000204a |
Previous | 4 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
m
i 4
&M
wm
&
tr- -
ip
-r-
:' -}F SSSSpjTjęfljnBPPrf -- - ' fi„jMł-'"-- "'f- ~ z ?"V 0
i
'STRONA- - '4ta "ZWIĄZKOWIEC" GRUDZIEŃ (DECEMBER) 25 —1949 Nr 52
lei WA 8151 "ZWIĄZKOWIEC" Teł WA 8151
PubUshed' for EveryiSunday by
POLISH ALLIANCE PRESS LIMITED
Organ Zw Pol wKan Wydawany przez Dyrekcję Prasowa
Hgdaktor' Jerzy GlzycfcL
Redakcja Rękopisów nie-zwrac-a
PRENUMERATA:
Roczna Kanadzie $250
Półroczna $150
kwartalna : $100
71' Stanach Zjednoczonych Polsce i reszcie Europy : S300
Pojedynczy numer' ' - 06
£młapa adresu (stary adre3 konieczny) 05
Adres:
"ZWIĄZKOWIEC"
700 Queen St W — Toronto Ont —mi n —
Authorlzed as śecond clas3 mail Post Office Dept Ottawa
roseas oblęzema
Przyszedł wreszcie wie
czór wigilijny O' pierwszej
gwiaździe zamigotały świa- -
4wiatła i awiatetłka w całej
fortecy Noc była spokojna
mroźna leczpogodna Szwedż
cyiżołnierzc kostniejąc z sim
na na szańcach spoglądali z
dołu na czarne mury medośtę
pnej fortecy i na myśl przyr
chodziły im ciepłe mchami
s utkane chaty skandynawskie
--żony "dzieci choinkowe drzew
ka' płonice od świeczek i nie
jedna żelazna Ipierś wezbrała
westchnieniem żalem tęskno
tą]] rozpa'czą A w twiedzy
tyrzy stołach okrytych 'sija- -
'nernioblężeni łamali się opłat
Taćm'Cicharądość płonęła na
wszystkich twarzach bo każ
ly miał poczucie pewnośćpra
(wie(żecza3y niedoli min-- } już
oryćłiW
—T Jutrdszjturm jeszcze ale
tó Jużrostatni — powtarzali
'sobiclęśiężai żołnierze Ko- -
miilBógiśniicrć zapisze niech
wdzięku jv że iprzedteminabo- -
iżeństwanzażyć mu pozwoH i
tyjńrfpewriiej bramy ńiebie- -
fekiemu]]btwórey]bó kto 'w
'"dzień] Bożego 'Narodzenia za
'wiaręjzginiełitendochwały
jfrzyjcty'byćnuisi
" ~ży'czyltj sobie ] tedy wzajem
''pom£śhióśći[ "długich] lat'(lub
niebieskiej !korbnyitakauIga
tspadhu ][na' £vsżyslkieserca
jakby] jtiż bieda] minęła _
- ibyłójprzy-iprzeorz- e jedno
kraesło'próżneiprzed nim stał
tAlerz' ildórym] bielała
- paczka} 'opłatków] niebieską
vstązKą:0Dwiązana
Gdylwszyscyizasiedli owe- -
tgofzaśmiejścanikt nie zajął
pańTmieczhiklrżekł':
" Widżę'' ojcze "wjelebny
żbistarym' zwyczaj cni" i dla za
gdrskichpanow: -- miej sce jeśt
goujwer ) ilNie: dla 'zagórskich to
mW 'panów-- — odrzekł' ksiądz Au- -
H trusty'u v —riaie uiawspomma-- M yńegó "owego młodzieniaszka
pi któregośmy :
t jak: syna '
wszy-IP- i
'fscytkochąliaj którego dusza
Wiz patrzy tcraz]z uciecha na nas
pk-fżjsśm- y' pamięć" 'wdzięczną ó
jiiuifuawiuwaii!
_ ~]Dla7Boga'— rzekł miecz
&ii "nuc: sieradzki lemm tern
srhu niż: nam:--] Słuszna wihniś
fe3ny'muAy-dzicczńość- ! '
Wl ICsiądz 'Kordecki imiał -- łzy w
¥ oczacn a pan Czarniecki o- -
%: swał śie:
O mniejszych w kronikacli
jnsząJeśli mi Bóg życia po- -
is wvu KLUKoiwieit spyta mnie
fe Yppźniejktóry byłmiędzy wa- -
fe --mi żołnierzem- - starożytnym
oonaterom równy (powiem:
iBąbinićz
1 — On sia nie nazywał Bi- - Ifjinicz! —odrzekł ksiądz Kor
decki
--rr Jak to nie nazywał sie
58jf- - naumicz j
§£' — Od flnwiin viorl710lnrv1
pyllCffo Prawdziwe nazwisko ale llpod 'tajemnica spowiedzi I llPP!ero yychódząc ))rzeciw
fołiOweiMKolubryiue rzekł 'mi
:tesuj zgme niecnaize wne- - feucząiJctom iest ażeby uczci
fe}]wą-- : sława przy moim nazwi- -
Krfsku-zosta- ła i dawne jrrzechv
IWrta'rłą- - Poszedł- - zginął vięc Slrafteriiz mogę'' waćpanóm" powie- -
--iT ' aziec: to hvł wK— micic 1
Mrc:tłvi—m- -ir- 1c'1i'Óc'!w' --l—i-te' wzaslkcirz- ynkranpastlnwnour-y'-
awszysU-z- a czuprynę pan
k"VyiruecKi
-- Tak jest! Tak laska Bo
u-z-ąi
menia serca I
Sjfcc-swr''"- !' ""! xei7 roiu- -
micmjze on się pocljął tej vy
rprawyi Teraz rozumiem skąd
iiSICtakniitnTirJITlfl wnim hi-n- - v v --
--- : — v- - :::'-- i ła - sKąa? ta ortwaira która
ISyRzyśtkich1 "
'-nrź-ewyz
szał!
Jr&urai:c:i ' 'Kijm'icic!- w straszny tł : :- - -
Ift-TTInacz-ei
tro odtiid sławiń
iMlftclżie" nie "tylko Litwaj ale
--SsiTirill i-TJTrt-
TrtiTTrłMrłIti-
SSlPiTfrOn '-to-
Tias pierwszy o- - traei' ilJrzeo wrzeszczowi-yżernlj- "
' ' - - -- -
Mmmmii '
t [ Lfł iJMCgrjH-nF- i I
''fi ' i
Administrator K_ J Mazurkiewicz
w
w
'_
ip--
i" o
— Z jego to przyczyny bra
myśmy dość wcześnie zamknę
li i przygotowania uczynili!
