000062b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
i km
ł?J w
I rUWsiA W" —- --on±-i jiwałttftMmtttftTWTW" rer-- — j— —— —„—„_- - : „j-- ł —„ j--- -rti in'Mi- - --uipia wwip"7j:' łtt-- t -- 'yy " - 3- - r-- s -- 11 - Tii n -- -i c a: t_ł -i-- r-ut r_ „cjł"„(JWJt "ł jłhv r rutw - --i- - TJSłj&a y?fejŁ-vrtiJ- fi = 'Jirv " w"— :n :iłt_ j J" "Ł r w"' Tarifti-łwwjł- w j
- aawJCTBgraagt tr - '--- "' wrs-tfaMgsi- h - - — ---
-- %¥i#
KjŁain Tomaszewski Wyprawa po słońce (2)
na podbudowa-'godn- i podchodzić oiczvs- -
„ Łn Febpe Mor
Bsklepionej Drania tej
wysuw a =ic js- - iUuutui l-atip-lll-nirjv
ii_in dłoni i z "-- — —
boiraziuejszą miną oświad- -
"Jesteście łupili" xy- -
nkaZUie Sie ze uw
jest przew
7- -
del ku
-- niom
nosi
£e!u2 od upału a
I deszczu- - co lu i"vn"a u
L nic nie znaczy za piec
fciitmozelac
odnikiem
parasol
takoż — P?1-- """Ul
I vb ztvkły sobie szkwał
meciiuu nu6v —~v
polu" nie zostam suchej
znowu słońce i upał Prze-im- k
zbiera grupę z pięc-ri- u
może osób Macha
'rocznie parasolem an a-fpiriśDi- ewuie
kpi z w- -
' nheasow nieszczęsnych
-- antek kuśtykających po
enuch schodkach i pochyl-eh- '
wachluje się kapelu- -
opowiada cienawie o pi- -
Ch nezniacn najazaacn
Fidelu Castro W Hawanie
ipd taka warownia Na- -
a sie także El Morro Ale
nt tr to eo there"' Bo
iak iest różnica Z fortecy
I$L Juan u chodzi sie —
kto chce kiedy Kto ence
hodnm po Kazamatacn
tomach przejsciacn po
minęli po walach gdzie
beza w słońcu działa naj- -
:eiszvch kalibrów Ud leK--
Lh falkonetow do ciężkich
fiaunów Patrzymy z mu-- r
ureokich na 165 stóp na
cą jak na dłoni zatokę
ludzkiej clij ba mocy
j sie wedrzeć spędzić
obrońców usauuuiu mc vera
jiak wdarli mbuiu
dnak
i oddawano broń zwy- -
konu
kie i zdobp'cy nie utrzy- -
i się tu długo dziesiątko- -
B len oupiywan
prędzej niszcząc umoc- -
Ima i wracaia nisz- -
Łia" ł znowu pędzano jen-- i
$ ftfewolnikówikuto iv
l!eTznpjzon9( głazy rodbu- -
piianocuijiy yieuzianu l że El Morro należy u- -
Imić i wzmocnić Tu' by--
fcbrona Można by--
nąe ochronę 'cięz-!- h
dział odremontować zni--
bone statki 'odnowić pro
10
~śu
i— -j- 967
nie hiszpańskieWskarbca W tm hnnm razie niebezpieczeństwa chro- - S?łv u-- {mi-- niła sip tuta-- i cH-Tir- o n„4- - ' "
' J1UU1 "oiue s_araweie sziv w - Itoyal Platę Fleet ku ciężkie galeony podobszvn-skarb'oe- w
Co roku z wybrzeży Kat5-ld- ( stad? dz&ów w puszczy
łonu i Andaluzji spłvwałv e-- is iJcr! łraT™ac gnieść
skadry U Malagi u Kadjksu
gromaazita się armada potęi- -
u lu £ciuni:n aziaiami o- -
Krętow — pancerników o-W- 7ch czasów Od Wysp Kana-ryjskich
wychodził k-nnu--ńi sterował na zachód na Bar- -
oados rMartynikę W okoli- cach górzystych wysp Le-ewa- rd i Windward sznury o-kręt- ów skręcały na południe
Tu już zaczynało sie własne
imperium od brzegów Ame-ryki
Południowej po jez-- k kFolonrkywdyistandoożróamwi wszypraądbaamnei
"Spanish Main" U ujścia Rio
de la Hacha w dzisiejszej Ko- lumbii grzmotem dział obwie-szczała
flotylla ze jest że
czeka Natychmiast ruszały
sztafety gońców Do Cartege-n- y Do Panamy Do Limy Z
rozkazami do gubernatorów
Lądować daniny na grzbiety
mułów! Sposobić statki w por
tach! Zwozić wszystko do Car-tagen- y
i Porto Bello!
W Cartagenie ładowano
perły i kamienie złote "dou-bloons- " srebrne monety
'pieces of Eight" Z Caracas
Maracay Puerto Cabello San-ta
Rita kontrybucje bogatych
kupców z Maracaibo co tylko
dało się wycisnąć z dziesiątka
Soledadów San Onofre Bar-ranąilló- w W Porto Bello na
Istnue z daleka przybyłe na
grzbietach osłów i mułów zło-to
Inkasów upragniony "buil- -
ia skalnym gnieździe Ai!°n z ranama uiy w
się tu Anglicy r-l- u- "--aii-ivic
wywieszano tu białe i"fl-JUŁd"lt'v-u"
pouai!
i
cnorouy
znowu
i sdhron
pod
i
naturze 'i pieniądzu z Manili
na Filipinach Dostarczone
drogą morska do Acapulco
Drogą lądową — via —
przybyłe do portu rozsiadłe-go
nad Golfstromem
Wjladowane ciężko człony
floty zbierały się w Hasaniu
NVpygotó wanie do Jpbwrot-ne- j'
drogi przegrupowanie u-zupełni- enie
' ' zapasów: ' Wyru-szały
stąd któregoś dnia bio-rąc
ostry kurs na północ
wzdłuż 'wybrzeży Flory dy W
zasięgu dział warowni St Au--
gustine zwracały r się na za
chodu jeśli wzagiachponiysł- -
ie'j'ładowac cenrte"karga ne grały -- wiatry 'w kilka Kty--
HJJIUUM MłW10JCTMFJ-łI- J
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone
m - i j
toWMiMwiiiMUiiwwuMW
jaki Anczak handluje wódką zresztą
[zupełniej legalnie ma koncesję jako in- -
ida opłaca podatki jest w zupełnym
ku wobec władz I miałem kilka wy--
fców że Anczak sprzedał 'wódkę 3noin
lentom — rzecz absolutnie dla mnie
lopuszczalna Wezwałem tego Anczaka
i drugi sam bywałem u niego konfe- -
ac na ten temat Tłumaczyłem mu pers- -
douałem groziłem nrosiłem aby niko- -
z pacjentów sanatorium nie snrzedał
fi ani kropli Kładłem łopatą w tępy ) łeb jaką szkodę robi mnie pacjen-przed- e
wszystkim jak postępuje nie
luazKu i nie po-obywatels- ku dla mar- -
& zarobku niszcząc to co z takim tru- -
osiagnie sie w sanatorium w kierunku
Wania ludzki eso istnienia Na nic Mh ° ścianę Tępa kanalia zasłaniał się
'sją Koncesja zezwala mu na sprzedaż
W°}m wyskokowych każdemu kto pra- -
je Kupie a kupujący nie ma wypisa- -
f na czole kto on i skąd przychodzi
kanalia bo świptnin 7nn vs7vtkifli
licznych mieszkańców zresztą — iluż
jui --Mata osada fabryczna w zasięgu
0 sklepiku sami młynarze Na rozpi- -
e wnynarzy niestety nie mam żadnego
mica ale niech T)r7Ti3imTiipi --moich
JentÓW 'ic 7 tAirn 7af7!łom CTiitnń
dróg Byłem w "tej sprawie na po-n- i
IKh policji w Obornikach w gminie
rostwie Wszędzie tłumaczę proszę
Wagam — usuńcie Anczaka z moje- -
eaztwa albo zróbcie coś żeby nn
CU pacjentów nie truł Owszem Wvshi- - WJ mnie nokiwali ułnwami i u-ipf- io
F0 — takie rozłożenie rąk Odebrać
ncesjl Anczakowi nie można bo na ja-- 1
Podstawie? WysiedUć? Nonsens jest
łpie Zahroniń tnr7rfa7v it-AH- W Tisr-- Ctnm r— -i i—anarnniim"?r -- ' "—— r—
Taxco
jest
ŁlOn mi- - nn łn --nt- I J(„ i t 1 ? a uj łvu l puumti me mamv '?"
