000238a |
Previous | 6 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
ł-"-
- -- V!r-i
f i ir
r
irt "VNAŁK&mZC"LPLC4ivW) Sbcf9~- - t?6Qr
i
iB Tadeusz DołęgaMostowicz 7 i RRARIfl Ml f!7 I S-- Ki I
yKL M aWal ▼B 0 M
Skinął jej głową i wyszedł
Z jakąż radoścfą Marychna zabierała
sic teraz do pracy z jaka dbałością wy
tkonywała wszystkie jego polecenia Fa
bryka przestała bycmiejsccm codziennej
szarej pańszczyzny a stała się treścią
dnia Wolne godziny spędzone poza biu-rem
stanowiły tylko jakby uzupełnienie
doby Jakby czas pozostawiony na to by
mogła -- przygotować się do tej chwili
kiedy pn wejdzie i obrzuci ją miłym cie-płym
spojrzeniem swoich przepięknych
oczu A był taki uprzejmy i taki uważny
Zawsze spostrzegał każdy nowy szczegół
w jej ubraniu czasem nawet dawał jej
rady: — najlepiej pani w zielonym albo:
niech pani spróbuje czesać się trochę
inaczej bardziej gładko mam wrażenie
że będzie to w pani typie
) Marychnie aż dziwno było że męż-czyzna'
i do tego jej zwierzchnik tak!
poważny człowiek jest dla niej taki u-waż- ny
życzliwy i interesujący się nią
całkiem widocznie Świadczyło to o jego
naprawdę wielkopańskim wychowaniu i
o dużej delikatności Dotychczasowe do-świadczenie
Marychny w obcowaniu z
mężczyznami w ogóle niewielkie nie
wychodziło poza jej sferę poza kilkuna-stu
znajomych urzędników studentów
czy młodych oficerów Nie kochała się
nigdy Ten i ów podobał się jej czasa-mi
lecz bliższy kontakt z nimi zamykały
podświadomie jej marzenia o wielkiej
miłości do jakiegoś niezwykłego człowie-ka
egzotycznego maharadży sławnego
lotnika gwiazdora filmowego czy zwy-cięzcy
olimpiady Oczywiście dyrektor
Krzysztof Dalcz nic był" żadną z tych po- staci był czymś' znacznie mniejszym ale
i czymś znacznie większym Dlaczego?
— sama nie wiedziała Nic starała się
zresztą tego zgłębić Zbyt pochłaniało
ją przeżywanie rzeczywistości i wznosze-nie
nadęta oczywistością fantastycz-nych
marże--J 'o jutrze
Teraźniejszość stanowiła już jakby
próg do sniej 'Marychna wynajęła nie-duży
ale bardzo ładniutki pokoik przy
ułicy Leszno Dojazd stąd do fabryki
trwał niespełna kwadrans wstawała za- tem zdńaąkjak dawniej o szóstej
'a o trzecie] była już wolna Ten rozkład
dnia wpłynąltei na rozluźnienie stosun-ków
ztkolegamii Nie spotykała ich w
tramwaju a zastosowując się do proś-by
zwierzchnika nie starała się też wi-dywać
ich w wolnej południowej godzi
Ni T7
Henryk Sienkiewicz
Bitwa pod Grunwaldem
"Krzyfcaey"
łJiillllUllJJlill lll llll itl II! Ł'
Lecz gdy po skończonej mszy wy
szedł znowu przed namiot mógł już
snymi oczyma przekonać się prawdę
mówili gońce gdyż na krańcach wzno-szącej
się coraz bardziej górze ro-zległej
równiny zaczerniało coś jak gdy-by
bór wyrósł nagle na pustych polach
a nad tym borem grała mieniła się w
słońcu tęcza chorągwiana Jeszcze dalej
hen! za Grunwaldem Tannenbcrgicm
wznosił się ku niebu olbrzymi obłok ku-rzawy
Król objął wzrokiem cały ten
groźny widnokrąg poczem zwróciwszy
się do księdza podkanclerzego Mikołaja
zapyta!:
Jakiego dziś patrona?
Dzień Rozesłania Apostołów
odrzekł ksiądz podkanclcrzy
Król westchnął:
— Więc dzień Apostołów będzie o-slatn- im żjcia dla wielu tysięcy chrześci-jan
którzy się dziś na tym polu zetrą
1 wskazał ręką szeroką pustą równi-nę
której w pośrodku tylko w poło-wic
drogi do Tannenbcrga wznosiło
kilka odwiecznych dębów
Tymczasem jednak przyprowadzono
mu konia a w oddali ukazało się sześć-dziesiąt
kopii które' Zynd ram z Maszko-wi- c
przysyłał jako straż dla osoby kró-lewskiej
Straży królewskiej przywodził Alek-sander
'młodszy syn księcia na Płocku abrat tego Ziemowita który szczególną
"przemyślnością" do wojny obdarzon
zasiadał w radzie wojskowej Drugie po
nim miejsce trzymał litewski synowiec
monarchy Zygmunt horybut młodzian
wielkich nadziei wielkich przeznaczeń
ale niespokojnego ducha Między rycer
stwem najsłynniejsi byli: Jasko Mazyk
z Dąbrowy prawdz'rwy olbrzym posta
wą niemal Faszkowi z Bissupic równy
a siłą niewiele samemu Zawiszy Czarne-mu
ustępujący Żólawa baron czeski
drobny chudy ale sprawności niezmier-nej
słynny na dworze czeskim węgier-skim
z pojedynków w których kilkuna-stu
rycerzy rakuskich rozciągnął i drugi
Czech Sokół łucznik nad łuczniki Wie-lkopolanin
Bieniasz Wierusz i Piotr Me-dyolańs- ki
bojarzyn litewski Sieńko
Pohosta którego (Ojciec Piotr jednej cho-rągwi
smoleńskiej przywodził i krewny
Łróla kniaź Fieduszko i Imiaż Jamont
nie Z początku trochę irytowały ją u-wa- gi
dawnych przyjaciółek na temat jej
rzekomego "zadzierania nosa" biegiem
czasu przestała na nie reagować tym
bardziej że ostatecznie miała prawo u-wa- żać
się za kogoś nieco wyższego w
hierarchii fabrycznej od nich Sprawiała
to nie tylko większa pensja Jęcz i spo
sób w jaki traktował ją dyrektor Krzy-sztof
Dalcz
Nie mogła też nie zauważyć że ile-kroć
do gabinetu wchodził ktokolwiek
Dalcz zwracając się do niej był wyjąt-kowo
uprzejmy do przesady grzeczny
demonstracyjnie miły przy jednocze-snym
ściśle oficjalnym ustosunkowaniu
się do przybyłego Kontrast ten sprawiał
Marychnie nie dającą się określić radość
Cieszyłaby się nim może mniej gdyby
wiedziała jaki efekt wywołał w licznych
biurach Zakładów Dla niej ten efekt
wyraził się tylko w tym że teraz wszy-scy
nic wyłączając inżynierów i kiero
wników biur witali ją większym sza-cunkiem
wstawali z krzesła gdy nią
rozmawiali kłaniali się z daleka i nic
pozwalali sobie przy niej na żarciki
Teraz już dość często z polecenia
zwierzchnika załatwiała różne sprawy w
biurach i w kantorach warsztatowych
Czasami nawet wysyłana była do miasta
by kupić jakieś książki techniczne lub
wypisać jakieś dane z wielkich encyklo-pedy- j
w bibliotece na Koszykowej Ile
kroć była rzecz pilna pan Krzysztof ka-zał
jej jechać własnym samochodem Za-czynały
się już pierwsze przymrozki
jazda otwartym wozem nie sprawiałaby
zbyt wielkiej rozkoszy gdyby nic fakt
ze lo był jego wóz no i że z okien bu-chaltc-rii
widać było doskonale jak wsia-dała
i jak szofer owijał jej nogi dyrektor-skim
pledem A cóż to dopiero był za
jubcl gdy z ofkien tych zobaczono jak
wsiadali oboje: ona i pan Krzysztof
Dalcz!