— On pierwszy Szweda z
łuku ustrzelili
— A ilu ich z armat na-ps- uł
A de Foissisa kto poło-żył?
— A owa kolubryna! Jeśli
nam nie strach jutrzejszego
szturmu Irtóż to sprawił?
— Niechże każdy z czcią
wspomina i wysławia gdzie
może imię jego ażeby spra:
wiedliwość się stała — rzekł
ksiądz Kordecki- - — a teraz
wieczny 'odpoczynek racz' jmi
dać Panie!
— A światłość wiekuista
niechaj muświeci — "odpowie
dział jeden chór głosów
— Wszelako dziwno mi to
— rzekł'pan miecznik- - sieradz
ki — że Szwedzi nie pochwa-lili
się jego śmiercią f
Ksiądz Kordecki west--
chnął:
— Musiały go prochy na
miejscu rozerwać!
— Dałbym' sobie rękę u-ci- ąć
żeby żył — krzyknął pan
Czarniecki
( Ale' żeby taki Kmicic po-zwolił
się prochom wysadzić!
(— Dał swoje życie za "na-sze]
— odrzekł ksiądz 'Korde-cki
j f
i — Toj pewno — odppwie-dzSa- ł
rriliecznik-- T- pe gdyby
ta kojubryna leżała jeszczema
'szańcu nie Imiyslajbym Itak
wesoło o jutrze
{- - 'Jutro Bóg-na- m da nowe
zwycięstwo! —r rzekł ksiądz
Kordecki — albowiem (Arka
Nóego jiie może zatonąć w
potopie
O północy żołnierze 'szwedz
cy ]uslyśzeli płynącą łagodnie
z wyniosłości tony organów
ijotem głosy ludzkie dołączy-ły
się do nich potem dźwięki
dzwonów i dzwonków Wese:
'e' otucha' i" wielki spokój by
ły w tych dźwiękach i tym
''viększe zwątpienie tym wiek
3ze uczucie niemocy ścisnęiło
ierca szwedzkie
żołnierze polscy spod ko-mendy]
Zbrożka i Kalińskiego
]iie pytając o pozwolenie 'po-deszli
pod sanie mury Nie
mszczono ich do środka w o- -
awie jakowej zasadzki któ
ą noc mogłaułatvvićlecz po
woiono stać blisko przy 'mu-cach
Oni też zebrali] się całą
♦romadą Jedni poklękali na
'niegu inni kiwali żałośnie
Tłowamlit' wzdychając nad
ylasną dolą albb bili się w
ńersi ślubując sobie popra-v-ę
a wszyscy słuchali z roz-osz- ą
i ze łzami w oczach mii
yki i pieśni wedle starożyt
ego zwyczaju śpiewanych
Tymczasem strażnicy na
nurach- - którzy nie mogli być r koscieue chcąc sobie ową
tratę--
v
wynagrodzić poczęli
ikżc śpiewać T wkiótce roz- -
gla się po cichTn okręgu
nurów kolęda: x
W żłobie leży
Któż pobieży
Kolędować Hiafcmu?
Nazajutrz po południu huk
""ział zgłuszył na nowo wszy-stkie
inne 'odgłosy Szańce ile
'""di było zadymiły zaraz zie
nia drżała w posadach: lecia
H' po staremu na dach ko-ścielny
ciężkie faskule i bom
iy i granaty i pochodnie w
ury oprawne lejące deszcz
roztopionego ołowiu i poćho-Ińi- c
bez oprawy i sznury
Nigdy- - huk nie był tak nie- -
istający nigdy dotąd taka fa
a ognia i żelaza nie zwaliła
'ię na 'klasztor lecz między
ciałami szwedzkimi nie bvło
wej kolubryny którą' sama
eana mogła pokruszyć mur
Avj'Jomy potrzebne do ataku
uczynić
Zresztą oblężeni tak już
przyyykli' do ognia tak każ- -
dynyiedaiał co mu czynie na
leży kżęi bez komendy obrona
szłav zwykłym trybem
Na ógień:vodpowiadano
ł "ZVI4ZK0W!EC"
Organ prasowy Związku Polaków w Kantidzie
zasyła najserdeczniejsze jżyczieiUa świąteczne $
Noworoczne Zarządoiin Głównemu Związku
wszystkim związkowym Ciałom Nadzorczym i'
Członkom wszystkich Grup związkoioych Kołom
"Polek Gronom Młodzieży Kółkom Teatralnym i
innym podobnym zespołom zańązlcowym wszy-stkim
swym czytelnikom i całej Polonii w Ktiua-dz- ie
Róiunocześnie "Związkowiec" wyraża swe'
szczere unanie ustępującej Dyrekcji Prasowej
2 jej energicznym i oddanym interesom wydaw-nicjti- ua
przewodniczącym p W Wołoszczakiem
na czele oraz wita nową Dyrekcje Prasową pod
' przewodnictwem doświadczonego działacza zwiąż
kowego p Sługoclćiego
gniem na pocisk pociskiem
jeno wymierzonym trafniej
bo spokojniej
Pod wieczór wyjechał Mu-ller
aby przy ostatnich bły-skach
zachodzącego słońca
skutki obejrzeć i wzrok jego
spadł na wieżęi rysującą się
spokojnie na tle" błękitu:
:— Ten klasztor wiele wie'1-kó-w
stać będzie! — zakrzyk-nął
w uniesieniu
— Amen odpowiedział-spokojni- e Zbróżek
Wieczorem zebrała się znów
w generalnej kwaterze nara-da
jeszcze posępiiejsza "niż
zwykle Zagaił ją sam' Muller
—7 Szturm dzisiejszy — { rzekł — żadnych me przy-niósł
rezultatów Prochy na-sze
się kończą lud zmarniał
w połowie reszta' zniechęco-na
klęski nie zwycięstwa wy-gląda
Zapasów(już nie ma-my
posiłków nie możem się
spodziewać
— A klasztor jako pierw-szego
dnia oblężenia niena-ruszony
stoi! i — dodał Sadów
ski
—: Co nam pozostaje?
— Hańbą! -
— Odebrałem rozkazy —
rzekł generał — bym prędzej
kończył lub odstąpiła szedł
do 'Prus
— Co nam pozostaje? —
powtórzył' książę Heski
Wszystkich oczy zwróciły
się na Wrzeszczowicz# ten
zaś rzekł:
— Katować honor !
— Honor uratowali tyl-ko
polegli! — rzekł' Sadowski
Muller począł "tracić zimną
krew:
— I ten klasztor stoi tam
jeszcze? Ta Jasna Góra ten
knirnlik? I ja go nie zdobyr
lem?! I my odstępujemy??
