000827 |
Previous | 20 of 56 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
UMMSM-5SH!a- iS Wj&fraffiTOfiŻtefifaj ' ™?"&'ii&? & #&%&' - Mtt MMMMMI flfai wi i &iróni$mróMMtf) ' f j w ł - m ''r v'i vi w łif - " s?5 wm r-- J€ 'm II €'_ 2yCZenia vvvvv#v#vvvv#vvvv#VV#v#VVivvM[ K PRZYJEMNYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO i k ta o: HS Ś 1242 Dundas St W t Tel 531-10- 06 k3 S SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH ŚWIĄT £ l POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU składa Dnipro Fuel Oil Ltd j§ Czyścimy "furnesy" swoim ©odbiorcom oliwy oraz do-- Ł starczamy oliwę opałową uesfuga w goai S Toronto Tel 236 jS Hamilton Tel 549 U o HVWW V VVMM$V WV VVUVVV J K s jfc 459 Tel Z NARODZENIA Z NOWEGO S da Ont 531-161- 1 a? SE ąj-- t W " WTJ '' UfcWJWftJC 71 83 Six Rd jjjg M 905 St dl s 91 ) Toronto 15 Ont 31 W Toronto 9 $ WESOŁYCH NARODZENIA to i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU życzy : ROGERS TorOIltO MEAT PRODUCTS iffMI DAIRY DOSTAWA MLECZNYCH WYROBÓW DO DOMU SKLEPÓW RESTAURACJI Rogers Road — 654 — E — ff9i&Sj&SSSSSWSS'ftr'& % WESOŁYCH NARODZENIA % f£e SZCZĘŚLIWEGwO ®NOWEGO Qw KARL'S BUTCHER & GROCERY § £ Właściciel JARZĄBEK jS w Posiadamy na zawsze SVfi impowrtłoawsnaengeo z Polski i iartykuły oraz Hf5t 0& 105RoneesvallesAve Tel 531-16- 22 JK WESOŁYCH NARODZEMA O V I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 85 wizuilliiin swoim Jstienlom i odo! HURTOWNIA KRYS-POUMPORTCOL-TDf Właściciele: K i G a hurtownia' która importuje 'A żywność słodycze oraz inne artykuły z Polski $HS Dostarczamy do wysyłamy 9 "" na teren całej "A 3 2775A Dundas St 2 Tel 766 $$©'VVVAVWVS$$W'WM WIĄZANKĘ ' W RADOSNYM BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚCIA W ŻYCZY FRANK ROKU S Toronto 'fi MKSfc?-- Point 1755 Barton 9634 -- I 1 orcom 2058 ŚW4T BOŻEGO ŚWIĄT BOŻEGO ROKU KAROL składzie świeże mięsa A wędliny wyrobu smaczne świeże Europy spożywcze 8 ŚWIĄT BOŻEGO ŻYCZY OLCZAK Jedyna polska sklepów O ŻYCZEŃ DNIU DUŻO NOWYM ROKU BOŻEGO 2232 Kanady LYNETT LTD FUNERAL HOME Grzeczna obsługa w potrzebie Obszerna i nowoczesna kaplica 3299 Dundas St W — Tel 767-117- 6 Toronto 9 Qrif - -- & t- - e - - - - I i A W Janusz A Ihnatowicz Pierwszy dzień Zaolzie p' owPorólackiło dWoęgier dwa bratanki Przez stację odbył się przejazd Horty-eg- o i prezydenta Mieliśmy chorągiewki i nauczyliśmy się wołać Eilen Także kwia-ty podano panom do okien salonek Rydz-śmigł- y przy tym pocałował moja siostrę Także szkoła była w nowym budynku a ja przez okno na-szej nowej i postępowej kla-sy wyrzuciłem kosz na śmie-cie wprost na płomienne lo-ki naszej pani przełożonej i właścicielki zakładu z Ligę-zów niestety ostatniej Czy to były jej własne włosy czy peruka było przedmiotem nigdy niezaspokojonej cieka-wości całej szkoły bo nikt nie miał odwagi nagle przy-skoczyć i pociągnąć co było na tajemnych naradach w czasie przerw podane jako je-dyny pewny i niezawodny sposób Może pewny i nieza-wodny ale jakże dla ekspe-rymentatora niebezpieczny Więc ja ten koszyk dla ja-kichś już w mrokach przesz-łości zagubionych powodów buch przez okno koronując Pannę Ligęzównę w sposób pewnie nie całkiem królew-ski Dochodzili ale nie do-szli Dziś dopiero po latach ta straszna tajemnica została zdradzona jako że wspom-niana pani przełożona od lat na lepszy świat się przenio-sła i — jak można przypusz-czać — dowiedziała się okrut-nej prawdy: jeśli mnie do tej pory nie uznała za stosowne zgładzić jakąś nadprzyrodzo-ną metodą a przynajmniej straszyć permenentnie widać nie bardzo jej zależy Na religii czytaliśwy "Lwy Alkazaru" jako że ksiądz prefekt był patriotą i anty-komunis- tą Ciekawsze to by-ło od katechizmu Strumienie łez zostały wylane nad ty-mi bohaterskimi obrońcami świata przed czerwoną zara-zą Potem szkoła się skończyła i zaczęły się wakacje Ale w tym roku nie było wyjazdu Bo w ogóle na świecie i w domu było dziwnie Były jaz-dy biegania i szeptania Wszyscy gdzieś coś ważnego robili Mama