000359b |
Previous | 13 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
@tMłm$m}Ęmmim?mKi ]h7S [Mackiewicz 3 ( Droga Donikąd Wsrysrfcie "prawa autorskie zastrzeżone Vo uj 4- i5fa-nA- ne P-au---p-ł " h-vł 7—hvł --o2ny aby lim czasie uaawac r n:3Sta U Karom nie wspuiiuiiai Lmta}3 go kiedyś: I Jnocoz i twoim przyjacielem? IWzrUiZJ ramionami iiwujiiiaia u K ni IliegO ze Jiie uaje u suuie Łiia- - T-- tO 16EO Samego unia uuicuien et osoo trzecicn c jujui uunui -- nena inspektora i objął katedrę vi lenmizmu i stalinizmu" r vi Rvmaszeski z zawodu sto- - I vtoni TOdZli Sie w liawnej guuL-iiiiniui-i-u-- roku 1903 czyli w okresie gdy Kvnad Europa spiawowali jeszcze ca- - te królowie 1 kajzerzy zapisany ao tJ włościańskiego jako syn chłopa :c jego miai khko dziesięcin grumu k rOSJJSKiej 1 ui uiumcMun mu-- nazwaia popularnie twaraym tzn [sum i skąpym Z biegiem lat do-t- : sę bogatej gospodarki i dokupiw- - icioa przyszłość Kewolucja która o- - jj3 carów wyaaia micazy innymi ue- - a "rozkulac7eniu wsi" czyn usu- - la z niej wszystkich tych chłopów uh okteslono mianem "KuiaK" u- - fenie blo trafne albowiem chłopi [blefom istotnie przez całe życie za- - Li musieli swe kułaki czy to wokół łedzi rolniczy eh czy tez każdego gro h earsci bacząc by się nie potoczył hbędne wydatki W ten sposób mogli wme czegoś uurouic w laimycn ech Nawiasem dodać należy iż lęce bskie zmywają się w tym kraju tyl ko pewnego stopnia i wieku Później t3 od zmian czterech por roku oa i:j slonea deszczu i wichru pęka 23Ś rzadko — ula oszczędzenia za- - iroimdla jak czasu — nabiera w te freda brudu codziennej pracy Tak t zaciśnięte kułaki sa zazwyczaj ciern iu przenośni powiedzieć by można o czarne Iro raz ostatni zacisnęły się one w fc-on-nej rozpaczy gdy wszystkich llepej zagospodarowanych chłopów konano razem z rodzinami do wago-lbdlecvc- h i wywieziono w lasy da- - kj północy Liczba ich sięgała 37 mi- - śród nich znalazła się również Ina Rymaszewskich Ojciec umarł fctce na zsyłce Antoni był wówczas (cym i zdiowym chłopcem Pogłodo-- Ifilold Poprzęcki wrw w9mmmm ig?(i— )— w prawa ''e nareszcie sędzia Horak i proku-- t Drewnowski wychodzą Jeszcze pi chwilą słychać było ze żywo i rozprawiają — jednak w kancela-l:hn- a od razu tak jakby nie chcieli słyszał choć jedno słowo )o czy ni mówili Dowidzenia państwu! — mówi no'łski dziwnie nieswoim głosem woje uszanowanie panu prokura mi — DOf)rvwn clo Cłanicł-m-ck- i ►&ia Horak jeszcze raz patrzy na 'znacząco ale już nic nie mówi tyl-aczą- co kiwa głowa na pożegnanie -- M3 irenka nie rusza sie od maszv- - V' Uora 73ło?ła jakby chcia- - "-wpi-sać Czeka StsniSlawsk i 7U'rnra sin rln nnni Llej v ' - Pozwoli -- ię pani odprowadzić pani NIP fi71 r7lć tnrlnin - nvr T-- nn 'j2m tu jedną ważną sprawę do "uld moze ia bm coś nomóeł? Może cos przydam1 — proponuje uprzej- - a-€pcnec-znie mu powiedzieć l" m zaczekał na obiekt swoich ŁŁen rfch pan tylko nie przeszkadza — t - t-w-md uenita czując na souie F-- :e SpOirzeniP nnni Piw' — RpH7ip Kae ra szukać tych aktów Ociep- - ' thttrne pomogę! — wvrvwa sie -- ! dla klńrncn mrsK--s aktów F-- i stała :e nagle sprawa znaczniej --- z od wszystkich snraw biuro--1 v"z"eudeozbrZPjeżeioli catakltna stioę Stanisław- - F-?- =ł w biurze " " ' -- - Irenka bowiem wiedząc do-- ''fze a-v-ow nigdzie indziej szukać 'aro — przvstawi!a stół do c - -- JlŁC?- -i£ire "pęoistat_awwiłcanocktrzzicesło i na to sdbv one tam mogły być? — kŁŁ? pani Ewa obserwując ze e roanewTy I -- ii'13 iTjlff £tało sie coś strasznego: zajrzała na piec™ r-- " a:e Cyi0 nic„ K-C- ~ u0~enc:e wvd2ło sie jej że l_ "'- - '- - ugina się poa ma -- rzeslo ktoś jej wyciąga z pod ' W&n sen nsłysZala straszny krzyk I I) 1 wawszy na przymusowych robotach w la- sach próbował dwa razy ucieczki ale w towarzystwie innego syna chłopskiego Wiele rzek przebyli wpław mokli na de-szczu i marzli nocami żywili się przeważ-ni- e jagodami a także surowymi grzyba-mi które jak wiadomo na" północy są o wiele zdrowsze niżli w lasach położo-nych bardziej na południe Kontrola kra-ju nie osiągnęła jeszcze tej doskonałości do jakiej doprowadzona jest dzisiaj W ten sposób zdołali1 dotrzeć do Moskwy i za oszczędzone zawczasu specjalnie na ten cel pieniądze kupili na dwoicu Biało ruskim bilety do Mińska Pociąg ruszył Dojechali jednak tylko do Orsży Stamtąd idą piechotą bocznymi diogami Ciągle na zachód Pewnego razu natknęli się na patrol GPU uciekali Towarzysz Rymaszewskiego został zastrzelony On sam ukrył się w lasach Szedł już tylko nocami na wpół przytomny z głodu i wyczerpania kierując się wciąż na za-chód ku odratowanej granicy" by przo dostać się na stronę polska Ostatnią noc przepełzal całą na brzuchu podarł ubra-nie w strzępy pokaleczył się o druty a jednak zdołał się wydostać z granic Związku Sowieckiego Utytłany w błocie w łachmanach wycieńczony do ostatnich granic ludzkiej wytrzymałości Wspomi-nał później o tym dniu jako o najszczę-śliwszym w swoim życiu Po latach nauczył się stolarki i ożenił się z Olą W posagu przypadło jej 2 hek-tary gruntu i jedna krowa Następnie do-kupili sobie jeszcze jeden hektar i jesz-cze jedną krowę W roku 1940 gdy do kraju wkroczyli bolszewicy Rymaszewski był już od dzie-sięciu lat osiadłym małorolnym wyrobni-kiem ojcem kilkuletniej Kiysi Sąsiedzi radzili mu uciekać — Gdzież ja będę uciekał? — odpowiadał kładąc nacisk na słowo "te-raz" i wzruszając ramionami Wówczas sąsiedzi zastanowili się zmie-nili zdanie: — A i prawda że jemu teraz to nie bardzo jest gdzie uciekać Rymaszewski splunął z wyraźna odra-zą dla toczącej się dyskusji Inni pokiwa-li głowami — Jak on ma uciekać? Co on zonę-dzieck- o weźmie na rękę albo też zostawi samych? Rzeczywiście nie ma jak ąr#gw mi— tru— — n—xi-TTng(irr-TM-iT[ i— --- — -- n— SPRAWIEDLIWOŚĆ SERCE Wszelkie autorskie zastrzeżone L=(=0=0=X=()G=()G=()=()=!