000237b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
f M
NR 47
We Francji — myślał — każda
vobieta przyjmuje za komplement dla swojej
ńrod skierowany w jej stronę uśmiech czy na-ff- et mrugnięcie i uśmiechem za nie dziękuje
juta] natomiast uważa to za zaczepkę i odwrac-a
oczy w inną stronę lub ciska nimi gromy
Podobnie mężczyźni Albo udawali Francuzów
tt b lo śmieszne albo udawali Anglików co był-o
nudne
Przestał więc interesować się mijającymi
p ludźmi a wobec tego że i architektura mias-ta
przj najmniej na pierwszy rzut oka nie
przedstawiała niczego godnego uwagi z pewną
rezjgnacją powrócił do swoich myśli i planów
Nie były wesołe ani zachęcające Jeszcze
dziesięć dni temu wydawało mu się że jedzie o
po złote runo jak na piknik Dzisiij widział i
'doświadczał ze nim dotrze do tego runa będzie
musiał zdobyć się na największy chyba w życiu
jrjsiłek Pierwszy raz zwątpił w słuszność swoj-ej
decyzji by samemu dopiąć celu Chwilo-wo
jednak nie był w stanie lemu zaradzić Do-piero
po przyjeździe do Toronto — jeżeli tam
y ogolę zdoła dojechać — będzie mógł i pod
tym względem zreorganizować swoje plany
Mijał właśnie sklep z książkami — ni to w
księgarnia ni antykwarnia — gdy wpadł mu do
pw pomysł który natychmiast postanowił
irealizować Aż zdziwił się ze nie pomyślał o
tjm wcześniej Przecież w tak prosty sposób
nożna bvło zabezpieczyć się od samego początk-u
Wszedł do sklepu i począł przeglądać książ-ki
lezące na stołach i stojące na półkach
Podszedł do niego stary przygarbiony Żyd
i spytał uprzejmie czym może sluzyć
— Ma pan coś po niemiecku? — spytał
Marek
2yd skinął głową i poprowadził go w głąb
sklepu gdzie wskazał kilka rzędów półek —
Co pan potrzebuje?
— Sam jeszcze nie wiem Zobaczę
2yd poczłapał z powrotem za ladę a Marek
szybko począł przebiegać wzrokiem po grzbietach
książek Tą którą szukał znalazł gdzieś w sa-mym
i
kącie „Mein Kampf" Adolfa Hitlera
41
W tylu milionach egzemplarzy była wydrukow-l'
ana i rozeszła się po świecie (nie tylko wśród fiwielbicieli Fuhrera) że trudno sobie było wy
X
r obrazić jakąś antykwarnię któraby jej do dzi
siaj jeszcze nie miała na składzie Szybko wyj-ął
ją i schował pod marynarkę za pasek u
spodni Wybrał następnie jakąś starą powieść
Vicki Baum'a z innych półek na chybił trafił
jedną francuską i dwie angielskie książki poc-zym
zapłacił za nie kazał sobie zrobić paczk-ił
ę i wyszedł ani
Księgarz bez targu zarobiwszy kilka dolar-ów
już
nawet nie przypuszczał że klient nie za-płacił
za jedną książkę i gdy w dwie minuty
po wyjściu Marka do księgarni wpadł Bill
iposłany tam przez „Profesora" zaciekawionego
sprawunkami Zabawy) i kładąc na ladzie ban- -
biot dwu-dolarow- y zapytał co ostatni klient
łupił — Żyd odpowiedział prawdę: jedną ksiaż- -
ke niemiecka iedna francuska i dwie angielskie
i - Czy pamięta co to była za niemiecka książ- - bo
a' uiaczego ma nie pamiętać: oa awa uoiary
można jeszcze więcej pamiętać On kupił po- - tow
neść Yicki Baum' — Bill wprawdzie nie miał
iii Aleksander Dumas
1IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIH
Wziął raz ieszcze do ręki księgi zsumował
ponownie a następnie wyszeptał: waj
— No mam maiatku 4 350 000 franków —
iiCo za szkoda że panna de Yillefort umarła By- -
ta tn nnHin ink nniharrlzifii dla mnie odpo- - do
liednia zas
W tei samei chwili edv Debray liczył swe
ailiony na facjatce tegoż domu krzątała się
przy gospodarstwie Mercedes matKa Amerta
Była hrabina de Morcerf zmieniła się Dar- -
Ło Mercedes wveladała teraz jak zdetronizo- -
fina królowa Pokoik iei był wybity ciemnym
!v-]lich-szego
gatunku papierem Na podłodze nie
jlo dywanu Sprzęty raziły swą tandetnoscią wę
takim mieszkaniu żvć musiała hrabina de wę
fcerf po opuszczeniu pałacu
L Albertem było jeszcze gorzej l iruuem się
Wyższym przystosowywał się do swojego mi- -
22ęgo życia nęła
— Matko moja — powiedział w tej właśnie
taili gdy pani Danglars schodziła ze scho-- w —
— musimy policzyć resztę naszych kapi-Jló-w
Powziąłem bowiem pewne plany tchu — A cóz mv mamv — zawołała werceaes
smętnym uśmiechem — jedno wielkie nic i —Jak tn nic? A owe trzv tysiące franków
kopane w ogródku przy ulicy de Meilhan w
'-t-oj
lii Trzy tysiące franków to fortuna lo ko
lament na którym postaram się zbudować
y najpomyślniejszą przyszłość dla nas obojga
f-:tv-m
iednak hinda ?p skarb ów znajduje się cie
Si1 w Marsylii Na przejazd zaś trzeba mieć ciii?
'ffieście franków dla
~ Tylko dwieście czy się aby nie mylisz?
— Jestem tego najpewniejszy ponieważ o
?'a? dyliżansu i statku iuż się dowiadywałem
f 'k bilety kosztować będą 64 franki wydatki
Podróży 50 razem więc 114 nieprzewidziane
razem 120 Tvle wyniosą koszta twojej poa- - R matko —
— Jak to mojej a ty?
— Dla mnie pozostało osiemdziesiąt fran- -
'T Tn mi itnrctam™ ańv7 istnieia o wiele
środki lokomocji aniżeli dyliżanse i statki Jest
Kowe przy
— Doskonale mój synu ale przecież my
-- Posiadamy nawet tvch dwustu franków
i — O przepraszam cie matko Uto luiaj jest dzie
[fjyŁście franków a tutaj drugie' dwieście —
i wesoło Albert wyjmując piemaaze z pu-re- u _ Sprzedałem mój złoty zegarek kto-- £ —
otrzymalrni iaVn naorrHp w czasie konkursu świat I sinego Jesteśmy bogaci 'malko nie
1 — Jesteśmy tutaj coś winni A
I --7 Trzydzieści franków które zapłacę ze
f-V-] kasy Ale to jeszcze nie wszystko zaś
£ I Albert 7 małpun mieilaresu schowanego
jgf Piersiach wvdobvł" bilet "tysiącfrankowy jak
£%
k ' — wziąłeś te pieniądze?