Zdarzvlo sin to nnv lakirń snosnh
ności: o drugiej skończyła rozkładanie
ero segregatorów raportów warsztato-wych
gdy właśnie zadzwonił telefon
Mówiła matka Dana Krzysztofa i Marveh- -
na która teraz zawsze załatwiała jego
icieiony dowiedziała się ze pan Karol
Dalcz gorzej się czuje i 'prosi 'syna by
pojechał po 'lekarza lub posłał poń sa-mochód
Marychna natychmiast zadzwo-niła
do narzedziowni gdzie jak wie
'"'lirHhlllm-lM- rl ll-NIM-M
MliM : :
U
:
I M ! J I
! i1! i I ! 1 1
(Wyjątek i powieści
I III Hli I lt I It iiMl H MhII) illliiMi I JH I li jiiliil iitllit lllinii i II I illil litll i ii titil N li 1IHI II IHIHlIli II lilitH
wła
7c
ku
i
i
——
—
na"
się
i
i
i
i
i z
z
z
z
i
a zresztą sami polscy rycerze "wybrani
z tysięców" którzy wszyscy zaprzysięgli
do ostatniej krwi króla bronić i od wszel-kiej
wojennej przygody go osłaniać Zaś
bezpośrednio przy osobie królewskiej
znajdował się ksiądz podkanclerzy Mi-kołaj
i sekretarz Zbyszko z Oleśnicy
młodzieńczyk uczony (biegły w sztuce
czytania 1 w piśmie ale zarazem siłą
do dzika podobny Nad zbroją pana czu-wali
trzej giermkowie: Czajka z Nowego
Dworu Mikołaj z Morawicy i Daniłko
Rusin który dzierżył łuk i sajdak kró-lewski
Dopełniało orszaku kilkunastu
dworskich którzy na ściglych biegunach
mieli z rozkazami do wojsk latać
Giermkowie przybrali pana w świetną
błyszczącą zbroję poczem przywiedli mu
również "wybranego z tysięców" cisa-weg- o
rumaka który parskał nozdrzami
na dobrą wróżbę z pod stalowego na-czól- ka
i napełniając rżenie powietrzem
przysiadał nieco jak ptak który się chce
zerwać do lotu Król gdy uczuł pod
sobą konia a w ręku kopię zmienił się
nagle Smutek znikł z 'oblicza małe
czarne oczy poczęły błyskać a na twa-rzy
zjawiły się rumieńce lecz była to
chwila tylko bo gdy ksiądz podkanclc-rzy
począł go żegnać krzyżem spoważ-niał
znów i pochylił z pokorą przybraną
w srebrzysty hełm głowę
Tymczasem armia niemiecka zstę
pując zwolna z wyniosłej równiny minę
ła orunwaid mineta lannenbcrg i za-trzymała
się w zupełnym bojowym szy-ku
w polowie pola Z dołu z polskiego
obozu widać bio doskonale drożna la- -
wę zakutych w żelazne zbroje koni i
rycerzy Bystrzejsze oczv odróżniały na
wet dokładnie o ile wiatr targający na
to pozwalał rozmaite znaki na nich wy-szyte
jako: krzyże orły gryfy miecze
hełmy baranki głowy żubrów i niedź
wiedzi
Stary Maćko i Zbyszko którzy woju
jąc poprzednio z Krzyżakami znali ich
wojska i herby pokazywali swoim Sie- -
radzianom dwie chorągwie Mistrza w
których służył sam kwiat i dobór ry-cerstwa
i walną chorągiew całego zako-nu
której przewodził Bryderyk von Wal
lenrod i potężną świętego Jerzego z
krzyżem czerwonym w polu białym i
działa musiał teraz być pan Krzysztof
Przyszedł natychmiast i powiedział:
— No skoro pani juz skończyła z
raportami odwiozę przy sposobności pa-nią
do domu Gdzie pani mieszka?
— Na Lesznie proszę pana ale po
co pan będzie się fatygował
— O? A czy nie myśli pani że mi to
sprawi przyjemność? — spojrzał na nią
znacząco
Zarumieniła się i spuściła oczy Po
chwili siedziała już w samochodzie obok
niego Szofer został gdyż pan Krzysztof
sam chciał prowadzić wóz Prowadził
spokojnie i lekko z tą delikatnością któ-ra
cechowała całe jego postępowanie w
stosunku do niej A przecież wiedziała
że umie być szorstki ba nawet brutal-ny
Nie tak dawno gdy szukała go w
hartowni słyszała na własne uszy jak
Nawymyślał mu wówczas od choler i po-wiedział
że taka Tobota jest do Tu
użył takiego słowa jakiego nigdy by się
po nim nie spodziewała Po prostu nie
pasowało do niego W ustach innego
brzmiałoby także ordynarnie ale nicTa-ziłob- y
tak bardzo jak w jego takich
ładnych i tak subtelnie zarysowanych
Zresztą Marychna nie umiała tego sobie
wytłumaczyć ale zdawało się jej że to
prawie świętokradztwo chociaż od paru
osób słyszała ze pan Krzysztof "nie pa-tyczkuje
się i ruga na całego" Może
to jego poza ażeby więcej postrachu
wzbudzać w podwładnych a może po
prostu zły nawyk Wolała o tym w ogóle
nie pamiętać a przychodziło jej to tym
łatwiej że wiedząc o jej obecności nig-dy
lego nie robił
Samochód zatrzymał się przed jej do-mem
Otworzył drzwiczki i pomógł jej
wysiąść
— Bardzo bardzo dziękuję panu dy-rektorowi
— wyciągnęła doń rękę
— To ja pani dziękuję — powiedział
z uśmiechem przytrzymał chwilę jej
rękę odsunął rękawiczkę i pocałował
tuż koło przegubu
Wpadła do domu jak nieprzytomna
Omal nie rzuciła się na szyję panu Wie-czorkowi
ojcu jej gospodyni gdy ten
jej drzwi otworzył Ponieważ obiad da-wano
o wpoi do czwartej miała dość
czasu na rozpamiętywanie tego ważnego
zdarzenia: pocałował ją w rękę!
