000397 |
Previous | 5 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
TZZM&WWMi rzn:~s:: "łSłlKTSr- - łH
- " ~ ' V ~łi ł uf ' v u v t O Ji f f i j - ł ' r II o TORONTO POLONIA SPORTS CLUB OLIMPIC FUND
SOBOTA 25 LIPCA 1981 R NIEDZIELA 2Ź LIPCA 1981 R
zaprasza na
od godz 8 Wiecz — 1 po północy od godz 530 po pol — 1 1 30 wiecz
sala Stowarzyszenia Polsko-Kanadyjskie- go sala ZPwK Gr 1- -7
43 Facer Street St Catharines Ont
z udziałem reprezentacyjnej orkiestry polskiego statku TSS 2282 Lakeshore Blvd Toronlo Ont
„STEFAN BATORY"
Przedsprzedaż biletów: Przedsprzedaż biletów:
WIELE ATRAKCJI I NIESPODZIANEK
St Catharines Niagara Falls Hamilton Toronto Buffalo M IN GOŚCINNIE WYSTĄPIĄ ERYK KULM I QUO VADIS Toronto Oshawa Hamilton
k Wacław Majerski TOMEK
Każdy wypił: jeden szyb- -
ciei inny wolniej tylko To- -
mek zatrzymał szklankę na
wysokości swych oczu spój- -
rżał na nią: w szkle zaiskrzył
się promień Wschodzącego
słońca poruszył szklankę —
bimber zachybotał się w niej
od brzegu do brzegu Ttfmek
poczuł zmęczenie i bezwład
calego ciała tracił siłę woli
Rlż —
--
i11 miał wypić ale za- -
trzymał się i jakby wi--
dzenie go naszło:
Oto jest na drodze przed
domem swojej nauczycielki
ona stoi w oknie i uśmiecha
się do niego serdecznie Jest
ładna najładniejsza ze wszy
stkich kobiet w okolicy żad-na
nie uśmiecha się tak pięk- -
nie jak ona Poranne słońce
świeci prosto w okno żaru--
mienia jej policzki i czoło
przegląda się w jej pięknych
oczach dodaje połysku jej
czarnym włosom
y Grzegorz Jabłcczko i jego
Hkoledzy a z nimi Tomek szli
w środku nocy od chaty do
chaty Tomek grał na skrzyp
L-ai-m
a urn bpiewan za oKnami
"StO lat" Solenizanci prze- -
ważnie nie spali czekali na
gości Grzegorz Jabłeczko
składał każdemu jak najser-deczniejsze
życzenia imieni-nowe
od siebie i od swoich
kolegów Każdy dziękował
uroczyście za życzenia i ser
W™ „„„1 „„„„„nK
dó mieszkania '„
_ JZh!
mu stoły przeważnie były juz
aaidwiuiiu euzeniem i pi
ciem wszystkim co gospoda-rze
mieli w domu najlepsze-go
frfjfc Tli' r rA7nmr Vti1'i}n tin l—m vi# vy tJjAiijr muuia oiu
cała wieś niemal wszyscy
wstali do winszowali i gościny
Jedni dołączali do Grzegorza
loenkdtaórrzymnamp_ó!iw_e_ri_lsi:i'acżhe niosciiągkal-e-do
niego zagląda żeby nie
przeoczyć czyichś imienin a
inni zatrzymali się u soleni-zantów
z którymi łączyły ich
przyjazne czy sąsiedzkie wię-7- i
aby gościć się u nich do
rana
Psy się rozszczekały kogu-ty
piać zaczęły a księżyc nio
chował się za chmury tylko
f świecił jakby pragnął drogę
ludziom rozjaśnić
Składanie życzeń z muzyką
i śpiewem wyglądało pięknie
Głos skrzypiec jakoś dziwnie
potężniał w ciszy nocnej roz-rzewniał
i pocieszał ludzi A
mieszkańcy Marcowa pragnę-li
lej pociechy bo wojna i
okupacja gęsto sypały nie-szczęściem
i śmiercią
Grzegorz nigdzie dłużej sie
nie zatrzymywał bo Janin i
Janów dużo jest w Marcowie
a wszystkim chciał złożyć ży-czenia
poczęstunek przyjmo-wali
na stojąco Dopiero u
ostatniego Jana już na końcu
wsi do którego nadeszli jui
o świcie opuścił ich pośpiech
spokojnie usiedli za stołem
Tu mieli zakończyć obchód
Gospodarz zachęcał do gości-ny:
— Jedzcie i pijcie — mó-wił
— wódki mam dość
wczoraj za zboże dali mi parę
litrów bimber też mam swo-jej
roboty pierwszorzędny
kiełbasy nie braknie choć
Szwaby ostatnią świnię zabra
li Krój no matka --
się
7wrnnil
do żony która lwi Iril
clinią ogień rozpalała — krój
niecli goście pojedzą sobie do
sjta
— Juści że nakroie tylko
poczekajcie chwilkę zaraz ka- -
wy gorącej pouum
Na to Grzegorz Jabłeczko
się odezwał:
— Jasiowa kochana nam
tu wieie nie potrzeDa wszy-stkiego
mamy już dosyć jes-teśmy
najedzeni i napici po
same gardła O jeszcze Ja-siowi
zaśpiewamy No chłop
cy jeszcze raz "Sto lat" dla
naszego kocnanego jasienKa
ale tak wszyscy razem żeby
ściany zadrżały
Ws7vkov wstali Tomek
sięgnął po skrzypce — leżały
ą tuż za nim na pierzynie któ- -
rą na łóżku było przykrytych
uwoje maiycn azieci
— "Sto lat sto lal niech
żyje żyje nam" — za- -
śpiewali przy wiórze skrzy--
piec głośno i każdy na swój
sposób
— A teraz do góry Jasia!
