000365b |
Previous | 9 of 10 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
Tadeusz r Nowakowski I0Z WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH ffs:elUe prawa autorskie zastrzeżone (Copyright bj T Nowakowski) tvsć oDeretkę — mruknęła feazNła gazetę Przetarła zmęczone ipoknatała się jeszcze yo pouju fc3 Z JOVUCitóU i jy— v Nv Grzegorczyk wziął gazetę do ? i 5oi m uDuścił na nodłoee [3 oilidi j- -j — - --- - "- - icifa szeroKost aviuuuv usiwi)-V-ł DIANA VOSS ULUBIENI-- Ł-RMCZN-- OSCI TAŃCZY W KS1EŻ- - KE CZARDASZA" A poniżej foto-- : ca PÓi SUOny niwesjjuuie ima i irjjtywe Wiusacu v£tuisiue fLUi- - i podtrtuł brzmiał: "Wizyta wgar- - ł" ' „„ "ttnlihai-lra- " y reporterzyna nie żałował po-- 1 zacnwl"" njw~ iuVt-- i Czardasza" obliczony był na naj-- CVCil CZJieiuuwn m-- uierzv Pani w zabobony? — fc:ray się z zapytaniem do ślicznej fi w garaerooie ius przeu wyj- - na scenę — AKiorzy są pneciez sądni? Pani Diana z uśmiechem pokazuje I' soją maskotkę małego pluszowe-- fciia flakie sporty uprawia Pani Księż-- o! Diana to bogini iowow czy po-- Panią myślistwo? faluje na pieniądze mego ojca! — siał chłopak) "żal mi biednych zwierząt — mó- - lalentowana artystka — Nie poj- - jak można strzelać do żywych i- - I Ubóstwiam tenis l pływanie" "Ulubiony autor?" "Lubię książki historyczne i pod- - Jzektroe czekowe! — roześmiał się Lenieć) "Co też chciała by Pani powie- - ! naszym czytelnikom na zakończe- - kj milej rozmowy?" "Publiczność bydgoska — mówi i z czarującym uśmiechem tak do znanym wielbicielom jej talentu nacza się kulturą i wrażliwością takno sztuki Grać przed nią to lanność i zaszczyt --Naprawdę było smutno gdybym musiała wyje- - Iz tak pięknego miasta nad Brdą się Bydgoszczanką Kocham wasze lo i jego mieszkańców Serce za serce pani Diano! — na pożegnanie wiedząc że jestem (earielem uczuć całego miasta" ezkl idiota! Pewnie dostał sto zło-- Tadeusz DołęgaMosiowicz BRACIA Skąd? No Holder mi mówił Holder? On też nie mógł wiedzieć fe bjło innego wyjścia Dla osło- - la Marychny należało właśnie ją na- - Jednak wiedział Mówił mi nawet fcizał to od jednei z maszynistek Rś Jaroszówny czy Jarszówny Csu- - p-- c nawet tym dotknięty Zwierzasz jf= o:cn planów byle urzędniczce f o tym nie mówisz chociaż bądź ą naczelnego dyrektora może ob-k- c adres pod którym w razie iakie- - Pypadku da się odnaleźć dyrektor faaay DIał Sie iakhv dla zhnuatpliTOwa piej sprawy i dodał: Stapiam kwptio w inki cnnsńh lubisz wiele bym nie pamiętał że ~ oarazo bliskimi krewnymi Kchód zaieżdżał właśnie nrzpd dworca Krzysztof odwrócił gło-- jfieaziai cicho: "''C 0 t"m ni# u-ivc- 7 Pait-l- o drzwiczek rzucili sie' tragarze Pa- - I"-- OdprOWfld7a) WwcTłnf no no iIaśvczjęnie zC)rjaCcijaił „o0bencnaroaśzcjiA tnaamprMzva il t?!al1 sobie ręce i znowu zda- - ['" Bk:erka sympatii C5Cfu samochodów szofer za-- J- - 1 auto DOmknpłn Vn roKnva U? z2pallJ papierosa W limuzynie n:k}y Zanafh uwlv frioiołmroi Rtfa xp„a4 xz_„z::i £ aewątpliwie jest to skutkiem 'celnego Wychfra-n-ni- a T nn miałn CTn ł_ " — wv tuv -- iO 1P35 n0__j„ „ tj„ P gdybjś wiedział to o czvm fcv- - J l Pojęct wówczas rozu- - ""--e ale i tak to bezna- - ' X0nPn _: ~ --- „„ — się w w -- Axł uiz LKmmaf snuie hł"? z?cwu naza go po imię-Ilz-f17- 3 ° mu sie dopiero drugi Ił -- j Aymowił je z jakąś szcze Ga Z jest izj-m- ai rawet donacją z intonacją tak aaca r się zwykłego suche- - Mel!iS2eść — zmarszczył brwi - — 'i€ O tfm od C-m-n ' "Toc:e do fabryki wezwał Hol- - jtych od mojego ojca! — zirytował się L-niu-pa rrzeaan płachtę gazety na pół prosto przez roześmiana twarz' aktorki! Zmiął papier zrobił z niego kulkę i rzu- cił do kosza Gdy Heinemann otrzymał wezwanie od sędziego śledczego Jan zapozvczvł się u drukarzy sprzedał zlotv zegarek zastawił radio i zaofiarował 'brakującą sumę pechowemu kasjerowi Wrócili tego wieczora w szampań-skich humorach Objęci ramieniem podpierali się wzaiem na schodach ftri skali się i wybuchali co chwilę histe rycznym pijacKim śmiechem Weszli do środka w kapeluszach i paltach — jak do knajpy — bez słowa powitania Po drugiej nieobecności Jana na ul Grunwaldzkiej Małgorzata inaczej wyo- brażała sobie powrót męża ze "służbo-wej podróży" do domu Nawet się z nia nie przywitał — Chodź tu szwabski cycku — gła-dził sublokatora po policzku — Oś-lLs-- ko — bełkotał Heinemann trzepocząc lotkami — Stare oś-lis-k- o! Kobitę ci dałem w Drezencie ca-eusk- n ci dałem ca-eunsz- ko — Hajnemanek pieniński świat nie damy się! — Nie damy sie oś-lis-k- o! Kobitę ci dałem ea-cuszk- o! — Dałeś Hajnemanek osia krecka dałeś szwabski cycku — Ca-cusz- ko os-lis-- ko cacusz-k- o Grubas próbował wybełkotać z siebio strzępki dłuższego zdania ale nie mógł sobie poradzić z językiem — stanął mu kołem Krztusił się i śliną pryskał wre-szcie jął się zataczać od śmiechu aż sia-dał potężnym zadkiem na kokosowym dywaniku Przez jakiś czas rżał końskim dyszkantem miauczał prychał szcze-kał kulał się po podłodze póki nie przy-cisnął tłustych łap do ust i nie zaczął womitować przez palce