Czary--li to sen czy mówię
na jawie '
Wtem Wrzeszczowicz'(głos
zabrał i mówił zwolna i do
bitnie :
— ' Nieraz trafiało się
rzekł—- we wszystkich woj-nach
że oblężona forteca oku
pywała się oblegającym a
wówczas ci odchodzili jak
zwycięzcy bo ktoskładaokup
tym samym zwyciężonym się
uznaje
Niech ten klasztor "złoży
nam jakikolwiek okup wów
czas niktnie:powie żeśmy go
zdobyć nie mogli jeno żeśmy
nie chcieli
— Ale czy oni się zgodzą?
— spytał książę Heski
— Moją głowę w zakład
stawię -- T-' odparł Weyhard —
i więjćej nadto: mój honor
żołnierski !
Muller zwrócił się do Wrze
szczowicza
go
im luenyK_i_o_iiwieK w życiu
chwilę przybyłem z przyczny
waszycn rad panie hrabio
j]ednak za tę ostatnią dzięku-ję
i wdzicjezność zachowam
Wszystkie piersi Iżeiodet- -
chnęly Rzeczywiście nie mo
gło JUZ Chodzie O en irnipcrn
jak wycofanie- - sie z hono
rem
Nazajutrz w dzień święte
go Szczepana oficerowie zgro
nuiuzm się co ao jednego aby
wysłuchać odDowiedzi ksie
d'z'a Kordeckiegona list "Mullę Który ODejmowaj propo- zycję okupu był wysłany od rana
Przyszło dlusro czeknć MiilJ
ler Udawał yesołość ale przy
um: uyi wiaocznyw jego twa
rzy JNiKt z oticerów nie --mógł
usiedzieć na- - miejscu Wszy- stkim serca biły niespokoinie
Książe Heski i SarWsl--i
latali pod ćknemMrozmavia- - jąc ii cicna
— Co waszmość myślisz?
Zgodzą się? — zapytał pierw
szy
1- -t Wszystko za tym mówi
re się zgoaza
-—- -Boję sie tvlkb ezv o--pi rnerame za wiele zażądał "
fii=iiiŁżiSedatóEaiS!
— Ile zażądał '
— Czterdzieści tysięcy tala
rów od mnichów a dwieście
od szlachty
— No ale w najgorszym
razie będą sie chcieli potar-gować
— Ustępujmy na Boga u-stępu- jmy Gdybym widział
że nie mają pieniędzy wolał-bym
im ze swoich pożyczyć
byle chociaż ż pozorem hono-ru
pozwolili nam odejść
Lecz tymczasem huk wy- strzałów przerwał im dalszą
rozmowę:
—Co to? Strzały z fortecy?
— krzyknął Muller
I zerwawszy się jak opęta
ny wybiegł z izby
Wybiegli za nim wszyscy i
poczęli nadsłuchawać Odłos
regularnych salw dochodził
istotnie z 'fortecy
— 5Dla Boga jakie to może
mieć znaczenie? Biją się w
środku czy co?! — wołał Mul
ler — nie rozumiem!
— Ja to waszej dostojności
wytłumaczę — rzekł Zbrożek
— Dziś 'święty Szczepan i-mi-eniny]
panów Zamoyskich
ojca i syna na ich to cześć
strzelają !
Wtem i okrzyki wiwatowe
doszły ż fortecy a za nimi
nowe salwy
"— Dość mają prochów —
Irzekł ponuro Mulleir — {To
nowa dla nas wskazówka
Lecz los nie oszczędził mu
i drugiej bardzo bolesnej
wskazówki sf0tó żołnierze
takjuż byli zniechęceni i na
duchu upadliIr że ha odgłos
strzałów fortecznych oddzia-ły
pilnujące" najbliższych
szańców opuściły je w popło-chu
Muller widział cały jeden
regiment wybornych strzel-ców
' śmalandzkich który w
"zamieszaniu schronił' się aż
poci jego kwaterę- - słyszał tak
że jak oficerowie powtarzali
między sobą na ten widok :
-- -- Czas czas czas odstą
pić!
Lecz powoli "J Uspokoiło się
wszystko jeno wrażenie 'przy]
gnębiające zostało Wódz" a za
nim podkomendni weszli
znów do izby' i czekali czekali
niecierpliwie 'nawet nieru-choma
jak dotąd twarz Wrze
szczowicza zdradzała riiepor
kój Na koniec brzęk ostróg
rozległ siej w„sieni i wszedł
trębacz- - cały ' zarumieniony 'od
mrozu z] wąsami okrytymi
szronem oddechu
— Odpowiedź1 z klasztoru!
—rzekł —ióddajac sporą pacz
kę owiniętą w chustkę kolo-rową
związaną' sznurkiem
Mullerowi drżały nieco rę
ce i wolał przeciąć sznurek
i puginałem niż odwiązywac
— Niejedna ciężka cięższa I zwolna Kilkanaście par
x i: _j i -- i
o
a
oczu utkwionych było nieru
chomo w paczkę oficerowie
oddech wstrzymali
General odwinął jeden
skład chusty ' drugi trzeci i
(Hwijał coraz spieszniej aż
wreszcie na stółwypadłaacz
ka opłatków'
Wówczas pobladł i choć nikt
nie potrzebował objaśnienia
co znajdowało się w' chustce
fj
rzekł: i — Opłatki ! I
— Nic więcej? — spytał
ktoś z tłumu
— Nic więcej ! — odpowie
dział jak' echo generał
Nastała chwila milczenia
przerywana głośnymi odde
chami czasem też rozległ się
zgrzyt zęt)ów czasem trzaś-niecie
rapierem
— Panie Wrzeszczówicz !—
rzekł wreszcie Muller strasz-nym
i złowrogim głosem
— Nie ma go już! — od-powiedział
jeden z oficerów
I znów nastało milczenie
Natomiast w nocy zapano-wał
ruch w całym obozie
Ledwie światła dzienne zaga
sły słychać było głosy ko
mendy przebieganie znacz- -
nych oddzialóiy jazdy odgłos
kroków piechoty
rżenie koni skrzyp wozów
głuchy turkot dział zgrzyta-nie
żelastwa dźwięk łańcu-chów
szum gwar i wrzenie
Z wieczora niebo zawlo-kło
się chmurami i począł pa
dać śnieg Gęste jego pła-ty
przesłaniały świat' Około
piątej w nocy wszystkie od
glosy ucichły lecz śnieg padał
coraz gęstszy Pokrył cały
klasztor i kościół jak gdyby
go chciał okryć przed wzro
kiem otuhe i o-dsłonić
przed ognistymi poci-skami
Nakoniec poczęło szarzeć i
["dzwonek ozwął się już na ju
trznię gdy żołnierze strazu-jąc- y
przy południowej bra-B-- te
usłylszeji parskanie ko-nia:
Przed bramą stał chłop ca
śniegiem zanim
widać było na wjazdowej dro
dze niskie małe sanki drew-niane
zaprzężone w chudą i
poszerszeniałą szkapę
Chłop począł "zabijać" ręce
prześtępować z nogi na nogę
i wołać:
—Ludzie a otwórzcie tam!
