000122a |
Previous | 14 of 32 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
IfiwółKlMrfrWlIfIPPilyś% k$? ( - " i£ } a i
b:
h l" 'f
{'''!
Rel1 i
Hera '
§&$©&
rS3JCłl"J
WJW8&
5f?i t
TJf -
M
IW Y f
84 rS ? ł
j- S- i"(' i r
4 Ma n pi
yBmI5'SrwH : uli
V "d n-cs-i 5 1Mi A i i' ZA ~ fil Tł
ł w aa ki
S
w
s
s
§
myczenia z montreai
RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
Wszystkim Polskim Parafiom Stowarzyszeniom
Prasie Polskiej Kierownictwu Polskiego Progra-mu
Radiowego oraz Członkiniom Członkom
i Sympatykom Kasy Najserdeczniejsze Życzenia
składa
Zarząd Polskiej Kasy $
Oszczędnościowo -
Pożyczkowej
Montreal folish Lrcdir Union
3609-- A St Lawrence Blvd K
Montreal 131 PQ — Tel 845-353- 4
Wesołych Świąt Wielkanocnych Wiclbn Ducho-wieństwu
Klienteli Przyjaciołom Organizacjom
Polonijnym Kongiesowi Polonii Kanadyjskiej
Okręg Montreal oraz całej Polonii Montrealskiej
AA KUBACKI
właściciel autoryzowanego biura podróży
CANAAAR CO
TRAVEL SERVICE
i przedstawiciel
' P E K AO
1410 Stanley St Room 411
Montreal 110 Que — Teł 288-509- 1
Radosnych Śiuiąt Wielkanocnych i Wesołego
Alleluja składa
European Gabinet Maker Co
A Z GAWEŁ
Custom Madę Fine Furniture
Hand Carving
Polishing and Remodeling
§
2105 Old Orchard Ave
Montreal NDG
Tcl HU 9-42- 30 Res 486-785- 8
X? RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH S składa
8 POLSKA PIEKARNIA
o Aleksandra Ropelskiego i synów
Zaopatrujcie się w pieczywo ze znanej J
w całym Montrealu
Naszą specjalnością chleb żytni
2195Gascon Avc - Teł 522-515- 3
&gsm
s
5
8
L£
k
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH J
składa '%
EDWIN JUCHNIEWICZ %
Chartered Insurance Broker -- k
Uprzejmie poleca swoje usługi w dziedzinie V
wszelkich ubezpieczeń ? vi Jl --rnn rn-r- o rnnr-- k I Cl -- azo oouo yiau
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH -- jj
zasyła
DR JERZY KIELCZEWSKI BA DDSS
POLSKI DENTYSTA-CHIRUR- G )fi
455 Sherbrookc St W apt 207 jS
Biuro: 845-890- 4 Dom: 735-233- 3 j§
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH 'k
zasyła {"jg
SALON PIĘKNOŚCI ESTELLE jS
NOWOCZESNY ZAKŁAD FRYZJERSKI )§
Trwale ondulacje najmodniejsze fryzury
farbowanie włosów Ja
Właścicielka: S Budnik S&
2414Wurtelc — Montreal PQ (kj
Tel 522-585- 5 v'jJ
WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ
WIELKANOCNYCH
DOM
O i arzeczna w
de —
Tel
—
k'
§
i{ L THER9AULT iNC i POGRZEBOWY
Rzetelna obsluaa notrzebie
510 Ayenuc 1'Eglisc Vcrdun
769-386- 7
1270 Laprairie Montreal F£
i
lei VJ-3- 5 #
'OKflM5 " !JW'PSH 7
fe #
STR 14 Mistrz polowania
(Dokończenie ze str 13)
w pole Pierwsza sztrajfa za-częła
się tuż za podwórzem
w długim szlaku kartofli
Przy ustawianiu się myśli-wych
takeśmy manewrow?-l- i
że dostaliśmy doktora tak
jak było umówione między
siebie a po przejściu kilku-dziesięciu
kroków zbliżyliś-my
się do niego odpowied-nio
Zaczynają już się podnosić
stada ale jeszcze nie przed
nemi W tern frrr frrr łopot
skrzydeł cirikanie i przed
doktorem o jakieś trzydzieś-ci
kroków zrywa się duże
stado Doktór składa się wa
1: z jednej lufy z drugiej —
pudła! Ja przy okazji spuści-łem
sobie jedną kurę i wi-dzę
że Ludwik też urwał
jedną
— Dobra nasza — myślę
sobie — doktorowi dzień za-czął
się feralnie! — Idziemy
dalej Po chwili zrywa się
nowe stado między mną a
doktorem Strzelamy! Ja ro-bię
dubleta a doktór znowu
oba pudła
— Co jest? Czy zabrał na-boje
bez śrutu? Wczoraj rą-bał
takie bezkonkurencyjne
kury a dziś pudłuje do ta-kiej
łatwizny? — Kuropat-wy
w takie pogodne gorące
dni daleko nie lecą i szybko
zapadają a jeżeli już prze-szły
przez strzały łatwo roz-bijają
się na pojedynki i
twardo dotrzymują To też
im dalej posuwamy się ku-ry
zagęszczają się bardziej i
strzelanina robi się coraz
większa Nie bardzo już zwra-cam
uwagę na doktora bo
sam mam pełne ręce roboty
ale słyszę że wali jak chole-ra!
Po dojściu do końca kar-tofli
patrzymy co ma też
nasz mistrz? Ku naszemu
zdziwieniu ma wszystkiego
trzy kury i dość niewyraźną
minę My z Ludwikiem ust-rzeliliśmy
sobie po kilkanaś
cie sztuk to też humor po-prawił
nam się z miejsca i
pewność siebie wróciła jak
za dobrych czasów Głowimy
się tylko co w takim razie
było z doktorem wczoraj?
