę Pro-szę mi darować że panu przerwałam Mówił pan że jest zdolnym chemikiem — Nie mówiłem tego bynajmniej — odpo-wiedział Monte Christo z uśmiechem — zaznaczy-łem jedynie chemią jak i innymi naukami przyrodniczymi zajmuję się po amatorsku Stu-diowałem te dziedziny wiedzy bo miałem zamiar osiedlić się na Wschodzie i naśladować Mitryda-tes- a wszelako — "Mithridates rex Ponticus" — zawołał mały roztrzepaniec wycinając ryciny z przepysz-nego albumu — Edwardzie! A cóż to dziecko! — zawołała pani de Villefort' wyrywając zniszczony albunrz rąk syna — Jesteś nieznośny! Idź siostrą do dziad-ka- Mały urwis dopiero wtedy usłuchał rozkazu matki kiedy mu pozwoliła zabrać sobą album — Zechce pani darować — zauważył' dobro-dusznie hrabia — lecz zdaje mi się że jest pani Nie uznaję stawiania warunków I w ogóle nie życzę sobie żebyś do mnie kiedykolwiek przema wiała takim tonem jak teraz! Wyszedł z pokoju i zatrzasnął sobą drzwi Od tego czasu więcej się nie pokazał ani nie zadz wonił Okólną drogą przez brata Zbyszka do wiedziała się Elżbieta wyjechał na prowincję Dokąd w jakim celu — nie miała pojęcia Ale czym dalej było od iatalnej awantury czym dłu żej nie widziała Janka tym mocniej zdawała bie sprawę go kocha niewymownie takim ja kim jest z jego felerami błędami lekkomyślnoś cią i skłonnością do hazardu Coraz częściej wy-rzucała sobie że postawiła sprawę zbyt ostro że podrażniła jego ambicję miłością a nie krzy Kiem sprowadza się czrowueKa Kocnanego z nie właściwej drogi Gryzła się ale nikomu o swoim zatargu Jankiem nie mówiła nawet matce Czuła że choć w treści miała rację w formie przeciągnęła stru nę Była zbyt dumna zęby pierwsza szukać zgo-dy Czekała I wreszcie przedwczoraj przyszedł pierwszy list: "Najukochańsza! Miałem wiele czasu żeby przemyśleć to między nami zaszło Uniosłem się wtedy bardzo bo trafiłaś nieszczęśliwie na fatalny moment w moim życiu Moje nerwy w tym dniu były tak rozstrojone jak chyba nigdy jeszcze od wybuchu wojny Są sprawy któ-rych niestety nie mogłem ci wyjawić Do-wiesz się wszystkiego po moim powrocie Jedno jest zupełnie jasne i nie ulega żadnej wątpliwości: że kocham Cię bardzo i ani na chwilę kochać nie przestałem Całuję Cię gorąco Twój Janek" List przyniósł ogromne odprężenie jak gdy-by zmora zesunęła się z piersi Już ją mniej ob-chodziło o jakich to tajemniczych sprawach pisze Janek Najważniejsze że nie straciła jego uczu-cia następną wiadomość o Janku usłyszała dziś rano z ust doktora Warta przygodnie spot-kanego na ulicy: — Byłem wczoraj u pani narzeczonego Miał dużą gorączkę A potem Zbyszek dał jej znać tele-fonicznie że na czas choroby odstąpił Jankowi swój pokój Kiedy wchodziła do domu wzruszenie zapie-rało jej oddech Postanowiła jednak wszelką cenę opanować się nie okazać Jankowi swojego wzruszenia ukarać go choć trochę ten miesiąc okrutnego milczenia I dlatego gdy weszła do po-koju na jej twarzy była_ maska chłodu Głbs jej zabrzmiał bardzo oficjalnie gdy powiedziała: — Dobry wieczór W pokoju już się ściemniało ale starczyło światła żeby dostrzec na twarzy Janka niezwykle dziwną reakcję Patrzał na Elżbietę zaskoczony wyraźnie zdziwiony jak gdyby nie spodziewał się ! jej wejścia Dopiero po chwili zdobył się na od powiedź: — Dobry wieczór — Jak się czujesz? — zapytała — Dziękuję trochę lepiej l- - so Ciała Teraz dobrze za surowa dla teeo rozkoszneeo dziecka' czas w za co czy za iż za za ze za ze so ze ze co A za za Wszakże Edwardek wspominając o Mitrydate--' sie powtarzał tylko Korneliusza Ńeposa Dowodzi to że jego nauczyciel nie traci darmo czasu a także iż synek pani jest nad wiek rozwinięty — To prawda panie hrabio — odpowiedzia-ła matka uradowana pochwałą — Edwardek istot-nie ogromnie jest zdolny i nauka przychodzi mu z łatwością Co się zaś tyczy tego co mówił to czy istotnie