— Kto żywię? — zapytano
z murów
— Swój ze Dzbowa] Przy
wiozłem dobrodziejom zwie-rzynę- j:
— A jakże cię to Szwedy
puścili?
— Jakie Szwedy?
— Którzy' kościół-oblegaj- ą
— Oho nie masz już nija:'
kich Szwedów!
— Wszelki duch-Bog- a chwa
li! Odeszli?
— Juże za nimi i ślady za
sypało
Wjtem (gromady 'łyczków i
chłopów na dro-dze
jedni jechali konno dru-dzy
szli piechotą a wszy-lsic:
y z daleka już wpłać zaczę
— Niemasz Szwedów! Nie
masz !
Wieść pibrunerri rozbiegła
się w-okrą- g żołnierz donadli
dzwonów uderzyli we wszy-- j
stKie jaKDy na aiarm Pod
wórzec zaroił się zakon-nikami
szlachtą żołnier-- stwem niewiastami i dziećmi
Radosne okrzyki rozlegały się dokoła r Jedni wypadali na
mury aby pusty obejrzeć o-b- óz inni wybuchali śmie-chem
lub' szlochaniem W
kilka godzin później 'pełno by
ło ludzi nd pochyłości i -- na dole pod górą Bramy klasz-toru
otwarły sig szeroko jak
zwyczajnie bywały przed woj
ną otwarte jeno wszystkie
dzwony biły biły a owe gło-sy'
triumfu-ileciał- y w dal i
słyszała je cała Rzeczpospoli
ta
Śnieg zasypywał ciągle śla
dy Szwedów
H Sienkiewicz
Potop
CZY WYSŁAŁEŚ JUŻ DOLARA
NA FUNDUSZ PACZKOWY
DLA CHORYCH POLAKÓW W
NIEMCZECH? WYŚLIJZARAZ!
ADRES F GRYSZÓWKA 3471
AYLWIN ST MONTREAL męmm§mmmmm%
DR AP1TH0HY
Serdeczne 'życzenia świąteczne i noworoczne za- syła swym pacjentom i całej Polonii
' -
LEKARZ I CRIRURG
Godziny przyjęć: '2—4 i'T—9 oraz nozamóvden:a
1 520 Ottawa St = Windsor Ont Tel 3=9393'
i — '— " "—- t i
PETER SRAYS0N
OĘTOMETRYSTA
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku
życzy swymPacjentomi Przyjaciołom
'BadąmćzyPoprajoĄim wzroki - "Cpdzieńfodji9 Tdo """"'w
1510)ttawaStrpgqiM
vWindsohżont
%!"- -:
regularnych
najezdmkow
łyizasypany
zaczerniały
WACHNA
windsor-ski- ej
rtłiTVŁJĄJ=SJS3!tolLe 3(i3LlSCjrTSJTSLTY-i_-łw- _ ---w-
:' ~" JJ
E-- L
OKiBffteTSfFwjŁ!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Ro-ku
— wszystkim klientom przyjaciołom i całej
Polonii zasyłam życzenia Wesołych Świąt i wszel
kiej pomyślności
J SW GROCHOLSKI LL B
- ADWOKAT — OBROŃCA — NOTARIUSZ _
156 Yonge Street Toronto Tel EL 8594
GRUPA 2-- ga Z P w K w HAMILTON ONT
Zasyła staropolskim zwyczajem serdeczne życze-nia
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Ro-ku
Zarządowi Głównemu Związku Radzie Nad-zorczej
Radzie Edukacyjnej Dyrekcji Prasowej
i wydawnictwu organizacyjnemu "Związkow-cowi"
Kołom Polek Gronom Młodzieży związko
wym Kółkom Teatralnym i innym Polonii w
Hamilton i w' całej Kanadzie Rodakom rozsia-nym
po świecie i cierpiącym obecnie w Polsce
przemoc ościennego mocarstwa -- i narzuconego
przez nie reżimu sprzecznego z pragnieniem
Narodu prawdziwej wolności i ustroju demokra-tycznego
J PAWĘSKA
Prezes Grupy 2-- ej Związku Polaków 10 Kanadzie
zasyła serdeczne życzenia Wesołych Świąt i Szczę
śliwego Nowego Roku — Zarządowi Głównemu
Związku i wszystkim związkowym ciałom Nad-zorczym
Członkom Grupy 2-- ej i' wszystkich- - in-nych
Grup związkowych Wydawnictwu organi-zacyjnemu
Polonii Hamiltońskiej oraz wszy-stkim
zrzeszeniom i osobom które współpracowa
ły z Grupą 2 -- gą podczas "ubiegłego roku
i " I
Gen Organizatorka Kół Polek ZPwK
życzę Wesołych świąt Bożego Narodzenia Głów-nemu
Radzie Edukacyjnej Dyrekcji Prasowej
oraz wszystkim Grupom i" Kołom Polek ZPwK--
d MARIA ŻARSKA
v
' ' ' '— — — — liii 1 i -- t— h
ZARZĄD GŁÓWNY GR0E1 MŁODZIEŻY ZPwK
Wesołych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwe
go Nowego Roku całej Młodzieży Polskiej zorga- nizowanej w Gronach Młodzieży przy ZPwK
życzy -
'
' ' iL? A Ryja Prezes "'"'U
i itał''i GRUPA 21-sz- a ZPwK 0SHAWA ONT
życzy Wesołych świąt Bożego Narodzenia i
Szczęśliwego Nowego Roku — wszystkim człon-kom
i członkiniom z Oshawy Whitby i okolicy
oraz wszystkim Bratnim organizacjom w Osha-wi- e
Również składamy 'życzenia Świąteczne Zarza
doyi Głównemu personelowi "Związkowca" i
WSZystkim Rnriflknm i TinAO-Arr- ™ SiiniioumA nral
byłym do Kanadw - wMuv(nuiłl iliguułYllu PAŁV
Za Zarząd Grupy 21-- ei J Hahk Prezes J GorZycPkioiSKekr
" " "'S1i-- '
ZARZP GB l3tejZPwKSUpBURY0HT
Zasyła VS7v!ł1-i-m
n-lm-l-r~
: i i -- i_ r7nT
W esołych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwe
-- — 9--
J Szponarski '
-- - —ł
GRUPA Z P w K RREST0H ONT
?oedzdeenLnenŻyCZSnia W?s°Wi Świąt- - Bożego iNa-- Sj °rf Szczęśliwego i Pómi-Slnego7Now- e-
MłodSy pSftT : Gron
''-- 1161 Weteranom i Uchodźćon! °k°hCy'
Administrnnir n „''rT
CR0WLAHD WELLAfiD
rotzenH !wiejSZą życzenia iwiat5i3ozego iNa-oknSaS°- we combSSRLókuŁi]polloSniiWSelI1and zasyła: lOrgąhizacjó- m-ząrząd':
dómu !polskiego
WELLAND}ONT:
i
M
6-- a
jiuijy ćjrwn s
—
i
:v
" W
m
m
--"y- jif u-- vj
ry
Co?
