000024b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
sql
am
IPY
i pi'
tntłSI m
i '
4
l6V
ZtflAWllH -- t™ 'i- -" t " TT- - IT i „ 11 TTrrT-- n -T- Tl-lftrm— frfPWV'ł'
!-W%2ŚiS~irifT'1-
i?C5'' :#%wyiąa
(Dokończenie)
iv: nip r_n~_ł£i1t—iii nh n ł--"j ic — - — - - = j
ójstwie? — jesnąt ciay- -
oie zachowaj! Naturalnie
Ja myślę o woli życia
oli odejścia Janice me
Kła nmerac a ja jiu- -
erć Janice po której na--
3 la JU£iJlW" r-~"- ~ ——
na że musi pozbyć się
Gertrudy Miał juz czter-pie- ć
lat Janice umarła
lat czterdzieści siedem
czterdzieści lat czekali na
fc podobnie jak przed ni- -
rodzice i ich dziadkowie
a Gertruda pochowała dwa
enia a zabrała się teraz
eciego Z tą swoją silną
żcia pochowa kiedyś
ona i tak skończą się na- -
-J-
-I-i T3iw1a no linffap
te rOUilUJ UJ""' "" ~~e
Po śmierci ciotki będzie
ożenić się będzie miał
!4Sei pozna innych ciekawych
ggij stanie się człowiekiem
juanjm mejmie zasaay
me ciotki Gertrudy i be--
iMul długo bardzo długo
iszując się uznaniem oto- -
Konia oomua wjuawaia aic
[nMpszjm sposobem wysłania
Gertrudy na tamten świat
i? i orzyazit wiuuku Krwi
:heiał patrzeć na męki ko-- i
Jeżeli ktoś jest skazany
imierc niecn umiera jas
ilej od Claytona
3 nauczyciel fizyki wie- -
jaki sposób sporządzić
ie a mając uosięp uu ia--
toriow mogi zgromaozic
naly wjbuchowe nie zwra--
niczyjej uwagi Umiesz- -
le bomby w walizkach ciot- -
ówmez nie przedstawiało
lości Nadzór nad pakowa- -
należał do jego obowiąz- -
Sedj wszystko było już przy-gnane
nastąpiła nieprzewi- -
ca wielomiesięczna zwłoka
dama zrezygnowała z po- -
Okazało się że zaniepo- -
na jest jego wyglądem
puszcza iż śmierć Janice
ącila go z równowagi
tjm okresie czasu ciotka
lata mu sporo uciążliwej
im ości Troszczyła sie o je- -
rozrywki zabierła ze sobą
pdczjty i koncerty przesia
da z nim razem przed apa- -
(Jelewizyjnym (czego dla
nej przyjemności nigdy tnie
la) Zadawała sobie nawet
ustalania jadłospisów i oso- -
le czuwała nad przyrządza
Część OJCIEC
mecenas Prnsinw
niem lubianych przez niego po- -
łtraw
Clayton — którego nie tyle
śmierć siostry He nie zrealizo
wany zamiar pozbycia się ciot
ki wprowadzał stan pewnego
rozstroju nerwowego — zadowo-lony
bjł z takiego tłumaczenia
przyczyn swego' złego wyglądu
Zaczął użalać się samotność
i zwierzył się kiedyś żywotnej
babce że z przerażeniem myśli
o potwornej pustce na jaką
skaże go los zabierając (po naj-dłuższym
życiu) ostatnią z gro-na
bliskich istot Ciotka dodała
mu ducha i zapewniła że nie
będzie czuł ę bardzo ile bo
pomyślała o nim testamen-cie
Clayton nie był stanie
ukryć ogarniającej radości
ale uśmiech szybko zgasł je-go
twarzy Stara purytanka po-wiadomiła
że cały jej ma-jątek
wzrósł do zawrotnej kwo-ty
kilkudziesięciu milionów
Grzechem byłoby przekazywać
tyle pieniędzy jednemu czło-wiekowi
a dodatku staremu
kawalerowi
Cały mój majątek mó-wiła
ciotka nie licząc kilku
drobnych zapisów zapisuję uni-wersytetowi
Antrim Nie ob?
wiaj się Postawiłam warunek
że powierzona ci zostanie kate-dra
fizyki i będziesz otrzymy-wał
pięć tysięcy dolarów rocz-nie
Zaczął rozpływać się po-dziękowaniach
chociaż niespo-dziewane
rozczarowanie obudzi-ło
nim zawziętą zimną-mści-w- ą
wściekłość Przecież teraz
bez żadnej łaski i protekcji
jako (nauczyciel gimnazjalny za-rabia
więcej niż ciotka raczy
mu przyznać swym ohydnym
testamencie Przecież traktuje
go jak zwierze jak mebel jak
pozycje masy spadkowej Obda-rowuje
uniwersytet gotówką
i obciąża go wnukiem Będzie
grał rolę dożywotniego rezy-denta
instytucji naukowej Ale
pani Gertruda nie skończyła
mówić i pewnej chwlii zrozu-miał
nagle że po jej śmierci
wypłacona mu zostanie premia
ubezpieczeniowa wysokości
stu tysięcy dolarów "Dobre
i to pomyślał zjadliwą sa-tysfakcją
Trzeba postarać
się aby premia jaki najprę-dzej
przeszła yf moje posiada-nie"
Zupełnie niespodziewanie ciot
ka Gertruda oznajmiła ze wy- -
Hightower Chciałabym
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone
rHHmOW™iMMMBWJyrW- -
olacja ma się ku końcowi jeszcze tylko t — mdły przesłodzony kompot z po- -
:es Mecenas Czapelski przy sąsiednim
[e sygnał do powstania — Proszę
siwa deser do chrzanj znów norzecz--'
Proponuję zrezygnować Kto na spacer
mną Szkoda czasu na porzeczki
emy na powitanie księżyca
Na powitanie księżyca Właśnie zza lip
ięoi parku wyłania sie jego zwycięska
— olbrzymi dysk opałowy w świetle
asającej zorzy A niżej — liliowa mgła
erzchu a za nia srebrny zakręt wełny
— Za mna — mecenas Czauelski
Kto idzie? Pan panie sędzio? świetnie
jwiscie pani Tuna Ksiądz dobrodziej?
' JaKze nam miło A nam panno Wan- -
pan młodzieńcze z wieży słoniowej?
komicie
Hałaśliwy pękaty zadowolony z siebie
"a wypełnia jadalnię sanatorium ner- -
wrzawa Nudnv sDacer nad brzeE
czki oreanizuie iak twurawe elab
nglL Żywność Ekwipunek Niechno Ro- -
a da nam zamiast kompotu porzeczki
naturze świetnie smakują nad wodą i
surowsze Łkwipunek Czy panna Wan- -
ma Pny sobie to smarowidło przeciw
Jarom? Rozalia krząta sir nnrzecz- -
ty panna Wanda przeszukuje torebkę
Mrobójcza flaszeczka jest Świetnie
emy
~~ A pani z namL narmr MaTto? —
e —
Marta uśmiecha się znad spodeczka z
"Potem Kiwa tr7eerai płowa Nie nie
Jdne Postanowiła skończyć dziś list
— uo Jubego?
~-- Do lubego właśnie teraz jestem
doskonałym nastroju
T A — a — a Szanuj"emy: nastrój
We zapach lip i tak dalej Owszem
'™-- by myśli przy lubj--m O
'an doktór Może z nami?
