000516 |
Previous | 9 of 13 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
IC - v "' " ąkf - HU 'JłeuftfU fti"V iW&Sałwii-y-ft 1 V -- 5 ? utjfi "') nx? ł Mm NR 6465 JwiAtK0W1IC" flWJM (August) plątk 11 — m STR9 ml '??" i Cara Ewns RĘCE Na tej stacyjce ostatniej już żony na rosyjskich bezkresach bo zawieruszonej tu chyba tylko Ileż to żon w końcu zginęło tak precz niedopatrzenie pociągi bez śladu bez krzyku bez prze-musiał- y zawracać mozolnie prze I czucia bez zjawienia się we śnie rzucając parowóz na skrzypiącej na pożegnanie? Ileż kochanych zwrotnicy na tej stacyjce gdzie młodych ślicznych żon szyny kończyły się niespodzie-wanie w polu koło kępy brzóz a dalej rozciągał się już tylko ciężkim westchnieniem skłoniła step szary i płaski— tu właśnie g}owc ku oknu i profil jej za-dał ostatecznie za wygraną Pu-'ryS0W- ał się ostro na tle zakop-żegna- ł etap życia związany ze concj szyby Bezzębne zapadłe wszystkim "stamtąd" — z przc-t-a poruszały się gorliwie w bywaniem wśród najbliższych 'sennej modlitwie czarna chu- - we własnej ojczyźnie na włas-nym ugorze Teraz poza budn-kici- n obcej stacji nie było już nic — nie tylko szyn prowadzą-cych jak smugą słońca śladami Klary ale nic było i śladów dro-gi powrotnej — drogi do domu do żony — tej drogi która wczo-raj jeszcze wydawała mu się nie zupełnie zgubiona możliwa me przekreślona na zawsze Teraz był już koniec Ogarnę-ło go wielkie znużenie i obojęt-ność Drzwi poczekalni wiszące na jednym zawiasie stuknęły dwa razy o framugę i zatrzas-nęły się targnięte przez wiatr W środku zapanował od razu mrok Za brudnymi szybami step leżał bezkresny i groźny jak morze Wyjął z kieszeni battlcdrcssu ostatniego Camcla Potarł zapał-kę o pudełko — nie chciała się zapalić Spojrzał na obłocone buty wspomniał wiclomilowy marsz do stacyjki wśród śnież-nej stepowej zawici Na nicheblowanej ławce pod ścianą siedziała jakaś kobiecina w walonkach pochylona ciężkim snem nad tobołkiem nuconym na ziemię Wkoło rozbitego klo-sza pod sufitem zataczała! nie-spokojne kręgi czarna mu-cha zbudzona niespodziewanym przedwiośniem Matuszka Rosja leżała za oknami i we wnętrzu stacyjki i zagarniała go w sie-bie poczuciem ostatecznej nie-odwołalnej beznadziejności ' Odległy o miliony lat świetl-nych — bo w tamtym życiu wszystko przecież było światłem i radością — leżał dom w gru-zach jego dom Milion lat tcinu wzbił sic w powietrze oderwał sic od swojej ziemi po raz ostat ni Anglia już bjła bliższa czasie już-- była prawdziwszo Ale teraz nawet hangar lotniczy nawet oficerska messa i twarze kolegów —' wszystko to co byio codzienrtością "jeszcze miesiąc temu — skurczyło się nagle w tym stepowym tczkresic i także wydało się nierealne Szukał Klary Szukał swojej żony Nic leciał tu samolotem o nic Le-ciał tutaj na skrzydłach arch-aniołów w powietrznej trąbie nadziei pewności i uporu: znaj-dę ją żyje jest czeka Nic tak to było łatwo wypro sić wysłanie z angielskiej bazy lotniczej aż tutaj Ci co siedzieli po ministerstwach w Londynie ci co nic powąchali jeszcze woj-ny tym było łatwiej Jechali do Kujbyszcwa do Kermine do Bu zuluka — w delegacjach w mi sjach jako eksperci łącznicy spece Sam się czasami dziwił że mu się udało że wysłuchali jego argumentów że dali się zmiękczyć jego prośbami żebra-niną o wyjazd Potrafił ich prze-konać że się przjda No i przy-dał się W to co mu tu robić kazano wkładał wszystkie siły całą swą miłość całą nadzieję i wszystko upór IdącsfJadami ob-cjc- h nazwisk węszył jak pies po tropie zapach jedynego imienia Wyławiał z bezkresu rosyjskie! ziemi to czy tamto nazwisko które naraz stawało się ciałem i zaczynało żyć na nowo oble kało się w mięso i kości prze-stawało tkwić w ewidencji "za-gubionych" Człowiek z kartote-ki wracał do życia Czasami na trochę tylko — na kilka dni ty-fusowego kryzysu na drogę do mogiłki wykopanej w polu Aic już był Można go b}ło dotknąć czasami nakarmić często pocę-szy- ć W wędrówkach tych imię Kla-ry w j pływało na powierzchnię to tu to tam i lśniło na smudze tropu jak kwiat świętojański Tak tu były jej ślady — w tym mieście w tm więzieniu Tak pamiętała ją towarzjszka w ech w Mińsku "Taka wspaniała bujna kobieta prawda? Siedzia-ła za sprawy harcerskie za dywersję tak tak a potem po wyroku zesłano ją do obozu pra-cy Na pewno w sierpniu 1941 już po amnestii siedziała tam a lani na posiołkii " Ale gdy do-jeżdżał dochodził dowlekał się — ślad ginął i musiał szukać dd lej Ta stacja była już kresem O sześćdziesiąt wiorst od nlei leżał ostatni posiołek ostatni ślad Z rozstajnych dróg posioł ka wyszła któregoś dnia Klara w drogę powrotną W drogę do-kąd? Teraz wraca stamtąd Wracał do Kujbyszewa potem do An-glii Wypełnił tutaj swoje zada nia W Anglii czekał}" inne waz Babuleńka na ławce pod ścia-na ooruszyła sic przez sen Z steczka opadła niżej na czoło Z podartych rękawów fufajki wysunęła na kolana znużone rę-ce Spała i jęczała przez sen O czym śnić mogła taka kobieta na takiej stacji? Mucha pod sufitem zabrzęcza-ła głośniej przez zbitą szybę wpadł w zaduch poczekalni po-wiew zmoczonych deszczem ste-powych traw Ręce babki na ła-wie opadły niżej zakołysała pal-cami nad tobołkiem pilnując go przez sen bpojrzat na nie nie-chętnie) były żywe w martwocie tego miejsca ruchliwe nawet we śnie I naraz przeraził się ich widoku jakby upiora wywołane-go z przeszłości Ręce kobiety były smukłe o długich palcach jakieś wyniośle pańskie Były to ręce silne i zdrowie i ciągle piękne o tyle młodsze od reszty ciała Pomi-mo brudu i połamanych kru chych paznokci leżały jak dwai niespodziewane kwiaty na czar-nym materiale spódnicy Takie długie i wąskie a moc-ne dłonie miała matka Klary i po niej miała je Klara Na prze-gubie lewej ręki kobiety widnia-ły blizny po wrzodach Szkorbut — pomyślał — awitaminoza Ale nawet te blizny nic mogły umniejszyć piękna jej brudnych spracowanych rąk Klara Jej ręce ł jej włosy Zacisnął powieki chciał przypo-mnieć sobie tę twarz najdroż-szą twarz nic widzianą od trzech niespełna lat Pamiętał ją jesz-cze wczoraj jeszcze dzisiaj z ra-na Ale teraz w tej chwili nie mógł już sobie przypomnieć Pa-miętał ją jeszcze tak dobrze o świcie gdy odchodził z posioł- - ka zgubiwszy trop gdy odjeż-dżał już ostatecznie kiedy de-zertero-wał i dawał za wygraną W izbic gdzie iyla tak jeszcze niedawno uniosła mu się nad głową wspomnieniem najżyw-szym na przełomie czarnej ste powej nocy Twarz Klary Jasna twarz — nic piękna łagodni właśnie jasna — twarz Klary jedyna jedyna na świecie naj-lepsza twarz w koronie wspa-niałych złocistych warkoczy Musiała je ściąć pomyślał i da-lej patrzył na ręce 'kobiety pod ścianą Wszy pewnie chodziły po jej włosach pewnie musiała je smarować naftą jeżeli miała naftę a potem także dała za wygraną Ręce"Klary i jej wło-sy Już nie nie pamiętał Umknę-ła w zapomnienie nic umiał już wyczarować z pamięci bliskości jej ciała jej uśmiechu Nie umiał dotrzymać jej wiary za-pomniał U progu przebudzenia kobie-ta westchnęła znowu głęboko Podświadomie objęła palcami sznurki tobołka wtuliła głowę w ramiona Jeszcze chwila jesz-cze chwileczka zaraz powróci w rzeczywistość zaraz się obudz ale na chwilę na kawałeczek wieczności — na jedną jej se-kundę pozostanie jeszcze w i śnie Bo śnił się jej park zamknięty klamrą drzew kasztanowych tak gęstych że nic widziała prze? nic pogodnego nieba W alei le-żała cisza i wilgoć a poza kasz-tanowymi liśćmi jak za zasłona z ciemnozielonego jedwabiu le- - żai sierpniowy upał Cóż to była za wiosna tego roku szczęścia i cóż to było za lato: dobre lato' szczęśliwe lato Gorące i mocne jak ramiona mężczyzny który przenosił ją przez próg ich do-mu na całe na całe życie Lalo mocne urodzajem lato oszoło-mione miłością Matka w ogrodowych