A to już rzecz
Zresztą niech nan dok--
umoty-Aowa- ne podanie Może coś
"OySTSCie Min VrS-nr- a łoi- - nA Anm
Kii:fasza na próżno I wTeszcie — Tw sposób Naprawdę to tylko w
l--
c polskich warunkach jest możliwe
cos
B'?rtad PnaiatnyniWorwMsnmfci nHnt Vłńn-- 7a „-„ł- „--łi-isl
Pla mvaS? słucha Każde
dobieSa wyraźnie jak echo
"~" "J "Dnlsl-in- " --- __: łir-___- „ ♦„
tt-ut3skiwan-ia
na "Dolskie warunki"
'TWTĄ2lWfttŁinTi(Pfcaiy)fa)fcti2ł m"#f£i
-- rzbliumysiędo-Forppeznaczone
sło-iftia3- 11
i!2?'- - Polski urlop polskie pijańs-- "tonol jest na raH-- m ću-ii-V artv- - ŁST" P01™ A W teldeJ N°r--
-- — iu nwiu tuou uuwaiei- -
1'tiM
5
mniejsze
ciąc szablami" Wokół arma
dy dobrze widoczne-- w szkłach
perspektyw to ledwie zakrj te
linią horyzontu sunęły stada
korsarskich żaglowców jak
gromada wilków gotowe rzu- cić się na pojedynczy statek
odstały od trzonu floty Cze-kali
na hiszpańskie okręty
od wielu tygodni U Tortiigi
u skalistych wysepek północ-nego
wybrzeża Kuby w Za-toce
Meksykańskiej u Flo-ryda
Keys na fiołkowo-turku-sowjc- h
wodach Bahamów W
normalnych warunkach przy
pomyślnej pogodzie wskórać
mogli nie wiele Niechno led- - nak wichura rozbiła szyki
niechno huragan rozpędził
hiszpańskie okrętj! Pojedyn-cze
statki chociaż zbrojne w
dziesiątki dział i obsadzone
setkami ludzi łatwo ulegały
piratom Pełno na to dowo-dów
w autentycznych kroni-kach
epoki pisze o tym Ho-lender
John Esauemelins
(autor-korsar- z w słynnej książ-ce
'The Buccaneers of Ame
rica" pisze James Burney w
History of the Buccaneeis
of America" piszą dziesiątki
innych Na przykład Pierre
le Grandę Francuz z Tortugi
Ciemnej' nocy podpłynął z kil-kunastu
szaleńcami na "vyk-łe- j
łodzi do niczego nie spo-dziewającej
się galeony i po
gwałtowne] ale krótkiej" walce
w ział ja szturmem Bartłomiej
Portugalczyk Roc Brasiliano
Franciszek UOllonais i inni
całymi latami atakowali z po-wodzeniem
hiszpańskie kon-woje
Osamotniona galeona czy
karawela miała ledną drogę
ratunku Zmykać co sił do
Puerto Rico Udawało się cza-sem
zgonionej z potrzaska-nymi
masztami z żaglami w
strzępach wejść w zatokę na-przeciw'
Isla de Cabras Pod
ochronę dział El --Morro
U podnóża potężnych mu-rów
znajduje się- - pomnik I-sab-elli
Pamiątka potęgi Hisz-panii
i bohaterskich czasów
jej Impórium Toszły na dno
galeony zetlały kości konkwi-stadgró- w fortyfikacje t "Spa-nish
Main" rozsiane nwzduż
tmMmwumłiMVKiuiiamiiri
Jerzy
Seweryn
skich i tężyzny fizycznej narodu wypija się
"na głdwe" o wiele więcej niż w Polsce
A w Anglii
— Zgoda Ale o Polsce mowa — mó-wimy
o alkoholizmie w czym się bardzo
różnimy w piciu od pańskiej Norwegii czy
Anglii panie radco Tam alkohol jest używ-ką
u nas pożywką Tam alkohol nie zagar-nia
całych obszarów społecznych Ale o
tym innym razem Wracam teraz od An-czaka
Wyczerpałem wszelkie możliwości
usunięcia tego legalnego zła z mego pod-wórka
Biorę się na inny sposób Wzywam
go do siebie i proponuję mu taki interes:
panie Anczak mówię proponowałem wam
dla dobra publicznego jago dobremu oby-watelowi
abyście nie sprzedawali wódki
pacjentom z mojego sanatorium bo robi-cie
im wielką krzywdę To nie trafiło do
was bo mówicie że jesteście kupiec ży-jecie
z handlu i nie możecie być stratni
dlatego że doktór Wieniewicz zajmuje się
leczeniem jakichś tam chorych Zgoda pa-nie
Anczak Porozmawiam z wami teraz
jak z kupcem Otóż panie Anczak będzie
pan pobierał ode mnie regularną pensję
co miesiąc tyle a tyle złociszów na rączkę
deszcz nie deszcz pogoda nie pogoda la-to
czy zima Ale panie Anczak warunek:
nie sprzedać ani kieliszka wódki nikomu
z sanatorium Trochę zbaraniał potem
kombinował namyślał się potem zaczął się
targować Trwało kilka dni aż umowa sta-nęła:
Anczak dostaje regularnie każdego
pierwszego dwadzieścia złotych i godzi się
na moje warunki Dla pewnego moralnego
zaplecza kazałem mu podpisać papierek
że jest zobowiązany nie sprzedawać wódki
pacjentom sanatoryjnym i pilnować aby
wódka kupiona u niego nie dotarła jakoś
do nich Oczywiście papierek fikcja nie
mający żadnego znaczenia prawnego ale
swoje wTażenie zrobił Poza tym podwyż-szyłem
pensję naszej kąpielowej Leśniew-skiej
ich kumie która u nich mieszka aby
ze swej strony pilnowała i donosiła mi
czy Anczak z umową nie nawala A trzeba
panom wiedzieć że w budżecie sanatorium
mam tak zwany "fundusz reprezentacyjny"
na diety wyjazdy przyjęcia różne Otóż
z sum tego funduszu co miesiąc wypłacam
regularnie dwadzieścia złotych na konto
"Antoni Anczak na poczet umowy z 5 lu-tego
1939 roku liczba dziennika sto jeden"
Kiedyś — wiem to — będę miał wielką
rozprawę z komisją rewizyjną na ten te-mat
mogę dostać dyscyplinarkę albo na-wet
pój?ć ped sąd ale swego dopiąłem:
zwyciężyłem Anczaka '
Radca zaśmiał się — Eajeczna historia
Ale wątpię aby panu doktorowi coś gro-ziło
ze strony komisji rewizyjnych przecież
" iiŁ — ___
IB
f?
wybrzeży Wenezueli Kolum-bii
Gujany oplotła pierwotna
dżungla Pozostały dokumen-ty
i legendy O hiszpańskich
fregatach na dnie mórz w ra-mionach
koralu Raz po raz
odkrycia nurków potwierdza-ją
legendę
"Que Passa in Puerto Rico"
yy daw nictwo przeznaczone
dla turystów informuje szcze-gółowo
o tym co dzieje się av
St Juan i innych okolicach
wyspy "Que Passa" radzi
między innymi jak spędzić
wieczory w St Juan Hiltony
Sheratony Miramary oferujrą
standartową rozrywkę amery- kańskich hoteli "de luxe" od
Los Angeles po Miami Praw-dziwe
nocne życie St Juan
to lokaliki na starym nveście
W "La Danza" u zbiegu u-l- ic Fortalezy i Cristo poro
zmawia się z sympatyczną u-sługu- jacą starszą panią zje
smacznie i tanio zajdzie się
tam o każdej porze dnia "na
dnnka" ot sympatyczny lo-kalik
o familijnej prawie at-mosferze
Za to około jede
nastej kiedy zaczyna się do-piero
tutejszy wieczór "La
Danza" zmienia się me do po- znania Przy fortepianie zbie-rają
się kompozytorzy i melo
mani gra kto chce śpiewa
kto chce Za kołnierz też tu
sie nie wylewa co wieczór
barman przygotowuje pięć
"slonów Planter's Punchu W
"Corral de Marcello" w "La
Tasca" w "Echo Puertas" na
zmianę jazz tańce afrykań-skie
i flamenco "calypso-nians- "
z Trynidadu 'Steel
Band" z Barbados
W "Mexico in Puerto Rico"
więcej gitarzystów niż goś-ci
Dopiero dobrze po półno-cy
lokal nabiera życia Jak na
amatorów miejscowi "maria-chi- "
są wcale nieźli Tną ma-rimby
samby "La Bamby"
— aż chałupa się trzęsie Ze-spół
zmienia się co chwilę
Stali bywalcy przysiadają się
do "orkiestry" przyśpiewują1
dyTygują wala w dłonie wre-szcie
"cała sala śpiewa" Je-my
tacos i anchilady popija-my
piwo "Corona" dobrze'
tu nam wśród prostych i ser-decznych
ludzi
Od stolika zajętego przez"
liczna rodzinę odlaczyłusiea
brzdąc bżcńSeclójettillpj
paiuszKiem w duzi nrzypairu-j- e sie muzykantom Zą cfowjiję
bezceremonialnie pakuje się
na wolne krzesło i ciągnąc z
namaszczeniem coca-col- e wy- bija piąstką takt: "Muchachas
maracas merengue Mucha- - cnas maracas merengue"
W "El Com-ento- " hotelu
przebudowanym z klasztoru
karmelitanek jest inaczej
Mieszka tu bogata klasa Ame-rykanów
i obowiązują cenv
raczej 'odpowiedzialne' Chcąc
zjeść tu kolację należy rezer-wować
stolik na kilka dm i
góry zmienić przynajmniej
ze dwa Trayelers-czek- i i mi
mo upału ubrać sie wioo7n- - rowo Okazuje się zaraz żo
wydane zielone papierki łat-wo
przyjdzie odżałować Sala
jadalna mieści się w dawnej
kaplicy mimo przebudowy u-trzym- ano prostotę i czystość
lormy Przy podawaniu obia-du
stosują też rytuał jakiego
nie powstydziłyby się feudal-ne
zaniki i średniowieczne
uczty rycerskie Gasną świat-ła
Wchodzi rząd krwawych
ogni spod błyskających jiiie-dzian-o
pokryw buchają pło-mienie
Do któregoś stolika
podają ' Creppe Suzette" Sze-fa
tez maja jakiegoś czaro-dzieja
pewnie płacą mu skan-dalicznie
wysoką "pensję I
słusznie Wart chłop każdej
ceny Bcef Strogonoff langu- -
a la to jestijanii w różowych
nie żarcie a poemat N'ie tylko
zresztą przekąski zupa głów-ne
danie Na przykład jarzy- -
— głupstwo! powiecie —
ktoby zwracał uwago na ja-rzyny'
Ba nie jedliście pro
duktów szefa 'El Comento"
0 przedziwnych smakach niu-ansach
przypraw zaprazek
diabli go wiedzą czego Deli-cje
i tyle
Dobrze po północy przecho-dzi
się do "klubu" Miejscowa
prasa pisze o satyrycznym
programie zespołu "Lamplig-hters- "
że to "najskromniej-sze
przedstawienie w mieście
jest największym sukcesem"
1 tak jest w rzeczywistości
Ale nie dla Amerykanów Sie-dzi
ich ze dwudziestu ze
szklankami w garściach I ga
pia się na wykonawcę jak
hisz-pańsko-angielski-ego
najpopularniejszy
w Nic tamarynd
'Program in- - przepaścią łoJ
"agawy I -- znowu
nie HUlbillies4'lwaą wszystko na-d- r
Wynoszą cię
bananowe
swe twoarzyszki ciągną na ?c
miasto poszukiwaniu scJjpjizącjjliiejiadgłovą_kO
narów gromady 'jak'
świetnie 'drogadla1
catvrutn krĄiyiitn trAO MniTnł'
się
lłlUU
na cel łychidrzwi z' -- funduszów
— Ale z punktu widzenia paragra-fu
nie jestem w porządku Zresztą przy-znam
się panom: w cichości ducha
na wybuch skandalu w związku ze "sprawą
Anczaka" będę mógł wtedy krzy-czeć
wołać bronić się Może mój głos do-trze
gdzieś — bo ja — do mi-nisterstw
do Może pomogła-by
potępiła podtrzymała Mam wstrzą-sające
materiały mam straszliwe (statysty-ki
alkoholowe może uda się je ujawnić
czy przemycić w szumie skandalu jakiby
ze mną Może wynikłby z tego
jakiś najdrobniejszy pozytywny okruch dla
z alkoholizmem z naszym nieszczęś-ciem
powszechnym z naro-dową
— — że Pan doktór patrzy na ta
przez zbyt czarne okulary Tragedia naro-dowa!