M progu jadalni — doktór Wieniewicz
' Zwykle nr-7p1nri-p" 5s7r7iTnła 7bvt
°da W nrzepiripńrl--i- o ńn rvrnTirń5r7n- -
c" siwizną włosów twarz' Nieco zbyt ue szare oczy Uśmiecha się Nie me- -
lJ nie ma ?fiCT - --Łr -- -- ju iia spranuncu
w
na
w
w
go
na
go
w
— —
—
w
w
——
w
w
w
— ze
—
ta
za
za
A
W
Moze nieco
FMllei nrrtłaf-r- - o?„ i ł„i y
Zechadzke? '— 7a-nvh-n- a TiTTPiśeiu IJrt ~~J- - r— -
"7 Jie7 panie doktorze lluszę koniecz--6
oosoiezj--ć list do Stefana aby wysłać
obi
i5tfSSl£SiSTfWfItEsiiTTt:
odwiedzić swoją farmę High-tow- er
dom którym się uro-dziła
i wychowała przed wielo-ma
laty Zaprotestował oświad-czając
że nie doczeka sie jej
powrotu Ale kiedy tak mówił
myśli krążyły wokół opracowa
nego planu
Będzie musiała polecieć samo-lotem
którejś z mniejszych linii
lotniczych Niewiele osób stra
ci życie A im mniej ofiar
tym prędzej cała historia pój-dzie
w zapomnienie
Skończył pić kawę i powrócił
do ciotki Gertrudy która znie-cierpliwiona
była długim wy-czekiwaniem
— Bardzo mi przykro Ciocia
czekała — przeprosił ją- -
Wskazała mu krzesło i ge-stem
zachęciła do zajęcia miej
sca
— Głupstwo To nie ma zna-czenia
— powiedziała — Chcia-łabym
z tobą porozmawiać Są
pewne sprawy które trzeba
omówić
Bezwiednie uderzała dłońmi
wieko walizki która wciąż
spoczywała na jej kolanach
Clayton czuł że krew odpływa
mu z twarzy Wiedziała więc
Teraz będzie o tym mówić Sta-rał
się uśmiechnąć ale twarz
mu zdrętwiała podczas gdy
mięśnie całego ciała zwiotczały
Ogarnęło go uczucia omdlałości
— Tak ciociu — udało mu
się powiedzieć — Postaramy
się skrócić czas wyczekiwania
miłą pogawędką
— Mam dosyć tych miłych
pogawędek — burknęła —Dlat-ego
właśnie wyjeżdżam Posłu-chaj
Posłuchaj uważnie bo
to właśnie będziesz musiał po-wtórzyć
temu panu z gazety
Język Claytona przysechł do
podniebienia Zdołał tylko ski-nąć
głową
— Powiedz mu że to moja
ostatnia podróż — oświadczyła
nie okazując przy tym naj-mniejszego
wzruszenia Rzuciła
to tak niedbale jak by powia-domiła
że wychodzi na prze-chadzkę
— Spodziewam się ze
umrę naturalną śmiercią mo-im
własnym łóżku Highto-we- r
Umrę dzisiaj w nocy Nie
chce dłużej żyć
Machnął ręką ale nie zaprze-czył
— „Nie sprowadzaj" moich
zwłok tTairiejbędzie uijtądzić
pogrzeb Hightower a w Łam-bor- n
i tak nikt na mój pogrzeb
nie przyjdzie Ty odwiedzisz
biera sie w podróż Zamierzała żebyś
daje
woła
w
nrw
I
o- -
jest
n
w
w
w
w
w
w
w
Jerzy
Seweryn
jutro rano Dawno nie pisałam a biedak
pewnie niepokoi się
Pośpiesznie przełyka ostatnią łyżeczkę
kompotu pochylając głowę nad salaterką
aby doktór Wieniewicz nie zauważył —
poczuła to — nagłego rumieńca który
oblał jej policzki Tak list list Nie tyle
chodzi o niepokój Stefana co Dziś rano
obleciał ją nagły strach że Stefan zanie-pokojony
brakiem wiadomości od niej za-telefonuje
tu z Warszawy niewiadomo kie-dy
I właśnie może jej Marty nie być w
pobliżu kancelarii a zanim ją przywołają
do aparatu — niewiadomo z kim będzie
Stefan rozmawiał i o co pytał Może z dok-torem
Wieniewiczem lub co gorsza z Ro-zalią
która wciąż kręci się obok kance-larii
na dzwonek podniesie słuchawkę i na
pytanie Stefana jak się czuje Marta —
opowie od razu o Obornikach plotkarka
i gaduła Nie za wszelką cenę trzeba wy-słać
list jutro rano i to "expressem"
Marta wstaje od stołu Wychodzi na ta-ras
razem z wybierającym się na prze-chadzkę
towarzystwem Na tarasie omdla-łe
po dziennym upale pachnące powoje
wydzielają uspokajającą woń kamfory Za
jaśminami na prawo słychać przenikliwy
śmiech panny Ziny i suchy trzask bil kro-kietowy- cn'
Niezmordowani krokieciarze
nawet po ciemku Na lewo — ciemny mur
lip a nad nimi tu i tam ostatnie blaski
zgasłego dnia Marta skręca z tarasu mó-wi
"dobranoc" i idzie po schodach na
pierwsze piętro do swego pokoju Podno-sząc
się powoli stopień po stopniu przy-gląda
się odchodzącym po alejce ku rzece
Na czele toczy się wódz ekspedycji mece-nas
Obok opiekła pani Tuna w karmino-wej
jak płomień bluzce Pan inżynier z
nieodstępną laską i fajką Pani Lala zło-cistowło- sa
śennooka anieiica Major Turg-Turgia- sz
którego -- wojskowych ruchów nie
maskuje cywilny garnitur Na końcu jak
zwykle ksiądz wikary ciemny wysoki mil-czący
Grono zwykłych normalnych przy-zwoicie
ubranych ludzi udaje się na wie-czorny
spacer-Rozmawia-ją
Słychać nawet
strzępy sporu oczywiście o polityce zaczę-tego
jeszcze podczas kolacji Słychać do- -
nośnie mecenasa- - — "Mówcie co chcecie
ale oświadczenie wodza że nie oddamy ani
guzika to nie przelewki I Hitler musi się
z tym liczyć" — Zza jairninów kapryśny
alt panny Ziny: — Ja teraz ja panie Zdzi-ch- u
Moja kolej
WKSFJ poray&ł o triolr popii 'n--
f?Zr Mwnościiiue' aitłbyssie
EÓrzejgdybyzdemaskOTrała!
--Jl- "s ł Sft piany iwyiayra1 fu_o~uHi1uc - xfeti!c
wątpił ani na -- chwile "że ciotka
Gertruda naprawdę umrze Ale
i on rozerwany -- zostanie na
strzępy albo zginie na fotelu
elektrycznym za zamordowanie
jej na dwanaście godzin przed
czasem jaki sama sobie wyzna
czyła
— Nie martw się — odezwała
sie przejęta jego trupim wyglą-dem
— Już i tak jestem spóź-niona
zupełnie jak ten przeklę-ty
samolot
Zaczęła sie mocować z zam-kiem
walizki Clayton odzł na-gle
i skoczył z krzesła Pochylił
się nad nią jak -- by chciał wy-rwać
jej z rąk walizkę
— Co ci sie stało? — spjtała
zdziwiona — Chce tylko wyjąć
coś dla ciebie
— Przy przy przy po-mniałem
sobie właśnie — jąkał
sie — O ciotko Gertrudo zro-biłem
straszną rzecz Zatrzasną-łem
walizkę a klucz zostawiłem
w toalecie w twoim pokoju
Uśmiechnęła się pobłażliwie
Nie Nie chciała mu dokuczyć
złośliwą uwagą Gapiostwo i
roztargnienie cechowały całe
życie niewydarzonego wnuka
— Nic strasznego Nie wyjeż-dżam
po to aby żyć tylko po
to aby umrzeć Właściwie ni-czego
z tej walizki nie będę po-trzebowała
Nieprawdaż?
— Nie oczywiście że nic
Chyba że Jeżeli nie
Dotknęła go lekko dłonią w
czarnej rękawiczce jak gdyby
spędzić mu cłiciała chmurę
zmartwienia
— Siadaj — powiedziała —
Zdaje mi się że niepotrzebnie
zdenerwowałam cię Nie martw
się o te walizkę Nie ma w niej
nic naprawdę potrzebnego Po-zostawię
ją tobie
Słodkie jest uczucie ulgi Pe-wność
siebie i ślepa wiara w
szczęśliwe zakończenie całej
sprawy wyeliminowały' zmar-twienia
Opatrzność która od-dała
mu w ręce walizkę sprawi
że i samolot nadleci bez opóź-nienia
Czuwać będzie nad nim
także kiedy postara pozbyć się
bomby Zapalnik był tak czuły
że otwarcie wieka walizki —
niezależnie od działania mecha-nizmu
zegarowego — mogło
spowodować wybuch Nie było
żadnego sposobu rozbrojenia
bomby alo jeżeli pozostanie
chociaż dziesięć minut do mo-mentu
eksplozji będzie mógł
odjechać z lotniska'' i 'pbzosta'
:wić walizkę wjakimś roWie' na
pustkowiu Kiedy nastąpi deto-nacja
on będzie u niebie w
domu
KŁ!JIviałylja™YEjjłijlfi"nrirc™s"Q" —ŁjSYtsyif mnnnł - — łii — - "
Bardzafbyra1 chciała widzieć
wyraz twej twarzy kiedy otwo-rzysz
tę' walizkę
Znów sie zaczyna Zimne
dreszcze mdłości strach
"A więc jednak wiedziała
i nie obawiała się siedzieć z tą
bombą na kolanach bo i tak
zamierzała umrzeć dziś w nocy
Jaka to okrutna kobieta — po-myślał
Clayton — Pozostawia-ła
tę bombę podrzucała ją
Czyżby podpatrzyła jak umiesz-czał
ją wśród jej sukien? A mo-że
odgadła czym zajmował sie
w warsztaciku w suterenie?"