=3'()=()=(={)=( o papier znajda 11 i jest teraz przerażenia za sobą i — runęła w dół uderzając głową o kant stołu Do padającej rzucili się oboje: Sta-nisławski i Malicka ale Irenka podnie-siona z ziemi leciała im przez tece nie-pizytom- na W bladej jak wosk twarzy nie było ani kropli krwi która jednak — plamiła ręce pani Ewy podtrzymują-cej głowę zemdlonej — Doktora jak najszybciej!!! — krzy-knęła pani Ewa W tej właśnie chwili wpadł zwabiony hukiem walących się mebli — woźny — Co się tu stało? — krzyknął od progu — Leć pan do doktora! — rozkazał Stanisławski — Ale szybko! Pannę Irenke ułożyli oboje na stole Z prowizorycznej apteczki sądowej pani Ewa przyniosła Łandaz eter jodynę i amoniak' ale wszystkie znane jej sposoby udzielania pierwszej pomocy okazały się do niczego Wreszcie zjawił się doktór Sawicki ktorv najbliżej mieszkając był lekarzem domowym sądów Nie zdejmując palta przystąpił do badania rannej ale zanim tego dokonał słysząc o okolicznościach wypadku — mruknął: — Bardzo ilny wstrząs mózgu Wy-miotów nie było? Nie panie doktorze — odpowie-działa pani Malicka bardzo przejęta — Hm Czaszka cała Próbowała nani tr7PZWiĆ? — Na amoniak nie reaguje Brwi starego lekarza podniosły sie do góry — Do szpitala! — zawyrokował po chwili i Co sodzinę szarytka zmienia okłady z którvch bije odór eteru i kamfory Nie-zależnie od teso co ue godziny mierzy gorączkę i pilnie zważa przez cały czas na to jak sie chora zachowuje Gorączka jednak rośnie coraz bar-dziej okładv za każdym razem schodzą coraz gorętsze a panna Irenka nie otwie-ra oczu wcale Na woskowo bladej twa-rz- v znać ledwo dostrzegalny uśmiech tak iakbv udawała chorą jakby słyszała i ro-- T - _n —- - - Tt lAl nici zumiała wszysiso tu S1C u-- u -- j dzieje ale nrzez jakąś przekorę chciała naitraszvć wszvstkich wokół siebie jakby js to bawiło ze zamiast w sądzie przy mm "- i -' "ZWIAZKOWIIC" FaJDZIERNIK (0tbr) 5rod 28 — 1?5 rrit ił ii i :%¥ — A i dobytek chociażby krów tych teraz nie pneda bo kto będzie kupował w niepewnym czasie! — Ach nie o krowy tu rozchodzi się! — odparł z podrażnieniem Rymaszewski Ale nigdzie nie ruszył Starał się najrza-dziej wychodzić z domu i nie pokazywać ludziom na oczy nie przypominać o swo-jej osobie To naturalnie nic nie mogło pomóc i pewnego dnia tej jesieni zjawił się u niego młody Andrzej Bożek sekre-tarz sielsowietu Przewód niezącym sielsowietu został Bolesław Druzko miejscowy szewc czło-wiek starszy i spokojny Natomiast e kretarzem mianowano niedawno Andrze-ja Bożka bliskiego sąsiada Rymaszew-skiego Bożek sam był synem kułaka ale wybór padł na niego ze względu na jego zdolności i zamiłowania organizacyjne Przed niespełna rokiem był jeszcze człon-kiem tzw "Młodzieży Państwowej" i wi-ceprzewodniczącym wiejskiego kola Związku Młodzieży Katolickiej ulubien-ce- m poprzedniego proboszcza Z chwilą wkroczenia bolszewików z zapałem prze-rzucił się do działalności społeczno-polityczn- ej nowego obozu Proboszczem zo-stał inny ksiądz w tym czasie Bożek omi-jał go starannie i starał sie nie chodzić nawet dioga koło plebanii Zresztą praw-dę rzekłszy inna równoległa droga któ-ra z jego chaty wiodła do centium osady nie była wcale dluzza Rymaszewski wybierał się był właśnie do miasta i glansował pieczołowicie cho lewy swych nowych butów postawiwszy nogę na krześle gdy wszedł Bożek — Antoni — powiedział — was do sielsowietu potrzebują Rymaszewski zbladł Czyścił dalej but i nic nie odpowiedział Z diugiej izby wy-szła Ola — Po co? — spytała — Tam jedna sprawa taka Na chwilę Tylko prędko! — dodał Bożek usiłując nadać swemu głosowi ten ton niezależnej obojętności jaki był zaobser-wował u swych przełożonych ale nie o-pano- wał go jeszcze dostatecznie więc koniec zdania wypadł mu prawie jak pogróżka Ola też przybladła i spojrzała na męża — Wraz przychodzę — odezwał się Antoni ale Bożek nie ruszył się z miej-sca dając tym do zrozumienia że maja pójść lazem Wtedy Rymaszewski rzucił szczotkę na podłogę i skierował się do drzwi — Antoś — wyszeptała bezradnie żona — Ty Ty by może — Sama nie wiedziała eo chce powiedzieć — A daj spokój — odparł szorstko — Idziemy — zwrócił się do Bożka Szli szybko i obydwaj milczeli Anto-ni wiedział z doświadczenia ze w takich sprawach pytaniami nic uratować nic można Z prędkości poszli na przełaj 1 mokre wrzosy chlastały mu po wyczy w~m~9 maszynie do pisania — leży sobie w szpi talu i trzeba jej doglądać Przy któtymś tam z rzędu okładzie twarz chorej sciaga giynias cierpienia — Ady ja matka jezdem — wyry-wa się z jej ust — Ady ja malka jez-de- m Szarytka tnaiszczy się Tę starą ko-bietę nic juz nic dziwi co świeckie Do-glądała już bandytów którzy o uliczną dziew eynę pokrajali się nożami i nie takie słowa słyszała nie takie wyznania obiły się jej o uszy Zresztą w gorączce — nawet ludzie z najlepszej sfery po-trafią mówić takie świństwa których by na tiżeźwo nigdy nic powtórzyli a byliby zdumieni gdyby im ktoś powtórzył Jednakże patrząc na drobną i ładną twarzyczkę tej właśnie pacjentki — tru-dno uwierzyć