000114a |
Previous | 6 of 32 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
wmPi
EEISTTfSKT
fiHH'"'? '(" S
V
ir2m
t
'
vi a
35
fl
ii
3%
s
i
s
a
Życzenia z Toronto b oziaadowiki
Csrs-- Ofi"SSeSvXlCfiśi
RADOSNYCH WIAT WIELKANOCNYCH
w zdrowiu szczęściu i poko]u składa wszystkim
Członkom Związku Polaków w Kanadzie Orga-nizacjom
polonijnym Klientom i Przyjaciołom
JÓZEF PANKOWSKI
A Tcl Office 367-592- 5 Rcs 255-994- 0
Toronto
JJOSJvJOJO-JJ?Ov- J s-- 0'OOOOOvX M
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
życzy
swoim Klientom i całej Polonu
Polska Apteka Solarskiego %
151 RortcesYCjIlcs Ave Toronto Ont
Tcl 536-545- 2
RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
życzy
DURIE MEAT PRODUCTS
& DELICATESSEN
STEFAN MOCIAK właściciel
Zawsze na składzie świeże mięsa
Własnego wyrobu wędliny — Sery i inne towary
2302 Bloor Sr W — Toronto 9 Ont
Tcl 762-495- 6
5X333i£3SSv53v?S
RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
HENRY'S BARBER SHOP
Właśc HENRYK WRONOWSKI
Polski zakład fryzjerski
1572 Dundas St W Toronto 3 Ont
(przy Shcridan Ave) Tcl 531-770- 3
NAJLEPSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚWIĄT
WIELKANOCNYCH
Mada
JAN KRUŻEL
ZAKŁAD KRAWIECKI
Spucjnlności szycie garniturów według
najnowszej mody i najlepszych materiałów
PRASOWANIE 1 CZYSZCZENIE ODZIEŻY
2783 Dundas St W — Toronto Ont
Tcl 767-649- 3
K Wesołych świąt Wielkanocnych życzy wszystkim
k iiusiyiii jIiiML-iiuir-( „
Gzechoski Butcher Shop h
Pierwszorzędny skład i wyrób wędlin Jg
k? na wzór europejski fo
W 678 Ouecn St W Toronto Ont S " £
Tcl 368-642- 2
Firma nasza nie ma nic wspólnego
ze sklepem Czechowskiego
przy 650 The Oueensway
RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
wszystkim Pizyjaciołom i całej Polonu życzy
% FRANlTS DELICATESSEN
Właśc A W MAKAREWICZ
Polska piekarnia Codziennie posiadamy świeże
pieczywo jak makowniki - serniki jabłeczniki
itd Specjalność nasza Wedding i Birthday Cakcs
i słynne pączki Firma nasza dostarcza nasze
ciasta do sklepów po cenie hurtowej oraz na
wesela — zabawy i partie
490 Queen St W Tel 366-045- 9
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
składa
R0THBART'S PHARMACY
v 676 Qucen St W — Tel 363-280- 0
s
S
s
S
STR 6
f7Y JESTEM USPRAW ED
Pewnych wystąpień z bro-nią
w ręku nie lubiłem ale
inne dawały mi bardzo wiele
satysfakcji Do pierwszych za-liczałem
zawsze wykonywanie
wyroków śmierci wydawane
przez władze sądowe Polski
Podziemnej do drugich wy-pady
w teren ściślej mówiąc
wyjazdy samochodem w celu
Lkwidowania policyjnych pa-troli
niemieckich jeżdżących
samochodami i motocyklami
po podwarszawskich szosach
n u
W początku listopada 1943 I
roku chodziłem przygnębiony
a nawet podminowany Był to
okres szczytowego terroru
stosowanego przez okupanta
wobec ludności Polski prze-de
wszystkim Warszawy Kil-ka
razy w tygodniu lała się
krew niewinnych ludzi na uli-cach
stolicy Rozstrzeliwano
publicznie zakładników oboj-ga
płci w odwet za rzekome
zamachy na członków Wehr-machtu
urzędników poli-cjantów
i osoby cywilne na-rodowości
niemieckiej W je-dnej
z ostatnich egzekucji za-mordowany
został mój serde-czny
przyjaciel Nic więc dzi-wnego
ze czekałem z niecier-pliwością
okazji pomszczenia
jego śmierci Po kilku dniach
doczekałem się
Łączniczka "Stach" zjawiła
się u mnie wcześniej niż za-zwyczaj
Był to nieomylny
znak ze coś się szykuje Tak
było w istocie Zawiadomiła
mnie że moja piątka wyzna-czona
została na wypad sa-mochodem
w celu "upolowa-nia"
paru szkopów gdzieś na
trasie
— Weźmiesz dwóch chło-paków
ze swojej piątki —
mówiła "Stacha" — i poju-trze
to znaczy w czwartek
będziecie czekali o godzinie
dwudziestej na "Grubego" na
rogu Jasnej i placu Dąbrow-skiego
który przyjedzie po
was Mercedesem tym co zwy-kle
O godzinie dziewiętnastej
odbierzcie u "Redaktora" do-kumenty
osobiste Fotografie
wasze ma on już Oczywiście
żadnych innych dokumentów
brać wam ze sobą nie wolno
Sam wiesz o tym zresztą Bro-ni
nie zabierajcie — "Gruby"
będzie miał wszystko potrze-bne
w samochodzie
— W jakim charakterze
będziemy występować?