Jacek Brzezina Copyright resen
pojęcia kim była owa Vicki wiedział jednak że
to nie ona napisała „Mein Kampf" Zameldował
wszystkim przez telefon i w dziesięć minut
później przysiadł się w pobliskiej restauracji
do stolika przy którym nad szklanką herbaty
„Profesor" rozwiązywał w gazecie krzyżówkę
— Facet kupił sobie książki do czytania —
wyjaśnił
— Wiesz napewno?
— Dwa dolary mnie to kosztowało Jakaś
Vicki Baum i inne
„Profesor" uspokojony ukradkiem spojrzał
stionę stolika przy którym Marek Zabawa z
apetytem atakował wielki kotlet po wiedeńsku
Obok niego na krześle wisiał płaszcz i lezala
paczka z kupionymi książkami „Profesor" po-stanowił
mimo wszystko sprawdzić jej zawar-tość
Marek splókawszy jedzenie mocną czar-ną
kawą1 stwierdził z zadowoleniem ze pozo-stało
mu tylko dwadzieścia minut czasu Nie
spiesząc się zapłacił rachunek (nie zapominając
uśmiechnąć się do fertycznej kelnerki i zosta-wić
jej napiwek) zarzucił na ramię płaszcz
wziął paczkę z książkami i opuścił lokal Szedł
teraz wolno tuz koło jezdni i gdy zobaczył
nadjeżdżającą po przeciwnej stronie taksówk-k- ę
szybko zatrzymał ją ręką Narażając się na
rozjechanie wśród przeraźliwego pisku hamul-ców
i złorzeczeń kierowców przebiegł jezdnię
wskoczył do czekającego nań samochodu
— Na dworzec — rozkazał — i to szybko
Muszę zdążyć na pociąg
— W pięć minut później Bill dzwonił do
swojego szefa:
— Facet o mało się nie ulotnił Spokojnie
wyszedł z restauracji i zupełnie niespodziewanie
zatrzymał jadącą w przeciwnym kierunku ta-ksówkę
przebiegł do niej przez jezdnię prawie
pod kołami samochodów i tyle go widziałem
Dobrze że Freddie czekał na rogu skrzyżowa-nia
ulic Zdołał w porę zawrócić nie rozbijając
siebie ani innych samochodów i w biegu
złapał „Profesora" Mam nadzieję że nie
stracili z oczu taksówki z facetem
W pół godziny później zadzwonił sam Fred-die:
— Chciał na nas wypróbować stary kawał
Spodziewałem się czegoś takiego i byłem przygo- -
towany Z większymi cwaniakami miało się do
czynienia Pojechał na dworzec i tam znowu
chciał się urwać Musiał mieć bilet na pociąg
nie zatrzymując się przy kasie wprost po- -
gnat na pci-u- u mysim yewnu cm ima ucl um- -
nie puszczą iud ze stracimy czas na Kupo- -
wanie ich „Profesor" jednak wytłumaczył że
106 =
— Opowiem ci wszystko tylko się nie gnie
— prosił Albert całując matkę po rękach
i wierzą j że postąpić inaczej nie mogłem Bo
przecież zyc tak me sposoo fojecnac
Marsylii musimy więc ty tam zostaniesz ja
' pojadę aaiej ao uryKi gazie zamiast na -
zwiska które porzuciłem cnwaią OKryję 10
które przybrałem
Meiceuui wwiumcii ncu _ r — uioz uruga uidiw mu&ic ui lyjuwtc
wczoraj właśnie zaciągnąłem się do spahisów
Sprzedałem się lecz sprzedałem się ojczyźnie
sprzedałem się za dwa tysiące franków! Poło- -
sumy otrzymałem natychmiast drugą poio
wypłacą mi za rok
Mercedes wzniosła oczy ku niebu i zalała
uum
— A więc jest to cena twej krwi — szep
— Tak jest — rzekł Albert z uśmiechem
o ile bym został zabity Lecz ja cię zapew-niam
matko że tak źle ze mną nie będzie po-nieważ
bronić będę swe?o życia do ostatniego
Mam teraz dla kogo żyć
— Boże mój Boże! — modliła się Mer-cedes
Z jakiej racji zresztą przypuszczasz mat--
że zostanę zabity? Czy Lamoriciere ten
O matko moja cóż to za radość będzie
ciebie gdy mnie ujrzysz powracającego w
mundurze haftowanym złotem
Mercedes westchnęła usiłując się uśmie-chnąć
— Skoroś się już zaciągnął — rzekła —
musisz wypełnić zobowiązanie
— Ty matko droga — mówił dalej Albert
żyć musisz Bez tej wiary i ja musiałbym
zginać Pieniądze które posiadam starczą ci co-najmni- ej
na dwa lata Ja zaś gdy będę już w
Afryce przedstawię się gubernatorowi Algeru
to podobno człowiek wyjątkowo prawy a
tym żołnierz zawołany Opowiem mu smut-ne
"dzieje naszego domu a potem poproszę by
zechciał d2Ć mi sposobność wyróżnienia się Je-żeli
zostanę oficerem to wtedy los nasz bę
zapewniony
— Dobrze synu — odpowiedziała Mercedes
czy tak czy inaczej sie stanie przekonamy
i ludzi że mieliśmy prawo do życia i że
zasługujemy bynajmniej na ich pogardę
teraz do dzieła Kiedyż wyjeżdżamy?