— Byłeś dla mnie bardzo
dobry Tera"z to widzę Niezależ-nie
od motywów jakie tobą
kierowały starałeś się jednak
być dla mnie dobry i chciała-bym
żebyś wiedział że zdałam
sobie z tego sprawę Pamiętam
wiele miłych chwil które dzię-ki
tobie przeżyłam Zawsze mia-łam
do kogo wracać dzięki to-bie
miałam rodzinę
Megafon przerwał jej zapo-wiadając
przylot samolotu któ-rym
miała udać się do High-tower
— Nareszcie jest — stwier
dziła spokojnie — Me zycze
sobie żadnych pożegnań I nie
chcę już jechać na tym fotelu
Pojdę sama
Energicznym ruchem podała
mu walizkę i podniosła się z
siedzenia
— Nie potrzebujesz przecho-wywać
mojej odzieży — powie-działa
— Wszystko co znajduje
się w walizce możesz przekazać
Armii Zbawienia Wszystko z
wyjątkiem testamentu Zanieś
go dzisiaj po południu do no-tariusza
Hadleya i dopilnuj
zniszczenia starego testamentu
który znajduje się w jego biu-rze
Przekonałam się Clayton
że jesteś jedynym człowiekiem
któremu cokolwiek na mnie za-leży
I dlatego tobie pozosta-wiam
cały majątek Wszystko
co posiadam
Dała mu prztyka w policzek
i uścisnęła jego dłoń a po
chwili ogarnął ją tłum pasaże-rów
Clayton długo prowadził za
nią wzrokiem aż nagle zerknął
na zegarek Położył walizkę
na fotelu i pchnął go w stronę
drzwi Wyglądał równie dystyn-gowanie
jak ciotka Gertruda
Sodł wpatrzony w walizkę w
której znajdował się tekst ostat-niej
woli starej damy Testa
mlelnt który li czi ynil ł z niego mi lLonera testament którego nie
rii6gr"wydoDyć""! Mógł biec
mógł iść krok za f krokiem
Nic już teraz nie miało wielkie-go
znaczenia
Zwykły piękny lipcowy wieczór Pu-szyste
ćmy przelatują nad klombami da-leko
zaczyna się orkiestra żab na dole w
salonie pani Sent uderzyła pierwszy akord
Sonaty Patetycznej i szklany czysty dźwięk
wibruje w melancholijnej ciszy Z jadalni
płyną odgłosy sprzątania ze stołów brzęk
talerzy i głosy Rozalii i Zosi Za bramą
wjazdową szczeka "Bryś" Nad lipami ta-jemniczo
i cicho płynie bocian rozpostarł-szy
skrzydła jak szybowiec
Normalny piękny świat Normalni po-godni
ludzie A przecież
A przecież Ze ściśniętym nagłym skur-czem
sercem wchodzi do swego pokoju List
Jest — zaczęty jeszcze wczoraj niedokoń-czony
przed południem urwany w połowie
zdania
Marta siada od razu przy biureczku i
mimo iż czuje niezrdzumiałe bolesne drże-nie
w palcach ujmuje pióro Od razu nie
namyślając się pisze dalej słowo po słowie
"jestem":
taka szczęśliwa z dnia na dzień
zdrowsza i już zupełnie laka jaką
chciałeś drogi mój kochany mój
nade wszystko mój jedyny Taka
jaką" chciałeś
Spostrzegła że po raz drugi pisze to
zdanie — "taka jaką chciałeś" Podniosła
głowę znad arkusika papieru i wiedziona
ciemną nieprzepartą siłą — odwTaca się
W kącie obok wezgłowia łóżka stoi nocna
szafka Zwykła politurowana połyskująca
złowrogo w oblasku od okna Boże mój
Boże
Marta upuszcza pióro aż atrament bry-zn- ął
kleksem na słowo "szczęśliwa" Nie
odrywając spojrzenia od szafki podnosi rę-ce
ku skroniom pełna przerażenia ohydy
i rozdzierającej rozpaczy
— Boże Boże jaka jestem nikczemna
Jak można tak kłamać jak można? Ja nie
mam sumienia przeklęta! Jezu mój Jezu
Znieruchomiała dławiąc się niewyzwo-lony- m
szlochem Z dołu-narasta- ła jak bu-rza
sonata spod palców pani Sent Pate-tyczne
szklane akordy zaczęły spiętrzać się
jeden na drugi i metaliczne ich błyski mi-gotały
w odbiciu szafki czającej się w ką-cie
złowróżbnym cieniem — Niech pani
przestanie — syknęła Marta — niech pani
przestanie na miłość "boską Dosyć Ale
oczywiście pani'7Śent ani podejrzewała na-wet
że tam na gódze Marta
Ta zawsze pogodna uśmiechnięta Mar-ta
Zawsze miła dla sąsiadów przy stole
przyjemna towarzyszka spacerów taktow-na
przyzwoicie i gustownie ubrana Taka
była -- powszechna opinia o Marcie —- sym-patyczna
Tylko raz jeden przed dwoma tygod-niami
zdarzyło się z nią coś niewyraźnego
ale jakoś pokryto to moczeniem obrócono
raczej w żart i prawie zapomniano A spra-wę
ostatecznie zatuszował doktór Wienie-wicz
który w tydzień potem gdy kilka osób
wybierało się na odpust do Obornik i po
'!- -
— ' "- - — ISiBEKJCSZSSJSS
Af "AK'f?Tr"łre"-"--''"~i- ! jffił£Aii™rWrtei'fr!5'fc!rV'Kt m
:
'P_ iA? Mmf' rwwpa&mr mfi mimmot wrt-jyyr-tą
m — ~- -- pi ipos starczył
samochód marki REN A--
U L T H
najnowszy ekonomiczny model H
"" można teraz zamówić vr Pekao H
rm wvsvłbn Hr PnlsW — YłiJfcn Hi
$2011 — Bliższych informacji' B
udziela i zamówienia Drzvimuie H
392 BAY ST Spuf T0R0NT0' 0NT-- I
Zamów paczkę na wczesną Wielkanoc H
Paczki Owoce
Lekarstwa
Przekazy pieniężne W M Wk fi U I
B I
przez
Gwarantowane — zawsze mile widziane!
JANIQUE TRADING GO LTD
835 Ciueen St W Toronto 3 Oni Tel 364-402- 5
Pomoc w sprawach urzędowych — Pisanie próśb itpJ
Nowociesny Polski Salon
Piękności
"MARY'S HAIR STYL1NG"
Specjalność: modne układanie
w losów kolorów nnle roz-jaśnianie
trwała ondulacja
1211 BLOOR ST W TORONTO 4
w pobliżu Lan-idown- o A
TEL 533-567- 1 Otwarte wieczorami 11-P- 9
IpiEKIADZE do POLSKI
Najkorzystniej
LEKI
0wcc2 Południowe
a Żywność
Płaszcze Ortalionowe
Szybko— Tanio— Sprawnie u
J:
P K 0
g mm
811 Queen Sł W
TORONTO' 3 ONT
Tl CM AK17A
103-- P 5 (ow9wxMyMu
prosiło go o pozwolenie pójścia powiedział
pół żartem za którym brzmiała surowość
— "Owszem proszę bardzo ale pannie
Marcie nie pozwalam Dzień jest gorący
nabierze ochoty' na piwko a ma słabą gło-wę"
— Przyjęto do wiadomości i zgodzono
się z tym że panna Marta ma istotnie sła-bą
głowę
Sonata przewaliła się warczącymi grzmo-tami
adagio i niepostrzeżenie przeszła w
andante Coś zakwitało jak tęcza w wie
czornym powietrzu łagodniały i uciszały
sie szerokie akordy Mądra spokojna myśl
spływała ze strun jak ze stronic pięknej
książki Marta przymknęła powieki i gdy
straciła z oczu ten ciemny upiorny kształt
w kącie — musnął ją powiew jakiejś nie-wyrażalnej
otuchy niejasnej jak cień A
może nie będzie tak źle?