Od czasu gdy została jego sekretar-ką
minęło zaledwie trzy tygodnie a już
Wiedziała że się to byle czym nie skoń-czy
Jeżeli tedy tak starannie upiększała
i porządkowała swój pokoik to nie bez
myśli że przecież może się zdarzyć że
do niej kiedy wstąpi Bez żadnych za-miarów
ale tak sobie Właściwie to
nonsens a jednak
I zdarzyło sie a zdarzyło się całkiem
niespodźiwaniel
Marychna zawsze dość cieżkęr prze-chodziła
zwykłą słabość Dawniej gdy
jeszcze pracowała w sekretariacie bra
wiele innych zakonnych Nieznane im by-ły
jeno znaki różnych gości zagranicz-nych
których tysiące nadciągnęły ze
wszystkich stron świata: z Rakuz z Ba-warii
ze Szwabii ze Szwajcarii ze słyn-nej
z rycerstwa Burgundii z bogatej
Flandrii ze słonecznej Francji o której
rycerzach powiadał ongi Macko ze na-wet
leżąc już na ziemi jeszcze waleczne
słowa mówią z zamorskiej Anglii oj-czyzny
celnych łuczników i nawet z da
lekiej Hiszpanii gdzie wśród ustawicz-nych
walk z Saracenami rozkwitło nad
wszystkie inne kraje męstwo i honor
A zaś oncj twardej szlachcic z pod
Sieradza z Koniecpola z Krzcśni z Ro-gowa
i Brzozowej jak również z innych
ziem polskich poczęła się krew burzyć
w żyłach na myśl że za chwilę przyjdzie
im się związać z Niemcami i całym tym
swietnem rycerstwem Twarzy starszych
stały się poważne 1 surowe ci bowiem
wiedzieli jak ciężka i okrutna będzie to
praca Atoli serca młodych poczęły sko-wytać
tak właśnie jak skowyczą trzy-mane
na uwięzi psy myśliwie gdy zdała
dzikiego zwierza u jną Wiec niektórzy
ściskając silniej w garściach kopie ręko-jeści- e
mieczów i toporzyska osadzali
na zadach konie jakby do skoku inni
poczęli oddychać szybko jakby stało im
się nagle za ciasno w pancerzach Do-świadcze-ńsi
jednak wojownicy uspoka-jali
ich mówiąc: "Nie minie was a star
czy dla każdego daj Bog by nie było
nadto"
Lecz Krzyżacy spoglądając z góry
na lesistą nizinę widzieli na 'krawędzi
boru tylko kilkanaście polskich chorą-gwi
i wcale nie byli pewni czy to jest
cała armia królewska Wprawdzie na
lewo koło jeziora widać było także szare
gromady wojowników a w kuszczach
błyszczało coś nakształt grotów sulic
to jest lekkich dzid których używali
Litwini Mógł to być jednak tylko znacz
ny podjazd"polski Dopiero zbiegowie ze
zburzonego Gilgenburga których kilku
nastu sprowadzono przed Mistrza za- -
oniounjii li iiayi£env-tvji- j WSZySUltie wojska polsko-litewski- e
Lecz próżno mówili o ich potędze
Mistrz Ulrych nie chciał im wierzyć gdyż
oa początku tej wojny wierzył tylko w
to co było mu na rękę i wróżyło nie-chybne
zwycięstwo Zwiadów i "gońców
nie rozsyłał rozumiejąc że i bez tego
wszystkiego musi przyjść do walnej bi-twy
a bitwa owa nie może zakończyć
się inaczej jak straszliwą klęska nieprzy-jaciela
Dufny w siłę lekceważył też
przeciwnika a gdy komtur gniewski
który na swoją rękę czynił wywiady
przedstawiał mu że jednak wojska Ja-giełły
są liczniejsze — odpowiadał:
— Jakie tam wojska! Jeno z Polaki
przyjdzie się nieco wysilić a reszta choć-by
ich było najwięcej pośledni to lud
lepszy do łyżki niż do oręża " "
ła zwykle zwolnienie na te dwa dni Te-raz
--jednak postanowiła nie przerywać
pracy 'Po pierwsze tęskno' by3oty jej
za fabryką a po wtóre obawiała się
by -- pan [Krzysztof ha czas jej nieobecnoś-ci
nie wziął którejś innej na przykład
takiej Klimaszewskiej co mizdrzy się Ao
każdego mężczyzny
Dlatego poszła Wyglądała jednak tak
blado i tak fatalnie że on sam to zau-ważył
i kazał iei wrócić domu a naza- -
I jutrz broń Boże nie przychodzić bo
zresztą i roboty zaanej specjalnie nie
będzie! Zaległość zaś dwudniowa da się
łatwo odrobić Ma zresztą teraz caie
swoie biuro i świat sie nie zawali jeże
li ona przez dwa dni odpocznie-By- ł przy
tym tak delikatny ze nie wypytywat
co jej jest Widocznie domyślał-si- ę Cóż
nic dziwnego pewno niejedną miał już
kochankę (tu serce Marychny ścisnęło
się) niejedną i zna się na staDosciacn
kobiecych
Nazajutrz tedy Marychna nie poszła
do fabryki Leżała w łóżku i haftowała
cyklameny na laufrze którego przezna-czeniem
miało być upiększenie stolika
przed lustrem Była może piąta a może
kwadrans po gdy w przedpokoju ro-zległ
się długi dzwonek Pewno któraś
przyjaciółka gospodyni Marychna sły-szała
jej "kroki gdy szła otworzyć drzwi
brzęk łańcucha i nagle pukanie do jej
jej pokoju Więc do niej? Któż to mo-że
być?
Weszła gospodyni i powiedziała że
przyszedł jakiś pan i pyta czy może go
Danna Jarszówna przyjąć?
— Jaki pan? Przecież leżę w łóżku?J
— Taki brunet elegancki mówi ze
wie o pani chorobie i właśnie (przyszedł
odwiedzić
— Boże drogi! — Marychnie zaparło
oddech — jjzyżby Moja pani! Ja sama
nie wiem No niech pani chyba popro-si
Zaraz czy ja nie jestem rozczo-chrana?
— Nie nie i koszulka ładna jak się
patrzy śmiało'może-pan- i go przyjąć
Z tymi słowami gospodyni wybiegła
a w sekundę potem do pokoju wszedł
Krzysztof Dalcz Był nie w codziennym
grubym szarym ubraniu lecz w czarnym
wizytowym w którym wyglądał jeszcze
ładniej i jeszcze subtelniej W reku trzy-mał
dużą paczkę
— Dzień dobry pani jakże się pani
czuje — powiedział tak swobodnie jałr-b- y
'w jego wizycie nie 'było nic nadzwy-czajnego
— Och panie dyreMorze — wyszep-tała
z trudem
— Uważałem za swój miły obowiązek
odwiedzić panią No nie przywita się
pani ze mną?
Wyciągnęła rękę która wyraźnie
drżała Pochylił się' ł musnął ją bardzo
gorącymi ustami przytrzymując w swo-jej
dłoni
(dalszy ciąg nastąpi)
1 I dążąc wielkimi siłami do bitwy za-płonął
teraz wielką radością gdy nagle
znalazł się przed nieprzyjacielem i gdy
widok walnej chorągwi całego królestwa
której czerwień spostrzeżono na ciem-nym
tle boru nie pozwalał już dłużej
wątpić że tkwi przed nim główna armia
Ale na stojących pod lasem i w lesie
Polaków nijak było' Niemcom uderzać
gdyż rycerstwo straszne tylko było w
czystym polu nie lubiło zaś i nie umiało
walczyć w gęstwinie drzewnej
Zebrano się więc na lerótką naradę
przy boku Mistrza jakim sposobem wy-wabić
z zarośli nieprzyjaciela
— Na świętego Jerzego! — zawołał
Mistrz — Dwie mile ujechaliśmy nie
spoczywając i upal doskwiera a ciała
obleyją nam się potem pod zbroją
Nie bedziam-ż- e itiu czekali uroki nietrzv- -
jacielowi nie podoba się wystąpić' w pole
A na to hrabia Wende mąż poważny
wiekiem i rozumem rzekł:
— Zaiste już wyśmiewano Uitaj mo-je
słowa — ii wyśmiewali je tacy którzy
bogdaj źe umkną z tego pola na'którym
ja polegnę (i tu spojrzał na Wernera
von Tetlingen) — ale wżdy powiem jo
mi sumienie i miłość7 do Zakonu naka-zuje
Nie serca brak Polakom jeno jako
wiem król do ostatka spodziewa się wy
słanników pokoju
Werner von Tetlingen nie odrzekł
nic tylko parsknął wzgardliwym -- śmie"-chem
ale i MistrzowLniemiłe były'słowa
Wendego wiec ozwatsię:
V
— Zali czas myśleć teraz o pokoju?