Sinefo wzdę-tego od alkoholu zaciągnęli do łazienki — "So ein Dreck!" — zaklął i zasnął na koszu brudnej bielizny Jego kompan nie zdejmując kape-lusza z głowy z rękami w kieszeniach chodził niepewnym krokiem od pokoju do pokoju Obchodził mieszkanie jak muzeum Przyglądał się tapetom me-blom i obrazom jakby je widział po raz pierwszy w życiu Zdejmował foto-grafie w ramkach z kredensu i podno-sił je do zamglonych oczu Próbował się 38 DALGZ I S-- KA — Czy dyrektor Jachimowski jeszcze jest? — Owszem panie dyrektorze czy mam poprosić? — Nie Ale dopilnuje pan kiedy wyjdzie i wówczas wezwie do mnie pa-na Karliczka — Słucham panie dyrektorze W niespełna godzinę sekretarz za-meldował inżyniera Karliczka Wbrew-swem- u nazwisku był to tęgi wysoki mężczyzna o rudawym zaroście i o cięż-kich niedźwiedziowatych ruchach Paweł wskazał mu krzesło przed biurkiem — Mało się znamy — zaczął — ale sadzę że mogę mieć do pana zaufanie — Tak iest — bąknął i zmarszczył czoło — Od jak dawna jest pan zastępcą dyrektora handlowego? — Chyba od ośmiu lat panie dy-rektorze Paweł udał zdziwienie: — Od ośmiu? I przez cały ten czas nie awansował pan? Karliczek bezradnym gestem rozło-żył ręce — Hm — namyślił się Paweł — czy nie uważa pan że jest pan cokolwiek pokrzywdzony? Przecież gaży nawet pa-nu nie podniesiono ani razu — Owszem jeden raz o sto złotych — Zatem ile ma pan teraz mie sięcznie? — Dziewięćset panie dyrektorze — Tak mało? Hm a ile ma pański zwierzchnik? _ O pan Jachimowski ma dwa ty-siące Ale ja to rozumiem Jako współwłaściciel — Myli się pan — przerwał Paweł płaci się" za prace a nie za to że ktoś ma udziały Tak Mój nieboszczyk oj-ciec miał "o panu najlepszą opinię Te spostrzeżenia jakie ja zdążyłem poro-bić kierownictwa w zu-pełności podczas mefo ja uzasadniają- - Dlatego chciał-bym dać panu dowód że umiemy doce-nić zasługi położone dla naszej firmy _ Bardzo dziękuję panie dyrekto-rze naprawdę Xie ma pan za co dziękować My- - ii~ ~lrf0 Tr-=7vd1- dm o interesach przed siębiorstwa I właśnie dlatego uwazał--J „"ZWIĄZKOWIEC" PAŹDZIERNIK (Oełober) Sobofa 29-1- 960 okręcić na obcesie i up3dł na sofę Z ust ojca wydobywał się ostry zapach alko-holu Wystarczy przyłożyć zapaloną za-pałkę do pijackiego oddechu a nastąpi eiopiozja Małgorzata wygięła usta w podkowę z-marsz-czM zaarzary jej pod oczami pła-kała po swojemu: bez łez Zacisnęła pal-ce kostki nadgarstka przeświecały jej przez skórę Z niepokojem czekała na wybuch furii męża O dziwo Jan nie wybuchał Kapelusz opadł mu na nos W niestarannie uczer-nionyc- h wąsach zaświeciły siwe włoski Był nieogolony Wzbudzał litntf Małun-- nacie i podglądającemu przez szparę w drzwiach synowi wydawało się że pijany rzęzi Tymczasem stary Grzerowwk schowawszy twarz w kapelusz zaczął po-- piajciwac — Dokuczyli ci? — zapytała ze współ czuciem — Dokuczyli — nłnfcnł fas7vwi komediancko iak naicorszy aktnrzwia w najpodlejszym teatrzyku — Wydoili co do grosza wykiwali ńa durnia wysta-wili Hajnemanek i to cacuszko koli-berek Dokuczyli Gdzie jest Stefanek? On jeden ich się nie boi Pomóżcie to-pielcowi! — zawodził po pijanemu — Wyciągnijcie ze studni — Ratunku! Stefanku ratunku! W chwile potem zasnął ciężkim ni jackim snem Małgorzata zdieła śniącemu kanp1iiR7 z twarzy Ostrożnie podsunęła mu po-duszkę pod głowę by nie leżał na twar-dym wałku Zanim zerwała narzutę z tapczana i przykryła nią męża zdjęła mu delikatnie okulary i zgarnęła siwe kędziory z nad spoconego czoła Gdy ściągała mu zabłocone lakierki z nóg spostrzegła że ma podarte skarpetki Paznokieć przeświecał przez czarną ba-wełnę Wyszła z pokoju ze spuszczoną głową Całą winę brała na siebie Przez tyle lat prała mu i prasowała koszule cerowała skarpetki a dzisiaj Potarła z żałości zaczerwienione oczy Zrobiła się podobna do starej kury — Ciiicho — przyłożyła palec do ust — Ojciec śpi po ciężkiej pracy A przecież dawniej taki nie był Mło-dy Grzegorczyk pamiętał z lat dzieciń-stwa innego jeszcze "niezepsutego" oj-ca I takiego zamknął go w swym sercu Byli wtedy przyjaciółmi Chodzili razem za miasto na dłueie leśne snaeery Kip fanek miał osiem lat stawiał dziesiątki pytań paiua go ciekawość świata Na skraju lasu za żywopłotem bie-liła się luksusowa willa fabrykanta Mil-lman- na W dużych oknach o zmierzchu paliły się lampiony Na terasie grała muzyka W bramie czaił się uzbrojony dozorca z wilczurom na smyczy — Zajrzyjmy przez płot Podsadź mnie — prosił malec — Tam tak ślicz-nie tańczą na tarasie bym że zasługuje pan na inne lepsze i lepiej płatne stanowisko Twarz Karliczka pokryła się cegla-sty- m rumieńcem — O doprawdy panie dyrektorze — powiedział jąkając się — ja już tak zży-łem się z pracą wydziału handlowego Jeżeli pan tak łaskaw prosiłbym o pozostawienie mnie na dotychczaso-wym miejscu Paweł udawał że przegląda papiery Jednak ani jedno drgnięcie twarzy pod-władnego nie uszło jego uwagi Nie my-lił się Było jasne że Karliczek miał na swym stanowisku dobre poboczne do-chody z prowizyj i łapówek Oczywiście Jachimowski nie był w porządku gdyż w przeciwnym