była wielce ofi-cjalnie zajęta czymś co się tajemniczo i okropnie ważnie nazywało EWAKUACJA Nie bardzo wiadomo co to miało być ale gdzieś leżało na po-graniczu "Ogniem i mieczem" i "W pustynie i puszczy" W każdym razie nadzwyczaj-ne Siedzieliśmy więc w mie-ście Tyle że od czasu do cza-su wywożono nas poza ko-szary na Zaciszu gdzie na łą-kach piaszczystych i na wios-nę pokrytych kaczeńcami sta-ły wielkie a bardzo płytkie rozlewiska Wesoło tam by-ło a bezpiecznie Owe olbrzy-mie kałuże były czyste przez-rocze piaskowo trawiaste Stały w nich wysokie źdźbła trawy pędziły nad nimi za-aferowane wielkie łątki Moż-na w nich było być okrętami Magellana czy Cooka wędru-jąc tu i tam podpierając się na rękach jak przerosłe ki-janki Dostaliśmy też słomko-we kapelusze z brzegami w kolorowe ząbki i połataną sa-mochodową dętkę Kilka Tazy odwiedziny u ja-kichś znajomych na letnisku w jakimś Poraju czy Żarkach Wczesny wyjazd stękającym p carskie czasy (ponoć!) jeszcze pamiętającym a nieco won-nym pociągiem przez sosno-wy las Potem stacyjka uma-jona w kwiaty motylki i pe-largonie w koszach na latar-nianyc- h słupach Jakieś oso-by czekające na peronie i marsz przez las i piasek i go-rą- c Potem trzeba się było bawić z jakimiś nudnymi dziećmi Ale za to w ciem-nym pokoju był kurczak i chłodna mizeria Ale na co dzień był ogród domem Nasza kamie-nica nowa i ziejąca paszczą bezbramia na ulicę Dalej podwórko ukazem Sławoja przemienione niedawno na dwa rachityczne klomby klombiska raczej i prostokąt betonu Ale za podwórkiem zaczyna! się zaczarowany świat Wielki ogród sad dość zdziczały którego jakimś cu-dem jeszcze nie wyrąbano pod budowę przez kogoś tam dzierżawiony nie bardzo ro-dzący ze starości schodzący się tajemniczym trójkątem w ciemny zaułek zamknięty wbrew sławojowym nakazom o przewiewie wysokim a ści-słym płotem A za płotem wielka tajemnica: nigdy nig-dy tam nie dotarliśmy na-wet nie wiadomo czy to na tym samym świecie leży czy ma jakieś drzwi na normal-ny częstochowski świat łąka pocentkowana w złote mle-cze przecięta tajemniczym torem po którym czasem bardzo czasem niewiadomo skąd i dokąd przesuwała się lokomotywa z paroma towa-rowymi wagonami Tak to więc te ponoć na świecie gwałtowne a wielce upalne dnie płynęły ponad koronami podstarzałych jab-łonek i gruszy A w trawie wśród rzędów agrestów i po-rzeczek kwitło kolorowe jak rycerskie proporce ze sta-rych serwetek malowanych kredkami hałaśliwe jak tłu-mne dzieciństwo życie dzi-kich Ale dziwność świata dotar-ła i do domu Z piwnicy przy-wędrowały skrzynie i zaczę-ły w nich znikać powoli dy-wany i cacka z kości słonio-wej i różne inne rodzinne drogocenności A potem po-jechały na Marymont W do-mu stało się jak przed prze-prowadzką Potem przywęd-rowała poligonowa skrzynia: dziwny drewniany romb któ-ry jak tłumaczono pasował do tyłu wozu taborowego Znów więcej przyjazdów i rozjazdów Kupowanie pu-szek z konserwami Na ok-nach lepiono przedziwne pas-ki papieru Słowo gazy stało się stałym domownikiem roz-mów Uszczelnianie jednego pokoju Także owa tajemni-cza ewakuacja snuła się po opustoszałych pokojach Bab-cia z Zakopanego porzuciła swoje maki i szarotki na pa-stwę niepewnego losu i przy-jechała jak mówiła dzielić wojenny los z nami Babcia z Rakowa nie chciała dobić do rodzinnego taboru Pakowanie Rosły stosy wielgachnych worów i tobo-łów Bo zwykłe filisterskie kufry i skrzynie to czemuś nie nadają się na ewakuację Widać to jest jak z pogrze-bami: ciemne ubranie i wiel-ce fascynująca krepa na rę- kawie (tylko szkoda że tak rzadko jest okazja rodzinne-go pogrzebu i że nie pozwa końca świata lają nosić tego do szkoły niecn oy to jam oiizszy wu-jek lub ciocia" bo wtedy jak nam jedna ze znających się na rzeczy koleżanek tłuma-czyła nosi się żałobę aż przez sześć tygodni — byle tylko nie w czasie wakacji bo by wszystko przepadło) jednego dnia to się wreszcie zrobiła ta ewa-kuacja W pośpiechu przy akompaniamencie przynaglań dyżurnego żołnierza spako-wano resztki zwinięto kołdry z