— Jako Niemcy rzecz pro-sta
Jacyś urzędnicy czy coś
w tym rodzaju "Gruby" bę-dzie
w mundurze członka SA
Bywaj zdrów Muszę jeszcze
lecieć do starego Aha! Jeśli
zdobędziecie jakąś broń
"Gruby" ma ją bez zwłoki od-stawić
do "Rusznikarza" Ser-wus!
Po krótkim namyśle posta-nowiłem
wziąć ze sobą "Wa-riata"
i "Raka" gdyż obaj
mówili nieźle po niemiecku
co było ważne skoro mieliś-my
przedzierzgnąć się w
szkopską skórę na czas akcji
Dziesięć minut przed go-dziną
dwudziestą byliśmy na
wyznaczonym miejscu Staliś-my
na chodniku przed hote-lem
"Victoria" i paląc papie-rosy
toczyliśmy dla treningu
żywą dysputę po niemiecku
Wszyscy trzej mieliśmy w
klapach palt odznaki z ha-ckenkreutz-em
Jak dziś pa-miętam
nazywałem się wów-czas
Manfred Reinhardt i by-łem
urzędnikiem zakładów
Herman Goering Wcrke w
Mielcu Obaj moi koledzy wy-stępowali
w podobnym cha-rakterze
"Gruby" był jak zawsze
punktualny Dokładnie o go-dzinie
dwudziestej zatrzymał
się koło nas czarny Mercedes
z partyjnym proporczykiem
i ml
'ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (April) 7 — 1971
na błotniku Elegancki Sa-Man- n
otworzył drzwi i uprzej
mie zaprosił do wnętrza li-muzyny
— Nehmen Sie Platz
meine Herren
Wsiedliśmy "Rak" obok
kierowcy "Wariat" i ja na
tylnym siedzeniu
— Dokąd jedziemy — za-pytałem
"Grubego" gdy ru-szyliśmy
z miejsca
— Stary nie wyznaczył
nam trasy Możemy jechać
gdzie nam się podoba Oso
biście proponuję szosę nŁ
Wszków Świetna droga i
całą pewnością spotkamy na
niej szkopów Jak myślicie1
— Debra jest Wal!
Po przejechaniu mostu
Kierbedzia zatrzymał nas na
Zygmuntowskiej patrol żan-darmerii
Na widok munduru
'Grubego" dowódca zasalu-tował
uprzejmie i dał znak
ze możemy jechać dalej Wy-mijając
co chwila wojskowe
auta niemieckie wydostaliś-my
się z Radzymińskiej i po
przejechaniu przejazdu kole-jowego
wjechaliśmy na szosę
"Gruby" zapalił reflektory
drogowe i dodał gazu
Wydobyłem spod siedzenia
broń i wręczyłem kolegom
Kierowca nasz przez cały czas
jechał z pistoletem przy be-ku
Sprawdziłem RKM "Brow-ning"
założyłem magazynek
i odsunąłem tylną szybę bę-dącą
naszą szczeliną strzelni-czą
Do samego Wyszkowa nie
zauważyliśmy nic godnego
uwagi Od czasu do czasu
spotykaliśmy ciężarówki woj-skowe
nie była to jednak
"zwierzyna" na którą kazano
nam zapolować
Przed mostem "Gruby"
zwolnił i zatrzymał nas
— Mamy teraz do wyboru
dwie trasy: szosę na Ostrów
Mazowiecką i szosę na Urle
wiodącą przez lasy Łochow-skie
Którędy pojedziemy?
Zdania były podzielone w
końcu po krótkiej naradzie
postanowiliśmy jechać na Ur-le
Trasa ta była o tyle do-godniejsza
że wiodła przez
lasy i nie była tak uczęszcza-na
jak szosa na Ostrów
Mniej więcej na wysokości
Kamieńczyka po minięciu za-krętu
zabłysły przed nami
światła jakiegoś pojazdu Je-chał
w tę samą stronę co my
i był oddalony od nas może
o kilometr Doganialiśmy go
metr po metrze Gdy zbliży-liśmy
się do niego na dystans
może dwustu metrów "Gru-by"
odezwał sie do mnie
— Przygotuj sie To moto-cykl
Z przyczepką Zdaje mi
się ze szkopy Nie widzę jesz-cze
dobrze
Po kilkunastu sekundach
okazało się że wzrok go nie
mylił W jasnym świetle re-flektorów
naszego wozu za-błysły
w pewnym momencie
hełmy na głowach jadących
przed nami Obróciłem się i
wysunąłem przez otwór lufę
RKM--u
"Gruby" da klakson i nrz--dus- il
akcelerator W chwili
mijania zaobserwowałem iż
załoga motocykla składa się
z trzech osób: kierów c sie
dzącego na siodełku na nim
szkopa z karabinem w ręku
oraz SS-Man- na z pistoletem
maszynowym ulokowanego w
przyczepce
Wycelowałem --w jarzące się
ślepia reflektoru motocykla i
nacisnąłem spust Zatrzesz-czała
seria
Światło za nami zgasło jak
zdmuchnięte Motocykl skrę-cił
raptownie w bok i wpadł
do rowu koziołkując kilka
azy
Zwolniliśmy "Gruby" zje
SYMBOL
OF QUALITY
chał na bok szosv i zatrzymał
voz Założyłem nowy maga-zynek
i we trzech wyskoczy-liśmy
z auta Z gotową do
strzału bronią krok za kro-kiem
zbliżaliśmy się do miej-sca