razie temu cymbałowi nie udałoby się zwędzić ani grosza Paweł wiedział o tym oddawna Teraz znalazł potwierdzenie uzasadnionych podejrzeń co zresztą było mu bardzo na rękę — Panie inżynierze — odezwał się — bynajmniej nie myślałem o przenie-sieniu pana do innego wydziału Prze-ciwnie Jestem zdania że w djTekcji handlowej jest pan niezastąpiony Czy wie pan jakie stosunki panują między moim szwagrem a prezesem Dalczem? — Słyszałem że nienajlepsze ale ja tam się tymi rzeczami nie interesuję to do mnie nie należy — Nie o to chodzi panie Karliczek Sprawa polega na tym że prezes prag-nąłby rozstać się z panem Jachimow-- skim Zapytywał mnie też czy jestem zdania ze pan byłby odpowiedni na sta-nowisko dyrektora handlowego Oczywi-ście mówię to panu w przeświadczeniu że ani jedno słowo tej rozmowy nie wyj-dzie pcza drzwi mego gabinetu — O tego może pan być pewien panie dyrektorze — Jestem pewien — z niewzruszo-nym przekonaniem pochylił głowę Pa-weł — dlatego mogę panu szczerze po-wiedzieć że prezes życzy sobie znaleźć powód pretekst podstawę moralną do udzielenia dymisji dotychczasowemu dy-rektorowi handlowemu Ptozumie pan? — Naturalnie — Od tego zależy wszystko I właś-nie nie chcąc sprawie nadawać nepo-trzebneg- o rozgłosu przez wyznaczenie specjalnych rewidentów zwróciłem się do pana Spodziewam się że jako wypró-bowany przyjaciel firmy pan zechce u-łatwi- ć'mi zadanie i wskaże kilka spraw które mogą dać ową podstawę moralną Karliczek siedział nieruchomo z oczy-ma utkwionymi w podłodze Na jego karku nabrzmiały fałdy czerwonej skó-ry splecione krótkie i grube palce nie ustawały w wijącym się robaczkowym ruchu — No panie inżynierze? — przyna-glił Paweł — Nie podglądaj! — syknął ojciec — Nic tu po nas chodźmy! — Dlaczego? Przecież tutaj mieszka-ją dobrzy ludzie — Dobrzy ludzie? — żachnął się Jan — A to dlaczego? — Bo im Pan Bóg pomógł — Eh! — Tak! Tak! — ubierał sip StrfnnMr — Nauczycielka powiedziała że Pan Bóg pomaga aoDrym ludziom — Chodźmy stąd! — zniecierpliwił się ojciec — Jeszcze pomyślą że chce my ich okraść Stefanek posmutniał: — A dlaczego mv nie mamv oieknei willi? Czy nie jesteśmy dobrymi ludźmi? — jesteśmy jesteśmy — A coś ty zrobił ze swoją willą ta-tusiu? — Ja nigdy nie miałem willi sy neczku — Jak to? — przystanął ze zdumie-nia— Przecież twój tatuś miał fabrykę — Któż ci to powiedział? — Mama mówi że dziadzio miał fa-brykę butów W tej chwili nadjechali nowi goście do fabrykanta Gdy wysiadali z samocho-du portier zdjął czapkę niziutko do sa mej ziemi Mały Stefanek instynktownie chwycił za rydelek swej czapki i chciał się ukłonić Jan złapał go za rękę i zaczął wołać: — Nie będziesz im się kłaniał rozu-miesz! Przed nikim nie będziesz w życiu czapkował pamiętaj! — Co się stało? — zaniepokoili się państwo wysiadający z samochodu — Nic takiego! — warknął Jan od-słaniając kły — Uczę syna żeby mi na lokaja nie wyrósł! Po powrocie do domu wezwał Mał-gorzatę i powiedział złym głosem: — Bądź łaskawa jeszcze raz powtó-rzyć Stefankowi kim był jego dziadek? — Daj spokój — zmieszała się — po co — Proszę cię powiedz mu! Zaczerwieniona Małgorzata wybąkała: — Miał sklep z butami — Nieprawda! — przerwał Jan — Mój ojciec a twój dziadek był biednym kopyciarzem był zwykłym szewcem Kim był twój dziadek? — Szewcem — odrzekł malec — A ja jestem drukarzem zecerem Kim jestem? — Zecerem — powtórzył posłusznie — Tatuś jest zecerem — A ty kim chciałbyś zostać? — Fabrykantem! — odpalił bez na-mysłu — Głuptas! — roześmiali się oboje Było to jeszcze w tych czasach kie-dy na Grunwaldzkiej słychać było bez-troski śmiech Dawno bardzo dawno temu — Ja owszem — sapnął Karliczek — owszem rozejrzę się poszukam — Poszuka pan i znajdzie? Karliczek łypnął ku niemu badaw-czym spojrzeniem: — Zapewne Tak sądzę W ciągu kilku dni Paweł zaśmiał się żartobliwie — żarty panie Karliczek żarty Czy ja wyglądam na usposobionego do żar-tów panie Karliczek? W ciągu kilku dni wiele osób może wylecieć poza bra-mę fabryczną W ciągu kilku dni mogą nabrać takiego rozpędu że znajdą się w innej bramie która otwiera się bar-dzo łatwo tylko dla wchodzących nato-miast wychodzących wypuszcza niechęt-nie W ciągu kilku dni wiele rzeczy się dzieje Nie wszyscy mamy na to czas Toteż myślę źe pan sobie zaraz natych-miast nie wychodząc z tego pokoju zdo-ła przypomnieć cokolwiek ciekawego — Doprawdy tak trudno panie dy-rektorze — Karliczek wyjął duża chust-kę z różowym szlakiem rozłożył ją i obtarł twarz — O wierzę panu że trudno Ale pamięć człowieka rozsądnego zaczyna działać intensywniej w chwilach od któ-rych zależy na przykład znaczna popra-wa bytu albo duże przykrości Wysoko cenię pańską lojalność i wiem że ta ma większe zobowiązania w stosunku do fir-my niż do zwierzchnika bezpośredniego Taki zwierzchnik panie inżynierze czę-sto umie wmówić w podwładnych że po krycie milczeniem pewnych przekroczeń jest dowodem poczucia koleżeństwa ba potrafi zmusić do partycypowania w nie legalnych zyskach pod grozą powiedz my dymisji Najuczciwszefo człowieka za jakiego pana