jest prawdą że Mitrydates używał odtrutki przez siebie wynalezionej? — Prawda stwierdzona bezwzględnie I ja również aby nie być otrutym gdy znajduję się na Wschodzie używam tego środka — I udało się jpanu go spreparować? — Najzupełniej — Przypominam sobie że mi pan coś wspo-minał o tym w czasie naszej rozmowy w Perugii — Czyżby — zapytał hrabia z wybornie udanym zdziwieniem — tego znowu ja nie przy-pominam sobie wcale — Zapytywałam wtedy pana czy trucizny z jednakową działają siłą na mieszkańców Półnoeyj jak i na mieszkańców Południa A pan odpowie-dział mi że natura ludów Północy jest bardziej odporna na działanie trucizn — I to prawda — przyznał Monte Christo — widziałem jak mieszkańcy stref zimnych za-żywali bez większej dla siebie szkody takie iloś-ci trucizn od których zginąłby na pewno neapo-litańczy- k lub Arab — Pojmuję to wszystko lecz jakim sposo-bem uodpornił się pan przeciwko truciźnie? — Nic łatwiejszego Przypuśćmy że wie pa-ni z góry jakiej obawiać się powinnaś trucizny Przypuśćmy że miała to być "brucea ferruginea" — Zdaje mi się że truciznę tę wydobywa się-- z pewnego drzewa indyjskiego zwanego wro-nim okiem — A więc pani wie już tyle Podobne wia-domości kobiety rzadko sobie przyswajają — Mam szczególne upodobanie do nauk ścisłych i do alchemii Przemawiają do wyobraźni jak poezja Lecz niech pan mówi dalej — Otóż przypuśćmy że jest to właśnie owa upatrzona trucizna Wtedy brać należy trucizny owej pierwszego dnia jeden miligram drugiego dwa miligramy i tak dalej Dnia dziesiątego daw-ka stanowić będzie już centygram Po miesiącu organizm zniesie nawet trzy centygramy która to doza osobę nie uodpornioną zabiłaby z pew-nością Po takich przygotowaniach będzie pani zdolna do picia wody zatrutej Osoba która z pa-nią pić będzie z jednej karafki — umrze pani zaś uczuje tylko lekkie osłabienie — Czytałam historię Mitrydatesa i zawsze ją" uważałam za niezwykle interesującą — mówiła pani de Villefort zamyślona — Moimi ulubipny-m- i naukami były zawsze botanika i mineralogia Znając je o wielełatwiej wytłumaczyć sobie moż-na historię ludów Wschodu — Tym bardziej rzecz jest godnazgłębienia że mieszkańcy wspomnianych krajów egzotycz-nych używają trucizny nie tylko jak Mitrydates dla ochrony od ciosulecz i w charakterze szty-letu Trucizna dla nich jest nie tylko bronią od-porną ale i zaczepną-Z- a pomocą opium bella-don- y haszyszu zdobywają szczęście w marze- - niar-r- i inne 1niri7nv Haia im iiIpp w riprnipnin jeszcze inne wftiżą do uśmiercania nieprzyjaeiób PLAHY architektoniczne i konstrukcyjno bu- dynków mieszkalnych przemysło-wych l handlowych Parcelacje (sub-ćhislon- j) Z PRZYGODA Consulting Englneer BMS-MJ- S "hu -- SSs Z5-255- 7 GITY DRWIHG SCHOOL (Licencjonowana Szkoła $125 za lekcję ' Gwarantowane wyniki nauki 806 Bathurst St — LE 2-36- 56 (róg Bloor) pj-si- ) Jedyny Polski Salon PiękndicI Marya's Beauty Parior Specjalizacja w trwałej Ondulacji "Permanent Waves" 216 Bathurst St EM 8-44- 32 s I S — ——- !- BIERZESZ ślub? SK Skorzystaj z naszej wypoży-czalni strojów ślubnych 256 Collcgo — WA 2-09- 91 556 Yonge — WA 2-32- 70 3f"--f Wypożjczalnla dla panów' w objdwu sklepach — dla pan tjlko przy yonge st piLLmJUW INSTALACJE 38-4- 6 elektryczne wykonuje STANISŁAW BABIJ 57 Grawford St Tel EM 4-26- 75 William Shoe Storo Wlalc: B Czarnota Poleca obuwie importowana 1 kanadyjskie Wysjłamy równlet obuwie do Polski 750 Quen St W — EM3-$39- 8 5 Wiele polskich sklepów i przed-siębiorstw nie prowadzi księgo-wości aż władze podatkowe te-go nie zażqdajj Powoduje to wieny wieie nieprzyjemności l i kosztów I jcsi znacznie wygoumej i ta-niej prowadzić ksicgosvość re-gularnie KSIĘGI HANDLOWE zakłada prowadzi S bilansuje T L U B A C Z 118 Roncesvalles Ave Apt 22 Toronto — Tol LE 2-65- 70 s MASZYNY do PISANIA Tylko 89£ tygodniowo i będziesz właścicielem tej pięknej maszyny do pisania I JSHAROUN CO 781 St W - Toronto Dostarczamy w całej Kanadzie s Zawiadamiamy naszych KLIENTÓW żo obecnie prócz my na sprzedaż WĘGLA do domów olej do opalu — dzwoń do — POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU Telefon składu polskiego RE-220- 0 406 Gilbert Ave fl Jazdy) Queen (dwa dwa zero zero) DZIECI POLSKIE MUSZĄ UMIEĆ PO' ?CI5KU iaKmaaya!ffiŁB iBagas--j flSP ma-dostarcza- my i vtlS ł ' M4 ffff