łóżek i z wielkim pożegnal-nym płaczem ówczesnego gar-kotłu- ka całe towarzystwo wywieziono na plac przed Ubezpieczalnią Miały tam być ponoć jakieś autobusy by porwać nas w wielkie nie-znane Ale tymczasem były tylko tłumy skotłowane i roz-krzyczane wojskowych ro-dzin skowyczące psy i dzie-ci ujadające panie i biegają-ce stadka różnych osób wśród stosów piramid alpejskich łańcuchów bagażu Godziny mijały a ewakuacja nie przy-bywała Po całodziennym po-stoju wreszcie niesławny po-wrót w domowe pielesze 1 całe to uroczyste żegnanie mniej uprzywilejowanych mieszkańców na nic Tak się teraz będą z tej EWAKUA-CJI naigrawać! Na dodatek nie można się było rozpakować więc spało sie na gołych materacach ze z lekka zdezolowanymi kana-powymi poduszkami pod gło-wą pod przj kryciem jakichś firanek i resztek antycznych szlafroków Jedzenie — ma-jówka w pokoju stołowym Otwierane puszki mleko skondensowane i wycieczko-wy nóż Takie to były dziwne i pu-ste te ostatnie dni sierpnia Już się z tym koczowaniem we własnym mieszkaniu za-częła nierealność innego cza- - su Nie był to żaden koniec wakacji nieodwołalnie suną-cych ku pierwszemu tajemni-czemu zawsze dniowi szkoły ale były to dnie jakby zacza-jone wobec ciemnego poryki-wania wielkiego wiatru dnie otwarte jak stodołowe wrota na coś co się gdzieś wlokło ciężko a leniwie z przyszło-ści bliżej i bliżej Dnie tak nierealne jak zalepianie okien paskami papieru i dziwne sukienne kagańce niby to przeciwgazowe mas-ki któreśmy z zapałem chcie-li nosić w porę i nie w porę A były to dni cudne zło-ciste Zawieszone w powie-trzu jak drogocenne nici ba-biego lata Ostatnie jakby chwile pięknego snu nim się żałośnie przebudzisz A potem nadszedł wrze-sień Co nam podsunęło w pierwszym momencie obudze-nia wcześnie rano gdy po-wietrze było jeszcze pełne nocnej mgły a krzewy rosy świadomość wojny? Czy hu-ki jak może mylna pamięć podsuwa? Czy może ten sam instynkt który psom i ko-tom daje znać o nadejściu śmierci ich panów? Wcześnie znaleźliśmy się w ogrodzie (my — dzieci) Czy dlatego że pod drzewami to niby bez-pieczniej? Czy dlatego że aż nas roznosiło z podniecenia? Chowaliśmy się pod drzewa-mi maski w pogotowiu a wewnątrz od żołądka do gaT-dł- a i„z powrotem spacerowa-ły karawany łechcących mró-wek ni to strasznych ni to mebli po w i czy rozkosznych jak u drzwi ciemnego pokoju czy przed cmentarną bramą o zmroku Syreny huczały raz tak raz inaczej Nad miastem latały jakieś samoloty Sąsiadki z kamienicy koczujące w sa-dzie razem z nami wedle so-bie tylko znanych znaków od-różniały nasze od ichnich i zależnie od tego wybiegały między grzędy marchwi wy-machując i patriotycznie chustkami i sza-likami lub wciskały się pod najgęstsze gałęzie pchając nosy w różne aparaty lub w wygrzebane w ziemi dołki jako że jakoby ziemia ma fil-trować te gazy A raz po raz pośród agrestowych szpale-rów leciały jęki i narzekania i błagalne litanie do wszyst-kich co ś iętych Szybko też zaczęły krążyć zawsze i naj-nowsze wieści Jasna Góra całkowicie Obraz spalony albo dawno już wykradziony przez Pauli-nów (i co my bez naszej p-atronki) Od nas nie było widać wieży więc z wielkim zapałem sobie ruinę tej znajomej świętości W mieszkaniu działała babcia Mama w mieście wciąż jako dowódczyni tejże ewakuacji Byliśmy więc waż-ni w kamienicy i Wreszcie koło połud-nia chyba znaleźliśmy się na dworcu towarowym gdzie stał długaśny pociąg złożony z przedziwnej zbieraniny wa-gonów Dostarczono nas i babcię i górę tobołów i sta-liśmy na tym — jak nam zawsze twierdzono — najbar-dziej narażonym na naloty miejscu czekając godzinami na załadowanie To jest owa odwrotna strona urzędowej ważności Podczas gdy różne wojskowe panie (wszystkich stopni) walczyły jak lwice o miejsca dla siebie dzieci i psów w lepszych wagonach a w przerwach gdy zarycza-ł- y syreny i rozległ sie ciężki huk samolotów oddawały się masowej histerii my staliśmy wśród naszych J bagaży bojąc się zo-stać na peronie i bojąc się odejść Kotłował się tłum po kocich łbach