uważam może to spot-kać Znam życie i nie jestem upartym pedantem Umiem odróżnić złą wolę od pewnych konieczności życiowych Czy mówię dość jasno? Karliczek gniótł ręce poruszał brwia-mi jego żuchwy wykonywały nieustan-nie skoki w górę i w dół wskutek cze-go przez tłuste warstwy twarzy przebie-gały fęste grube fale połyskujące mie-dzią zle ogolonego zarostu Kilka razy otwierał rybim ruchem usta i rzucał ku Pawłowi rozpaczliwe wywiadowcze spojrzenia Wreszcie zaczął mówić Już dawno przebrzmiał ostatni chra-pliwy dźwięk syreny fabrycznej gdy Pa-weł WTaz z KarLczkiem przeszli do biu-ra handlowego Wśród brzęku kluczy ot-wierały się szafy i szuflady terkoczący hałas rolet drewnianych amerykańskich szaek mieszał się z szybkim szelestem papierów Woźny stojący przed drzwiami za-trzymał sekretarza Holdera: — Pan dyrektor nie kazał nikogo wpuszczać — Co Jozef zwariował? Ja mam pil ną korespondencję! JEDYNY POLSKI SALON PIEKNOiCI Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwałej ondulacji "Pernunent" Wawes 216 Bathurst St EM 84432 P J&J HARDWARE Paliki iKlid łowirtw ltltmyc I arb niciyA kuchtnnych or prrr-boró- w wodociągowych I ognowanli J Stefaniak właić 74S Queen St W EM 6-48-64 Solidni obsluca — Niskie reny Bezpłatne porady w tpranacb kn Uiacjl 1 orrcettinli 8 POZBADt SIE siwego włosu a bedilti: miodny o latał RETONE birdio many łrodtk me-dycyny nada Twoemu wlo- towi kolor pierwotny I pljkny BEZ UiYCIA FARB I UTLENIANIA DilslaJ prjjillj tamoule-ni- e wraz i 1150 na adres: U"' ANCHOR DISTRIBUTORS PO Box tOBJ Slitlon "C" Toronło Ont OluTnle do nabcia u "MIDTOWN DRUCS" 45J Queen SI W Toronto Oni LANDIS PHARMACY M Oueen St Wet — Toronto Ont DYMONO DRUCS LTD II Dalhouilt St — Brantford Ont 1K4 Starokrajowa Apteka p p Medwidiklch "Sanilas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 546 Oueen St W Toronto (kolo Bathurst) Lunsky W A 1-3- 924 r EM 3-37- 46 6b ONT STR 7 Plłmo nie tylko należy cxyła£ trzeba go także prenumerować Dr W LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od Roneesvallei) Przyjmuje ra uprzednim telefo- - nicznm porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd & DR V JINDRA DR MARA JINDRA LEKARZE-DENTYtC- I prijmują takłe uteczoraml 1 w soboty za uprrednlm porozumieniem telefonicznym 310 Bloor St Weit WA 2-084- 4 (prz Spadlna) 49 P DR T L DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundat St W — Toront Ttl EM 8-9- 038 1 P OKULISTA S OD 420 Roncsvallti Av (blisko Howard Park) Rodziny przyjęć od 10-- 630 orat ta tflefonlcinjm porozumieniem Tel LE 1-42- 51 — CL 9-8- 02 P OKULISTKA J T OD PBOA nadanie oczu dobieranie tzkiet t do-pnowa- nlt "conlact lenaea" — codziennie od 10—7 aoboty włącznie w lnn eh Kodzlnach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor St Weit LE 2-87- 91 (róg Hawlock) 1T-- P 470 St Oczy badamy okulary do wszystkich defek-tów wzroku na nerwowość na boi głowy Mówimy po polsku H WITKIN - okulista DENTYŚCI OKULIŚCI Okulista Collegt dostosowujemy adanlo ociu — Dopatowywanle okularów wypełnianie recept godziny przyjęć 930— 599 Bloor SI W Toronto Tel LE 5-15- 21 1 (Blisko Palmerston obok Bloor Medlcal Center) Wieaoraml przyimule po uprzednim umówieniu tle IT t-62-41 E-- 4 Lach Chiropractic Clinic Stanlitaw J Lach DC Władytław J Lach DC DOKTORZY CHIROPRAKTYKI prześwietlenia 124 Roncvalli Avt — Toronto — LI 5-11- 11 P Luck Chiropractic BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CHIROPRAKTYN Specjaliści w leczeniu artretyzmu reurnatTtmn milo iumoatm fyjfTfi ooifeiiwosci muiKutow stawów oraz zasilania i normowania cuego organizmu — X-Ra- y prześwietlenia 1848 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO --223f 140 CHURCH ST ST CATHARINES LANDIS PHARMACY EM 6-05- 84 — 462 Oueen St W Toronto TEL MU 4-31-61 i r EM 8-21- 29 Wysłamy lekarstwa do 1'olskl oraz na cały świat Dostawa szybka I gwarantowana Wszelkie zamówienia za granicę wolne od tła oraz pokrywamy koszta przesyłki pocztowej Szybka i fachowa polska obsługa Wyjeżdżający do Kraju zaopatrujcie sic u nas w niezbędne artykuły po cenach najniższych Przyjmu-jemy wszelkie zamówienia listownie telefonicznie lub osobiście Zaopatrujcie łie u nas także w artykuły pierwszej potrzeby niezbędne do utrzymania higieny i zdrowia całej rodziny io-- p APTEKA GARDIAFTA Właiciclel TADEUSZ GARDIAN Najstarsza polska apteka w Toronto Wykonujemy recepty ze wszystkich krajów Zamówienia wysyłamy natychmiast 1'iszcie telefonujcie lub zgłaszajcie sie osobiście — Popierajcie polską aptekę WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles Ave TORONTO SADAUSKAS GRANOWSKI BROGOWSKI SZYDŁOWSKA tP Clinic Tel LE 6-30- 03 ł--p TERAZ JUŻ POSYŁAJCIE Świąteczne Paczki do Polski PACZKI I DARY PEKAO PRZEKAZY PIENIĘŻNE SPECJALNE PACZKI MIĘSNE LEKARSTWA Polsko Kanadyjskie Biuro Informacyjne LEON GARCZYŃSKI 707 Oueen SK W Toronto EM 6-40- 67 ts-p--es gggS44K4-Hi-44-4-44Ł4Ł4w- ll 1 I'V Ba l
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, October 29, 1960 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1960-10-29 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000455 |