Nad innąsprawą mamy radzić '
— Czas zawsze tna- - dzieło iBoże —
odrzekł' von Wende
Lecz okrutny komtur człuchowskl
Henryk który zaprzysiągł że każenosit
przed sobą dwa nagie miecze dopóki
ich wpolskiej 'krwi nie ubroczy — zwró-cił
do"Mistrza swe tłuste społniałe obli
cze i zakrzyfchąłz- - gniewem okrutnym:
— Milsza tmi 'śmierć od hańby! —ti
choćby -- sam jedeh tymi-mieczam- i j na
całe wojsko polskie uderzę!
Ulrych zmarszczył nieco brwi:
— Przeciw posłuszeństwu mówisz —
rzekł
A potem do komturów:
— Radźcie jeno o tym jak nieprzy-jaciela
z boru wyciągnąć
Więc różni różnie radzili aż wresz-cie
podobało się komturom i przedniej-szy- m
gościom rycerslum zdanie Gers-dorf- a
aby wysłać dwóch heroldów do
króla z oznajmieniem że Mistrz przysyła
mu dwa miecze i wyzywa Polaków7 na
bój śmiertelny jeśli zaś mu mało pola
to ustąpi --nieco z 'wojskiem aby im' go
przyczynić '
MIDTOWN -- FORMAL RENTALą
Wypożyczamy- - piękne ślubne 4
stroje męskie i damskie—
635 Sf Clair --W LE 5-97- 43
J5-P-S- 9
POZBĄDŹ SIC
siwego włosu
i bfdilesz młodsi? o latał
RETONE
birdie many fredek me- dycyny nada Twoiamu wło-sowi
Volor pierwotny
I plfkny
BEZ UłYCIA FARB
I UTLENIANIA
Dzisiaj przllj zamówie-nie
wraz z $250 na adres:
1
ANCHOR PISTRIBUTORS rO Box 1013 Statlon C"t Toronto Oni
Obecnie do nabycia w
"MIDTOWN ORUGS"
52 Queen St W Toronto Ont
LANDIS PHARMACY
4 Queen StWest — Toronto Ont
DYMOND DRUCS LTD
12 Dalhouile St — Brantford Ont
l-E- -4
OKULIŚCI
OKULISTA
S BR0G0WSKI OD
420 Ronceryalles Ave
(blisko Howard Park)
Godziny przyjęć od 10—630 oraz za Iclcfonlcznjm porozumieniem
Tel LE 1-42-
51 — CL 9-80-
29 P
OKULISTKA
J T SZYDŁOWSKA
OD FBOA
cpBoaadsdozawineiynewniaoenczioeud 1d"0c-o-ob7nietaracsntoibeolteysnzskweieUs"łczI ndl—oe-w
Innych godzinach za uprzednim
porozumieniem
1063 Bloor StWesł LE 2-87- 93 (róg Havelock) 17--p
Lunsky
WA 1-3- 924
"l
TORONTO
Starokrajowa
Apteka
p p Mtdwldikieh
Saniłas Pharmacy"
Wysyłka lekarstw do Pol&i
Quten SfW jToronło
(koło Bathuist) EM 3-37- 4$
64
DENTYŚCI
zzrs
Dr Włidyiławi
SADAUSKAS
LEKARZ DENTYSTA
(drugi dom od Roilcesalle!)
Przyjmuje za uprzednim telefo- nicznym porozumieniem
Teltfon LE 1-4-
250 129 Grenadier Rd g
DR W W SYD0RUK
DENTYSTA
Przyjmujenmpo pourporzzuemdineinmiu- te-lefonia
80 Ronceryalles Ave Toronto
Tel LE 5-36-
88 1P
DR T GRINOWSKI
DENTYSTA CHIRURG
Mówi po polsku1
514 Dundas SI W — Toronto
Tel EM 8-90- 38 1P
Dr V JINDRA
LEKARZ DENTYSTA
zawiadamia pacjentów dr Więckow-skiego
o przyjęciu praktyki n
310 Bloor St W --TIf WA 24M4
Wizyty za uprzednim porozumieniem
telefonicznym 4SP
Pismo nie łvko naloiyczytee
trzeba go takie prenumerowti Stf Okulista
4T0 Collip
Oczy badamy okulary dostosowujemy do wszystkich defek-tów
wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku
H WITKIN - okulista 4iQ
danie oczu — Dopaiowywanle ekulirłw
wypełniani recept
godziny przyjęć 930—
599 Bloor Toronto Tel LE 5-15-21
(Blisko Palmerston obok Bloor Medical Center)
Wlocsorami przyjmuj po uprndnim umówlanlu ii
ST 14241
E-- 4
Lach Chiropractic Clinic
Slanltlaw J DC Wlarfyelaw J DC
DOKTORZY CHIROMAKTYKI
prześwietlenia
124 Rencetvelles Ave — Toront — LI H211
Luck Chiropractic Clinic
BRACIA ŁUKOWSCY
DOKTORZY CHIROPRAKTYH
Specjaliści w leczeniu artretyzma reurnatytma
polio lumbaeonsył?{-kLdolifcliWosc- i muskułów
i stawów oraz zasilania i normowania całego
organizmu — X-Ra- y prześwietlenia
1848 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO M25?
140 CHURCH ST ST CATHARINES
546
L
SI
St W
Lach Lich
TEL MU 44161
i P
LANDIS PHARMACY
462 Queen Si W Toronto EM 8-21- 29
Naszat apteka to wasz punki gdzie znajdziecie poradę w zakupie
różnych witamin i lekarstw dla waszego zdrowia Kwalifikowany
aptekarz jest zawsze dla waszych usług w sprawie wysyłek le-karstw
do Europy Lekarstwa najwyższej jakości i świeżości po
cenach najniższych Gwarantujemy dokładną poradę w wyborze
Kosmetyków Obsłużymy was w waszym-ojczysty- m języku
3M
APTEKA GARDIANA
Właiciciel TADEUSZ CARDIAN
Najstarsza polska apteka w Toronto
Wykonujemy recepty ze wszystkich krajów
Zamówienia wysyłamy natychmiast
Piszcie telefonnjcie lub zgłaszajcie się
osobiście — -- Popierajcie polską aptekę"
WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKJ "
I INNYCH KRAJ6W:EUR0PY ORAZDO USSR_
297 Roncesvalles Ave Tel LE'6-300- 3
ONT 3-- P
DOMINION TRAYEL OFFICE
55 Wellington Wtt — Toronto — Tel IM 64411
S HEIFETZ NOTARY PUBLIC
Załatwiamy sprawnie i solidnie: Sprowadzanie krewnych t Polski
na stałe lub wizytę— Wizy do Polski w 10 dni — Wyjizd do
USA na stałe lub wizytę — Sprawy majątkowe w kraju akty
darowizny pełnomocnictwa małżeństwa przez zastępcę i L sprawy
Gwarantowaną przesyłkę pieniędzy i paczek do Polski i Ukrainy
Tłumacnnle-łtetariahw-wmlkt- ch rfkumntw
Bezpłatna informacja listownie osobiście 1 telefoniml
m
W
'TM
trz
st5v
ugo 'iet
£Vp
Mi
i
'
1
!MJ
to
ryts
inia
ina
liel
le
jtni
ni-"- n
ipy
%
ajc
Ł"7T !!