W drugiej i następnych
sztrajfach z doktorem nie
było lepiej Zrozumieliśmy
wtedy że w dniu poprzed-nim
przy tym szalonym wie-trze
te wszystkie jego kapi-talne
strzały były poprostu
zwykłymi "fuksami" Swoją
drogą tak jak wczoraj do-któr
miał szalone szczęście
dzisiaj miał — niebywałego
pecha W którejś ze sztrajf
wypadło mu iść tuż przy dłu-gim
pasie końskiego zęba
ciągnącego się w środku po
la buraków pastewnych W
pewnej chwili na dwadzieś-cia
kroków przed nim zupeł-nie
niespodziewanie wyska-kują
z końskiego zęba —
dwie sarny Koza i kozioł
zamiast do kozła wali do ko
zy i ruluje ją na
Pomijając już że w tym
czasie do nie wolno st-rzelać
ale nie było to także
zbyt po myśliwsku Nikt nie
cdstrzeliwuje ich potrze-by
chyba że jest łasy na
mięso Strapił się też doktór
bardzo tym swoim niefortun
nym strzałem Ale jeszcze
nie na tym koniec jego nie-szczęść
w tym dniu
Miało ku wieczorowi
a że teren był już solidnie
przeczesany kierujemy na-sze
kroki ku domowi Sztraj-fa
rozwinęła się przez rżysko
z wsiewką koniczyny W pe-wnym
momencie mój pies
staje do kury ale nie
wprost przede mną lecz nie
co z boku niezbyt daleko od
doktora Widocznie za blisko
do niej gdyż ta nie
dotrzymuje -- zrywa się i za-kręciwszy
nad samą ziemią
leci między mną a psem w
stronę Ja nie strze-lam
bo boję się o psa ale
nie wytrzymuje i
raz za razem
Po pierwszym strzale pies
usiadł zadzie po drugim
— zaczyna potrząsać głową
jakby go napadły pszczoły i
skowycząc kusztyka w moją
stronę z podniesioną w górę
przednią łapą Przybiegłszy
do mnie usiadł spuścił łeb i
żałośnie skomli Widzę łeb
i zad jak diabli
i najgorsze że jedno
całe we krwi
Prawie jednocześnie z
psem przybiegł wystraszony
doktór
— Ach panie! Niech mi
pan daruje! Pan nawet nie
wie jak mi strasznie przykro
— zaczyna mnie przepraszać
— Przykro nie przykro ale
jak nie' ma pojęcia o
strzelaniu nie trzeba brać
strzelby do ręki! — odpo-wiadam
opryskliwie
°ł
"ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (AprilJ 7 1971
— Po dzisiejszym dniu
myślę że chyba ma pan rac-ję
— mówi cicho Spojrza-łem
niego a widząc w je-go
tak zawsze pogodnej twa-rzy
tyle strapienia zrobiło
się go żal i złość opuściła
mnie jakby nigdy jej nie
było
— Tak źle znowu doktorze
nie jest — mówię — każde-mu
może sie takie coś zda-rzyć
Proszę darować mi mo-je
niegrzeczne słowa i obej-rzeć
lepiej psu oko bo widzi
pan jak krwawi? — Doktór
zaprzestał przeprosin nachy-liwszy
się nad psem zaczął
uważnie badać mu oko
— No chwała Bogu! Zdaje
się nic groźnego! Oko całe
— tylko przekrwione O wi-dzi
pan ten śrut który mu
utkwił tu w powiece? To z
tej ranki krew leci Powieki
nie przebił ale oko jednak
uderzył i wywołał przekrwię
nie białka — objaśniał mnie
doktór fachowo i z ulgą —
W każdym razie niech się
pan nie martwi Przyślę pa-nu
najlepszego psa jakiego
tylko będę mógł znaleźć w
Warszawie — dokończył
— O tym nic ma mowy! —
odpowiedziałem — Przecież
pan widzi że reszta postrza-łu
nie jest ważna A tą przed-nią
łapę trzyma w górze bo
niech pan patrzy dostał ot
tu — w piętkę Strzelamy
zbyt cienkim śrutem a było
też dosyć daleko aby takie-mu
tłustemu byczkowi jak
on mogło to specjalnie za-szkodzić
na zdrowiu — za-kończyłem
— Cacy cacy
tylko nie bierze pan tego pod
uwagę że po takim chrz-cie
jaki dostał będzie się te-raz
bał każdego strzału —
jak ognia Nie ma co! Wy
szukam panu psa że palce
lizać! — wykrzyknął doktór
z dawnym swoim miłym uś
miechem
— Doktorze! Jak pan
zrobi to nic tylko że się na
pana ale nigdy
nie będę chciał z panem po-lować!
Przecież pan widzi
że nic mu nie będzie i daj-my
z tym spokój! — zada-sałe- m
się na nowo
— Dałbym spokój — dał-bym
żebym wierzył że bę-dzie
z niego jeszcze kiedy "d-obry
pies ale nie wierzę!
Niech się pan nie upiera i
pozwoli mi wyjść z tego po
dżentelmeńsku — prosił
— Dobra! Wie pan co do-ktorze
zawrzyjmy układ Jak
mnie kiedy zaboli oko zgło
wyleczy
Zgoda?
Widzę
panem rady
rozumieć zgoda!