że to jest matka Jej ma-cierzyństwo zresztą musi być ogromnie zagadkowe skoro w personaliach poda-nych z sądu w rubryce "stan cywilny" figuruje słowo "panna" — Ady ja matka jezdem — powta-rza uparcie panna Irenka na co doglą-dająca ją 5zarytka marszczy się z polito-waniem ale i z pewną — powiedzmy otwarcie — pogardą Te piękne subtelne rysy mogą wpro-wadzić w błąd ais nie tu gdzie pod chlo-roformem czy pod wpływem tempera-tury ludzie mówią to czego by im nikt nigdy z serca nie wydarł co ukrywaliby jak największa tajemnicę swego życia Td nikt sie niczemu nie dziwi bo — jak twierdza lekarze szczególnie starsi dośwdczeni rutyniarze — to co czło-wiek nieprzytomny mówi w gorączce cza-sami zupełnie nie ma sensu ale niekiedy jest to właśnie najstaranniej ukrywaną prawdą VI Wielki sukces sędziego Horaka Wracając tego dnia do domu sędzia Horak czegoby się nikt w sadzie okrę-gowym nie domyślał — czuje się tak jakby go kto na sto koni wsadził — A nawet i to nie Na jednym by-łoby mi zle a cóż dopiero na stu — śmieje się z tego porównania — Ale to jest coś! Tak! To jest coś więcej niz awans czy upragniona emerytura czy jakiś suk-ces w sądzie Tego właśnie dnia bowiem sędzia Ho-rak wygrał największa batalie jaka mógł wygrać w życiu a mianowicie wojnę ze swoim własnym synem o Józia Józio — to jest najmłodszy wnuczek sędziego Horaka a bez tego wnuczka staruszek od pewnego czasu po prostu me wyobraża sobie życia "Wojna" zaczęła się od tego że Jó-zio był przywożony do dziadka tylko na niedziele "lub święta Ponieważ jednak u dziadka biło zawsze przyjemniej niż w i domu rodziców — postanowili obaj dzia-'de- k i wnuczek że musza być razem na 'stśłź- - O tym jednak genialnym pomyśle szczonych przed chwilą cholewach Z da-leka juz widać Dyło stojący przed do-mem sielsowietu samochód osobowy mar-ki sowieckiej "Ech" pomyshl "buty trzeba było włożyć stare szkoda no-wych ™" Z zoną się nie pożegnał J3k na-leży a ty Iko burknął do niej jakieś cier-pkie słowo Ot życie! Weszli po trzech schodach i Bożek bez pukania otworzył drzwi na prawo "Jest!" — powiedział wchodząc pierwszy Za stołem w zielonej bluzie wojsko-wej z rzemieniem na ukos i pistoletem u boku siedział jakiś oficer Rymaszew-ski spojrzał na stół na którym leżała czapka i jw jej ezerwono-siny- m otoku poznał przynależność do NKWD Siedzą-cy podniósł głowę spokojnie rzucił wzro-kiem wprot w twarz Rymaszewskiego I znowu bez słowa pochylił się nad maszy-nopisem Rymaszewski wchodząc zamie-rzał zachować niezależność ruchów zapy-tać dla utrzymania pozoru po co go za-wołali na pytania odpowiadać tonem o-bojętn- ym ale zdekonceitowalo go że ofi-cer NKWD z wyraźnym skupieniem stu-diuje jakiś dokument a na niego nie zwraca najmniejszej uwagi Chciał więc z kolei przemówić do obecnego Druzki i nawet nie rozglądał się po izbie ale Druzko patrzał w zupełnie innym kierun-ku z wyraźna intencją uniknięcia wzro-ku Antoniego Bożek zaś niby przerzucał pilnie jakieś papiery na drugim stole Panowała prawic idealna cisza tylko wiatr z zewnątrz dobijał się łagodnie do szyby Rymaszewski chciał jednak ko-niecznie coś powiedzieć W tym celu odchrząknął juz gdy raptownie poczuł tak dobrze mu znane kiedyś uczucie od-pływu energii uchodziła mu w dół cia-ła nieprzyjemnie tak wzdłuż nóg i olo znika już prężność pod kolanami i oto przypomina sobie iz zęby utrzymać po-stawę najlepiej jest jeszcze siać tylko bez ruchu i czekać Siedzący za siołem lejtenant NKGB Czemodanow wciąż nie podnosząc wzro-ku coś mruknął do siebie sięgnął ręką nie patrząc po czerwony ołówek i pod-kreślił jakiś uslęp w maszynopisie Rymaszewski stal ciągle spojrzał so-bie pod nogi zobaczył przyczepioną du końca podeszwy grudkę nawozu chciał wytrzeć o podłogę ale się nie zdecydo-wał Cźemonadow rękawem lewej ręki zlek-k- a przesłaniał maszynopis a palcami pra-wej przebierał machinalnie wąski rze-myk na piersiach który mu podtrzymy-wał pas z pistoletem Nagle podniósł oczy i zapylał rzeczowo: — Rymaszewski Antoni? — Tak — odpowiedział tamten głucho — Aha nu laanks — przeciągnął — Tu nie ma czego badać Tu — i stuknął palcem po maszynopisie — wszy-stko jest dokładnie wyszczególnione nie chciał nawet słuchać inżynier Horak ktniy po dwóch córkach obdarzony przez los synem — uważał tego syna za cu-downe dziecko bez którego nie potralilby żyć A kiedy coraz częściej zdarzało się ze Józio od dziadka nie wracał tego? dnia kiedy był doń oddany ale zawsze następnego dnia i to dopiero pod wie-czór — zdenerwował się inzyniei Horak i postanowił ze odtąd niech dziadek na każde święto i niedzielę sam przychodzi do wnuka — Ojciec go zabiera do siebie na Bóg wie jak długo — tłumaczył — a my tu ze strachu umieramy że się malcowi mogło coś złego przytrafić — Jeszcze się tak nie zdarzyło żebym ci nie zatelefonował do biura zaraz na-stępnego dnia ze Józio musiał zostać! — protestował staruszek energicznie widąc w tych reformach niesłychane zlekceważenie jego praw do wnuka Jego stare ale bardzo zachłanne serce dziadka nie mogło przecież przenieść czegoś j)o-dobne- go Takie i tym podobne zatargi ciągnęły się dość długo bo chyba z rok Trzebaz było dopiero takiego nieszczęścia! bo to jest właściwie nieszczęście tylko ze sę-dzia Horak nie bardzo się nim martwi: synowi dokwaterowano jakieś małżeń stwo z bardzo chorowitym dzieckiem Ojciec Józia zląkł się i — bez namysłu sam się zwrócił do dziadka z prośba: — Mozę bv Józio na stałe u ojca został? Wracając