ręka-wiczkach pieliła grządki pod ró zami a ona sama zawzięta i szczęśliwa kilkunastodniowa pa-ni domu na własnym na swoim — unosiła silnymi dłońmi sa-gan z wrzącymi w syropie po: rzeczkami Wtedy to właśnie przy tych konfiturach zaszedł ją od tyłu i objął ramieniem Nie pocałował nadstawionego policz-ka tylko ujął jej dłonie w swo-je obie i powiedział: "Moja muc-- :a moja własna moje lato" Do dzisiaj nie mogła nadziwić ic tamtemu swemu szczęściu 3o przecież i urody wielkiej mc iiiała i żadnych talentów prócz wyjaśniało się i stawało proste I że kochał tę jej zwierzęcą siłę tę energię powstałą ze zdrowia niejsze sprawy poszukiwanie nie znało choroby i znużenia "Moja mocna" powtarzał i słowo to brzmiało w niej do dzi-siaj najpiękniejszym miłosnym zaklęmiem Była mocna bo prze-żyła śpiące palce uchwyciły rąbek tobołka Jeszcze chwila snu je-szcze chwila — uciekła w aleję kasztanową roześmiana silnymi zębami które nie zaznały ani pięści ani szkorbutu Wykrzesał wreszcie ogień z zamokłej zapałki Ile jeszcze te-go czekania w tym przeklętym stacyjnym chlewie na najbliższy pociąg Nie wiedział I tak pusto Przywykł już do widoku setek obszarpanych podróżników na każdej najmniejszej choćby sta-cji kolejowej w Rosji A tutaj tylko ta strzyga bezzębna i on I ta mucha uporczywa brzęczą-ca pod sufitem jak wyrzut su-mienia jak refren porażki "Nie udało ci się nie udało ci się ' To że na tej stacji czekało ich tylko dwoje — to także był zły znak Wszyscy którzy mogli poruszać nogami wszyscy któ rzy żyli zesłani na ów stój po-kuty — na wieść o amnestii wy-legli jak szarańcza Tygodniami koczowali na stacjach pchali się dusili deptali byle tylko dojechać dokądkolwiek oddalić się odszukać swoich Dzisiaj na-wet kałmuccy gospodarze tej ziemi nie zaglądali na stacyjkę Nic było po co Wszyscy którzy mogli odjechali już dawno Mucha pod sufitem zamilkła Usłyszał w ciszy urywany od dech kobiety Trwała uśpiona i zesztywniała podobna do szty chu Diirera oglądanego za stu-denckich czasów w Pinakotece w Monachium Może Polka — pomyślał — Może coś wie? Mo-że znała Klarę? Zrobił niepewny krok ku niej chciał nią potrząs-nąć rozbudzić spytać: "Znasz Klarę? Czy spotkałaś Klarę mo-ją żonę?" Ale zawahał się Namiętny żal złość żółć przeciw wyrokom" losu niesprawiedliwym ślepym wyrokiem zalała go nową falą Taka to żyje taka to przetrwa ła bezzębna obrzydliwa cah w strupach Jaką to siłę mu-siała mieć w swym wyniszczo-nym ciele I po co?' Dla kogo? — Dla kogo dla kogo? — zaszeptało kobiecie we śnie Dla kogo — ktoś zbierał róże w ogrodzie pod kasztanami? Dla kogo pływały w rubinowym bul-gocie porzeczki czerwone jak' krew? Krew uszła i z niego t z niej już dawno Na pewno nic żył A ona? Ona także nic żyła Tylko jej larwa jej cień cho dził po miedzach i straszył iskrą która już gdy kry tyle cnieoa ta ou™ ły w nici tylko ręce Jak skład nic jak znakomicie klepały kost-ki z wielbłądziego jak potrafiła trzema hieratycznym' ruchami kapłanki która odpra-wia ofiarę na ołtarzu bóstwa — kleić kostki na opał jedna po drugiej jedna po drugiej-n- a Kisielewski jest stałym się niezwy-kle wojny w niku Powszedni} m" wspom-niał Pan już prawie 27 lat mija od pierwszego Pańskie-go felietonu w tym piśmie A przecież pisywał Pan także przed wojną O czym? Pierwsze moje rccenzyjki muzyczne się w 1932 w wydawanym przez Wacła w a Grubińskicgo dwutygodniku Tygodnia" się tam kilka W roku 1933 w "Zecie" Jerzego Brauna ogłosiłem artykuł "Czy upadek muzyki?" Wywiązała dysku-sja w której głos Rcgamcy i Alina Świdcr-ska'- W roku 1934 zacząłem pisy-wać w "Buncie Było to bardzo dobrze redagowane pi-smo Publikowali m trzej bracia Bocheńscy dwaj bracia Pruszyńscy Kazimierz icz Stanisław Stom-ma Konstanty Jan Frankowski przeważnie tematami Pamiętam taki artykuł ideowy" w zes-tawiłem ONR "Wiadomości L-iterackie" skrajną lewicę Na-pisałem także dość zjadliwą rc-- tego chyba — jak — cenzję z "Ferdydurke' Lzcsław wszystko przy niej Straszewicz który zajmował się działem literackim a był wielbi-cielem Gombrowicza nie-chci-ał zamieścić więc ze zgody ze światem z optymiz-- wałem recenzję w "Czasie" Pod mu życiem ciała które I czas w latach 1942-4- 4 niż 'Ko-- co? Na przeżycie? Na przeżycie' czego? Przecież przeżyła już sa mą siebie W plecaku miał nieco ubra-nia dla Klary Grubą ciepłą sweter wełniane majt-ki a wszystko to kupione za wy-żebrane kupony odzieżowe u Jenny z kantyny NAAFI Jeździł z tym balastem wszędzie śniło mu się po nocach że odpakowu-j- e te rzeczy ł kładzie je przed Klarą — dary-fetysz- e dary-ofia-r- y całopalne które musiały go doprowadzić do niej "Klaro kocham cię pamiętaj gdziekolwiek jesteś kocham cię Klaro te rzeczy twoje rze-czy jcżclibym je oddał teraz jeżeli oddałbym je tutaj Kla-ro — len sweter i ta to symbole a także i ten krem na twoją zapewne jasną twarz " Poruszył mięś-niami pleców wyczuł twardy róg z kremem poprzez płótno plecaka — Klaro — powtórzył głośno — nic znajdę cię nie już cię znajdę Oddam te rzeczy tak jakbym dawał na mszę za stra conych W tej chwili wypłjnęła znów przed jego oczy upragniona ukochana wiecznie żywa wio-śnian- a Klara młodziutka żona z sierpniowych przedwojennych nocy Zobaczył ją jakby stała przed nim żywa — dorodni wspaniała jedyna Uśmiccłuła się białymi zębami chowała za siebie ręce powalane sokiem po-rzeczkowym zdawała się mówić: "Jestem Taka zostanę na zaw-sze Jestem — nikt mi cię nic odbierze jestem w tobie " go znowu rozpacz tęsknota bezbrzeżna i skrucha Można mieć wiele kobiet ale tę prawdziwą tę jedyną posiada się tylko raz w życiu Na palcach jakby się znalazł w kościele podszedł do uśpio-nej kobiety wyciągnął ku niej rękę obudzić chciał zo-baczyć zdumienie i radość w jej oczach gdy złoży u jej nóg te wspaniałości z plecaka "To nie ja daję to Klara A możeście kobieto widzieli ją gdzie tutaj? sobie wyszła stąd sześć tygodni temu możeścic Dotknął ostrożnie jednym pal-cem czarnej chusteczki na gło-wic uniósł jej rąbek no niech-że się zbudzi nareszcie z tych ję-ków i chrapania! Chusteczka była luźno zwią głowy policzkom 'sic grzała ku Brudne zmatowiałe ale wciąż jeszcze wspaniałe złociste war-kocze okalały głowę śpiącej Nie obcięła swych wspania-łych włosów mimo wszy Prze- - tej łaski Bożej nazywała ciwnic Natłuszczała czasami się życiem Nie była kobietą łojem był — dzieląc nic była nawet człowiekiem Zy- - jjamu: ao a nawozu padły Tak kochał jej włosy Patrzył Policzki miała w bliznach jak ręce — w po wrzodach ściągnęły skórę harmonijkę zmarszczek Była te do Czterdziestolecie działalności publicystycznej Stefana Kisielewskiego Znakomity pisarz kompozytor publicysta Stefan obchodzi pracy publicystycznej Na łamach pisma którego współpracownikiem to jest "Tygodnika Powszechnego" interesująca rozmowa z nim którą poniżej zamiesz-czamy — W gwiazdkowym "Tygod-[nic- c zastał mnie Kra że — pojawiły roku "Echa kawałków się zabierali Kon-stanty Młodych' tam in Studentów Łubieński Interesowałem się polityczny-mi "Ter-roryzm którym i że mówił weselało ' tego opubliko- - głodnego okupacji 'napisałem' "Sprzysiężenic" spódnicę spódnica wynędzniałą słoika nie Ogarnęła i chciał Przypomnijcie " tak i bliznach jej kowie W roku zgłosił się do mnie pewien facet który za-czął mówić że słyszał o mnie od Miłosza i mi zapro-ponować współpracę ale nic wie czy będzie mi odpowiadał profil pisma bo to tygodnik ka-tolicki to był Jerzy Turowicz Propozycja mi jak najbardziej odpowiadała i tak się współpraca z "Tygodnikiem Po-wszechnym" Pan z rodziny o znakomitych trad}cjach: ojciec pisarz i publicysta "Robotnika" strj słynny dramaturg Jaki był wpływ domu Pana by! piłsudczykowski panowały tradycje szarego PPS ale ja byłem przekorny nic ciąg mnie socjalizmu Wycro wany