Ipomw'
ues
i7ji7
ech
ŚĆ'
A
te'i
--odi
tio1
ijd
Ja'
arfc
itei
ędi
Z
nj
)Sil
NO
rA
ryff
iudi
'K!
ew
ni
ob]
'an
op yt
C
op
K
5
m
'IT
ff
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 09, 1960 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1960-07-09 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000424 |
Description
| Title | 000238a |
| OCR text | ł-"- - -- V!r-i f i ir r irt "VNAŁK&mZC"LPLC4ivW) Sbcf9~- - t?6Qr i iB Tadeusz DołęgaMostowicz 7 i RRARIfl Ml f!7 I S-- Ki I yKL M aWal ▼B 0 M Skinął jej głową i wyszedł Z jakąż radoścfą Marychna zabierała sic teraz do pracy z jaka dbałością wy tkonywała wszystkie jego polecenia Fa bryka przestała bycmiejsccm codziennej szarej pańszczyzny a stała się treścią dnia Wolne godziny spędzone poza biu-rem stanowiły tylko jakby uzupełnienie doby Jakby czas pozostawiony na to by mogła -- przygotować się do tej chwili kiedy pn wejdzie i obrzuci ją miłym cie-płym spojrzeniem swoich przepięknych oczu A był taki uprzejmy i taki uważny Zawsze spostrzegał każdy nowy szczegół w jej ubraniu czasem nawet dawał jej rady: — najlepiej pani w zielonym albo: niech pani spróbuje czesać się trochę inaczej bardziej gładko mam wrażenie że będzie to w pani typie ) Marychnie aż dziwno było że męż-czyzna' i do tego jej zwierzchnik tak! poważny człowiek jest dla niej taki u-waż- ny życzliwy i interesujący się nią całkiem widocznie Świadczyło to o jego naprawdę wielkopańskim wychowaniu i o dużej delikatności Dotychczasowe do-świadczenie Marychny w obcowaniu z mężczyznami w ogóle niewielkie nie wychodziło poza jej sferę poza kilkuna-stu znajomych urzędników studentów czy młodych oficerów Nie kochała się nigdy Ten i ów podobał się jej czasa-mi lecz bliższy kontakt z nimi zamykały podświadomie jej marzenia o wielkiej miłości do jakiegoś niezwykłego człowie-ka egzotycznego maharadży sławnego lotnika gwiazdora filmowego czy zwy-cięzcy olimpiady Oczywiście dyrektor Krzysztof Dalcz nic był" żadną z tych po- staci był czymś' znacznie mniejszym ale i czymś znacznie większym Dlaczego? — sama nie wiedziała Nic starała się zresztą tego zgłębić Zbyt pochłaniało ją przeżywanie rzeczywistości i wznosze-nie nadęta oczywistością fantastycz-nych marże--J 'o jutrze Teraźniejszość stanowiła już jakby próg do sniej 'Marychna wynajęła nie-duży ale bardzo ładniutki pokoik przy ułicy Leszno Dojazd stąd do fabryki trwał niespełna kwadrans wstawała za- tem zdńaąkjak dawniej o szóstej 'a o trzecie] była już wolna Ten rozkład dnia wpłynąltei na rozluźnienie stosun-ków ztkolegamii Nie spotykała ich w tramwaju a zastosowując się do proś-by zwierzchnika nie starała się też wi-dywać ich w wolnej południowej godzi Ni T7 Henryk Sienkiewicz Bitwa pod Grunwaldem "Krzyfcaey" łJiillllUllJJlill lll llll itl II! Ł' Lecz gdy po skończonej mszy wy szedł znowu przed namiot mógł już snymi oczyma przekonać się prawdę mówili gońce gdyż na krańcach wzno-szącej się coraz bardziej górze ro-zległej równiny zaczerniało coś jak gdy-by bór wyrósł nagle na pustych polach a nad tym borem grała mieniła się w słońcu tęcza chorągwiana Jeszcze dalej hen! za Grunwaldem Tannenbcrgicm wznosił się ku niebu olbrzymi obłok ku-rzawy Król objął wzrokiem cały ten groźny widnokrąg poczem zwróciwszy się do księdza podkanclerzego Mikołaja zapyta!: Jakiego dziś patrona? Dzień Rozesłania Apostołów odrzekł ksiądz podkanclcrzy Król westchnął: — Więc dzień Apostołów będzie o-slatn- im żjcia dla wielu tysięcy chrześci-jan którzy się dziś na tym polu zetrą 1 wskazał ręką szeroką pustą równi-nę której w pośrodku tylko w poło-wic drogi do Tannenbcrga wznosiło kilka odwiecznych dębów Tymczasem jednak przyprowadzono mu konia a w oddali ukazało się sześć-dziesiąt kopii które' Zynd ram z Maszko-wi- c przysyłał jako straż dla osoby kró-lewskiej Straży królewskiej przywodził Alek-sander 'młodszy syn księcia na Płocku abrat tego Ziemowita który szczególną "przemyślnością" do wojny obdarzon zasiadał w radzie wojskowej Drugie po nim miejsce trzymał litewski synowiec monarchy Zygmunt horybut młodzian wielkich nadziei wielkich przeznaczeń ale niespokojnego ducha Między rycer stwem najsłynniejsi byli: Jasko Mazyk z Dąbrowy prawdz'rwy olbrzym posta wą niemal Faszkowi z Bissupic równy a siłą niewiele samemu Zawiszy Czarne-mu ustępujący Żólawa baron czeski drobny chudy ale sprawności niezmier-nej słynny na dworze czeskim węgier-skim z pojedynków w których kilkuna-stu rycerzy rakuskich rozciągnął i drugi Czech Sokół łucznik nad łuczniki Wie-lkopolanin Bieniasz Wierusz i Piotr Me-dyolańs- ki bojarzyn litewski Sieńko Pohosta którego (Ojciec Piotr jednej cho-rągwi smoleńskiej przywodził i krewny Łróla kniaź Fieduszko i Imiaż Jamont nie Z początku trochę irytowały ją u-wa- gi dawnych przyjaciółek na temat jej rzekomego "zadzierania nosa" biegiem czasu przestała na nie reagować tym bardziej że ostatecznie miała prawo u-wa- żać się za kogoś nieco wyższego w hierarchii fabrycznej od nich Sprawiała to nie tylko większa pensja Jęcz i spo sób w jaki traktował ją dyrektor Krzy-sztof Dalcz Nie mogła też nie zauważyć że ile-kroć do gabinetu wchodził ktokolwiek Dalcz zwracając się do niej był wyjąt-kowo uprzejmy do przesady grzeczny demonstracyjnie miły przy jednocze-snym ściśle oficjalnym ustosunkowaniu się do przybyłego Kontrast ten sprawiał Marychnie nie dającą się określić radość Cieszyłaby się nim może mniej gdyby wiedziała jaki efekt wywołał w licznych biurach Zakładów Dla niej ten efekt wyraził się tylko w tym że teraz wszy-scy nic wyłączając inżynierów i kiero wników biur witali ją większym sza-cunkiem wstawali z krzesła gdy nią rozmawiali kłaniali się z daleka i nic pozwalali sobie przy niej na żarciki Teraz już dość