000427b |
Previous | 31 of 64 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
m
im
Vj
'- t-yczenia ztnro_o_a_sx_o_cKniQn NŁAKA sniri$ffl7vczeniavntnrffo 0W" ftu"t'P"Ki =f'"-- _łT-~im'ł-r- }n i sa JO łjf} "" i -- r tó '-- " rT swfs) u ' nnij w m f fił f% RH n j a h r i i-- wi Ł_zn r-- j ł-- tv ej v #w 11 --J MMU MU wi n-- r J-- U Mil ?SfT Mn El 1 3U II Fi U fi U 13 11 l'J ff U 14 U II H 7h -- wdrunnnBcnec 4 unebbiu s łvcsoąci Bożego Naroazema przesyła 2 M
Zr i
najserdeczniejsze Życzenia śtmąteczne
N
raił
i Noiuoroczne składa
N WEAKLEY
DRAPERIES — CARPETS
Wielki --wybór firanek
oraz dywanów wszelkich rozmiarów i deseni
NEW LOCATION: i 691 Dundas St
1 Woodstock Ont Teł 537-355- 1
fi
bVANS
siciąt
lit-- " r--}
WOOBS
lIATi
NARODZENIA
WESOŁYCH ŚWIAT
BOŻEGO NARODZENIA f)
SZCZĘŚCIA
NOWYM n
ŻYCZY
mm Ti
BUCZERNIA i GROSERNIA
Mamy wyboru rożne garunK męsa
j wędzonego Sjvi(i — —
śnieiych — Miejsce gdzie możecie załatwić
wszystkie Wasze zakupy
379 Dundas St Woodstock Ont
Tel LE 7-39- 31 (vVVVVVvV#'V'vvVvy
WIĄZANKĘ ŻYCZEŃ
W RADOSNYM DNIU
BOŻEGO
1 SZCZĘŚLIWEGO
NOWEGO ROKU
ZASYŁA
DUŻO
ROKU
5wego
ohjruiwu
Mm Lumber (ioodstock)
Limited
and visit showroom complete
linę building materials for houses garages
patios recreation rooms and remodeling
types''
Miejsce gdzie można zaspokoić
wszelkie Wasze potrzeby budowlane
U~~Jri~~1 I C00_10?9
Wesołych świąt Szczęśliwego Nowego Roku
życzy v
OXFORD TYPEWRITERS
Typewriłers Adding Machines
Calculałors Cash Regiśters
Cheque Wrifers Safes-Vaul- ts
Posiadamy wyboru maszyny
oraz przybory biurowe
Yictorio 'Sr Woodstock Ont
Tel 539-341- 1 i'VV?WSi
„Wiązankę
OKAZJI m 1
nu
V5
I
W
V"
l- - do
ora
Be surę our to see a
of
of all
ŁLQ D_- -l Cł TV
i
do
6 N
Z
&n
lA
1 Jf
Ti
VVW!VWVVVVVV' f 7
'i
fi
j r ilj najiepszijcn zyczen
ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA
NOWEGO ROKU
składa
OODYEAR ERWCE TORE
SEE US FIRST FOR SERVICE
TIRES BATTERIES & ACCESSORIES
ALSO X-M- AS GIFTS FOR
THE WHOLE FAMILY
Opony gumowe baterie akcesoria
oraz podarunki na Gwiazdkę dla całej familii
888 Dundas St — Woodstock Ont
Teł 537-341- 6
1
pVVM'VV5S$" + J - 5C54WMVVWVJ vvv i 'Ą
NOC SERDECZNYCJI ŻYCZEŃ ŚWIĄTECZNYCH
I NOWOROCZNYCH
składa swoim Klientom i całej Polonii
MOTORCYCLES AND ACCESSORIES
SALES — SERVICE
Ola amatorów motocykli do wyboru najnowsze
maszyny oraz części składowe
YAMAHA
SNOW JAOBILES THE FAST ONE
SALES AND SERVICE
Sanki motorowe najnowszych modeli
KEASEY AtM OWEN LIMITED
897 Dundas St — Woodstock Ont
Phone 537-243- 8 P'v55v£$SVs
Popierajcie ogłaszających
sięw "Związkowcu
Ti
Ti
U
Ti
Ti
W
Ti
Ti
Ti
I
Ti
Ti
'1
C
P
i Ti
Ti
ŻG
Ti
ń
&&&£Zćir Tł
iS
SaSS&Su
Po powrocie z Ziemi świę-tej
ś Franciszek z Assyżu
za zezwoleniem papieża Ho-noriusza
III wprowadził obraz
Narodzenia Pańskiego w po
staci szopki która stała się od-tąd
jednym z symboli chrześ-cijaństwa
Swa pierwszą szop-kę
św Franciszek wystawił
w grocie skalnej sw Greccio
w Umbrii w noc Bożego Na-rodzenia
roku 1223 gdzie ży-wy
wół i osioł pilnowali żłób-ka
wypełnionego sianem Po
mszy św odprawionej nad
żłóbkiem jeden z braci Gio-van- nj da Greccio dojrzał w
ramionach św Franciszka ży-wą
postać Dzieciątka
# e
Było bardzo zimną ale mi-mo
chłodu otworzono szeroko