Pijemy gorzałczynę już ładnych pa-rę
wieczków bodaj że okowita starsza jest
na naszych ziemiach niż słowo Boże a
jakoś szczęśliwie dotąd istniejemy Nasi
sarmaccy pradziadowie okowitkę żłopali
dzbanami w świątek i piątek
— Otóż "sarmaccy pradziadowie" Eli-ta
— rycerstwo szlachta stan wo-jenny
Rozpijała się i degenerowała sto-sunkowo
nieliczną czy kas-tową
Ale naród narodu kmieć
oracz — ci byli trzeźwi i zdrowi
i moralnie Tam nie było degenracji w wy-niku
tego "żłopania dzbanami" A dziś
Od pokoleń w Polsce a w latach
powojennych w sposób zastraszający alko-hol
zalewa coraz szersze kręgi społeczne
przesiąka coraz głębiej w żywą tkankę ol-brzymiej
większości narodu A czy na
przykład za czasów naszych
młodzież używała alkoholu tak
jak dziś? A to zagadnienie straszli-we
katastrofalne: pijaństwo
wśród młodzieży niedorostków To jest
Nasz ogół a szczególnie — o dziwo —
nasz ogół tak zwany "myślący" nie zdaje
sprawy z ogromu tej katastrofy Prę-dzej
znajdzie się zrozumienie u prostacz-ka
niż u takiego co rzekomo stoi na świe-czniku
Miałem tragiczne dowody
dnia proszę panów
Siostra Amelia zbliżyła się do tarasu
Czy nie przechodził tędy doktór
panno Marto? Nie widziała go
pani?
— Jest zdaje się w małym saloniku —
odpowiedziała pochylając głowę i przewró-ciła
stronicę "Czarodziejskiej Góry"
Siostra wywołała doktóra z sa-loniku
słyszy jak odsunął
— Już idę siostro Więc tak proszę
panów Zagadaliśmy się a już
czas Zaczęło się o Hitlerze i a
skończyło się na Anczaku i wódce
Pac pałaca — tu i tam wróg jednakowo
groźny a bodaj że ten drugi jest groźniej-szy
Przeciw tamtemu mamy si-lę
broń a przeciw temu Ach moi pano-wie
szkoda gadać Idę już idę siostro
Wychodzi radcy:
— Bajeczny ten nasz Wieniewicz
Stary entuzjasta- - "Wiecznie to naszepolskie
— z na słońce i wywalanie otwar--
Gonzales bierze na ta-petę
miejscowy problem
dualizmu
języicowego ha i ci maja tU
z po odlesłych skłonach cór
Nieoczekiwanie na-- Z dna niecki wyjrzała tęcza
wiązał się kontakt Wykonaw- - Spod rantu chmu-c- a juz już Jry wystrzeliły dwie inne Zwi- -
zwTaca się i w stronę W czasie przerwy podchodzi i wyciągniętą ręką
niezgorzej pod ten bi-hngual-izm
Na zakończenie
wieczoru
artysta Puerto Rico zaofiaro-wał
nam — przed piętnastu
laty dipisom bez mieisea im
świecie — butelkę szampana
Przewodnik dobrze zakon
serwowany rumiany typ uod
dowcipkuje
pez przerwy Odgraża się tei ze zaiP7i mc tu !a i tygodni Z dymiących zarosu
?_Kazj' :?na-cha- - Z j śtticźei irlkości mah%
fiuorna t„ci-„„-i n„i 71" V Jakoż zjeżdża z autostrady
Kwiaty cienista restau-racyjka
Miły chłodek tak bar-dzo
pożądany po drgającym z
upału powietrzu Przynoszą
wysokich szklankach coś cie-mno
zielonego pełnego lodu
Nazywa się to "pinia colada"
pachnie aromatycznie i świet-nie
gasi pragnienie
bocznymi drogami przeła
sla Thernudor szpalerach
i pnączow
po ścianach domów po skar-pach
po zbiegających ze
wzgórz opłotkach zbliżamy
się coraz bliżej do góry El
Yunąuc człona wygasłego
dawno wulkanicznego
Szczytu nie Schował
się w płynących chmu-rach
Wilgotne smugi mgły
pełzną po zboczach Cała góra
paruje świeci siwo-niebies- ko opalizuje Deszcz! Bębni po dachu spływa po szybach
w gąszczu spowijają-cym
spirale drogi Jesteśmy
w Rain Forest osobliwości
Puerto Rico Jęcząc każdym
wiązaniem buksując po ko-rzeniach
kamieniach kalu-żąel- k wóz ciężko wspina się
górę Z "się
corazszerzej doliny widać la
sroka kość nie rozif- - sy palm zarośla
mieia jest Kbyt rozsiadłe had
telektualny zbyt "spirrtiidl" paty zakry-T- o
Bonanza olbrzymie
Kildare Procie" ' bambusów
czym prędzej uprowadzają waclilarze Ostre
' 'zakrętów sklepienia
w 'przy- -
stepniejszej rozrywki ' Nało- -' lian fó"z
"sarmackich
przodków"
ast Jokalna ineligćncia" sypane po lesie gri}bet
idenci ' 1'rwl młodzi ltnvc ru'i Ą i n ? v Uf i f W'
an "Juancros" "bawią rie Na 'bdkrytejpSłaAic : Roń-- '
burzą otóskow kwj- - czy sic Dojazdów i tuiącodlboSkoHałego rzc-Tdzooćzyna- sie' kamienista
r-7vu'i-inio
Rnu'lmv W':r7vł
i TOvd9i9n'&er 'iaJzcza Crj"'' PÓjpjfołp ślęnjeberz'
Mli XII (IlDMtKI llłJI'
to wydatek dobry Smańljc publica
Tak
liczę
Może
wiem gdzie?