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, November 24, 1956 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1956-11-24 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
Identifier | ZwilaD3000047 |
Description
Title | 000318b |
Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
OCR text | Ił-- -- V' ---' --: - ' --f i v - ' mim 3 !Hi fi ' B a ITRES2CZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW Hi statku relymowym "M S Poniatowski" prrybyrym Anjhl mJodKym kuchanem Jest Zygmunt Błoński któ- - tiyi mylll by spółka się ze swym bratem bllinla li — Jankiem Zmyliwszy erulnoSi polltruka Zygmunl siJl ł"ku ' mlejiaIł ' ł tłumem odieidla "na it Londynu Nie znadue (ednak Janka tle la to '!!rłfU na liczne "girl frlendi" brata która biorą go za )trX ki' n n Truda z Zygmuntem uciekali Zygmunt trafia wresi- - {lady swego orara Diizniaxa Kozenorowawsiy sie lł prxypdkoo przewieziony do rodziców Elżbiety na- - ciaene Janka — Kiedy mnie nie chodzi o wyraz jego twa- - n_ westchnęła pani Łaska — ale o jego spo-- Ijijb zachowania się o jego stosunek choćby do psie Dawniej Dyi zawsze seraeczny swojski mzifi nie ra0ZJia s° Uil° Iue 1UU1C- - A ieraz WKl jiiś sztywny orcy ŁasKi ziewjwi pu idi uiugi lym razem znacz- - se szerzej — Może ci się tylko przywidziało? Chłopak t chory więc trudno żeby był miły i okazywał ' iń A irtAf"łł t 4ntni n i si mam ~ X — _ _ nowę Zgaś światło i spróbujmy trochę pospać porozmawiamy jutro Ale Łaska nie ustąpiła _ Nie mój drogi Specjalnie czekałam na dębie żeby teraz porozmawiać Trzeba koniecz-ne coś przedsięwziąć W tonie Łaskiego zaczęło się wyczuwać po-tat- ki iritacji — Co można przedsięwziąć o pół do pierw- - jceiwnocy' i co się właściwie takiego stało ze ]'fo nie można odłożyć do rana? ram ŁasNd injiuid się uoituiięią uuonacją fżowskiej odpowiedzi — jezea uważasz ze można ooiozyc to pro- - :c cię bardzo nie przeszkadzaj sobie Dobranoc Łaski mocno uszczypnął się pod kołdrą źe- - 1 opanować coraz bardziej burzącą się krew — JNie wiem czy można odiozyc czy tez nie lo dotychczas nie wiem co się właściwie stało? Hoże mi nareszcie powiesz? Czy Elżbieta ci coś ifaiła? — Nie nie mówiła ale wystarczyło na nią spojrzeć Weszła do Błońskiego zaledwie na kilka anut i wyszła wyraźnie speszona Prawie nie inęłajkolacji powiedziała że ją głowa boli i po-cij- la się do łóżka — Mozę ją rzeczywiście rozbolała głowa? — Ty sobie wszystko upraszczasz — A dlaczego mam sobie komplikować? Do-jchcz- as nic w tym' wszystkim nie widzę podej- - pnego Pani Łaska gniewnie zmarszczyła czoło — Bó ty na wszystko patrzysz przez różó- - f{ okulary A ja ci oświadczam że 'zachowanie it RłflńulMPtfn ipct!umcnno --nnloiruno T3-m-- r'nn (tygodni wcale się nie 'pokazywał Kiedv Dvća- - !im Elżbietę co się zrnim siało dawała mi odoo- - wdzi wymijające Teraz przyjeżdża jakiś dziw- - ty mrukliwy zamknięty Pytałam go dlaczego mu aoKiora wartaa nie"Kanasia powiedział e to Krystyna poplątała Kotwiczówna ta ieeo oprzednia sympatia Potem gdy weszła do niego ma zapyiai nagie Kieay iuystyna wraca z racy? I ty w tym nie widzisz nic podejrzą- - p5EEgC28SSSegS?88S8SSSS8?SSS8SSSSSSSi Aleksander Dumas IIIIIMIITI GI1IST0 1 lillllllllll!!!!llllllillll!llllllli!!llllll!IH STESZCZENIE'POPRJEDNICH ODCIr"K6W I "dmund -- Dantesrłealari "z Marivlll