okno Czekał Jasna gwiazda
nad zadymionym niebem mia-sta
stała wysoko nad dachami
i także czekała Czekali obo-je
on i gwiazda na wiecz-ność
która zbliżała się ku niemu wielkimi krokami
przez obojętne ulice w obo
jętnym mieście i która nie- -
gdyś wraz z gwiazda spły
wała z ciemno-szafiroweg- o
nieboskłonu Azji Mniejszej w
tamtą noc podobnie jak w tę
noc i we wszystkie noce któ-re
miały nadejść Stał w ot
wartym oknie i patrzał Był
bardzo zmęczony nie myślał
wiasciwie o niczym i lyiKO na
dnie pamięci w jej najciem- -
niejszym pokładzie powstawa-ły
z zapomnienia obrazy i wi-zje
chwiały siv białe kwiaty
a przez zieloność długich
ostrych liści czyjeś usta i
śmiech wracały ku niemu ca-łe
w plamach od cienia euka-liptusowych
liści w plamach
pamięci i chłodu tamtej pa-mięci
i tamtego chłodu któ-rych
już nie był nawet świa-dom
Zapomniane usta i za-pomniany
głos wypływał na
powierzchnię starości kładł
się na zmęczeniu eukaliptu-sowym
białym kwiatem i wo-łał
na nowo słowami nadziei i
wiary
Klasztor w Greccio dojrza-ny
nagle zza zakrętu drogi
kiedy oboje ocierali pot ze
spoconych czół a plecaki
ostro wpijały się im w ra
miona rzemiennymi pasKami
— klasztor- - wypłynął wtedy
ponad ich młode głowy jak
ręka Boża jak biały anioł
który czekał na górze za za-krętem
od wieków aby ich
właśnie ich jednych wybra-nych
powitać błogosławień-stwem
Bożej wielkości Kla-sztor
w Greccio uczepiony
na skale spadł wówczas na
nich nagłą ciszą i zachwytem
i uczuciem pokory Klasztor
wychylał się ku nim spod nie-ba
jak drapieżny święty M-ichał
ze średniowiecznego o-bra- zu
który mieczem z pło-mienia
chciał wyryć na nich
obojgu swe znamię i ich przy-należność
Byli tak młodzi
oboje że wtedy niewiele im
było potrzeba aby uwierzyć
Mało jeszcze wiedzieli
Przy niej która miała
odejść tak szybko jak gdyby
nie rok minął od ich wspom-nienia
z Greccio ale dzień w
którym odeszła nie rozumie-jąc
że umiera kiedy po pro-stu
zasnęła jak dziecko na
zakrwawionych prześciera-dłach
— przy niej której
twarzy już nie pamiętał tylko
te cienie właśnie od drzew
klasztornych między którymi
chowała się roześmiana —
przy niej można było we
wszystko wierzyć nawet w
Boga
Ale to było bardzo dawno
Dzisiaj nad miastem do któ-rego
przybył na krótko w u-ciec- zce
przed rozpaczą a zo-stał
na życie nad ulicą której
się brzydził w domu którego
się bał w pokoju który przed
niczym Tiie był ochroną — by-ło
na zawsze inaczej Czekał
na śmierć i patrzał na gwia-zdę
Powiedział: "Ty także
umrzesz jak i ona Nawet
gwiazdy umierają tak samo
jaksynowie człowieczy Wszy-stko
jest proste Nie można
czekać na to czego nie ma"
Wychylił się przez okno
Naprzeciw tam gdzie miesz-kała
stara pani Macgregor —
okno też było otwarte Sie-działa
oparta o framugę w
zathiszczonym fotelu jak to
było jej zwyczajem w nie-dziele
i "święta kiedy z na-maszczeniem
upijała się dżi-nem
Po pierwszym kieliszku
dusznica serca odzywała się
chrapliwie pani Macgregor
sapała otwierała szeroko ok-no
wtłaczała się głębiej "w
stary fotel i dalej piła --W zi-mie
było łatwiej niż w lesie
Chłodne powietrze cuciło ją
pozwalało oddychać- - Więc pa- ni Macgregor przysuwała się
bliżej okna zaczynała płakać
nalewała nowy kieliszek
r2ez c"1? trzyinała biały