katastrofy Ostrożność na-sza
była całkowicie usprawie-dliwiona
Ostatnim razem
"wykolejeni" koło Siedlec
Niemcy przywitali nas og-niem
z PM-a- #
Tym razem jednak prze-zorność
nasza okazała sie zu-pełnie
zbyteczna Kierowca
zginał na miejscu dostawszy
kule między oczy drugi żan-darm
i SS-ma- n żyli nie zdolni
jednak byli do żadnej obro-ny
odniósłszy ciężkie rany w
wypadku
Dałem znak "Grubemu"
Podjechał wolno i zatrzymał
sie oświetlając reflektorami
miejsce katastrofy Motocykl
stanowił kupę żałosnych
szczątków Pod rumowiskiem
pogiętego żelastwa lezal zabi-ty
kierowca i drugi żandarm
Kilka metrów dalej za ro-wem
jęczał ciężko ranny
SS-Man- n wyrzucony siłą u-pad- ka
z przyczepki
Wtedy to właśnie miał
miejsce fakt którego wsty-dzę
się do dzisiejszego dnia
Trudno nu powiedzieć co
skłoniło mnie wówczas do te-go
Nie umiem sobie sprecy-zować
przyczyny Może wpły-nął
na mnie widok munduru
znienawidzonego SS-Man- na
może wspomnienie rozstrze-lanego
a właściwie zamordo-wanego
bestialsko na ulicy
(Dokończenie ze str 5)
larw o zwisających łebkach i
jedną z nich położyła jej na
łóżku Dźwignęła sie szybko
otwarła koszulę wsunęła sut-kę
w szukające na oślep war-gi
które natychmiast zwarły
się na niej aż do bólu I na-gle
zdała sobie sprawę ze to
nie Mona
Oderwała od siebie niemo-wlę
i cisnęła nim jakby to
jakiś gad przyssał jej się do
piersi Cud ze nie zrobiła
mu krzywdy to działo się po-za
jej świadomością poza ro-zumowaniem
Wyskoczyła z
łóżka boso i w koszuli i bie-gła
korytarzem krzycząc:
gdzie moje dziecko! Oddajcie
mi moje dziecko!
Długo potem nawiedzał ją
knwmar norami
szpitalne białe korytarze śle-pa
trwoga wstręt A przecież
to było takie samo dziecko
jak jej kilkudniowe tak sa-mo
czerwone i łyse o takich
samych mętnie siwych oczach
w fałdach powiek pomarsz-czonych
jak u starca w iden-tycznej
niebieskiej kołderce
Po czym poznała że to nie
Mona? Co w niej odrzuciło
tak konwulsyjnie tak brutal-nie
ów cudzy miot?
Z pieluszkami przed chwi-lą
zaszła podobna historia
Cisnęła je na podłogę nie
ona obecna dokładająca ma-chinalnie
drew do ognia wy-czekująca
dziewiątej rano
telefonu do dorosłej córki
ale tamta o jeszcze nie zago-jonej
ranie jeszcze po zwie-rzęcemu
czuła na zapach na
dotyk Wszystko się przemie-szało
i stało równoczesne
Papieros drugi papieros dru-ga
wódka — ale przecież nie
rozpije się chyba z tej przy-czyny
— były równie realne
i nierealne jak owa kiedyś
pomyłka zmęczonej pielęg-niarki
szybko zażegnana
Tak przeszłość stanęła dę
jr_ ip Ssjy as Olliiuul @St gttSlibu gEsam ma nmio
COMPANY LIMITED
NR 2829
LIWIONY?
Młynarskiej przyjaciela Nie
wiem czy mnie to wszystko
usprawiedliwia Krótko mó-wiąc
dobiłem wówczas kilku
kulami obu rannych Niem-ców
Zrobiłem to pamiętam
bez drgnięcia powieki i ręki
Wiem ze nie powinienem był
tego robić
Jak juz wspomniałem
wstydzę się swego czynu
Wstydzę się podwójnie: sa-mego
faktu dobicia rannych
i tego że nie odczułem do-tychczas
ani razu najlżejszych
wyrzutów sumienia z tej ra-cji
Zabraliśmy zabi'ym bron i
amunicje Powrotna drega
minęła nam w zupełnym mil-czeniu
Dopiero gdy wysiada-liśmy
na Placu Napoleona
"Gruby" odezwał sie do mnie
z pewnego rodzaju uznaniem:
— Wiesz nie spodziewa-łem
sie wcale po tobie ześ
taki zawzięty Cały czas my-ślałem
o tym czy to ześ dobił
tych rannych szkopów świad-czy
o tobie źle czy nie Obiek-tyw
me rzecz biorąc nie był
to postępek godny pochwały
To fakt Ale z drugiej strony
przecież nie kto inny jak wła-śnie
oni narzucili nam te bez-względność
w walce Przecież
oni chcą nas wytępić jako na-ród
i musimy się bronić Z
tej racji uważam że czyn
twój nie może podlegać bez-względnemu
potępieniu W
moich przynajmniej oczach
jesteś zupełnie usprawiedli-wiony
Czy "Gruby" miał rację?
ccccccccccoscccccccccccccoacccaoaccccccozccco
GROBY NIAPOLiOMA
ba skłębiła się wraz z cie-niami
na suficie w chaotycz-nej
równoczesności Jakby
ktoś pomieszał i rozrzucił ka-wałki
układanki O kogo zże-rał
ją tutaj dzisiaj niepekój?