—Ty matko dziś jeszcze wyjedziesz ja
"ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Sobota 20 — 1957
Wszelkie prawa autorskie zastrzelone
ed by Pollsh AUiance Press Ltd Toronto Ont Canada
B BBq ja
8
musimy w bardzo ważnej sprawie sprawie zoba- -
czyc się z jednym z odjeżdżających i puścili
nas Pociąg już ruszał i facet właśnie wskakiwał
do niego „Profesor" zdążył jeszcze wskoczyć
do jednego z ostatnich wagonów ale gdy ja
chciałem to samo zrobić facet obejrzał się zo-baczył
mnie i cisnął na peron trzymaną paczkę
Rozleciała się i wysypały się z niej książki
„Profesor" dał mi znak bym został i pozbierał
je Żadnego Hitlera wśród nich nie było
— Do jakiego pociągu wskoczył? — spy-tał
Jean
— Kingston— Toronto Już go tam „Profe-sor"
przypilnuje
Jean też tak myślał i był zadowolony że
Zabawa opuszcza jego terytorium Nie miał do
tej całej sprawy ani zaufania ani ochoty Pod-niósł
słuchawkę i połączył się z zamiejską cen-tralą
Na wszelki wypadek musiał zawiadomić
Stanleya by wysłał ludzi na dworzec w Toronto
#
Marek wszedł do toalety napił się wody i
siadł na kanapce by spokojnie odetchnąć Nie
był na sto procent pewien czy mu się powiod-ło
Wprawdzie jeden z jego „cieniów" został
na peionie schwytawszy się na przynętę z
książkami zdawało mu się jednak że ktoś
jeszcze prócz niego wskoczył do ruszającego kiem Adama które śmiesznie skakało gdy mó-pociąg- u Było całkiem prawdopodobne ze śle- - wi} ubrany był w porządne ale wytarte już dzilo go naraz dwóch lub więcej ludzi — obecnie ciemne ubranie Brakowało mu i pa- -
11TT fłfllrr 7 1 n r r i vi i iil-r- ł 4rr1n etirl n1n
Hnk- - tm E Urfrt „SS v
Trzeba było przystąpić do dalszej jego części
Zamknął się w ubikacji wyjął zza paska
niedawno kupiony „Mein Kampf" i rozerwał
książko na kilka r-zP-ŚH
_PntPm _ J — — — — 7rliał m__nnma—rkp-- r) r T__- - —„J-J- - J ostrożnie rozpruł z boku podszewkę i wsadził za
nią rozerwane kartki Podszewkę zapiął z po-wrotem
agrafką i nałożywszy marynarkę spraw-dził
czy ukryta w ten sposób książka nie wypy-cha
jej za bardzo i nie rzuca się w oczy Wy-ciągnął
jeszcze rewolwer upewnił się czy bez-piecznik
sprawnie funkcjonuje i wyszedł na
korytarz
Pociąg nie był przepełniony Przeszedł kil- -
ka wagonów i beż trudu znalazł wolne miejsce
nrzv oknie Nie miał zamiaru wvkorzvstvwać no- -
siadanego dodatkowo biletu na „sleeping" W
sytuacji w jakiej się znajdował nie było miej- -
sca na sen z którego śmiało mógł się przy
obcej pomocy nie obudzić Musiał przygotować
się na całonocne siedzenie i czuwanie
w kuks Jiniiui puzmej po jaKims itrotKim
przystanku na przedmieściach Montrealu miej- -
sce naprzeciw Marka zajął nowy pasażer Uśmie- -
— Dobrze na wszystko zgadzam się Ponie--
waż żadnych rzeczy nie mamy więc jadę natych- -
miast — rzekła Mercedes owijając sic w czarny
szal kaszmirowy
Na schodach spotkali się z jakimś mężczyz- -
ną który odwrócił się nagle
— To Debray — rzekł cicho do matki Albert
— A ty co tu robisz Morcerfie? — zapy-tał
sekretarz ministra
— Matko — rzekł Albert — lo pan Lucjan
Debray były mój przyjaciel
— Dlaczego „były" — zawołał sekretarz —
co to ma znaczyć?
— Dlatego panie Debray ze ja dziś nie
mBm juz przyjaciół mieć ich nie powinienem
panu za£ jcstcm mocno zobowiązany że raczy- -
jeś mnie p0znać
vueoray poenwycu ręKę _Morcenaa
— Wicrzaj mi Albercie drogi — rzekł ze
wzruszeniem — że bardzo żywo odczułem niesz- -
częście które spadło 'na twą szanowną matkę
i na ciebie Byłbym szczęśliwy gdybyś pozwo- -
lił sobie pomóc
Dziękuję bardzo panu — odpowiedział
Morcerf z UprZejmym uśmiechem — Mimo
dość przykrego położenia w iakim sie znaiduie- -
my oboje nie jesteśmy jeszcze tak bardzo ubo- -
dzy byśmy żyć mieli z łaski dawnych znajomych
Debray mimo woli się zarumienił gdy po- -
myślał ze on ma właśnie w lecę przeszło cztc- -
ry miliony franków „zapracowane" grą na gieł- -
dzie prowadzoną zresztą nie swoimi pieniędzmi
W kilka godzin później gdy mrok już za- -
padł Mercedes po tkliwym pożegnaniu się z sy--
nem wsiadła do dyliżansu i odjechała
Przypatrywał się lemu jakiś mężczyzna
ukryty pomiędzy oczekującymi na swą kolej
karetami podróżnymi
A więc dokonało się — rzekł do siebie
ów mężczyzna gdy mrok pustka i cisza zapano- -
Ptozdział XVI
WIĘZIENIE
Jedna część paryskiej La Force została prze
znaczona przez władze na więzienie do którego
odwożono zbrodniarzy najniebezpieczniejszych „„„ „v "--yr~- -~ - Vvw„w ~~„
między galernikami zas nosiło miano „przedpo- -
koju gilotyny" albo „legowiska lwów"
Więzienie świętego Bernarda miało szcze- -
golną salę posłuchań: z dwóch izb złączoną roz- -
dzieloną pośrodku dwiema kratkami ustawiony
mi równolegle w odległości półtorametrowej
iedna od drueiei Odwiedzałam wieinia niP
_mógł mu więc podać ręki Nie mógł tym bar- -
jaca wrażenie zwłaszcza gdy się wspomni jak
okropnych wyznań te
Jakkolwiek było to miejsce niewątpliwie
okjopne wydawało sie jednak dla ludzi
których dni były już policzone
Otoz w jednej z tego „legowiska lwów"
Wmymmwrm
jg chnął się grzecznie uchylił okna by na chwilę
kaloszy
wyjrzeć za kimś kto zapewne został na pero
nie poczym rozłożywszy gazetę pogrążył się w
rozwiązywanie krzyżówki
Minęła godzina i Marek zaczął się stopniowo
odprężać Pasażerowie w wagonie w którym je
chał wyglądali tylko na pasażerów Nikt nowy
nie przybywał Atmosfera była usypiająca Za
oknami panowały już ciemności w których prze-suwały
się tylko jakieś cienie migały świateł
ka lub szkliła tafla wody Kola miarowo dudniły
pasażerowie poczynali drzemać zapuściwszy ro-lety
i gasząc światła
Sąsiad z naprzeciwka skończył rozwiązywa
nic krzyżówki i uprzejmie Markowi gazo--
tę — Ostatnie wieczorne wydanie — objaśnił
— Pięćdziesięciu trzecli zabitych w katastrofie
lotniczej w Ncwadzie Mapie Lcafs prowadzi
2-- 1 w piątej kolejce w meczu z Maiami jutro
pogoda z przelotnymi deszczami Marek jednak
nie miał ochoty nawiązywać konwersacji Przy-jął
gazetę podziękował i począł udawać że
czyta W tej chwili mało go obchodziły katastro-fy
sport czy pogoda nie mówiąc już o polity-ce
Miał dość własnych kłopotów
Ocknął się z zadumy instynktem zwierza
obserwowanego z ukrycia Sąsiad przyglądał mv
się uważnie Gdy spostrzegł że Marek to zau
ważył błysnął pięknymi zębami sztucznej szczę-ki
i stwierdził że w pociągu nie może spać
— To czemu pan w dzień nie podróżuje?