Oborniki Gdyby nie ten przeklęty spa-cer
do Obornik z panią Tuną antypatycz-ną
zdrową jak koń historyczką której nic
nic zaszkodzi Gdyby wtedy pani Tuna mia-ła
choć odrobinę inteligencji
Namówiła Martę na wspólną wyciecz-kę
do Obornik po drobne zakupy Marta
mimochodem powiedziała doktorowi Wie-niewiczo- wi
że chętnie poszłaby do mias-teczka
tam podobno ładny kościół — Pro-szę
bardzo — powiedział tylko nie
spóźnijcie się panie ńa obiad A kościół?
Nic specjalnie godnego uwagi szczególnie
ten ze świętym Stefanem na lewo od oł-tarza
— Dwukilometrowy spacer do Obor-nik
schludna szosa wśród złocistych ła-nów
w gwarze i wesołości żniw Oborniki
nudnawe podpoznańskie miasteczko wy-marłe
o tej południowej porze Kojący
chłód kościoła Usiadły w ławkach trochę
gapiąc sie trochę odmawiając pacierze
święty Stefan na witrażu miał rysy podob-ne
nieco do rysów inżyniera Stefana Go-cicjewski-ego
śniady o podłużnej twarzy
mądrych i dobrych oczach Pomodliła się
do świętego za swojego Stefana i za jego
biedną córeczkę i za ich przyszł" wspólny
dom i szczęście Potem odmówiła pacierz
za matkę i powiedziała w duchu im trojga
Stefanowi Żuli i matce że teraz z nią Mar-tą
jest dobrze że za sześć tygodni wraca
do Warszawy a za dwa miesiące — ślub
I że to sanatorium — zbawienie Pomodliła
się jeszcze za doktora Wiemewicza 1 za
siostrę' Amelię Wyszły z panią Tuną z
kościoła w powrotną drogę do sanatorium
Na skraju miasteczka u wylotu szosy pani
Tuna przystanęła przed przydrożną oberżą
— "Wie "pani panno Marto mam szaloną
ochotę na szklankę piwa Oni tu w poznań-skiem
mają świetne Wdepnijmy" Zgodzi-ła
się bo sama poczuła nieprzeparte prag-nienie
Opasły szynkarz postawił przed ni-mi
butelkę Wypiły chciwie do spółki za-mówiły
jeszcze jedną Piwo nie było świet-ne
zalaty-wał-o spirytusem ale pragnienie
gasiło doskonale Wyszły z szynku nasyco-ne
i zadowolone I tu zaraz kilkadziesiąt
kroków dalej za mostkiem
M & S ROOFING and SHEET
METAL CONTRACTOR
specjalista od płaskich dachowi
kr) cle dachówko (shlnglcs) ko-miny
obijanie iclnn
Proca gwarantowani Bezpłatne
oszacowanie
41 Warren Crese Toronto ?
Tel 766-776- 1
89-P-8- 7
RETONE
ANCHOR
DISTRIBUTORS
USUWA SIWIZNA
Łatwe w utyciu
Przywraca natu-ralny
kolor wlo-tów
Gwarantowany
skutek lub zwrot
pieniędzy
i ox butelka — 1300
Zamówienia
kierować:
Box 132 Statlon "D"
Scarborough Ont
lub
ROTHBARTS DRUG STORĘ
676 Queen St W Toronto
DYMONDS PHARMACY'
Brantford Ontario
83 E4
wszystklch
nerwowość
J W HacDONflLD
OPTYCY
2479A Bloor St
Toronto ? Ont
Specjalizujemy ale w dobieraniu
z recepty lekarzy oku
llufów
HHHl
- " ~ ' - t-- V 1'Jf W'
_ _ r_--
_ i " -
i
v
'
— —
I
i
'
'
-
(
"-- - = J J d--
1 pSpSSfif
mmSSSSSSSmTvw
" NOTARIUSZ "t"' -
Adwokat z Wilna '
408 Roncemlles Av Toronto
(róg Howard & Park Av)
Tel Biuro: 537-170- 8 Mienk: 279-6- 1 66% $
Dentyści
ip
Dr DANUTA"3 " ~
SAWASZKIEWICZ
POLSKA DENTYSTKA1 '
Przyjmuje za uprzednim telefo
Tucznym porozumieniem Tel LE 5-99- 17
2821 Ronceivalle Ave
(róg GeofrreySU
Dr: K JINDRA'
Dr V JINDRA
LEKARZE DENTYłCI
przyjmują takie wieczorami 1 w toboty za uprzednim porozumie-niem
tclefculcmym
18 SpadinaRd WA 2-08-
44
(powyżej Bloor) 49--P
Dr V J
LEKARZ DENTYSTA
przyjmuje - takie wieczorami '1 w1
soboty za uprzednim porozumie-niem
telefonicznym
262 Roncemllet LE 5-70-
25'37P
Dr T L GranowtkI '
DENTYSTA CHIRURG
po polsku
292 Spadina Ave - Toronto
Tel 368-903- 8 '
1P
Dr W SADAUŚKAS
LEKARZ DENTYSTA
Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym
porozumieniem
Tel LE 1-4-
250 129 Grenadier Rd
(drugi dom od Kopcovallof)
Okuliści
OKULISTKA
J T SZYDŁOWSKA
OD FBOAI
Badania oczu dobieranie azklct
1 dopaaowywanle "contact lenses"
— codziennie 'od 10—7
wiacznlc w Innych Rodzinach w uprzednim porozumieniem
637'St Clair W
Tel LE 2-87- 93
Cl-- P
OKULISTA)
S BROGOWSKi 0D
412 Roncesvalle Ave
(bllłko -- Howard Park)'
u telefonpirczzynjyęćm opdor1o0z—um43ie0nioermaz
Tel LE 1-4-
251 — CU
kkkt
Lunski Cp-J-] Okulistą
WA 1-3- 924 _)iJ '470 College St
Oczy badamy okulary dostosowujemy do
defektów wzroku na na ból głowy)
Mówimy po polsku
TECHNICY
(Opticlans) Wet
okularów
Mellus
aoboty
Ayi
Godziny
9-90-
29
eK") takaaaaa ' ' %LaBaaaaai'iaaaaa
KUontów mówiących po polaku
przyjmuje p Różycka
T m
Godziny: codziennie od 9 rano do 830 po pot f aobote od S de 140 Jg
Tel 769-260- 3 Speclallicl od "ContactJ Lenios?' £
Doktorzy Chi ropraktyki w Toronto
STANISŁAW J LACH
124 Roncemllet Ave- - — LE 5-12-
J1
RYSZARD
184S Bloor St
emmsbS
Mówi
LUCK-LUKOWS- KI
r
We$t — RO' 92259
RYSZARD S WYNN-WINiARS- KI
153 Sł Cjalr Ave W — 923-624- 7
Badanie i leczenie chorób kręgosłupa (knyia)i nerwów
368-212- 9 APTEKA ŁANDISA 368-312- 6
462 QUEEN ST W TORONTO ONT
Obługuaca Polonie Kanadylika od lat
Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz Innych kra-jów
Europy - Wykonujemy recepty kanadyjskie! krajowe
Szybka i fachowa obsługa W okrciie Jealennym polecamy gorąco
dokonate --witaminy dla dorosłych l dzieci nie tyiko zdrowotne ale
i poprawiające ogólne aamopoczucle Wtpanlale wyroby ?umoclał-tyczn- e
Jak pończochy cbutyczne paiy chirurgiczne 1 aportowe Itp
Przed wyjazdem radzimy zaopatrzyć tlę iu drogę w apteczki plerw
azej pomocy Wezelkle jramówlenla przyjmujemy lUtownle telefo-nicznie
lub ofobllcle M
Miła poltka obsługa --o
J
Naistarsza polska Agencja wszelkich ubezpieczeń
TORONTO INSURANCE SERVIGE
PHILIP BOMBIER I RAY BOMBIER
1366 Dundas St West — Toronto Ont
522-643- 3 532-583- 3 Ę
KONOPKA FUELS LTD
OLIWA WĘGIEL OLIWA
Obsługa i czyszczenie
pieców oliwnych f'
bezpłatnie
24-GODZIN-NA
O BS'ŁU G A
Nie znajdziecie lepszej obsługi nit da e Konopka
Od założenia w tej samej rodzinie "' jL
Emilia Lachowska (z Konopków) i Synowie £
422 GILBERT AVE — TORONTO — RU J3-2200- :?
r u
1 M Ji% tt'-- 'ffy st
1 'tT7Trtjmidr 'obwjsn ?d"3l A£W ' 7C£7rwtia rc--ł if vrJ9$i£ lft"V -- 1"% U
V__ł
- — a g~ = tli m - ~ "
v-- --~ ~W~- -J -- mIa yi"n-- - yuja-j- f
— %— JErSTCl ff91WVJ eW
jj m£ltn ŁSrill
fil Mli f
lillfei'™!