płyn blisko oczu sprawdzała
że jest z potem wychylała go
olbrzymim głodnym wielory
bim przełknięciem i zaczyna-ła
śpiewać śpiewała w szero
ko otwartym oknie piosenki
swojej młodości których słów
nie mogła już sobie przypom-nieć
potykała się na własnym
głosie jak na kawałkach ostre-go
szkła i śpiewała dalej
Cienie Cienie z Greccio i z
musie hallu Ale dla niej i
dla niego sterczących w
swych oknach w oczekiwaniu
na śmierć te cienie były jed-nym
i tym samym: plamami
słońca Tego słońca które
kiedyś podobno — czy to
możliwe? — świeciło im oboj-gu
prosto w twarz w czasach
ich ufnej zaborczej młodo-ści
Za kilka godzin w Azji
Mniejszej narodzi się Chrys-tus
Za kilka godzin w tym
zadymionym mieście dzieci
obudzą się wcześnie pełne ra-dosnego
niepokoju
Czy jego list doszedł do
Chłopca? Chłopca? Zbliżał się
do czterdziestki Miał własne
dzieci Czy udawał dla nich
świętego Mikołaja z brodą?
Czy pytał swoie dzieci o do
bre uczynki? Może niedługo
iuz w bezlitosnym kraju w
którym zabrakło mu czasu na
pamięć o ojcu w kraju któ-ry
miał miejsce tylko dla sil-nych
— może on sam chło-piec
jego chłopiec poczęty w
miasteczku pod Greccio któ
ry swym narodzeniem zabrał
matce i życie i uśmiech i cie-nie
na twarzy cienie klasztor-nych
drzew — może on też
odejdzie niedługo tam dokąd
wskazywała gwiazda? I może
wówczas oboje na chwilę on
i syn ojciec i syn wjłucham
samotnie każdy z osobna w
ostatni śpiew własnych arte-rii
w ostatni ból ręki palców
i żeber — wspomną o sobie
w wielkim strachu ostatecz-nego
przebaczenia?
— Odeszliśmy od siebie
wzajemnie mój synu — west-chnął
stary człowiek Ale nie
bój się tak jak ja już się nie
boję A ta gwiazda — wysu-nął
rękę przez okno — to nie-prawda
Chłopiec był niegdyś rtia- -
lenki i słodki jak Chrystusik
I kiedyś go kochał nawet mi-mo
jej śmierci
— Ja też zawiniłem — po-wiedział
— ale nie potrafię
ci wybaczyć
Tak pamiętał Chłopiec był
niegdyś różowy jak Jezusik
na obrazku I płakał A potem
się śmiał i był bezbronny jak
tamten w Betlejem A po-tem
— Nic wybaczę ci — po-wiedział
w stronę gwiazdy
która też kiedyś umrze i w
stronę dalekiego niedobrego
syna syna ze złej ballady o
którym w kanadyjskich la-sach
do dzisiaj śpiewają tra-perzy
na przestrogę tym któ-rzy
woleli kochać coś więcej
niż niedźwiedzi ślad na za-śnieżonym
szlaku
Właściwie nie chciał już ni-czego
Chciał tylko umrzeć
jak najprędzej rozpłynąć się
tak jak rozpłynęły się jego
własne wspomnienia Chciał
być już niczym może tylko
cieniem i plamą od słońca na
czyimś sumieniu Może na su-mieniu
Boga?
Stara Macgregor śpiewała
dalej w otwartym oknie
Ktoś zapukał do drzwi
Przestraszył się Bał się gos-podyni
jak tylko starcy na
państwowym zasiłku bezoso-bowym
zasiłku bezosobowego
miłosierdzia bać się potrafią
swoich gospodyń ostatnim
żywiołowym uczuciem lęku
— Proszę wejść — powie-dział
w stronę drzwi a serce
tuż pod żebrami zamarło na
chwilę żeby mu zaraz sko-czyć
do gardła
Do pokoju nieśmiało wszedł
mały człowiek Ubrany był we
franciszkański habit miał
ciemne włosy i niewielkie o-c- zy
pełne otwartej radości -
— Niech będzie pochwalo-ny
Jezus Chrystus — powie-dział
zakonnik i ostrożnie
zamknął za sobą drzwi —
Przyszedłem po kweście Czy
może mi pan coś zaofiarować?