byłem też w haseł endeckich Wymyśliłem więc sobie chrześcijań-skie jako polityczne odniesienie Jak Pan widzi przez przekorę byłem na prawo od Dziwne skutki wychowania Wró ćmy poglądów ojca Choć był długo sympatykiem PPS jed-nak w roku 1928 zerwał z nimi chyba właśnie z sympa-tii do Marszałka Przy okazji niech Pan sobie wyobrazi że bo-daj w 1901 roku trzech ludzi w pismo soc-jalistyczne "Płomień" Był to To znaczy do którą matka Klary mogłaby być za wiele lat — Moja mocna powiedział bczmjślnie — Moja mocna — i cofnął się pod ścianę wc-iskając pięści w usta żeby nic bluzgnąć krzjkicm bluźnierstwa — Moja mocna — pow tórzył I w rozpacz wpadła mu nagle myśl o tym co powiedziałaby Jenny z NAAFI widząc go naprzeciw śpiącej "Skłamałeś — powiedziałaby Jenny Ja ci kupony dałam dla Klary dla twojej drogiej wdzięcznej żony na ciepłe majtki żeby okryły jej piękne uda na spódnicę na sweter dla twojej dla twojej tęsknoty" Czając się jak pies którego obito cicho cichutko zsunął z ramion plecak Rozpiął sprząc:-k- i zaczął wyjmować Patrząc ukradkiem na na ławce płacząc zck łapczywie porywają co czyni — nie na pe-wno nic co czyni — prezenty na podłodze jeden po drugim rów-nym rządkiem na chwilę (Chciał skupić myśli chciał SiC wziąć w ryzy Z ulgą zarejestro-wał resztką świadomości że nie myśli w ogóle nic Ukląkł Na przybliżając ostroż nie by śpiącej po suwaj bezszelestnie paczki pa cuszki aż doczołgał się do jej !frm ale rąk Tak je zostawi te rzeczy Tak ją okoloną darami zostawi wycofa się cicho za drzwi ucieknie do po ciągu Wciąż na kolanach uczynił "} if'-"'™- ™- pierwszy odwrotu Zaskrzy-piała deska w podłodze Kobieta na ławce wzdrygnęła się otwo-rzyła oczy Nie gdzie jest Nad sobą widziała wciąż jeszcze kasz-tanowe korony ze A ścia-ny? Tak prawda Wy-szła stąd kiedyś w poszukiwaniu zaginionej matki a teraz wra-cała nic znalazłszy A ten czło-wiek ten człowiek na kolanach? Patrz} ła na niego glodn}mi oczami jakby się wpatrywała w nowy inny nieprawdopodobny sen Zamrugała bezrzęsnymi oczami wszystkie rzęsy da-wno na skutek awita-minozy i amoniakalnych wyzie-wów wielbłądziego nawozu — a ten człowiek ten żołnierz? Klę-czał i twarz miał nabrzmiałą roz-paczą Patrzył ale miał oczy zana Zsunęła się posiusznio na oślepione łzami ręce tył kobiety odsłoniła ku przesunęła palcn- - czo}0_ mi po bezzębnych ustach spoj- - Tofnał " dół niemu swym je po ukazała chciałby — — Pochodzi — — at mosfery na po-glądy? — niechęci rodziców powodu założyło Tarnowie kobiety — i nienawiści — prezenty wiedząc wiedząc rozkładał zaplutej kolanach i ostrożnie wsiądzie odjedzie wiedziała te stacyjka — wypadły Podniosła spuchniętym nogom w walon-- kach — Klara? — zapłakał pyta-niem — Klara? Wciąż patrząc mu w oczy w którym zobaczyła wszystko jak magiczym zwierciadle odbi-ciem które nic kłamie na chwi- - bina 'to na włosy nie wy!lc 'nów Pyszna V™ina l moc na oderwała ręce oa uczzęoncj twarzy powiedziała: — Ja was nic u Z daleka na stepie po szarym widnokręgu gwizd parowozu się długim echem Nadcho- - raz bardzo podobna matki idził pociąg 40-lec- ie Ukazało 1945 zaczęła Dom ncło do do centrum do teraz Ustał się obudzić snu ku żeby znaj od-bił mój ojciec Stanisław Kot i ko-lega szkolny ojca Sobclsohn póż niejszy Karol Radek — Kogo z polil}ków i myś-licieli politcznych okresu międzywojennego cenił Pan najbard7icj? — Przez dłuższy czas żadnych myślicieli politycznych nic ceni-łem bo po prostu icli nic zna-łem Piłsudski był fascynującą postacią ale nic był najciekaw szy do czytania Z nacjonalista mi zapoznałem się o dziwo pe-wnie przez "Legion Młodych" Wie Pan jest to sanacyjna orga-nizacja o tendencjach niezależ-nych która miała równoważyć wpływy Obozu Wielkiej Polski wśród młodzieży "Legion Mło-dych" stawał się coraz bardziej lewicowy Należeli tam m in Jędrychowski żółkiewski pa-tronem zaś był Wincenty Rzy-mows- ki Kiedy zaczęto afiszować czerwoho-ateistyczn- y charakter tej organizacji wystąpiłem z jej szeregów Przedtem jednak bra-łem udział w swej ego rodzaju seminariach organizowanych przez Wydział Kultury "Legionu Młodych" którego kierowni-kiem był Stefan' żółkiewski Wy-brałem temat: nacjonalizm pol-ski Jeszcze pamiętam jak przy-niosłem do domu całą stertę książek Wówczas przeczytałem Dmowskiego Popławskiego Ba-lickiego itd Wie Pan w krę-gach lewicowej inteligencji mia-no do tego podejście pełne lek-ceważenia i pogardy Z ende kami się dyskutowało a już na pewno nie czytało się ichpo-ważńiejszyc- h prac Mnie te ksią żki bardzo zaciekawił}' Zwłasz-cza Dmowskiego "Polit}ka pol Nowe i nie tylko nowe książki C JERZY GOT: Na wyspie Guaxary — Wojciech Bogu sławski i teatr lwowski 1789—1799 — Wydawnictwo Literackie — Kraków 1971 str 472 HENRYK SAMSONOWICZ: Złota jesień polskiegośred-niowiecz- a — Wiedza Powszechna — Warszawa 1971 r str 245 ZDZISŁAW ŁAPIŃSKI: „Znak" — Kraków 1971 zytanie jest również pa-sją nawet namiętnością Przybiera czasami zdegenero-wan- e formy bo jakże np ina-czej określić ludzi czytają-cych wszystko cokolwiek im wpadnie w ręce Nie potrafią często nawet w formie naj-bardziej ogólnikowej streścić czy też scharakteryzować przeczytaną książkę To osob nicy którzy nie Kupują Ksią- - postać lecz bezgłośnie nic nie ruch nie Luuzytii yuiKrw i nruuidimir korzystają z wszelkich biblio- - tek Nikt nie nazwie ich rze telnymi czytelnikami Zdarza się jednak iż taki nieuporząd-kowany dziki namiętny po-żeracz słowa drukowanego u-slatk- uje się i zaczyna smako-wać w lekturze Powoli systematyzuje swo-je zainteresowania i wówczas Maje sic nie tylko doskona- - czytelnikiem i sma- - Koszcm uuznacza sie zazwy-czaj szerszym zainteresowa-niem w lekturze a więc nie ogranicza się np do powie-rśnci lpoefnznjinczynnmdzilinewł nhAistnonryllclrzn- - w w w WYtll UUUlU4llHŁill HU lecz sięgać będzie do książek z kilku dziedzin czasem na-wet nie pokrewnych Ale tym właśnie przeznaczone są nasze uwagi W dziejach teatru polskie-go Wojciech Bogusławski zaj-muje pozycje najwyższą Spó-źniony pomnik — bo powi-nien był go mieć dawno już — na PI Teatralnym w War-szawie głosi wszystkim iż jest ojcem sceny polskiej Imie-niem i nazwiskiem jego na-zwano kilka teatrów Ciągle jednak wicmy'o tym niezwy-kłym człowieku mało Bogu sławskiego nazywano rów nież — ale to już przesada — polskim Molierem gdyż byl autorem wielu sztuk Ten twórca sceny polskiej miał żywot burzliwy co napewno nie wywoła zdziwienia gdyż niejako stanowi to atrybut artysty Bogusławski był w jednej osobie przedsiębiorcą teatral-nym' to jest antreprenerem — używając ówczesnej termino logii — dyrektorem reżyse-rem aktorem — naturalnie czolQvym — oraz autorem i tłumaczem Pozostawił około 80 sztuk oryginalnych prze-róbek tłumaczeń a ponadto napisał „Dzieje teatru pol-skiego" dzieło historyczno- - -- autobiograficzne Z utworów jego najbardziej znane i gry-wane po dziś dzień — w nie-co zmienionej naturalnie for-mie — to „Krakowiacy i gó-- ska i odbudowa państwa" (cylo wał ją po wojnie Bolesław Bie-rut) najmniej "Myśli nowocze-snego Polaka" Później przeczy-tałem Władysława Studnickiego później Bobrzyńskiego i innych konserwatystów Z PPS ceniłem Perlą Pużaka Niedziałkowskie-go i Barlickiego Z publicystów sanacyjnych najciekawszy (może jedyny cickawyj był Ignacy Ma tuszewski z temperamentem pi sywali Stpiczyński i Miedziński Korfanty był bardzo zdolnym i niebanalnym polit}kiem To za-przepaszczona szansa Przejdźmy do dwóch najwy-bitniejszych postaci i do kon-fliktu sanacja — endecja Z per-spektywy czasu widać że ideo-logiczna zacickość tego sporu b}ła pozorna Trudno jest nic tylko wymienić różnice progra-mowe ale nawet sformułować bliżej programy i} eh ugrupo-wań Zaciekłość sporu wywodzi-ła się z czasów I wojny ze spo-ru o orientacje: później była walka o władzę nie o koncep-cję Piłsudski przez długie lata prowadził swą grę znakomicie Najpierw uczestnictwo w ruchu socjalistycznym wejście tą dro-gą w krwioobieg polskiej lewi cy następnie wolty w czasie I wojny Magdeburg świetnie za-chował się wobec przeciwników: nic wyciągnął konsekwencji wo-bec Sapiehy zgodził się na pre-mierostwo Paderewskiego Po-lem dopiero zaczęłyi się zaciekłe nienawiści wywiady do prasy Wreszcie po zamachu walka z sejmem Brześć Oznaką rezyg-nacji z wykorzystania szansy stworzenia szerokiego ruchu cen trolewicy było mianowanie na (Dokończenie na str 10) Norwid — Wydawnictwo r str lU rale" Pierwszy polski utwór sceniczny z przyspiewKami Bogusławski stworzył pierw-szy teatr złożony z zawodo wych aktorów to on pierw-szy wystawił w języku pol-skim „Hamleta" we własnym tłumaczeniu z języka niemie-ckiego opartym na bodajże pięciu tekstach niemieckich niektórych wręcz potwor-nych Byl też pierwszym Po-lakiem który byl we Lwowie jednocześnie dyrektorem sce ny polskiej i niemieckiej Nie łatwo więc jest komu-kolwiek rywalizować z Woj-ciechem Bogusławskim o miej-sce w dziejach sceny polskiej Po prawdzie nikt nie usiłuje i jest ono nie kwestionowane fascynujący — a jednocześnie niezwykle naukowo udokumentowany — etap jego działalności i życia przedstawił JERZY GOT zna-komity historyk teatru Zajął yię w tej pracy najmniej zba-danym okresem a mianowicie latami spędzonymi przez Bo gusławskiego we Lwowie 1795_1799 bardz_o ważnym jakoże wówczas powstały min „Spazmy modne „lz-kaha- r" „Amazonki" wysta-wia tam pierwszą przeróbkę swoich „Krakowiaków i góra-li" i we Lwowie również wy-stawił po raz pierwszy „Ham-leta" W tym wreszcie okre-sie — dokładnie w 1796 r Bogusławski zrywa z Fran-ciszką Pierożyńską aktorką i matką jego dzieci i wiąże się i aktorką teatru niemieckie-go Anną Lampel Dzieło Gota jest pasjonują-ce Jak znakomity detektyw śledzi — a raczej wytropił — wszystkie możliwe źródła po-wiązał poszczególne nici i pre zentuje nam niezwykle inte-resujący etap dziejów Bogu-sławskiego sceny polskiej te-atrów lwowskicli Autor prze-prowadza również analizę niektórych tekstów daje ze-stawienie repertuaru teatrów lwowskich w okresie 1789— —1799 spis zespołów aktor-skich itp Jest to bodajże naj-solidniejs- ze dzieło z historii teatru polskiego Imponują-ce ilustracje oraz teksty do kumentów związanych z tea trami tego okresu we Lwowie stanowią uzupełnienie tej wspaniaiej lecz specjalistycz nej książki Skoro już jesteśmy przy tjo może cofnie-my sie jeszcze bardziej wstecz i — niestety — odejdziemy również od teatru „Złota je-sień polskiego średniowie-cza" Henryka Samsonowicza nie jest wprawdzie książką popularną ale wykład jest tak jasny iż opanowanie go nie przedstawia żadnej trud-ności Jest to dzieło bardzo interesujące dotyczące dzie jów kultury polskiej a autor problematykę tę rzuca na szersze tło i rozpatruje wielce oryginalnie Odrzuca właści wie tradycyjne podziały a su-geruje nowe Prof Samsono-wicz jest zdania iż przełom w dziejach Polski to okres rządów Kazimierza Wielkiego jest to też początek „złotej jesieni polskiego średniowie-cza" Obejmuje on około dwu-stu lat gdyż kończy się za panowania Zygmunta Stare-go Autor szkicuje zarówno sprawy gospodarcze jak reli-gijne obyczaje i zwyczaje wszystkich stanów stosunki społeczne i polityczne Nie zamyka się li tylko w spra-wach wewnętrznych Jaki jest ustrój Polski? Na-turalnie w okresie omawia-nym przez Samsonowicza Od-powiedź nie jest prosta gdyż sytuacja po prostu ulegała zmianom 1 tak np wywodzi iż za Kazimierza Wielkiego wyglądało iż Polska wkroczy-ła na drogę monarchii stano-wej ale zarówno zmiana dy-nastii jak i wewnętrzne prze-ciwności udaremniły to „Po-za państwową ideologią mo-li archiczną występowały bo-wiem i to w coraz jaskraw- - szej tormie przynajmniej dwie inne tendencje politycz-ne: jedna zmierzająca do oli-garchii druga wyrażająca in-teresy mas szlacheckich Wal-ka między ich reprezentanta- - mi zmienne sojusze i wza-jemne kompromisy stanowiły treść polityki wewnętrznej państwa polskiego w ciągu XV wieku" ciekawe są roz-działy niejako o sprawach codziennych ówczesnych cza-sów o płacach cenach wa-runkach mieszkaniowych u-bior- ach i kuchni „Między czasami Kazimie-rza Wielkiego a śmiercią Ka-zimierza Jagiellończyka ceny na obuwie spadły o kilkana-ście procent a na kożuchy o ponad 30% Podobnie rzecz się miała z przywożonymi z Zachodu produktami rzemieśl-niczymi (sukno) i spożywczy-mi (towary kolonialne) Roz-piętość między cenami wyro bów wiejskich i miejskich zmniejszała się na niekorzyść miasta W Gdańsku ceny na pro-dukty zbożowe: mąkę chleb piwo wzrosły w ciągu XV wieku blisko trzykrotnie" A jak żyli ludzie? Autor wywodzi: „utrzymanie własne i rodziny pochłaniało 80— —909ć dochodu pracownika najemnego Sam koszt racji dziennej wynosił Vi dniówki wielką część zarobków po-święcano na zakup ubrań na-jem mieszkań podatków Wśród patrycjatu żyjącego znacznie lepiej na rozszerzo-ną konsumpcję przeznaczano zaledwie 15—13 dochodu" - Różnice w stopie życiowej najlepiej ilustruje jadłospis „Ubogi pracownik najemny czeladnik uczeń jadał prze-de wszystkim potrawy mącz-ne- : przaśny chleb raczej podpłomyk niż dzisiaj znane pieczywo mączną polewkę krupy jaglane czy jęczmien-ne Jako napój królowało pi wo rozmącę się znacznie oa dzisiejszego konsumowane w olbrzymich ilościach W mie-ście wydawano na nic poło-wę pieniędzy przeznaczonych na żywność We wsi i w mie-ście dominowały w codzien-nych posiłkach potrawy mącz-n- e na drugim miejscu znaj-dował się nabiał: jajka i sery dopiero na trzecim — mięso i ryby oraz tłuszcze — masło i łój Im bogatsze środowisko tym obficiej i tłuściej jadało na codzień stosowało przy prawy korzenne cukry" Zasady żywienia w zależności od dochodów niewiele się zmieniły naturalnie bez tłusz czy Potrawy są chyba bar-dzi- ej zmyślne Ciekawych tych i innych szczegółów od-pylamy do książki Cyprian Norwid najciekaw-szy poeta okresu romanty-zmu doczekał się jak wiado-mo uznania dopiero w na-szych czasach Za życia nic u-kaz- ało się ani jedno jego dzie-ło jakkolwiek nic szczędzili mu słów uznania wieszczo-wie zył i umarł w nędzy w przytułku paryskim Był poe-tą malarzem i głębokim myśl-icielem' Widział dalej aniżeli którykolwiek z jego współcze-snych Podobnie też jego twórczość poetycka nic mie-ściła się w jego epoce Stał się prekursorem nowoczesnej poezji polskiej Wśród licznych publikacji które ukazały się w 1971 r z okazji 150 rocznicy urodzin Norwida zasługują na wyróż-nienie szkice Zdzisława Ła-pińskiego Stanowią one jak autor to określa wprowadze-nie do poezji Norwida W for-mie możliwie popularnej Ła-piński stara się odsłonić pięk-no i głębię jego twórczości Uwzględnia zarówno religij-ność jak i postawę moralno-spoleczn- ąi poety jego filozo-fię pogląd na kobiety Ła-piński wskazuje że trudność interpretacji poezji Norwida wynika min z tego iż „kom-ponuje on swe utwory jako części składowe obszerniej-szych całości" Eseje Łapińskiego są nie tylko interesującym i wnikli-wym komentarzem do Norwi-da ale i zachętą do czytania ba studiowania jego dzieł które narcszcie ukazały się B H PROŚBA Wydawnictwo Kalendarzyka Kieszonkowego Małego Rocznika Polonijnego — już przygotowuje wydanie na rok 1973 Uprzejmie prosimy o nadsyłanie poprawek do infor macji zawartych w Kalendarzyku o Organizacjach Polonijnych Parafiach Instytucjach polskich i inne które są mylne lub jest ich brak Wszelką informację i materiał prosimy nadsyłać do: POCKET CALENDAR PUBLICATIONS 1475 Oueen St West Toronto 3 Ont „ Kn B Kiv m ml ffl ii tll C'! &l m