— opryskliwie spytał Zabawa
— Bo w dzień muszę zarabiać — wesoło
ocipowieaziat sasiaci — Jesieni prolcsorem w
High School w Toronto Chemia — dorzucił
w formie wyjaśnienia
Wyglądał istotnie na profesora Miał mocno
już przerzedzone włosy nos na którym
opierały się rogowe okulary ziemistą cerę i
cienka pomarszczona S7vir z wvslaiarvm iihl
- Byłem w Montrealu na ślubie kolegi i
teraz smcf e sle do Toronto by zdążyć na ran- -
n wJład w Pan jedzie do Toronto
czy dalej? - Profesor usiłował podtrzymać
rozmowę Zabawa bowiem HIC kwapił się do
odwzajemniania wiadomościami o sobie
— Do Toronto Z wizytą
— Paskudne miastoAni porównać z Mon-trealem
Wprawdzie jestem Szkotem ale lepiej
mi odpowiada francuska atmosfera i towarzys-two
Francuzów i Francuzek — zaśmiał się ci-cho
— A pan jakiej jest narodowości? spytał
nagle
Turek — odparł Zabawa śmiejąc się
również ale w duchu i na zewnątrz zachowa
J3C powagę
Profesor pokręcił głową niewiadomo czy
zdziwiony czy urażony przestał jednak dalej
Pvlac j siedział z osowiałą miną
Znowu minęła godzina i nic nie zaszło Ma- -
rek wtulony w kąt siedzenia udawał że drze- -
iwu i puu piyniKiiiyiywi ijuwiuk ousuiwując
wszystko dokoła Nic mógł sobie pozwolić na
zmniejszenie czujności
Sądząc z doskonale skrojonego ubrania
które jednak w wielu miejscach było poszarpane
sądząc z cienkiej batystowej bielizny należą--
toby młodzieńca tego zaliczyć do najwyższych
sfer społeczeństwa
Starał się on wszelkimi dostępnymi dla nie
go sposobami przywrócić dawniejszą świeżość
tak odzieży jak i bicliźnic co mu się jednak
niezbyt udawało
Mieszkańcy „legowiska lwów" z ogromnym
zainteresowaniem przypatrywali się toaletowym
wysiłkom nowego towarzysza
— Patrzajcic go jaki mi książę co psy wiąże
— Eee — oponował drugi — to tylko hra
bia co psy obrabia Nie przesadzajmy wiec
— Gagalck hiszpański królewicz jak on
dba o swoją urodę Patrzajcic jaki cacany! Gdy
by mu tak dać pomady to w mig wyglądałby
jak fryzjerczyk! A jaki to ma piękny fraczek j
białą kamizelkę! Jakie lakiery! I co lo za łajda--
ki ci żandarmi że odważyli się pochwycić ta- -
kiego glancusia poszarpać takie ubranie!
— To musi być jakiś potentat jeżeli w tak
młoaym wieKu donas się juz dostał Musiał nie- -
żle pobaraszkować na wolności Czeka go wiel
Ka przyszłość
Gdy tak więźniowie zabawiali się rozmo- -
wą a Benedykt doprowadzał do porządku swe
ubranie nadszedł dozorca i stanął w kącie ceJi _ Ach mój panie — rzekł Benedykt gdy
g0 tylko ujrzał — dobrze ze przyszedłeś Jesteś
jak widzę tutaj czymś wrodzaju hotelowego por- - tiera Otóż bądź tak łaskaw i pożycz mi luidora
Oddam ci wkrótce bądź tego pewien przy
czym tak hojnie cię za fatygę wynagrodzę że
nie będziesz żałował Wiedz bowiem że moi io- -
dzice więcej mają milionów aniżeli ly widziałeś
w życiu cenfymów Chciałbym sobie kunić la
kąś piżamę i pasowe pantofle bez obcasów bo
w toalecie balowej jest mi trochp niewygodnie
Dozorca na tę całą paplaninę wzruszył tyl
ramionami
— Mój przyjacielu — rzekł wledy ćo nie-go
Benedykt wyniośle — obawiam się że stra-cisz
przeze mnie miejsce
Dozorca parsknął głośnym śmiechem Wi
dząC( źe zano sie na d )Wiezniowie pow
sian ~ze Mswówycię„ cmi eJzSeC ta! sdlaronbe?ina ksoułemmka jest mi ned=wn'e potrzebna dla doprowadzana mej
domozlnyego stanu Jest to zas dla
mmf dosc duzc?0 znaczenia ponieważ
sPodziewam się odwiedzin pewnej wysoko po- -
wjoibj osodisiosci Kiora jaoa godzina zjawie
się może tutaj
zmowie
— A wiec pożyczcie mu sumy 'jakiej ten
arystokrata żąda — powiedział dozorca opie- -
rając się na ramieniu najbliższego więźnia —
pomóżcie koledze
— Ja nie jestem kolegą tych panów Pa
istny Ney Południa został zabity? Albo Chan-- wały na dziedzińcu — dopomóż mi teraz Boże A zresztą nie jest to właściwe ubierać się we garmer czy zginął? Czy poległ Bedeau? A wresz- - bym zdołał wrócić tym dwom istotom szczęście -- frak od samego rana Książę Cavalcanti musi
Morrel lub Chateau-Rcnau- d czyż nie powro- - które im wydarłem wszędzie i zawsze zachowywać sie nonrawnin
Skąd
dłużej
podał
długi
dziej przesłać mu jakiejś niedozwolonej kontra- - — Ojej! Książę Montekukuli do nas przy-band- y
Była to sala ponura wilgotna sprawia- - jechał — wołali rozbawieni tą przemowa wie- -
kraty bywają świadkami
rajem
cel
ko
po?ostanę tutaj ze dwa trzy dni najwyżej pewnego ranka z rękoma założonymi w tył stał dzę ci nie pozwalaj sobie na znieważanie mnie
Postarać sie musze o parę listów polecających niedawno przybyli do więzienia młodzieniec któ-- — Patrzajcie go — rzekł dozorca z wyra- - również zebrać niero wiadomości o wnmn- - remu inni więźniowie przyglądali się z wielką źnym zamiarem podburzenia więźniów — jak
kach w jakich mi przyjdzie żyć ciekawością on was traktuje! I wy na' to pozwolicie?
STR 1
wfeaSLSBPito
V I
tiav 'TE
t
Nie zalegaj z prenumerat Reg
larnie płacący czytelnik to praw
dziwy przyjaciel pisma 1 budował-ci- y
polskości nu emlaraell
ELEGANT
BCAUTT PARLOUR
Farbowanlo Utlenianie Obcinania
i Układanie Włosów
oraj
wsielkleao rocliilu trwale ondulace
Wlaić M KARDASIEWICZ
HS1 DUNDAS ST W Tcl LE 3-78- 51 Toronto Ontario 30SSÓ
Długoletnia gwarancja
Wielka
wyprzedaż
FUTER
Bogaty
najnow-szych
modeli
wy-bór
T ! li
futer po ce-nach
bezkonk-urencyjnych
Łatwe i dłu-goterminowe
spłaty r
Dwa sklepy do Waszej dyspozycji
rimia nasza służy Polakom od 34 lat
PRINGESS
Fashion Furs
506 Gueen Sł W EM 3-88-
84 W
750 Yonge SU WA 1-8-
971 M
P
llllillllllHIlitlllllllllK
Wyścigi samochodowe
„ST0CK CAR"
w każdy wtorek i piątek
815 pm
Bez względu na pogodę
Bezpłatne parkowanie
Dorośli $100 — Dziecl50
CNE GRANDSTAND
I — s
Zawiadamiamy naszyci sST KLIENTÓW
sieprzoebdeacżniei pdroósctai rcWzaCmGyLAdmoamdoym„ónwa n
olej do opału
"WHITE ROSĘ" ¥ Dwoń do ' i
„ POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU
składu
polskiego
Telefon
RE -- 2200 (dwa dwa zero zero)
Avenue
Gilbert'
406 mimfo-- 1
rM
WH
I
1
SI
ZRÓB PRZYJEMNOŚĆ I
1 GOŚCIOM 1 1 I
CZCSTUJĄC ICH ] I
ODŚWIEŻAJĄCYM I
I 7 UP P I I
g Ą 'i i!