O niemowlę które tak łatwo
upuścić zamienić stracić?
Czy o dorastającą dziewczy-nę
malującą sobie od pewne-go
czasu oczy?
Niepokój był ten sam Ten
sam od lat Można było tylko
mniej lub więcej o nim pa-miętać
mniej lub więcej do-puszczać
go do głosu aż po
dzisiejszy paroksyzm w któ-rym
wszystkie jego dotych-czasowe
ukłucia przeszyły ją
jednym mieczem I gdy w sto-sie
tego co jest ponieważ by-ło
mogła przebierać do woli
tym bardziej przygniatała ją
nieustępliwa kolejność tego
co miało dopiero nastąpić
niewiadome nadziane minu-tami
na sztywny drut noc-nych
godzin
Co mogło się stać z Moną?
Dlaczego nie wróciła?
W szybach podbitych czar-nym
ołowiem odbijał się o- -
gień i otwierał w nich greźne
perspektywy Gdzieś w głębi
tego równoległego świata
magiczny krąg płomieni przy-ciągał
zamiast trzymać na
dystans gromadę osaczają-cych
ją cieni Widziała je w
tym lustrze i siebie udziw-nioną
cały pokój rozchwia-ne
jak w pożarze ściany a w
kącie drewniane ciało święte-go
Sebastiana wprawione
znowu w drgawki agonii czy
zmartwychwstania
Ogrodem przeciągnął
wiatr zalopctaly gałęzie
świerka przy furtce ciężkie
od niedawnego deszczu
— Pójdź! Pójdź!
Wstrząsnął nią dreszcz So-wa-pójd-żka
zakrzyczała tuż
pod oknem
Zofia Romanowiczowa
ŁeJT!
26 NOBLE STREET TORONTO ONTARIO
Tel 533 -- 1165
WYRABIA MATERACE TAPCZANY I KANAPY
uUcSolctjo Jtiolua i dużo raaofci w autu źlniartwtjcnwilania
j-ańihi- ccjo --'rzmaciofoin Klientom i calcj lolonii żijczą
Bracia Nakoneczny
właściciele
Ł'1
Życzenia Torontfc
Ą Jesoteqo Alleluja 1
f Ir
% Mieczysław Zalesi
%
3
i
s
%
a
ma
k
%
i 1 n
3
s
n
TkJj"1?
z
i
i Z OKAZJI NADCHODZĄCYCH ŚWIĄT
WIELKIEJ NOCY
SKŁADA NAJSERDECZNIEJSZE ZYCZ£
ze swym zespołem znanej orkiestry
w Toronto i okolicy
SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH i
WIELKANOOCNYCH
zasyła
swoim Krewnym Przyjaciołom Znajomym
iciwuiii i uisrkicgu nujuiuia ai uuuwegO P Kanadyjskiego Legionu i dla Korpusu p tejże PiacowKi oraz całej Polonii zas!a
JÓZEF WALETYŃSKI
TORONTO ONTARIO
NAJLEPSZE ŻYCZENIA WIELKANOCE
składa klientom i przyjaciołom
STAN'S FARM FRUIT MARKĘ!
Polski sklep ze świeżymi4jarzynami i owocairi
Właśc STANISŁAW STECKIEWICZ
757 Qucen St W Toronto Oni
Tel 366-26- 1 1
sS55R5v5n5v3v5335v
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
" życzy
MONARCH ELECTRIC CO
A Właśc THOM JUSKOW
% Naprawa wszystkicli motorów elektrycznych
Pralki żelazka
3 693 Queen St y --— Tqrontofel
% Tel 363-096- 3
ł1
Ł'
WY
WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
Ą życzy
THE FUTURĘ BAKERY
739 Queen St W Toronto Oni
Tel 368-423- 5
$ RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCOM
Ń życzy
$
tf
346
GREEN-YAL- E DAIRIES LTD
Wszystko przygotowane na sposób europej'- -
Mleko maślanka sery oraz lody
3156-- 8 Dundas St W Tel 767-172- 8
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI
ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
składa
SUPERIOR SAUSAGE CO
Dostarczamy do sklepów wędliny
wyrabiane na sposób krajowy
Proście o nasze wędliny w swoich sklepach
1004 Dundas St W — Tel 531-842- 2
Toronto 3 Ont
v£VCVXN£vOCSiS3£$C£ł5£5
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA
Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
składa swym odbiorcom i całej Polonii
KARIS BUTCHER & GROCEM
Właściciel KAROL JARZĄBEK
Pncinrlnmv ni clrfarliin 7JlVS7fi ŚWJeZC WH
wędliny własnego wyrobu smaczne i swkc
importowane z FolsKi i łuiuW
artykuły spożywcze
105 Roncesvalles Ave Tel 53M#2
życzy
a5t?v
WESOŁYCH ŚWIAT WIELKANOCNYCH
uwnAne DAIIUT
& WALLPAPER CO
W
Skuc
Największy skład farb papieru do łaPeł°'
% Ceny umiarkowane — Wypożyczamy maSLjrj
% czyszczenia i "sandowania pomuy r
23 St John's Rd Toronto u"
--u Toronto Ont Bva
"uI Tel 767-046- 4
Wł II IW rrT#~
1
I
'J
Httte& TTTrr-ignBTBBaiMBnTrrrrTrn-iTrTiTrTr-
-rTnii :—-- Mj
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, April 07, 1971 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1971-04-07 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000795 |