Description
Title | 000365b |
OCR text | Tadeusz r Nowakowski I0Z WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH ffs:elUe prawa autorskie zastrzeżone (Copyright bj T Nowakowski) tvsć oDeretkę — mruknęła feazNła gazetę Przetarła zmęczone ipoknatała się jeszcze yo pouju fc3 Z JOVUCitóU i jy— v Nv Grzegorczyk wziął gazetę do ? i 5oi m uDuścił na nodłoee [3 oilidi j- -j — - --- - "- - icifa szeroKost aviuuuv usiwi)-V-ł DIANA VOSS ULUBIENI-- Ł-RMCZN-- OSCI TAŃCZY W KS1EŻ- - KE CZARDASZA" A poniżej foto-- : ca PÓi SUOny niwesjjuuie ima i irjjtywe Wiusacu v£tuisiue fLUi- - i podtrtuł brzmiał: "Wizyta wgar- - ł" ' „„ "ttnlihai-lra- " y reporterzyna nie żałował po-- 1 zacnwl"" njw~ iuVt-- i Czardasza" obliczony był na naj-- CVCil CZJieiuuwn m-- uierzv Pani w zabobony? — fc:ray się z zapytaniem do ślicznej fi w garaerooie ius przeu wyj- - na scenę — AKiorzy są pneciez sądni? Pani Diana z uśmiechem pokazuje I' soją maskotkę małego pluszowe-- fciia flakie sporty uprawia Pani Księż-- o! Diana to bogini iowow czy po-- Panią myślistwo? faluje na pieniądze mego ojca! — siał chłopak) "żal mi biednych zwierząt — mó- - lalentowana artystka — Nie poj- - jak można strzelać do żywych i- - I Ubóstwiam tenis l pływanie" "Ulubiony autor?" "Lubię książki historyczne i pod- - Jzektroe czekowe! — roześmiał się Lenieć) "Co też chciała by Pani powie- - ! naszym czytelnikom na zakończe- - kj milej rozmowy?" "Publiczność bydgoska — mówi i z czarującym uśmiechem tak do znanym wielbicielom jej talentu nacza się kulturą i wrażliwością takno sztuki Grać przed nią to lanność i zaszczyt --Naprawdę było smutno gdybym musiała wyje- - Iz tak pięknego miasta nad Brdą się Bydgoszczanką Kocham wasze lo i jego mieszkańców Serce za serce pani Diano! — na pożegnanie wiedząc że jestem (earielem uczuć całego miasta" ezkl idiota! Pewnie dostał sto zło-- Tadeusz DołęgaMosiowicz BRACIA Skąd? No Holder mi mówił Holder? On też nie mógł wiedzieć fe bjło innego wyjścia Dla osło- - la Marychny należało właśnie ją na- - Jednak wiedział Mówił mi nawet fcizał to od jednei z maszynistek Rś Jaroszówny czy Jarszówny Csu- - p-- c nawet tym dotknięty Zwierzasz jf= o:cn planów byle urzędniczce f o tym nie mówisz chociaż bądź ą naczelnego dyrektora może ob-k- c adres pod którym w razie iakie- - Pypadku da się odnaleźć dyrektor faaay DIał Sie iakhv dla zhnuatpliTOwa piej sprawy i dodał: Stapiam kwptio w inki cnnsńh lubisz wiele bym nie pamiętał że ~ oarazo bliskimi krewnymi Kchód zaieżdżał właśnie nrzpd dworca Krzysztof odwrócił gło-- jfieaziai cicho: "''C 0 t"m ni# u-ivc- 7 Pait-l- o drzwiczek rzucili sie' tragarze Pa- - I"-- OdprOWfld7a) WwcTłnf no no iIaśvczjęnie zC)rjaCcijaił „o0bencnaroaśzcjiA tnaamprMzva il t?!al1 sobie ręce i znowu zda- - ['" Bk:erka sympatii C5Cfu samochodów szofer za-- J- - 1 auto DOmknpłn Vn roKnva U? z2pallJ papierosa W limuzynie n:k}y Zanafh uwlv frioiołmroi Rtfa xp„a4 xz_„z::i £ aewątpliwie jest to skutkiem 'celnego Wychfra-n-ni- a T nn miałn CTn ł_ " — wv tuv -- iO 1P35 n0__j„ „ tj„ P gdybjś wiedział to o czvm fcv- - J l Pojęct wówczas rozu- - ""--e ale i tak to bezna- - ' X0nPn _: ~ --- „„ — się w w -- Axł uiz LKmmaf snuie hł"? z?cwu naza go po imię-Ilz-f17- 3 ° mu sie dopiero drugi Ił -- j Aymowił je z jakąś szcze Ga Z jest izj-m- ai rawet donacją z intonacją tak aaca r się zwykłego suche- - Mel!iS2eść — zmarszczył brwi - — 'i€ O tfm od C-m-n ' "Toc:e do fabryki wezwał Hol- - jtych od mojego ojca! — zirytował się L-niu-pa rrzeaan płachtę gazety na pół prosto przez roześmiana twarz' aktorki! Zmiął papier zrobił z niego kulkę i rzu- cił do kosza Gdy Heinemann otrzymał wezwanie od sędziego śledczego Jan zapozvczvł się u drukarzy sprzedał zlotv zegarek zastawił radio i zaofiarował 'brakującą sumę pechowemu kasjerowi Wrócili tego wieczora w szampań-skich humorach Objęci ramieniem podpierali się wzaiem na schodach ftri skali się i wybuchali co chwilę histe rycznym pijacKim śmiechem Weszli do środka w kapeluszach i paltach — jak do knajpy — bez słowa powitania Po drugiej nieobecności Jana na ul Grunwaldzkiej Małgorzata inaczej wyo- brażała sobie powrót męża ze "służbo-wej podróży" do domu Nawet się z nia nie przywitał — Chodź tu szwabski cycku — gła-dził sublokatora po policzku — Oś-lLs-- ko — bełkotał Heinemann trzepocząc lotkami — Stare oś-lis-k- o! Kobitę ci dałem w Drezencie ca-eusk- n ci dałem ca-eunsz- ko — Hajnemanek pieniński świat nie damy się! — Nie damy sie oś-lis-k- o! Kobitę ci dałem ea-cuszk- o! — Dałeś Hajnemanek osia krecka dałeś szwabski cycku — Ca-cusz- ko os-lis-- ko cacusz-k- o Grubas próbował wybełkotać z siebio strzępki dłuższego zdania ale nie mógł sobie poradzić z językiem — stanął mu kołem Krztusił się i śliną pryskał wre-szcie jął się zataczać od śmiechu aż sia-dał potężnym zadkiem na kokosowym dywaniku Przez jakiś czas rżał końskim dyszkantem miauczał prychał szcze-kał kulał się po podłodze póki nie przy-cisnął tłustych łap