życzę choroby
gdyby zdarzyło
proszę wierzyć posta-ram
wyleczyć
jakbym leczył
Doktór stracił głowę powiedział poważnie
miejscu
stanął
doktora
doktór
postrzelane
pogniewam
i
—
i
szę się do pana i pan za to!
psie oko — moje
— że nie dam so-bie
z no i ma
się — Nie
panu oczu ale
tak się to
mi że
się je panu tak
je sobie same- -
tak że mu —
to
kóz
bez
się
na
wa-li
na
oko
się
"wj -f- c
na
mi
on
to
Zakończywszy tym ukła-dem
całą tę psią sprawę po-szliśmy
w najlepszych humo
rach do domu tym bardziej
że i pies pomału przestał uty
kac na nogę
Widocznie jednak było są-dzone
biednemu doktorowi
wypić kielich goryczy z tego
dnia — do dna gdyż nie mi-nęło
i dziesięciu dni jak zja
wiłem się u niego w klinice
— wyjąc z bólu A jak do
tego doszło — zaraz opo-wiem
Porządnymi nabojami o
które było wtedy bardzo tru-dno
strzelałem tylko na goś-cinnych
występach W domu
strzelało się nabojami ale
własnej produkcji a były to
Ldziwne naboje
W piętnastym roku jak
tylko Niemcy dali mi
pozwolenie na broń i polo-wanie
naskupowałem gdzie
się tylko dało — masę gilz
kapiszonów przybitek i nie-wielką
ilość dymnego pro-chu
o który było bardzo tru-dno
Nie'mając prochu strzel
niczego postanowiłem zastą-pić
go karabinowym Tego
miałem dosyć bo po potycz-ce
w czternastym roku pod
Brześciem Kujawskim wy- kombinowałem dużą ilość
naboi karabinowych Proch
ten jednak potrzebował o
wiele większego zapłonu niż
strzelniczy Chcąc mu więc
dać lepszy aniżeli ten jaki
dawały zwykłe kapiszony
podsypywałem na dno gilzy
trochę prochu dymnego Da-wało
to pewien efekt ale nie
całkowity Część prochu ka- -
raoinowego i tak zawsze wy
latywała z lufy przy strzale
w stanie nie spalonym albo
spalając się powoli" na po- wietrzu
Strzelać pod wiatr z takich
naboi było bardzo niebezpie
cznie bo można było zapru-3zy- ć sobie oko takim wlaś- -
nie spalającym się prochem
W jakiś tydzień po polo-waniu
w świeszu polowałem
w domu przy dużym wietrze
strzelając tymi nabojami wła
snej produkcji Po jednym
ze strzałów poczułem nagle
ból w lewym oku tak jakby
mi wpadła niewielka iskra
jak to się czasem zdarza w
pociągu od parowozu Prze-tarłem
oko chustką od nosa
ból minął ale w oku ciągle
czułem mały paproch Polo-wałem
dalej ale ręką co rusz
oko pocierałem bo wciąż coś
mi w nim zawadzało
Po powrocie do domu pa-trzę
w lusterko a tu całe
białko oka — czerwone jak
licho Matka zaparzyła mi
rumianku zamoczyła w nim
złożoną łatkę płótna i przył-ożywszy
do oka przewiąza-ł- j
bandażem Miałem co go-dzinę
łatkę w rumianku ma-czać
i do oka przykładać Ro-biłem
to póki nie usnąłem
Na drugi dzień rano po
przebudzeniu się czuję że z
okiem jest coś nie dobrze
Wyskakuję z łóżka zrzucam
btndaz z głowy i patrzę w
lustro O Boże! Takie oko to
tydzień
u mojego psa! Białko
we krwi a przy boli
jak diabli!
Ojciec zobaczywszy je ka-zał
mi natychmiast jechać do
Warszawy do okulisty! Łat-wo
powiedzieć 'natychmiast'
ale pociąg to miałem dopiero
przed samym wieczorem a
tu oko boli coraz więcej
Warszawy przyjechałem
północy gryząc z bólu
chustkę od nosa W hotelu
to już chusteczka nie
starczała zacząłem gryść
żelazne łóżko! Nic też dziw-nego
że następnego dnia l
samego rana pierwszym pa-cjentem
jaki zadzwonił do
drzwi doktora K — byłem
ja Ujrzawszy mnie ucieszył
bardzo zbadawszy
moje oko spoważniał
— Nie będę przed panem
ukrywał że oko pańskie nie
bardzo mi się podoba Ma
pan wokół źrenicy pięć wrzo--
miiMimrairamuiaa
i?
£
s
K ritfsr
fj
dzików a w tym jeden dość
duży O ile uda mi się roz-pędzić
je — oko ocalimy O
ile nie i zleją się : ~obą —
oko będzie strat Jeraz
zapuszczę panu krople z ko-kainą
na uśmierzenie bólu i
marsz do łóżka które zaraz
każę panu przygotować —
Leżałem w ciemnym po-koju
z zawiązanymi oczyma
a doktór od rana do wie-czora
zapuszczał mi coś w
oko Był przy tym tak tros-kliwy
życzliwy i jak zawsze
wesoły że było mi u kocha-nego
doktora jak "u Pana
Boga za piecem'
Po tygodniu powiedział mi
uradowany ze wrzodziki roz
chodzą się a po dwóch że
jestem zdrów i mogę do' do-mu
na kury wracać
— Tylko — mi ze
śmiechem — niech pan da
już sobie spokój z tą swoją
sławetną produkcją naboi! —
Zacząłem mu serdecznie
dziękować — Oh! Panie dok-torze!
Pan nawet wie
jak jestem panu wdzięczny!