dworcowego te-renu jacyś oficerowie coraz to dopadali żegnać się Coraz bardziej straszliwe wieści o tuż tuż o je-go wobec rodzin latały jak furie wzdłuż wagonów Wrzask i płacz stał nad tym jak chmura brudnego pyłu A gdzieś w głębinach tego wszystkiego była nasza ma-ma coś tam o coś tam dla kogoś z kimś walcząca wydawał się pękać od rzeczy dzieci i psów Południe z wol-na się nachylało A myśmy wciąż stali i czekali Pewnie by nas i zostawili Wreszcie zjawiła się i mama i jacyś żołnierze poczęli szukać dla nas miejsca Nie było to łat-we Ostatecznie kogoś tam ścieśnili komuś nawymyśla-l- i i się w (jedna ławka przy wejściu do mocno woniejącej i bardzo rychło w podróży całkiem zatkanej ubikacji) w z lekka zdezolowanym wagonie na na str 13) ss WESOŁYCH ŚWIĄT I NOWEGO ROKU życzy owym przyjaciołom znajomym i całej ROCHESTER FURNITURE CO LTD 423 COLLEGE ST TORONTO 2-- B ONTARIO TEL Myron Gerus i Dejnega właściciele Największa ukraińska firma w Najlepszy wybór cenach najniższych Toronto przekonacie'sięt prawda entuzjastycznie improwizowane przeciwgazowe popularniejszych najprawdziwsze zbombardowana wyobrażaliśmy przyległoś-ciac- h bombowo-gazowe- j nieprzyjacielu okrucieństwach wojskowych organizująca Pociąg roztasowaliśmy pół-przedzi- ale przed-potopowym dale-(Dokończe- nie SZCZĘŚLIWEGO klientom polonii 364-143- 4 Nick meblowa Kanadzie Zajdźcie I --Th C & TT-Jł- - ' ~--- n ♦--- o iA?5Aift-- - v AVJAVAVK &&&&? L"V Życzenia z Toronto :? VVVVVVV#VV'VVVV''VV nT- - BI WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA SO i POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU 7Z żtji-:t-j Aucnlru i cafcj polonii 1 OPEN WINDOW BAKERY 'i c Do wynosu kawa i różne kanapki W1l° Zawsze świeże dostarczane 3 razy dziennie W pieczywa Doskonałe Torty Ciasta Serniki i Makowniki itd Również na składzie inne jfl i importowane towary spożywcze W 389 Roncesvalles Ave JjS (Jeden blok na południe od Howard Park) # Toronto 3 Ont — Tel 531-899- 3 VVVVVV#VVVVVVVVVVVVJ u OI n i u NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE 1 NOWOROCZNE ZASYŁA Mieczysław Zaleski K WV'V'V'VV'JW' Wo WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ZYCZUN ildailci swej Klienteli i całej oloiiii cft HELEN DELICATESSEN N HLADUN właściciel g smakosze! pierożki kapusty Gołąbki wspaniale wszystko własnego 1500 Ouoon St W 0róg Sorauren i Queen $j MIKĘ IVAN s Mvcj '"teS? 9s hi 9i9£ EHSqKSSB $ VVVVVVVVVVV''V °fi ći £ — Toronto Ont Tel 532-321- 0 W 368- I 1 & JEANNET wspólnicy n 58 1 Uwaga Pyszne z mięsa i kartofli smażone kury bigos ciasta torty serniki — wyrobu !£ KileMi WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 1 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU składa OAK LEAF STEAM BATH 218 Bathurst St — Toronto Ont 1 Tel 8O0Ua!g8£%$$$!m£$£i I Serdeczne życzenia Wesołych Swiqt i Szczęśliwego Noioego Roku życzy swoim Klientom 1 THE CATTLEMAN OF FARKDAŁE CHUCK sTsr' 2424 9 Najlepsiei akosci mięso! £ Najlepsza obsługa! Najniższo ceny! ? °S 1550 Queen St W — Toronto 3 Ont & 0 Tel 537-845- 4 0 jr życzenia świąteczne i Noworoczne składa IDEAŁ BARBER SHOP t„ Polskie Kartki Świąteczne i na inne wszelkie A okazje Bogate — Atrakcyjne — Okazale — Q u Artystyczne kalendarze ścienne cfi S Prezenty na święta — urodziny — wesela w? & Właściciele: JAN i ANNA KLICH nimmu i A NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA JJ ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE g ZASYŁA NEW-WA- Y Plumbing & Heating Co Ltd 3S? Wwszyeklokineywparnaecenaktayncahlmiziaacsytjnie z i gowgarrzaenwcająlne A 55 1402 Dundas St W — Toronto Ont g Tel 535-665- 4 g 1 Wiktor W KRUPOWICZ śg1L 4UWETST0OWN REAL ERSETAALTTEOR& INSURANCE LTD #£ -- FIRE -L- IFE-INSURANCE S ŻYCZY KLIENTOM I CAŁEJ POLONII 'A J POGODNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA S 0 I POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU % 268 Roncesyallcs Ayc Tel 533-857- 3 Ę