często z polecenia zwierzchnika załatwiała różne sprawy w biurach i w kantorach warsztatowych Czasami nawet wysyłana była do miasta by kupić jakieś książki techniczne lub wypisać jakieś dane z wielkich encyklo-pedy- j w bibliotece na Koszykowej Ile kroć była rzecz pilna pan Krzysztof ka-zał jej jechać własnym samochodem Za-czynały się już pierwsze przymrozki jazda otwartym wozem nie sprawiałaby zbyt wielkiej rozkoszy gdyby nic fakt ze lo był jego wóz no i że z okien bu-chaltc-rii widać było doskonale jak wsia-dała i jak szofer owijał jej nogi dyrektor-skim pledem A cóż to dopiero był za jubcl gdy z ofkien tych zobaczono jak wsiadali oboje: ona i pan Krzysztof Dalcz! Zdarzvlo sin to nnv lakirń snosnh ności: o drugiej skończyła rozkładanie ero segregatorów raportów warsztato-wych gdy właśnie zadzwonił telefon Mówiła matka Dana Krzysztofa i Marveh- - na która teraz zawsze załatwiała jego icieiony dowiedziała się ze pan Karol Dalcz gorzej się czuje i 'prosi 'syna by pojechał po 'lekarza lub posłał poń sa-mochód Marychna natychmiast zadzwo-niła do narzedziowni gdzie jak wie '"'lirHhlllm-lM- rl ll-NIM-M MliM : : U : I M ! J I ! i1! i I ! 1 1 (Wyjątek i powieści I III Hli I lt I It iiMl H MhII) illliiMi I JH I li jiiliil iitllit lllinii i II I illil litll i ii titil N li 1IHI II IHIHlIli II lilitH wła 7c ku i i —— — na" się i i i i i z z z z i a zresztą sami polscy rycerze "wybrani z tysięców" którzy wszyscy zaprzysięgli do ostatniej krwi króla bronić i od wszel-kiej wojennej przygody go osłaniać Zaś bezpośrednio przy osobie królewskiej znajdował się ksiądz podkanclerzy Mi-kołaj i sekretarz Zbyszko z Oleśnicy młodzieńczyk uczony (biegły w sztuce czytania 1 w piśmie ale zarazem siłą do dzika podobny Nad zbroją pana czu-wali trzej giermkowie: Czajka z Nowego Dworu Mikołaj z Morawicy i Daniłko Rusin który dzierżył łuk i sajdak kró-lewski Dopełniało orszaku kilkunastu dworskich którzy na ściglych biegunach mieli z rozkazami do wojsk latać Giermkowie przybrali pana w świetną błyszczącą zbroję poczem przywiedli mu również "wybranego z tysięców" cisa-weg- o rumaka który parskał nozdrzami na dobrą wróżbę z pod stalowego na-czól- ka i napełniając rżenie powietrzem przysiadał nieco jak ptak który się chce zerwać do lotu Król gdy uczuł pod sobą konia a w ręku kopię zmienił się nagle Smutek znikł z 'oblicza małe czarne oczy poczęły błyskać a na twa-rzy zjawiły się rumieńce lecz była to chwila tylko bo gdy ksiądz podkanclc-rzy począł go żegnać krzyżem spoważ-niał znów i pochylił z pokorą przybraną w srebrzysty hełm głowę Tymczasem armia niemiecka zstę pując zwolna z wyniosłej równiny minę ła orunwaid mineta lannenbcrg i za-trzymała się w zupełnym bojowym szy-ku w polowie pola Z dołu z polskiego obozu widać bio doskonale drożna la- - wę zakutych w żelazne zbroje koni i rycerzy Bystrzejsze oczv odróżniały na wet dokładnie o ile wiatr targający na to pozwalał rozmaite znaki na nich wy-szyte jako: krzyże orły gryfy miecze hełmy baranki głowy żubrów i niedź wiedzi Stary Maćko i Zbyszko którzy woju jąc poprzednio z Krzyżakami znali ich wojska i herby pokazywali swoim Sie- - radzianom dwie chorągwie Mistrza w których służył sam kwiat i dobór ry-cerstwa i walną chorągiew całego zako-nu której przewodził Bryderyk von Wal lenrod i potężną świętego Jerzego z krzyżem czerwonym w polu białym i działa musiał teraz być pan Krzysztof Przyszedł natychmiast i powiedział: — No skoro pani juz skończyła z raportami odwiozę przy sposobności pa-nią do domu Gdzie pani mieszka? — Na Lesznie proszę pana ale po co pan będzie się fatygował — O? A czy nie myśli pani że mi to sprawi przyjemność? — spojrzał na nią znacząco Zarumieniła się i spuściła oczy Po chwili siedziała już w samochodzie obok niego Szofer został gdyż pan Krzysztof sam chciał prowadzić wóz Prowadził spokojnie i lekko z tą delikatnością któ-ra cechowała całe jego postępowanie w stosunku do niej A przecież wiedziała że umie być szorstki ba nawet brutal-ny Nie tak dawno gdy szukała go w hartowni słyszała na własne uszy jak Nawymyślał mu wówczas od choler i po-wiedział że taka Tobota jest do Tu użył takiego słowa jakiego nigdy by się po nim nie spodziewała Po prostu nie pasowało do niego W ustach innego brzmiałoby także ordynarnie ale nicTa-ziłob- y tak bardzo jak w jego takich ładnych i tak subtelnie zarysowanych Zresztą Marychna nie umiała tego sobie wytłumaczyć ale zdawało się jej że to prawie świętokradztwo chociaż od paru osób słyszała ze pan Krzysztof "nie pa-tyczkuje się i ruga na całego" Może to jego poza ażeby więcej postrachu wzbudzać w podwładnych a może po prostu zły nawyk Wolała o tym w ogóle nie pamiętać a przychodziło jej to tym łatwiej że wiedząc o jej obecności nig-dy lego nie robił Samochód zatrzymał się przed jej do-mem Otworzył drzwiczki i pomógł jej wysiąść — Bardzo bardzo dziękuję panu dy-rektorowi — wyciągnęła doń rękę — To ja pani dziękuję — powiedział z uśmiechem przytrzymał chwilę jej rękę odsunął rękawiczkę i pocałował tuż koło przegubu Wpadła do domu jak nieprzytomna Omal nie rzuciła się na szyję panu Wie-czorkowi ojcu jej gospodyni gdy ten jej drzwi otworzył Ponieważ obiad da-wano o wpoi do czwartej miała dość czasu na rozpamiętywanie tego ważnego zdarzenia: pocałował ją w rękę! Od czasu gdy została jego sekretar-ką minęło zaledwie trzy tygodnie a już Wiedziała że się to byle czym nie skoń-czy Jeżeli tedy tak starannie upiększała i porządkowała swój pokoik to nie bez myśli że przecież może się zdarzyć że do niej kiedy wstąpi Bez żadnych za-miarów ale tak sobie Właściwie to nonsens a jednak I zdarzyło sie a zdarzyło się całkiem niespodźiwaniel Marychna zawsze dość cieżkęr prze-chodziła zwykłą słabość