Przecież widziałem jak na
głowie pan stawał aby urato-wać
mi tylko oko A co ono
widziałem ale temu ' Jest dla mnie warte pan naj
— ca-łe
tym
Do
oko-ło
mi wy
się ale
1
N
nie
lepiej wie! — ro czym za- -
pytałem jo ile jestem mu A
winien?
— Jakto? Czy zapomniał
pan już o naszym układzie?
— Ależ pamiętam ale
wa opiewała jedynie o lecze-niu
oka a nie o pokoju i ca-łodziennym
utrzymaniu! —
wykrzyknąłem
— Nie! Drogi panie! Układ
nasz był taki — "Oko za
oko" i nie ma o czym mó-wić!
Widząc że tym razem do-któr
twardo stoi przy swoim
i nie ustąpi nie pozostało mi
nic więcej do zrobienia jak
ucałować go serdecznie i je-szcze
raz podziękować
A zatem Henryk miał ra-cję
bo chociaż w strzelaniu
mistrzostwo doktora okazało
się zawodne ale za to w le-czeniu
oka okazał się jed-nak
"mistrzem nad mist-rze- "
' Cezary Bacciarelli
ŁT _ '0% Życzenia % Montreal
®S33S5nSSSSSSSSSS3S?33S!3©SGvJ'jocnjvJvjnjv20 v '
RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
GASCON MEAT MARKET
Właśc J SZCZEPAŃSKI
Sklep spożywczy mięso piwo polska szynka
2657 Rouen St — Montreal Que
Tel 521-428- 3 £iSSSS£££ŁS£SS£S££S£SS %Ą
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
zasyła całej Polonii
K RUMIŃSKI
Wykonuje wszelkie prace plomberskie solidnie
tanio i fachowo
2312 Harvard Ave — Tel 489-616- 6 i
Montreal Que i
©Sv5KSSS3355!K5nS355!3S55S?SS5n5w5
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
składa całej Polonii
FELIX MEAT MARKET
FELIKS Mlć właśc
Wędliny własnego wyrobu i artykuły spożywcze
Na składzie piwo — Dostarczamy do domów
1903 Jolicoeur St — Tel 766-209- 4 Montreal PQ _~„_ „
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
zasyła całej Polonii
GRO CERY STORĘ
Właśc S IDZIAK
POLSKA SZYNKA — WĘDLINY
& 1766 Centrę St — Montreal 104 PO
Cl 7Jd-UU- Qi
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
NR 2829
radził
urno
'S 'SYRENKA' Pasłry & Delicałessen
g TADEUSZ MITROWSKI właśc
£ Wypiek tortów ciastek pączków
Dostarczamy do sklepów i domów
4371 Belangcr St E — Montreal PO
Tel 721-10- 54
%
th
3
m
%
w
%
J$J
%%
S Życzenia Montn
j£--£'SS££S'£S-
£:SS
Kanadyjska -- Polska organie
9 w Ouebec
składa
%
BEZ CŁA
ADZE
S
3
s
3
£a
C3
%
k
t
%
3
8
i?
k1
£
X
{i l
s
r—yf--- -
z
Wiele serdecznych życzeń z okazji Swint n-- v
- _ _ _ _ T nir- - nocnych Członkiniom i Członkom Ducioicier
Ora"anizaciom Polonijnym i wsz"ystkim" d l "u&:j
1 ZARZĄD:
i 1862 Wellington St Montreal pj
Tel 333-170- 7
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNY®
1 składa
Przedstawicielstwo PEKAO Trąd Co Canadit
K PACZKI — OWOCE — LEKARStt % _ PI RN I i TNNtf TCTTPOIW nn im'!
%
%
8
PEKAO — NAJLEPSZA POMOC
3628 St Lawrence Blvd — Montreal 131 pr
Tel 849-345- 1
TATRA TRAYEL INC (A JANKOWSI
Bilety okrętowe i samolotowe wycieczki do pj
ski podrożę maywiauaine sprowadzanie rodt
Wypełniamy zeznania podatkowe i spadkom
3628 St Lawrence Blvd — Montreal
TEL 849-345- 1
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYMI
życzy swoim Klientom i Przyjaciołom
Dr AA H Goldstein ODJ
Dr S J Goldstein 0D
Optometrists — Optometristes
Optycy
HOTEL LAURENTIEN
i i i u reei drreer yionrreai iuivutl
Tel 866-596- 2 866-457- 1 Lo 518
Res 738-761- 7
r £££i£)£!5J)j
Wesołych Świąt Wielkanocnych Wielb?! tel
loieństwu Organizacjom wszystkim naszp EJ
tom i całej Polonii Montrealskiej skiń
BALTIC BREAD REGD
STANLEY KANIOWSKI właściciel
5067 Banantyne Ave Tel 766-7654- 1
Yerdun PQ
i tSSGQQSSQS!£S&S!QS!QQQS?S!&QSQS!S!S}S!QSS
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYM
REGENT PHOTO STUDIO
POLSKI ZAKŁAD FOTOGRAFICZNY
Właśc JAN NORMAN
Albumy ślubne w 3-- D w pełnych kolonii
Portrety olejne — Pozy dziecięce
Zdjęcia handlowe — Kopie dokumentów
5585 Park Ave Montreal M
Tel 272-643- 3 Res 733- -
SSSSSSSSSSKSSSSSSSSSSSSSSSSSSSnnI
Zdrowych Wesołych świąt WielkanocnjjAl
zasyła całej Polonu
EUROPEAN SAUSAGE LIMITEM
M ZYTYNSKI właściciel
Pierwszej iakości wędliny sposobem krafcoifcC
1746 Richardson St Montreal 22 Mi
Tel 932-454- 5
S3®S3Ss3sS5vS3S53S335!S5SvS3v3vSS3GsS3-V- N 1
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNI®
składa
Pharmacie Daignault
CHARLES AUDET pharmacien
Dobrze zaopatrzony dział podarunków
Dostawy darmo — Otwarte w niedneie
1771 Ave de 1'Eglise - Montreol M
Tel 767-998- 3 3 NS9!