---
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, July 20, 1957 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1957-07-20 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000121 |
Description
| Title | 000237b |
| OCR text | f M NR 47 We Francji — myślał — każda vobieta przyjmuje za komplement dla swojej ńrod skierowany w jej stronę uśmiech czy na-ff- et mrugnięcie i uśmiechem za nie dziękuje juta] natomiast uważa to za zaczepkę i odwrac-a oczy w inną stronę lub ciska nimi gromy Podobnie mężczyźni Albo udawali Francuzów tt b lo śmieszne albo udawali Anglików co był-o nudne Przestał więc interesować się mijającymi p ludźmi a wobec tego że i architektura mias-ta przj najmniej na pierwszy rzut oka nie przedstawiała niczego godnego uwagi z pewną rezjgnacją powrócił do swoich myśli i planów Nie były wesołe ani zachęcające Jeszcze dziesięć dni temu wydawało mu się że jedzie o po złote runo jak na piknik Dzisiij widział i 'doświadczał ze nim dotrze do tego runa będzie musiał zdobyć się na największy chyba w życiu jrjsiłek Pierwszy raz zwątpił w słuszność swoj-ej decyzji by samemu dopiąć celu Chwilo-wo jednak nie był w stanie lemu zaradzić Do-piero po przyjeździe do Toronto — jeżeli tam y ogolę zdoła dojechać — będzie mógł i pod tym względem zreorganizować swoje plany Mijał właśnie sklep z książkami — ni to w księgarnia ni antykwarnia — gdy wpadł mu do pw pomysł który natychmiast postanowił irealizować Aż zdziwił się ze nie pomyślał o tjm wcześniej Przecież w tak prosty sposób nożna bvło zabezpieczyć się od samego początk-u Wszedł do sklepu i począł przeglądać książ-ki lezące na stołach i stojące na półkach Podszedł do niego stary przygarbiony Żyd i spytał uprzejmie czym może sluzyć — Ma pan coś po niemiecku? — spytał Marek 2yd skinął głową i poprowadził go w głąb sklepu gdzie wskazał kilka rzędów półek — Co pan potrzebuje? — Sam jeszcze nie wiem Zobaczę 2yd poczłapał z powrotem za ladę a Marek szybko począł przebiegać wzrokiem po grzbietach książek Tą którą szukał znalazł gdzieś w sa-mym i kącie „Mein Kampf" Adolfa Hitlera 41 W tylu milionach egzemplarzy była wydrukow-l' ana i rozeszła się po świecie (nie tylko wśród fiwielbicieli Fuhrera) że trudno sobie było wy X r obrazić jakąś antykwarnię któraby jej do dzi siaj jeszcze nie miała na składzie Szybko wyj-ął ją i schował pod marynarkę za pasek u spodni Wybrał następnie jakąś starą powieść Vicki Baum'a z innych półek na chybił trafił jedną francuską i dwie angielskie książki poc-zym zapłacił za nie kazał sobie zrobić paczk-ił ę i wyszedł ani Księgarz bez targu zarobiwszy kilka dolar-ów już nawet nie przypuszczał że klient nie za-płacił za jedną książkę i gdy w dwie minuty po wyjściu Marka do księgarni wpadł Bill iposłany tam przez „Profesora" zaciekawionego sprawunkami Zabawy) i kładąc na ladzie ban- - biot dwu-dolarow- y zapytał co ostatni klient łupił — Żyd odpowiedział prawdę: jedną ksiaż- - ke niemiecka iedna francuska i dwie angielskie i - Czy pamięta co to była za niemiecka książ- - bo a' uiaczego ma nie pamiętać: oa awa uoiary można jeszcze więcej pamiętać On kupił po- - tow neść Yicki Baum' — Bill wprawdzie nie miał iii Aleksander Dumas 1IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIH Wziął raz ieszcze do ręki księgi zsumował ponownie a następnie wyszeptał: waj — No mam maiatku 4 350 000 franków — iiCo za szkoda że panna de Yillefort umarła By- - ta tn nnHin ink nniharrlzifii dla mnie odpo- - do liednia zas W tei samei chwili edv Debray liczył swe ailiony na facjatce tegoż domu krzątała się przy gospodarstwie Mercedes matKa Amerta Była hrabina de Morcerf zmieniła się Dar- - Ło Mercedes wveladała teraz jak zdetronizo- - fina królowa Pokoik iei był wybity ciemnym !v-]lich-szego gatunku papierem Na podłodze nie jlo dywanu Sprzęty raziły swą tandetnoscią wę takim mieszkaniu żvć musiała hrabina de wę fcerf po opuszczeniu pałacu L Albertem było jeszcze gorzej l iruuem się Wyższym przystosowywał się do swojego mi- - 22ęgo życia nęła — Matko moja — powiedział w tej właśnie taili gdy pani Danglars schodziła ze scho-- w — — musimy policzyć resztę naszych kapi-Jló-w Powziąłem bowiem pewne plany tchu — A cóz mv mamv — zawołała werceaes smętnym uśmiechem — jedno wielkie nic i —Jak tn nic? A owe trzv tysiące franków kopane w ogródku przy ulicy de Meilhan w '-t-oj lii Trzy tysiące franków to fortuna lo ko lament na którym postaram się zbudować y najpomyślniejszą przyszłość dla nas obojga f-:tv-m iednak hinda ?p skarb ów znajduje się cie Si1 w Marsylii Na przejazd zaś trzeba mieć ciii? 'ffieście franków dla ~ Tylko dwieście czy się aby nie mylisz? — Jestem tego najpewniejszy ponieważ o ?'a? dyliżansu i statku iuż się dowiadywałem f 'k bilety kosztować będą 64 franki wydatki Podróży 50 razem więc 114 nieprzewidziane razem 120 Tvle wyniosą koszta twojej poa- - R matko — — Jak to mojej a ty? — Dla mnie pozostało osiemdziesiąt fran- - 'T Tn mi itnrctam™ ańv7 istnieia o wiele środki lokomocji aniżeli dyliżanse i statki Jest Kowe przy — Doskonale mój synu ale przecież my -- Posiadamy nawet tvch dwustu franków i — O przepraszam cie matko Uto luiaj jest dzie [fjyŁście franków a tutaj drugie' dwieście — i wesoło Albert wyjmując piemaaze z pu-re- u _ Sprzedałem mój złoty zegarek kto-- £ — otrzymalrni iaVn naorrHp w czasie konkursu świat I sinego Jesteśmy bogaci 'malko nie 1 — Jesteśmy tutaj coś winni A I --7 Trzydzieści franków które zapłacę ze f-V-] kasy Ale to jeszcze nie wszystko zaś £ I Albert 7 małpun mieilaresu schowanego jgf Piersiach wvdobvł" bilet "tysiącfrankowy jak £% k ' — wziąłeś te pieniądze? Jacek Brzezina Copyright resen pojęcia kim była owa Vicki wiedział jednak że to nie ona napisała „Mein Kampf" Zameldował wszystkim przez telefon i w dziesięć minut później przysiadł się w pobliskiej restauracji do stolika przy którym nad szklanką herbaty „Profesor" rozwiązywał w gazecie krzyżówkę — Facet kupił sobie książki do czytania — wyjaśnił — Wiesz napewno? — Dwa dolary mnie to kosztowało Jakaś Vicki Baum i inne „Profesor" uspokojony ukradkiem spojrzał stionę stolika przy którym Marek Zabawa z apetytem atakował wielki kotlet po wiedeńsku Obok niego na krześle wisiał płaszcz i lezala paczka z kupionymi książkami „Profesor" po-stanowił mimo wszystko sprawdzić jej zawar-tość Marek splókawszy jedzenie mocną czar-ną kawą1 stwierdził z zadowoleniem ze pozo-stało mu tylko dwadzieścia minut czasu Nie spiesząc się zapłacił rachunek (nie zapominając uśmiechnąć się do fertycznej kelnerki i zosta-wić jej napiwek) zarzucił na ramię płaszcz wziął paczkę z książkami i opuścił lokal Szedł teraz wolno tuz koło jezdni i gdy zobaczył nadjeżdżającą po przeciwnej stronie taksówk-k- ę szybko zatrzymał ją ręką Narażając się na rozjechanie wśród przeraźliwego pisku hamul-ców i złorzeczeń kierowców przebiegł jezdnię wskoczył do czekającego nań samochodu — Na dworzec — rozkazał — i to szybko Muszę zdążyć na pociąg — W pięć minut później Bill dzwonił do swojego szefa: — Facet o mało się nie ulotnił Spokojnie wyszedł z restauracji i zupełnie niespodziewanie zatrzymał jadącą w przeciwnym kierunku ta-ksówkę przebiegł do niej przez jezdnię prawie pod kołami samochodów i tyle go widziałem Dobrze że Freddie czekał na rogu skrzyżowa-nia ulic Zdołał w porę zawrócić nie rozbijając siebie ani innych samochodów i w biegu złapał „Profesora" Mam nadzieję że nie stracili z oczu taksówki z facetem W pół godziny później zadzwonił sam Fred-die: — Chciał na nas wypróbować stary kawał Spodziewałem się czegoś takiego i byłem przygo- - towany Z większymi cwaniakami miało się do czynienia Pojechał na dworzec i tam znowu chciał się urwać Musiał mieć bilet na pociąg nie zatrzymując się przy kasie wprost po- - gnat na pci-u- u mysim yewnu cm ima ucl um- - nie puszczą iud ze stracimy czas na Kupo- - wanie ich „Profesor" jednak wytłumaczył że 106 = — Opowiem ci wszystko tylko się nie gnie — prosił Albert całując matkę po rękach i wierzą j że postąpić inaczej nie mogłem Bo przecież zyc tak me sposoo fojecnac Marsylii musimy więc ty tam zostaniesz ja ' pojadę aaiej ao uryKi gazie zamiast na - zwiska które porzuciłem cnwaią OKryję 10 które przybrałem Meiceuui wwiumcii ncu _ r — uioz uruga uidiw mu&ic ui lyjuwtc wczoraj właśnie zaciągnąłem się do spahisów Sprzedałem się lecz sprzedałem się ojczyźnie sprzedałem się za dwa tysiące franków! Poło- - sumy otrzymałem natychmiast drugą poio wypłacą mi za rok Mercedes wzniosła oczy ku niebu i zalała uum — A więc jest to cena twej krwi — szep — Tak jest — rzekł Albert z uśmiechem o ile bym został zabity Lecz ja cię zapew-niam matko że tak źle ze mną nie będzie po-nieważ bronić będę swe?o życia do ostatniego Mam teraz dla kogo żyć — Boże mój Boże! — modliła się Mer-cedes Z jakiej racji zresztą przypuszczasz mat-- że zostanę zabity? Czy Lamoriciere ten O matko moja cóż to za radość będzie ciebie gdy mnie ujrzysz powracającego w mundurze haftowanym złotem Mercedes westchnęła usiłując się uśmie-chnąć — Skoroś się już zaciągnął — rzekła — musisz wypełnić zobowiązanie — Ty matko droga — mówił dalej Albert żyć musisz Bez tej wiary i ja musiałbym zginać Pieniądze które posiadam starczą ci co-najmni- ej na dwa lata Ja zaś gdy będę już w Afryce przedstawię się gubernatorowi Algeru to podobno człowiek wyjątkowo prawy a tym żołnierz zawołany Opowiem mu smut-ne "dzieje naszego domu a potem poproszę by zechciał d2Ć mi sposobność wyróżnienia się Je-żeli zostanę oficerem to wtedy los nasz bę zapewniony — Dobrze synu — odpowiedziała Mercedes czy tak czy inaczej sie stanie przekonamy i ludzi że mieliśmy prawo do życia i że zasługujemy bynajmniej na ich pogardę teraz do dzieła Kiedyż wyjeżdżamy? —Ty matko dziś jeszcze wyjedziesz ja "ZWIĄZKOWIEC" LIPIEC (July) Sobota 20 — 1957 Wszelkie prawa autorskie zastrzelone ed by Pollsh AUiance Press Ltd Toronto Ont Canada B BBq ja 8 musimy w bardzo ważnej sprawie sprawie zoba- - czyc się z jednym z odjeżdżających i puścili nas Pociąg już ruszał i facet właśnie wskakiwał do niego „Profesor" zdążył jeszcze wskoczyć do jednego z ostatnich wagonów ale gdy ja chciałem to samo zrobić facet obejrzał się zo-baczył mnie i cisnął na peron trzymaną paczkę Rozleciała się i wysypały się z niej książki „Profesor" dał mi znak bym został i pozbierał je Żadnego Hitlera wśród nich nie było — Do jakiego pociągu wskoczył? — spy-tał Jean — Kingston— Toronto Już go tam „Profe-sor" przypilnuje Jean też tak myślał i był zadowolony że Zabawa opuszcza jego terytorium Nie miał do tej całej sprawy ani zaufania ani ochoty Pod-niósł słuchawkę i połączył się z zamiejską cen-tralą Na wszelki wypadek musiał zawiadomić Stanleya by wysłał ludzi na dworzec w Toronto # Marek wszedł do toalety napił się wody i siadł na kanapce by spokojnie odetchnąć Nie był na sto procent pewien czy mu się powiod-ło Wprawdzie jeden z jego „cieniów" został na peionie schwytawszy się na przynętę z książkami zdawało mu się jednak że ktoś jeszcze prócz niego wskoczył do