UkU
m
Ki m£
3 #?
W- -
!
Vi
fstfsal 1 m
Imł
IM
A
%
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, January 21, 1967 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1967-01-21 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000363 |
Description
| Title | 000024b |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | sql am IPY i pi' tntłSI m i ' 4 l6V ZtflAWllH -- t™ 'i- -" t " TT- - IT i „ 11 TTrrT-- n -T- Tl-lftrm— frfPWV'ł' !-W%2ŚiS~irifT'1- i?C5'' :#%wyiąa (Dokończenie) iv: nip r_n~_ł£i1t—iii nh n ł--"j ic — - — - - = j ójstwie? — jesnąt ciay- - oie zachowaj! Naturalnie Ja myślę o woli życia oli odejścia Janice me Kła nmerac a ja jiu- - erć Janice po której na-- 3 la JU£iJlW" r-~"- ~ —— na że musi pozbyć się Gertrudy Miał juz czter-pie- ć lat Janice umarła lat czterdzieści siedem czterdzieści lat czekali na fc podobnie jak przed ni- - rodzice i ich dziadkowie a Gertruda pochowała dwa enia a zabrała się teraz eciego Z tą swoją silną żcia pochowa kiedyś ona i tak skończą się na- - -J- -I-i T3iw1a no linffap te rOUilUJ UJ""' "" ~~e Po śmierci ciotki będzie ożenić się będzie miał !4Sei pozna innych ciekawych ggij stanie się człowiekiem juanjm mejmie zasaay me ciotki Gertrudy i be-- iMul długo bardzo długo iszując się uznaniem oto- - Konia oomua wjuawaia aic [nMpszjm sposobem wysłania Gertrudy na tamten świat i? i orzyazit wiuuku Krwi :heiał patrzeć na męki ko-- i Jeżeli ktoś jest skazany imierc niecn umiera jas ilej od Claytona 3 nauczyciel fizyki wie- - jaki sposób sporządzić ie a mając uosięp uu ia-- toriow mogi zgromaozic naly wjbuchowe nie zwra-- niczyjej uwagi Umiesz- - le bomby w walizkach ciot- - ówmez nie przedstawiało lości Nadzór nad pakowa- - należał do jego obowiąz- - Sedj wszystko było już przy-gnane nastąpiła nieprzewi- - ca wielomiesięczna zwłoka dama zrezygnowała z po- - Okazało się że zaniepo- - na jest jego wyglądem puszcza iż śmierć Janice ącila go z równowagi tjm okresie czasu ciotka lata mu sporo uciążliwej im ości Troszczyła sie o je- - rozrywki zabierła ze sobą pdczjty i koncerty przesia da z nim razem przed apa- - (Jelewizyjnym (czego dla nej przyjemności nigdy tnie la) Zadawała sobie nawet ustalania jadłospisów i oso- - le czuwała nad przyrządza Część OJCIEC mecenas Prnsinw niem lubianych przez niego po- - łtraw Clayton — którego nie tyle śmierć siostry He nie zrealizo wany zamiar pozbycia się ciot ki wprowadzał stan pewnego rozstroju nerwowego — zadowo-lony bjł z takiego tłumaczenia przyczyn swego' złego wyglądu Zaczął użalać się samotność i zwierzył się kiedyś żywotnej babce że z przerażeniem myśli o potwornej pustce na jaką skaże go los zabierając (po naj-dłuższym życiu) ostatnią z gro-na bliskich istot Ciotka dodała mu ducha i zapewniła że nie będzie czuł ę bardzo ile bo pomyślała o nim testamen-cie Clayton nie był stanie ukryć ogarniającej radości ale uśmiech szybko zgasł je-go twarzy Stara purytanka po-wiadomiła że cały jej ma-jątek wzrósł do zawrotnej kwo-ty kilkudziesięciu milionów Grzechem byłoby przekazywać tyle pieniędzy jednemu czło-wiekowi a dodatku staremu kawalerowi Cały mój majątek mó-wiła ciotka nie licząc kilku drobnych zapisów zapisuję uni-wersytetowi Antrim Nie ob? wiaj się Postawiłam warunek że powierzona ci zostanie kate-dra fizyki i będziesz otrzymy-wał pięć tysięcy dolarów rocz-nie Zaczął rozpływać się po-dziękowaniach chociaż niespo-dziewane rozczarowanie obudzi-ło nim zawziętą zimną-mści-w- ą wściekłość Przecież teraz bez żadnej łaski i protekcji jako (nauczyciel gimnazjalny za-rabia więcej niż ciotka raczy mu przyznać swym ohydnym testamencie Przecież traktuje go jak zwierze jak mebel jak pozycje masy spadkowej Obda-rowuje uniwersytet gotówką i obciąża go wnukiem Będzie grał rolę dożywotniego rezy-denta instytucji naukowej Ale pani Gertruda nie skończyła mówić i pewnej chwlii zrozu-miał nagle że po jej śmierci wypłacona mu zostanie premia ubezpieczeniowa wysokości stu tysięcy dolarów "Dobre i to pomyślał zjadliwą sa-tysfakcją Trzeba postarać się aby premia jaki najprę-dzej przeszła yf moje posiada-nie" Zupełnie niespodziewanie ciot ka Gertruda oznajmiła ze wy- - Hightower Chciałabym Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone rHHmOW™iMMMBWJyrW- - olacja ma się ku końcowi jeszcze tylko t — mdły przesłodzony kompot z po- - :es Mecenas Czapelski przy sąsiednim [e sygnał do powstania — Proszę siwa deser do chrzanj znów norzecz--' Proponuję zrezygnować Kto na spacer mną Szkoda czasu na porzeczki emy na powitanie księżyca Na powitanie księżyca Właśnie zza lip ięoi parku wyłania sie jego zwycięska — olbrzymi dysk opałowy w świetle asającej zorzy A niżej — liliowa mgła erzchu a za nia srebrny zakręt wełny — Za mna — mecenas Czauelski Kto idzie? Pan panie sędzio? świetnie jwiscie pani Tuna Ksiądz dobrodziej? ' JaKze nam miło A nam panno Wan- - pan młodzieńcze z wieży słoniowej? komicie Hałaśliwy pękaty zadowolony z siebie "a wypełnia jadalnię sanatorium ner- - wrzawa Nudnv sDacer nad brzeE czki oreanizuie iak twurawe elab nglL Żywność Ekwipunek Niechno Ro- - a da nam zamiast kompotu porzeczki naturze świetnie smakują nad wodą i surowsze Łkwipunek Czy panna Wan- - ma Pny sobie to smarowidło przeciw Jarom? Rozalia krząta sir nnrzecz- - ty panna Wanda przeszukuje torebkę Mrobójcza flaszeczka jest Świetnie emy ~~ A pani z namL narmr MaTto? — e — Marta uśmiecha się znad spodeczka z "Potem Kiwa tr7eerai płowa Nie nie Jdne Postanowiła skończyć dziś list — uo Jubego? ~-- Do lubego właśnie teraz jestem doskonałym nastroju T A — a — a Szanuj"emy: nastrój We zapach lip i tak dalej Owszem '™-- by myśli przy lubj--m O 'an doktór Może z nami? M progu jadalni — doktór Wieniewicz ' Zwykle nr-7p1nri-p" 5s7r7iTnła 7bvt °da W nrzepiripńrl--i- o ńn rvrnTirń5r7n- - c" siwizną włosów twarz' Nieco zbyt ue szare oczy Uśmiecha się Nie me- - lJ nie ma ?fiCT - --Łr -- -- ju iia spranuncu w na w w go na go w — — — w w —— w w w — ze — ta za za A W Moze nieco FMllei nrrtłaf-r- - o?