Wszystkim Czytelnikom i ogłaszającym &
"Związkowcu" serdeczne życzenia
Alleluja zasyła
Władysław Mazurkiewia
PRZEDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA"
aci-- m r i t„i 766-64- t7 uunn we - „8' n
Cóte St Paul Montreal 205 W
3?£? frjjjgrjZTj
i3-- a
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, April 07, 1971 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1971-04-07 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000795 |
Description
| Title | 000122a |
| OCR text | IfiwółKlMrfrWlIfIPPilyś% k$? ( - " i£ } a i b: h l" 'f {'''! Rel1 i Hera ' §&$©& rS3JCłl"J WJW8& 5f?i t TJf - M IW Y f 84 rS ? ł j- S- i"(' i r 4 Ma n pi yBmI5'SrwH : uli V "d n-cs-i 5 1Mi A i i' ZA ~ fil Tł ł w aa ki S w s s § myczenia z montreai RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH Wszystkim Polskim Parafiom Stowarzyszeniom Prasie Polskiej Kierownictwu Polskiego Progra-mu Radiowego oraz Członkiniom Członkom i Sympatykom Kasy Najserdeczniejsze Życzenia składa Zarząd Polskiej Kasy $ Oszczędnościowo - Pożyczkowej Montreal folish Lrcdir Union 3609-- A St Lawrence Blvd K Montreal 131 PQ — Tel 845-353- 4 Wesołych Świąt Wielkanocnych Wiclbn Ducho-wieństwu Klienteli Przyjaciołom Organizacjom Polonijnym Kongiesowi Polonii Kanadyjskiej Okręg Montreal oraz całej Polonii Montrealskiej AA KUBACKI właściciel autoryzowanego biura podróży CANAAAR CO TRAVEL SERVICE i przedstawiciel ' P E K AO 1410 Stanley St Room 411 Montreal 110 Que — Teł 288-509- 1 Radosnych Śiuiąt Wielkanocnych i Wesołego Alleluja składa European Gabinet Maker Co A Z GAWEŁ Custom Madę Fine Furniture Hand Carving Polishing and Remodeling § 2105 Old Orchard Ave Montreal NDG Tcl HU 9-42- 30 Res 486-785- 8 X? RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH S składa 8 POLSKA PIEKARNIA o Aleksandra Ropelskiego i synów Zaopatrujcie się w pieczywo ze znanej J w całym Montrealu Naszą specjalnością chleb żytni 2195Gascon Avc - Teł 522-515- 3 &gsm s 5 8 L£ k WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH J składa '% EDWIN JUCHNIEWICZ % Chartered Insurance Broker -- k Uprzejmie poleca swoje usługi w dziedzinie V wszelkich ubezpieczeń ? vi Jl --rnn rn-r- o rnnr-- k I Cl -- azo oouo yiau WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH -- jj zasyła DR JERZY KIELCZEWSKI BA DDSS POLSKI DENTYSTA-CHIRUR- G )fi 455 Sherbrookc St W apt 207 jS Biuro: 845-890- 4 Dom: 735-233- 3 j§ WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH 'k zasyła {"jg SALON PIĘKNOŚCI ESTELLE jS NOWOCZESNY ZAKŁAD FRYZJERSKI )§ Trwale ondulacje najmodniejsze fryzury farbowanie włosów Ja Właścicielka: S Budnik S& 2414Wurtelc — Montreal PQ (kj Tel 522-585- 5 v'jJ WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ WIELKANOCNYCH DOM O i arzeczna w de — Tel — k' § i{ L THER9AULT iNC i POGRZEBOWY Rzetelna obsluaa notrzebie 510 Ayenuc 1'Eglisc Vcrdun 769-386- 7 1270 Laprairie Montreal F£ i lei VJ-3- 5 # 'OKflM5 " !JW'PSH 7 fe # STR 14 Mistrz polowania (Dokończenie ze str 13) w pole Pierwsza sztrajfa za-częła się tuż za podwórzem w długim szlaku kartofli Przy ustawianiu się myśli-wych takeśmy manewrow?-l- i że dostaliśmy doktora tak jak było umówione między siebie a po przejściu kilku-dziesięciu kroków zbliżyliś-my się do niego odpowied-nio Zaczynają już się podnosić stada ale jeszcze nie przed nemi W tern frrr frrr łopot skrzydeł cirikanie i przed doktorem o jakieś trzydzieś-ci kroków zrywa się duże stado Doktór składa się wa 1: z jednej lufy z drugiej — pudła! Ja przy okazji spuści-łem sobie jedną kurę i wi-dzę że Ludwik też urwał jedną — Dobra nasza — myślę sobie — doktorowi dzień za-czął się feralnie! — Idziemy dalej Po chwili zrywa się nowe stado między mną a doktorem Strzelamy! Ja ro-bię dubleta a doktór znowu oba pudła — Co jest? Czy zabrał na-boje bez śrutu? Wczoraj rą-bał takie bezkonkurencyjne kury a dziś pudłuje do ta-kiej łatwizny? — Kuropat-wy w takie pogodne gorące dni daleko nie lecą i szybko zapadają a jeżeli już prze-szły przez strzały łatwo roz-bijają się na pojedynki i twardo dotrzymują To też im dalej posuwamy się ku-ry zagęszczają się bardziej i strzelanina robi się coraz większa Nie bardzo już zwra-cam uwagę na doktora bo sam mam pełne ręce roboty ale słyszę że wali jak chole-ra! Po dojściu do końca kar-tofli patrzymy co ma