h& m
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 25, 1949 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1949-12-25 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| Identifier | Zwila000451 |
Description
| Title | 000204a |
| Rights | Licenced under section 77(1) of the Copyright Act. For detailed information visit: http://www.connectingcanadians.org/en/content/copyright |
| OCR text | m i 4 &M wm & tr- - ip -r- :' -}F SSSSpjTjęfljnBPPrf -- - ' fi„jMł-'"-- "'f- ~ z ?"V 0 i 'STRONA- - '4ta "ZWIĄZKOWIEC" GRUDZIEŃ (DECEMBER) 25 —1949 Nr 52 lei WA 8151 "ZWIĄZKOWIEC" Teł WA 8151 PubUshed' for EveryiSunday by POLISH ALLIANCE PRESS LIMITED Organ Zw Pol wKan Wydawany przez Dyrekcję Prasowa Hgdaktor' Jerzy GlzycfcL Redakcja Rękopisów nie-zwrac-a PRENUMERATA: Roczna Kanadzie $250 Półroczna $150 kwartalna : $100 71' Stanach Zjednoczonych Polsce i reszcie Europy : S300 Pojedynczy numer' ' - 06 £młapa adresu (stary adre3 konieczny) 05 Adres: "ZWIĄZKOWIEC" 700 Queen St W — Toronto Ont —mi n — Authorlzed as śecond clas3 mail Post Office Dept Ottawa roseas oblęzema Przyszedł wreszcie wie czór wigilijny O' pierwszej gwiaździe zamigotały świa- - 4wiatła i awiatetłka w całej fortecy Noc była spokojna mroźna leczpogodna Szwedż cyiżołnierzc kostniejąc z sim na na szańcach spoglądali z dołu na czarne mury medośtę pnej fortecy i na myśl przyr chodziły im ciepłe mchami s utkane chaty skandynawskie --żony "dzieci choinkowe drzew ka' płonice od świeczek i nie jedna żelazna Ipierś wezbrała westchnieniem żalem tęskno tą]] rozpa'czą A w twiedzy tyrzy stołach okrytych 'sija- - 'nernioblężeni łamali się opłat Taćm'Cicharądość płonęła na wszystkich twarzach bo każ ly miał poczucie pewnośćpra (wie(żecza3y niedoli min-- } już oryćłiW —T Jutrdszjturm jeszcze ale tó Jużrostatni — powtarzali 'sobiclęśiężai żołnierze Ko- - miilBógiśniicrć zapisze niech wdzięku jv że iprzedteminabo- - iżeństwanzażyć mu pozwoH i tyjńrfpewriiej bramy ńiebie- - fekiemu]]btwórey]bó kto 'w '"dzień] Bożego 'Narodzenia za 'wiaręjzginiełitendochwały jfrzyjcty'byćnuisi " ~ży'czyltj sobie ] tedy wzajem ''pom£śhióśći[ "długich] lat'(lub niebieskiej !korbnyitakauIga tspadhu ][na' £vsżyslkieserca jakby] jtiż bieda] minęła _ - ibyłójprzy-iprzeorz- e jedno kraesło'próżneiprzed nim stał tAlerz' ildórym] bielała - paczka} 'opłatków] niebieską vstązKą:0Dwiązana Gdylwszyscyizasiedli owe- - tgofzaśmiejścanikt nie zajął pańTmieczhiklrżekł': " Widżę'' ojcze "wjelebny żbistarym' zwyczaj cni" i dla za gdrskichpanow: -- miej sce jeśt goujwer ) ilNie: dla 'zagórskich to mW 'panów-- — odrzekł' ksiądz Au- - H trusty'u v —riaie uiawspomma-- M yńegó "owego młodzieniaszka pi któregośmy : t jak: syna ' wszy-IP- i 'fscytkochąliaj którego dusza Wiz patrzy tcraz]z uciecha na nas pk-fżjsśm- y' pamięć" 'wdzięczną ó jiiuifuawiuwaii! _ ~]Dla7Boga'— rzekł miecz &ii "nuc: sieradzki lemm tern srhu niż: nam:--] Słuszna wihniś fe3ny'muAy-dzicczńość- ! ' Wl ICsiądz 'Kordecki imiał -- łzy w ¥ oczacn a pan Czarniecki o- - %: swał śie: O mniejszych w kronikacli jnsząJeśli mi Bóg życia po- - is wvu KLUKoiwieit spyta mnie fe Yppźniejktóry byłmiędzy wa- - fe --mi żołnierzem- - starożytnym oonaterom równy (powiem: iBąbinićz 1 — On sia nie nazywał Bi- - Ifjinicz! —odrzekł ksiądz Kor decki --rr Jak to nie nazywał sie 58jf- - naumicz j §£' — Od flnwiin viorl710lnrv1 pyllCffo Prawdziwe nazwisko ale llpod 'tajemnica spowiedzi I llPP!ero yychódząc ))rzeciw fołiOweiMKolubryiue rzekł 'mi :tesuj zgme niecnaize wne- - feucząiJctom iest ażeby uczci fe}]wą-- : sława przy moim nazwi- - Krfsku-zosta- ła i dawne jrrzechv IWrta'rłą- - Poszedł- - zginął vięc Slrafteriiz mogę'' waćpanóm" powie- - --iT ' aziec: to hvł wK— micic 1 Mrc:tłvi—m- -ir- 1c'1i'Óc'!w' --l—i-te' wzaslkcirz- ynkranpastlnwnour-y'- awszysU-z- a czuprynę pan k"VyiruecKi -- Tak jest! Tak laska Bo u-z-ąi menia serca I Sjfcc-swr''"- !' ""! xei7 roiu- - micmjze on się pocljął tej vy rprawyi Teraz rozumiem skąd iiSICtakniitnTirJITlfl wnim hi-n- - v v -- --- : — v- - :::'-- i ła - sKąa? ta ortwaira która ISyRzyśtkich1 " '-nrź-ewyz szał! Jr&urai:c:i ' 'Kijm'icic!