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 14, 1973 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1973-12-14 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2001058 |
Description
Title | 000827 |
OCR text | UMMSM-5SH!a- iS Wj&fraffiTOfiŻtefifaj ' ™?"&'ii&? & #&%&' - Mtt MMMMMI flfai wi i &iróni$mróMMtf) ' f j w ł - m ''r v'i vi w łif - " s?5 wm r-- J€ 'm II €'_ 2yCZenia vvvvv#v#vvvv#vvvv#VV#v#VVivvM[ K PRZYJEMNYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO i k ta o: HS Ś 1242 Dundas St W t Tel 531-10- 06 k3 S SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH ŚWIĄT £ l POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU składa Dnipro Fuel Oil Ltd j§ Czyścimy "furnesy" swoim ©odbiorcom oliwy oraz do-- Ł starczamy oliwę opałową uesfuga w goai S Toronto Tel 236 jS Hamilton Tel 549 U o HVWW V VVMM$V WV VVUVVV J K s jfc 459 Tel Z NARODZENIA Z NOWEGO S da Ont 531-161- 1 a? SE ąj-- t W " WTJ '' UfcWJWftJC 71 83 Six Rd jjjg M 905 St dl s 91 ) Toronto 15 Ont 31 W Toronto 9 $ WESOŁYCH NARODZENIA to i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU życzy : ROGERS TorOIltO MEAT PRODUCTS iffMI DAIRY DOSTAWA MLECZNYCH WYROBÓW DO DOMU SKLEPÓW RESTAURACJI Rogers Road — 654 — E — ff9i&Sj&SSSSSWSS'ftr'& % WESOŁYCH NARODZENIA % f£e SZCZĘŚLIWEGwO ®NOWEGO Qw KARL'S BUTCHER & GROCERY § £ Właściciel JARZĄBEK jS w Posiadamy na zawsze SVfi impowrtłoawsnaengeo z Polski i iartykuły oraz Hf5t 0& 105RoneesvallesAve Tel 531-16- 22 JK WESOŁYCH NARODZEMA O V I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 85 wizuilliiin swoim Jstienlom i odo! HURTOWNIA KRYS-POUMPORTCOL-TDf Właściciele: K i G a hurtownia' która importuje 'A żywność słodycze oraz inne artykuły z Polski $HS Dostarczamy do wysyłamy 9 "" na teren całej "A 3 2775A Dundas St 2 Tel 766 $$©'VVVAVWVS$$W'WM WIĄZANKĘ ' W RADOSNYM BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚCIA W ŻYCZY FRANK ROKU S Toronto 'fi MKSfc?-- Point 1755 Barton 9634 -- I 1 orcom 2058 ŚW4T BOŻEGO ŚWIĄT BOŻEGO ROKU KAROL składzie świeże mięsa A wędliny wyrobu smaczne świeże Europy spożywcze 8 ŚWIĄT BOŻEGO ŻYCZY OLCZAK Jedyna polska sklepów O ŻYCZEŃ DNIU DUŻO NOWYM ROKU BOŻEGO 2232 Kanady LYNETT LTD FUNERAL HOME Grzeczna obsługa w potrzebie Obszerna i nowoczesna kaplica 3299 Dundas St W — Tel 767-117- 6 Toronto 9 Qrif - -- & t- - e - - - - I i A W Janusz A Ihnatowicz Pierwszy dzień Zaolzie p' owPorólackiło dWoęgier dwa bratanki Przez stację odbył się przejazd Horty-eg- o i prezydenta Mieliśmy chorągiewki i nauczyliśmy się wołać Eilen Także kwia-ty podano panom do okien salonek Rydz-śmigł- y przy tym pocałował moja siostrę Także szkoła była w nowym budynku a ja przez okno na-szej nowej i postępowej kla-sy wyrzuciłem kosz na śmie-cie wprost na płomienne lo-ki naszej pani przełożonej i właścicielki zakładu z Ligę-zów niestety ostatniej Czy to były jej własne włosy czy peruka było przedmiotem nigdy niezaspokojonej cieka-wości całej szkoły bo nikt nie miał odwagi nagle przy-skoczyć i pociągnąć co było na tajemnych naradach w czasie przerw podane jako je-dyny pewny i niezawodny sposób Może pewny i nieza-wodny ale jakże dla ekspe-rymentatora niebezpieczny Więc ja ten koszyk dla ja-kichś już w mrokach przesz-łości zagubionych powodów buch przez okno koronując Pannę Ligęzównę w sposób pewnie nie całkiem królew-ski Dochodzili ale nie do-szli Dziś dopiero po latach ta straszna tajemnica została zdradzona jako że wspom-niana pani przełożona od lat na lepszy świat się przenio-sła i — jak można przypusz-czać — dowiedziała się okrut-nej prawdy: jeśli mnie do tej pory nie uznała za stosowne zgładzić jakąś nadprzyrodzo-ną metodą a przynajmniej straszyć permenentnie widać nie bardzo jej zależy Na religii czytaliśwy "Lwy Alkazaru" jako że ksiądz prefekt był patriotą i anty-komunis- tą Ciekawsze to by-ło od katechizmu Strumienie łez zostały wylane nad ty-mi bohaterskimi obrońcami świata przed czerwoną zara-zą Potem szkoła się skończyła i zaczęły się wakacje Ale w tym roku nie było wyjazdu Bo w ogóle na świecie i w domu było dziwnie Były jaz-dy