też nasz mistrz? Ku naszemu zdziwieniu ma wszystkiego trzy kury i dość niewyraźną minę My z Ludwikiem ust-rzeliliśmy sobie po kilkanaś cie sztuk to też humor po-prawił nam się z miejsca i pewność siebie wróciła jak za dobrych czasów Głowimy się tylko co w takim razie było z doktorem wczoraj? W drugiej i następnych sztrajfach z doktorem nie było lepiej Zrozumieliśmy wtedy że w dniu poprzed-nim przy tym szalonym wie-trze te wszystkie jego kapi-talne strzały były poprostu zwykłymi "fuksami" Swoją drogą tak jak wczoraj do-któr miał szalone szczęście dzisiaj miał — niebywałego pecha W którejś ze sztrajf wypadło mu iść tuż przy dłu-gim pasie końskiego zęba ciągnącego się w środku po la buraków pastewnych W pewnej chwili na dwadzieś-cia kroków przed nim zupeł-nie niespodziewanie wyska-kują z końskiego zęba — dwie sarny Koza i kozioł zamiast do kozła wali do ko zy i ruluje ją na Pomijając już że w tym czasie do nie wolno st-rzelać ale nie było to także zbyt po myśliwsku Nikt nie cdstrzeliwuje ich potrze-by chyba że jest łasy na mięso Strapił się też doktór bardzo tym swoim niefortun nym strzałem Ale jeszcze nie na tym koniec jego nie-szczęść w tym dniu Miało ku wieczorowi a że teren był już solidnie przeczesany kierujemy na-sze kroki ku domowi Sztraj-fa rozwinęła się przez rżysko z wsiewką koniczyny W pe-wnym momencie mój pies staje do kury ale nie wprost przede mną lecz nie co z boku niezbyt daleko od doktora Widocznie za blisko do niej gdyż ta nie dotrzymuje -- zrywa się i za-kręciwszy nad samą ziemią leci między mną a psem w stronę Ja nie strze-lam bo boję się o psa ale nie wytrzymuje i raz za razem Po pierwszym strzale pies usiadł zadzie po drugim — zaczyna potrząsać głową jakby go napadły pszczoły i skowycząc kusztyka w moją stronę z podniesioną w górę przednią łapą Przybiegłszy do mnie usiadł spuścił łeb i żałośnie skomli Widzę łeb i zad jak diabli i najgorsze że jedno całe we krwi Prawie jednocześnie z psem przybiegł wystraszony doktór — Ach panie! Niech mi pan daruje! Pan nawet nie wie jak mi strasznie przykro — zaczyna mnie przepraszać — Przykro nie przykro ale jak nie' ma pojęcia o strzelaniu nie trzeba brać strzelby do ręki! — odpo-wiadam opryskliwie °ł "ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (AprilJ 7 1971 — Po dzisiejszym dniu myślę że chyba ma pan rac-ję — mówi cicho Spojrza-łem niego a widząc w je-go tak zawsze pogodnej twa-rzy tyle strapienia zrobiło się go żal i złość opuściła mnie jakby nigdy jej nie było — Tak źle znowu doktorze nie jest — mówię — każde-mu może sie takie coś zda-rzyć Proszę darować mi mo-je niegrzeczne słowa i obej-rzeć lepiej psu oko bo widzi pan jak krwawi? — Doktór zaprzestał przeprosin nachy-liwszy się nad psem zaczął uważnie badać mu oko — No chwała Bogu! Zdaje się nic groźnego! Oko całe — tylko przekrwione O wi-dzi pan ten śrut który mu utkwił tu w powiece? To z tej ranki krew leci Powieki nie przebił ale oko jednak uderzył i wywołał przekrwię nie białka — objaśniał mnie doktór fachowo i z ulgą — W każdym razie niech się pan nie martwi Przyślę pa-nu najlepszego psa jakiego tylko będę mógł znaleźć w Warszawie — dokończył — O tym nic ma mowy! — odpowiedziałem — Przecież pan widzi że reszta postrza-łu nie jest ważna A tą przed-nią łapę trzyma w górze bo niech pan patrzy dostał ot tu — w piętkę Strzelamy zbyt cienkim śrutem a było też dosyć daleko aby takie-mu tłustemu byczkowi jak on mogło to specjalnie za-szkodzić na zdrowiu — za-kończyłem — Cacy cacy tylko nie bierze pan tego pod uwagę że po takim chrz-cie jaki dostał będzie się te-raz bał każdego strzału — jak ognia Nie ma co! Wy szukam panu psa że palce lizać! — wykrzyknął doktór z dawnym swoim miłym uś miechem — Doktorze! Jak pan zrobi to nic tylko że się na pana ale nigdy nie będę chciał z panem po-lować! Przecież pan widzi że nic mu nie będzie i daj-my z tym spokój! — zada-sałe- m się na nowo — Dałbym spokój — dał-bym żebym wierzył że bę-dzie z niego jeszcze kiedy "d-obry pies ale nie wierzę! Niech się pan nie upiera i pozwoli mi wyjść z tego po dżentelmeńsku — prosił — Dobra! Wie pan co do-ktorze zawrzyjmy układ Jak mnie kiedy zaboli oko zgło wyleczy Zgoda? Widzę panem rady rozumieć zgoda! życzę choroby gdyby zdarzyło proszę wierzyć posta-ram wyleczyć jakbym leczył Doktór stracił głowę powiedział