Stary człowiek odszedł od
okna i roześmiał sfę
— Zaofiarować? Mam tylko
szylinga na gaz Opiekun spo
łeczny przyjdzie dopiero po
świętach Zapomogę wyda-łem
Na kuchence jest puszka
parówek To wszystko co
mam na święta Cóż mógłbym
więc bratu dać? Szklankę wo-dy
i złorzeczenie na los?
— No jeżeli jest z panem
aż tak źle — powiedział Fran-ciszkanin
— to chociaż po-rozmawiajmy
sobie Może pa-nu
w czym pomóc? Skarpetki
wyprać albo co? Bardzo chę-tnie
to zrobię A nim stąd
wyjdę jestem pewny zaofia-ruje
mi pan jednak coś na
naszych biednych
— Chyba siebie samego —
powiedział stary człowiek i
przysiadł na łóżku — Cóż to
za niespodziewana --wizyta o
tak późnej porze A braciszek
jak tu wszedł? Czy ona po-zwoU- ła
wejść?
— „Mam swoje sposoby —
uśmiechnął się zakonnik Co
prawda to myślałem że do
pogodniejszego trafię domu
Bardzo tu smutno I to w
taki dzień — urodzenia Dzie-ciątka
"U nas w Greccio
— Gdzie? — spytał stary
człowiek i naraz wydało mu
się że już umarł Tylko cie-nie
cienie na roześmianych
policzkach przywołały go zno-wu
do życia fala niezapomnia-nej
jedynej miłości
— A tak w Greccio Pan
zna Greccio? I naszą szopkę
pan zna? I słyszał pan może
o wołu i ośle które tam tego
pierwszego wieczoru roku
pańskiego 1223 stały w naszej
grocie? Pan zna Greccio
Więc chyba pan się czuć musi
bardzo szczęśliwy dzisiaj
wspominając tak w skupieniu
i w samotności narodziny na
szego Pana
— A rzeczywiście — odpo
wiedział stary człowiek i z
wysiłkiem odsunął od ciebie
niemal fizycznie dotykalne
wspomnienia tamtej podróży
klasztoru który jak archa
nioł rzucał się na nich z góry
z ognistym mieczem najprost
szej wiary aby uwierzyli u-wier- zyli
na wieczność
— Pan był w Greccio —
powtórzył cicho zakonnik
— Byłem — odpowiedział
— Pan tam był szczęśliwy
— Byłem
Zakonnik przymknął oczy
— Taki maleńki był — za
czął mówić jakby do siebie
samego — taki słabiutki bez-bronny
nagi zimno Mu było
i pewnie płakał Przecież był
także i człowiekiem I jakże
nie kochać Go także w każ
dym obrazie niemowlęctwa?
Jakże nie współczuć Jego
łzom i jego maleńkości A
jak się On umiał śmiać! "No
bo jakżeby się nie śmiał kie-dy
Mateczka a Jego' schylała
nad Nim swoją słodką twarz?i
Tylkv niech pan przypadkiem
nie wierzy że wół i osioł o-grze- wali
Go w tę noc włas
nym oddechem Mateczka nie
pozwoliłaby na to Przecież
była przy Nim Jej drobne rę
ce ogrzewały Jego ciało A
wół i osioł bracia najmilsi
stali jeno przy żłobie A gwia-zda
— Ta sama — powiedział
stary człowiek — o tam nad
dachem tego rozwalonego "do-mu
Ta sama gwiazda I wie
brat? Ona także umrze Oria
która podobno widziała Któ-ra
prowadziła
— Trzech króli Naturalnie
A co do śmierci tej gwiazdy
Dewnie że umrze jak wszyst-ko
na tej ziemi Ale także i
zostanie
— Jak? — spytał stary
człowiek
Przeszył go dreszcz -- Od
otwartego okna ciągnęło mro-zem
— Tak jak i my wszyscy
W wieczności
— Ale jej nie ma — odpo-wiedział
— Pan myśli o żonie? —
spytał franciszkanin — By-liście
razem w Greccio w na-szym
sanktuarium w grocie
przy naszych żłóbkach które
nadsyłają nam pięknie ozdo-bione
z każdego kraju świata
(abyśmy sobie maluczcy i
grzeszni lepiej uświadomić
mogli cud narodzenia Pana?