- w straszny tł : :- - - Ift-TTInacz-ei tro odtiid sławiń iMlftclżie" nie "tylko Litwaj ale --SsiTirill i-TJTrt- TrtiTTrłMrłIti- SSlPiTfrOn '-to- Tias pierwszy o- - traei' ilJrzeo wrzeszczowi-yżernlj- " ' ' - - -- - Mmmmii ' t [ Lfł iJMCgrjH-nF- i I ''fi ' i Administrator K_ J Mazurkiewicz w w '_ ip-- i" o — Z jego to przyczyny bra myśmy dość wcześnie zamknę li i przygotowania uczynili! — On pierwszy Szweda z łuku ustrzelili — A ilu ich z armat na-ps- uł A de Foissisa kto poło-żył? — A owa kolubryna! Jeśli nam nie strach jutrzejszego szturmu Irtóż to sprawił? — Niechże każdy z czcią wspomina i wysławia gdzie może imię jego ażeby spra: wiedliwość się stała — rzekł ksiądz Kordecki- - — a teraz wieczny 'odpoczynek racz' jmi dać Panie! — A światłość wiekuista niechaj muświeci — "odpowie dział jeden chór głosów — Wszelako dziwno mi to — rzekł'pan miecznik- - sieradz ki — że Szwedzi nie pochwa-lili się jego śmiercią f Ksiądz Kordecki west-- chnął: — Musiały go prochy na miejscu rozerwać! — Dałbym' sobie rękę u-ci- ąć żeby żył — krzyknął pan Czarniecki ( Ale' żeby taki Kmicic po-zwolił się prochom wysadzić! (— Dał swoje życie za "na-sze] — odrzekł ksiądz 'Korde-cki j f i — Toj pewno — odppwie-dzSa- ł rriliecznik-- T- pe gdyby ta kojubryna leżała jeszczema 'szańcu nie Imiyslajbym Itak wesoło o jutrze {- - 'Jutro Bóg-na- m da nowe zwycięstwo! —r rzekł ksiądz Kordecki — albowiem (Arka Nóego jiie może zatonąć w potopie O północy żołnierze 'szwedz cy ]uslyśzeli płynącą łagodnie z wyniosłości tony organów ijotem głosy ludzkie dołączy-ły się do nich potem dźwięki dzwonów i dzwonków Wese: 'e' otucha' i" wielki spokój by ły w tych dźwiękach i tym ''viększe zwątpienie tym wiek 3ze uczucie niemocy ścisnęiło ierca szwedzkie żołnierze polscy spod ko-mendy] Zbrożka i Kalińskiego ]iie pytając o pozwolenie 'po-deszli pod sanie mury Nie mszczono ich do środka w o- - awie jakowej zasadzki któ ą noc mogłaułatvvićlecz po woiono stać blisko przy 'mu-cach Oni też zebrali] się całą ♦romadą Jedni poklękali na 'niegu inni kiwali żałośnie Tłowamlit' wzdychając nad ylasną dolą albb bili się w ńersi ślubując sobie popra-v-ę a wszyscy słuchali z roz-osz- ą i ze łzami w oczach mii yki i pieśni wedle starożyt ego zwyczaju śpiewanych Tymczasem strażnicy na nurach- - którzy nie mogli być r koscieue chcąc sobie ową tratę-- v wynagrodzić poczęli ikżc śpiewać T wkiótce roz- - gla się po cichTn okręgu nurów kolęda: x W żłobie leży Któż pobieży Kolędować Hiafcmu? Nazajutrz po południu huk ""ział zgłuszył na nowo wszy-stkie inne 'odgłosy Szańce ile '""di było zadymiły zaraz zie nia drżała w posadach: lecia H' po staremu na dach ko-ścielny ciężkie faskule i bom iy i granaty i pochodnie w ury oprawne lejące deszcz roztopionego ołowiu i poćho-Ińi- c bez oprawy i sznury Nigdy- - huk nie był tak nie- - istający nigdy dotąd taka fa a ognia i żelaza nie zwaliła 'ię na 'klasztor lecz między ciałami szwedzkimi nie bvło wej kolubryny którą' sama eana mogła pokruszyć mur Avj'Jomy potrzebne do ataku uczynić Zresztą oblężeni tak już przyyykli' do ognia tak każ- - dynyiedaiał co mu czynie na leży kżęi bez komendy obrona szłav zwykłym trybem Na ógień:vodpowiadano ł "ZVI4ZK0W!EC" Organ prasowy Związku Polaków w Kantidzie zasyła najserdeczniejsze jżyczieiUa świąteczne $ Noworoczne Zarządoiin Głównemu Związku wszystkim związkowym Ciałom Nadzorczym i' Członkom wszystkich Grup związkoioych Kołom "Polek Gronom Młodzieży Kółkom Teatralnym i innym podobnym zespołom zańązlcowym wszy-stkim swym czytelnikom i całej Polonii w Ktiua-dz- ie Róiunocześnie "Związkowiec" wyraża swe' szczere unanie ustępującej Dyrekcji Prasowej 2 jej energicznym i oddanym interesom wydaw-nicjti- ua przewodniczącym p W Wołoszczakiem na czele oraz wita nową Dyrekcje Prasową pod ' przewodnictwem doświadczonego działacza zwiąż kowego p Sługoclćiego gniem na pocisk pociskiem jeno wymierzonym trafniej bo spokojniej Pod wieczór wyjechał Mu-ller aby przy ostatnich bły-skach zachodzącego słońca skutki obejrzeć i wzrok jego spadł na wieżęi rysującą się spokojnie na tle" błękitu: :— Ten klasztor wiele wie'1-kó-w stać będzie! — zakrzyk-nął w uniesieniu — Amen odpowiedział-spokojni- e Zbróżek Wieczorem zebrała się znów w generalnej kwaterze nara-da jeszcze posępiiejsza "niż zwykle Zagaił ją sam' Muller —7 Szturm dzisiejszy — { rzekł — żadnych me przy-niósł rezultatów Prochy na-sze się kończą lud zmarniał w połowie reszta' zniechęco-na klęski nie zwycięstwa wy-gląda Zapasów(już nie ma-my posiłków nie możem się spodziewać — A klasztor jako pierw-szego dnia oblężenia niena-ruszony stoi! i — dodał Sadów ski —: Co nam pozostaje? — Hańbą! - — Odebrałem rozkazy — rzekł generał — bym prędzej kończył lub odstąpiła szedł do 'Prus — Co nam pozostaje? — powtórzył' książę Heski Wszystkich oczy zwróciły się na Wrzeszczowicz# ten zaś rzekł: — Katować honor ! — Honor uratowali tyl-ko polegli! — rzekł' Sadowski Muller począł "tracić zimną krew: — I ten klasztor stoi tam jeszcze? Ta Jasna Góra ten knirnlik? I ja go nie zdobyr lem?! I my odstępujemy?? Czary--li to sen czy mówię na jawie ' Wtem Wrzeszczowicz'(głos zabrał i mówił zwolna i do bitnie : — ' Nieraz trafiało się rzekł—- we wszystkich woj-nach że oblężona forteca oku pywała się oblegającym a wówczas ci odchodzili jak zwycięzcy bo ktoskładaokup tym samym zwyciężonym się uznaje Niech ten