biegania i szeptania Wszyscy gdzieś coś ważnego robili Mama była wielce ofi-cjalnie zajęta czymś co się tajemniczo i okropnie ważnie nazywało EWAKUACJA Nie bardzo wiadomo co to miało być ale gdzieś leżało na po-graniczu "Ogniem i mieczem" i "W pustynie i puszczy" W każdym razie nadzwyczaj-ne Siedzieliśmy więc w mie-ście Tyle że od czasu do cza-su wywożono nas poza ko-szary na Zaciszu gdzie na łą-kach piaszczystych i na wios-nę pokrytych kaczeńcami sta-ły wielkie a bardzo płytkie rozlewiska Wesoło tam by-ło a bezpiecznie Owe olbrzy-mie kałuże były czyste przez-rocze piaskowo trawiaste Stały w nich wysokie źdźbła trawy pędziły nad nimi za-aferowane wielkie łątki Moż-na w nich było być okrętami Magellana czy Cooka wędru-jąc tu i tam podpierając się na rękach jak przerosłe ki-janki Dostaliśmy też słomko-we kapelusze z brzegami w kolorowe ząbki i połataną sa-mochodową dętkę Kilka Tazy odwiedziny u ja-kichś znajomych na letnisku w jakimś Poraju czy Żarkach Wczesny wyjazd stękającym p carskie czasy (ponoć!) jeszcze pamiętającym a nieco won-nym pociągiem przez sosno-wy las Potem stacyjka uma-jona w kwiaty motylki i pe-largonie w koszach na latar-nianyc- h słupach Jakieś oso-by czekające na peronie i marsz przez las i piasek i go-rą- c Potem trzeba się było bawić z jakimiś nudnymi dziećmi Ale za to w ciem-nym pokoju był kurczak i chłodna mizeria Ale na co dzień był ogród domem Nasza kamie-nica nowa i ziejąca paszczą bezbramia na ulicę Dalej podwórko ukazem Sławoja przemienione niedawno na dwa rachityczne klomby klombiska raczej i prostokąt betonu Ale za podwórkiem zaczyna! się zaczarowany świat Wielki ogród sad dość zdziczały którego jakimś cu-dem jeszcze nie wyrąbano pod budowę przez kogoś tam dzierżawiony nie bardzo ro-dzący ze starości schodzący się tajemniczym trójkątem w ciemny zaułek zamknięty wbrew sławojowym nakazom o przewiewie wysokim a ści-słym płotem A za płotem wielka tajemnica: nigdy nig-dy tam nie dotarliśmy na-wet nie wiadomo czy to na tym samym świecie leży czy ma jakieś drzwi na normal-ny częstochowski świat łąka pocentkowana w złote mle-cze przecięta tajemniczym torem po którym czasem bardzo czasem niewiadomo skąd i dokąd przesuwała się lokomotywa z paroma towa-rowymi wagonami Tak to więc te ponoć na świecie gwałtowne a wielce upalne dnie płynęły ponad koronami podstarzałych jab-łonek i gruszy A w trawie wśród rzędów agrestów i po-rzeczek kwitło kolorowe jak rycerskie proporce ze sta-rych serwetek malowanych kredkami hałaśliwe jak tłu-mne dzieciństwo życie dzi-kich Ale dziwność świata dotar-ła i do domu Z piwnicy przy-wędrowały skrzynie i zaczę-ły w nich znikać powoli dy-wany i cacka z kości słonio-wej i różne inne rodzinne drogocenności A potem po-jechały na Marymont W do-mu stało się jak przed prze-prowadzką Potem przywęd-rowała poligonowa skrzynia: dziwny drewniany romb któ-ry jak tłumaczono pasował do tyłu wozu taborowego Znów więcej przyjazdów i rozjazdów Kupowanie pu-szek z konserwami Na ok-nach lepiono przedziwne pas-ki papieru Słowo gazy stało się stałym domownikiem roz-mów Uszczelnianie jednego pokoju Także owa tajemni-cza ewakuacja snuła się po opustoszałych pokojach Bab-cia z Zakopanego porzuciła swoje maki i szarotki na pa-stwę niepewnego losu i przy-jechała jak mówiła dzielić wojenny los z nami Babcia z Rakowa nie chciała dobić do rodzinnego taboru Pakowanie Rosły stosy wielgachnych worów i tobo-łów Bo zwykłe filisterskie kufry i skrzynie to czemuś nie nadają się na ewakuację Widać to jest jak z pogrze-bami: ciemne ubranie i wiel-ce fascynująca krepa na rę- kawie (tylko szkoda że tak rzadko jest okazja rodzinne-go pogrzebu i że nie pozwa końca świata lają nosić tego do szkoły niecn oy to jam oiizszy wu-jek lub ciocia" bo wtedy jak nam jedna ze znających się na rzeczy koleżanek tłuma-czyła nosi się żałobę aż przez sześć tygodni — byle tylko nie w czasie wakacji bo by wszystko przepadło) jednego dnia to się wreszcie zrobiła ta ewa-kuacja W pośpiechu przy akompaniamencie przynaglań