sejmu prasa
czy
wybuchł
walki
naszą tragedią
Ej
niejako
grupę społeczną
rdzeń
fizycznie
kilku
przecież
zagadnienie
katastrofa
sobie
tego
Pewnego
Wie-niewicz
Amelia
Marta krzesło
na mnie
Niemcach
Wart
technikę
"Głos
jest
motyką
łdedy
łatwo'
naszą
Wypiliś-my
aleja
pasma
widać
nisko
szumi
pod
pętle
zwoje
błyskdl
męmmmrmmnamam—mmm
w'dobrej'sprałwie'''
nych sprytnego 'kna'jpiara'ir'myśh ?e co:
zwojował Zwyciężyłem Anczaka" ir-- jZaitf
ważył pan z jaką on to dumą? Alkoholizm
— kieska katastrofa zagłada Pby-- ! Gdy-by
był wenerologiem'!to samomówiłbytf
chorobach wenerycznych gdyby 'płucni-kic- m — o gruźlicy A gdjby był nauczycie-lem
z powszechniaka tmP analfabetyzmie
To wszystko panie dzieju "klęski narodo-we"
No nie? Każdy jest donklszotem' ńa
własnym podwórku' i wyjzywa się w vaJee
ł wiuuiiAumi my tymczasem mimo na-rodowych
klęsk" żyjemy i to niezgorzej
A wracając do tej mowy Mussoliniego pa-nie
dzieju to są tylko straszaki Ręczę pa-nu
że Włosi nic odważą się na wojnę Są
zanadto wykrwawieni Abisynią i Albanią
I to na wojnę u boku Niemiec Mussolini
doskonale zdaje sobie sprawę — to tęgi
łeb ten Mussolini nam by takiego na ro-czek
dać co to są Niemcy Blaszane
czołgi bluff' propaganda brak paliw
kraj który się nie wyżywi sam dłużej jak
przez rok A po roku ewentualnej wojny
pęknie z głodu jak bajka mydlana — i na
kolana panic dzieju
Marta już nie słucha Słyszy to co dzień
— przy obiedzie przy kolacji po każdej
poczcie przynoszącej świeże gazety Niem-cy
Hitler my i Niemcy "silni zwarci
gotowi" Beck blaszane czołgi "nie odda-my
ani guzika" "wódz z narodem" "my
im pokażemy: puścić tylko naszych Krc-chowiak- ów
czy Szwoleżerów panie dzieju
a pojutrze Berlin nasz" "najsilniejsze
twierdze to te kochane polskie drogi"
Marta patrzy na obłok wysoki i czysty
który przesunął się teraz ponad skraj da-chu
i waży się w zadumie przed dalszą że-glugą
w złocisty pożar nieba Jak ciepło i
serdecznie pachną heliotropy Wraca myślą
do Stefana bo właśnie rożek żółtej koperty
wygląda ku niej spośród kart książki A
może nie czekać na jego przyjazd lecz na-pisać
już stąd teraz? Napisać uczciwie
zrozumiale żeby — odszedł za-pomniał
ją przekreślił Ostrzec go lojal-nie
jak go już raz ostrzegła że wstępuje
na straszną i trudną drogę pragnąc związ-ku
z nią na całe życie Nie będzie jego
żoną taką jaką chce — zdrową normal-ną
strażniczką jego domu spokoju i pracy
Nie będzie matką jego dziecka Będzie
ciężarem koszmarem i katastrofą Niech
cofnie się póki czas
Układa w myśli zdania proste jasne
zrozumiałe uczciwe Eo w gruncie swej
natury — jest przecież uczciwa i ma su
mienie zwykłe ludzkie sumienie Sumienie
wobec Stefana i Boga Napisze ten list i
wyjedzie stąd nie do Warszawy Może do
Łomży albo do Krakowa byle gdzie do-kąd
starczy pieniędzy na bilet A dalej ja-koś
to już' będzie Może na początek jako
fortancerka gdzieś? Ma ku temu wszystkie
warunki Albo może do — Gdyni jako
stewardessa na "Batorego"? Bo z tej che-mii
co się trochę nauczyła na uniwerku
to właściwie nie wielki pożytek Chyba
że jako początkująca laborantka do jakiejś
Ach to wszystko jest takie obo-jętne
tak wszystko jedno
I
I ' 1 I ' '
—
—
t
—
—
—
i
-- ł~ ~j t Tł 1 jj w _ _ Mętnastych- - chmuro wyjrzały t pakowaniem przygotowaniem
błękitne okna: Fale- - ulewy
chodzą teraz po dolinach i
przesuwają się coraz wyżej problemy bilingualizraaml!
granatowej
zorientował sie
sześćdziesiątkę
porozwieszanych
"rozchylającej
szczotka
spokojnie
wytwórni
sły nad morzem zieleni za
Jcwitły i zgasły
Nowe potoki deszczu Scho-wały
się w siwych strugach
malutkie żółte orchidee wpeł-zły
pod mielone nawisy jasz-czurki
i salamandry zszarza-ły
wyrosłe na szczytach drzew
kolonie osobliwych kwiatów
podobnych do wybujałych na- - amierme dalii
U podnóża córy wita nas
upał i pylna drom Vvelndn
oH7ini
taaaką
wu-rvaxv-r- v j UUUIIU IIU 11SC1U jak na zielonej paterze
Przewodnik nasz trzvirnsł
wyraźnie Wszyscy przewod
nicy przygasają kiedy zbliża
się koniec podróży Ludzka
rzecz Zmęczenie z jednej
strony poza tym przeświad-czenie
że już nie trzeba się
wysilać Przy wejściu do Lu-ąuil- lo Beach oświadcza nam
wprost że zostanie i poczeka
przy samochodzie Sławna pla-ża
siódmy cud świata — rze-czywiście
wspaniała Morze
jak turkus piasek jak aksa-mit
miejsce na milioncrskie
gusty i kieszenie
Przy drodze sprzedawcy o-woc- ów Stosy kokosowych
kul Pod uderzeniem macze- ty sypią sie zielone wióry
Lepki letni płyn przyprawia
o mdłości Stanowczo lepiej
smakuje z alkoholem!
Autostrada zagęszczające
się domki fabryki 'przedmie-ścia
wille Wymijający się z narażeniem życia kierowcy
Już i tu przedostały sio sin
obyczaje Ameryki Przed ho-telem
smętna twarz kierow-cy
rozjaśnia się w uśmiechu
równie pod wpływem napiw-ku
Kiedy znowu nrzyiodzio
cie do St Juan? Zatańczę
wam cha-cha-ch- a Z "taaaką"
senipritą!
Destylacja rumu Bacardi
cieszy się zrozumiałym zainte
resowaniem turystów Przed
zwiedzaniem budynków sadza
ją "w chłodnym pawilonie i
pooaią rum pod kilku postu-cjam- k "ZOttoDellmńinł i febi
bczpłaJnepĄbki"!
Rczultaty:'sq opłakane Si-wowłosi
panowie i panio Je-gomoś- cio
z brzuchami jakbę-bnyn- w koszulach w ?iflnti(
pajmy i czcryo'ńe pawic 'ko'
bety którym niestety nikt
nie wytłumaczył że szorty no- si się gdy hia si£ "sizc 12" a
nio "24" piją z' reguły o' trzy
rumy za dużo i kiedy wresz-cie
zjawia sic sympatyczna
przewodniczka ' pochód rusza-jący'
pod jej przewodem na
ibchód fabryki przypomina
nie tyle groteskę co orszak
Bachusa Z chichotami krv--
gami wesołe towarzystwo
wspina się po piętrach tło
czy się w laboratoriach dow-cipkuje
robi nietaktowne u- -
wagi zatacza się raz w lewo
raz w prawo Aż dziw że nikt
dotąd nie wpadł do kadzi
gdzie perkoce zacier z mela-sy
aż dziw źe nikt nic skrę-cił
karku ' na żelaznych ślis-kich
klatkach schodowych i
platformach spinających bu-dynki
Nad wyraz ciekawa "tu-ra"
kończy się w hali gdzie
gotowy już produkt wędruje
po taśmie przed ostatnimi
czynnościami: zamykaniem
butelek klejeniem nalepek
do wysyłki
W pawilonie pod kolorową
markizą czeka już nowy tłum
gości Spoceni barmani walczą
z napierającą niecierpliwą
falą "klientów" Próbuję zro-bić
zdjęcie baru "ale gdzie-tam- !
Czerwone z podniecenia
"ladies" w wieku mocno już
pobalzakowskim naparły e-nergi- cznie na kontuar ode-pchnęły
mnie gwałtownie
niemal wytrąciły '"leikę" z
dłoni
— Barman!
— Ouuuu you wonderful
boy
— Ono morę! Twoi
— Thafs right! For poor
me
Uśmiechają się czarni chłop-cy
Pobłażliwie ale i z poli-towaniem
A "ugly Amcri-cain- "
zwolniony z hamulców
nakładanych przez obawy
skandalu obmowy potępię
nia z pulpitu pastora w ma-łym
miasteczku "gdzieś w USA" robi wszystko co w
jego mocy by obalić mit o
wyższości białej rasy I właś-nie
tutaj ów absurdalny mit
bierze najdotkliwsze cięgi W
jasnym pawilonie Pod mar-kizą
Pięknie błyszczą w słońcu
mozaiki zdobiące główny bu-dynek
Uniwersytetu Puerto
Rico w Rio Picdras Pogrąże-ni
w ożywionych dyskusjach
młodzi ludzie i smagłe dziew-częta
przechadzają 'się pod
starymi drzewami rozległego
Campusu Drzemie w półmro-ku
uniwersyteckie Audyto-rium
gdzie odbywają się do-roczne
Festiwale Muzyczne z
udziałem wielkiego Pablo Ca-sal- sa
gdzie w tym roku wy-stępowali
Artur Rubinstein i
Mieczysław 1 Iorszowskl
Na ucelni kształci się dwa-dzieścia
tysięcy młodych lu-dzi
O pozyskanie tutejszego
studenta walczą frakcje l par-tie
izolacjoniści zwolennicy
status quo entuzjaści ściślej-szych
związków z USA U-niwers-ytet
wpływa na życie
intelektualne siecią swych
placówek sięga do bardziej
'aniedbanych rejonów" pro-mieniuje
ściąga uczonych p-b- u
Ameryk
Tapia Theatcr na 'Placu
Kolumba skupia miejscowych
dramaturgów i aktoróV''Jak