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, August 11, 1972 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1972-08-11 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000928 |
Description
Title | 000516 |
OCR text | IC - v "' " ąkf - HU 'JłeuftfU fti"V iW&Sałwii-y-ft 1 V -- 5 ? utjfi "') nx? ł Mm NR 6465 JwiAtK0W1IC" flWJM (August) plątk 11 — m STR9 ml '??" i Cara Ewns RĘCE Na tej stacyjce ostatniej już żony na rosyjskich bezkresach bo zawieruszonej tu chyba tylko Ileż to żon w końcu zginęło tak precz niedopatrzenie pociągi bez śladu bez krzyku bez prze-musiał- y zawracać mozolnie prze I czucia bez zjawienia się we śnie rzucając parowóz na skrzypiącej na pożegnanie? Ileż kochanych zwrotnicy na tej stacyjce gdzie młodych ślicznych żon szyny kończyły się niespodzie-wanie w polu koło kępy brzóz a dalej rozciągał się już tylko ciężkim westchnieniem skłoniła step szary i płaski— tu właśnie g}owc ku oknu i profil jej za-dał ostatecznie za wygraną Pu-'ryS0W- ał się ostro na tle zakop-żegna- ł etap życia związany ze concj szyby Bezzębne zapadłe wszystkim "stamtąd" — z przc-t-a poruszały się gorliwie w bywaniem wśród najbliższych 'sennej modlitwie czarna chu- - we własnej ojczyźnie na włas-nym ugorze Teraz poza budn-kici- n obcej stacji nie było już nic — nie tylko szyn prowadzą-cych jak smugą słońca śladami Klary ale nic było i śladów dro-gi powrotnej — drogi do domu do żony — tej drogi która wczo-raj jeszcze wydawała mu się nie zupełnie zgubiona możliwa me przekreślona na zawsze Teraz był już koniec Ogarnę-ło go wielkie znużenie i obojęt-ność Drzwi poczekalni wiszące na jednym zawiasie stuknęły dwa razy o framugę i zatrzas-nęły się targnięte przez wiatr W środku zapanował od razu mrok Za brudnymi szybami step leżał bezkresny i groźny jak morze Wyjął z kieszeni battlcdrcssu ostatniego Camcla Potarł zapał-kę o pudełko — nie chciała się zapalić Spojrzał na obłocone buty wspomniał wiclomilowy marsz do stacyjki wśród śnież-nej stepowej zawici Na nicheblowanej ławce pod ścianą siedziała jakaś kobiecina w walonkach pochylona ciężkim snem nad tobołkiem nuconym na ziemię Wkoło rozbitego klo-sza pod sufitem zataczała! nie-spokojne kręgi czarna mu-cha zbudzona niespodziewanym przedwiośniem Matuszka Rosja leżała za oknami i we wnętrzu stacyjki i zagarniała go w sie-bie poczuciem ostatecznej nie-odwołalnej beznadziejności ' Odległy o miliony lat świetl-nych — bo w tamtym życiu wszystko przecież było światłem i radością — leżał dom w gru-zach jego dom Milion lat tcinu wzbił sic w powietrze oderwał sic od swojej ziemi po raz ostat ni Anglia już bjła bliższa czasie już-- była prawdziwszo Ale teraz nawet hangar lotniczy nawet oficerska messa i twarze kolegów —' wszystko to co byio codzienrtością "jeszcze miesiąc temu — skurczyło się nagle w tym stepowym tczkresic i także wydało się nierealne Szukał Klary Szukał swojej żony Nic leciał tu samolotem o nic Le-ciał tutaj na skrzydłach arch-aniołów w powietrznej trąbie nadziei pewności i uporu: znaj-dę ją żyje jest czeka Nic tak to było łatwo wypro sić wysłanie z angielskiej bazy lotniczej aż tutaj Ci co siedzieli po ministerstwach w Londynie ci co nic powąchali jeszcze woj-ny tym było łatwiej Jechali do Kujbyszcwa do Kermine do Bu zuluka — w delegacjach w mi sjach jako eksperci łącznicy spece Sam się czasami dziwił że mu się udało że wysłuchali jego argumentów że dali się zmiękczyć jego prośbami żebra-niną o wyjazd Potrafił ich prze-konać że się przjda No i przy-dał się W to co mu tu robić kazano wkładał wszystkie siły całą swą miłość całą nadzieję i wszystko upór IdącsfJadami ob-cjc- h nazwisk węszył jak pies po tropie zapach jedynego imienia Wyławiał z bezkresu rosyjskie! ziemi to czy tamto nazwisko które naraz stawało się ciałem i zaczynało żyć na nowo oble kało się w mięso i kości prze-stawało tkwić w ewidencji "za-gubionych" Człowiek z kartote-ki wracał do życia Czasami na trochę tylko — na kilka dni ty-fusowego kryzysu na drogę do mogiłki wykopanej w polu Aic już był Można go b}ło dotknąć czasami nakarmić często pocę-szy- ć W wędrówkach tych imię Kla-ry w j pływało na powierzchnię to tu to tam i lśniło na smudze tropu jak kwiat świętojański Tak tu były jej ślady — w tym mieście w tm więzieniu Tak pamiętała ją towarzjszka w ech w Mińsku "Taka wspaniała bujna kobieta prawda? Siedzia-ła za sprawy harcerskie za dywersję tak tak a potem po wyroku zesłano ją do obozu pra-cy Na pewno w sierpniu 1941 już po amnestii siedziała tam a lani na posiołkii " Ale gdy do-jeżdżał dochodził dowlekał się — ślad ginął i musiał szukać dd lej Ta stacja była już kresem O sześćdziesiąt wiorst od nlei leżał ostatni posiołek ostatni ślad Z rozstajnych dróg posioł ka wyszła któregoś dnia Klara w drogę powrotną W drogę do-kąd? Teraz wraca stamtąd Wracał do Kujbyszewa potem do An-glii Wypełnił tutaj swoje zada nia W Anglii czekał}" inne waz Babuleńka na ławce pod ścia-na ooruszyła sic przez sen Z steczka opadła niżej na czoło Z podartych rękawów fufajki wysunęła na kolana znużone rę-ce Spała i jęczała przez sen O czym śnić mogła taka kobieta na takiej stacji? Mucha pod sufitem zabrzęcza-ła głośniej przez zbitą szybę wpadł w zaduch poczekalni po-wiew zmoczonych deszczem ste-powych traw Ręce babki na ła-wie opadły niżej zakołysała pal-cami nad tobołkiem pilnując go przez sen bpojrzat na nie nie-chętnie) były żywe w martwocie tego miejsca ruchliwe nawet we śnie I naraz przeraził się ich widoku jakby upiora wywołane-go z przeszłości Ręce kobiety były smukłe o długich palcach jakieś wyniośle pańskie Były to ręce silne i zdrowie i ciągle piękne o tyle młodsze od reszty ciała Pomi-mo brudu i połamanych kru chych paznokci leżały jak dwai niespodziewane kwiaty na czar-nym materiale spódnicy Takie długie i wąskie a moc-ne dłonie miała matka Klary i po niej miała je Klara Na prze-gubie lewej ręki kobiety widnia-ły blizny po wrzodach Szkorbut — pomyślał — awitaminoza Ale nawet te blizny nic mogły umniejszyć piękna jej brudnych spracowanych rąk Klara Jej ręce ł jej włosy Zacisnął powieki chciał przypo-mnieć sobie tę twarz najdroż-szą twarz nic widzianą od trzech niespełna lat Pamiętał ją jesz-cze wczoraj jeszcze dzisiaj z ra-na Ale teraz w tej chwili nie mógł już sobie przypomnieć Pa-miętał ją jeszcze tak dobrze o świcie gdy odchodził z posioł- - ka zgubiwszy trop gdy odjeż-dżał już ostatecznie kiedy de-zertero-wał i dawał za wygraną W izbic gdzie iyla tak jeszcze niedawno uniosła mu się nad głową wspomnieniem najżyw-szym na przełomie czarnej ste powej nocy Twarz Klary Jasna twarz — nic piękna łagodni właśnie jasna — twarz Klary jedyna jedyna na świecie naj-lepsza twarz w koronie wspa-niałych złocistych warkoczy Musiała je ściąć pomyślał i da-lej patrzył na ręce 'kobiety pod ścianą Wszy pewnie chodziły po jej włosach pewnie musiała je smarować naftą jeżeli miała naftę a potem także dała za wygraną Ręce"Klary i jej wło-sy Już nie nie pamiętał Umknę-ła w zapomnienie nic umiał już wyczarować z pamięci bliskości jej ciała jej uśmiechu Nie umiał dotrzymać jej wiary za-pomniał U progu przebudzenia kobie-ta westchnęła znowu głęboko Podświadomie objęła palcami sznurki tobołka wtuliła głowę w ramiona Jeszcze chwila jesz-cze chwileczka zaraz powróci w rzeczywistość zaraz się obudz ale na chwilę na kawałeczek wieczności — na jedną jej se-kundę pozostanie jeszcze w i śnie Bo śnił się jej park zamknięty klamrą drzew kasztanowych tak gęstych że nic widziała prze? nic pogodnego nieba W alei le-żała cisza i wilgoć a poza kasz-tanowymi liśćmi jak za zasłona z ciemnozielonego jedwabiu le- - żai sierpniowy upał Cóż to była za wiosna tego roku szczęścia i cóż to było za lato: dobre lato' szczęśliwe lato Gorące i mocne jak ramiona mężczyzny który przenosił ją przez próg ich do-mu na całe na całe życie Lalo