„ i ł„i y Zechadzke? '— 7a-nvh-n- a TiTTPiśeiu IJrt ~~J- - r— - "7 Jie7 panie doktorze lluszę koniecz--6 oosoiezj--ć list do Stefana aby wysłać obi i5tfSSl£SiSTfWfItEsiiTTt: odwiedzić swoją farmę High-tow- er dom którym się uro-dziła i wychowała przed wielo-ma laty Zaprotestował oświad-czając że nie doczeka sie jej powrotu Ale kiedy tak mówił myśli krążyły wokół opracowa nego planu Będzie musiała polecieć samo-lotem którejś z mniejszych linii lotniczych Niewiele osób stra ci życie A im mniej ofiar tym prędzej cała historia pój-dzie w zapomnienie Skończył pić kawę i powrócił do ciotki Gertrudy która znie-cierpliwiona była długim wy-czekiwaniem — Bardzo mi przykro Ciocia czekała — przeprosił ją- - Wskazała mu krzesło i ge-stem zachęciła do zajęcia miej sca — Głupstwo To nie ma zna-czenia — powiedziała — Chcia-łabym z tobą porozmawiać Są pewne sprawy które trzeba omówić Bezwiednie uderzała dłońmi wieko walizki która wciąż spoczywała na jej kolanach Clayton czuł że krew odpływa mu z twarzy Wiedziała więc Teraz będzie o tym mówić Sta-rał się uśmiechnąć ale twarz mu zdrętwiała podczas gdy mięśnie całego ciała zwiotczały Ogarnęło go uczucia omdlałości — Tak ciociu — udało mu się powiedzieć — Postaramy się skrócić czas wyczekiwania miłą pogawędką — Mam dosyć tych miłych pogawędek — burknęła —Dlat-ego właśnie wyjeżdżam Posłu-chaj Posłuchaj uważnie bo to właśnie będziesz musiał po-wtórzyć temu panu z gazety Język Claytona przysechł do podniebienia Zdołał tylko ski-nąć głową — Powiedz mu że to moja ostatnia podróż — oświadczyła nie okazując przy tym naj-mniejszego wzruszenia Rzuciła to tak niedbale jak by powia-domiła że wychodzi na prze-chadzkę — Spodziewam się ze umrę naturalną śmiercią mo-im własnym łóżku Highto-we- r Umrę dzisiaj w nocy Nie chce dłużej żyć Machnął ręką ale nie zaprze-czył — „Nie sprowadzaj" moich zwłok tTairiejbędzie uijtądzić pogrzeb Hightower a w Łam-bor- n i tak nikt na mój pogrzeb nie przyjdzie Ty odwiedzisz biera sie w podróż Zamierzała żebyś daje woła w nrw I o- - jest n w w w w w w w Jerzy Seweryn jutro rano Dawno nie pisałam a biedak pewnie niepokoi się Pośpiesznie przełyka ostatnią łyżeczkę kompotu pochylając głowę nad salaterką aby doktór Wieniewicz nie zauważył — poczuła to — nagłego rumieńca który oblał jej policzki Tak list list Nie tyle chodzi o niepokój Stefana co Dziś rano obleciał ją nagły strach że Stefan zanie-pokojony brakiem wiadomości od niej za-telefonuje tu z Warszawy niewiadomo kie-dy I właśnie może jej Marty nie być w pobliżu kancelarii a zanim ją przywołają do aparatu — niewiadomo z kim będzie Stefan rozmawiał i o co pytał Może z dok-torem Wieniewiczem lub co gorsza z Ro-zalią która wciąż kręci się obok kance-larii na dzwonek podniesie słuchawkę i na pytanie Stefana jak się czuje Marta — opowie od razu o Obornikach plotkarka i gaduła Nie za wszelką cenę trzeba wy-słać list jutro rano i to "expressem" Marta wstaje od stołu Wychodzi na ta-ras razem z wybierającym się na prze-chadzkę towarzystwem Na tarasie omdla-łe po dziennym upale pachnące powoje wydzielają uspokajającą woń kamfory Za jaśminami na prawo słychać przenikliwy śmiech panny Ziny i suchy trzask bil kro-kietowy- cn' Niezmordowani krokieciarze nawet po ciemku Na lewo — ciemny mur lip a nad nimi tu i tam ostatnie blaski zgasłego dnia Marta skręca z tarasu mó-wi "dobranoc" i idzie po schodach na pierwsze piętro do swego pokoju Podno-sząc się powoli stopień po stopniu przy-gląda się odchodzącym po alejce ku rzece Na czele toczy się wódz ekspedycji mece-nas Obok opiekła pani Tuna w karmino-wej jak płomień bluzce Pan inżynier z nieodstępną laską i fajką Pani Lala zło-cistowło- sa śennooka anieiica Major Turg-Turgia- sz którego -- wojskowych ruchów nie maskuje cywilny garnitur Na końcu jak zwykle ksiądz wikary ciemny wysoki mil-czący Grono zwykłych normalnych przy-zwoicie ubranych ludzi udaje się na wie-czorny spacer-Rozmawia-ją Słychać nawet strzępy sporu oczywiście o polityce zaczę-tego jeszcze podczas kolacji Słychać do- - nośnie mecenasa- - — "Mówcie co chcecie ale oświadczenie wodza że nie oddamy ani guzika to nie przelewki I Hitler musi się z tym liczyć" — Zza jairninów kapryśny alt panny Ziny: — Ja teraz ja panie Zdzi-ch- u Moja kolej WKSFJ poray&ł o triolr popii 'n-- f?Zr Mwnościiiue' aitłbyssie EÓrzejgdybyzdemaskOTrała! --Jl- "s ł Sft piany iwyiayra1 fu_o~uHi1uc - xfeti!c wątpił ani na -- chwile "że ciotka Gertruda naprawdę umrze Ale i on rozerwany -- zostanie na strzępy albo zginie na fotelu elektrycznym za zamordowanie jej na dwanaście godzin przed czasem jaki sama sobie wyzna czyła — Nie martw się — odezwała sie przejęta jego trupim wyglą-dem — Już i tak jestem spóź-niona zupełnie jak ten przeklę-ty samolot Zaczęła sie mocować z zam-kiem walizki Clayton odzł na-gle i skoczył z krzesła Pochylił się nad nią jak -- by chciał wy-rwać jej z rąk walizkę — Co ci sie stało? — spjtała zdziwiona — Chce tylko wyjąć coś dla ciebie — Przy przy przy po-mniałem sobie właśnie — jąkał sie — O ciotko Gertrudo zro-biłem straszną rzecz Zatrzasną-łem walizkę a klucz zostawiłem w toalecie w twoim pokoju Uśmiechnęła się pobłażliwie Nie Nie chciała mu dokuczyć złośliwą uwagą Gapiostwo i roztargnienie cechowały całe życie niewydarzonego wnuka — Nic strasznego Nie wyjeż-dżam po to aby żyć tylko po to aby umrzeć Właściwie ni-czego z tej walizki nie będę po-trzebowała Nieprawdaż? — Nie oczywiście że nic Chyba że Jeżeli nie Dotknęła go lekko dłonią w czarnej rękawiczce jak gdyby spędzić mu cłiciała chmurę zmartwienia — Siadaj — powiedziała — Zdaje mi się że niepotrzebnie zdenerwowałam cię Nie martw się o te walizkę Nie ma w niej nic naprawdę potrzebnego Po-zostawię ją tobie Słodkie jest uczucie ulgi Pe-wność siebie i ślepa wiara w szczęśliwe zakończenie całej sprawy wyeliminowały' zmar-twienia Opatrzność która od-dała mu w ręce walizkę sprawi że i samolot nadleci bez opóź-nienia Czuwać będzie nad nim także kiedy postara pozbyć się bomby Zapalnik był tak czuły że otwarcie wieka walizki — niezależnie od działania mecha-nizmu zegarowego — mogło spowodować wybuch Nie było żadnego sposobu rozbrojenia bomby alo jeżeli pozostanie chociaż dziesięć minut do mo-mentu eksplozji będzie mógł odjechać z lotniska'' i 'pbzosta' :wić walizkę wjakimś roWie' na pustkowiu Kiedy nastąpi deto-nacja on będzie u niebie w domu KŁ!JIviałylja™YEjjłijlfi"nrirc™s"Q" —ŁjSYtsyif