przed wiekami grą się tu hisz-pańskie
sztuki występuje ba-let
miejscowa elita w wie-czorowych
" strojach ciągnie
na premierę::-- " ' ' " "''i
"Va Aycniłla Ppnip doLcoii'
Atcneo' Puerrląucno jpnyglą- -
da się pulsującymu'%yokólży-- i
cjufronloncm pełnym mozaik
1 bas reliefów Ośrodek '("kon-- ł
suincntów'1it'vórćówVkl'lluły'-Odbywaj- ą
się lu koncerty(lod- -
czyly wystawy premiery eu-ropejskich
filmów w aalach
porozwieszano stare obrazy
z wyróżniającymi 'się' płótna
mi Jose Campechc " ' "
Przez mosty spinające sta
re i nowe San Juan bez koń
ca przewala sie rzeka1 pojaz-dów
Na pobliskiej "parada"
czeka gęsty uum tanJua-neros- "
myślą o wieczorze 1
rozrywce
(Ciąg dalszy nastąpi)'
O ku I iści
OKULISTKA
BR BUKOWSKA DEJNAR
OD
274 Roncowallcs Ave
(przy Gcoffrcy)
Tol LE 2-54-
39
Godziny irzJy£: codziennie od
10 rano do a wlecz W wiboly
od 10 rano do 4 no poi
82-- W
ARHY & NAVY DEPARTMENT STORES
VtMMmr — Idm—tow — Rglna — Nw WitmlMtr — Moo Jaw
Dofa towary po nczdwej cenie Nikt nas nie prześcignie v
Jakofei 1 tanioścL Płacąc gotówką płacicie najtaniej Obshł-rajem- y rzetelnie choć nie udzielamy kredytu 1 nie namy
dostawy bo to nieraz kosztuje wicccf nil towar
Zapewniamy zadowolenie ze wszystldcfio eo kupi ile aa
Poć płacić więcej gdzieindziej
W ARMY & NAVY wtzystko nałn?ej
1LŁ£ ŁMid
WMoi&zł 'si mmmm mĘIK mm
MmśWmWmi&Mw' m$%%mlt&
Wolę załatwiać sprawy bankowe wieczorem
gdyż cały dzień pracuję przy telefonie
THE MONTREAL { CITY AND DISTRICT
SAVINGS BANK "'
OTWARTE KAŻDEGO WIECZORU OD 7J30 8
jJi&Łes i
1
Ki-rt- -t yrei!ł Nt&łl
I
'
lii
wM
&&''®
'M
Smfll
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, February 22, 1967 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1967-02-22 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000372 |
Description
| Title | 000062b |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | i km ł?J w I rUWsiA W" —- --on±-i jiwałttftMmtttftTWTW" rer-- — j— —— —„—„_- - : „j-- ł —„ j--- -rti in'Mi- - --uipia wwip"7j:' łtt-- t -- 'yy " - 3- - r-- s -- 11 - Tii n -- -i c a: t_ł -i-- r-ut r_ „cjł"„(JWJt "ł jłhv r rutw - --i- - TJSłj&a y?fejŁ-vrtiJ- fi = 'Jirv " w"— :n :iłt_ j J" "Ł r w"' Tarifti-łwwjł- w j - aawJCTBgraagt tr - '--- "' wrs-tfaMgsi- h - - — --- -- %¥i# KjŁain Tomaszewski Wyprawa po słońce (2) na podbudowa-'godn- i podchodzić oiczvs- - „ Łn Febpe Mor Bsklepionej Drania tej wysuw a =ic js- - iUuutui l-atip-lll-nirjv ii_in dłoni i z "-- — — boiraziuejszą miną oświad- - "Jesteście łupili" xy- - nkaZUie Sie ze uw jest przew 7- - del ku -- niom nosi £e!u2 od upału a I deszczu- - co lu i"vn"a u L nic nie znaczy za piec fciitmozelac odnikiem parasol takoż — P?1-- """Ul I vb ztvkły sobie szkwał meciiuu nu6v —~v polu" nie zostam suchej znowu słońce i upał Prze-im- k zbiera grupę z pięc-ri- u może osób Macha 'rocznie parasolem an a-fpiriśDi- ewuie kpi z w- - ' nheasow nieszczęsnych -- antek kuśtykających po enuch schodkach i pochyl-eh- ' wachluje się kapelu- - opowiada cienawie o pi- - Ch nezniacn najazaacn Fidelu Castro W Hawanie ipd taka warownia Na- - a sie także El Morro Ale nt tr to eo there"' Bo iak iest różnica Z fortecy I$L Juan u chodzi sie — kto chce kiedy Kto ence hodnm po Kazamatacn tomach przejsciacn po minęli po walach gdzie beza w słońcu działa naj- - :eiszvch kalibrów Ud leK-- Lh falkonetow do ciężkich fiaunów Patrzymy z mu-- r ureokich na 165 stóp na cą jak na dłoni zatokę ludzkiej clij ba mocy j sie wedrzeć spędzić obrońców usauuuiu mc vera jiak wdarli mbuiu dnak i oddawano broń zwy- - konu kie i zdobp'cy nie utrzy- - i się tu długo dziesiątko- - B len oupiywan prędzej niszcząc umoc- - Ima i wracaia nisz- - Łia" ł znowu pędzano jen-- i $ ftfewolnikówikuto iv l!eTznpjzon9( głazy rodbu- - piianocuijiy yieuzianu l że El Morro należy u- - Imić i wzmocnić Tu' by-- fcbrona Można by-- nąe ochronę 'cięz-!- h dział odremontować zni-- bone statki 'odnowić pro 10 ~śu i— -j- 967 nie hiszpańskieWskarbca W tm hnnm razie niebezpieczeństwa chro- - S?łv u-- {mi-- niła sip tuta-- i cH-Tir- o n„4- - ' " ' J1UU1 "oiue s_araweie sziv w - Itoyal Platę Fleet ku ciężkie galeony podobszvn-skarb'oe- w Co roku z wybrzeży Kat5-ld- ( stad? dz&ów w puszczy łonu i Andaluzji spłvwałv e-- is iJcr! łraT™ac gnieść skadry U Malagi u Kadjksu gromaazita się armada potęi- - u lu £ciuni:n aziaiami o- - Krętow — pancerników o-W- 7ch czasów Od Wysp Kana-ryjskich wychodził k-nnu--ńi sterował na zachód na Bar- - oados rMartynikę W okoli- cach górzystych wysp Le-ewa- rd i Windward sznury o-kręt- ów skręcały na południe Tu już zaczynało sie własne imperium od brzegów Ame-ryki Południowej po jez-- k kFolonrkywdyistandoożróamwi wszypraądbaamnei "Spanish Main" U ujścia Rio de la Hacha w dzisiejszej Ko- lumbii grzmotem dział obwie-szczała flotylla ze jest że czeka Natychmiast ruszały sztafety gońców Do Cartege-n- y Do Panamy Do Limy Z rozkazami do gubernatorów Lądować daniny na grzbiety mułów! Sposobić statki w por tach! Zwozić wszystko do Car-tagen- y i Porto Bello! W Cartagenie ładowano perły i kamienie złote "dou-bloons- " srebrne monety 'pieces of Eight" Z Caracas Maracay Puerto Cabello San-ta Rita kontrybucje bogatych kupców z Maracaibo co tylko dało się wycisnąć z dziesiątka Soledadów San Onofre Bar-ranąilló- w W Porto Bello na Istnue z daleka przybyłe na grzbietach osłów i mułów zło-to Inkasów upragniony "buil- - ia skalnym gnieździe Ai!°n z ranama uiy w się tu Anglicy r-l- u- "--aii-ivic wywieszano tu białe i"fl-JUŁd"lt'v-u" pouai! i cnorouy znowu i sdhron pod i naturze 'i pieniądzu z Manili na Filipinach Dostarczone drogą morska do Acapulco Drogą lądową — via — przybyłe do portu rozsiadłe-go nad Golfstromem Wjladowane ciężko człony floty zbierały się w Hasaniu NVpygotó wanie do Jpbwrot-ne- j' drogi przegrupowanie u-zupełni- enie ' ' zapasów: ' Wyru-szały stąd któregoś dnia bio-rąc ostry kurs na północ wzdłuż 'wybrzeży Flory dy W zasięgu dział warowni St Au-- gustine zwracały r się na za chodu jeśli wzagiachponiysł- - ie'j'ładowac cenrte"karga ne grały -- wiatry 'w kilka Kty-- HJJIUUM MłW10JCTMFJ-łI- J Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone m - i j toWMiMwiiiMUiiwwuMW jaki Anczak handluje wódką zresztą [zupełniej legalnie ma koncesję jako in- - ida opłaca podatki jest w zupełnym ku wobec władz I miałem kilka wy-- fców że Anczak sprzedał 'wódkę 3noin lentom — rzecz absolutnie dla mnie lopuszczalna Wezwałem tego Anczaka i drugi sam bywałem u niego konfe- - ac na ten temat Tłumaczyłem mu pers- - douałem groziłem nrosiłem aby niko- - z pacjentów sanatorium nie snrzedał fi ani kropli Kładłem łopatą w tępy ) łeb jaką szkodę robi mnie pacjen-przed- e wszystkim jak postępuje nie luazKu i nie po-obywatels- ku dla mar- - & zarobku niszcząc to co z takim tru- - osiagnie sie w sanatorium w kierunku Wania ludzki eso istnienia Na nic Mh ° ścianę Tępa kanalia zasłaniał się 'sją Koncesja zezwala mu na sprzedaż W°}m wyskokowych każdemu kto pra- - je Kupie a kupujący nie ma wypisa- - f na czole kto on i skąd przychodzi kanalia bo świptnin 7nn vs7vtkifli licznych mieszkańców zresztą — iluż jui --Mata osada fabryczna w zasięgu 0 sklepiku sami młynarze Na rozpi- - e wnynarzy niestety nie mam żadnego mica ale niech T)r7Ti3imTiipi --moich JentÓW 'ic 7 tAirn 7af7!