do domu sędzia Horak po raz Bog wie który rozpamiętuje wszy-stkie szczegóły tej śmiesznej wojny któ-ra się skończyła tak wielką i tak niespo-dziewana wygrana Od samego przecież rana Józio napełnia willę na Saskiej Kę-pie hałasem jakiego tu dawno juz nie było: Mateusz służący i towarzysz broni sędzieao Horaka jeszcze z tamtej wojny wodzi za nim rozkochanym wzrokiem pozwala na wszystko ba! nawet pomaga w trudniejszych do zrealizowania pomy-słach małego Józia — Sprzewracają dom do góry noga-mi — marszczy się sędzia Horak usi-łując wywołać w sobie oburzenie na wnu-ka co mu się jednak wcale nie udaje — Bisurmany' Rozumiem Józia ale ten stary bęcwał mógłby mieć chociaż tro-chę rozumu Stając przed drzwiami willi położo-nej juz prawie w polu na skraju Saskiej Kępy — sędzia Horak przez długą chwilę przysłuchuje się piekielnym wrzaskom Józia i hałasowi jaki dochodzi go z we-wnątrz — Acha' Znowu odchodzi zabawa w Indian' — stwierdza sędzia tonem rze-czoznawcy POPIERAJCIE TYCH KTÓRZY OGŁASZAJĄ SIC W "ZWIĄZKOWCU" h KSIĄŻKA NA Książki po angielsku idealny prezent dla przyjaciół Kanadyjczyków AIRSTROP — Fun at tlie ZOO (dla niłndził-Jy- ) HAHNARD — The Handy Boy's Book CHESSEH — Unouiet nunds CIIESTERTON — The Bluo Cross CHOPIN — Inter Competitions in Połand COCTEAU — lliary of a Film FIEDLER A Squadron 303 : — Thank ou Captain fllBBS PH — No 1'rice for Freedom KOOOKNSOKWA1CZ— —Pi inBceela CSocdhfiroeky _ 1JI1AALHERCIKS 1 —O M—odAernHiWstoartychofHPcpoalainmniB „ HERBERT — "L" for Lucy JANTA A — Bound w Uh two chains JASTRUN — Adam Mickiewicz JORDAN — Oder — Neisse Hue KRAWCZYK — lf tlie Branch Blossom KESTEN Copernieus and his World KOMARNICK1 — lleliirth of tlie Polish Rcpublic KORCZAK — Mathew tlie ouiir King (dla młodz — Big Business Billy (dla nilodz) LEDNICKI — Life and Culture of Polani! LORENTOW1CZ — Wliafs in tlie Trunlc LOW — Scientifie Rocreation MADEL1N — Talleyrand MeDOWELL — The Shape of Shłps NEWMAN — The Sosnowski affair OSTROWIC — The Truth aliont YoufiusIavia SONCS OP POLANI) PORAZ1NSKA — My Villaie — Yoytus Lutle House (dla młodz RAWICZ — The Long Walk SCHNEIDER — Hercules tlie Onlle Oiant SALMINEN — God's first Chlldren SANDERS — The Age of ltevoltition SIENKIE"WICZ 1—1 —In DQueoserVt aadnids Wildorness SPRACUE — Norhward to Albion STRATFORD — Truth in Masqnerade SUPE"R P——25TheeaPrsoliwshitliTrtalideitlPonoles UOTHMAN — Bulld It yonrself ROSĘ — Tlie Rise of Polish Democraey UOWLANI) — A Century of Murder ZIMMER — Stanisław Wyspiański (xit" W za serię 3000 stron druku SERIA PIERWSZA ŻEROMSKI — Uroda 7cia SIENKIEWICZ — Quo Vadis REYMONT — Komediantka ORZESZKOWA — Dziurdziowie KRASZEWSKI — Chata za wsi IWASZKIEWICZ — Cerwone tarci SERIA DRUOA DABHOWSKA - Opowiadania NAŁKOWSKA — Romans Trvy PRUS — Placówka — DewaJH PRUSZYŃSKI — Opowieści WARSZAWA naszej młodości (Nałkowski Dąbrowska Boguszewska I Inni) SERIA TRZECIA TETMAJER — Maryna z Ilrubrgo REYMONT — Fermenty — Czjihary MAKUSZYŃSKI — Perły i wieprze ŁOZIŃSKI — Oko proroka WEYSSENHOFF — Soból I panna SERIA CZWARTA ZAPOLSKA — Kaśka Kailatyda — Miasto mojej matki 2J0 :jiiuti — u?icjn joanego pocisku ANDRZEJEWSKI — PERZYŃSKI — Klejnoty s CHOYNOWSKI — młodych czasach ir?A'JS1nl'" dw'!(h 'ril 'J'"ytJiau pratis jako owmit — Na srebrnym globie lub — Janosik Nędza Lltmanowski Spiesz sic iM6 ograniczona ZAMÓW DZIŚ Wysy- łamy po otrzymaniu Money Order lub czeku Koszta przesyłki ponosi Księgarnia S3 najlepszym przyjacielem ĆWIfTJk WYPRZEDAŻ TYLKO OKRESIE PRZEDŚWIĄTECZNYM $500 każdą obejmującą RODZIEWICZÓWNA RODZIEWICZÓWNA KADEN-BANDROWS- KI PR2EHWA-TETMAJE- R Świąteczna wyprzedaż książek Każda za 1 dolara — ładne wydanie w oprawie ANDRZEJEWSKI Noc HANDROWSKI --— W cieniu zapomnianej olszynł STRUG — Dzieje jednego pocisku CHOJNOWSKI — W młodych oczach IWASZKIEWICZ — Czerwone tarcze ORZESZKOWA — Dziurdiiowie— Cham PTRZYSSKI — Klejnoty REYM"ONT —— FKeormmeendtiyantka WEYSSENHOFF — Soból i panna ŻEROMSKI — Uroda łycia Tematyka relmina SW AUG""USTYN ——— PDWiisaymlzonagainki aftieloczhoeftiycczznnoe BARDY — S Augustyn O BOCHES-SK- I — Szkice eUczne : CALVET — Sw Winctnty a Paulo '" DĄBROWSKI — Dzieje św Pawła z Tarsu — Studia biblijne — Zycie Jezusa Chrystusa " —iwGlPosaswy ełi (ożdykcriyeciia pibsmibali)jne LISTY św Paała Apostoła BOROWICZ — Zycie Jezusa Chrystusa DEMON — Chrystus Pan i Sokrates G1LS0N — Wprowadzenie do nauki św Augustyna SW HIERONIM — Listy 3 tomy WIELKI KANCJONAŁ — Kantyczki koldv pastorałki JAKUBIEC — Wprowadzenie do ksiąg Starego Testamentu KELLER — Etyka KOŁAKOWSKI — Szkice o iilozofii katolickiej KOSTECKI — Świętość Chnstusa JASNA GÓRA — duchowa stolica Polski NŻYOWWOYT TJEESZTUASMAENCTHRi YpSsTaUlmSAy wg czterech„ ewangelii BEDNARSKI — Miłość natzeczeńska i małżeńska ROPS — Od Abrahama do Chrvstua _ źOYWUCRBZAYNrSK—I —JezuKsośCchiórłysitursew2olutocmja"v francuska _ namówienia naasyłac oo "ZWIĄZKOWIEC" 1475 Qiiees SL W TorMto I O T 250 350 300 075 250 300 175 075 300 300 33050 245 250 3 35 100 100 215 350 12 00 250 200 500 190 250 300 300 200 350 050 150 150 300 2 25 300 350 200 500 250 300 150 3 00 150 200 rśo & i V - Noc W serii n 300 250 135 200 250 125 500 200 275 250 250 2S5 100 200 4 25 1000 290 2JO 175 12S 2 110 190 lW 075 lM ltJt m& vB ?!' Ti m ZZ ii --':t h 't I i AB n i [oj ' tmm i t SSiJ K-S-J- ł-l I WMW
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, October 28, 1959 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1959-10-28 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000353 |