o"skarzonv n- - mit 'przez "swych rvwatl'o iMrlai w sattku hannat ''iotfłVwtricony'rfowletenUiń wysple'„lf Tu za-iilnl- fjl z tuatem Va'flaJktórv wl chwili zaonuDriei 'mu 'lajerttile? "ukrytych" skarbów Dantis ucieka1 'i- - ™ i 'oonaiazszy skarby Wrae do Franel by sie tdlleć O loilł" lwvrh hHtkleh I wraa&ui Vtrvm a pUl ztmste --W 'ParytUfWzedł W_ posiadanie 'pałacu w IW natraflanałladyi Swego prześladowcy prokuratora "wt pfiez którego tyle długich lat przesiedział V ""7 Powiedz- - nrnsił V "lifcmifirriMn 'Ma Niań'' :"" "- - ~ Cesarz'— '-m-ówił daiejo'Jciec — wiedział Vdg ' czego" uzye)możria takich fanatyków 'Wał jch (wszystkich dó wojska "bo" tylko na armatnie byli Uzdatni I spostrzegam z 'ra-'ż- e król używa ich również do tego jedy-ny zagarnęli-Alger- " - " ?— Istotnie — -- zauważył-Maksymilian --1 jest osyc brutalna polityka Niech' cie -- więc nie w-c- o ojciec-twó- j opowiedział Ale jak zacho-£!- f pan Danglars? ["-'Roześ- miał sie Wiko ordvnarnie£'tłotem 5 ci panowjeHyyszli z pokoju Wówczas dopie-fpostrzegła- m !iż mói dobrv d7iadek bvł bardzo psony Zadałam ihu kilka pytań i ustaliłam pucA oyj Bardzo' zadowolony z odznaczenia pymiliana Morrela Dziaduś cieszył się razem p roKochałam go za to jeszcze bardziej i— Zdumiewaiaca rzecz! — zawołał Maksv- - fO --fHfMPP tnrńl nio nnntin mnio fnlio rtn f nienawiść Dziadek twoi" którv również ff Dlirna cieszy się iż otnymałem ordert mu — szepneia waiemyna — ucieiiaj toodząl ? -- ' s Maksymilian natychmiast chwycił rydel i za-occać-się-- nad warzywami: ~" Panienko' tianfpńkn! f— rr7lppł sift Płos I z'e --7pahide Villefort'prosi 'panienkę do - Któż-t- o taki?- - [D„'JrikTęan jakpowiadająpan hrabiade pchristo r-W- ę! — zawołała Walentyna = ' "" -- KZeC7f HTTaarAn i-s- nW Ar ciaiia "RTo W gdy Walentyna wtsz z nokoiówka 'p we drzwiach pałacu —jakim'cudem hra- - winsio w-- tak krótkim czasie poznać " lOOtM z rodziną prokuratora UńloTOC a - - muiwnj- - Wi ": A Rozdział IV ' NAUKAtO TRUCIZNACH btsfnfni ł_- - --- fWif' liraoia'Alonte cnristo przyDył ao _ pa-yjwefo- rta aby od dać wizytę prokuratorowi iemu Jego pojawienie się wprowadziło : to w stan nadżwyczaineeo ożywienia- - Mf i Napoleon Sadek ya II! fewB (powieść z życia obecnej nego? Trzeba to wszystko koniecznie jak naj-prędzej wyjaśnić! — Ale jak? — spytał Łaski — Właśnie chciałam cię prosić żebyś z Błońskim jutro pomówił Przed trzema miesią-cami oznajmił nam uroczyście o swoich zaręczy-nach z Elżbietą Więc jako ojciec masz chyba prawo spytać go wprost jak wygląda sprawa ich ślubu kiedy oni myślą ostatecznie się pobrać? Elżbieta leżała w łóżku na wznak nierucho-mo wpatrzona w sufit z rękami podłożonymi pod głowę Słyszała jak ojciec wrócił z pracy jak się przebierał w łazience i jak wszedł do sąsiedniego pokoju Potem słyszała przez ścianę szmer rozmo-wy prowadzonej przez rodziców Nie przypusz-czała że o niej właśnie mówią i że gnębi ich to samo pytanie na które ona od kilku godzin bez-skutecznie stara się znaleźć odpowiedź: Co się sta-ło z Jankiem jak sobie wytłumaczyć jego dziwne zachowanie? Dziś rano kiedy razem z bratem wychodziła z domu spotkali na ulicy doktora Warta który ich o chorobie Janka zawiadomił Ponieważ Zby-szek nie szedł dziś na budowę więc uzgodnili że razem z doktorem Wartem pojedzie do Janka A po południu Zbyszek zadzwonił do gabine-tu dentystycznego w którym pracowała Elżbieta i powiadomił ją że Janka na czas choroby zabrał do ich domu Wracała do domu niezwykle podniecona Myśl że Janek jest u nich w domu że go za chwi-lę po -- długim niewidzeniu zobaczy gwałtownie przyspieszała bicie jej stęsknionego serca Już prawie miesiąc upłynął od chwili jak się pokłó-cili Co było przyczyna zerwania? Czy zazdrość? v Nie Od czasu jak wyznali sobie miłość Ja-ne- k nie dawał jej powodu do zazdrości