— wykrzyknął Grzegorz
Poderwali się od stołu
chwycili solenizanta prze--
wrócili go w rękach i dawaj
podrzucać uderzali nim o
sufit aż się jego żona prze--
raziła _ Ludzie bójta się Boga
b0 mi chłopa rozbijeta — za- -
wołała
— O chłopa się nie bój ale
o chałupę żeby się nie zawa-liła
— wykrzyknął wesoło je-den
z sąsiadów
Dzieci pod pierzyna wy- -
straszyły się i zaczęły płakać
płomień lampy karbidowej
jakby przygasał
— Dosyć 'iuż chłopaki do- -
syć! — zakomenderował Ja- -
bleczko
Posadzili gospodarza na ła-wie
przy stole gdzie poprze
dnio siedział i każdy zajął
swoje dawne miejsce 'Dzieci
uciszyły się posiadały wygo- - dne na poduszce i przygla- -
Hnlv sio rmknurin anMmn
W oknie ukazała sie czer--
™w reu 1Uu ---"a iu
buzował się ogień Gospodyni
zasoiowuia Kawę ze ZDOza i
cykorii w dużym saganie
wpuszczonym w fajerki Gos--
f—"- - VLViuuJ l'u ""'J ł
"doyolony z siebie i z gości
ZgasiI iampe u suntu naiai
bimbm do szklanek } wzno
sząc swoją szklanicę do góry
powiedział uroczyście:
— A leraz matka wypije-my
za zdrowie naszych mi-łych
gości!
— Nie za nasze Jasieńku
nie za nasze — zaprotestował "cs" — - "™J=
zdrowie dziś pijemy i za to
zeDy wam się w poiu i w
oborze dobrze rodziła żeby
wasze dzieci na dobrych Po-laków
wyrosły i żebyście z
całą rodziną i z całym dobyt-kiem
wojnę szczęśliwie prze-trwali
! ! !
Inni mu zawtórowali:
— Tak jest tak jest!
— Zdrowie gospodarza!
— I gospodyni!
— I ich dzieci!
— Niech żyją!
— Sto lat sto lat niech ży-ją
żyją nam Jeszcze raz jesz-cze
raz niech żyją żyją
naaammmm! — zaśpiewali
na stojąco unosząc wysoko
szklanki z bimbrem
Każdy wypił: jeden szyb-ciej
inny wolniej tylko To-mek
zatrzymał szklankę na
wysokości swych oczu spoj-rzał
na nią i jakby widze-nie
go naszło:
Jest ładna najładniej-sza
ze wszystkicli kobiet w
całej okolicy
Drgnął jakby się przebu-dził
Wszyscy siadają odsta-wiają
puste szklanki biorą
zakąski I Tomek usiadł i od-stawił
swoją z niewypitym
bimbrem Gospodarz patrzy
na niego i mówi:
— Co Tomku gardzisz mo-ją
wódką?
— Nie gardzę panie tylko
nie mogę pić
Do tej pory dzisiejszej no-cy
nie namawiali go do picia
lecz teraz wszyscy na niego:
—' vJłJ1J jcucu -- i mc 10- -
szkodzi!
— Wypij za zdrowie Jasia!
— Wypij za zdrowie Jasio-wej!
Wypij za zdrowie ich
dzjecjr _ Wypij za nag wszyst
j:jch żebyśmy wojnę szćzęśli--
wie przetrwali _ Nie mogę nie mogę —
broni się Tomek — wolę coś
zagrać
— Brawo Tomku! Zagraj
nam zagraj ja lak kocham
twoją muzykę! — zawołał
Grzegorz Jabłeczko
Tomek wzial skrzypce zło- -
iy sic do gra'nia j pociągnął
śmiało po strunach W izbie
7i-nhi- łn sif riHin Nio crrnł nip
nadzwyczajnego tylko znaną
pieśń partyzancką ale Grze- -
gorz zaraz łzy zaczął ocierać
uisza oyia gay grat a nawet
gdy już przestał grać jeszcze
trwała dłuższą chwile Widać
było że wszystkim podobało
się Tomkowe granic a Grze- -
gorz odezwał się jakby nic
swoim głosem: _ On tak pięknie gra że ja
nic mogę sie utrzymać' przy- -
sięgam że nie słyszałem pięk- -
niejszej muzyki nawet w ra- -
dio przed wojną A może te- -
raz zagrasz nam coś do tańca
wywiniemy sobie Może pole- -
czkę albo powiślaczka?
Zagrał im taniec od Wisły
— izewną meioaię w rynnie Kipdy co wio-ną
czwarte wolniejszą yu w nocy gał S1(ł oberka solenizantom pił ra- ca Natychmiast przesunęli zem zc wszystkimi prędko
ścianie upiłi WioźlI potem pi
wal gospodynię gospodarz
żonę sąsiada a sąsiad drugą
sąsiadkę i tańczyli w trzy
pary przytupywali aż dudni- -
la podłoga i kurz się wzbijał
Pod sam sulil wirowali i ko--
1 1
™i Tl5ŁP Wt C 'i WarCij1Z"y"''
zakończył
I znowu na
środek obsiedli jak przed
lancem jedli pili i rozma- -
wesoło Mieli tu dosyć
jadła i picia południa by
lm wystarczyło ale Jabłeczko
m-- stąd ni d pizLiwai
Weslade zawoła]- -
~ Sluchajta chłopcy po- -
winniśmy złożyć jeszcze
— llV'""'' v x
„ic to porządny człowiek
iiiiyiw pi jezuzimy mą--
kę robi nam ładną co wy na
to?