Description
| Title | 000114a |
| OCR text | wmPi EEISTTfSKT fiHH'"'? '(" S V ir2m t ' vi a 35 fl ii 3% s i s a Życzenia z Toronto b oziaadowiki Csrs-- Ofi"SSeSvXlCfiśi RADOSNYCH WIAT WIELKANOCNYCH w zdrowiu szczęściu i poko]u składa wszystkim Członkom Związku Polaków w Kanadzie Orga-nizacjom polonijnym Klientom i Przyjaciołom JÓZEF PANKOWSKI A Tcl Office 367-592- 5 Rcs 255-994- 0 Toronto JJOSJvJOJO-JJ?Ov- J s-- 0'OOOOOvX M WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH życzy swoim Klientom i całej Polonu Polska Apteka Solarskiego % 151 RortcesYCjIlcs Ave Toronto Ont Tcl 536-545- 2 RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH życzy DURIE MEAT PRODUCTS & DELICATESSEN STEFAN MOCIAK właściciel Zawsze na składzie świeże mięsa Własnego wyrobu wędliny — Sery i inne towary 2302 Bloor Sr W — Toronto 9 Ont Tcl 762-495- 6 5X333i£3SSv53v?S RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH HENRY'S BARBER SHOP Właśc HENRYK WRONOWSKI Polski zakład fryzjerski 1572 Dundas St W Toronto 3 Ont (przy Shcridan Ave) Tcl 531-770- 3 NAJLEPSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH Mada JAN KRUŻEL ZAKŁAD KRAWIECKI Spucjnlności szycie garniturów według najnowszej mody i najlepszych materiałów PRASOWANIE 1 CZYSZCZENIE ODZIEŻY 2783 Dundas St W — Toronto Ont Tcl 767-649- 3 K Wesołych świąt Wielkanocnych życzy wszystkim k iiusiyiii jIiiML-iiuir-( „ Gzechoski Butcher Shop h Pierwszorzędny skład i wyrób wędlin Jg k? na wzór europejski fo W 678 Ouecn St W Toronto Ont S " £ Tcl 368-642- 2 Firma nasza nie ma nic wspólnego ze sklepem Czechowskiego przy 650 The Oueensway RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH wszystkim Pizyjaciołom i całej Polonu życzy % FRANlTS DELICATESSEN Właśc A W MAKAREWICZ Polska piekarnia Codziennie posiadamy świeże pieczywo jak makowniki - serniki jabłeczniki itd Specjalność nasza Wedding i Birthday Cakcs i słynne pączki Firma nasza dostarcza nasze ciasta do sklepów po cenie hurtowej oraz na wesela — zabawy i partie 490 Queen St W Tel 366-045- 9 WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH składa R0THBART'S PHARMACY v 676 Qucen St W — Tel 363-280- 0 s S s S STR 6 f7Y JESTEM USPRAW ED Pewnych wystąpień z bro-nią w ręku nie lubiłem ale inne dawały mi bardzo wiele satysfakcji Do pierwszych za-liczałem zawsze wykonywanie wyroków śmierci wydawane przez władze sądowe Polski Podziemnej do drugich wy-pady w teren ściślej mówiąc wyjazdy samochodem w celu Lkwidowania policyjnych pa-troli niemieckich jeżdżących samochodami i motocyklami po podwarszawskich szosach n u W początku listopada 1943 I roku chodziłem przygnębiony a nawet podminowany Był to okres szczytowego terroru stosowanego przez okupanta wobec ludności Polski prze-de wszystkim Warszawy Kil-ka razy w tygodniu lała się krew niewinnych ludzi na uli-cach stolicy Rozstrzeliwano publicznie zakładników oboj-ga płci w odwet za rzekome zamachy na członków Wehr-machtu urzędników poli-cjantów i osoby cywilne na-rodowości niemieckiej W je-dnej z ostatnich egzekucji za-mordowany został mój serde-czny przyjaciel Nic więc dzi-wnego ze czekałem z niecier-pliwością okazji pomszczenia jego śmierci Po kilku dniach doczekałem się Łączniczka "Stach" zjawiła się u mnie wcześniej niż za-zwyczaj Był to nieomylny znak ze coś się szykuje Tak było w istocie Zawiadomiła mnie że moja piątka wyzna-czona została na wypad sa-mochodem w celu "upolowa-nia" paru szkopów gdzieś na trasie — Weźmiesz dwóch chło-paków ze swojej piątki — mówiła "Stacha" — i poju-trze to znaczy w czwartek będziecie czekali o godzinie dwudziestej na "Grubego" na rogu Jasnej i placu Dąbrow-skiego który przyjedzie po was Mercedesem tym co zwy-kle O godzinie dziewiętnastej odbierzcie u "Redaktora" do-kumenty osobiste Fotografie wasze ma on już Oczywiście żadnych innych dokumentów brać wam ze