mocne urodzajem lato oszoło-mione miłością Matka w ogrodowych ręka-wiczkach pieliła grządki pod ró zami a ona sama zawzięta i szczęśliwa kilkunastodniowa pa-ni domu na własnym na swoim — unosiła silnymi dłońmi sa-gan z wrzącymi w syropie po: rzeczkami Wtedy to właśnie przy tych konfiturach zaszedł ją od tyłu i objął ramieniem Nie pocałował nadstawionego policz-ka tylko ujął jej dłonie w swo-je obie i powiedział: "Moja muc-- :a moja własna moje lato" Do dzisiaj nie mogła nadziwić ic tamtemu swemu szczęściu 3o przecież i urody wielkiej mc iiiała i żadnych talentów prócz wyjaśniało się i stawało proste I że kochał tę jej zwierzęcą siłę tę energię powstałą ze zdrowia niejsze sprawy poszukiwanie nie znało choroby i znużenia "Moja mocna" powtarzał i słowo to brzmiało w niej do dzi-siaj najpiękniejszym miłosnym zaklęmiem Była mocna bo prze-żyła śpiące palce uchwyciły rąbek tobołka Jeszcze chwila snu je-szcze chwila — uciekła w aleję kasztanową roześmiana silnymi zębami które nie zaznały ani pięści ani szkorbutu Wykrzesał wreszcie ogień z zamokłej zapałki Ile jeszcze te-go czekania w tym przeklętym stacyjnym chlewie na najbliższy pociąg Nie wiedział I tak pusto Przywykł już do widoku setek obszarpanych podróżników na każdej najmniejszej choćby sta-cji kolejowej w Rosji A tutaj tylko ta strzyga bezzębna i on I ta mucha uporczywa brzęczą-ca pod sufitem jak wyrzut su-mienia jak refren porażki "Nie udało ci się nie udało ci się ' To że na tej stacji czekało ich tylko dwoje — to także był zły znak Wszyscy którzy mogli poruszać nogami wszyscy któ rzy żyli zesłani na ów stój po-kuty — na wieść o amnestii wy-legli jak szarańcza Tygodniami koczowali na stacjach pchali się dusili deptali byle tylko dojechać dokądkolwiek oddalić się odszukać swoich Dzisiaj na-wet kałmuccy gospodarze tej ziemi nie zaglądali na stacyjkę Nic było po co Wszyscy którzy mogli odjechali już dawno Mucha pod sufitem zamilkła Usłyszał w ciszy urywany od dech kobiety Trwała uśpiona i zesztywniała podobna do szty chu Diirera oglądanego za stu-denckich czasów w Pinakotece w Monachium Może Polka — pomyślał — Może coś wie? Mo-że znała Klarę? Zrobił niepewny krok ku niej chciał nią potrząs-nąć rozbudzić spytać: "Znasz Klarę? Czy spotkałaś Klarę mo-ją żonę?" Ale zawahał się Namiętny żal złość żółć przeciw wyrokom" losu niesprawiedliwym ślepym wyrokiem zalała go nową falą Taka to żyje taka to przetrwa ła bezzębna obrzydliwa cah w strupach Jaką to siłę mu-siała mieć w swym wyniszczo-nym ciele I po co?' Dla kogo? — Dla kogo dla kogo? — zaszeptało kobiecie we śnie Dla kogo — ktoś zbierał róże w ogrodzie pod kasztanami? Dla kogo pływały w rubinowym bul-gocie porzeczki czerwone jak' krew? Krew uszła i z niego t z niej już dawno Na pewno nic żył A ona? Ona także nic żyła Tylko jej larwa jej cień cho dził po miedzach i straszył iskrą która już gdy kry tyle cnieoa ta ou™ ły w nici tylko ręce Jak skład nic jak znakomicie klepały kost-ki z wielbłądziego jak potrafiła trzema hieratycznym' ruchami kapłanki która odpra-wia ofiarę na ołtarzu bóstwa — kleić kostki na opał jedna po drugiej jedna po drugiej-n- a Kisielewski jest stałym się niezwy-kle wojny w niku Powszedni} m" wspom-niał Pan już prawie 27 lat mija od pierwszego Pańskie-go felietonu w tym piśmie A przecież pisywał Pan także przed wojną O czym? Pierwsze moje rccenzyjki muzyczne się w 1932 w wydawanym przez Wacła w a Grubińskicgo dwutygodniku Tygodnia" się tam kilka W roku 1933 w "Zecie" Jerzego Brauna ogłosiłem artykuł "Czy upadek muzyki?" Wywiązała dysku-sja w której głos Rcgamcy i Alina Świdcr-ska'- W roku 1934 zacząłem pisy-wać w "Buncie Było to bardzo dobrze redagowane pi-smo Publikowali m trzej bracia Bocheńscy dwaj bracia Pruszyńscy Kazimierz icz Stanisław Stom-ma Konstanty Jan Frankowski przeważnie tematami Pamiętam taki artykuł ideowy" w zes-tawiłem ONR "Wiadomości L-iterackie" skrajną lewicę Na-pisałem także dość zjadliwą rc-- tego chyba — jak — cenzję z "Ferdydurke' Lzcsław wszystko przy niej Straszewicz który zajmował się działem literackim a był wielbi-cielem Gombrowicza nie-chci-ał zamieścić więc ze zgody ze światem z optymiz-- wałem recenzję w "Czasie" Pod mu życiem ciała które I czas w latach 1942-4- 4 niż 'Ko-- co? Na przeżycie? Na przeżycie' czego? Przecież przeżyła już sa mą siebie W plecaku miał nieco ubra-nia dla Klary Grubą ciepłą sweter wełniane majt-ki a wszystko to kupione za wy-żebrane kupony odzieżowe u Jenny z kantyny NAAFI Jeździł z tym balastem wszędzie śniło mu się po nocach że odpakowu-j- e te rzeczy ł kładzie je przed Klarą — dary-fetysz- e dary-ofia-r- y całopalne które musiały go doprowadzić do niej "Klaro kocham cię pamiętaj gdziekolwiek jesteś kocham cię Klaro te rzeczy twoje rze-czy jcżclibym je oddał teraz jeżeli oddałbym je tutaj Kla-ro — len sweter i ta to symbole a także i ten krem na twoją zapewne jasną twarz " Poruszył mięś-niami pleców wyczuł twardy róg z kremem poprzez płótno plecaka — Klaro — powtórzył głośno — nic znajdę cię nie już cię znajdę Oddam te rzeczy tak jakbym dawał na mszę za stra conych W tej chwili wypłjnęła znów przed jego oczy upragniona ukochana wiecznie żywa wio-śnian- a Klara młodziutka żona z sierpniowych przedwojennych nocy Zobaczył ją jakby stała przed nim żywa — dorodni wspaniała jedyna Uśmiccłuła się białymi zębami chowała za siebie ręce powalane sokiem po-rzeczkowym zdawała się mówić: "Jestem Taka zostanę na zaw-sze Jestem — nikt mi cię nic odbierze jestem w tobie " go znowu rozpacz tęsknota bezbrzeżna i skrucha Można mieć wiele kobiet ale tę prawdziwą tę jedyną posiada się tylko raz w życiu Na palcach jakby się znalazł w kościele podszedł do uśpio-nej kobiety wyciągnął ku niej rękę obudzić chciał zo-baczyć zdumienie i radość w jej oczach gdy złoży u jej nóg te wspaniałości z plecaka "To nie ja daję to Klara A możeście kobieto widzieli ją gdzie tutaj? sobie wyszła stąd sześć tygodni temu możeścic Dotknął ostrożnie jednym pal-cem czarnej chusteczki na gło-wic uniósł jej rąbek no niech-że się zbudzi nareszcie z tych ję-ków i chrapania! Chusteczka była luźno zwią głowy policzkom 'sic grzała ku Brudne zmatowiałe ale wciąż jeszcze wspaniałe złociste war-kocze okalały głowę śpiącej Nie obcięła swych wspania-łych włosów mimo wszy Prze- - tej łaski Bożej nazywała ciwnic Natłuszczała czasami się życiem Nie była kobietą łojem był — dzieląc nic była nawet człowiekiem Zy- - jjamu: ao a nawozu padły Tak kochał jej włosy Patrzył Policzki miała w bliznach jak ręce — w po wrzodach ściągnęły skórę harmonijkę zmarszczek Była te do Czterdziestolecie działalności publicystycznej Stefana Kisielewskiego Znakomity pisarz kompozytor publicysta Stefan obchodzi pracy publicystycznej Na łamach pisma którego współpracownikiem to jest "Tygodnika Powszechnego" interesująca rozmowa z nim którą poniżej zamiesz-czamy — W gwiazdkowym "Tygod-[nic- c zastał mnie Kra że — pojawiły roku "Echa kawałków się zabierali Kon-stanty Młodych' tam in Studentów Łubieński Interesowałem się polityczny-mi "Ter-roryzm którym i że mówił weselało ' tego opubliko- - głodnego okupacji 'napisałem' "Sprzysiężenic" spódnicę spódnica wynędzniałą słoika nie Ogarnęła i chciał Przypomnijcie " tak i bliznach jej kowie W roku zgłosił się do mnie pewien facet który za-czął mówić że słyszał o mnie od Miłosza i mi zapro-ponować współpracę ale nic wie czy będzie mi odpowiadał profil pisma bo to tygodnik ka-tolicki to był Jerzy Turowicz Propozycja mi jak najbardziej odpowiadała i tak się współpraca z "Tygodnikiem Po-wszechnym" Pan z rodziny o znakomitych trad}cjach: ojciec pisarz i publicysta "Robotnika" strj słynny dramaturg Jaki był wpływ domu Pana by! piłsudczykowski panowały tradycje szarego PPS