Opowiedział jej o wszystkich swoich znajo-mościach i przygodach londyńskich O Florence którą poznaŁna basenie pływackim i o Trudzie którą poznał na jakimś dancingu O Krystynie nie potrzebował opowiadać Elżbieta wiedziała wszystko Unikała spotkań z Krystyną bo choć nie czuła się winną było jej przykro Sumienie miała czyste Nie odbiła Janka Krystynie jak to twierdziła mama Prohadkoya Nie zrobiła nic że-by go od Krystyny odsunąć Zakochała się w Jan-ku od pierwszego spotkania Początkowo chciała być wobec Krystyny lojalna starała się unikać towarzystwa Janka Ale kiedy jej wyznał że ją kocha doszła do wniosku że nie mapowodu poś-więcać ich uczucia dla Krystyny Potem zaręczyli się oficjalnie i już nawet była mowa o bliskim terminie ślubu zćgssassss&ats&sisz&g&sss 55 1 Po' pierwszych powitaniach i zwykłych grzecznościach hrabia zapytał o pana prokuratora królewskiego v jf '— Mąż mój jestna obiedzie uprezesa mini-strów" — odpowiedziała pdni de Villefqrt —' wy-jechał --właśnie przed chwilą Proszę wierzyć bę-dzie-bard- zo zmartwiony iż go ominęła przyjem-ność 'oglądania pana u siebie Alegdzież jest Wa-lentyna? 'Idż zobacz Edwardku co się dzieje z twą siostrą Trzeba ją zawiadomić o przybyciu tak miłego gościa ' --7- Pani ma jeszcze i córkę? - — Jest to córka mego męża z pierwszego małżeństwa dorosła i bardzo ładna panienka Szkoda że wiecznie —7 tylko zamyślona — przerwał uszczypliwie Edwardek — Ten maty swawolnikma możei słuszność Panna de Villefort 'jakkolwiek staramy się ją wszelkimi silami rozerwać jest ponurego cha-rakteru Milczy prawie zawsze co wywiera przyk-re wrażenie W tejże chwili ukazała się Walentyna Istotnie jej twarz powlekał "jakby smutek nieustanny Gdy weszła i ujrzała cudzoziemca o którym tak wiele słyszała skłoniła się lekko bez-zbytni- ej skrom-ności lecz z prawdziwym wdziękiem — Moja"pasierbica-pann- a Walentyna de Vii-lefo- rt — przedstawiła macwha — pan hrabia de Jlonte Christo — Cesarz Chin i król Madagaskaru — za-krzyc- zał piskliwie rozkoszny Edwardek Monte Christo uśmiechnął się i jak najżycz-liwiejjpojrz- ał na dziecko co wywołało uśmiech zadowolenia' na twarzy matki — Zdaje mi się — wznowił rozmowę — że miałem już zaszczyt widzenia gdzieś pani i panny Walentyny — Walentyna bardzo rzadko wychodzi z do-mu Nie lubi zresztą wielkokwiatowych rozrywek — opowiedziała pani de Villefort — Toteż panny Walentyny nie spotkałem w tak zwanym "świecie" W Paryżu jestem zresztą od kilku dni zaledwie Pozwól pani jednak muszę przypomnieć sobie zaraz zaraz — Być może pan hrabia widział nas we Włoszech? — wtrąciła się nieśmiało do rozmowy Walentyna — Może i we Włoszech — odpowiedział Mon-te Christo — a kiedy panie tam bawiły? — Przed -- dwoma laty byłam tam z matką i Edwardem — odpowiedziała Walentyna — Leka-rze bali" się wtedy o moje płuca i wysłali mnie do Neapolu Byliśmy także w Bolonii w Perugii w Rzymie it A widzi pani!:— zawołał Monte Christo jakby ta wskazówka wystarczyła do odtworzenia wspomnień — Właśnie w Perugii w dzień Eoże- - "ZWIĄZKOWIEC" LISTOPAD (Novembr) emigracji) "z" Ja 26 w sa Aż nagle coś się w Janku zaczęło psuć Zaw-sze bardzo uważny i punktualny coraz częściej ' zaczął się spóźniać na umówione spotkania a pewnego razu w ogóle nie przyszedł Choć Elżbie-ta czekała na niego na ulicy przed kinem Bar-dzo gęsto się petem tłumaczył ale mętnie Spostrzegła że coraz częściej jest zdenerwo-wany zamyślony roztargniony Bardzo często nie słyszał co do niego mówi Spostrzegła również że coraz częściej jest bez pieniędzy że od jej bra-ta Zbyszka pożyczał jakieś drobne sumy Elżbieta wiedziała że Janek ma skłonność do hazardu Nieraz ją ciągnął na "wyścigi pieskie" lub w jej obecności wypełniał "poole piłkarskie" które Elżbietę śmiertelnie nudziły Ale nie są-dziła że w tym leży przyczyna nastrojów zdener-wowania