poważnie miejscu stanął doktora doktór postrzelane pogniewam i — i szę się do pana i pan za to! psie oko — moje — że nie dam so-bie z no i ma się — Nie panu oczu ale tak się to mi że się je panu tak je sobie same- - tak że mu — to kóz bez się na wa-li na oko się "wj -f- c na mi on to Zakończywszy tym ukła-dem całą tę psią sprawę po-szliśmy w najlepszych humo rach do domu tym bardziej że i pies pomału przestał uty kac na nogę Widocznie jednak było są-dzone biednemu doktorowi wypić kielich goryczy z tego dnia — do dna gdyż nie mi-nęło i dziesięciu dni jak zja wiłem się u niego w klinice — wyjąc z bólu A jak do tego doszło — zaraz opo-wiem Porządnymi nabojami o które było wtedy bardzo tru-dno strzelałem tylko na goś-cinnych występach W domu strzelało się nabojami ale własnej produkcji a były to Ldziwne naboje W piętnastym roku jak tylko Niemcy dali mi pozwolenie na broń i polo-wanie naskupowałem gdzie się tylko dało — masę gilz kapiszonów przybitek i nie-wielką ilość dymnego pro-chu o który było bardzo tru-dno Nie'mając prochu strzel niczego postanowiłem zastą-pić go karabinowym Tego miałem dosyć bo po potycz-ce w czternastym roku pod Brześciem Kujawskim wy- kombinowałem dużą ilość naboi karabinowych Proch ten jednak potrzebował o wiele większego zapłonu niż strzelniczy Chcąc mu więc dać lepszy aniżeli ten jaki dawały zwykłe kapiszony podsypywałem na dno gilzy trochę prochu dymnego Da-wało to pewien efekt ale nie całkowity Część prochu ka- - raoinowego i tak zawsze wy latywała z lufy przy strzale w stanie nie spalonym albo spalając się powoli" na po- wietrzu Strzelać pod wiatr z takich naboi było bardzo niebezpie cznie bo można było zapru-3zy- ć sobie oko takim wlaś- - nie spalającym się prochem W jakiś tydzień po polo-waniu w świeszu polowałem w domu przy dużym wietrze strzelając tymi nabojami wła snej produkcji Po jednym ze strzałów poczułem nagle ból w lewym oku tak jakby mi wpadła niewielka iskra jak to się czasem zdarza w pociągu od parowozu Prze-tarłem oko chustką od nosa ból minął ale w oku ciągle czułem mały paproch Polo-wałem dalej ale ręką co rusz oko pocierałem bo wciąż coś mi w nim zawadzało Po powrocie do domu pa-trzę w lusterko a tu całe białko oka — czerwone jak licho Matka zaparzyła mi rumianku zamoczyła w nim złożoną łatkę płótna i przył-ożywszy do oka przewiąza-ł- j bandażem Miałem co go-dzinę łatkę w rumianku ma-czać i do oka przykładać Ro-biłem to póki nie usnąłem Na drugi dzień rano po przebudzeniu się czuję że z okiem jest coś nie dobrze Wyskakuję z łóżka zrzucam btndaz z głowy i patrzę w lustro O Boże! Takie oko to tydzień u mojego psa! Białko we krwi a przy boli jak diabli! Ojciec zobaczywszy je ka-zał mi natychmiast jechać do Warszawy do okulisty! Łat-wo powiedzieć 'natychmiast' ale pociąg to miałem dopiero przed samym wieczorem a tu oko boli coraz więcej Warszawy przyjechałem północy gryząc z bólu chustkę od nosa W hotelu to już chusteczka nie starczała zacząłem gryść żelazne łóżko! Nic też dziw-nego że następnego dnia l samego rana pierwszym pa-cjentem jaki zadzwonił do drzwi doktora K — byłem ja Ujrzawszy mnie ucieszył bardzo zbadawszy moje oko spoważniał — Nie będę przed panem ukrywał że oko pańskie nie bardzo mi się podoba Ma pan wokół źrenicy pięć wrzo-- miiMimrairamuiaa i? £ s K ritfsr fj dzików a w tym jeden dość duży O ile uda mi się roz-pędzić je — oko ocalimy O ile nie i zleją się : ~obą — oko będzie strat Jeraz zapuszczę panu krople z ko-kainą na uśmierzenie bólu i marsz do łóżka które zaraz każę panu przygotować — Leżałem w ciemnym po-koju z zawiązanymi oczyma a doktór od rana do wie-czora zapuszczał mi coś w oko Był przy tym tak tros-kliwy życzliwy i jak zawsze wesoły że było mi u kocha-nego doktora jak "u Pana Boga za piecem' Po tygodniu powiedział mi uradowany ze wrzodziki roz chodzą się a po dwóch że jestem zdrów i mogę do' do-mu na kury wracać — Tylko — mi ze śmiechem — niech pan da już sobie spokój z tą swoją sławetną produkcją naboi! — Zacząłem mu serdecznie dziękować — Oh! Panie dok-torze! Pan nawet wie jak jestem panu wdzięczny! Przecież widziałem jak na głowie pan stawał aby urato-wać mi tylko oko A co ono widziałem ale temu ' Jest dla mnie warte pan naj — ca-łe tym Do oko-ło mi wy się ale 1 N nie lepiej wie! — ro czym za- - pytałem jo ile jestem