łom CTiitnń dróg Byłem w "tej sprawie na po-n- i IKh policji w Obornikach w gminie rostwie Wszędzie tłumaczę proszę Wagam — usuńcie Anczaka z moje- - eaztwa albo zróbcie coś żeby nn CU pacjentów nie truł Owszem Wvshi- - WJ mnie nokiwali ułnwami i u-ipf- io F0 — takie rozłożenie rąk Odebrać ncesjl Anczakowi nie można bo na ja-- 1 Podstawie? WysiedUć? Nonsens jest łpie Zahroniń tnr7rfa7v it-AH- W Tisr-- Ctnm r— -i i—anarnniim"?r -- ' "—— r— Taxco jest ŁlOn mi- - nn łn --nt- I J(„ i t 1 ? a uj łvu l puumti me mamv '?" A to już rzecz Zresztą niech nan dok-- umoty-Aowa- ne podanie Może coś "OySTSCie Min VrS-nr- a łoi- - nA Anm Kii:fasza na próżno I wTeszcie — Tw sposób Naprawdę to tylko w l-- c polskich warunkach jest możliwe cos B'?rtad PnaiatnyniWorwMsnmfci nHnt Vłńn-- 7a „-„ł- „--łi-isl Pla mvaS? słucha Każde dobieSa wyraźnie jak echo "~" "J "Dnlsl-in- " --- __: łir-___- „ ♦„ tt-ut3skiwan-ia na "Dolskie warunki" 'TWTĄ2lWfttŁinTi(Pfcaiy)fa)fcti2ł m"#f£i -- rzbliumysiędo-Forppeznaczone sło-iftia3- 11 i!2?'- - Polski urlop polskie pijańs-- "tonol jest na raH-- m ću-ii-V artv- - ŁST" P01™ A W teldeJ N°r-- -- — iu nwiu tuou uuwaiei- - 1'tiM 5 mniejsze ciąc szablami" Wokół arma dy dobrze widoczne-- w szkłach perspektyw to ledwie zakrj te linią horyzontu sunęły stada korsarskich żaglowców jak gromada wilków gotowe rzu- cić się na pojedynczy statek odstały od trzonu floty Cze-kali na hiszpańskie okręty od wielu tygodni U Tortiigi u skalistych wysepek północ-nego wybrzeża Kuby w Za-toce Meksykańskiej u Flo-ryda Keys na fiołkowo-turku-sowjc- h wodach Bahamów W normalnych warunkach przy pomyślnej pogodzie wskórać mogli nie wiele Niechno led- - nak wichura rozbiła szyki niechno huragan rozpędził hiszpańskie okrętj! Pojedyn-cze statki chociaż zbrojne w dziesiątki dział i obsadzone setkami ludzi łatwo ulegały piratom Pełno na to dowo-dów w autentycznych kroni-kach epoki pisze o tym Ho-lender John Esauemelins (autor-korsar- z w słynnej książ-ce 'The Buccaneers of Ame rica" pisze James Burney w History of the Buccaneeis of America" piszą dziesiątki innych Na przykład Pierre le Grandę Francuz z Tortugi Ciemnej' nocy podpłynął z kil-kunastu szaleńcami na "vyk-łe- j łodzi do niczego nie spo-dziewającej się galeony i po gwałtowne] ale krótkiej" walce w ział ja szturmem Bartłomiej Portugalczyk Roc Brasiliano Franciszek UOllonais i inni całymi latami atakowali z po-wodzeniem hiszpańskie kon-woje Osamotniona galeona czy karawela miała ledną drogę ratunku Zmykać co sił do Puerto Rico Udawało się cza-sem zgonionej z potrzaska-nymi masztami z żaglami w strzępach wejść w zatokę na-przeciw' Isla de Cabras Pod ochronę dział El --Morro U podnóża potężnych mu-rów znajduje się- - pomnik I-sab-elli Pamiątka potęgi Hisz-panii i bohaterskich czasów jej Impórium Toszły na dno galeony zetlały kości konkwi-stadgró- w fortyfikacje t "Spa-nish Main" rozsiane nwzduż tmMmwumłiMVKiuiiamiiri Jerzy Seweryn skich i tężyzny fizycznej narodu wypija się "na głdwe" o wiele więcej niż w Polsce A w Anglii — Zgoda Ale o Polsce mowa — mó-wimy o alkoholizmie w czym się bardzo różnimy w piciu od pańskiej Norwegii czy Anglii panie radco Tam alkohol jest używ-ką u nas pożywką Tam alkohol nie zagar-nia całych obszarów społecznych Ale o tym innym razem Wracam teraz od An-czaka Wyczerpałem wszelkie możliwości usunięcia tego legalnego zła z mego pod-wórka Biorę się na inny sposób Wzywam go do siebie i proponuję mu taki interes: panie Anczak mówię proponowałem wam dla dobra publicznego jago dobremu oby-watelowi abyście nie sprzedawali wódki pacjentom z mojego sanatorium bo robi-cie im wielką krzywdę To nie trafiło do was bo mówicie że jesteście kupiec ży-jecie z handlu i nie możecie być stratni dlatego że doktór Wieniewicz zajmuje się leczeniem jakichś tam chorych Zgoda pa-nie Anczak Porozmawiam z wami teraz jak z kupcem Otóż panie Anczak będzie pan pobierał ode mnie regularną pensję co miesiąc tyle a tyle złociszów na rączkę deszcz nie deszcz pogoda nie pogoda la-to czy zima Ale panie Anczak warunek: nie sprzedać ani kieliszka wódki nikomu z sanatorium Trochę zbaraniał potem kombinował namyślał się potem zaczął się targować Trwało kilka dni aż umowa sta-nęła: Anczak dostaje regularnie każdego pierwszego dwadzieścia złotych i godzi się na moje warunki Dla pewnego moralnego zaplecza kazałem mu podpisać papierek że jest zobowiązany nie sprzedawać wódki pacjentom sanatoryjnym i pilnować aby wódka kupiona u niego nie dotarła jakoś do nich Oczywiście papierek fikcja nie mający żadnego znaczenia prawnego ale swoje wTażenie zrobił Poza tym podwyż-szyłem pensję naszej kąpielowej Leśniew-skiej ich kumie która u nich mieszka aby ze swej strony pilnowała i donosiła mi czy Anczak z umową nie nawala A trzeba panom wiedzieć że w budżecie sanatorium mam tak zwany "fundusz reprezentacyjny" na diety wyjazdy przyjęcia różne Otóż z sum tego funduszu co miesiąc wypłacam regularnie dwadzieścia złotych na konto "Antoni Anczak na poczet umowy z 5 lu-tego 1939 roku liczba dziennika sto jeden" Kiedyś — wiem to — będę miał wielką rozprawę z komisją rewizyjną na ten te-mat mogę dostać dyscyplinarkę albo na-wet pój?ć ped sąd ale swego dopiąłem: zwyciężyłem Anczaka ' Radca zaśmiał się — Eajeczna historia Ale wątpię aby panu doktorowi coś gro-ziło ze strony komisji rewizyjnych przecież " iiŁ — ___ IB f? wybrzeży Wenezueli Kolum-bii Gujany oplotła pierwotna dżungla Pozostały dokumen-ty i legendy O hiszpańskich fregatach na dnie mórz w ra-mionach koralu Raz po raz odkrycia nurków potwierdza-ją legendę "Que Passa in Puerto Rico" yy daw nictwo przeznaczone dla turystów informuje szcze-gółowo o tym co dzieje się av St Juan i innych okolicach wyspy "Que Passa" radzi między innymi jak spędzić wieczory w St Juan Hiltony Sheratony Miramary oferujrą standartową rozrywkę amery- kańskich hoteli "de luxe" od Los Angeles po Miami Praw-dziwe nocne życie St Juan to lokaliki na starym nveście W "La Danza" u zbiegu u-l- ic Fortalezy i Cristo poro zmawia się z sympatyczną u-sługu- jacą starszą panią zje smacznie i tanio zajdzie się tam o każdej porze dnia "na dnnka" ot sympatyczny lo-kalik o familijnej prawie at-mosferze Za to około jede nastej kiedy zaczyna się do-piero tutejszy wieczór "La Danza" zmienia się me do po- znania Przy fortepianie zbie-rają się kompozytorzy i melo mani gra kto chce śpiewa kto chce Za kołnierz też tu sie nie wylewa co wieczór barman przygotowuje pięć "slonów Planter's Punchu W "Corral de Marcello" w "La Tasca" w "Echo Puertas" na zmianę jazz tańce afrykań-skie i flamenco "calypso-nians- " z Trynidadu 'Steel Band" z Barbados W "Mexico in Puerto Rico" więcej gitarzystów niż goś-ci Dopiero dobrze po półno-cy lokal nabiera życia Jak na amatorów miejscowi "maria-chi- " są wcale nieźli Tną ma-rimby samby "La Bamby" — aż chałupa się trzęsie Ze-spół zmienia się co chwilę Stali bywalcy przysiadają się do "orkiestry" przyśpiewują1 dyTygują wala w dłonie wre-szcie "cała sala śpiewa" Je-my tacos i anchilady popija-my piwo "Corona" dobrze' tu nam wśród prostych i ser-decznych ludzi Od stolika zajętego przez" liczna rodzinę odlaczyłusiea brzdąc bżcńSeclójettillpj paiuszKiem w duzi nrzypairu-j- e sie muzykantom Zą cfowjiję bezceremonialnie pakuje się na wolne krzesło i ciągnąc z namaszczeniem coca-col- e wy- bija piąstką takt: "Muchachas maracas merengue Mucha- - cnas maracas merengue" W "El Com-ento- " hotelu przebudowanym z klasztoru karmelitanek jest inaczej Mieszka tu bogata klasa Ame-rykanów i obowiązują cenv raczej 'odpowiedzialne' Chcąc zjeść tu kolację należy rezer-wować stolik na kilka dm i góry zmienić przynajmniej ze dwa Trayelers-czek- i i mi mo upału ubrać sie wioo7n- - rowo Okazuje się zaraz żo wydane zielone papierki łat-wo przyjdzie odżałować Sala jadalna mieści się w dawnej kaplicy mimo przebudowy u-trzym- ano prostotę i czystość lormy Przy podawaniu obia-du stosują też rytuał jakiego nie powstydziłyby się feudal-ne zaniki i średniowieczne uczty rycerskie Gasną świat-ła Wchodzi