— Tak br- - my w grocie
— odpowiedział stary czło-wiek
— A ona "wówczas od
drzew rosnących wokoło mia-ła
cienie na twarzy takie po-dłużne
jak figowe liście lub
może jak liście eukaliptusu
Od dawna już jej nie ma
— Ale jest jest — powie-dział
zakonnik — Tak samo
jak gwiazda i jak pan i jak
ta noc "Narodzenia i jak ja
Jest — w Bogu
Akurat sta-ry
— — westchnął
człowiek i dodał:
— Braciszku nie mam nic
Jest mi zimno i jestem bar
dzo zmęczony Nie wiem jak
gospodyni wpuściła tu brata
i czego tu szukacie Nie mam
ani grosza Jestem biedniej-szy
od brata bo nawet nie
mam wiary Nie mam nic na-wet
syna który żyje i który
miał jej oczy
— Ma pan wspomnienia z
Greccio — powiedział Fran-ciszkanin
— Słabe są one
może coraz słabsze ale są
Czy czy oddałby mi pan te
wspomnienia?
— Brat chyba nie jest przy
zdrowych zmysłach — obru-sźyłs- ic
mc stary człowiek —
Wspomnieniami nie można
nakarmić
— Oj można można — od-powiedział
zakonnik — A
czymże ię pan kochany kar-mił
przez te wszystkie lata?
— Skąd wiesz? — spytał
stary człowiek i pochylił gło-wę
— Czy -- oddałby je pan bie-dniejszym
od siebie? Swoje-mu
synowi na przykład któ-ry
leżał kiedyś taki niewinny
i bezbronny cykając na ży-cie
jak nasz Jezus w Betle-jem?
— Nie — odpowiedział i
znowu spojrzał na gwiazdę
— Ona też umrze — powtó-rzył
uparcie — Nie ma nic
— Są wspomnienia — po-wiedział
brat — A we wspo-mnieniach
w pamięci y 1ęs-knoc- ie
jest Bóg Pan przecież
' wierzy w Boga
— Nie wierzę — 'odpowie-dział
— A w powietrze które pa-na
otacza?
— Byłem nauczycielem ii--zy- ki
więc nie wierzę a wiem
Powietrze otacza mnie cho- -
ciąż go nie widzę
— No to wszystko jest w
porządku — ucieszył się bra
ciszek i roześmiał na głos ze
szczególną radością — Bóg
pana otacza tnk --właśnie jak
powietrze I w Niego wcale
nie potrzeba wierzyć trzeba
tylko wiedzieć że jest A te-raz
jeśli pan nie ma niczego
prócz tych parówek i szylinga
na gaz którego nie mógłbym
od pana przyjąć bo dzisiaj
będzie bardzo zimna noc to
czy mogę liczyć na pana ofia
rę ze wspomnień z ureccio
z naszych szopek i z klasztoru
na górze?
Stary człowiek znów wspo
mniał zakrwawione przeście
radła i cienin drzew w gorą-ce
umbryjskie południe
Twarz syna wypłynęła na
mroźne niebo za oknerr 1 za-stygła
nieruchoma daleka i
obca Był samotnlejszy od
gwiazdy która gdzieś komuś
jakimś dzieciom śpiącym w
oczekiwaniu gwiazdkowego
cudu jakimś ludziom któ-rych
nie zraniono jeszcze o-statec- znie
— była 'potrzebna
Był starym człowiekiem któ
ry w siedemdziesiątą "Wigilię
swego niepotrzebnego istnie-nia
wciąż nie mógł umrzeć ani
z chłodu ani z rozpaczy- -
- Proszę — powiedział —
proszę bardzo — Ale komu
brat zaofiaruje moje wspom-nienia?