i roztargnienia Janka Dopiero jeden ze znajomych Janka który le-czył zęby u doktora Szurka oświecił Elżbietę Do-niósł jej że Janek jest starym bywalcem w po-tajemnym domu gry że mu już nie wystarczą "pieski" i "poole" ale że zaczął grać w ruletę i przegrywa wszystkie swoje dochody Tenże znajo-my uświadomił Elżbietę że Janek tonie w dłu-gach że nawet krawiec grozi mu skargą sądową i że inni wierzyciele też pomrukują dość gniew-nie Elżbietę na skutek tych informacji ogarnęło przerażenie Tego samego dnia wieczorem pow-tórzyła Jankowi wszystko co o nim słyszała — Czy to prawda — spytała — co o tobie mówią? Słuchał oskarżenia z czerwonymi uszami i wypiekami na poliezjeach Ale gdy skończyła by-najmniej nie wykazałlskruchy Oskarżenie rozbu-dziło w nim przekorę Odpowiedział wyzywająco: — Prawda No więc co z tego? — Rzeczywiście chodzisz do potajemnego domu gry? — Parę razy byłem i parę razy grałem w ru-letę — A czy po naszym ślubie też masz zamiar grać? To pytanie postawiła bardzo bardzo ostro może właśnie za ostro bo jeszcze mocniej ura-ziła uczuloną ambicję Janka — Jeżeli mi się zechce to będę grał! Podniosła się wtedy z krzesła i powiedziała jeszcze ostrzej: — Ale nie jako mój mąż! Był tak zaperzony jakim go jeszcze nigdy nie widziała Wargi nuf "się trzęsły gdy powie-dział: — Będę zawsze robił to co mi się podoba Drzvoominam sobie nieco wszystko — I ja przypominam sobie jak najlepiejTe-rugi- ę ogród 4 ten dzień uroczysty — odezwała się pani de Villefort — Nie mogę sobie jednak przy-pomnieć w żaden sposób bym tam widzieć miała pana hrabiego I nie sobie do-rzuciła — ja pana przypominam — Walentyna podnosząc swe piękne oczy — Zaraz pomogę pamięci Dzień był bardzo gorący Oczekiwałyście panie na konie które z powodu święta nie mogły zdążyć na Panna Walentyna oddaliła się w głąb ogrodu a synek pani zniknął pogoni motylem — Pamięta mama — zawołał Edwardek — jak ja tego motyla w końcu złapałem? Zaraz po-obrywałem mu skrzydła! — Pani zaś siedziała w cieniu winnych krze-wów na głębokm trzcinowym fotelu I rozmawiała pani wtedy'z kimś dość długo — Przypominam sobie! — zawołała pani de Villefortz nagłym rumieńcem na twarzy — Lecz wtedy rozmawiałam z jakimś lekarzem — Ja właśnie byłem tym lekarzem Od dwóch tygodni mieszkałam w' hotelu lecząc mego po-kojówka który zapadł na febrę Rozmawiałem z panią długo o najrozmaitszych sprawach o Rafa-elu Van Dycku o obyczajach ubiorach o sławnej acąua tofana wreszcie — Tak tak — potwierdziła żywo pani de Villefort z pewnym zaniepokojeniem — teraz przypominam sobie — Pamiętam i to jeszcze — ciągnął najspo-kojniej hrabia — że radziła się mnie pani do stanu 'zdrowia panny Walentyny jakkolwiek nie byłem lekarzem i nie jestem Zajmowałem się i zajmuję teraz jeszcze chemią i naukami przyrod-niczymi lecz jako amator tylko W tej samej chwili wybiła godzina szósta Już szósta-- — rzekła gospodyni domu widocz-nie podniecona — może zechcesz Walentyno do wiedzieć się dziadkowi podano już posiłek — Pan Noirtier jest podobno tknięty para-liżem? zapytał Monte Christo — Mówił mi coś o tym mąż szanownej pani — Niestety tak jest Biedny starzec stracił władzę we wszystkich członkach i tylko dusza żyje w martwym ciele ale już nikła i drżąca jak płomień lampy który zgasnąć mą chwilę Pro-szę mi darować że panu przerwałam Mówił pan że jest zdolnym chemikiem — Nie mówiłem tego bynajmniej — odpo-wiedział Monte Christo z uśmiechem — zaznaczy-łem jedynie chemią jak i innymi naukami przyrodniczymi zajmuję się po amatorsku Stu-diowałem te dziedziny wiedzy bo miałem zamiar osiedlić się na Wschodzie i naśladować Mitryda-tes- a wszelako — "Mithridates rex Ponticus" — zawołał mały roztrzepaniec wycinając ryciny z przepysz-nego albumu — Edwardzie! A cóż to dziecko! — zawołała pani de Villefort' wyrywając zniszczony