do ust i nie zaczął womitować przez palce Sinefo wzdę-tego od alkoholu zaciągnęli do łazienki — "So ein Dreck!" — zaklął i zasnął na koszu brudnej bielizny Jego kompan nie zdejmując kape-lusza z głowy z rękami w kieszeniach chodził niepewnym krokiem od pokoju do pokoju Obchodził mieszkanie jak muzeum Przyglądał się tapetom me-blom i obrazom jakby je widział po raz pierwszy w życiu Zdejmował foto-grafie w ramkach z kredensu i podno-sił je do zamglonych oczu Próbował się 38 DALGZ I S-- KA — Czy dyrektor Jachimowski jeszcze jest? — Owszem panie dyrektorze czy mam poprosić? — Nie Ale dopilnuje pan kiedy wyjdzie i wówczas wezwie do mnie pa-na Karliczka — Słucham panie dyrektorze W niespełna godzinę sekretarz za-meldował inżyniera Karliczka Wbrew-swem- u nazwisku był to tęgi wysoki mężczyzna o rudawym zaroście i o cięż-kich niedźwiedziowatych ruchach Paweł wskazał mu krzesło przed biurkiem — Mało się znamy — zaczął — ale sadzę że mogę mieć do pana zaufanie — Tak iest — bąknął i zmarszczył czoło — Od jak dawna jest pan zastępcą dyrektora handlowego? — Chyba od ośmiu lat panie dy-rektorze Paweł udał zdziwienie: — Od ośmiu? I przez cały ten czas nie awansował pan? Karliczek bezradnym gestem rozło-żył ręce — Hm — namyślił się Paweł — czy nie uważa pan że jest pan cokolwiek pokrzywdzony? Przecież gaży nawet pa-nu nie podniesiono ani razu — Owszem jeden raz o sto złotych — Zatem ile ma pan teraz mie sięcznie? — Dziewięćset panie dyrektorze — Tak mało? Hm a ile ma pański zwierzchnik? _ O pan Jachimowski ma dwa ty-siące Ale ja to rozumiem Jako współwłaściciel — Myli się pan — przerwał Paweł płaci się" za prace a nie za to że ktoś ma udziały Tak Mój nieboszczyk oj-ciec miał "o panu najlepszą opinię Te spostrzeżenia jakie ja zdążyłem poro-bić kierownictwa w zu-pełności podczas mefo ja uzasadniają- - Dlatego chciał-bym dać panu dowód że umiemy doce-nić zasługi położone dla naszej firmy _ Bardzo dziękuję panie dyrekto-rze naprawdę Xie ma pan za co dziękować My- - ii~ ~lrf0 Tr-=7vd1- dm o interesach przed siębiorstwa I właśnie dlatego uwazał--J „"ZWIĄZKOWIEC" PAŹDZIERNIK (Oełober) Sobofa 29-1- 960 okręcić na obcesie i up3dł na sofę Z ust ojca wydobywał się ostry zapach alko-holu Wystarczy przyłożyć zapaloną za-pałkę do pijackiego oddechu a nastąpi eiopiozja Małgorzata wygięła usta w podkowę z-marsz-czM zaarzary jej pod oczami pła-kała po swojemu: bez łez Zacisnęła pal-ce kostki nadgarstka przeświecały jej przez skórę Z niepokojem czekała na wybuch furii męża O dziwo Jan nie wybuchał Kapelusz opadł mu na nos W niestarannie uczer-nionyc- h wąsach zaświeciły siwe włoski Był nieogolony Wzbudzał litntf Małun-- nacie i podglądającemu przez szparę w drzwiach synowi wydawało się że pijany rzęzi Tymczasem stary Grzerowwk schowawszy twarz w kapelusz zaczął po-- piajciwac — Dokuczyli ci? — zapytała ze współ czuciem — Dokuczyli — nłnfcnł fas7vwi komediancko iak naicorszy aktnrzwia w najpodlejszym teatrzyku — Wydoili co do grosza wykiwali ńa durnia wysta-wili Hajnemanek i to cacuszko koli-berek Dokuczyli Gdzie jest Stefanek? On jeden ich się nie boi Pomóżcie to-pielcowi! — zawodził po pijanemu — Wyciągnijcie ze studni — Ratunku! Stefanku ratunku! W chwile potem zasnął ciężkim ni jackim snem Małgorzata zdieła śniącemu kanp1iiR7 z twarzy Ostrożnie podsunęła mu po-duszkę pod głowę by nie leżał na twar-dym wałku Zanim zerwała narzutę z tapczana i przykryła nią męża zdjęła mu delikatnie okulary i zgarnęła siwe kędziory z nad spoconego czoła Gdy ściągała mu zabłocone lakierki z nóg spostrzegła że ma podarte skarpetki Paznokieć przeświecał przez czarną ba-wełnę Wyszła z pokoju ze spuszczoną głową Całą winę brała na siebie Przez tyle lat prała mu i prasowała koszule cerowała skarpetki a dzisiaj Potarła z żałości zaczerwienione oczy Zrobiła się podobna do starej kury — Ciiicho — przyłożyła palec do ust — Ojciec śpi po ciężkiej pracy A przecież dawniej taki nie był Mło-dy Grzegorczyk pamiętał z lat dzieciń-stwa innego jeszcze "niezepsutego" oj-ca I takiego zamknął go w swym sercu Byli wtedy przyjaciółmi Chodzili razem za miasto na dłueie leśne snaeery Kip fanek miał osiem lat stawiał dziesiątki pytań paiua go ciekawość świata Na skraju lasu za żywopłotem bie-liła się luksusowa willa fabrykanta Mil-lman- na W dużych oknach o zmierzchu paliły się lampiony Na terasie grała muzyka W bramie czaił się uzbrojony dozorca z wilczurom na smyczy — Zajrzyjmy przez płot Podsadź mnie — prosił malec — Tam tak ślicz-nie tańczą na tarasie bym że zasługuje pan na inne lepsze i lepiej płatne stanowisko Twarz Karliczka pokryła się cegla-sty- m rumieńcem — O doprawdy panie dyrektorze — powiedział jąkając się — ja już tak zży-łem się z pracą wydziału handlowego Jeżeli pan tak łaskaw prosiłbym o pozostawienie mnie na dotychczaso-wym miejscu Paweł udawał że przegląda papiery Jednak ani jedno drgnięcie twarzy pod-władnego nie uszło jego uwagi Nie my-lił się Było jasne że Karliczek miał na swym stanowisku dobre poboczne do-chody z prowizyj i łapówek Oczywiście