sobą nie wolno Sam wiesz o tym zresztą Bro-ni nie zabierajcie — "Gruby" będzie miał wszystko potrze-bne w samochodzie — W jakim charakterze będziemy występować? — Jako Niemcy rzecz pro-sta Jacyś urzędnicy czy coś w tym rodzaju "Gruby" bę-dzie w mundurze członka SA Bywaj zdrów Muszę jeszcze lecieć do starego Aha! Jeśli zdobędziecie jakąś broń "Gruby" ma ją bez zwłoki od-stawić do "Rusznikarza" Ser-wus! Po krótkim namyśle posta-nowiłem wziąć ze sobą "Wa-riata" i "Raka" gdyż obaj mówili nieźle po niemiecku co było ważne skoro mieliś-my przedzierzgnąć się w szkopską skórę na czas akcji Dziesięć minut przed go-dziną dwudziestą byliśmy na wyznaczonym miejscu Staliś-my na chodniku przed hote-lem "Victoria" i paląc papie-rosy toczyliśmy dla treningu żywą dysputę po niemiecku Wszyscy trzej mieliśmy w klapach palt odznaki z ha-ckenkreutz-em Jak dziś pa-miętam nazywałem się wów-czas Manfred Reinhardt i by-łem urzędnikiem zakładów Herman Goering Wcrke w Mielcu Obaj moi koledzy wy-stępowali w podobnym cha-rakterze "Gruby" był jak zawsze punktualny Dokładnie o go-dzinie dwudziestej zatrzymał się koło nas czarny Mercedes z partyjnym proporczykiem i ml 'ZWIĄZKOWIEC" KWIECIEŃ (April) 7 — 1971 na błotniku Elegancki Sa-Man- n otworzył drzwi i uprzej mie zaprosił do wnętrza li-muzyny — Nehmen Sie Platz meine Herren Wsiedliśmy "Rak" obok kierowcy "Wariat" i ja na tylnym siedzeniu — Dokąd jedziemy — za-pytałem "Grubego" gdy ru-szyliśmy z miejsca — Stary nie wyznaczył nam trasy Możemy jechać gdzie nam się podoba Oso biście proponuję szosę nŁ Wszków Świetna droga i całą pewnością spotkamy na niej szkopów Jak myślicie1 — Debra jest Wal! Po przejechaniu mostu Kierbedzia zatrzymał nas na Zygmuntowskiej patrol żan-darmerii Na widok munduru 'Grubego" dowódca zasalu-tował uprzejmie i dał znak ze możemy jechać dalej Wy-mijając co chwila wojskowe auta niemieckie wydostaliś-my się z Radzymińskiej i po przejechaniu przejazdu kole-jowego wjechaliśmy na szosę "Gruby" zapalił reflektory drogowe i dodał gazu Wydobyłem spod siedzenia broń i wręczyłem kolegom Kierowca nasz przez cały czas jechał z pistoletem przy be-ku Sprawdziłem RKM "Brow-ning" założyłem magazynek i odsunąłem tylną szybę bę-dącą naszą szczeliną strzelni-czą Do samego Wyszkowa nie zauważyliśmy nic godnego uwagi Od czasu do czasu spotykaliśmy ciężarówki woj-skowe nie była to jednak "zwierzyna" na którą kazano nam zapolować Przed mostem "Gruby" zwolnił i zatrzymał nas — Mamy teraz do wyboru dwie trasy: szosę na Ostrów Mazowiecką i szosę na Urle wiodącą przez lasy Łochow-skie Którędy pojedziemy? Zdania były podzielone w końcu po krótkiej naradzie postanowiliśmy jechać na Ur-le Trasa ta była o tyle do-godniejsza że wiodła przez lasy i nie była tak uczęszcza-na jak szosa na Ostrów Mniej więcej na wysokości Kamieńczyka po minięciu za-krętu zabłysły przed nami światła jakiegoś pojazdu Je-chał w tę samą stronę co my i był oddalony od nas może o kilometr Doganialiśmy go metr po metrze Gdy zbliży-liśmy się do niego na dystans może dwustu metrów "Gru-by" odezwał sie do mnie — Przygotuj sie To moto-cykl Z przyczepką Zdaje mi się ze szkopy Nie widzę jesz-cze dobrze Po kilkunastu sekundach okazało się że wzrok go nie mylił W jasnym świetle re-flektorów naszego wozu za-błysły w pewnym momencie hełmy na głowach jadących przed nami Obróciłem się i wysunąłem przez otwór lufę RKM--u "Gruby" da klakson i nrz--dus- il akcelerator W chwili mijania zaobserwowałem iż załoga motocykla składa się z trzech osób: kierów c sie dzącego na siodełku na nim szkopa z karabinem w ręku oraz SS-Man- na z pistoletem maszynowym ulokowanego w przyczepce Wycelowałem --w jarzące się ślepia reflektoru motocykla i nacisnąłem spust Zatrzesz-czała seria Światło za nami zgasło jak zdmuchnięte Motocykl skrę-cił raptownie w bok i wpadł do rowu koziołkując kilka azy Zwolniliśmy "Gruby" zje SYMBOL OF QUALITY chał na bok szosv i zatrzymał