EZP
NOWY
1 1981 r wprowadzo-no
w Ontario próbny system
praw jazdy z myślą o podnie-sieniu
bezpieczeństwa na
szosach Celem tego systemu
jest zmniejszenie wysokiego
procentu przestępstw drogo-wych
i wypadków wśród
początkujących kierowców
Według danych statystycz-nych
początkujący kierowcy
w Ontario 'bez względu na
wiek powodują więcej
Patrzył po wszystkich py- -
łającym wzrokiem a jeden
odpowiedział:
— Ja nie pójdę bo jestem
już pijany
A Grzegorz na to
Nje musimy iść Jasio nauczjciciKa zobaczy ich i po- - i""'1 upm mu jjui me-na
dobre konie zawiezie nas myili że i on jest znowu tra żyta starego
pierwszy raz
trzy zeby lal
od a szybsza od Mai- - wódko
i stół ku Grzegorz por- - sio go
kiem
wysunęli stół
go
wiali
do
ży- -
lawu- -
do
ecie
czerwca
pi- - od
— To zawiozę i sam cliel- -
nie poiade tvlko jeszcze "u
mnie pogościmy się troszc- -
czke — powiedział z ochotą
gospodarz
Tomek s!vsząc tę rozmowę
drgnął jakby 'sie "zląkł cze- -
goś Do młynarza w Prawił- -
nie trzeba jechać obok domu
jego nauczycielki Psie mogę
z nimi pojechać pomyślał i
zaraz stanął mu przed oczv--
rna tamten nieszczęsny dzień
janego na wozie do drugiej
miejscowości był zupełnie
nieprzytomny Tjlko na je-dną
chwilkę oprzytomniał —
i tę chwilkę zapamiętał na
caie" życie
Woz zatrzymał sie przy do-- " ™ nauczycielki która wtedy
ral sadziła kwiaty w
ogródku ktoś z jaciacych na
wozio rozmavial z nio To- -
mek usłyszał jej głos i' pod- -
njósł zamknięte' powieki jc- -
g0 0czy spotkały sie zć spoj- -
rzeniem nauczycielki Patrzv- -
la na nicg0 z bolcm { Wyr2U
tem Tomek choć iianv zro- -
zumiał wszystko I gdjby
wstyd miał siłę ognia spalił- -
by go wówczas Nauczycielka
nigdy nic strofowała go za to
ale Tomek czuł ze zawiódł ią
boleśnic I wtedy to przyrzekł
sobiC( zc wódkI do usl nie
weźmie a dla nauczycielki
nauczy się jej ulubionego
utworu słyszał jak nuciła —
i zagra jej przy najbliższej
okazji
Jeśli leraz pokaże sie z pi- -
janjnu w Prawilnie a wszy-scy
sa już dobrze podpici
jany rosianowil ze nie po- -
jedzic choć nie czuł w sobie
dość sil by oprzeć sie gdy
beda go ciągnęli Pocieszał sie
nadiieja że "'może wszyscy
zrezygnują Do Prawiłna "jest
dosu-- daleko i do lej pory
lyl!:o ten jeden nieszczęsny
dla niego raz pojechali Ale
Grzegorz Jabłeczko uczepił
się lej swojej myśli' całkiem
serio i nalegał na gospoda-rza:
— No Jasiu to zaprzęgaj
konie — mówił — jedziemy
bo już dzień się zro-bił
— Zaprzęgnę Grzesiu za-przęgnę
tylko wypijcie i
zjedzcie jeszcze trochę żeby
potem ktoś powiedział że który na czas wojny przyjc-prędk- o
poszliście bo mnie do lodziny Prawilnie
nic było co pić albo jeść
Gospodarz nalewał do
szklanek Ucztowali lecz bez
Tomka Chłopiec jeśli nie
spal cala noc wschodzie
słońca nie wytrzymywał sen
zw cięal go całkowicie I le-raz
położył się bezwładnie
plecami na łóżko które za
nim siało utonął ogrom-nej
pierzynie i zamknął oczy
Zasnął Ale śpi i nie śpi śni
mu sie coś i majaczy wszy-stko
wokół nauczycielki:
Kiedy pieiwszy raz szedł
na lekcje muzyki nauczjcicl- -
ka stała oknie jakby kogoś
wypatrywała na drodze a zo- -
baczjwszy go zc skrzypcami
reku uśmiechnęła sie do
niego serdecznie i zaprosiła
do mieszkania Tomek
Srlfll PRmMh nSil2_iJY
ków drogowych niż kierowcy
praktyką
Wprowadzony system ma
na celu podniesienie świado-mości
i wiedzy przepisach
drogowych wśród tej właśnie
grupy kierowców myślą
bezpieczeństwie ogółu
Początkujący kierowcy
Icmiący przepisy drogowe
podczas 2iletniego okresu
próbnego będą mieli zawie-szane
prawa jazdy na okres
wypad - 30 dni po otrzymaniu 6
sie bardzo speszony był boso
i byle jak ubrany a w domu
nauczycielki było tak czyściu-teńk- o
i miło jak jeszcze ni-gdzie
do tej pory nie widział
Pokazał jej skrzypce które
a
grajka
całkiem
nie
u chał w
o
w
a
w
w
czuł
z
o
z
o
iww auueiiuiaiy ijiu- -
nicm a politura całkiem na
"ich zmatowiała Nauczyciel- -
ka chcąc je wypróbować za- -
grała na nich i powiedziała
że choć są już bardzo znisz- -
czone ton mają piękny Na- -
rysowała mu wtedy kilka pię- -
ciolinii na czystych kartkach
bo nie miał zeszytu do nul
Mówiła że bardzo lubi muzy-ko
uczyła się jej kiedyś po-wiedziała
do niego: — cieszę
się Tomku że będziesz się
uczył gry na skrzypcach ty
masz duszę artysty Ona
znała Tomka od dawna:
przed wojną był jej uczniem
w szkole
Muzyki uczył go skrzypek
Droga klorą Tomek chodził
do niego na lekcje prowa- -
Jzila kolo domu nauczycielki
i za każdym razem gdy się
do niego zbliżał zwalniał kro-ku
i patrzył w okno chciał
ją zobaczyć jak to było za
pierwszym razem Lubi! le
spotkania i rozmowy z nią
Interesowała się bardzo jego
nauką starała się mu pomóc
zachęcała go aby się pilnie
uczył radziła A któregoś
dnia ostrzegała go przed al-koholem:
alkohol — mówiła
— zabija duszę a bez duszy
nikt nie może zostać prawdzi-wym
artystą
I kiedy leraz tak leży na
pierzynie a inni ucztują śni
mu się to wszystko Wresz-cie
czuje przez sen ze ktoś
&&
W Si 1
fic£F~
punktów karnych (Demerit
Points)
Bezpieczna jazda jest
powodem do dumy ale zależy
wyłącznie od Ciebie
Ministry ofTransportation
and Communications ® Ontario
James Snów Minister
William Davis Premier
szarpie i potrząsa nim ale on
jakoś nie może się zbudzić
Gdy w końcu otworzył oczy
zobaczył nad sobą Grzeeora
Jabłeczko v Grzegorz lekko
się zataczał pod lewa pachą
trzymał futerał ze skrzypca-mi
Szarpał Tomka za ramię
i wolał:
— Wstawaj Tomku! Jedzie-my
już! Konie czekają wszy-scy
już na wozie!