-
— A choćby pani Macgre
gor tej z przeciwka' Czyi pan
uwierzy że ona nawet nie
jest' ochrzczona?' A jeżeli cho
dzi o ureccio o nasze arogie
umbryjskie wzgórza i doliny
o pustelnię La Verna'„)gdzie
żył _pewien zacny ubratsokór
to o'cżywiśbiepani 'Macgregor
ńje md o 'nich najmniejszego
pojęcia' Ale jak- - ofrzynijifte
nonn --urennmMnniti 'iat {vn
baczy1 wśród noćy — jestem
pewny że przestanie pića
picie bardzo jej -- szkodzi i
— Umrze od- - tego I niech
ittnr7(' Stora }nrtar7kn:
— A umrze umrze 'ale jak
to jej będzie przyjemnie kie- -
dy odejdzie z plamą od słoń- -
ca pod powiekami z cieniem
liści na
kiem
którei
rodzi co roku w 'naszym Jęlf
sztornym wirydarzu Czarne
figi soczyste
Zakonnik w6tał
— Niech cię Bóg błogosła-wi
i dobre miejsce zachowa
przed Swoim tronem m'ój
bracie — powiedział miękko
i nakreślił znak krzyża nad
czołem starego człowieka —
Dziękuję ci za twoją wielką
jałmużnę
Otworzył drzwi i "wyszedł
na czarny od brudu korytarz
o poranionych murach
Stary człowiek nie ruszył
się z miejsca 3ył pusty Coś
się w nim nagle skończyło
coś co było jak cień i jak
słońce 'dnocześnie Chciał
zawołać' wybiec na korytarz
ale nie mógł "Był pusty pu-sty
pusty Tylko przez chwilę
wydawało mu się że mu na
rękach ktoś spoczął najlżej-szym
ciężarem że ktoś zapła-kał
a potem roześmiał się
szczęśliwie jakby dziękował
Z trudem odwrócił się ku
oknu U starej Macgregor da-lej
paliło się światło Drobny
człowiek w zakonnym habicie
biegł szybko wzdłuż domów
kierując się ku drzwiom sta-rej
pijaczki Drobny' zakonnik
szedł w poświacie złocistej
jak korona bizantyńskiego
obrazu mały zakonnik szedł
w blasku świętości i cuduNa
smutnym skwerku gdzie na
drzewach bez liści na racfii-tyczny-ch
drzewach wielkiego
{Dokończenie na str 32)(
TTS ©f -
ECHOM
srom [iJIIiH xi
f VALUE i- - SERVICE - DEPENDAB1L1TY n) 415 Dundos St — Woodstock Ont
?£ Tel 537-663- 8
rj" Wcsoftci1 świąt i Szczęśliwego Nowego Roku
In żiczy
3} BfNGEMAfrS HOUSE OF FASH10N rś
KV Ladies Coats Drosses and Sportswear jCi
i 10% Off All Wielki wybór
Suknie oraz
damskich płaszczy
ubrania sportowe
najnowszych fasonów
NEW LOCATION
537-771- 2 Ag
U'
=0 488 Dundas St
# Teł
JiS?ZS¥iłSffi Sfl1'- - J
fi
NAJSERDECZNIEJSZE 2YCZENIA
ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE
składa swoim Klientom i całej Polonu
FASMION
LADIES WEAR LTD
Coats — Suits — Dresses — Sportswear
Bridal Accessories — Pre-Teo- ns
Wielki wybór płaszczy sukien kostiumów spor-towych
z pierwszorzędnych materiałów dla Pań
i Panienek po cenach przystępnych
ROZMAWIAMY PO POLSKU
442 Dundas St — Woodstock Ont
Tol 537-70- 01
i'""--
- !-=-
--
swej
Home
Hardware'
_ Stores
Winter
Woodstock Ont
p
Stelli® i
AIn
SH i
4i
i luk
£l
szczęścia Nowym Roku
Polonii
Hotorfi
toiM 1
Woodstock Ont
WMw§MhM tiB
£g mmmmmi
frj PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA $3
YJ I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU jU) S życzy j&
Building 'Gldss jWiWshięldsSloreFrbnts
' 'THernioPańeMlrrors ~" " '3
(t) Szkło wszelkie pptrzeby do samochodów U)
j& domów sklepów lustra dekoracyjne ij$
1"V 51 Cedar St — Woodstock Ont Jej
Ę '
537-697- 1 (g
3
M
i Wesołych świąt i dużo życzy Klienteli
i Products 1
' u
23--
't-f-w
i w 3
2
W
£j?
na
SEE FRED BALSDON
General Sales Manager for New 1969
PONTIACS — BUICKS — GMC TRUCKS
One Owner Uted Cars
I you din't buy from WMP you paid io much
Pytajcie o Fred Balsdon on Wam doradzi i
pomoże w wyborze samochodu
z którego bcdziecieszadowoleni
40 Mctcalfe St
Tel
Coats
W
Tel
gj
ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA M
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU Jg
składa (js)
OXFORD DAIRY g
(WOODSTOCK) LTD V7
"Delicious Goldenized Milk" --g
Mleczarnia która zaspokoi wszelkie Wasze cj
potrzeby z pełną satysfakcją dla Was kJ
225 Ave Woodstock Ont A
Tel jg ':Lnryi'
Woodstock
537-232- 6
WESOŁYCH
Norwich
539-208- 7
i
i i
ff I Mi B i I
i
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA WESOŁYCH &}
ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU £g
lyde's Fharmacy Lid §
załatwiamy przesyłki lekarstw" do Polski W
oraz innych krajów Europy "jg
Wykonujemy akuratnie i dokładnie wszelkie (:)
recepty cg
Dundos at Light St — Tel 537-203- 1 fr)
Woodstock Ont 48
VVVVVKWVVV'&W6JU
WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ i IfAREY T V & 0A1ERA
i
III
Jj Camera' — Tape Recorders — Radios — Hi-Fif- L wj Aparaty fotograficzne — radia — gramofony 5Q
J3j taśmowe oraz duży wybór prezentów Q
H 772 Parkinson Road j !