Jachimowski nie był w porządku gdyż w przeciwnym razie temu cymbałowi nie udałoby się zwędzić ani grosza Paweł wiedział o tym oddawna Teraz znalazł potwierdzenie uzasadnionych podejrzeń co zresztą było mu bardzo na rękę — Panie inżynierze — odezwał się — bynajmniej nie myślałem o przenie-sieniu pana do innego wydziału Prze-ciwnie Jestem zdania że w djTekcji handlowej jest pan niezastąpiony Czy wie pan jakie stosunki panują między moim szwagrem a prezesem Dalczem? — Słyszałem że nienajlepsze ale ja tam się tymi rzeczami nie interesuję to do mnie nie należy — Nie o to chodzi panie Karliczek Sprawa polega na tym że prezes prag-nąłby rozstać się z panem Jachimow-- skim Zapytywał mnie też czy jestem zdania ze pan byłby odpowiedni na sta-nowisko dyrektora handlowego Oczywi-ście mówię to panu w przeświadczeniu że ani jedno słowo tej rozmowy nie wyj-dzie pcza drzwi mego gabinetu — O tego może pan być pewien panie dyrektorze — Jestem pewien — z niewzruszo-nym przekonaniem pochylił głowę Pa-weł — dlatego mogę panu szczerze po-wiedzieć że prezes życzy sobie znaleźć powód pretekst podstawę moralną do udzielenia dymisji dotychczasowemu dy-rektorowi handlowemu Ptozumie pan? — Naturalnie — Od tego zależy wszystko I właś-nie nie chcąc sprawie nadawać nepo-trzebneg- o rozgłosu przez wyznaczenie specjalnych rewidentów zwróciłem się do pana Spodziewam się że jako wypró-bowany przyjaciel firmy pan zechce u-łatwi- ć'mi zadanie i wskaże kilka spraw które mogą dać ową podstawę moralną Karliczek siedział nieruchomo z oczy-ma utkwionymi w podłodze Na jego karku nabrzmiały fałdy czerwonej skó-ry splecione krótkie i grube palce nie ustawały w wijącym się robaczkowym ruchu — No panie inżynierze? — przyna-glił Paweł — Nie podglądaj! — syknął ojciec — Nic tu po nas chodźmy! — Dlaczego? Przecież tutaj mieszka-ją dobrzy ludzie — Dobrzy ludzie? — żachnął się Jan — A to dlaczego? — Bo im Pan Bóg pomógł — Eh! — Tak! Tak! — ubierał sip StrfnnMr — Nauczycielka powiedziała że Pan Bóg pomaga aoDrym ludziom — Chodźmy stąd! — zniecierpliwił się ojciec — Jeszcze pomyślą że chce my ich okraść Stefanek posmutniał: — A dlaczego mv nie mamv oieknei willi? Czy nie jesteśmy dobrymi ludźmi? — jesteśmy jesteśmy — A coś ty zrobił ze swoją willą ta-tusiu? — Ja nigdy nie miałem willi sy neczku — Jak to? — przystanął ze zdumie-nia— Przecież twój tatuś miał fabrykę — Któż ci to powiedział? — Mama mówi że dziadzio miał fa-brykę butów W tej chwili nadjechali nowi goście do fabrykanta Gdy wysiadali z samocho-du portier zdjął czapkę niziutko do sa mej ziemi Mały Stefanek instynktownie chwycił za rydelek swej czapki i chciał się ukłonić Jan złapał go za rękę i zaczął wołać: — Nie będziesz im się kłaniał rozu-miesz! Przed nikim nie będziesz w życiu czapkował pamiętaj! — Co się stało? — zaniepokoili się państwo wysiadający z samochodu — Nic takiego! — warknął Jan od-słaniając kły — Uczę syna żeby mi na lokaja nie wyrósł! Po powrocie do domu wezwał Mał-gorzatę i powiedział złym głosem: — Bądź łaskawa jeszcze raz powtó-rzyć Stefankowi kim był jego dziadek? — Daj spokój — zmieszała się — po co — Proszę cię powiedz mu! Zaczerwieniona Małgorzata wybąkała: — Miał sklep z butami — Nieprawda! — przerwał Jan — Mój ojciec a twój dziadek był biednym kopyciarzem był zwykłym szewcem Kim był twój dziadek? — Szewcem — odrzekł malec — A ja jestem drukarzem zecerem Kim jestem? — Zecerem — powtórzył posłusznie — Tatuś jest zecerem — A ty kim chciałbyś zostać? — Fabrykantem! — odpalił bez na-mysłu — Głuptas! — roześmiali się oboje Było to jeszcze w tych czasach kie-dy na Grunwaldzkiej słychać było bez-troski śmiech Dawno bardzo dawno temu — Ja owszem — sapnął Karliczek — owszem rozejrzę się poszukam — Poszuka pan i znajdzie? Karliczek łypnął ku niemu badaw-czym spojrzeniem: — Zapewne Tak sądzę W ciągu kilku dni Paweł zaśmiał się żartobliwie — żarty panie Karliczek żarty Czy ja wyglądam na usposobionego do żar-tów panie Karliczek? W ciągu kilku dni wiele osób może wylecieć poza bra-mę fabryczną W ciągu kilku dni mogą nabrać takiego rozpędu że znajdą się w innej bramie która otwiera się bar-dzo łatwo tylko dla wchodzących nato-miast wychodzących wypuszcza niechęt-nie W ciągu kilku dni wiele rzeczy się dzieje Nie wszyscy mamy na to czas Toteż myślę źe pan sobie zaraz natych-miast nie wychodząc z tego pokoju zdo-ła przypomnieć cokolwiek ciekawego — Doprawdy tak trudno panie dy-rektorze — Karliczek wyjął duża chust-kę z różowym szlakiem rozłożył ją i obtarł twarz — O wierzę panu że trudno Ale pamięć człowieka rozsądnego zaczyna działać intensywniej w chwilach od któ-rych zależy na przykład znaczna popra-wa bytu albo duże przykrości Wysoko cenię pańską lojalność i wiem że ta ma większe zobowiązania w stosunku do fir-my niż do zwierzchnika bezpośredniego Taki zwierzchnik panie inżynierze czę-sto umie wmówić w podwładnych że po krycie milczeniem pewnych przekroczeń jest dowodem poczucia koleżeństwa ba potrafi zmusić do partycypowania w nie legalnych zyskach pod grozą powiedz my dymisji