rząd krwawych ogni spod błyskających jiiie-dzian-o pokryw buchają pło-mienie Do któregoś stolika podają ' Creppe Suzette" Sze-fa tez maja jakiegoś czaro-dzieja pewnie płacą mu skan-dalicznie wysoką "pensję I słusznie Wart chłop każdej ceny Bcef Strogonoff langu- - a la to jestijanii w różowych nie żarcie a poemat N'ie tylko zresztą przekąski zupa głów-ne danie Na przykład jarzy- - — głupstwo! powiecie — ktoby zwracał uwago na ja-rzyny' Ba nie jedliście pro duktów szefa 'El Comento" 0 przedziwnych smakach niu-ansach przypraw zaprazek diabli go wiedzą czego Deli-cje i tyle Dobrze po północy przecho-dzi się do "klubu" Miejscowa prasa pisze o satyrycznym programie zespołu "Lamplig-hters- " że to "najskromniej-sze przedstawienie w mieście jest największym sukcesem" 1 tak jest w rzeczywistości Ale nie dla Amerykanów Sie-dzi ich ze dwudziestu ze szklankami w garściach I ga pia się na wykonawcę jak hisz-pańsko-angielski-ego najpopularniejszy w Nic tamarynd 'Program in- - przepaścią łoJ "agawy I -- znowu nie HUlbillies4'lwaą wszystko na-d- r Wynoszą cię bananowe swe twoarzyszki ciągną na ?c miasto poszukiwaniu scJjpjizącjjliiejiadgłovą_kO narów gromady 'jak' świetnie 'drogadla1 catvrutn krĄiyiitn trAO MniTnł' się lłlUU na cel łychidrzwi z' -- funduszów — Ale z punktu widzenia paragra-fu nie jestem w porządku Zresztą przy-znam się panom: w cichości ducha na wybuch skandalu w związku ze "sprawą Anczaka" będę mógł wtedy krzy-czeć wołać bronić się Może mój głos do-trze gdzieś — bo ja — do mi-nisterstw do Może pomogła-by potępiła podtrzymała Mam wstrzą-sające materiały mam straszliwe (statysty-ki alkoholowe może uda się je ujawnić czy przemycić w szumie skandalu jakiby ze mną Może wynikłby z tego jakiś najdrobniejszy pozytywny okruch dla z alkoholizmem z naszym nieszczęś-ciem powszechnym z naro-dową — — że Pan doktór patrzy na ta przez zbyt czarne okulary Tragedia naro-dowa! Pijemy gorzałczynę już ładnych pa-rę wieczków bodaj że okowita starsza jest na naszych ziemiach niż słowo Boże a jakoś szczęśliwie dotąd istniejemy Nasi sarmaccy pradziadowie okowitkę żłopali dzbanami w świątek i piątek — Otóż "sarmaccy pradziadowie" Eli-ta — rycerstwo szlachta stan wo-jenny Rozpijała się i degenerowała sto-sunkowo nieliczną czy kas-tową Ale naród narodu kmieć oracz — ci byli trzeźwi i zdrowi i moralnie Tam nie było degenracji w wy-niku tego "żłopania dzbanami" A dziś Od pokoleń w Polsce a w latach powojennych w sposób zastraszający alko-hol zalewa coraz szersze kręgi społeczne przesiąka coraz głębiej w żywą tkankę ol-brzymiej większości narodu A czy na przykład za czasów naszych młodzież używała alkoholu tak jak dziś? A to zagadnienie straszli-we katastrofalne: pijaństwo wśród młodzieży niedorostków To jest Nasz ogół a szczególnie — o dziwo — nasz ogół tak zwany "myślący" nie zdaje sprawy z ogromu tej katastrofy Prę-dzej znajdzie się zrozumienie u prostacz-ka niż u takiego co rzekomo stoi na świe-czniku Miałem tragiczne dowody dnia proszę panów Siostra Amelia zbliżyła się do tarasu Czy nie przechodził tędy doktór panno Marto? Nie widziała go pani? — Jest zdaje się w małym saloniku — odpowiedziała pochylając głowę i przewró-ciła stronicę "Czarodziejskiej Góry" Siostra wywołała doktóra z sa-loniku słyszy jak odsunął — Już idę siostro Więc tak proszę panów Zagadaliśmy się a już czas Zaczęło się o Hitlerze i a skończyło się na Anczaku i wódce Pac pałaca — tu i tam wróg jednakowo groźny a bodaj że ten drugi jest groźniej-szy Przeciw tamtemu mamy si-lę broń a przeciw temu Ach moi pano-wie szkoda gadać Idę już idę siostro Wychodzi radcy: — Bajeczny ten nasz Wieniewicz Stary entuzjasta- - "Wiecznie to naszepolskie — z na słońce i wywalanie otwar-- Gonzales bierze na ta-petę miejscowy problem dualizmu języicowego ha i ci maja tU z po odlesłych skłonach cór Nieoczekiwanie na-- Z dna niecki wyjrzała tęcza wiązał się kontakt Wykonaw- - Spod rantu chmu-c- a juz już Jry wystrzeliły dwie inne Zwi- - zwTaca się i w stronę W czasie przerwy podchodzi i wyciągniętą ręką niezgorzej pod ten bi-hngual-izm Na zakończenie wieczoru artysta Puerto Rico zaofiaro-wał nam — przed piętnastu laty dipisom bez mieisea im świecie — butelkę szampana Przewodnik dobrze zakon serwowany rumiany typ uod dowcipkuje pez przerwy Odgraża się tei ze zaiP7i mc tu !a i tygodni Z dymiących zarosu ?_Kazj' :?na-cha- - Z j śtticźei irlkości mah% fiuorna t„ci-„„-i n„i 71" V Jakoż zjeżdża z autostrady Kwiaty cienista restau-racyjka Miły chłodek tak bar-dzo pożądany po drgającym z upału powietrzu Przynoszą wysokich szklankach coś cie-mno zielonego pełnego lodu Nazywa się to "pinia colada" pachnie aromatycznie i świet-nie gasi pragnienie bocznymi drogami przeła sla Thernudor szpalerach i pnączow po ścianach domów po skar-pach po zbiegających ze wzgórz opłotkach zbliżamy się coraz bliżej do góry El Yunąuc człona wygasłego dawno wulkanicznego Szczytu nie Schował się w płynących chmu-rach Wilgotne smugi mgły pełzną po zboczach Cała góra paruje świeci siwo-niebies- ko opalizuje Deszcz! Bębni po dachu spływa po szybach w gąszczu spowijają-cym spirale drogi Jesteśmy w Rain Forest osobliwości Puerto Rico Jęcząc każdym wiązaniem buksując po ko-rzeniach kamieniach kalu-żąel- k wóz ciężko wspina się górę Z "się corazszerzej doliny widać la sroka kość nie rozif- - sy palm zarośla mieia jest Kbyt rozsiadłe had telektualny zbyt "spirrtiidl" paty zakry-T- o Bonanza olbrzymie Kildare Procie" ' bambusów czym prędzej uprowadzają waclilarze Ostre ' 'zakrętów sklepienia w 'przy- - stepniejszej rozrywki ' Nało- -' lian fó"z "sarmackich przodków" ast Jokalna ineligćncia" sypane po lesie gri}bet idenci ' 1'rwl młodzi ltnvc ru'i Ą i n ? v Uf i f W' an "Juancros" "bawią rie Na 'bdkrytejpSłaAic : Roń-- ' burzą otóskow kwj- - czy sic Dojazdów i tuiącodlboSkoHałego rzc-Tdzooćzyna- sie' kamienista r-7vu'i-inio Rnu'lmv W':r7vł i TOvd9i9n'&er 'iaJzcza Crj"'' PÓjpjfołp ślęnjeberz' Mli XII (IlDMtKI llłJI' to wydatek dobry Smańljc publica Tak liczę Może wiem gdzie? sejmu prasa czy wybuchł walki naszą tragedią Ej niejako grupę społeczną rdzeń fizycznie kilku przecież zagadnienie katastrofa sobie tego Pewnego Wie-niewicz Amelia Marta krzesło na mnie Niemcach Wart technikę "Głos jest motyką łdedy łatwo' naszą Wypiliś-my aleja pasma widać nisko szumi pod pętle zwoje błyskdl męmmmrmmnamam—mmm w'dobrej'sprałwie''' nych sprytnego 'kna'jpiara'ir'myśh ?e co: zwojował Zwyciężyłem Anczaka" ir-- jZaitf ważył pan z jaką on to dumą? Alkoholizm — kieska katastrofa zagłada Pby-- ! Gdy-by był wenerologiem'!to samomówiłbytf chorobach wenerycznych gdyby 'płucni-kic- m — o gruźlicy A gdjby był nauczycie-lem z powszechniaka tmP analfabetyzmie To wszystko panie dzieju "klęski narodo-we" No nie? Każdy jest donklszotem' ńa własnym podwórku' i wyjzywa się w vaJee ł wiuuiiAumi my tymczasem mimo na-rodowych klęsk" żyjemy i to niezgorzej A wracając do tej mowy Mussoliniego pa-nie dzieju to są tylko straszaki Ręczę pa-nu że Włosi nic odważą się na wojnę Są zanadto wykrwawieni Abisynią i Albanią I to na wojnę u boku Niemiec Mussolini doskonale zdaje sobie sprawę — to tęgi łeb ten Mussolini nam by takiego na ro-czek dać co to są Niemcy Blaszane czołgi bluff' propaganda brak paliw kraj który się nie wyżywi sam dłużej jak przez rok A po roku ewentualnej wojny pęknie z głodu jak bajka mydlana — i na kolana panic dzieju Marta już nie słucha Słyszy to co dzień — przy obiedzie przy kolacji po każdej poczcie przynoszącej świeże gazety Niem-cy Hitler my i Niemcy "silni zwarci gotowi" Beck blaszane czołgi "nie odda-my ani guzika" "wódz z narodem" "my im pokażemy: puścić tylko