v$ Woodstock Ont Teł 537-64- 62 jgl
V4- - v6- - -- " " yV'
vn
ii to
h i (M
1 y i
II
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 18, 1968 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1968-12-18 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000669 |
Description
| Title | 000427b |
| OCR text | m im Vj '- t-yczenia ztnro_o_a_sx_o_cKniQn NŁAKA sniri$ffl7vczeniavntnrffo 0W" ftu"t'P"Ki =f'"-- _łT-~im'ł-r- }n i sa JO łjf} "" i -- r tó '-- " rT swfs) u ' nnij w m f fił f% RH n j a h r i i-- wi Ł_zn r-- j ł-- tv ej v #w 11 --J MMU MU wi n-- r J-- U Mil ?SfT Mn El 1 3U II Fi U fi U 13 11 l'J ff U 14 U II H 7h -- wdrunnnBcnec 4 unebbiu s łvcsoąci Bożego Naroazema przesyła 2 M Zr i najserdeczniejsze Życzenia śtmąteczne N raił i Noiuoroczne składa N WEAKLEY DRAPERIES — CARPETS Wielki --wybór firanek oraz dywanów wszelkich rozmiarów i deseni NEW LOCATION: i 691 Dundas St 1 Woodstock Ont Teł 537-355- 1 fi bVANS siciąt lit-- " r--} WOOBS lIATi NARODZENIA WESOŁYCH ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA f) SZCZĘŚCIA NOWYM n ŻYCZY mm Ti BUCZERNIA i GROSERNIA Mamy wyboru rożne garunK męsa j wędzonego Sjvi(i — — śnieiych — Miejsce gdzie możecie załatwić wszystkie Wasze zakupy 379 Dundas St Woodstock Ont Tel LE 7-39- 31 (vVVVVVvV#'V'vvVvy WIĄZANKĘ ŻYCZEŃ W RADOSNYM DNIU BOŻEGO 1 SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ZASYŁA DUŻO ROKU 5wego ohjruiwu Mm Lumber (ioodstock) Limited and visit showroom complete linę building materials for houses garages patios recreation rooms and remodeling types'' Miejsce gdzie można zaspokoić wszelkie Wasze potrzeby budowlane U~~Jri~~1 I C00_10?9 Wesołych świąt Szczęśliwego Nowego Roku życzy v OXFORD TYPEWRITERS Typewriłers Adding Machines Calculałors Cash Regiśters Cheque Wrifers Safes-Vaul- ts Posiadamy wyboru maszyny oraz przybory biurowe Yictorio 'Sr Woodstock Ont Tel 539-341- 1 i'VV?WSi „Wiązankę OKAZJI m 1 nu V5 I W V" l- - do ora Be surę our to see a of of all ŁLQ D_- -l Cł TV i do 6 N Z &n lA 1 Jf Ti VVW!VWVVVVVV' f 7 'i fi j r ilj najiepszijcn zyczen ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA NOWEGO ROKU składa OODYEAR ERWCE TORE SEE US FIRST FOR SERVICE TIRES BATTERIES & ACCESSORIES ALSO X-M- AS GIFTS FOR THE WHOLE FAMILY Opony gumowe baterie akcesoria oraz podarunki na Gwiazdkę dla całej familii 888 Dundas St — Woodstock Ont Teł 537-341- 6 1 pVVM'VV5S$" + J - 5C54WMVVWVJ vvv i 'Ą NOC SERDECZNYCJI ŻYCZEŃ ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH składa swoim Klientom i całej Polonii MOTORCYCLES AND ACCESSORIES SALES — SERVICE Ola amatorów motocykli do wyboru najnowsze maszyny oraz części składowe YAMAHA SNOW JAOBILES THE FAST ONE SALES AND SERVICE Sanki motorowe najnowszych modeli KEASEY AtM OWEN LIMITED 897 Dundas St — Woodstock Ont Phone 537-243- 8 P'v55v£$SVs Popierajcie ogłaszających sięw "Związkowcu Ti Ti U Ti Ti W Ti Ti Ti I Ti Ti '1 C P i Ti Ti ŻG Ti ń &&&£Zćir Tł iS SaSS&Su Po powrocie z Ziemi świę-tej ś Franciszek z Assyżu za zezwoleniem papieża Ho-noriusza III wprowadził obraz Narodzenia Pańskiego w po staci szopki która stała się od-tąd jednym z symboli chrześ-cijaństwa Swa pierwszą szop-kę św Franciszek wystawił w grocie skalnej sw Greccio w Umbrii w noc Bożego Na-rodzenia roku 1223 gdzie ży-wy