dyżurnego żołnierza spako-wano resztki zwinięto kołdry z łóżek i z wielkim pożegnal-nym płaczem ówczesnego gar-kotłu- ka całe towarzystwo wywieziono na plac przed Ubezpieczalnią Miały tam być ponoć jakieś autobusy by porwać nas w wielkie nie-znane Ale tymczasem były tylko tłumy skotłowane i roz-krzyczane wojskowych ro-dzin skowyczące psy i dzie-ci ujadające panie i biegają-ce stadka różnych osób wśród stosów piramid alpejskich łańcuchów bagażu Godziny mijały a ewakuacja nie przy-bywała Po całodziennym po-stoju wreszcie niesławny po-wrót w domowe pielesze 1 całe to uroczyste żegnanie mniej uprzywilejowanych mieszkańców na nic Tak się teraz będą z tej EWAKUA-CJI naigrawać! Na dodatek nie można się było rozpakować więc spało sie na gołych materacach ze z lekka zdezolowanymi kana-powymi poduszkami pod gło-wą pod przj kryciem jakichś firanek i resztek antycznych szlafroków Jedzenie — ma-jówka w pokoju stołowym Otwierane puszki mleko skondensowane i wycieczko-wy nóż Takie to były dziwne i pu-ste te ostatnie dni sierpnia Już się z tym koczowaniem we własnym mieszkaniu za-częła nierealność innego cza- - su Nie był to żaden koniec wakacji nieodwołalnie suną-cych ku pierwszemu tajemni-czemu zawsze dniowi szkoły ale były to dnie jakby zacza-jone wobec ciemnego poryki-wania wielkiego wiatru dnie otwarte jak stodołowe wrota na coś co się gdzieś wlokło ciężko a leniwie z przyszło-ści bliżej i bliżej Dnie tak nierealne jak zalepianie okien paskami papieru i dziwne sukienne kagańce niby to przeciwgazowe mas-ki któreśmy z zapałem chcie-li nosić w porę i nie w porę A były to dni cudne zło-ciste Zawieszone w powie-trzu jak drogocenne nici ba-biego lata Ostatnie jakby chwile pięknego snu nim się żałośnie przebudzisz A potem nadszedł wrze-sień Co nam podsunęło w pierwszym momencie obudze-nia wcześnie rano gdy po-wietrze było jeszcze pełne nocnej mgły a krzewy rosy świadomość wojny? Czy hu-ki jak może mylna pamięć podsuwa? Czy może ten sam instynkt który psom i ko-tom daje znać o nadejściu śmierci ich panów? Wcześnie znaleźliśmy się w ogrodzie (my — dzieci) Czy dlatego że pod drzewami to niby bez-pieczniej? Czy dlatego że aż nas roznosiło z podniecenia? Chowaliśmy się pod drzewa-mi maski w pogotowiu a wewnątrz od żołądka do gaT-dł- a i„z powrotem spacerowa-ły karawany łechcących mró-wek ni to strasznych ni to mebli po w i czy rozkosznych jak u drzwi ciemnego pokoju czy przed cmentarną bramą o zmroku Syreny huczały raz tak raz inaczej Nad miastem latały jakieś samoloty Sąsiadki z kamienicy koczujące w sa-dzie razem z nami wedle so-bie tylko znanych znaków od-różniały nasze od ichnich i zależnie od tego wybiegały między grzędy marchwi wy-machując i patriotycznie chustkami i sza-likami lub wciskały się pod najgęstsze gałęzie pchając nosy w różne aparaty lub w wygrzebane w ziemi dołki jako że jakoby ziemia ma fil-trować te gazy A raz po raz pośród agrestowych szpale-rów leciały jęki i narzekania i błagalne litanie do wszyst-kich co ś iętych Szybko też zaczęły krążyć zawsze i naj-nowsze wieści Jasna Góra całkowicie Obraz spalony albo dawno już wykradziony przez Pauli-nów (i co my bez naszej p-atronki) Od nas nie było widać wieży więc z wielkim zapałem sobie ruinę tej znajomej świętości W mieszkaniu działała babcia Mama w mieście wciąż jako dowódczyni tejże ewakuacji Byliśmy więc waż-ni w kamienicy i Wreszcie koło połud-nia chyba znaleźliśmy się na dworcu towarowym gdzie stał długaśny pociąg złożony z przedziwnej zbieraniny wa-gonów Dostarczono nas i babcię i górę tobołów i sta-liśmy na tym — jak nam zawsze twierdzono — najbar-dziej narażonym na naloty miejscu czekając godzinami na załadowanie To jest owa odwrotna strona urzędowej ważności Podczas gdy różne wojskowe panie (wszystkich stopni) walczyły jak lwice o miejsca dla siebie dzieci i psów w lepszych wagonach a w przerwach gdy zarycza-ł- y syreny i rozległ sie ciężki huk samolotów oddawały się masowej histerii my staliśmy wśród naszych J bagaży bojąc się zo-stać na