ruszającego kiem Adama które śmiesznie skakało gdy mó-pociąg- u Było całkiem prawdopodobne ze śle- - wi} ubrany był w porządne ale wytarte już dzilo go naraz dwóch lub więcej ludzi — obecnie ciemne ubranie Brakowało mu i pa- - 11TT fłfllrr 7 1 n r r i vi i iil-r- ł 4rr1n etirl n1n Hnk- - tm E Urfrt „SS v Trzeba było przystąpić do dalszej jego części Zamknął się w ubikacji wyjął zza paska niedawno kupiony „Mein Kampf" i rozerwał książko na kilka r-zP-ŚH _PntPm _ J — — — — 7rliał m__nnma—rkp-- r) r T__- - —„J-J- - J ostrożnie rozpruł z boku podszewkę i wsadził za nią rozerwane kartki Podszewkę zapiął z po-wrotem agrafką i nałożywszy marynarkę spraw-dził czy ukryta w ten sposób książka nie wypy-cha jej za bardzo i nie rzuca się w oczy Wy-ciągnął jeszcze rewolwer upewnił się czy bez-piecznik sprawnie funkcjonuje i wyszedł na korytarz Pociąg nie był przepełniony Przeszedł kil- - ka wagonów i beż trudu znalazł wolne miejsce nrzv oknie Nie miał zamiaru wvkorzvstvwać no- - siadanego dodatkowo biletu na „sleeping" W sytuacji w jakiej się znajdował nie było miej- - sca na sen z którego śmiało mógł się przy obcej pomocy nie obudzić Musiał przygotować się na całonocne siedzenie i czuwanie w kuks Jiniiui puzmej po jaKims itrotKim przystanku na przedmieściach Montrealu miej- - sce naprzeciw Marka zajął nowy pasażer Uśmie- - — Dobrze na wszystko zgadzam się Ponie-- waż żadnych rzeczy nie mamy więc jadę natych- - miast — rzekła Mercedes owijając sic w czarny szal kaszmirowy Na schodach spotkali się z jakimś mężczyz- - ną który odwrócił się nagle — To Debray — rzekł cicho do matki Albert — A ty co tu robisz Morcerfie? — zapy-tał sekretarz ministra — Matko — rzekł Albert — lo pan Lucjan Debray były mój przyjaciel — Dlaczego „były" — zawołał sekretarz — co to ma znaczyć? — Dlatego panie Debray ze ja dziś nie mBm juz przyjaciół mieć ich nie powinienem panu za£ jcstcm mocno zobowiązany że raczy- - jeś mnie p0znać vueoray poenwycu ręKę _Morcenaa — Wicrzaj mi Albercie drogi — rzekł ze wzruszeniem — że bardzo żywo odczułem niesz- - częście które spadło 'na twą szanowną matkę i na ciebie Byłbym szczęśliwy gdybyś pozwo- - lił sobie pomóc Dziękuję bardzo panu — odpowiedział Morcerf z UprZejmym uśmiechem — Mimo dość przykrego położenia w iakim sie znaiduie- - my oboje nie jesteśmy jeszcze tak bardzo ubo- - dzy byśmy żyć mieli z łaski dawnych znajomych Debray mimo woli się zarumienił gdy po- - myślał ze on ma właśnie w lecę przeszło cztc- - ry miliony franków „zapracowane" grą na gieł- - dzie prowadzoną zresztą nie swoimi pieniędzmi W kilka godzin później gdy mrok już za- - padł Mercedes po tkliwym pożegnaniu się z sy-- nem wsiadła do dyliżansu i odjechała Przypatrywał się lemu jakiś mężczyzna ukryty pomiędzy oczekującymi na swą kolej karetami podróżnymi A więc dokonało się — rzekł do siebie ów mężczyzna gdy mrok pustka i cisza zapano- - Ptozdział XVI WIĘZIENIE Jedna część paryskiej La Force została prze znaczona przez władze na więzienie do którego odwożono zbrodniarzy najniebezpieczniejszych „„„ „v "--yr~- -~ - Vvw„w ~~„ między galernikami zas nosiło miano „przedpo- - koju gilotyny" albo „legowiska lwów" Więzienie świętego Bernarda miało szcze- - golną salę posłuchań: z dwóch izb złączoną roz- - dzieloną pośrodku dwiema kratkami ustawiony mi równolegle w odległości półtorametrowej iedna od drueiei Odwiedzałam wieinia niP _mógł mu więc podać ręki Nie mógł tym bar- - jaca wrażenie zwłaszcza gdy się wspomni jak okropnych wyznań te Jakkolwiek było to miejsce niewątpliwie okjopne wydawało sie jednak dla ludzi których dni były już policzone Otoz w jednej z tego „legowiska lwów" Wmymmwrm jg chnął się grzecznie uchylił okna by na chwilę kaloszy wyjrzeć za kimś kto zapewne został na pero nie poczym rozłożywszy gazetę pogrążył się w rozwiązywanie krzyżówki Minęła godzina i Marek zaczął się stopniowo odprężać Pasażerowie w wagonie w którym je chał wyglądali tylko na pasażerów Nikt nowy nie przybywał Atmosfera była usypiająca Za oknami panowały już ciemności w których prze-suwały się tylko jakieś cienie migały świateł ka lub szkliła tafla wody Kola miarowo dudniły pasażerowie poczynali drzemać zapuściwszy ro-lety i gasząc światła Sąsiad z naprzeciwka skończył rozwiązywa nic krzyżówki i uprzejmie Markowi gazo-- tę — Ostatnie wieczorne wydanie — objaśnił — Pięćdziesięciu trzecli zabitych w katastrofie lotniczej w Ncwadzie Mapie Lcafs prowadzi 2-- 1 w piątej kolejce w meczu z Maiami jutro pogoda z przelotnymi deszczami Marek jednak nie miał ochoty nawiązywać konwersacji Przy-jął gazetę podziękował i począł udawać że czyta W tej chwili mało go obchodziły katastro-fy sport czy pogoda nie mówiąc już o polity-ce Miał dość własnych kłopotów Ocknął się z zadumy instynktem zwierza obserwowanego z ukrycia Sąsiad przyglądał mv się uważnie Gdy spostrzegł że Marek to zau ważył błysnął pięknymi zębami sztucznej szczę-ki i stwierdził że w pociągu nie może spać — To czemu pan w dzień nie podróżuje? — opryskliwie spytał Zabawa — Bo w dzień muszę zarabiać — wesoło ocipowieaziat sasiaci — Jesieni prolcsorem w High School w Toronto Chemia — dorzucił w formie wyjaśnienia Wyglądał istotnie na profesora Miał mocno już przerzedzone włosy nos na którym opierały się rogowe okulary ziemistą cerę i cienka pomarszczona S7vir z wvslaiarvm iihl - Byłem w Montrealu na ślubie kolegi i teraz smcf e sle do Toronto by zdążyć na ran- - n wJład w Pan jedzie do Toronto czy dalej? - Profesor usiłował podtrzymać rozmowę