voz Założyłem nowy maga-zynek i we trzech wyskoczy-liśmy z auta Z gotową do strzału bronią krok za kro-kiem zbliżaliśmy się do miej-sca katastrofy Ostrożność na-sza była całkowicie usprawie-dliwiona Ostatnim razem "wykolejeni" koło Siedlec Niemcy przywitali nas og-niem z PM-a- # Tym razem jednak prze-zorność nasza okazała sie zu-pełnie zbyteczna Kierowca zginał na miejscu dostawszy kule między oczy drugi żan-darm i SS-ma- n żyli nie zdolni jednak byli do żadnej obro-ny odniósłszy ciężkie rany w wypadku Dałem znak "Grubemu" Podjechał wolno i zatrzymał sie oświetlając reflektorami miejsce katastrofy Motocykl stanowił kupę żałosnych szczątków Pod rumowiskiem pogiętego żelastwa lezal zabi-ty kierowca i drugi żandarm Kilka metrów dalej za ro-wem jęczał ciężko ranny SS-Man- n wyrzucony siłą u-pad- ka z przyczepki Wtedy to właśnie miał miejsce fakt którego wsty-dzę się do dzisiejszego dnia Trudno nu powiedzieć co skłoniło mnie wówczas do te-go Nie umiem sobie sprecy-zować przyczyny Może wpły-nął na mnie widok munduru znienawidzonego SS-Man- na może wspomnienie rozstrze-lanego a właściwie zamordo-wanego bestialsko na ulicy (Dokończenie ze str 5) larw o zwisających łebkach i jedną z nich położyła jej na łóżku Dźwignęła sie szybko otwarła koszulę wsunęła sut-kę w szukające na oślep war-gi które natychmiast zwarły się na niej aż do bólu I na-gle zdała sobie sprawę ze to nie Mona Oderwała od siebie niemo-wlę i cisnęła nim jakby to jakiś gad przyssał jej się do piersi Cud ze nie zrobiła mu krzywdy to działo się po-za jej świadomością poza ro-zumowaniem Wyskoczyła z łóżka boso i w koszuli i bie-gła korytarzem krzycząc: gdzie moje dziecko! Oddajcie mi moje dziecko! Długo potem nawiedzał ją knwmar norami szpitalne białe korytarze śle-pa trwoga wstręt A przecież to było takie samo dziecko jak jej kilkudniowe tak sa-mo czerwone i łyse o takich samych mętnie siwych oczach w fałdach powiek pomarsz-czonych jak u starca w iden-tycznej niebieskiej kołderce Po czym poznała że to nie Mona? Co w niej odrzuciło tak konwulsyjnie tak brutal-nie ów cudzy miot? Z pieluszkami przed chwi-lą zaszła podobna historia Cisnęła je na podłogę nie ona obecna dokładająca ma-chinalnie drew do ognia wy-czekująca dziewiątej rano telefonu do dorosłej córki ale tamta o jeszcze nie zago-jonej ranie jeszcze po zwie-rzęcemu czuła na zapach na dotyk Wszystko się przemie-szało i stało równoczesne Papieros drugi papieros dru-ga wódka — ale przecież nie rozpije się chyba z tej przy-czyny — były równie realne i nierealne jak owa kiedyś pomyłka zmęczonej pielęg-niarki szybko zażegnana Tak przeszłość stanęła dę jr_ ip Ssjy as Olliiuul @St gttSlibu gEsam ma nmio COMPANY LIMITED NR 2829 LIWIONY? Młynarskiej przyjaciela Nie wiem czy mnie to wszystko usprawiedliwia Krótko mó-wiąc dobiłem wówczas kilku kulami obu rannych Niem-ców Zrobiłem to pamiętam bez drgnięcia powieki i ręki Wiem ze nie powinienem był tego robić Jak juz wspomniałem wstydzę się swego czynu Wstydzę się podwójnie: sa-mego faktu dobicia rannych i tego że nie odczułem do-tychczas ani razu najlżejszych wyrzutów sumienia z tej ra-cji Zabraliśmy zabi'ym bron i amunicje Powrotna drega minęła nam w zupełnym mil-czeniu Dopiero gdy wysiada-liśmy na Placu Napoleona "Gruby" odezwał sie do mnie z pewnego rodzaju uznaniem: — Wiesz nie spodziewa-łem sie wcale po tobie ześ taki zawzięty Cały czas my-ślałem o tym czy to ześ dobił tych rannych szkopów świad-czy o tobie źle czy nie Obiek-tyw me rzecz biorąc nie był to postępek godny pochwały To fakt Ale z drugiej strony przecież nie kto inny jak wła-śnie oni narzucili nam te bez-względność w walce Przecież oni chcą nas wytępić jako na-ród i musimy się bronić Z tej racji uważam że czyn twój nie może podlegać bez-względnemu potępieniu W moich przynajmniej oczach jesteś zupełnie usprawiedli-wiony Czy "Gruby" miał rację? ccccccccccoscccccccccccccoacccaoaccccccozccco GROBY