Jechali baiclzo powoli wóz
ledwo sie toczy po piaszczy-stej
drodze pomiędzy Marco-wc- m
a Prawilncm Siedzący
na nim mężczyźni zachowy-wali
się bardzo hałaśliwie:
rozmawiali głośno krzyczeli
śpiewali — jak to podnieceni
alkoholem" mają zwyczaj czy-nić
Tomek leżał w tyle wozu
na słomie i rozmyślał Nie
mógł się wykręcić od jazdy
do młynarza Był pewien ze
nauczycielka gdy będą prze-jeżdżali
koło jej domu zoba-czy
go w gronie pijanych i
pomyśli że i on jest pijany
Zastanawiał się co ma zrobić
lecz niczego sensownego nie
mógł wymyślić a sen w dal-szym
ciągu morzy! go okrut-nie
poranne słońce ostro
świeciło mu prosto w twarz
że oczu nie mógł otworzyć
Osie wozu bez smaru piszcza-ły
miarowo a piasek trzesz-czał
pod żelaznymi obręczami
kół Tomek zasypiał juz
przez son usłyszał małą sprze-czkę
na wozie:
— Ona leż Janina — kłoś
mówił
' — Nio Janina a Jadwiga
dobrze wiem — prostował
drugi
— A ja ci mówię że Ja-nina
— Wiem na pewno zc Jad-wiga
co lam będziesz mi ga-dał
— Nie kłóćla się chłopy —
wtrącał się Jabłeczko --— cy
Janina czy Jadwiga to nie
ma różnicy a lepiej dwa razy
Ylożyć życzenia niż raz omi-nąć
Tomek nic wiedział o kogo
(oczy się spór nie miał siły
domyślać się zasnął na do-bre
Wóz toczył się wolno
skrzypiał'
Zatrzymali się w Piawilnic
przed domem w ogródku
Mężczyźni obudzili Tomka
schodził juz z wozu ale jesz-cze
wciąż nie wiele widział
przed sobą Szedł bezwolnie
nie wiedząc co lobi Jeden z
mężczyzn pociągnął go w
strono furtki w plocie drugi
popchnął pod okno
— Graj graj! — wołali do
niego
Zaczął grać "Sio lat" nie
patrząc w okno przed któ-rym
stal a gdy spojrzał zo-baczył
w nim swoją nauczy-cielko
Była hardzo skupiona
i poważna jakby spodziewała
sie czegoś złego W reku trzy-mała
nie zapleciony do końca
warkocz swoich włosów To-mek
yirzerwal rozpoczęta me-lodię
Zatrzymał oddech i do-piero
po chwili zaczął grać na
nowo najpiękniej jak tylko
'imial ale nie "Sto lat" lecz
"Avc Maryja" utwór które-go
sie dla niej nauczył sły-szał
kiedyś jak nuciła te me-lodie
wiedział ze ona bard'o
ją lubi
Grał a jej twarz rozjaśnia-ła
się uśmiechem zrazu nie-pewnym
jeszcze lecz coraz
radośniejszym
Gdy wyszła przed dom
mężczyźni ukłonili się jej
szarmancko a Gregorz Jabłe-czko
wysunął się do przodu
i powiedział grzecznie:
— W dniu pani imienin
składamy pani najlepsze ży-czenia:
zdrowia szczęścia
Przerwała mu skinieniem
ręki i rzekła z uśmiechem:
— Jest mi ogromnie milo
ale moje imieniny są dopici o
w jesieni mam na imię Ja-dwiga
— Jadwiga? — zdziwił sie
Grzegorz — Chłopcy lo po-myłka
ale to nic zaśpiewaj-my
pani jeszcze raz "Sto lat"
nie zaszkodzi no wszyscy ra-zem:
— Sto lal sto lal
Śpiewali głośno nawet
wrzaskliwie lecz od serca
Nauczycielka tymczasem zbli-zjł- a
się do Tomka wzięła je-go
chłopięcą głowę w obie
dłonie i z radością powiedzia-ła:
— Dziękuje ci Tomku
dzieluję tak pięknie mi za-grałeś
Tomek milczał ale ona i
lak wiedziała co chciał jej
powiedzieć wyczytała to w
jego oczach i on to zrozumiał
— A teraz do młynarza! —
wykrzyknął Grzegorz gdy
skończyli śpiewać
— Do młynarza! — powtó-rzyli
jego koledzy i w biegu
wskakiwali na wóz Odjechali
galopem a z nimi pojechał
także dumny z siebie Tomek
£) MetroTorontoZoo
PRAWDZIWA DŻUNGLA W MIEŚCIE!