Description
Title | 000359b |
OCR text | @tMłm$m}Ęmmim?mKi ]h7S [Mackiewicz 3 ( Droga Donikąd Wsrysrfcie "prawa autorskie zastrzeżone Vo uj 4- i5fa-nA- ne P-au---p-ł " h-vł 7—hvł --o2ny aby lim czasie uaawac r n:3Sta U Karom nie wspuiiuiiai Lmta}3 go kiedyś: I Jnocoz i twoim przyjacielem? IWzrUiZJ ramionami iiwujiiiaia u K ni IliegO ze Jiie uaje u suuie Łiia- - T-- tO 16EO Samego unia uuicuien et osoo trzecicn c jujui uunui -- nena inspektora i objął katedrę vi lenmizmu i stalinizmu" r vi Rvmaszeski z zawodu sto- - I vtoni TOdZli Sie w liawnej guuL-iiiiniui-i-u-- roku 1903 czyli w okresie gdy Kvnad Europa spiawowali jeszcze ca- - te królowie 1 kajzerzy zapisany ao tJ włościańskiego jako syn chłopa :c jego miai khko dziesięcin grumu k rOSJJSKiej 1 ui uiumcMun mu-- nazwaia popularnie twaraym tzn [sum i skąpym Z biegiem lat do-t- : sę bogatej gospodarki i dokupiw- - icioa przyszłość Kewolucja która o- - jj3 carów wyaaia micazy innymi ue- - a "rozkulac7eniu wsi" czyn usu- - la z niej wszystkich tych chłopów uh okteslono mianem "KuiaK" u- - fenie blo trafne albowiem chłopi [blefom istotnie przez całe życie za- - Li musieli swe kułaki czy to wokół łedzi rolniczy eh czy tez każdego gro h earsci bacząc by się nie potoczył hbędne wydatki W ten sposób mogli wme czegoś uurouic w laimycn ech Nawiasem dodać należy iż lęce bskie zmywają się w tym kraju tyl ko pewnego stopnia i wieku Później t3 od zmian czterech por roku oa i:j slonea deszczu i wichru pęka 23Ś rzadko — ula oszczędzenia za- - iroimdla jak czasu — nabiera w te freda brudu codziennej pracy Tak t zaciśnięte kułaki sa zazwyczaj ciern iu przenośni powiedzieć by można o czarne Iro raz ostatni zacisnęły się one w fc-on-nej rozpaczy gdy wszystkich llepej zagospodarowanych chłopów konano razem z rodzinami do wago-lbdlecvc- h i wywieziono w lasy da- - kj północy Liczba ich sięgała 37 mi- - śród nich znalazła się również Ina Rymaszewskich Ojciec umarł fctce na zsyłce Antoni był wówczas (cym i zdiowym chłopcem Pogłodo-- Ifilold Poprzęcki wrw w9mmmm ig?(i— )— w prawa ''e nareszcie sędzia Horak i proku-- t Drewnowski wychodzą Jeszcze pi chwilą słychać było ze żywo i rozprawiają — jednak w kancela-l:hn- a od razu tak jakby nie chcieli słyszał choć jedno słowo )o czy ni mówili Dowidzenia państwu! — mówi no'łski dziwnie nieswoim głosem woje uszanowanie panu prokura mi — DOf)rvwn clo Cłanicł-m-ck- i ►&ia Horak jeszcze raz patrzy na 'znacząco ale już nic nie mówi tyl-aczą- co kiwa głowa na pożegnanie -- M3 irenka nie rusza sie od maszv- - V' Uora 73ło?ła jakby chcia- - "-wpi-sać Czeka StsniSlawsk i 7U'rnra sin rln nnni Llej v ' - Pozwoli -- ię pani odprowadzić pani NIP fi71 r7lć tnrlnin - nvr T-- nn 'j2m tu jedną ważną sprawę do "uld moze ia bm coś nomóeł? Może cos przydam1 — proponuje uprzej- - a-€pcnec-znie mu powiedzieć l" m zaczekał na obiekt swoich ŁŁen rfch pan tylko nie przeszkadza — t - t-w-md uenita czując na souie F-- :e SpOirzeniP nnni Piw' — RpH7ip Kae ra szukać tych aktów Ociep- - ' thttrne pomogę! — wvrvwa sie -- ! dla klńrncn mrsK--s aktów F-- i stała :e nagle sprawa znaczniej --- z od wszystkich snraw biuro--1 v"z"eudeozbrZPjeżeioli catakltna stioę Stanisław- - F-?- =ł w biurze " " ' -- - Irenka bowiem wiedząc do-- ''fze a-v-ow nigdzie indziej szukać 'aro — przvstawi!a stół do c - -- JlŁC?- -i£ire "pęoistat_awwiłcanocktrzzicesło i na to sdbv one tam mogły być? — kŁŁ? pani Ewa obserwując ze e roanewTy I -- ii'13 iTjlff £tało sie coś strasznego: zajrzała na piec™ r-- " a:e Cyi0 nic„ K-C- ~ u0~enc:e wvd2ło sie jej że l_ "'- - '- - ugina się poa ma -- rzeslo ktoś jej wyciąga z pod ' W&n sen nsłysZala straszny krzyk I I) 1 wawszy na przymusowych robotach w la- sach próbował dwa razy ucieczki ale w towarzystwie innego syna chłopskiego Wiele rzek przebyli wpław mokli na de-szczu i marzli nocami żywili się przeważ-ni- e jagodami a także surowymi grzyba-mi które jak wiadomo na" północy są o wiele zdrowsze niżli w lasach położo-nych bardziej na południe Kontrola kra-ju nie osiągnęła jeszcze tej doskonałości do jakiej doprowadzona jest dzisiaj W ten sposób zdołali1 dotrzeć do Moskwy i za oszczędzone zawczasu specjalnie na ten cel pieniądze kupili na dwoicu Biało ruskim bilety do Mińska Pociąg ruszył Dojechali jednak tylko do Orsży Stamtąd idą piechotą bocznymi diogami Ciągle na zachód Pewnego razu natknęli się na patrol GPU uciekali Towarzysz Rymaszewskiego został zastrzelony On sam ukrył się w lasach Szedł już tylko nocami na wpół przytomny z głodu i wyczerpania kierując się wciąż na za-chód ku odratowanej granicy" by przo dostać się na stronę polska Ostatnią noc przepełzal całą na brzuchu podarł ubra-nie w strzępy pokaleczył się o druty a jednak zdołał się wydostać z granic Związku Sowieckiego Utytłany w błocie w łachmanach wycieńczony do ostatnich granic ludzkiej wytrzymałości Wspomi-nał później o tym dniu jako o najszczę-śliwszym w swoim życiu Po latach nauczył się stolarki i ożenił się z Olą W posagu przypadło jej 2 hek-tary gruntu i jedna krowa Następnie do-kupili sobie jeszcze jeden hektar i jesz-cze jedną krowę W roku 1940 gdy do kraju wkroczyli bolszewicy Rymaszewski był już od dzie-sięciu lat osiadłym małorolnym wyrobni-kiem ojcem kilkuletniej Kiysi Sąsiedzi radzili mu uciekać — Gdzież ja będę uciekał? — odpowiadał kładąc nacisk na słowo "te-raz" i wzruszając ramionami Wówczas sąsiedzi zastanowili się zmie-nili zdanie: — A i prawda że jemu teraz to nie bardzo jest gdzie uciekać Rymaszewski splunął z wyraźna odra-zą dla toczącej się dyskusji Inni pokiwa-li głowami — Jak on ma uciekać? Co on zonę-dzieck- o weźmie na rękę albo też zostawi samych? Rzeczywiście nie ma jak ąr#gw mi— tru— — n—xi-TTng(irr-TM-iT[ i— --- — -- n— SPRAWIEDLIWOŚĆ SERCE Wszelkie autorskie zastrzeżone L=(=0=0=X=()G=()G=()=()=!