peronie i bojąc się odejść Kotłował się tłum po kocich łbach dworcowego te-renu jacyś oficerowie coraz to dopadali żegnać się Coraz bardziej straszliwe wieści o tuż tuż o je-go wobec rodzin latały jak furie wzdłuż wagonów Wrzask i płacz stał nad tym jak chmura brudnego pyłu A gdzieś w głębinach tego wszystkiego była nasza ma-ma coś tam o coś tam dla kogoś z kimś walcząca wydawał się pękać od rzeczy dzieci i psów Południe z wol-na się nachylało A myśmy wciąż stali i czekali Pewnie by nas i zostawili Wreszcie zjawiła się i mama i jacyś żołnierze poczęli szukać dla nas miejsca Nie było to łat-we Ostatecznie kogoś tam ścieśnili komuś nawymyśla-l- i i się w (jedna ławka przy wejściu do mocno woniejącej i bardzo rychło w podróży całkiem zatkanej ubikacji) w z lekka zdezolowanym wagonie na na str 13) ss WESOŁYCH ŚWIĄT I NOWEGO ROKU życzy owym przyjaciołom znajomym i całej ROCHESTER FURNITURE CO LTD 423 COLLEGE ST TORONTO 2-- B ONTARIO TEL Myron Gerus i Dejnega właściciele Największa ukraińska firma w Najlepszy wybór cenach najniższych Toronto przekonacie'sięt prawda entuzjastycznie improwizowane przeciwgazowe popularniejszych najprawdziwsze zbombardowana wyobrażaliśmy przyległoś-ciac- h bombowo-gazowe- j nieprzyjacielu okrucieństwach wojskowych organizująca Pociąg roztasowaliśmy pół-przedzi- ale przed-potopowym dale-(Dokończe- nie SZCZĘŚLIWEGO klientom polonii 364-143- 4 Nick meblowa Kanadzie Zajdźcie I --Th C & TT-Jł- - ' ~--- n ♦--- o iA?5Aift-- - v AVJAVAVK &&&&? L"V Życzenia z Toronto :? VVVVVVV#VV'VVVV''VV nT- - BI WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA SO i POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU 7Z żtji-:t-j Aucnlru i cafcj polonii 1 OPEN WINDOW BAKERY 'i c Do wynosu kawa i różne kanapki W1l° Zawsze świeże dostarczane 3 razy dziennie W pieczywa Doskonałe Torty Ciasta Serniki i Makowniki itd Również na składzie inne jfl i importowane towary spożywcze W 389 Roncesvalles Ave JjS (Jeden blok na południe od Howard Park) # Toronto 3 Ont — Tel 531-899- 3 VVVVVV#VVVVVVVVVVVVJ u OI n i u NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA ŚWIĄTECZNE 1 NOWOROCZNE ZASYŁA Mieczysław Zaleski K WV'V'V'VV'JW' Wo WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ZYCZUN ildailci swej Klienteli i całej oloiiii cft HELEN DELICATESSEN N HLADUN właściciel g smakosze! pierożki kapusty Gołąbki wspaniale wszystko własnego 1500 Ouoon St W 0róg Sorauren i Queen $j MIKĘ IVAN s Mvcj '"teS? 9s hi 9i9£ EHSqKSSB $ VVVVVVVVVVV''V °fi ći £ — Toronto Ont Tel 532-321- 0 W 368- I 1 & JEANNET wspólnicy n 58 1 Uwaga Pyszne z mięsa i kartofli smażone kury bigos ciasta torty serniki — wyrobu !£ KileMi WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA 1 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU składa OAK LEAF STEAM BATH 218 Bathurst St — Toronto Ont 1 Tel 8O0Ua!g8£%$$$!m£$£i I Serdeczne życzenia Wesołych Swiqt i Szczęśliwego Noioego Roku życzy swoim Klientom 1 THE CATTLEMAN OF FARKDAŁE CHUCK sTsr' 2424 9 Najlepsiei akosci mięso! £ Najlepsza obsługa! Najniższo ceny! ? °S 1550 Queen St W — Toronto 3 Ont & 0 Tel 537-845- 4 0 jr życzenia świąteczne i Noworoczne składa IDEAŁ BARBER SHOP t„ Polskie Kartki Świąteczne i na inne wszelkie A okazje Bogate — Atrakcyjne — Okazale — Q u Artystyczne kalendarze ścienne cfi S Prezenty na święta — urodziny — wesela w? & Właściciele: JAN i ANNA KLICH nimmu i A NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA JJ ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE g ZASYŁA NEW-WA- Y Plumbing & Heating Co Ltd 3S? Wwszyeklokineywparnaecenaktayncahlmiziaacsytjnie z i gowgarrzaenwcająlne A 55 1402 Dundas St W — Toronto Ont g Tel 535-665- 4 g 1 Wiktor W KRUPOWICZ śg1L 4UWETST0OWN REAL ERSETAALTTEOR& INSURANCE LTD #£ -- FIRE -L- IFE-INSURANCE S ŻYCZY KLIENTOM I CAŁEJ POLONII 'A J POGODNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA S 0 I POMYŚLNEGO NOWEGO ROKU % 268 Roncesyallcs Ayc Tel 533-857- 3 Ę |
Tags
Comments
Post a Comment for 000827