Zabawa bowiem HIC kwapił się do odwzajemniania wiadomościami o sobie — Do Toronto Z wizytą — Paskudne miastoAni porównać z Mon-trealem Wprawdzie jestem Szkotem ale lepiej mi odpowiada francuska atmosfera i towarzys-two Francuzów i Francuzek — zaśmiał się ci-cho — A pan jakiej jest narodowości? spytał nagle Turek — odparł Zabawa śmiejąc się również ale w duchu i na zewnątrz zachowa J3C powagę Profesor pokręcił głową niewiadomo czy zdziwiony czy urażony przestał jednak dalej Pvlac j siedział z osowiałą miną Znowu minęła godzina i nic nie zaszło Ma- - rek wtulony w kąt siedzenia udawał że drze- - iwu i puu piyniKiiiyiywi ijuwiuk ousuiwując wszystko dokoła Nic mógł sobie pozwolić na zmniejszenie czujności Sądząc z doskonale skrojonego ubrania które jednak w wielu miejscach było poszarpane sądząc z cienkiej batystowej bielizny należą-- toby młodzieńca tego zaliczyć do najwyższych sfer społeczeństwa Starał się on wszelkimi dostępnymi dla nie go sposobami przywrócić dawniejszą świeżość tak odzieży jak i bicliźnic co mu się jednak niezbyt udawało Mieszkańcy „legowiska lwów" z ogromnym zainteresowaniem przypatrywali się toaletowym wysiłkom nowego towarzysza — Patrzajcic go jaki mi książę co psy wiąże — Eee — oponował drugi — to tylko hra bia co psy obrabia Nie przesadzajmy wiec — Gagalck hiszpański królewicz jak on dba o swoją urodę Patrzajcic jaki cacany! Gdy by mu tak dać pomady to w mig wyglądałby jak fryzjerczyk! A jaki to ma piękny fraczek j białą kamizelkę! Jakie lakiery! I co lo za łajda-- ki ci żandarmi że odważyli się pochwycić ta- - kiego glancusia poszarpać takie ubranie! — To musi być jakiś potentat jeżeli w tak młoaym wieKu donas się juz dostał Musiał nie- - żle pobaraszkować na wolności Czeka go wiel Ka przyszłość Gdy tak więźniowie zabawiali się rozmo- - wą a Benedykt doprowadzał do porządku swe ubranie nadszedł dozorca i stanął w kącie ceJi _ Ach mój panie — rzekł Benedykt gdy g0 tylko ujrzał — dobrze ze przyszedłeś Jesteś jak widzę tutaj czymś wrodzaju hotelowego por- - tiera Otóż bądź tak łaskaw i pożycz mi luidora Oddam ci wkrótce bądź tego pewien przy czym tak hojnie cię za fatygę wynagrodzę że nie będziesz żałował Wiedz bowiem że moi io- - dzice więcej mają milionów aniżeli ly widziałeś w życiu cenfymów Chciałbym sobie kunić la kąś piżamę i pasowe pantofle bez obcasów bo w toalecie balowej jest mi trochp niewygodnie Dozorca na tę całą paplaninę wzruszył tyl ramionami — Mój przyjacielu — rzekł wledy ćo nie-go Benedykt wyniośle — obawiam się że stra-cisz przeze mnie miejsce Dozorca parsknął głośnym śmiechem Wi dząC( źe zano sie na d )Wiezniowie pow sian ~ze Mswówycię„ cmi eJzSeC ta! sdlaronbe?ina ksoułemmka jest mi ned=wn'e potrzebna dla doprowadzana mej domozlnyego stanu Jest to zas dla mmf dosc duzc?0 znaczenia ponieważ sPodziewam się odwiedzin pewnej wysoko po- - wjoibj osodisiosci Kiora jaoa godzina zjawie się może tutaj zmowie — A wiec pożyczcie mu sumy 'jakiej ten arystokrata żąda — powiedział dozorca opie- - rając się na ramieniu najbliższego więźnia — pomóżcie koledze — Ja nie jestem kolegą tych panów Pa istny Ney Południa został zabity? Albo Chan-- wały na dziedzińcu — dopomóż mi teraz Boże A zresztą nie jest to właściwe ubierać się we garmer czy zginął? Czy poległ Bedeau? A wresz- - bym zdołał wrócić tym dwom istotom szczęście -- frak od samego rana Książę Cavalcanti musi Morrel lub Chateau-Rcnau- d czyż nie powro- - które im wydarłem wszędzie i zawsze zachowywać sie nonrawnin Skąd dłużej podał długi dziej przesłać mu jakiejś niedozwolonej kontra- - — Ojej! Książę Montekukuli do nas przy-band- y Była to sala ponura wilgotna sprawia- - jechał — wołali rozbawieni tą przemowa wie- - kraty bywają świadkami rajem cel ko po?ostanę tutaj ze dwa trzy dni najwyżej pewnego ranka z rękoma założonymi w tył stał dzę ci nie pozwalaj sobie na znieważanie mnie Postarać sie musze o parę listów polecających niedawno przybyli do więzienia młodzieniec któ-- — Patrzajcie go — rzekł dozorca z wyra- - również zebrać niero wiadomości o wnmn- - remu inni więźniowie przyglądali się z wielką źnym zamiarem podburzenia więźniów — jak kach w jakich mi przyjdzie żyć ciekawością on was traktuje! I wy na' to pozwolicie? STR 1 wfeaSLSBPito V I tiav 'TE t Nie zalegaj z prenumerat Reg larnie płacący czytelnik to praw dziwy przyjaciel pisma 1 budował-ci- y polskości nu emlaraell ELEGANT BCAUTT PARLOUR Farbowanlo Utlenianie Obcinania i Układanie Włosów oraj wsielkleao rocliilu trwale ondulace Wlaić M KARDASIEWICZ HS1 DUNDAS ST W Tcl LE 3-78- 51 Toronto Ontario 30SSÓ Długoletnia gwarancja Wielka wyprzedaż FUTER Bogaty najnow-szych modeli wy-bór T ! li futer po ce-nach bezkonk-urencyjnych Łatwe i dłu-goterminowe spłaty r Dwa sklepy do Waszej dyspozycji rimia nasza służy Polakom od 34 lat PRINGESS Fashion Furs 506 Gueen Sł W EM 3-88- 84 W 750 Yonge SU WA 1-8- 971 M P llllillllllHIlitlllllllllK Wyścigi samochodowe „ST0CK CAR" w każdy wtorek i piątek 815 pm Bez względu na pogodę Bezpłatne parkowanie Dorośli $100 — Dziecl50 CNE GRANDSTAND I — s Zawiadamiamy naszyci sST KLIENTÓW sieprzoebdeacżniei pdroósctai rcWzaCmGyLAdmoamdoym„ónwa n olej do opału "WHITE ROSĘ" ¥ Dwoń do ' i „ POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU składu polskiego Telefon RE -- 2200 (dwa dwa zero zero) Avenue Gilbert' 406 mimfo-- 1 rM WH I 1 SI ZRÓB PRZYJEMNOŚĆ I 1 GOŚCIOM 1 1 I CZCSTUJĄC ICH ] I ODŚWIEŻAJĄCYM I I 7 UP P I I g Ą 'i i! --- |
Tags
Comments
Post a Comment for 000237b