=3'()=()=(={)=( o papier znajda 11 i jest teraz przerażenia za sobą i — runęła w dół uderzając głową o kant stołu Do padającej rzucili się oboje: Sta-nisławski i Malicka ale Irenka podnie-siona z ziemi leciała im przez tece nie-pizytom- na W bladej jak wosk twarzy nie było ani kropli krwi która jednak — plamiła ręce pani Ewy podtrzymują-cej głowę zemdlonej — Doktora jak najszybciej!!! — krzy-knęła pani Ewa W tej właśnie chwili wpadł zwabiony hukiem walących się mebli — woźny — Co się tu stało? — krzyknął od progu — Leć pan do doktora! — rozkazał Stanisławski — Ale szybko! Pannę Irenke ułożyli oboje na stole Z prowizorycznej apteczki sądowej pani Ewa przyniosła Łandaz eter jodynę i amoniak' ale wszystkie znane jej sposoby udzielania pierwszej pomocy okazały się do niczego Wreszcie zjawił się doktór Sawicki ktorv najbliżej mieszkając był lekarzem domowym sądów Nie zdejmując palta przystąpił do badania rannej ale zanim tego dokonał słysząc o okolicznościach wypadku — mruknął: — Bardzo ilny wstrząs mózgu Wy-miotów nie było? Nie panie doktorze — odpowie-działa pani Malicka bardzo przejęta — Hm Czaszka cała Próbowała nani tr7PZWiĆ? — Na amoniak nie reaguje Brwi starego lekarza podniosły sie do góry — Do szpitala! — zawyrokował po chwili i Co sodzinę szarytka zmienia okłady z którvch bije odór eteru i kamfory Nie-zależnie od teso co ue godziny mierzy gorączkę i pilnie zważa przez cały czas na to jak sie chora zachowuje Gorączka jednak rośnie coraz bar-dziej okładv za każdym razem schodzą coraz gorętsze a panna Irenka nie otwie-ra oczu wcale Na woskowo bladej twa-rz- v znać ledwo dostrzegalny uśmiech tak iakbv udawała chorą jakby słyszała i ro-- T - _n —- - - Tt lAl nici zumiała wszysiso tu S1C u-- u -- j dzieje ale nrzez jakąś przekorę chciała naitraszvć wszvstkich wokół siebie jakby js to bawiło ze zamiast w sądzie przy mm "- i -' "ZWIAZKOWIIC" FaJDZIERNIK (0tbr) 5rod 28 — 1?5 rrit ił ii i :%¥ — A i dobytek chociażby krów tych teraz nie pneda bo kto będzie kupował w niepewnym czasie! — Ach nie o krowy tu rozchodzi się! — odparł z podrażnieniem Rymaszewski Ale nigdzie nie ruszył Starał się najrza-dziej wychodzić z domu i nie pokazywać ludziom na oczy nie przypominać o swo-jej osobie To naturalnie nic nie mogło pomóc i pewnego dnia tej jesieni zjawił się u niego młody Andrzej Bożek sekre-tarz sielsowietu Przewód niezącym sielsowietu został Bolesław Druzko miejscowy szewc czło-wiek starszy i spokojny Natomiast e kretarzem mianowano niedawno Andrze-ja Bożka bliskiego sąsiada Rymaszew-skiego Bożek sam był synem kułaka ale wybór padł na niego ze względu na jego zdolności i zamiłowania organizacyjne Przed niespełna rokiem był jeszcze człon-kiem tzw "Młodzieży Państwowej" i wi-ceprzewodniczącym wiejskiego kola Związku Młodzieży Katolickiej ulubien-ce- m poprzedniego proboszcza Z chwilą wkroczenia bolszewików z zapałem prze-rzucił się do działalności społeczno-polityczn- ej nowego obozu Proboszczem zo-stał inny ksiądz w tym czasie Bożek omi-jał go starannie i starał sie nie chodzić nawet dioga koło plebanii Zresztą praw-dę rzekłszy inna równoległa droga któ-ra z jego chaty wiodła do centium osady nie była wcale dluzza Rymaszewski wybierał się był właśnie do miasta i glansował pieczołowicie cho lewy swych nowych butów postawiwszy nogę na krześle gdy wszedł Bożek — Antoni — powiedział — was do sielsowietu potrzebują Rymaszewski zbladł Czyścił dalej but i nic nie odpowiedział Z diugiej izby wy-szła Ola — Po co? — spytała — Tam jedna sprawa taka Na chwilę Tylko prędko! — dodał Bożek usiłując nadać swemu głosowi ten ton niezależnej obojętności jaki był zaobser-wował u swych przełożonych ale nie o-pano- wał go jeszcze dostatecznie więc koniec zdania wypadł mu prawie jak pogróżka Ola też przybladła i spojrzała na męża — Wraz przychodzę — odezwał się Antoni ale Bożek nie ruszył się z miej-sca dając tym do zrozumienia że maja pójść lazem Wtedy Rymaszewski rzucił szczotkę na podłogę i skierował się do drzwi — Antoś — wyszeptała bezradnie żona — Ty Ty by może — Sama nie wiedziała eo chce powiedzieć — A daj spokój — odparł szorstko — Idziemy — zwrócił się do Bożka Szli szybko i obydwaj milczeli Anto-ni wiedział z doświadczenia ze w takich sprawach pytaniami nic uratować nic można Z prędkości poszli na przełaj 1 mokre wrzosy chlastały mu po wyczy w~m~9 maszynie do pisania — leży sobie w szpi talu i trzeba jej doglądać Przy któtymś tam z rzędu okładzie twarz chorej sciaga giynias cierpienia — Ady ja matka jezdem — wyry-wa się z jej ust — Ady ja malka jez-de- m Szarytka tnaiszczy się Tę starą ko-bietę nic juz nic dziwi co świeckie Do-glądała już bandytów którzy o uliczną dziew eynę pokrajali się nożami i nie takie słowa słyszała nie takie wyznania obiły się jej o uszy Zresztą w gorączce — nawet ludzie z najlepszej sfery po-trafią mówić takie świństwa których by na tiżeźwo nigdy nic powtórzyli a byliby zdumieni gdyby im ktoś powtórzył Jednakże patrząc na drobną