albunrz rąk syna — Jesteś nieznośny! Idź siostrą do dziad-ka- Mały urwis dopiero wtedy usłuchał rozkazu matki kiedy mu pozwoliła zabrać sobą album — Zechce pani darować — zauważył' dobro-dusznie hrabia — lecz zdaje mi się że jest pani Nie uznaję stawiania warunków I w ogóle nie życzę sobie żebyś do mnie kiedykolwiek przema wiała takim tonem jak teraz! Wyszedł z pokoju i zatrzasnął sobą drzwi Od tego czasu więcej się nie pokazał ani nie zadz wonił Okólną drogą przez brata Zbyszka do wiedziała się Elżbieta wyjechał na prowincję Dokąd w jakim celu — nie miała pojęcia Ale czym dalej było od iatalnej awantury czym dłu żej nie widziała Janka tym mocniej zdawała bie sprawę go kocha niewymownie takim ja kim jest z jego felerami błędami lekkomyślnoś cią i skłonnością do hazardu Coraz częściej wy-rzucała sobie że postawiła sprawę zbyt ostro że podrażniła jego ambicję miłością a nie krzy Kiem sprowadza się czrowueKa Kocnanego z nie właściwej drogi Gryzła się ale nikomu o swoim zatargu Jankiem nie mówiła nawet matce Czuła że choć w treści miała rację w formie przeciągnęła stru nę Była zbyt dumna zęby pierwsza szukać zgo-dy Czekała I wreszcie przedwczoraj przyszedł pierwszy list: "Najukochańsza! Miałem wiele czasu żeby przemyśleć to między nami zaszło Uniosłem się wtedy bardzo bo trafiłaś nieszczęśliwie na fatalny moment w moim życiu Moje nerwy w tym dniu były tak rozstrojone jak chyba nigdy jeszcze od wybuchu wojny Są sprawy któ-rych niestety nie mogłem ci wyjawić Do-wiesz się wszystkiego po moim powrocie Jedno jest zupełnie jasne i nie ulega żadnej wątpliwości: że kocham Cię bardzo i ani na chwilę kochać nie przestałem Całuję Cię gorąco Twój Janek" List przyniósł ogromne odprężenie jak gdy-by zmora zesunęła się z piersi Już ją mniej ob-chodziło o jakich to tajemniczych sprawach pisze Janek Najważniejsze że nie straciła jego uczu-cia następną wiadomość o Janku usłyszała dziś rano z ust doktora Warta przygodnie spot-kanego na ulicy: — Byłem wczoraj u pani narzeczonego Miał dużą gorączkę A potem Zbyszek dał jej znać tele-fonicznie że na czas choroby odstąpił Jankowi swój pokój Kiedy wchodziła do domu wzruszenie zapie-rało jej oddech Postanowiła jednak wszelką cenę opanować się nie okazać Jankowi swojego wzruszenia ukarać go choć trochę ten miesiąc okrutnego milczenia I dlatego gdy weszła do po-koju na jej twarzy była_ maska chłodu Głbs jej zabrzmiał bardzo oficjalnie gdy powiedziała: — Dobry wieczór W pokoju już się ściemniało ale starczyło światła żeby dostrzec na twarzy Janka niezwykle dziwną reakcję Patrzał na Elżbietę zaskoczony wyraźnie zdziwiony jak gdyby nie spodziewał się ! jej wejścia Dopiero po chwili zdobył się na od powiedź: — Dobry wieczór — Jak się czujesz? — zapytała — Dziękuję trochę lepiej l- - so Ciała Teraz dobrze za surowa dla teeo rozkoszneeo dziecka' czas w za co czy za iż za za ze za ze so ze ze co A za za Wszakże Edwardek wspominając o Mitrydate--' sie powtarzał tylko Korneliusza Ńeposa Dowodzi to że jego nauczyciel nie traci darmo czasu a także iż synek pani jest nad wiek rozwinięty — To prawda panie hrabio — odpowiedzia-ła matka uradowana pochwałą — Edwardek istot-nie ogromnie jest zdolny i nauka przychodzi mu z łatwością Co się zaś tyczy tego co mówił to czy istotnie jest prawdą że Mitrydates używał odtrutki przez siebie wynalezionej? — Prawda stwierdzona bezwzględnie I ja również aby nie być otrutym gdy znajduję się na Wschodzie używam tego środka — I udało się jpanu go spreparować? — Najzupełniej — Przypominam sobie że mi pan coś wspo-minał o tym w czasie naszej rozmowy w Perugii — Czyżby — zapytał hrabia z wybornie udanym zdziwieniem — tego znowu ja nie przy-pominam sobie wcale — Zapytywałam wtedy pana czy trucizny z jednakową działają siłą na mieszkańców Półnoeyj jak i na mieszkańców