klasztor "złoży nam jakikolwiek okup wów czas niktnie:powie żeśmy go zdobyć nie mogli jeno żeśmy nie chcieli — Ale czy oni się zgodzą? — spytał książę Heski — Moją głowę w zakład stawię -- T-' odparł Weyhard — i więjćej nadto: mój honor żołnierski ! Muller zwrócił się do Wrze szczowicza go im luenyK_i_o_iiwieK w życiu chwilę przybyłem z przyczny waszycn rad panie hrabio j]ednak za tę ostatnią dzięku-ję i wdzicjezność zachowam Wszystkie piersi Iżeiodet- - chnęly Rzeczywiście nie mo gło JUZ Chodzie O en irnipcrn jak wycofanie- - sie z hono rem Nazajutrz w dzień święte go Szczepana oficerowie zgro nuiuzm się co ao jednego aby wysłuchać odDowiedzi ksie d'z'a Kordeckiegona list "Mullę Który ODejmowaj propo- zycję okupu był wysłany od rana Przyszło dlusro czeknć MiilJ ler Udawał yesołość ale przy um: uyi wiaocznyw jego twa rzy JNiKt z oticerów nie --mógł usiedzieć na- - miejscu Wszy- stkim serca biły niespokoinie Książe Heski i SarWsl--i latali pod ćknemMrozmavia- - jąc ii cicna — Co waszmość myślisz? Zgodzą się? — zapytał pierw szy 1- -t Wszystko za tym mówi re się zgoaza -—- -Boję sie tvlkb ezv o--pi rnerame za wiele zażądał " fii=iiiŁżiSedatóEaiS! — Ile zażądał ' — Czterdzieści tysięcy tala rów od mnichów a dwieście od szlachty — No ale w najgorszym razie będą sie chcieli potar-gować — Ustępujmy na Boga u-stępu- jmy Gdybym widział że nie mają pieniędzy wolał-bym im ze swoich pożyczyć byle chociaż ż pozorem hono-ru pozwolili nam odejść Lecz tymczasem huk wy- strzałów przerwał im dalszą rozmowę: —Co to? Strzały z fortecy? — krzyknął Muller I zerwawszy się jak opęta ny wybiegł z izby Wybiegli za nim wszyscy i poczęli nadsłuchawać Odłos regularnych salw dochodził istotnie z 'fortecy — 5Dla Boga jakie to może mieć znaczenie? Biją się w środku czy co?! — wołał Mul ler — nie rozumiem! — Ja to waszej dostojności wytłumaczę — rzekł Zbrożek — Dziś 'święty Szczepan i-mi-eniny] panów Zamoyskich ojca i syna na ich to cześć strzelają ! Wtem i okrzyki wiwatowe doszły ż fortecy a za nimi nowe salwy "— Dość mają prochów — Irzekł ponuro Mulleir — {To nowa dla nas wskazówka Lecz los nie oszczędził mu i drugiej bardzo bolesnej wskazówki sf0tó żołnierze takjuż byli zniechęceni i na duchu upadliIr że ha odgłos strzałów fortecznych oddzia-ły pilnujące" najbliższych szańców opuściły je w popło-chu Muller widział cały jeden regiment wybornych strzel-ców ' śmalandzkich który w "zamieszaniu schronił' się aż poci jego kwaterę- - słyszał tak że jak oficerowie powtarzali między sobą na ten widok : -- -- Czas czas czas odstą pić! Lecz powoli "J Uspokoiło się wszystko jeno wrażenie 'przy] gnębiające zostało Wódz" a za nim podkomendni weszli znów do izby' i czekali czekali niecierpliwie 'nawet nieru-choma jak dotąd twarz Wrze szczowicza zdradzała riiepor kój Na koniec brzęk ostróg rozległ siej w„sieni i wszedł trębacz- - cały ' zarumieniony 'od mrozu z] wąsami okrytymi szronem oddechu — Odpowiedź1 z klasztoru! —rzekł —ióddajac sporą pacz kę owiniętą w chustkę kolo-rową związaną' sznurkiem Mullerowi drżały nieco rę ce i wolał przeciąć sznurek i puginałem niż odwiązywac — Niejedna ciężka cięższa I zwolna Kilkanaście par x i: _j i -- i o a oczu utkwionych było nieru chomo w paczkę oficerowie oddech wstrzymali General odwinął jeden skład chusty ' drugi trzeci i (Hwijał coraz spieszniej aż wreszcie na stółwypadłaacz ka opłatków' Wówczas pobladł i choć nikt nie potrzebował objaśnienia co znajdowało się w' chustce fj rzekł: i — Opłatki ! I — Nic więcej? — spytał ktoś z tłumu — Nic więcej ! — odpowie dział jak' echo generał Nastała chwila milczenia przerywana głośnymi odde chami czasem też rozległ się zgrzyt zęt)ów czasem trzaś-niecie rapierem — Panie Wrzeszczówicz !— rzekł wreszcie Muller strasz-nym i złowrogim głosem — Nie ma go już! — od-powiedział jeden z oficerów I znów nastało milczenie Natomiast w nocy zapano-wał ruch w całym obozie Ledwie światła dzienne zaga sły słychać było głosy ko mendy przebieganie znacz- - nych oddzialóiy jazdy odgłos kroków piechoty rżenie koni skrzyp wozów głuchy turkot dział zgrzyta-nie żelastwa dźwięk łańcu-chów szum gwar i wrzenie Z wieczora niebo zawlo-kło się chmurami i począł pa dać śnieg Gęste jego pła-ty przesłaniały świat' Około piątej w nocy wszystkie od glosy ucichły lecz śnieg padał coraz gęstszy Pokrył cały klasztor i kościół jak gdyby go chciał okryć przed wzro kiem otuhe i o-dsłonić przed ognistymi poci-skami Nakoniec poczęło szarzeć i ["dzwonek ozwął się już na ju trznię gdy żołnierze strazu-jąc- y przy południowej bra-B-- te usłylszeji parskanie ko-nia: Przed bramą stał chłop ca śniegiem zanim widać było na wjazdowej dro dze niskie małe sanki drew-niane zaprzężone w chudą i poszerszeniałą szkapę Chłop począł "zabijać" ręce