mu A winien? — Jakto? Czy zapomniał pan już o naszym układzie? — Ależ pamiętam ale wa opiewała jedynie o lecze-niu oka a nie o pokoju i ca-łodziennym utrzymaniu! — wykrzyknąłem — Nie! Drogi panie! Układ nasz był taki — "Oko za oko" i nie ma o czym mó-wić! Widząc że tym razem do-któr twardo stoi przy swoim i nie ustąpi nie pozostało mi nic więcej do zrobienia jak ucałować go serdecznie i je-szcze raz podziękować A zatem Henryk miał ra-cję bo chociaż w strzelaniu mistrzostwo doktora okazało się zawodne ale za to w le-czeniu oka okazał się jed-nak "mistrzem nad mist-rze- " ' Cezary Bacciarelli ŁT _ '0% Życzenia % Montreal ®S33S5nSSSSSSSSSS3S?33S!3©SGvJ'jocnjvJvjnjv20 v ' RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH GASCON MEAT MARKET Właśc J SZCZEPAŃSKI Sklep spożywczy mięso piwo polska szynka 2657 Rouen St — Montreal Que Tel 521-428- 3 £iSSSS£££ŁS£SS£S££S£SS %Ą WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH zasyła całej Polonii K RUMIŃSKI Wykonuje wszelkie prace plomberskie solidnie tanio i fachowo 2312 Harvard Ave — Tel 489-616- 6 i Montreal Que i ©Sv5KSSS3355!K5nS355!3S55S?SS5n5w5 WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH składa całej Polonii FELIX MEAT MARKET FELIKS Mlć właśc Wędliny własnego wyrobu i artykuły spożywcze Na składzie piwo — Dostarczamy do domów 1903 Jolicoeur St — Tel 766-209- 4 Montreal PQ _~„_ „ WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH zasyła całej Polonii GRO CERY STORĘ Właśc S IDZIAK POLSKA SZYNKA — WĘDLINY & 1766 Centrę St — Montreal 104 PO Cl 7Jd-UU- Qi WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH NR 2829 radził urno 'S 'SYRENKA' Pasłry & Delicałessen g TADEUSZ MITROWSKI właśc £ Wypiek tortów ciastek pączków Dostarczamy do sklepów i domów 4371 Belangcr St E — Montreal PO Tel 721-10- 54 % th 3 m % w % J$J %% S Życzenia Montn j£--£'SS££S'£S- £:SS Kanadyjska -- Polska organie 9 w Ouebec składa % BEZ CŁA ADZE S 3 s 3 £a C3 % k t % 3 8 i? k1 £ X {i l s r—yf--- - z Wiele serdecznych życzeń z okazji Swint n-- v - _ _ _ _ T nir- - nocnych Członkiniom i Członkom Ducioicier Ora"anizaciom Polonijnym i wsz"ystkim" d l "u&:j 1 ZARZĄD: i 1862 Wellington St Montreal pj Tel 333-170- 7 WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNY® 1 składa Przedstawicielstwo PEKAO Trąd Co Canadit K PACZKI — OWOCE — LEKARStt % _ PI RN I i TNNtf TCTTPOIW nn im'! % % 8 PEKAO — NAJLEPSZA POMOC 3628 St Lawrence Blvd — Montreal 131 pr Tel 849-345- 1 TATRA TRAYEL INC (A JANKOWSI Bilety okrętowe i samolotowe wycieczki do pj ski podrożę maywiauaine sprowadzanie rodt Wypełniamy zeznania podatkowe i spadkom 3628 St Lawrence Blvd — Montreal TEL 849-345- 1 WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYMI życzy swoim Klientom i Przyjaciołom Dr AA H Goldstein ODJ Dr S J Goldstein 0D Optometrists — Optometristes Optycy HOTEL LAURENTIEN i i i u reei drreer yionrreai iuivutl Tel 866-596- 2 866-457- 1 Lo 518 Res 738-761- 7 r £££i£)£!5J)j Wesołych Świąt Wielkanocnych Wielb?! tel loieństwu Organizacjom wszystkim naszp EJ tom i całej Polonii Montrealskiej skiń BALTIC BREAD REGD STANLEY KANIOWSKI właściciel 5067 Banantyne Ave Tel 766-7654- 1 Yerdun PQ i tSSGQQSSQS!£S&S!QS!QQQS?S!&QSQS!S!S}S!QSS WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYM REGENT PHOTO STUDIO POLSKI ZAKŁAD FOTOGRAFICZNY Właśc JAN NORMAN Albumy ślubne w 3-- D w pełnych kolonii Portrety olejne — Pozy dziecięce Zdjęcia handlowe — Kopie dokumentów 5585 Park Ave Montreal M Tel 272-643- 3 Res 733- - SSSSSSSSSSKSSSSSSSSSSSSSSSSSSSnnI Zdrowych Wesołych świąt WielkanocnjjAl zasyła całej Polonu EUROPEAN SAUSAGE LIMITEM M ZYTYNSKI właściciel Pierwszej iakości wędliny sposobem krafcoifcC 1746 Richardson St Montreal 22 Mi Tel 932-454- 5 S3®S3Ss3sS5vS3S53S335!S5SvS3v3vSS3GsS3-V- N 1 WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNI® składa Pharmacie Daignault CHARLES AUDET pharmacien Dobrze zaopatrzony dział podarunków Dostawy darmo — Otwarte w niedneie 1771 Ave de 1'Eglise - Montreol M Tel 767-998- 3 3 NS9! Wszystkim Czytelnikom i ogłaszającym & "Związkowcu" serdeczne życzenia Alleluja zasyła Władysław Mazurkiewia PRZEDSTAWICIEL "ZWIĄZKOWCA" aci-- m r i t„i 766-64- t7 uunn we - „8' n Cóte St Paul Montreal 205 W 3?£? frjjjgrjZTj i3-- a |
Tags
Comments
Post a Comment for 000122a