i ładną twarzyczkę tej właśnie pacjentki — tru-dno uwierzyć że to jest matka Jej ma-cierzyństwo zresztą musi być ogromnie zagadkowe skoro w personaliach poda-nych z sądu w rubryce "stan cywilny" figuruje słowo "panna" — Ady ja matka jezdem — powta-rza uparcie panna Irenka na co doglą-dająca ją 5zarytka marszczy się z polito-waniem ale i z pewną — powiedzmy otwarcie — pogardą Te piękne subtelne rysy mogą wpro-wadzić w błąd ais nie tu gdzie pod chlo-roformem czy pod wpływem tempera-tury ludzie mówią to czego by im nikt nigdy z serca nie wydarł co ukrywaliby jak największa tajemnicę swego życia Td nikt sie niczemu nie dziwi bo — jak twierdza lekarze szczególnie starsi dośwdczeni rutyniarze — to co czło-wiek nieprzytomny mówi w gorączce cza-sami zupełnie nie ma sensu ale niekiedy jest to właśnie najstaranniej ukrywaną prawdą VI Wielki sukces sędziego Horaka Wracając tego dnia do domu sędzia Horak czegoby się nikt w sadzie okrę-gowym nie domyślał — czuje się tak jakby go kto na sto koni wsadził — A nawet i to nie Na jednym by-łoby mi zle a cóż dopiero na stu — śmieje się z tego porównania — Ale to jest coś! Tak! To jest coś więcej niz awans czy upragniona emerytura czy jakiś suk-ces w sądzie Tego właśnie dnia bowiem sędzia Ho-rak wygrał największa batalie jaka mógł wygrać w życiu a mianowicie wojnę ze swoim własnym synem o Józia Józio — to jest najmłodszy wnuczek sędziego Horaka a bez tego wnuczka staruszek od pewnego czasu po prostu me wyobraża sobie życia "Wojna" zaczęła się od tego że Jó-zio był przywożony do dziadka tylko na niedziele "lub święta Ponieważ jednak u dziadka biło zawsze przyjemniej niż w i domu rodziców — postanowili obaj dzia-'de- k i wnuczek że musza być razem na 'stśłź- - O tym jednak genialnym pomyśle szczonych przed chwilą cholewach Z da-leka juz widać Dyło stojący przed do-mem sielsowietu samochód osobowy mar-ki sowieckiej "Ech" pomyshl "buty trzeba było włożyć stare szkoda no-wych ™" Z zoną się nie pożegnał J3k na-leży a ty Iko burknął do niej jakieś cier-pkie słowo Ot życie! Weszli po trzech schodach i Bożek bez pukania otworzył drzwi na prawo "Jest!" — powiedział wchodząc pierwszy Za stołem w zielonej bluzie wojsko-wej z rzemieniem na ukos i pistoletem u boku siedział jakiś oficer Rymaszew-ski spojrzał na stół na którym leżała czapka i jw jej ezerwono-siny- m otoku poznał przynależność do NKWD Siedzą-cy podniósł głowę spokojnie rzucił wzro-kiem wprot w twarz Rymaszewskiego I znowu bez słowa pochylił się nad maszy-nopisem Rymaszewski wchodząc zamie-rzał zachować niezależność ruchów zapy-tać dla utrzymania pozoru po co go za-wołali na pytania odpowiadać tonem o-bojętn- ym ale zdekonceitowalo go że ofi-cer NKWD z wyraźnym skupieniem stu-diuje jakiś dokument a na niego nie zwraca najmniejszej uwagi Chciał więc z kolei przemówić do obecnego Druzki i nawet nie rozglądał się po izbie ale Druzko patrzał w zupełnie innym kierun-ku z wyraźna intencją uniknięcia wzro-ku Antoniego Bożek zaś niby przerzucał pilnie jakieś papiery na drugim stole Panowała prawic idealna cisza tylko wiatr z zewnątrz dobijał się łagodnie do szyby Rymaszewski chciał jednak ko-niecznie coś powiedzieć W tym celu odchrząknął juz gdy raptownie poczuł tak dobrze mu znane kiedyś uczucie od-pływu energii uchodziła mu w dół cia-ła nieprzyjemnie tak wzdłuż nóg i olo znika już prężność pod kolanami i oto przypomina sobie iz zęby utrzymać po-stawę najlepiej jest jeszcze siać tylko bez ruchu i czekać Siedzący za siołem lejtenant NKGB Czemodanow wciąż nie podnosząc wzro-ku coś mruknął do siebie sięgnął ręką nie patrząc po czerwony ołówek i pod-kreślił jakiś uslęp w maszynopisie Rymaszewski stal ciągle spojrzał so-bie pod nogi zobaczył przyczepioną du końca podeszwy grudkę nawozu chciał wytrzeć o podłogę ale się nie zdecydo-wał Cźemonadow rękawem lewej ręki zlek-k- a przesłaniał maszynopis a palcami pra-wej przebierał machinalnie wąski rze-myk na piersiach który mu podtrzymy-wał pas z pistoletem Nagle podniósł oczy i zapylał rzeczowo: — Rymaszewski Antoni? — Tak — odpowiedział tamten głucho — Aha nu laanks — przeciągnął — Tu nie ma czego badać Tu — i stuknął palcem po maszynopisie — wszy-stko jest dokładnie wyszczególnione nie chciał nawet słuchać inżynier Horak ktniy po dwóch córkach obdarzony przez los synem — uważał tego syna za cu-downe dziecko bez którego nie potralilby żyć A kiedy coraz częściej zdarzało się ze Józio od dziadka nie wracał tego? dnia kiedy był doń oddany ale zawsze następnego dnia i to dopiero pod wie-czór — zdenerwował się inzyniei Horak i postanowił ze odtąd niech dziadek na każde święto i niedzielę sam przychodzi do wnuka — Ojciec go zabiera do siebie na Bóg wie jak długo — tłumaczył — a my tu ze strachu umieramy że się malcowi mogło coś złego przytrafić — Jeszcze się tak nie zdarzyło żebym ci nie zatelefonował do biura zaraz na-stępnego dnia ze Józio musiał zostać! — protestował staruszek energicznie widąc w tych reformach niesłychane zlekceważenie jego praw do wnuka Jego stare ale bardzo zachłanne serce dziadka nie mogło przecież przenieść czegoś j)o-dobne- go Takie i tym podobne zatargi ciągnęły się dość długo bo chyba z rok Trzebaz było dopiero takiego nieszczęścia! bo to jest właściwie nieszczęście tylko ze sę-dzia Horak nie bardzo się nim martwi: synowi dokwaterowano jakieś małżeń stwo z bardzo chorowitym dzieckiem Ojciec Józia zląkł się i — bez namysłu sam się zwrócił do