Dawniej gdy jeszcze pracowała w sekretariacie bra wiele innych zakonnych Nieznane im by-ły jeno znaki różnych gości zagranicz-nych których tysiące nadciągnęły ze wszystkich stron świata: z Rakuz z Ba-warii ze Szwabii ze Szwajcarii ze słyn-nej z rycerstwa Burgundii z bogatej Flandrii ze słonecznej Francji o której rycerzach powiadał ongi Macko ze na-wet leżąc już na ziemi jeszcze waleczne słowa mówią z zamorskiej Anglii oj-czyzny celnych łuczników i nawet z da lekiej Hiszpanii gdzie wśród ustawicz-nych walk z Saracenami rozkwitło nad wszystkie inne kraje męstwo i honor A zaś oncj twardej szlachcic z pod Sieradza z Koniecpola z Krzcśni z Ro-gowa i Brzozowej jak również z innych ziem polskich poczęła się krew burzyć w żyłach na myśl że za chwilę przyjdzie im się związać z Niemcami i całym tym swietnem rycerstwem Twarzy starszych stały się poważne 1 surowe ci bowiem wiedzieli jak ciężka i okrutna będzie to praca Atoli serca młodych poczęły sko-wytać tak właśnie jak skowyczą trzy-mane na uwięzi psy myśliwie gdy zdała dzikiego zwierza u jną Wiec niektórzy ściskając silniej w garściach kopie ręko-jeści- e mieczów i toporzyska osadzali na zadach konie jakby do skoku inni poczęli oddychać szybko jakby stało im się nagle za ciasno w pancerzach Do-świadcze-ńsi jednak wojownicy uspoka-jali ich mówiąc: "Nie minie was a star czy dla każdego daj Bog by nie było nadto" Lecz Krzyżacy spoglądając z góry na lesistą nizinę widzieli na 'krawędzi boru tylko kilkanaście polskich chorą-gwi i wcale nie byli pewni czy to jest cała armia królewska Wprawdzie na lewo koło jeziora widać było także szare gromady wojowników a w kuszczach błyszczało coś nakształt grotów sulic to jest lekkich dzid których używali Litwini Mógł to być jednak tylko znacz ny podjazd"polski Dopiero zbiegowie ze zburzonego Gilgenburga których kilku nastu sprowadzono przed Mistrza za- - oniounjii li iiayi£env-tvji- j WSZySUltie wojska polsko-litewski- e Lecz próżno mówili o ich potędze Mistrz Ulrych nie chciał im wierzyć gdyż oa początku tej wojny wierzył tylko w to co było mu na rękę i wróżyło nie-chybne zwycięstwo Zwiadów i "gońców nie rozsyłał rozumiejąc że i bez tego wszystkiego musi przyjść do walnej bi-twy a bitwa owa nie może zakończyć się inaczej jak straszliwą klęska nieprzy-jaciela Dufny w siłę lekceważył też przeciwnika a gdy komtur gniewski który na swoją rękę czynił wywiady przedstawiał mu że jednak wojska Ja-giełły są liczniejsze — odpowiadał: — Jakie tam wojska! Jeno z Polaki przyjdzie się nieco wysilić a reszta choć-by ich było najwięcej pośledni to lud lepszy do łyżki niż do oręża " " ła zwykle zwolnienie na te dwa dni Te-raz --jednak postanowiła nie przerywać pracy 'Po pierwsze tęskno' by3oty jej za fabryką a po wtóre obawiała się by -- pan [Krzysztof ha czas jej nieobecnoś-ci nie wziął którejś innej na przykład takiej Klimaszewskiej co mizdrzy się Ao każdego mężczyzny Dlatego poszła Wyglądała jednak tak blado i tak fatalnie że on sam to zau-ważył i kazał iei wrócić domu a naza- - I jutrz broń Boże nie przychodzić bo zresztą i roboty zaanej specjalnie nie będzie! Zaległość zaś dwudniowa da się łatwo odrobić Ma zresztą teraz caie swoie biuro i świat sie nie zawali jeże li ona przez dwa dni odpocznie-By- ł przy tym tak delikatny ze nie wypytywat co jej jest Widocznie domyślał-si- ę Cóż nic dziwnego pewno niejedną miał już kochankę (tu serce Marychny ścisnęło się) niejedną i zna się na staDosciacn kobiecych Nazajutrz tedy Marychna nie poszła do fabryki Leżała w łóżku i haftowała cyklameny na laufrze którego przezna-czeniem miało być upiększenie stolika przed lustrem Była może piąta a może kwadrans po gdy w przedpokoju ro-zległ się długi dzwonek Pewno któraś przyjaciółka gospodyni Marychna sły-szała jej "kroki gdy szła otworzyć drzwi brzęk łańcucha i nagle pukanie do jej jej pokoju Więc do niej? Któż to mo-że być? Weszła gospodyni i powiedziała że przyszedł jakiś pan i pyta czy może go Danna Jarszówna przyjąć? — Jaki pan? Przecież leżę w łóżku?J — Taki brunet elegancki mówi ze wie o pani chorobie i właśnie (przyszedł odwiedzić — Boże drogi! — Marychnie zaparło oddech — jjzyżby Moja pani! Ja sama nie wiem No niech pani chyba popro-si Zaraz czy ja nie jestem rozczo-chrana? — Nie nie i koszulka ładna jak się patrzy śmiało'może-pan- i go przyjąć Z tymi słowami gospodyni wybiegła a w sekundę potem do pokoju wszedł Krzysztof Dalcz Był nie w codziennym grubym szarym ubraniu lecz w czarnym wizytowym w którym wyglądał jeszcze ładniej i jeszcze subtelniej W reku trzy-mał dużą paczkę — Dzień dobry pani jakże się pani czuje — powiedział tak swobodnie jałr-b- y 'w jego wizycie nie 'było nic nadzwy-czajnego — Och panie dyreMorze — wyszep-tała z trudem — Uważałem za swój miły obowiązek odwiedzić panią No nie przywita się pani ze mną? Wyciągnęła rękę która wyraźnie drżała Pochylił się' ł musnął ją bardzo gorącymi ustami przytrzymując w swo-jej dłoni (dalszy ciąg nastąpi) 1 I dążąc wielkimi siłami do bitwy za-płonął teraz wielką radością gdy nagle znalazł się przed nieprzyjacielem i gdy widok walnej chorągwi całego królestwa której czerwień spostrzeżono na ciem-nym tle boru nie pozwalał już dłużej wątpić że tkwi przed nim główna armia Ale na stojących pod lasem i w lesie Polaków nijak było' Niemcom uderzać gdyż rycerstwo straszne tylko było w czystym polu nie lubiło zaś i nie umiało walczyć w gęstwinie drzewnej Zebrano się więc na lerótką naradę przy boku Mistrza jakim sposobem wy-wabić z zarośli nieprzyjaciela — Na świętego Jerzego! — zawołał Mistrz — Dwie mile ujechaliśmy nie spoczywając i upal doskwiera a ciała obleyją nam się potem pod zbroją Nie bedziam-ż- e itiu czekali uroki nietrzv- - jacielowi nie podoba