Zabaw się na świeżym powietrzu
wśród natury i egzotycznych zwierząt
w ZOO
H Posiłki w restauracjach i możliwości
zorganizowania pikniku
Q Spotkania z pracownikami ZOO
i pokaz zwierząt
H Przejażdżki na wielbłądzie
H Zwiedzanie terenu zoomobilem
i wycieczka w matecznik
ZOO otwarte od 930 rano
do 7 wiecz
Wstęp: Dorośli $350 Emeryci
i młodzież od lat 12—17 $150 Dzieci
od lat 5— 1 1 $100 poniżej 5 lat wstęp
wolny Możliwość wynajęcia wózków
dziecięcych i inwalidzkich na miejscu
Dojazd: TTC autobus Scarborough
86 A ze stacji metra Kennedy Hwy 401
przy Meadowvale Rd 416-284-81- 81
284-012- 3 (recorded)
Ponad 3000 zwierząt
zaprasza cię do zwiedzenia ZOO
fi
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, June 22, 1981 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1981-06-22 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | ZwilaD3000881 |
Description
| Title | 000397 |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | TZZM&WWMi rzn:~s:: "łSłlKTSr- - łH - " ~ ' V ~łi ł uf ' v u v t O Ji f f i j - ł ' r II o TORONTO POLONIA SPORTS CLUB OLIMPIC FUND SOBOTA 25 LIPCA 1981 R NIEDZIELA 2Ź LIPCA 1981 R zaprasza na od godz 8 Wiecz — 1 po północy od godz 530 po pol — 1 1 30 wiecz sala Stowarzyszenia Polsko-Kanadyjskie- go sala ZPwK Gr 1- -7 43 Facer Street St Catharines Ont z udziałem reprezentacyjnej orkiestry polskiego statku TSS 2282 Lakeshore Blvd Toronlo Ont „STEFAN BATORY" Przedsprzedaż biletów: Przedsprzedaż biletów: WIELE ATRAKCJI I NIESPODZIANEK St Catharines Niagara Falls Hamilton Toronto Buffalo M IN GOŚCINNIE WYSTĄPIĄ ERYK KULM I QUO VADIS Toronto Oshawa Hamilton k Wacław Majerski TOMEK Każdy wypił: jeden szyb- - ciei inny wolniej tylko To- - mek zatrzymał szklankę na wysokości swych oczu spój- - rżał na nią: w szkle zaiskrzył się promień Wschodzącego słońca poruszył szklankę — bimber zachybotał się w niej od brzegu do brzegu Ttfmek poczuł zmęczenie i bezwład calego ciała tracił siłę woli Rlż — -- i11 miał wypić ale za- - trzymał się i jakby wi-- dzenie go naszło: Oto jest na drodze przed domem swojej nauczycielki ona stoi w oknie i uśmiecha się do niego serdecznie Jest ładna najładniejsza ze wszy stkich kobiet w okolicy żad-na nie uśmiecha się tak pięk- - nie jak ona Poranne słońce świeci prosto w okno żaru-- mienia jej policzki i czoło przegląda się w jej pięknych oczach dodaje połysku jej czarnym włosom y Grzegorz Jabłcczko i jego Hkoledzy a z nimi Tomek szli w środku nocy od chaty do chaty Tomek grał na skrzyp L-ai-m a urn bpiewan za oKnami "StO lat" Solenizanci prze- - ważnie nie spali czekali na gości Grzegorz Jabłeczko składał każdemu jak najser-deczniejsze życzenia imieni-nowe od siebie i od swoich kolegów Każdy dziękował uroczyście za życzenia i ser W™ „„„1 „„„„„nK dó mieszkania '„ _ JZh! mu stoły przeważnie były juz aaidwiuiiu euzeniem i pi ciem wszystkim co gospoda-rze mieli w domu najlepsze-go frfjfc Tli' r rA7nmr Vti1'i}n tin l—m vi# vy tJjAiijr muuia oiu cała wieś niemal wszyscy wstali do winszowali i gościny Jedni dołączali do Grzegorza loenkdtaórrzymnamp_ó!iw_e_ri_lsi:i'acżhe niosciiągkal-e-do niego zagląda żeby nie przeoczyć czyichś imienin a inni zatrzymali się u soleni-zantów z którymi łączyły ich przyjazne czy sąsiedzkie wię-7- i aby gościć się u nich do rana Psy się rozszczekały kogu-ty piać zaczęły a księżyc nio chował się za chmury tylko f świecił jakby pragnął drogę ludziom rozjaśnić Składanie życzeń z muzyką i śpiewem wyglądało pięknie Głos skrzypiec jakoś dziwnie potężniał w ciszy nocnej roz-rzewniał i pocieszał ludzi A mieszkańcy Marcowa pragnę-li lej pociechy bo wojna i okupacja gęsto sypały nie-szczęściem i śmiercią Grzegorz nigdzie dłużej sie nie zatrzymywał bo Janin i Janów dużo jest w Marcowie a wszystkim chciał złożyć ży-czenia poczęstunek przyjmo-wali na stojąco Dopiero u ostatniego Jana już na końcu wsi do którego nadeszli jui o świcie opuścił ich pośpiech spokojnie usiedli za stołem Tu mieli zakończyć obchód Gospodarz zachęcał do gości-ny: — Jedzcie i pijcie — mó-wił — wódki mam dość wczoraj za zboże dali mi parę litrów bimber też mam swo-jej roboty pierwszorzędny kiełbasy nie braknie choć Szwaby ostatnią świnię zabra li Krój no matka -- się 7wrnnil do żony która lwi Iril clinią ogień rozpalała — krój niecli goście pojedzą sobie do sjta — Juści że nakroie tylko poczekajcie chwilkę zaraz ka- - wy gorącej pouum Na to Grzegorz Jabłeczko się odezwał: — Jasiowa kochana nam tu wieie nie potrzeDa wszy-stkiego mamy już dosyć jes-teśmy najedzeni i napici po same gardła