mnnnł - — łii — - " Bardzafbyra1 chciała widzieć wyraz twej twarzy kiedy otwo-rzysz tę' walizkę Znów sie zaczyna Zimne dreszcze mdłości strach "A więc jednak wiedziała i nie obawiała się siedzieć z tą bombą na kolanach bo i tak zamierzała umrzeć dziś w nocy Jaka to okrutna kobieta — po-myślał Clayton — Pozostawia-ła tę bombę podrzucała ją Czyżby podpatrzyła jak umiesz-czał ją wśród jej sukien? A mo-że odgadła czym zajmował sie w warsztaciku w suterenie?" — Byłeś dla mnie bardzo dobry Tera"z to widzę Niezależ-nie od motywów jakie tobą kierowały starałeś się jednak być dla mnie dobry i chciała-bym żebyś wiedział że zdałam sobie z tego sprawę Pamiętam wiele miłych chwil które dzię-ki tobie przeżyłam Zawsze mia-łam do kogo wracać dzięki to-bie miałam rodzinę Megafon przerwał jej zapo-wiadając przylot samolotu któ-rym miała udać się do High-tower — Nareszcie jest — stwier dziła spokojnie — Me zycze sobie żadnych pożegnań I nie chcę już jechać na tym fotelu Pojdę sama Energicznym ruchem podała mu walizkę i podniosła się z siedzenia — Nie potrzebujesz przecho-wywać mojej odzieży — powie-działa — Wszystko co znajduje się w walizce możesz przekazać Armii Zbawienia Wszystko z wyjątkiem testamentu Zanieś go dzisiaj po południu do no-tariusza Hadleya i dopilnuj zniszczenia starego testamentu który znajduje się w jego biu-rze Przekonałam się Clayton że jesteś jedynym człowiekiem któremu cokolwiek na mnie za-leży I dlatego tobie pozosta-wiam cały majątek Wszystko co posiadam Dała mu prztyka w policzek i uścisnęła jego dłoń a po chwili ogarnął ją tłum pasaże-rów Clayton długo prowadził za nią wzrokiem aż nagle zerknął na zegarek Położył walizkę na fotelu i pchnął go w stronę drzwi Wyglądał równie dystyn-gowanie jak ciotka Gertruda Sodł wpatrzony w walizkę w której znajdował się tekst ostat-niej woli starej damy Testa mlelnt który li czi ynil ł z niego mi lLonera testament którego nie rii6gr"wydoDyć""! Mógł biec mógł iść krok za f krokiem Nic już teraz nie miało wielkie-go znaczenia Zwykły piękny lipcowy wieczór Pu-szyste ćmy przelatują nad klombami da-leko zaczyna się orkiestra żab na dole w salonie pani Sent uderzyła pierwszy akord Sonaty Patetycznej i szklany czysty dźwięk wibruje w melancholijnej ciszy Z jadalni płyną odgłosy sprzątania ze stołów brzęk talerzy i głosy Rozalii i Zosi Za bramą wjazdową szczeka "Bryś" Nad lipami ta-jemniczo i cicho płynie bocian rozpostarł-szy skrzydła jak szybowiec Normalny piękny świat Normalni po-godni ludzie A przecież A przecież Ze ściśniętym nagłym skur-czem sercem wchodzi do swego pokoju List Jest — zaczęty jeszcze wczoraj niedokoń-czony przed południem urwany w połowie zdania Marta siada od razu przy biureczku i mimo iż czuje niezrdzumiałe bolesne drże-nie w palcach ujmuje pióro Od razu nie namyślając się pisze dalej słowo po słowie "jestem": taka szczęśliwa z dnia na dzień zdrowsza i już zupełnie laka jaką chciałeś drogi mój kochany mój nade wszystko mój jedyny Taka jaką" chciałeś Spostrzegła że po raz drugi pisze to zdanie — "taka jaką chciałeś" Podniosła głowę znad arkusika papieru i wiedziona ciemną nieprzepartą siłą — odwTaca się W kącie obok wezgłowia łóżka stoi nocna szafka Zwykła politurowana połyskująca złowrogo w oblasku od okna Boże mój Boże Marta upuszcza pióro aż atrament bry-zn- ął kleksem na słowo "szczęśliwa" Nie odrywając spojrzenia od szafki podnosi rę-ce ku skroniom pełna przerażenia ohydy i rozdzierającej rozpaczy — Boże Boże jaka jestem nikczemna Jak można tak kłamać jak można? Ja nie mam sumienia przeklęta! Jezu mój Jezu Znieruchomiała dławiąc się niewyzwo-lony- m szlochem Z dołu-narasta- ła jak bu-rza sonata spod palców pani Sent Pate-tyczne szklane akordy zaczęły spiętrzać się jeden na drugi i metaliczne ich błyski mi-gotały w odbiciu szafki czającej się w ką-cie złowróżbnym cieniem — Niech pani przestanie — syknęła Marta — niech pani przestanie na miłość "boską Dosyć Ale oczywiście pani'7Śent ani podejrzewała na-wet że tam na gódze Marta Ta zawsze pogodna uśmiechnięta Mar-ta Zawsze miła dla sąsiadów przy stole przyjemna towarzyszka spacerów taktow-na przyzwoicie i gustownie ubrana Taka była -- powszechna opinia o Marcie —- sym-patyczna Tylko raz jeden przed dwoma tygod-niami zdarzyło się z nią coś niewyraźnego ale jakoś pokryto to moczeniem obrócono raczej w żart i prawie zapomniano A spra-wę ostatecznie zatuszował doktór Wienie-wicz który w tydzień potem gdy kilka osób wybierało się na odpust do Obornik i po '!- - — ' "- - — ISiBEKJCSZSSJSS Af "AK'f?Tr"łre"-"--''"~i- ! jffił£Aii™rWrtei'fr!5'fc!rV'Kt m : 'P_ iA? Mmf' rwwpa&mr mfi mimmot wrt-jyyr-tą m — ~- -- pi ipos starczył samochód marki REN A-- U L T H najnowszy ekonomiczny model H "" można teraz zamówić vr Pekao H rm wvsvłbn Hr PnlsW — YłiJfcn Hi $2011 — Bliższych informacji' B udziela i zamówienia Drzvimuie H 392 BAY ST Spuf T0R0NT0' 0NT-- I Zamów paczkę na wczesną Wielkanoc H Paczki Owoce Lekarstwa Przekazy pieniężne W M Wk fi U I B I przez Gwarantowane — zawsze mile widziane! JANIQUE TRADING GO LTD 835 Ciueen St W Toronto 3 Oni Tel 364-402- 5 Pomoc w sprawach urzędowych — Pisanie próśb itpJ Nowociesny Polski Salon Piękności "MARY'S HAIR STYL1NG" Specjalność: modne układanie w losów kolorów nnle roz-jaśnianie trwała ondulacja 1211 BLOOR ST W TORONTO 4 w pobliżu Lan-idown- o A TEL 533-567- 1 Otwarte wieczorami 11-P- 9 IpiEKIADZE do POLSKI Najkorzystniej LEKI 0wcc2 Południowe a Żywność Płaszcze Ortalionowe Szybko— Tanio— Sprawnie u J: P K 0 g mm 811 Queen Sł W TORONTO' 3 ONT Tl CM AK17A 103-- P 5 (ow9wxMyMu prosiło go o pozwolenie pójścia powiedział pół żartem za którym brzmiała surowość — "Owszem proszę bardzo ale pannie Marcie nie pozwalam Dzień jest gorący nabierze ochoty' na piwko a ma słabą gło-wę" — Przyjęto do wiadomości i zgodzono się z tym że panna Marta ma istotnie sła-bą głowę Sonata przewaliła się warczącymi grzmo-tami adagio i niepostrzeżenie przeszła w andante Coś zakwitało jak tęcza w wie czornym powietrzu łagodniały i uciszały sie szerokie akordy Mądra spokojna myśl spływała ze strun jak ze stronic pięknej książki Marta przymknęła powieki i gdy straciła z oczu ten ciemny upiorny