się wystąpić' w pole A na to hrabia Wende mąż poważny wiekiem i rozumem rzekł: — Zaiste już wyśmiewano Uitaj mo-je słowa — ii wyśmiewali je tacy którzy bogdaj źe umkną z tego pola na'którym ja polegnę (i tu spojrzał na Wernera von Tetlingen) — ale wżdy powiem jo mi sumienie i miłość7 do Zakonu naka-zuje Nie serca brak Polakom jeno jako wiem król do ostatka spodziewa się wy słanników pokoju Werner von Tetlingen nie odrzekł nic tylko parsknął wzgardliwym -- śmie"-chem ale i MistrzowLniemiłe były'słowa Wendego wiec ozwatsię: V — Zali czas myśleć teraz o pokoju? Nad innąsprawą mamy radzić ' — Czas zawsze tna- - dzieło iBoże — odrzekł' von Wende Lecz okrutny komtur człuchowskl Henryk który zaprzysiągł że każenosit przed sobą dwa nagie miecze dopóki ich wpolskiej 'krwi nie ubroczy — zwró-cił do"Mistrza swe tłuste społniałe obli cze i zakrzyfchąłz- - gniewem okrutnym: — Milsza tmi 'śmierć od hańby! —ti choćby -- sam jedeh tymi-mieczam- i j na całe wojsko polskie uderzę! Ulrych zmarszczył nieco brwi: — Przeciw posłuszeństwu mówisz — rzekł A potem do komturów: — Radźcie jeno o tym jak nieprzy-jaciela z boru wyciągnąć Więc różni różnie radzili aż wresz-cie podobało się komturom i przedniej-szy- m gościom rycerslum zdanie Gers-dorf- a aby wysłać dwóch heroldów do króla z oznajmieniem że Mistrz przysyła mu dwa miecze i wyzywa Polaków7 na bój śmiertelny jeśli zaś mu mało pola to ustąpi --nieco z 'wojskiem aby im' go przyczynić ' MIDTOWN -- FORMAL RENTALą Wypożyczamy- - piękne ślubne 4 stroje męskie i damskie— 635 Sf Clair --W LE 5-97- 43 J5-P-S- 9 POZBĄDŹ SIC siwego włosu i bfdilesz młodsi? o latał RETONE birdie many fredek me- dycyny nada Twoiamu wło-sowi Volor pierwotny I plfkny BEZ UłYCIA FARB I UTLENIANIA Dzisiaj przllj zamówie-nie wraz z $250 na adres: 1 ANCHOR PISTRIBUTORS rO Box 1013 Statlon C"t Toronto Oni Obecnie do nabycia w "MIDTOWN ORUGS" 52 Queen St W Toronto Ont LANDIS PHARMACY 4 Queen StWest — Toronto Ont DYMOND DRUCS LTD 12 Dalhouile St — Brantford Ont l-E- -4 OKULIŚCI OKULISTA S BR0G0WSKI OD 420 Ronceryalles Ave (blisko Howard Park) Godziny przyjęć od 10—630 oraz za Iclcfonlcznjm porozumieniem Tel LE 1-42- 51 — CL 9-80- 29 P OKULISTKA J T SZYDŁOWSKA OD FBOA cpBoaadsdozawineiynewniaoenczioeud 1d"0c-o-ob7nietaracsntoibeolteysnzskweieUs"łczI ndl—oe-w Innych godzinach za uprzednim porozumieniem 1063 Bloor StWesł LE 2-87- 93 (róg Havelock) 17--p Lunsky WA 1-3- 924 "l TORONTO Starokrajowa Apteka p p Mtdwldikieh Saniłas Pharmacy" Wysyłka lekarstw do Pol&i Quten SfW jToronło (koło Bathuist) EM 3-37- 4$ 64 DENTYŚCI zzrs Dr Włidyiławi SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od Roilcesalle!) Przyjmuje za uprzednim telefo- nicznym porozumieniem Teltfon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd g DR W W SYD0RUK DENTYSTA Przyjmujenmpo pourporzzuemdineinmiu- te-lefonia 80 Ronceryalles Ave Toronto Tel LE 5-36- 88 1P DR T GRINOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku1 514 Dundas SI W — Toronto Tel EM 8-90- 38 1P Dr V JINDRA LEKARZ DENTYSTA zawiadamia pacjentów dr Więckow-skiego o przyjęciu praktyki n 310 Bloor St W --TIf WA 24M4 Wizyty za uprzednim porozumieniem telefonicznym 4SP Pismo nie łvko naloiyczytee trzeba go takie prenumerowti Stf Okulista 4T0 Collip Oczy badamy okulary dostosowujemy do wszystkich defek-tów wzroku na nerwowość na ból głowy Mówimy po polsku H WITKIN - okulista 4iQ danie oczu — Dopaiowywanle ekulirłw wypełniani recept godziny przyjęć 930— 599 Bloor Toronto Tel LE 5-15-21 (Blisko Palmerston obok Bloor Medical Center) Wlocsorami przyjmuj po uprndnim umówlanlu ii ST 14241 E-- 4 Lach Chiropractic Clinic Slanltlaw J DC Wlarfyelaw J DC DOKTORZY CHIROMAKTYKI prześwietlenia 124 Rencetvelles Ave — Toront — LI H211 Luck Chiropractic Clinic BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CHIROPRAKTYH Specjaliści w leczeniu artretyzma reurnatytma polio lumbaeonsył?{-kLdolifcliWosc- i muskułów i stawów oraz zasilania i normowania całego organizmu — X-Ra- y prześwietlenia 1848 BLOOR St W TORONTO ONT — TEL RO M25? 140 CHURCH ST ST CATHARINES 546 L SI St W Lach Lich TEL MU 44161 i P LANDIS PHARMACY 462 Queen Si W Toronto EM 8-21- 29 Naszat apteka to wasz punki gdzie znajdziecie poradę w zakupie różnych witamin i lekarstw dla waszego zdrowia Kwalifikowany aptekarz jest zawsze dla waszych usług w sprawie wysyłek le-karstw do Europy Lekarstwa najwyższej jakości i świeżości po cenach najniższych Gwarantujemy dokładną poradę w wyborze Kosmetyków Obsłużymy was w waszym-ojczysty- m języku 3M APTEKA GARDIANA Właiciciel TADEUSZ CARDIAN Najstarsza polska apteka w Toronto Wykonujemy recepty ze wszystkich krajów Zamówienia wysyłamy natychmiast Piszcie telefonnjcie lub zgłaszajcie się osobiście — -- Popierajcie polską aptekę" WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO POLSKJ " I INNYCH KRAJ6W:EUR0PY ORAZDO USSR_ 297 Roncesvalles Ave Tel LE'6-300- 3 ONT 3-- P DOMINION TRAYEL OFFICE 55 Wellington Wtt — Toronto — Tel IM 64411 S HEIFETZ NOTARY PUBLIC Załatwiamy sprawnie i solidnie: Sprowadzanie krewnych t Polski na stałe lub wizytę— Wizy do Polski w 10 dni — Wyjizd do USA na stałe lub wizytę — Sprawy majątkowe w kraju akty darowizny pełnomocnictwa małżeństwa przez zastępcę i L sprawy Gwarantowaną przesyłkę pieniędzy i paczek do Polski i Ukrainy Tłumacnnle-łtetariahw-wmlkt- ch rfkumntw Bezpłatna informacja listownie osobiście 1 telefoniml m W 'TM trz st5v ugo 'iet £Vp Mi i ' 1 !MJ to ryts inia ina liel le jtni ni-"- n ipy % ajc Ł"7T !! Ipomw' ues i7ji7 ech ŚĆ' A te'i --odi tio1 ijd Ja' arfc itei ędi Z nj )Sil NO rA ryff iudi 'K! ew ni ob] 'an op yt C op K 5 m 'IT ff |
Tags
Comments
Post a Comment for 000238a