O jeszcze Ja-siowi zaśpiewamy No chłop cy jeszcze raz "Sto lat" dla naszego kocnanego jasienKa ale tak wszyscy razem żeby ściany zadrżały Ws7vkov wstali Tomek sięgnął po skrzypce — leżały ą tuż za nim na pierzynie któ- - rą na łóżku było przykrytych uwoje maiycn azieci — "Sto lat sto lal niech żyje żyje nam" — za- - śpiewali przy wiórze skrzy-- piec głośno i każdy na swój sposób — A teraz do góry Jasia! — wykrzyknął Grzegorz Poderwali się od stołu chwycili solenizanta prze-- wrócili go w rękach i dawaj podrzucać uderzali nim o sufit aż się jego żona prze-- raziła _ Ludzie bójta się Boga b0 mi chłopa rozbijeta — za- - wołała — O chłopa się nie bój ale o chałupę żeby się nie zawa-liła — wykrzyknął wesoło je-den z sąsiadów Dzieci pod pierzyna wy- - straszyły się i zaczęły płakać płomień lampy karbidowej jakby przygasał — Dosyć 'iuż chłopaki do- - syć! — zakomenderował Ja- - bleczko Posadzili gospodarza na ła-wie przy stole gdzie poprze dnio siedział i każdy zajął swoje dawne miejsce 'Dzieci uciszyły się posiadały wygo- - dne na poduszce i przygla- - Hnlv sio rmknurin anMmn W oknie ukazała sie czer-- ™w reu 1Uu ---"a iu buzował się ogień Gospodyni zasoiowuia Kawę ze ZDOza i cykorii w dużym saganie wpuszczonym w fajerki Gos-- f—"- - VLViuuJ l'u ""'J ł "doyolony z siebie i z gości ZgasiI iampe u suntu naiai bimbm do szklanek } wzno sząc swoją szklanicę do góry powiedział uroczyście: — A leraz matka wypije-my za zdrowie naszych mi-łych gości! — Nie za nasze Jasieńku nie za nasze — zaprotestował "cs" — - "™J= zdrowie dziś pijemy i za to zeDy wam się w poiu i w oborze dobrze rodziła żeby wasze dzieci na dobrych Po-laków wyrosły i żebyście z całą rodziną i z całym dobyt-kiem wojnę szczęśliwie prze-trwali ! ! ! Inni mu zawtórowali: — Tak jest tak jest! — Zdrowie gospodarza! — I gospodyni! — I ich dzieci! — Niech żyją! — Sto lat sto lat niech ży-ją żyją nam Jeszcze raz jesz-cze raz niech żyją żyją naaammmm! — zaśpiewali na stojąco unosząc wysoko szklanki z bimbrem Każdy wypił: jeden szyb-ciej inny wolniej tylko To-mek zatrzymał szklankę na wysokości swych oczu spoj-rzał na nią i jakby widze-nie go naszło: Jest ładna najładniej-sza ze wszystkicli kobiet w całej okolicy Drgnął jakby się przebu-dził Wszyscy siadają odsta-wiają puste szklanki biorą zakąski I Tomek usiadł i od-stawił swoją z niewypitym bimbrem Gospodarz patrzy na niego i mówi: — Co Tomku gardzisz mo-ją wódką? — Nie gardzę panie tylko nie mogę pić Do tej pory dzisiejszej no-cy nie namawiali go do picia lecz teraz wszyscy na niego: —' vJłJ1J jcucu -- i mc 10- - szkodzi! — Wypij za zdrowie Jasia! — Wypij za zdrowie Jasio-wej! Wypij za zdrowie ich dzjecjr _ Wypij za nag wszyst j:jch żebyśmy wojnę szćzęśli-- wie przetrwali _ Nie mogę nie mogę — broni się Tomek — wolę coś zagrać — Brawo Tomku! Zagraj nam zagraj ja lak kocham twoją muzykę! — zawołał Grzegorz Jabłeczko Tomek wzial skrzypce zło- - iy sic do gra'nia j pociągnął śmiało po strunach W izbie 7i-nhi- łn sif riHin Nio crrnł nip nadzwyczajnego tylko znaną pieśń partyzancką ale Grze- - gorz zaraz łzy zaczął ocierać uisza oyia gay grat a nawet gdy już przestał grać jeszcze trwała dłuższą chwile Widać było że wszystkim podobało się Tomkowe granic a Grze- - gorz odezwał się jakby nic swoim głosem: _ On tak pięknie gra że ja nic mogę sie utrzymać' przy- - sięgam że nie słyszałem pięk- - niejszej muzyki nawet w ra- - dio przed wojną A może te- - raz zagrasz nam coś do tańca wywiniemy sobie Może pole- - czkę albo powiślaczka? Zagrał im taniec od Wisły — izewną meioaię w rynnie Kipdy co wio-ną czwarte wolniejszą yu w nocy gał S1(ł oberka solenizantom pił ra- ca Natychmiast przesunęli zem zc wszystkimi prędko ścianie upiłi WioźlI potem pi wal gospodynię gospodarz żonę sąsiada a sąsiad drugą sąsiadkę i tańczyli w trzy pary przytupywali aż dudni- - la podłoga i kurz się wzbijał Pod sam sulil wirowali i ko-- 1 1 ™i Tl5ŁP Wt C 'i WarCij1Z"y"'' zakończył I znowu na środek obsiedli jak przed lancem jedli pili i rozma- - wesoło Mieli tu dosyć jadła i picia południa by lm wystarczyło ale Jabłeczko m-- stąd ni d pizLiwai Weslade zawoła]- - ~ Sluchajta chłopcy po- - winniśmy złożyć jeszcze — llV'""'' v x „ic to porządny człowiek iiiiyiw pi jezuzimy mą-- kę robi nam ładną co wy na to? EZP NOWY 1 1981 r wprowadzo-no w Ontario próbny system praw jazdy z myślą o podnie-sieniu bezpieczeństwa na szosach Celem tego systemu jest zmniejszenie wysokiego procentu przestępstw drogo-wych i wypadków wśród początkujących kierowców Według danych