prześtępować z nogi na nogę i wołać: —Ludzie a otwórzcie tam! — Kto żywię? — zapytano z murów — Swój ze Dzbowa] Przy wiozłem dobrodziejom zwie-rzynę- j: — A jakże cię to Szwedy puścili? — Jakie Szwedy? — Którzy' kościół-oblegaj- ą — Oho nie masz już nija:' kich Szwedów! — Wszelki duch-Bog- a chwa li! Odeszli? — Juże za nimi i ślady za sypało Wjtem (gromady 'łyczków i chłopów na dro-dze jedni jechali konno dru-dzy szli piechotą a wszy-lsic: y z daleka już wpłać zaczę — Niemasz Szwedów! Nie masz ! Wieść pibrunerri rozbiegła się w-okrą- g żołnierz donadli dzwonów uderzyli we wszy-- j stKie jaKDy na aiarm Pod wórzec zaroił się zakon-nikami szlachtą żołnier-- stwem niewiastami i dziećmi Radosne okrzyki rozlegały się dokoła r Jedni wypadali na mury aby pusty obejrzeć o-b- óz inni wybuchali śmie-chem lub' szlochaniem W kilka godzin później 'pełno by ło ludzi nd pochyłości i -- na dole pod górą Bramy klasz-toru otwarły sig szeroko jak zwyczajnie bywały przed woj ną otwarte jeno wszystkie dzwony biły biły a owe gło-sy' triumfu-ileciał- y w dal i słyszała je cała Rzeczpospoli ta Śnieg zasypywał ciągle śla dy Szwedów H Sienkiewicz Potop CZY WYSŁAŁEŚ JUŻ DOLARA NA FUNDUSZ PACZKOWY DLA CHORYCH POLAKÓW W NIEMCZECH? WYŚLIJZARAZ! ADRES F GRYSZÓWKA 3471 AYLWIN ST MONTREAL męmm§mmmmm% DR AP1TH0HY Serdeczne 'życzenia świąteczne i noworoczne za- syła swym pacjentom i całej Polonii ' - LEKARZ I CRIRURG Godziny przyjęć: '2—4 i'T—9 oraz nozamóvden:a 1 520 Ottawa St = Windsor Ont Tel 3=9393' i — '— " "—- t i PETER SRAYS0N OĘTOMETRYSTA Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku życzy swymPacjentomi Przyjaciołom 'BadąmćzyPoprajoĄim wzroki - "Cpdzieńfodji9 Tdo """"'w 1510)ttawaStrpgqiM vWindsohżont %!"- -: regularnych najezdmkow łyizasypany zaczerniały WACHNA windsor-ski- ej rtłiTVŁJĄJ=SJS3!tolLe 3(i3LlSCjrTSJTSLTY-i_-łw- _ ---w- :' ~" JJ E-- L OKiBffteTSfFwjŁ! Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Ro-ku — wszystkim klientom przyjaciołom i całej Polonii zasyłam życzenia Wesołych Świąt i wszel kiej pomyślności J SW GROCHOLSKI LL B - ADWOKAT — OBROŃCA — NOTARIUSZ _ 156 Yonge Street Toronto Tel EL 8594 GRUPA 2-- ga Z P w K w HAMILTON ONT Zasyła staropolskim zwyczajem serdeczne życze-nia Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Ro-ku Zarządowi Głównemu Związku Radzie Nad-zorczej Radzie Edukacyjnej Dyrekcji Prasowej i wydawnictwu organizacyjnemu "Związkow-cowi" Kołom Polek Gronom Młodzieży związko wym Kółkom Teatralnym i innym Polonii w Hamilton i w' całej Kanadzie Rodakom rozsia-nym po świecie i cierpiącym obecnie w Polsce przemoc ościennego mocarstwa -- i narzuconego przez nie reżimu sprzecznego z pragnieniem Narodu prawdziwej wolności i ustroju demokra-tycznego J PAWĘSKA Prezes Grupy 2-- ej Związku Polaków 10 Kanadzie zasyła serdeczne życzenia Wesołych Świąt i Szczę śliwego Nowego Roku — Zarządowi Głównemu Związku i wszystkim związkowym ciałom Nad-zorczym Członkom Grupy 2-- ej i' wszystkich- - in-nych Grup związkowych Wydawnictwu organi-zacyjnemu Polonii Hamiltońskiej oraz wszy-stkim zrzeszeniom i osobom które współpracowa ły z Grupą 2 -- gą podczas "ubiegłego roku i " I Gen Organizatorka Kół Polek ZPwK życzę Wesołych świąt Bożego Narodzenia Głów-nemu Radzie Edukacyjnej Dyrekcji Prasowej oraz wszystkim Grupom i" Kołom Polek ZPwK-- d MARIA ŻARSKA v ' ' ' '— — — — liii 1 i -- t— h ZARZĄD GŁÓWNY GR0E1 MŁODZIEŻY ZPwK Wesołych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwe go Nowego Roku całej Młodzieży Polskiej zorga- nizowanej w Gronach Młodzieży przy ZPwK życzy - ' ' ' iL? A Ryja Prezes "'"'U i itał''i GRUPA 21-sz- a ZPwK 0SHAWA ONT życzy Wesołych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku — wszystkim człon-kom i członkiniom z Oshawy Whitby i okolicy oraz wszystkim Bratnim organizacjom w Osha-wi- e Również składamy 'życzenia Świąteczne Zarza doyi Głównemu personelowi "Związkowca" i WSZystkim Rnriflknm i TinAO-Arr- ™ SiiniioumA nral byłym do Kanadw - wMuv(nuiłl iliguułYllu PAŁV Za Zarząd Grupy 21-- ei J Hahk Prezes J GorZycPkioiSKekr " " "'S1i-- ' ZARZP GB l3tejZPwKSUpBURY0HT Zasyła VS7v!ł1-i-m n-lm-l-r~ : i i -- i_ r7nT W esołych świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwe -- — 9-- J Szponarski ' -- - —ł GRUPA Z P w K RREST0H ONT ?oedzdeenLnenŻyCZSnia W?s°Wi Świąt- - Bożego iNa-- Sj °rf Szczęśliwego i Pómi-Slnego7Now- e- MłodSy pSftT : Gron ''-- 1161 Weteranom i Uchodźćon! °k°hCy' Administrnnir n „''rT CR0WLAHD WELLAfiD rotzenH !wiejSZą życzenia iwiat5i3ozego iNa-oknSaS°- we combSSRLókuŁi]polloSniiWSelI1and zasyła: lOrgąhizacjó- m-ząrząd': dómu !polskiego WELLAND}ONT: i M 6-- a jiuijy ćjrwn s — i :v " W m m --"y- jif u-- vj ry Co? h& m |
Tags
Comments
Post a Comment for 000204a