Południa A pan odpowie-dział mi że natura ludów Północy jest bardziej odporna na działanie trucizn — I to prawda — przyznał Monte Christo — widziałem jak mieszkańcy stref zimnych za-żywali bez większej dla siebie szkody takie iloś-ci trucizn od których zginąłby na pewno neapo-litańczy- k lub Arab — Pojmuję to wszystko lecz jakim sposo-bem uodpornił się pan przeciwko truciźnie? — Nic łatwiejszego Przypuśćmy że wie pa-ni z góry jakiej obawiać się powinnaś trucizny Przypuśćmy że miała to być "brucea ferruginea" — Zdaje mi się że truciznę tę wydobywa się-- z pewnego drzewa indyjskiego zwanego wro-nim okiem — A więc pani wie już tyle Podobne wia-domości kobiety rzadko sobie przyswajają — Mam szczególne upodobanie do nauk ścisłych i do alchemii Przemawiają do wyobraźni jak poezja Lecz niech pan mówi dalej — Otóż przypuśćmy że jest to właśnie owa upatrzona trucizna Wtedy brać należy trucizny owej pierwszego dnia jeden miligram drugiego dwa miligramy i tak dalej Dnia dziesiątego daw-ka stanowić będzie już centygram Po miesiącu organizm zniesie nawet trzy centygramy która to doza osobę nie uodpornioną zabiłaby z pew-nością Po takich przygotowaniach będzie pani zdolna do picia wody zatrutej Osoba która z pa-nią pić będzie z jednej karafki — umrze pani zaś uczuje tylko lekkie osłabienie — Czytałam historię Mitrydatesa i zawsze ją" uważałam za niezwykle interesującą — mówiła pani de Villefort zamyślona — Moimi ulubipny-m- i naukami były zawsze botanika i mineralogia Znając je o wielełatwiej wytłumaczyć sobie moż-na historię ludów Wschodu — Tym bardziej rzecz jest godnazgłębienia że mieszkańcy wspomnianych krajów egzotycz-nych używają trucizny nie tylko jak Mitrydates dla ochrony od ciosulecz i w charakterze szty-letu Trucizna dla nich jest nie tylko bronią od-porną ale i zaczepną-Z- a pomocą opium bella-don- y haszyszu zdobywają szczęście w marze- - niar-r- i inne 1niri7nv Haia im iiIpp w riprnipnin jeszcze inne wftiżą do uśmiercania nieprzyjaeiób PLAHY architektoniczne i konstrukcyjno bu- dynków mieszkalnych przemysło-wych l handlowych Parcelacje (sub-ćhislon- j) Z PRZYGODA Consulting Englneer BMS-MJ- S "hu -- SSs Z5-255- 7 GITY DRWIHG SCHOOL (Licencjonowana Szkoła $125 za lekcję ' Gwarantowane wyniki nauki 806 Bathurst St — LE 2-36- 56 (róg Bloor) pj-si- ) Jedyny Polski Salon PiękndicI Marya's Beauty Parior Specjalizacja w trwałej Ondulacji "Permanent Waves" 216 Bathurst St EM 8-44- 32 s I S — ——- !- BIERZESZ ślub? SK Skorzystaj z naszej wypoży-czalni strojów ślubnych 256 Collcgo — WA 2-09- 91 556 Yonge — WA 2-32- 70 3f"--f Wypożjczalnla dla panów' w objdwu sklepach — dla pan tjlko przy yonge st piLLmJUW INSTALACJE 38-4- 6 elektryczne wykonuje STANISŁAW BABIJ 57 Grawford St Tel EM 4-26- 75 William Shoe Storo Wlalc: B Czarnota Poleca obuwie importowana 1 kanadyjskie Wysjłamy równlet obuwie do Polski 750 Quen St W — EM3-$39- 8 5 Wiele polskich sklepów i przed-siębiorstw nie prowadzi księgo-wości aż władze podatkowe te-go nie zażqdajj Powoduje to wieny wieie nieprzyjemności l i kosztów I jcsi znacznie wygoumej i ta-niej prowadzić ksicgosvość re-gularnie KSIĘGI HANDLOWE zakłada prowadzi S bilansuje T L U B A C Z 118 Roncesvalles Ave Apt 22 Toronto — Tol LE 2-65- 70 s MASZYNY do PISANIA Tylko 89£ tygodniowo i będziesz właścicielem tej pięknej maszyny do pisania I JSHAROUN CO 781 St W - Toronto Dostarczamy w całej Kanadzie s Zawiadamiamy naszych KLIENTÓW żo obecnie prócz my na sprzedaż WĘGLA do domów olej do opalu — dzwoń do — POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU Telefon składu polskiego RE-220- 0 406 Gilbert Ave fl Jazdy) Queen (dwa dwa zero zero) DZIECI POLSKIE MUSZĄ UMIEĆ PO' ?CI5KU iaKmaaya!ffiŁB iBagas--j flSP ma-dostarcza- my i vtlS ł ' M4 ffff |
Tags
Comments
Post a Comment for 000318b