statystycz-nych początkujący kierowcy w Ontario 'bez względu na wiek powodują więcej Patrzył po wszystkich py- - łającym wzrokiem a jeden odpowiedział: — Ja nie pójdę bo jestem już pijany A Grzegorz na to Nje musimy iść Jasio nauczjciciKa zobaczy ich i po- - i""'1 upm mu jjui me-na dobre konie zawiezie nas myili że i on jest znowu tra żyta starego pierwszy raz trzy zeby lal od a szybsza od Mai- - wódko i stół ku Grzegorz por- - sio go kiem wysunęli stół go wiali do ży- - lawu- - do ecie czerwca pi- - od — To zawiozę i sam cliel- - nie poiade tvlko jeszcze "u mnie pogościmy się troszc- - czke — powiedział z ochotą gospodarz Tomek s!vsząc tę rozmowę drgnął jakby 'sie "zląkł cze- - goś Do młynarza w Prawił- - nie trzeba jechać obok domu jego nauczycielki Psie mogę z nimi pojechać pomyślał i zaraz stanął mu przed oczv-- rna tamten nieszczęsny dzień janego na wozie do drugiej miejscowości był zupełnie nieprzytomny Tjlko na je-dną chwilkę oprzytomniał — i tę chwilkę zapamiętał na caie" życie Woz zatrzymał sie przy do-- " ™ nauczycielki która wtedy ral sadziła kwiaty w ogródku ktoś z jaciacych na wozio rozmavial z nio To- - mek usłyszał jej głos i' pod- - njósł zamknięte' powieki jc- - g0 0czy spotkały sie zć spoj- - rzeniem nauczycielki Patrzv- - la na nicg0 z bolcm { Wyr2U tem Tomek choć iianv zro- - zumiał wszystko I gdjby wstyd miał siłę ognia spalił- - by go wówczas Nauczycielka nigdy nic strofowała go za to ale Tomek czuł ze zawiódł ią boleśnic I wtedy to przyrzekł sobiC( zc wódkI do usl nie weźmie a dla nauczycielki nauczy się jej ulubionego utworu słyszał jak nuciła — i zagra jej przy najbliższej okazji Jeśli leraz pokaże sie z pi- - janjnu w Prawilnie a wszy-scy sa już dobrze podpici jany rosianowil ze nie po- - jedzic choć nie czuł w sobie dość sil by oprzeć sie gdy beda go ciągnęli Pocieszał sie nadiieja że "'może wszyscy zrezygnują Do Prawiłna "jest dosu-- daleko i do lej pory lyl!:o ten jeden nieszczęsny dla niego raz pojechali Ale Grzegorz Jabłeczko uczepił się lej swojej myśli' całkiem serio i nalegał na gospoda-rza: — No Jasiu to zaprzęgaj konie — mówił — jedziemy bo już dzień się zro-bił — Zaprzęgnę Grzesiu za-przęgnę tylko wypijcie i zjedzcie jeszcze trochę żeby potem ktoś powiedział że który na czas wojny przyjc-prędk- o poszliście bo mnie do lodziny Prawilnie nic było co pić albo jeść Gospodarz nalewał do szklanek Ucztowali lecz bez Tomka Chłopiec jeśli nie spal cala noc wschodzie słońca nie wytrzymywał sen zw cięal go całkowicie I le-raz położył się bezwładnie plecami na łóżko które za nim siało utonął ogrom-nej pierzynie i zamknął oczy Zasnął Ale śpi i nie śpi śni mu sie coś i majaczy wszy-stko wokół nauczycielki: Kiedy pieiwszy raz szedł na lekcje muzyki nauczjcicl- - ka stała oknie jakby kogoś wypatrywała na drodze a zo- - baczjwszy go zc skrzypcami reku uśmiechnęła sie do niego serdecznie i zaprosiła do mieszkania Tomek Srlfll PRmMh nSil2_iJY ków drogowych niż kierowcy praktyką Wprowadzony system ma na celu podniesienie świado-mości i wiedzy przepisach drogowych wśród tej właśnie grupy kierowców myślą bezpieczeństwie ogółu Początkujący kierowcy Icmiący przepisy drogowe podczas 2iletniego okresu próbnego będą mieli zawie-szane prawa jazdy na okres wypad - 30 dni po otrzymaniu 6 sie bardzo speszony był boso i byle jak ubrany a w domu nauczycielki było tak czyściu-teńk- o i miło jak jeszcze ni-gdzie do tej pory nie widział Pokazał jej skrzypce które a grajka całkiem nie u chał w o w a w w czuł z o z o iww auueiiuiaiy ijiu- - nicm a politura całkiem na "ich zmatowiała Nauczyciel- - ka chcąc je wypróbować za- - grała na nich i powiedziała że choć są już bardzo znisz- - czone ton mają piękny Na- - rysowała mu wtedy kilka pię- - ciolinii na czystych kartkach bo nie miał zeszytu do nul Mówiła że bardzo lubi muzy-ko uczyła się jej kiedyś po-wiedziała do niego: — cieszę się Tomku że będziesz się uczył gry na skrzypcach ty masz duszę artysty Ona znała Tomka od dawna: przed wojną był jej uczniem w szkole Muzyki uczył go skrzypek Droga klorą Tomek chodził do niego na lekcje prowa- - Jzila kolo domu nauczycielki i za każdym razem gdy się do niego zbliżał zwalniał kro-ku i patrzył w okno chciał ją zobaczyć jak to było za pierwszym razem Lubi! le spotkania i rozmowy z nią Interesowała się bardzo jego nauką starała się mu pomóc zachęcała go aby się pilnie uczył radziła A któregoś dnia ostrzegała go przed al-koholem: alkohol — mówiła — zabija duszę a bez duszy nikt nie może zostać prawdzi-wym artystą I kiedy leraz