kształt w kącie — musnął ją powiew jakiejś nie-wyrażalnej otuchy niejasnej jak cień A może nie będzie tak źle? Oborniki Gdyby nie ten przeklęty spa-cer do Obornik z panią Tuną antypatycz-ną zdrową jak koń historyczką której nic nic zaszkodzi Gdyby wtedy pani Tuna mia-ła choć odrobinę inteligencji Namówiła Martę na wspólną wyciecz-kę do Obornik po drobne zakupy Marta mimochodem powiedziała doktorowi Wie-niewiczo- wi że chętnie poszłaby do mias-teczka tam podobno ładny kościół — Pro-szę bardzo — powiedział tylko nie spóźnijcie się panie ńa obiad A kościół? Nic specjalnie godnego uwagi szczególnie ten ze świętym Stefanem na lewo od oł-tarza — Dwukilometrowy spacer do Obor-nik schludna szosa wśród złocistych ła-nów w gwarze i wesołości żniw Oborniki nudnawe podpoznańskie miasteczko wy-marłe o tej południowej porze Kojący chłód kościoła Usiadły w ławkach trochę gapiąc sie trochę odmawiając pacierze święty Stefan na witrażu miał rysy podob-ne nieco do rysów inżyniera Stefana Go-cicjewski-ego śniady o podłużnej twarzy mądrych i dobrych oczach Pomodliła się do świętego za swojego Stefana i za jego biedną córeczkę i za ich przyszł" wspólny dom i szczęście Potem odmówiła pacierz za matkę i powiedziała w duchu im trojga Stefanowi Żuli i matce że teraz z nią Mar-tą jest dobrze że za sześć tygodni wraca do Warszawy a za dwa miesiące — ślub I że to sanatorium — zbawienie Pomodliła się jeszcze za doktora Wiemewicza 1 za siostrę' Amelię Wyszły z panią Tuną z kościoła w powrotną drogę do sanatorium Na skraju miasteczka u wylotu szosy pani Tuna przystanęła przed przydrożną oberżą — "Wie "pani panno Marto mam szaloną ochotę na szklankę piwa Oni tu w poznań-skiem mają świetne Wdepnijmy" Zgodzi-ła się bo sama poczuła nieprzeparte prag-nienie Opasły szynkarz postawił przed ni-mi butelkę Wypiły chciwie do spółki za-mówiły jeszcze jedną Piwo nie było świet-ne zalaty-wał-o spirytusem ale pragnienie gasiło doskonale Wyszły z szynku nasyco-ne i zadowolone I tu zaraz kilkadziesiąt kroków dalej za mostkiem M & S ROOFING and SHEET METAL CONTRACTOR specjalista od płaskich dachowi kr) cle dachówko (shlnglcs) ko-miny obijanie iclnn Proca gwarantowani Bezpłatne oszacowanie 41 Warren Crese Toronto ? Tel 766-776- 1 89-P-8- 7 RETONE ANCHOR DISTRIBUTORS USUWA SIWIZNA Łatwe w utyciu Przywraca natu-ralny kolor wlo-tów Gwarantowany skutek lub zwrot pieniędzy i ox butelka — 1300 Zamówienia kierować: Box 132 Statlon "D" Scarborough Ont lub ROTHBARTS DRUG STORĘ 676 Queen St W Toronto DYMONDS PHARMACY' Brantford Ontario 83 E4 wszystklch nerwowość J W HacDONflLD OPTYCY 2479A Bloor St Toronto ? Ont Specjalizujemy ale w dobieraniu z recepty lekarzy oku llufów HHHl - " ~ ' - t-- V 1'Jf W' _ _ r_-- _ i " - i v ' — — I i ' ' - ( "-- - = J J d-- 1 pSpSSfif mmSSSSSSSmTvw " NOTARIUSZ "t"' - Adwokat z Wilna ' 408 Roncemlles Av Toronto (róg Howard & Park Av) Tel Biuro: 537-170- 8 Mienk: 279-6- 1 66% $ Dentyści ip Dr DANUTA"3 " ~ SAWASZKIEWICZ POLSKA DENTYSTKA1 ' Przyjmuje za uprzednim telefo Tucznym porozumieniem Tel LE 5-99- 17 2821 Ronceivalle Ave (róg GeofrreySU Dr: K JINDRA' Dr V JINDRA LEKARZE DENTYłCI przyjmują takie wieczorami 1 w toboty za uprzednim porozumie-niem tclefculcmym 18 SpadinaRd WA 2-08- 44 (powyżej Bloor) 49--P Dr V J LEKARZ DENTYSTA przyjmuje - takie wieczorami '1 w1 soboty za uprzednim porozumie-niem telefonicznym 262 Roncemllet LE 5-70- 25'37P Dr T L GranowtkI ' DENTYSTA CHIRURG po polsku 292 Spadina Ave - Toronto Tel 368-903- 8 ' 1P Dr W SADAUŚKAS LEKARZ DENTYSTA Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Tel LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd (drugi dom od Kopcovallof) Okuliści OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD FBOAI Badania oczu dobieranie azklct 1 dopaaowywanle "contact lenses" — codziennie 'od 10—7 wiacznlc w Innych Rodzinach w uprzednim porozumieniem 637'St Clair W Tel LE 2-87- 93 Cl-- P OKULISTA) S BROGOWSKi 0D 412 Roncesvalle Ave (bllłko -- Howard Park)' u telefonpirczzynjyęćm opdor1o0z—um43ie0nioermaz Tel LE 1-4- 251 — CU kkkt Lunski Cp-J-] Okulistą WA 1-3- 924 _)iJ '470 College St Oczy badamy okulary dostosowujemy do defektów wzroku na na ból głowy) Mówimy po polsku TECHNICY (Opticlans) Wet okularów Mellus aoboty Ayi Godziny 9-90- 29 eK") takaaaaa ' ' %LaBaaaaai'iaaaaa KUontów mówiących po polaku przyjmuje p Różycka T m Godziny: codziennie od 9 rano do 830 po pot f aobote od S de 140 Jg Tel 769-260- 3 Speclallicl od "ContactJ Lenios?' £ Doktorzy Chi ropraktyki w Toronto STANISŁAW J LACH 124 Roncemllet Ave- - — LE 5-12- J1 RYSZARD 184S Bloor St emmsbS Mówi LUCK-LUKOWS- KI r We$t — RO' 92259 RYSZARD S WYNN-WINiARS- KI 153 Sł Cjalr Ave W — 923-624- 7 Badanie i leczenie chorób kręgosłupa (knyia)i nerwów 368-212- 9 APTEKA ŁANDISA 368-312- 6 462 QUEEN ST W TORONTO ONT Obługuaca Polonie Kanadylika od lat Wysyłamy wolne od cła lekarstwa do Polski oraz Innych kra-jów Europy - Wykonujemy recepty kanadyjskie! krajowe Szybka i fachowa obsługa W okrciie Jealennym polecamy gorąco dokonate --witaminy dla dorosłych l dzieci nie tyiko zdrowotne ale i poprawiające ogólne aamopoczucle Wtpanlale wyroby ?umoclał-tyczn- e Jak pończochy cbutyczne paiy chirurgiczne 1 aportowe Itp Przed wyjazdem radzimy zaopatrzyć tlę iu drogę w apteczki plerw azej pomocy Wezelkle jramówlenla przyjmujemy lUtownle telefo-nicznie lub ofobllcle M Miła poltka obsługa --o J Naistarsza polska Agencja wszelkich ubezpieczeń TORONTO INSURANCE SERVIGE PHILIP BOMBIER I RAY BOMBIER 1366 Dundas St West — Toronto Ont 522-643- 3 532-583- 3 Ę KONOPKA FUELS LTD OLIWA WĘGIEL OLIWA Obsługa i czyszczenie pieców oliwnych f' bezpłatnie 24-GODZIN-NA O BS'ŁU G A Nie znajdziecie lepszej obsługi nit da e Konopka Od założenia w tej samej rodzinie "' jL Emilia Lachowska (z Konopków) i Synowie £ 422 GILBERT AVE — TORONTO — RU J3-2200- :? r u 1 M Ji% tt'-- 'ffy st 1 'tT7Trtjmidr 'obwjsn ?d"3l A£W ' 7C£7rwtia rc--ł if vrJ9$i£ lft"V -- 1"% U V__ł - — a g~ = tli m - ~ " v-- --~ ~W~- -J -- mIa yi"n-- - yuja-j- f — %— JErSTCl ff91WVJ eW jj m£ltn ŁSrill fil Mli f lillfei'™! UkU m Ki m£ 3 #? W- - ! Vi fstfsal 1 m Imł IM A % |
Tags
Comments
Post a Comment for 000024b