ale ja byłem przekorny nic ciąg mnie socjalizmu Wycro wany byłem też w haseł endeckich Wymyśliłem więc sobie chrześcijań-skie jako polityczne odniesienie Jak Pan widzi przez przekorę byłem na prawo od Dziwne skutki wychowania Wró ćmy poglądów ojca Choć był długo sympatykiem PPS jed-nak w roku 1928 zerwał z nimi chyba właśnie z sympa-tii do Marszałka Przy okazji niech Pan sobie wyobrazi że bo-daj w 1901 roku trzech ludzi w pismo soc-jalistyczne "Płomień" Był to To znaczy do którą matka Klary mogłaby być za wiele lat — Moja mocna powiedział bczmjślnie — Moja mocna — i cofnął się pod ścianę wc-iskając pięści w usta żeby nic bluzgnąć krzjkicm bluźnierstwa — Moja mocna — pow tórzył I w rozpacz wpadła mu nagle myśl o tym co powiedziałaby Jenny z NAAFI widząc go naprzeciw śpiącej "Skłamałeś — powiedziałaby Jenny Ja ci kupony dałam dla Klary dla twojej drogiej wdzięcznej żony na ciepłe majtki żeby okryły jej piękne uda na spódnicę na sweter dla twojej dla twojej tęsknoty" Czając się jak pies którego obito cicho cichutko zsunął z ramion plecak Rozpiął sprząc:-k- i zaczął wyjmować Patrząc ukradkiem na na ławce płacząc zck łapczywie porywają co czyni — nie na pe-wno nic co czyni — prezenty na podłodze jeden po drugim rów-nym rządkiem na chwilę (Chciał skupić myśli chciał SiC wziąć w ryzy Z ulgą zarejestro-wał resztką świadomości że nie myśli w ogóle nic Ukląkł Na przybliżając ostroż nie by śpiącej po suwaj bezszelestnie paczki pa cuszki aż doczołgał się do jej !frm ale rąk Tak je zostawi te rzeczy Tak ją okoloną darami zostawi wycofa się cicho za drzwi ucieknie do po ciągu Wciąż na kolanach uczynił "} if'-"'™- ™- pierwszy odwrotu Zaskrzy-piała deska w podłodze Kobieta na ławce wzdrygnęła się otwo-rzyła oczy Nie gdzie jest Nad sobą widziała wciąż jeszcze kasz-tanowe korony ze A ścia-ny? Tak prawda Wy-szła stąd kiedyś w poszukiwaniu zaginionej matki a teraz wra-cała nic znalazłszy A ten czło-wiek ten człowiek na kolanach? Patrz} ła na niego glodn}mi oczami jakby się wpatrywała w nowy inny nieprawdopodobny sen Zamrugała bezrzęsnymi oczami wszystkie rzęsy da-wno na skutek awita-minozy i amoniakalnych wyzie-wów wielbłądziego nawozu — a ten człowiek ten żołnierz? Klę-czał i twarz miał nabrzmiałą roz-paczą Patrzył ale miał oczy zana Zsunęła się posiusznio na oślepione łzami ręce tył kobiety odsłoniła ku przesunęła palcn- - czo}0_ mi po bezzębnych ustach spoj- - Tofnał " dół niemu swym je po ukazała chciałby — — Pochodzi — — at mosfery na po-glądy? — niechęci rodziców powodu założyło Tarnowie kobiety — i nienawiści — prezenty wiedząc wiedząc rozkładał zaplutej kolanach i ostrożnie wsiądzie odjedzie wiedziała te stacyjka — wypadły Podniosła spuchniętym nogom w walon-- kach — Klara? — zapłakał pyta-niem — Klara? Wciąż patrząc mu w oczy w którym zobaczyła wszystko jak magiczym zwierciadle odbi-ciem które nic kłamie na chwi- - bina 'to na włosy nie wy!lc 'nów Pyszna V™ina l moc na oderwała ręce oa uczzęoncj twarzy powiedziała: — Ja was nic u Z daleka na stepie po szarym widnokręgu gwizd parowozu się długim echem Nadcho- - raz bardzo podobna matki idził pociąg 40-lec- ie Ukazało 1945 zaczęła Dom ncło do do centrum do teraz Ustał się obudzić snu ku żeby znaj od-bił mój ojciec Stanisław Kot i ko-lega szkolny ojca Sobclsohn póż niejszy Karol Radek — Kogo z polil}ków i myś-licieli politcznych okresu międzywojennego cenił Pan najbard7icj? — Przez dłuższy czas żadnych myślicieli politycznych nic ceni-łem bo po prostu icli nic zna-łem Piłsudski był fascynującą postacią ale nic był najciekaw szy do czytania Z nacjonalista mi zapoznałem się o dziwo pe-wnie przez "Legion Młodych" Wie Pan jest to sanacyjna orga-nizacja o tendencjach niezależ-nych która miała równoważyć wpływy Obozu Wielkiej Polski wśród młodzieży "Legion Mło-dych" stawał się coraz bardziej lewicowy Należeli tam m in Jędrychowski żółkiewski pa-tronem zaś był Wincenty Rzy-mows- ki Kiedy zaczęto afiszować czerwoho-ateistyczn- y charakter tej organizacji wystąpiłem z jej szeregów Przedtem jednak bra-łem udział w swej ego rodzaju seminariach organizowanych przez Wydział Kultury "Legionu Młodych" którego kierowni-kiem był Stefan' żółkiewski Wy-brałem temat: nacjonalizm pol-ski Jeszcze pamiętam jak przy-niosłem do domu całą stertę książek Wówczas przeczytałem Dmowskiego Popławskiego Ba-lickiego itd Wie Pan w krę-gach lewicowej inteligencji mia-no do tego podejście pełne lek-ceważenia i pogardy Z ende kami się dyskutowało a już na pewno nie czytało się ichpo-ważńiejszyc- h prac Mnie te ksią żki bardzo zaciekawił}' Zwłasz-cza Dmowskiego "Polit}ka pol Nowe i nie tylko nowe książki C JERZY GOT: Na wyspie Guaxary — Wojciech Bogu sławski i teatr lwowski 1789—1799 — Wydawnictwo Literackie — Kraków 1971 str 472 HENRYK SAMSONOWICZ: Złota jesień polskiegośred-niowiecz- a — Wiedza Powszechna — Warszawa 1971 r str 245 ZDZISŁAW ŁAPIŃSKI: „Znak" — Kraków 1971 zytanie jest również pa-sją nawet namiętnością Przybiera czasami zdegenero-wan- e formy bo jakże np ina-czej określić ludzi czytają-cych wszystko cokolwiek im wpadnie w ręce Nie potrafią często nawet w formie naj-bardziej ogólnikowej streścić czy też scharakteryzować przeczytaną książkę To osob nicy którzy nie Kupują Ksią- - postać lecz bezgłośnie nic nie ruch nie Luuzytii yuiKrw i nruuidimir korzystają z wszelkich biblio- - tek Nikt nie nazwie ich rze telnymi czytelnikami Zdarza się jednak iż taki nieuporząd-kowany dziki namiętny po-żeracz słowa drukowanego u-slatk- uje się i zaczyna smako-wać w lekturze Powoli systematyzuje swo-je zainteresowania i wówczas Maje sic nie tylko doskona- - czytelnikiem i sma- - Koszcm uuznacza sie zazwy-czaj szerszym zainteresowa-niem w lekturze a więc nie ogranicza się np do powie-rśnci lpoefnznjinczynnmdzilinewł nhAistnonryllclrzn- - w w w WYtll UUUlU4llHŁill HU lecz sięgać będzie do książek z kilku dziedzin czasem na-wet nie pokrewnych Ale tym właśnie przeznaczone są nasze uwagi W dziejach teatru polskie-go Wojciech Bogusławski zaj-muje pozycje najwyższą Spó-źniony pomnik — bo powi-nien był go mieć dawno już — na PI Teatralnym w War-szawie głosi wszystkim iż jest ojcem sceny polskiej Imie-niem i nazwiskiem jego na-zwano kilka teatrów Ciągle jednak wicmy'o tym niezwy-kłym człowieku mało Bogu sławskiego nazywano rów nież — ale to już przesada — polskim Molierem gdyż byl autorem wielu sztuk Ten twórca sceny polskiej miał żywot burzliwy co napewno nie wywoła zdziwienia gdyż niejako stanowi to atrybut artysty Bogusławski był w jednej osobie przedsiębiorcą teatral-nym' to jest antreprenerem — używając ówczesnej termino logii — dyrektorem reżyse-rem aktorem — naturalnie czolQvym — oraz autorem i tłumaczem Pozostawił około 80 sztuk oryginalnych prze-róbek tłumaczeń a ponadto napisał „Dzieje teatru pol-skiego" dzieło historyczno- - -- autobiograficzne Z utworów jego najbardziej znane i gry-wane po dziś dzień — w nie-co zmienionej naturalnie for-mie — to „Krakowiacy i gó-- ska i odbudowa państwa" (cylo wał ją po wojnie Bolesław Bie-rut) najmniej "Myśli nowocze-snego Polaka" Później przeczy-tałem Władysława Studnickiego później Bobrzyńskiego i innych konserwatystów Z PPS ceniłem Perlą Pużaka Niedziałkowskie-go i Barlickiego Z publicystów sanacyjnych najciekawszy (może jedyny cickawyj był Ignacy Ma tuszewski z temperamentem pi sywali Stpiczyński i Miedziński Korfanty był bardzo zdolnym i niebanalnym polit}kiem To za-przepaszczona szansa Przejdźmy do dwóch najwy-bitniejszych postaci i do kon-fliktu sanacja — endecja Z per-spektywy czasu widać że ideo-logiczna zacickość tego sporu b}ła pozorna Trudno jest nic tylko wymienić różnice progra-mowe ale nawet sformułować bliżej programy i} eh ugrupo-wań Zaciekłość