tak leży na pierzynie a inni ucztują śni mu się to wszystko Wresz-cie czuje przez sen ze ktoś && W Si 1 fic£F~ punktów karnych (Demerit Points) Bezpieczna jazda jest powodem do dumy ale zależy wyłącznie od Ciebie Ministry ofTransportation and Communications ® Ontario James Snów Minister William Davis Premier szarpie i potrząsa nim ale on jakoś nie może się zbudzić Gdy w końcu otworzył oczy zobaczył nad sobą Grzeeora Jabłeczko v Grzegorz lekko się zataczał pod lewa pachą trzymał futerał ze skrzypca-mi Szarpał Tomka za ramię i wolał: — Wstawaj Tomku! Jedzie-my już! Konie czekają wszy-scy już na wozie! Jechali baiclzo powoli wóz ledwo sie toczy po piaszczy-stej drodze pomiędzy Marco-wc- m a Prawilncm Siedzący na nim mężczyźni zachowy-wali się bardzo hałaśliwie: rozmawiali głośno krzyczeli śpiewali — jak to podnieceni alkoholem" mają zwyczaj czy-nić Tomek leżał w tyle wozu na słomie i rozmyślał Nie mógł się wykręcić od jazdy do młynarza Był pewien ze nauczycielka gdy będą prze-jeżdżali koło jej domu zoba-czy go w gronie pijanych i pomyśli że i on jest pijany Zastanawiał się co ma zrobić lecz niczego sensownego nie mógł wymyślić a sen w dal-szym ciągu morzy! go okrut-nie poranne słońce ostro świeciło mu prosto w twarz że oczu nie mógł otworzyć Osie wozu bez smaru piszcza-ły miarowo a piasek trzesz-czał pod żelaznymi obręczami kół Tomek zasypiał juz przez son usłyszał małą sprze-czkę na wozie: — Ona leż Janina — kłoś mówił ' — Nio Janina a Jadwiga dobrze wiem — prostował drugi — A ja ci mówię że Ja-nina — Wiem na pewno zc Jad-wiga co lam będziesz mi ga-dał — Nie kłóćla się chłopy — wtrącał się Jabłeczko --— cy Janina czy Jadwiga to nie ma różnicy a lepiej dwa razy Ylożyć życzenia niż raz omi-nąć Tomek nic wiedział o kogo (oczy się spór nie miał siły domyślać się zasnął na do-bre Wóz toczył się wolno skrzypiał' Zatrzymali się w Piawilnic przed domem w ogródku Mężczyźni obudzili Tomka schodził juz z wozu ale jesz-cze wciąż nie wiele widział przed sobą Szedł bezwolnie nie wiedząc co lobi Jeden z mężczyzn pociągnął go w strono furtki w plocie drugi popchnął pod okno — Graj graj! — wołali do niego Zaczął grać "Sio lat" nie patrząc w okno przed któ-rym stal a gdy spojrzał zo-baczył w nim swoją nauczy-cielko Była hardzo skupiona i poważna jakby spodziewała sie czegoś złego W reku trzy-mała nie zapleciony do końca warkocz swoich włosów To-mek yirzerwal rozpoczęta me-lodię Zatrzymał oddech i do-piero po chwili zaczął grać na nowo najpiękniej jak tylko 'imial ale nie "Sto lat" lecz "Avc Maryja" utwór które-go sie dla niej nauczył sły-szał kiedyś jak nuciła te me-lodie wiedział ze ona bard'o ją lubi Grał a jej twarz rozjaśnia-ła się uśmiechem zrazu nie-pewnym jeszcze lecz coraz radośniejszym Gdy wyszła przed dom mężczyźni ukłonili się jej szarmancko a Gregorz Jabłe-czko wysunął się do przodu i powiedział grzecznie: — W dniu pani imienin składamy pani najlepsze ży-czenia: zdrowia szczęścia Przerwała mu skinieniem ręki i rzekła z uśmiechem: — Jest mi ogromnie milo ale moje imieniny są dopici o w jesieni mam na imię Ja-dwiga — Jadwiga? — zdziwił sie Grzegorz — Chłopcy lo po-myłka ale to nic zaśpiewaj-my pani jeszcze raz "Sto lat" nie zaszkodzi no wszyscy ra-zem: — Sto lal sto lal Śpiewali głośno nawet wrzaskliwie lecz od serca Nauczycielka tymczasem zbli-zjł- a się do Tomka wzięła je-go chłopięcą głowę w obie dłonie i z radością powiedzia-ła: — Dziękuje ci Tomku dzieluję tak pięknie mi za-grałeś Tomek milczał ale ona i lak wiedziała co chciał jej powiedzieć wyczytała to w jego oczach i on to zrozumiał — A teraz do młynarza! — wykrzyknął Grzegorz gdy skończyli śpiewać — Do młynarza! — powtó-rzyli jego koledzy i w biegu wskakiwali na wóz Odjechali galopem a z nimi pojechał także dumny z siebie Tomek £) MetroTorontoZoo PRAWDZIWA DŻUNGLA W MIEŚCIE! Zabaw się na świeżym powietrzu wśród natury i egzotycznych zwierząt w ZOO H Posiłki w restauracjach i możliwości zorganizowania pikniku Q Spotkania z pracownikami ZOO i pokaz zwierząt H Przejażdżki na wielbłądzie H Zwiedzanie terenu zoomobilem i wycieczka w matecznik ZOO otwarte od 930 rano do 7 wiecz Wstęp: Dorośli $350 Emeryci i młodzież od lat 12—17 $150 Dzieci od lat 5— 1 1 $100 poniżej 5 lat wstęp wolny Możliwość wynajęcia wózków dziecięcych i inwalidzkich na miejscu Dojazd: TTC autobus Scarborough 86 A ze stacji metra Kennedy Hwy 401 przy Meadowvale Rd 416-284-81- 81 284-012- 3 (recorded) Ponad 3000 zwierząt zaprasza cię do zwiedzenia ZOO fi |
Tags
Comments
Post a Comment for 000397