Najuczciwszefo człowieka za jakiego pana uważam może to spot-kać Znam życie i nie jestem upartym pedantem Umiem odróżnić złą wolę od pewnych konieczności życiowych Czy mówię dość jasno? Karliczek gniótł ręce poruszał brwia-mi jego żuchwy wykonywały nieustan-nie skoki w górę i w dół wskutek cze-go przez tłuste warstwy twarzy przebie-gały fęste grube fale połyskujące mie-dzią zle ogolonego zarostu Kilka razy otwierał rybim ruchem usta i rzucał ku Pawłowi rozpaczliwe wywiadowcze spojrzenia Wreszcie zaczął mówić Już dawno przebrzmiał ostatni chra-pliwy dźwięk syreny fabrycznej gdy Pa-weł WTaz z KarLczkiem przeszli do biu-ra handlowego Wśród brzęku kluczy ot-wierały się szafy i szuflady terkoczący hałas rolet drewnianych amerykańskich szaek mieszał się z szybkim szelestem papierów Woźny stojący przed drzwiami za-trzymał sekretarza Holdera: — Pan dyrektor nie kazał nikogo wpuszczać — Co Jozef zwariował? Ja mam pil ną korespondencję! JEDYNY POLSKI SALON PIEKNOiCI Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w trwałej ondulacji "Pernunent" Wawes 216 Bathurst St EM 84432 P J&J HARDWARE Paliki iKlid łowirtw ltltmyc I arb niciyA kuchtnnych or prrr-boró- w wodociągowych I ognowanli J Stefaniak właić 74S Queen St W EM 6-48-64 Solidni obsluca — Niskie reny Bezpłatne porady w tpranacb kn Uiacjl 1 orrcettinli 8 POZBADt SIE siwego włosu a bedilti: miodny o latał RETONE birdio many łrodtk me-dycyny nada Twoemu wlo- towi kolor pierwotny I pljkny BEZ UiYCIA FARB I UTLENIANIA DilslaJ prjjillj tamoule-ni- e wraz i 1150 na adres: U"' ANCHOR DISTRIBUTORS PO Box tOBJ Slitlon "C" Toronło Ont OluTnle do nabcia u "MIDTOWN DRUCS" 45J Queen SI W Toronto Oni LANDIS PHARMACY M Oueen St Wet — Toronto Ont DYMONO DRUCS LTD II Dalhouilt St — Brantford Ont 1K4 Starokrajowa Apteka p p Medwidiklch "Sanilas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Polski 546 Oueen St W Toronto (kolo Bathurst) Lunsky W A 1-3- 924 r EM 3-37- 46 6b ONT STR 7 Plłmo nie tylko należy cxyła£ trzeba go także prenumerować Dr W LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od Roneesvallei) Przyjmuje ra uprzednim telefo- - nicznm porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd & DR V JINDRA DR MARA JINDRA LEKARZE-DENTYtC- I prijmują takłe uteczoraml 1 w soboty za uprrednlm porozumieniem telefonicznym 310 Bloor St Weit WA 2-084- 4 (prz Spadlna) 49 P DR T L DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Dundat St W — Toront Ttl EM 8-9- 038 1 P OKULISTA S OD 420 Roncsvallti Av (blisko Howard Park) Rodziny przyjęć od 10-- 630 orat ta tflefonlcinjm porozumieniem Tel LE 1-42- 51 — CL 9-8- 02 P OKULISTKA J T OD PBOA nadanie oczu dobieranie tzkiet t do-pnowa- nlt "conlact lenaea" — codziennie od 10—7 aoboty włącznie w lnn eh Kodzlnach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor St Weit LE 2-87- 91 (róg Hawlock) 1T-- P 470 St Oczy badamy okulary do wszystkich defek-tów wzroku na nerwowość na boi głowy Mówimy po polsku H WITKIN - okulista DENTYŚCI OKULIŚCI Okulista Collegt dostosowujemy adanlo ociu — Dopatowywanle okularów wypełnianie recept godziny przyjęć 930— 599 Bloor SI W Toronto Tel LE 5-15- 21 1 (Blisko Palmerston obok Bloor Medlcal Center) Wieaoraml przyimule po uprzednim umówieniu tle IT t-62-41 E-- 4 Lach Chiropractic Clinic Stanlitaw J Lach DC Władytław J Lach DC DOKTORZY CHIROPRAKTYKI prześwietlenia 124 Roncvalli Avt — Toronto — LI 5-11- 11 P Luck Chiropractic BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CHIROPRAKTYN Specjaliści w leczeniu artretyzmu reurnatTtmn milo iumoatm fyjfTfi ooifeiiwosci muiKutow stawów oraz zasilania i normowania cuego organizmu — X-Ra- y prześwietlenia 1848 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO --223f 140 CHURCH ST ST CATHARINES LANDIS PHARMACY EM 6-05- 84 — 462 Oueen St W Toronto TEL MU 4-31-61 i r EM 8-21- 29 Wysłamy lekarstwa do 1'olskl oraz na cały świat Dostawa szybka I gwarantowana Wszelkie zamówienia za granicę wolne od tła oraz pokrywamy koszta przesyłki pocztowej Szybka i fachowa polska obsługa Wyjeżdżający do Kraju zaopatrujcie sic u nas w niezbędne artykuły po cenach najniższych Przyjmu-jemy wszelkie zamówienia listownie telefonicznie lub osobiście Zaopatrujcie łie u nas także w artykuły pierwszej potrzeby niezbędne do utrzymania higieny i zdrowia całej rodziny io-- p APTEKA GARDIAFTA Właiciclel TADEUSZ GARDIAN Najstarsza polska apteka w Toronto Wykonujemy recepty ze wszystkich krajów Zamówienia wysyłamy natychmiast 1'iszcie telefonujcie lub zgłaszajcie sie osobiście — Popierajcie polską aptekę WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO USSR 297 Roncesvalles Ave TORONTO SADAUSKAS GRANOWSKI BROGOWSKI SZYDŁOWSKA tP Clinic Tel LE 6-30- 03 ł--p TERAZ JUŻ POSYŁAJCIE Świąteczne Paczki do Polski PACZKI I DARY PEKAO PRZEKAZY PIENIĘŻNE SPECJALNE PACZKI MIĘSNE LEKARSTWA Polsko Kanadyjskie Biuro Informacyjne LEON GARCZYŃSKI 707 Oueen SK W Toronto EM 6-40- 67 ts-p--es gggS44K4-Hi-44-4-44Ł4Ł4w- ll 1 I'V Ba l |
Tags
Comments
Post a Comment for 000365b