sporu wywodzi-ła się z czasów I wojny ze spo-ru o orientacje: później była walka o władzę nie o koncep-cję Piłsudski przez długie lata prowadził swą grę znakomicie Najpierw uczestnictwo w ruchu socjalistycznym wejście tą dro-gą w krwioobieg polskiej lewi cy następnie wolty w czasie I wojny Magdeburg świetnie za-chował się wobec przeciwników: nic wyciągnął konsekwencji wo-bec Sapiehy zgodził się na pre-mierostwo Paderewskiego Po-lem dopiero zaczęłyi się zaciekłe nienawiści wywiady do prasy Wreszcie po zamachu walka z sejmem Brześć Oznaką rezyg-nacji z wykorzystania szansy stworzenia szerokiego ruchu cen trolewicy było mianowanie na (Dokończenie na str 10) Norwid — Wydawnictwo r str lU rale" Pierwszy polski utwór sceniczny z przyspiewKami Bogusławski stworzył pierw-szy teatr złożony z zawodo wych aktorów to on pierw-szy wystawił w języku pol-skim „Hamleta" we własnym tłumaczeniu z języka niemie-ckiego opartym na bodajże pięciu tekstach niemieckich niektórych wręcz potwor-nych Byl też pierwszym Po-lakiem który byl we Lwowie jednocześnie dyrektorem sce ny polskiej i niemieckiej Nie łatwo więc jest komu-kolwiek rywalizować z Woj-ciechem Bogusławskim o miej-sce w dziejach sceny polskiej Po prawdzie nikt nie usiłuje i jest ono nie kwestionowane fascynujący — a jednocześnie niezwykle naukowo udokumentowany — etap jego działalności i życia przedstawił JERZY GOT zna-komity historyk teatru Zajął yię w tej pracy najmniej zba-danym okresem a mianowicie latami spędzonymi przez Bo gusławskiego we Lwowie 1795_1799 bardz_o ważnym jakoże wówczas powstały min „Spazmy modne „lz-kaha- r" „Amazonki" wysta-wia tam pierwszą przeróbkę swoich „Krakowiaków i góra-li" i we Lwowie również wy-stawił po raz pierwszy „Ham-leta" W tym wreszcie okre-sie — dokładnie w 1796 r Bogusławski zrywa z Fran-ciszką Pierożyńską aktorką i matką jego dzieci i wiąże się i aktorką teatru niemieckie-go Anną Lampel Dzieło Gota jest pasjonują-ce Jak znakomity detektyw śledzi — a raczej wytropił — wszystkie możliwe źródła po-wiązał poszczególne nici i pre zentuje nam niezwykle inte-resujący etap dziejów Bogu-sławskiego sceny polskiej te-atrów lwowskicli Autor prze-prowadza również analizę niektórych tekstów daje ze-stawienie repertuaru teatrów lwowskich w okresie 1789— —1799 spis zespołów aktor-skich itp Jest to bodajże naj-solidniejs- ze dzieło z historii teatru polskiego Imponują-ce ilustracje oraz teksty do kumentów związanych z tea trami tego okresu we Lwowie stanowią uzupełnienie tej wspaniaiej lecz specjalistycz nej książki Skoro już jesteśmy przy tjo może cofnie-my sie jeszcze bardziej wstecz i — niestety — odejdziemy również od teatru „Złota je-sień polskiego średniowie-cza" Henryka Samsonowicza nie jest wprawdzie książką popularną ale wykład jest tak jasny iż opanowanie go nie przedstawia żadnej trud-ności Jest to dzieło bardzo interesujące dotyczące dzie jów kultury polskiej a autor problematykę tę rzuca na szersze tło i rozpatruje wielce oryginalnie Odrzuca właści wie tradycyjne podziały a su-geruje nowe Prof Samsono-wicz jest zdania iż przełom w dziejach Polski to okres rządów Kazimierza Wielkiego jest to też początek „złotej jesieni polskiego średniowie-cza" Obejmuje on około dwu-stu lat gdyż kończy się za panowania Zygmunta Stare-go Autor szkicuje zarówno sprawy gospodarcze jak reli-gijne obyczaje i zwyczaje wszystkich stanów stosunki społeczne i polityczne Nie zamyka się li tylko w spra-wach wewnętrznych Jaki jest ustrój Polski? Na-turalnie w okresie omawia-nym przez Samsonowicza Od-powiedź nie jest prosta gdyż sytuacja po prostu ulegała zmianom 1 tak np wywodzi iż za Kazimierza Wielkiego wyglądało iż Polska wkroczy-ła na drogę monarchii stano-wej ale zarówno zmiana dy-nastii jak i wewnętrzne prze-ciwności udaremniły to „Po-za państwową ideologią mo-li archiczną występowały bo-wiem i to w coraz jaskraw- - szej tormie przynajmniej dwie inne tendencje politycz-ne: jedna zmierzająca do oli-garchii druga wyrażająca in-teresy mas szlacheckich Wal-ka między ich reprezentanta- - mi zmienne sojusze i wza-jemne kompromisy stanowiły treść polityki wewnętrznej państwa polskiego w ciągu XV wieku" ciekawe są roz-działy niejako o sprawach codziennych ówczesnych cza-sów o płacach cenach wa-runkach mieszkaniowych u-bior- ach i kuchni „Między czasami Kazimie-rza Wielkiego a śmiercią Ka-zimierza Jagiellończyka ceny na obuwie spadły o kilkana-ście procent a na kożuchy o ponad 30% Podobnie rzecz się miała z przywożonymi z Zachodu produktami rzemieśl-niczymi (sukno) i spożywczy-mi (towary kolonialne) Roz-piętość między cenami wyro bów wiejskich i miejskich zmniejszała się na niekorzyść miasta W Gdańsku ceny na pro-dukty zbożowe: mąkę chleb piwo wzrosły w ciągu XV wieku blisko trzykrotnie" A jak żyli ludzie? Autor wywodzi: „utrzymanie własne i rodziny pochłaniało 80— —909ć dochodu pracownika najemnego Sam koszt racji dziennej wynosił Vi dniówki wielką część zarobków po-święcano na zakup ubrań na-jem mieszkań podatków Wśród patrycjatu żyjącego znacznie lepiej na rozszerzo-ną konsumpcję przeznaczano zaledwie 15—13 dochodu" - Różnice w stopie życiowej najlepiej ilustruje jadłospis „Ubogi pracownik najemny czeladnik uczeń jadał prze-de wszystkim potrawy mącz-ne- : przaśny chleb raczej podpłomyk niż dzisiaj znane pieczywo mączną polewkę krupy jaglane czy jęczmien-ne Jako napój królowało pi wo rozmącę się znacznie oa dzisiejszego konsumowane w olbrzymich ilościach W mie-ście wydawano na nic poło-wę pieniędzy przeznaczonych na żywność We wsi i w mie-ście dominowały w codzien-nych posiłkach potrawy mącz-n- e na drugim miejscu znaj-dował się nabiał: jajka i sery dopiero na trzecim — mięso i ryby oraz tłuszcze — masło i łój Im bogatsze środowisko tym obficiej i tłuściej jadało na codzień stosowało przy prawy korzenne cukry" Zasady żywienia w zależności od dochodów niewiele się zmieniły naturalnie bez tłusz czy Potrawy są chyba bar-dzi- ej zmyślne Ciekawych tych i innych szczegółów od-pylamy do książki Cyprian Norwid najciekaw-szy poeta okresu romanty-zmu doczekał się jak wiado-mo uznania dopiero w na-szych czasach Za życia nic u-kaz- ało się ani jedno jego dzie-ło jakkolwiek nic szczędzili mu słów uznania wieszczo-wie zył i umarł w nędzy w przytułku paryskim Był poe-tą malarzem i głębokim myśl-icielem' Widział dalej aniżeli którykolwiek z jego współcze-snych Podobnie też jego twórczość poetycka nic mie-ściła się w jego epoce Stał się prekursorem nowoczesnej poezji polskiej Wśród licznych publikacji które ukazały się w 1971 r z okazji 150 rocznicy urodzin Norwida zasługują na wyróż-nienie szkice Zdzisława Ła-pińskiego Stanowią one jak autor to określa wprowadze-nie do poezji Norwida W for-mie możliwie popularnej Ła-piński stara się odsłonić pięk-no i głębię jego twórczości Uwzględnia zarówno religij-ność jak i postawę moralno-spoleczn- ąi poety jego filozo-fię pogląd na kobiety Ła-piński wskazuje że trudność interpretacji poezji Norwida wynika min z tego iż „kom-ponuje on swe utwory jako części składowe obszerniej-szych całości" Eseje Łapińskiego są nie tylko interesującym i wnikli-wym komentarzem do Norwi-da ale i zachętą do czytania ba studiowania jego dzieł które narcszcie ukazały się B H PROŚBA Wydawnictwo Kalendarzyka Kieszonkowego Małego Rocznika Polonijnego — już przygotowuje wydanie na rok 1973 Uprzejmie prosimy o nadsyłanie poprawek do infor macji zawartych w Kalendarzyku o Organizacjach Polonijnych Parafiach Instytucjach polskich i inne które są mylne lub jest ich brak Wszelką informację i materiał prosimy nadsyłać do: POCKET CALENDAR PUBLICATIONS 1475 Oueen St West Toronto 3 Ont „ Kn B Kiv m ml ffl ii tll C'! &l m |
Tags
Comments
Post a Comment for 000516