dziadka z prośba: — Mozę bv Józio na stałe u ojca został? Wracając do domu sędzia Horak po raz Bog wie który rozpamiętuje wszy-stkie szczegóły tej śmiesznej wojny któ-ra się skończyła tak wielką i tak niespo-dziewana wygrana Od samego przecież rana Józio napełnia willę na Saskiej Kę-pie hałasem jakiego tu dawno juz nie było: Mateusz służący i towarzysz broni sędzieao Horaka jeszcze z tamtej wojny wodzi za nim rozkochanym wzrokiem pozwala na wszystko ba! nawet pomaga w trudniejszych do zrealizowania pomy-słach małego Józia — Sprzewracają dom do góry noga-mi — marszczy się sędzia Horak usi-łując wywołać w sobie oburzenie na wnu-ka co mu się jednak wcale nie udaje — Bisurmany' Rozumiem Józia ale ten stary bęcwał mógłby mieć chociaż tro-chę rozumu Stając przed drzwiami willi położo-nej juz prawie w polu na skraju Saskiej Kępy — sędzia Horak przez długą chwilę przysłuchuje się piekielnym wrzaskom Józia i hałasowi jaki dochodzi go z we-wnątrz — Acha' Znowu odchodzi zabawa w Indian' — stwierdza sędzia tonem rze-czoznawcy POPIERAJCIE TYCH KTÓRZY OGŁASZAJĄ SIC W "ZWIĄZKOWCU" h KSIĄŻKA NA Książki po angielsku idealny prezent dla przyjaciół Kanadyjczyków AIRSTROP — Fun at tlie ZOO (dla niłndził-Jy- ) HAHNARD — The Handy Boy's Book CHESSEH — Unouiet nunds CIIESTERTON — The Bluo Cross CHOPIN — Inter Competitions in Połand COCTEAU — lliary of a Film FIEDLER A Squadron 303 : — Thank ou Captain fllBBS PH — No 1'rice for Freedom KOOOKNSOKWA1CZ— —Pi inBceela CSocdhfiroeky _ 1JI1AALHERCIKS 1 —O M—odAernHiWstoartychofHPcpoalainmniB „ HERBERT — "L" for Lucy JANTA A — Bound w Uh two chains JASTRUN — Adam Mickiewicz JORDAN — Oder — Neisse Hue KRAWCZYK — lf tlie Branch Blossom KESTEN Copernieus and his World KOMARNICK1 — lleliirth of tlie Polish Rcpublic KORCZAK — Mathew tlie ouiir King (dla młodz — Big Business Billy (dla nilodz) LEDNICKI — Life and Culture of Polani! LORENTOW1CZ — Wliafs in tlie Trunlc LOW — Scientifie Rocreation MADEL1N — Talleyrand MeDOWELL — The Shape of Shłps NEWMAN — The Sosnowski affair OSTROWIC — The Truth aliont YoufiusIavia SONCS OP POLANI) PORAZ1NSKA — My Villaie — Yoytus Lutle House (dla młodz RAWICZ — The Long Walk SCHNEIDER — Hercules tlie Onlle Oiant SALMINEN — God's first Chlldren SANDERS — The Age of ltevoltition SIENKIE"WICZ 1—1 —In DQueoserVt aadnids Wildorness SPRACUE — Norhward to Albion STRATFORD — Truth in Masqnerade SUPE"R P——25TheeaPrsoliwshitliTrtalideitlPonoles UOTHMAN — Bulld It yonrself ROSĘ — Tlie Rise of Polish Democraey UOWLANI) — A Century of Murder ZIMMER — Stanisław Wyspiański (xit" W za serię 3000 stron druku SERIA PIERWSZA ŻEROMSKI — Uroda 7cia SIENKIEWICZ — Quo Vadis REYMONT — Komediantka ORZESZKOWA — Dziurdziowie KRASZEWSKI — Chata za wsi IWASZKIEWICZ — Cerwone tarci SERIA DRUOA DABHOWSKA - Opowiadania NAŁKOWSKA — Romans Trvy PRUS — Placówka — DewaJH PRUSZYŃSKI — Opowieści WARSZAWA naszej młodości (Nałkowski Dąbrowska Boguszewska I Inni) SERIA TRZECIA TETMAJER — Maryna z Ilrubrgo REYMONT — Fermenty — Czjihary MAKUSZYŃSKI — Perły i wieprze ŁOZIŃSKI — Oko proroka WEYSSENHOFF — Soból I panna SERIA CZWARTA ZAPOLSKA — Kaśka Kailatyda — Miasto mojej matki 2J0 :jiiuti — u?icjn joanego pocisku ANDRZEJEWSKI — PERZYŃSKI — Klejnoty s CHOYNOWSKI — młodych czasach ir?A'JS1nl'" dw'!(h 'ril 'J'"ytJiau pratis jako owmit — Na srebrnym globie lub — Janosik Nędza Lltmanowski Spiesz sic iM6 ograniczona ZAMÓW DZIŚ Wysy- łamy po otrzymaniu Money Order lub czeku Koszta przesyłki ponosi Księgarnia S3 najlepszym przyjacielem ĆWIfTJk WYPRZEDAŻ TYLKO OKRESIE PRZEDŚWIĄTECZNYM $500 każdą obejmującą RODZIEWICZÓWNA RODZIEWICZÓWNA KADEN-BANDROWS- KI PR2EHWA-TETMAJE- R Świąteczna wyprzedaż książek Każda za 1 dolara — ładne wydanie w oprawie ANDRZEJEWSKI Noc HANDROWSKI --— W cieniu zapomnianej olszynł STRUG — Dzieje jednego pocisku CHOJNOWSKI — W młodych oczach IWASZKIEWICZ — Czerwone tarcze ORZESZKOWA — Dziurdiiowie— Cham PTRZYSSKI — Klejnoty REYM"ONT —— FKeormmeendtiyantka WEYSSENHOFF — Soból i panna ŻEROMSKI — Uroda łycia Tematyka relmina SW AUG""USTYN ——— PDWiisaymlzonagainki aftieloczhoeftiycczznnoe BARDY — S Augustyn O BOCHES-SK- I — Szkice eUczne : CALVET — Sw Winctnty a Paulo '" DĄBROWSKI — Dzieje św Pawła z Tarsu — Studia biblijne — Zycie Jezusa Chrystusa " —iwGlPosaswy ełi (ożdykcriyeciia pibsmibali)jne LISTY św Paała Apostoła BOROWICZ — Zycie Jezusa Chrystusa DEMON — Chrystus Pan i Sokrates G1LS0N — Wprowadzenie do nauki św Augustyna SW HIERONIM — Listy 3 tomy WIELKI KANCJONAŁ — Kantyczki koldv pastorałki JAKUBIEC — Wprowadzenie do ksiąg Starego Testamentu KELLER — Etyka KOŁAKOWSKI — Szkice o iilozofii katolickiej KOSTECKI — Świętość Chnstusa JASNA GÓRA — duchowa stolica Polski NŻYOWWOYT TJEESZTUASMAENCTHRi YpSsTaUlmSAy wg czterech„ ewangelii BEDNARSKI — Miłość natzeczeńska i małżeńska ROPS — Od Abrahama do Chrvstua _ źOYWUCRBZAYNrSK—I —JezuKsośCchiórłysitursew2olutocmja"v francuska _ namówienia naasyłac oo "ZWIĄZKOWIEC" 1475 Qiiees SL W TorMto I O T 250 350 300 075 250 300 175 075 300 300 33050 245 250 3 35 100 100 215 350 12 00 250 200 500 190 250 300 300 200 350 050 150 150 300 2 25 300 350 200 500 250 300 150 3 00 150 200 rśo & i V - Noc W serii n 300 250 135 200 250 125 500 200 275 250 250 2S5 100 200 4 25 1000 290 2JO 175 12S 2 110 190 lW 075 lM ltJt m& vB ?!' Ti m ZZ ii --':t h 't I i AB n i [oj ' tmm i t SSiJ K-S-J- ł-l I WMW |
Tags
Comments
Post a Comment for 000359b