naszych Krc-chowiak- ów czy Szwoleżerów panie dzieju a pojutrze Berlin nasz" "najsilniejsze twierdze to te kochane polskie drogi" Marta patrzy na obłok wysoki i czysty który przesunął się teraz ponad skraj da-chu i waży się w zadumie przed dalszą że-glugą w złocisty pożar nieba Jak ciepło i serdecznie pachną heliotropy Wraca myślą do Stefana bo właśnie rożek żółtej koperty wygląda ku niej spośród kart książki A może nie czekać na jego przyjazd lecz na-pisać już stąd teraz? Napisać uczciwie zrozumiale żeby — odszedł za-pomniał ją przekreślił Ostrzec go lojal-nie jak go już raz ostrzegła że wstępuje na straszną i trudną drogę pragnąc związ-ku z nią na całe życie Nie będzie jego żoną taką jaką chce — zdrową normal-ną strażniczką jego domu spokoju i pracy Nie będzie matką jego dziecka Będzie ciężarem koszmarem i katastrofą Niech cofnie się póki czas Układa w myśli zdania proste jasne zrozumiałe uczciwe Eo w gruncie swej natury — jest przecież uczciwa i ma su mienie zwykłe ludzkie sumienie Sumienie wobec Stefana i Boga Napisze ten list i wyjedzie stąd nie do Warszawy Może do Łomży albo do Krakowa byle gdzie do-kąd starczy pieniędzy na bilet A dalej ja-koś to już' będzie Może na początek jako fortancerka gdzieś? Ma ku temu wszystkie warunki Albo może do — Gdyni jako stewardessa na "Batorego"? Bo z tej che-mii co się trochę nauczyła na uniwerku to właściwie nie wielki pożytek Chyba że jako początkująca laborantka do jakiejś Ach to wszystko jest takie obo-jętne tak wszystko jedno I I ' 1 I ' ' — — t — — — i -- ł~ ~j t Tł 1 jj w _ _ Mętnastych- - chmuro wyjrzały t pakowaniem przygotowaniem błękitne okna: Fale- - ulewy chodzą teraz po dolinach i przesuwają się coraz wyżej problemy bilingualizraaml! granatowej zorientował sie sześćdziesiątkę porozwieszanych "rozchylającej szczotka spokojnie wytwórni sły nad morzem zieleni za Jcwitły i zgasły Nowe potoki deszczu Scho-wały się w siwych strugach malutkie żółte orchidee wpeł-zły pod mielone nawisy jasz-czurki i salamandry zszarza-ły wyrosłe na szczytach drzew kolonie osobliwych kwiatów podobnych do wybujałych na- - amierme dalii U podnóża córy wita nas upał i pylna drom Vvelndn oH7ini taaaką wu-rvaxv-r- v j UUUIIU IIU 11SC1U jak na zielonej paterze Przewodnik nasz trzvirnsł wyraźnie Wszyscy przewod nicy przygasają kiedy zbliża się koniec podróży Ludzka rzecz Zmęczenie z jednej strony poza tym przeświad-czenie że już nie trzeba się wysilać Przy wejściu do Lu-ąuil- lo Beach oświadcza nam wprost że zostanie i poczeka przy samochodzie Sławna pla-ża siódmy cud świata — rze-czywiście wspaniała Morze jak turkus piasek jak aksa-mit miejsce na milioncrskie gusty i kieszenie Przy drodze sprzedawcy o-woc- ów Stosy kokosowych kul Pod uderzeniem macze- ty sypią sie zielone wióry Lepki letni płyn przyprawia o mdłości Stanowczo lepiej smakuje z alkoholem! Autostrada zagęszczające się domki fabryki 'przedmie-ścia wille Wymijający się z narażeniem życia kierowcy Już i tu przedostały sio sin obyczaje Ameryki Przed ho-telem smętna twarz kierow-cy rozjaśnia się w uśmiechu równie pod wpływem napiw-ku Kiedy znowu nrzyiodzio cie do St Juan? Zatańczę wam cha-cha-ch- a Z "taaaką" senipritą! Destylacja rumu Bacardi cieszy się zrozumiałym zainte resowaniem turystów Przed zwiedzaniem budynków sadza ją "w chłodnym pawilonie i pooaią rum pod kilku postu-cjam- k "ZOttoDellmńinł i febi bczpłaJnepĄbki"! Rczultaty:'sq opłakane Si-wowłosi panowie i panio Je-gomoś- cio z brzuchami jakbę-bnyn- w koszulach w ?iflnti( pajmy i czcryo'ńe pawic 'ko' bety którym niestety nikt nie wytłumaczył że szorty no- si się gdy hia si£ "sizc 12" a nio "24" piją z' reguły o' trzy rumy za dużo i kiedy wresz-cie zjawia sic sympatyczna przewodniczka ' pochód rusza-jący' pod jej przewodem na ibchód fabryki przypomina nie tyle groteskę co orszak Bachusa Z chichotami krv-- gami wesołe towarzystwo wspina się po piętrach tło czy się w laboratoriach dow-cipkuje robi nietaktowne u- - wagi zatacza się raz w lewo raz w prawo Aż dziw że nikt dotąd nie wpadł do kadzi gdzie perkoce zacier z mela-sy aż dziw źe nikt nic skrę-cił karku ' na żelaznych ślis-kich klatkach schodowych i platformach spinających bu-dynki Nad wyraz ciekawa "tu-ra" kończy się w hali gdzie gotowy już produkt wędruje po taśmie przed ostatnimi czynnościami: zamykaniem butelek klejeniem nalepek do wysyłki W pawilonie pod kolorową markizą czeka już nowy tłum gości Spoceni barmani walczą z napierającą niecierpliwą falą "klientów" Próbuję zro-bić zdjęcie baru "ale gdzie-tam- ! Czerwone z podniecenia "ladies" w wieku mocno już pobalzakowskim naparły e-nergi- cznie na kontuar ode-pchnęły mnie gwałtownie niemal wytrąciły '"leikę" z dłoni — Barman! — Ouuuu you wonderful boy — Ono morę! Twoi — Thafs right! For poor me Uśmiechają się czarni chłop-cy Pobłażliwie ale i z poli-towaniem A "ugly Amcri-cain- " zwolniony z hamulców nakładanych przez obawy skandalu obmowy potępię nia z pulpitu pastora w ma-łym miasteczku "gdzieś w USA" robi wszystko co w jego mocy by obalić mit o wyższości białej rasy I właś-nie tutaj ów absurdalny mit bierze najdotkliwsze cięgi W jasnym pawilonie Pod mar-kizą Pięknie błyszczą w słońcu mozaiki zdobiące główny bu-dynek Uniwersytetu Puerto Rico w Rio Picdras Pogrąże-ni w ożywionych dyskusjach młodzi ludzie i smagłe dziew-częta przechadzają 'się pod starymi drzewami rozległego Campusu Drzemie w półmro-ku uniwersyteckie Audyto-rium gdzie odbywają się do-roczne Festiwale Muzyczne z udziałem wielkiego Pablo Ca-sal- sa gdzie w tym roku wy-stępowali Artur Rubinstein i Mieczysław 1 Iorszowskl Na ucelni kształci się dwa-dzieścia tysięcy młodych lu-dzi O pozyskanie tutejszego studenta walczą frakcje l par-tie izolacjoniści zwolennicy status quo entuzjaści ściślej-szych związków z USA U-niwers-ytet wpływa na życie intelektualne siecią swych placówek sięga do bardziej 'aniedbanych rejonów" pro-mieniuje ściąga uczonych p-b- u Ameryk Tapia Theatcr na 'Placu Kolumba skupia miejscowych dramaturgów i aktoróV''Jak przed wiekami grą się tu hisz-pańskie sztuki występuje ba-let miejscowa elita w wie-czorowych " strojach ciągnie na premierę::-- " ' ' " "''i "Va Aycniłla Ppnip doLcoii' Atcneo' Puerrląucno jpnyglą- - da się pulsującymu'%yokólży-- i cjufronloncm pełnym mozaik 1 bas reliefów Ośrodek '("kon-- ł suincntów'1it'vórćówVkl'lluły'-Odbywaj- ą się lu koncerty(lod- - czyly wystawy premiery eu-ropejskich filmów w aalach porozwieszano stare obrazy z wyróżniającymi 'się' płótna mi Jose Campechc " ' " Przez mosty spinające sta re i nowe San Juan bez koń ca przewala sie rzeka1 pojaz-dów Na pobliskiej "parada" czeka gęsty uum tanJua-neros- " myślą o wieczorze 1 rozrywce (Ciąg dalszy nastąpi)' O ku I iści OKULISTKA BR BUKOWSKA DEJNAR OD 274 Roncowallcs Ave (przy Gcoffrcy) Tol LE 2-54- 39 Godziny irzJy£: codziennie od 10 rano do a wlecz W wiboly od 10 rano do 4 no poi 82-- W ARHY & NAVY DEPARTMENT STORES VtMMmr — Idm—tow — Rglna — Nw WitmlMtr — Moo Jaw Dofa towary po nczdwej cenie Nikt nas nie prześcignie v Jakofei 1 tanioścL Płacąc gotówką płacicie najtaniej Obshł-rajem- y rzetelnie choć nie udzielamy kredytu 1 nie namy dostawy bo to nieraz kosztuje wicccf nil towar Zapewniamy zadowolenie ze wszystldcfio eo kupi ile aa Poć płacić więcej gdzieindziej W ARMY & NAVY wtzystko nałn?ej 1LŁ£ ŁMid WMoi&zł 'si mmmm mĘIK mm MmśWmWmi&Mw' m$%%mlt& Wolę załatwiać sprawy bankowe wieczorem gdyż cały dzień pracuję przy telefonie THE MONTREAL { CITY AND DISTRICT SAVINGS BANK "' OTWARTE KAŻDEGO WIECZORU OD 7J30 8 jJi&Łes i 1 Ki-rt- -t yrei!ł Nt&łl I ' lii wM &&''® 'M Smfll |
Tags
Comments
Post a Comment for 000062b