NIAPOLiOMA ba skłębiła się wraz z cie-niami na suficie w chaotycz-nej równoczesności Jakby ktoś pomieszał i rozrzucił ka-wałki układanki O kogo zże-rał ją tutaj dzisiaj niepekój? O niemowlę które tak łatwo upuścić zamienić stracić? Czy o dorastającą dziewczy-nę malującą sobie od pewne-go czasu oczy? Niepokój był ten sam Ten sam od lat Można było tylko mniej lub więcej o nim pa-miętać mniej lub więcej do-puszczać go do głosu aż po dzisiejszy paroksyzm w któ-rym wszystkie jego dotych-czasowe ukłucia przeszyły ją jednym mieczem I gdy w sto-sie tego co jest ponieważ by-ło mogła przebierać do woli tym bardziej przygniatała ją nieustępliwa kolejność tego co miało dopiero nastąpić niewiadome nadziane minu-tami na sztywny drut noc-nych godzin Co mogło się stać z Moną? Dlaczego nie wróciła? W szybach podbitych czar-nym ołowiem odbijał się o- - gień i otwierał w nich greźne perspektywy Gdzieś w głębi tego równoległego świata magiczny krąg płomieni przy-ciągał zamiast trzymać na dystans gromadę osaczają-cych ją cieni Widziała je w tym lustrze i siebie udziw-nioną cały pokój rozchwia-ne jak w pożarze ściany a w kącie drewniane ciało święte-go Sebastiana wprawione znowu w drgawki agonii czy zmartwychwstania Ogrodem przeciągnął wiatr zalopctaly gałęzie świerka przy furtce ciężkie od niedawnego deszczu — Pójdź! Pójdź! Wstrząsnął nią dreszcz So-wa-pójd-żka zakrzyczała tuż pod oknem Zofia Romanowiczowa ŁeJT! 26 NOBLE STREET TORONTO ONTARIO Tel 533 -- 1165 WYRABIA MATERACE TAPCZANY I KANAPY uUcSolctjo Jtiolua i dużo raaofci w autu źlniartwtjcnwilania j-ańihi- ccjo --'rzmaciofoin Klientom i calcj lolonii żijczą Bracia Nakoneczny właściciele Ł'1 Życzenia Torontfc Ą Jesoteqo Alleluja 1 f Ir % Mieczysław Zalesi % 3 i s % a ma k % i 1 n 3 s n TkJj"1? z i i Z OKAZJI NADCHODZĄCYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY SKŁADA NAJSERDECZNIEJSZE ZYCZ£ ze swym zespołem znanej orkiestry w Toronto i okolicy SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH i WIELKANOOCNYCH zasyła swoim Krewnym Przyjaciołom Znajomym iciwuiii i uisrkicgu nujuiuia ai uuuwegO P Kanadyjskiego Legionu i dla Korpusu p tejże PiacowKi oraz całej Polonii zas!a JÓZEF WALETYŃSKI TORONTO ONTARIO NAJLEPSZE ŻYCZENIA WIELKANOCE składa klientom i przyjaciołom STAN'S FARM FRUIT MARKĘ! Polski sklep ze świeżymi4jarzynami i owocairi Właśc STANISŁAW STECKIEWICZ 757 Qucen St W Toronto Oni Tel 366-26- 1 1 sS55R5v5n5v3v5335v WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH " życzy MONARCH ELECTRIC CO A Właśc THOM JUSKOW % Naprawa wszystkicli motorów elektrycznych Pralki żelazka 3 693 Queen St y --— Tqrontofel % Tel 363-096- 3 ł1 Ł' WY WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH Ą życzy THE FUTURĘ BAKERY 739 Queen St W Toronto Oni Tel 368-423- 5 $ RADOSNYCH ŚWIĄT WIELKANOCOM Ń życzy $ tf 346 GREEN-YAL- E DAIRIES LTD Wszystko przygotowane na sposób europej'- - Mleko maślanka sery oraz lody 3156-- 8 Dundas St W Tel 767-172- 8 NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH składa SUPERIOR SAUSAGE CO Dostarczamy do sklepów wędliny wyrabiane na sposób krajowy Proście o nasze wędliny w swoich sklepach 1004 Dundas St W — Tel 531-842- 2 Toronto 3 Ont v£VCVXN£vOCSiS3£$C£ł5£5 NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH składa swym odbiorcom i całej Polonii KARIS BUTCHER & GROCEM Właściciel KAROL JARZĄBEK Pncinrlnmv ni clrfarliin 7JlVS7fi ŚWJeZC WH wędliny własnego wyrobu smaczne i swkc importowane z FolsKi i łuiuW artykuły spożywcze 105 Roncesvalles Ave Tel 53M#2 życzy a5t?v WESOŁYCH ŚWIAT WIELKANOCNYCH uwnAne DAIIUT & WALLPAPER CO W Skuc Największy skład farb papieru do łaPeł°' % Ceny umiarkowane — Wypożyczamy maSLjrj % czyszczenia i "sandowania pomuy r 23 St John's Rd Toronto u" --u Toronto Ont Bva "uI Tel 767-046- 4 Wł II IW rrT#~ 1 I 'J Httte& TTTrr-ignBTBBaiMBnTrrrrTrn-iTrTiTrTr- -rTnii :—-- Mj |
Tags
Comments
Post a Comment for 000114a