wół i osioł pilnowali żłób-ka wypełnionego sianem Po mszy św odprawionej nad żłóbkiem jeden z braci Gio-van- nj da Greccio dojrzał w ramionach św Franciszka ży-wą postać Dzieciątka # e Było bardzo zimną ale mi-mo chłodu otworzono szeroko okno Czekał Jasna gwiazda nad zadymionym niebem mia-sta stała wysoko nad dachami i także czekała Czekali obo-je on i gwiazda na wiecz-ność która zbliżała się ku niemu wielkimi krokami przez obojętne ulice w obo jętnym mieście i która nie- - gdyś wraz z gwiazda spły wała z ciemno-szafiroweg- o nieboskłonu Azji Mniejszej w tamtą noc podobnie jak w tę noc i we wszystkie noce któ-re miały nadejść Stał w ot wartym oknie i patrzał Był bardzo zmęczony nie myślał wiasciwie o niczym i lyiKO na dnie pamięci w jej najciem- - niejszym pokładzie powstawa-ły z zapomnienia obrazy i wi-zje chwiały siv białe kwiaty a przez zieloność długich ostrych liści czyjeś usta i śmiech wracały ku niemu ca-łe w plamach od cienia euka-liptusowych liści w plamach pamięci i chłodu tamtej pa-mięci i tamtego chłodu któ-rych już nie był nawet świa-dom Zapomniane usta i za-pomniany głos wypływał na powierzchnię starości kładł się na zmęczeniu eukaliptu-sowym białym kwiatem i wo-łał na nowo słowami nadziei i wiary Klasztor w Greccio dojrza-ny nagle zza zakrętu drogi kiedy oboje ocierali pot ze spoconych czół a plecaki ostro wpijały się im w ra miona rzemiennymi pasKami — klasztor- - wypłynął wtedy ponad ich młode głowy jak ręka Boża jak biały anioł który czekał na górze za za-krętem od wieków aby ich właśnie ich jednych wybra-nych powitać błogosławień-stwem Bożej wielkości Kla-sztor w Greccio uczepiony na skale spadł wówczas na nich nagłą ciszą i zachwytem i uczuciem pokory Klasztor wychylał się ku nim spod nie-ba jak drapieżny święty M-ichał ze średniowiecznego o-bra- zu który mieczem z pło-mienia chciał wyryć na nich obojgu swe znamię i ich przy-należność Byli tak młodzi oboje że wtedy niewiele im było potrzeba aby uwierzyć Mało jeszcze wiedzieli Przy niej która miała odejść tak szybko jak gdyby nie rok minął od ich wspom-nienia z Greccio ale dzień w którym odeszła nie rozumie-jąc że umiera kiedy po pro-stu zasnęła jak dziecko na zakrwawionych prześciera-dłach — przy niej której twarzy już nie pamiętał tylko te cienie właśnie od drzew klasztornych między którymi chowała się roześmiana — przy niej można było we wszystko wierzyć nawet w Boga Ale to było bardzo dawno Dzisiaj nad miastem do któ-rego przybył na krótko w u-ciec- zce przed rozpaczą a zo-stał na życie nad ulicą której się brzydził w domu którego się bał w pokoju który przed niczym Tiie był ochroną — by-ło na zawsze inaczej Czekał na śmierć i patrzał na gwia-zdę Powiedział: "Ty także umrzesz jak i ona Nawet gwiazdy umierają tak samo jaksynowie człowieczy Wszy-stko jest proste Nie można czekać na to czego nie ma" Wychylił się przez okno Naprzeciw tam gdzie miesz-kała stara pani Macgregor — okno też było otwarte Sie-działa oparta o framugę w zathiszczonym fotelu jak to było jej zwyczajem w nie-dziele i "święta kiedy z na-maszczeniem upijała się dżi-nem Po pierwszym kieliszku dusznica serca odzywała się chrapliwie pani Macgregor sapała otwierała szeroko ok-no wtłaczała się głębiej "w stary fotel i dalej piła --W zi-mie było łatwiej niż w lesie Chłodne powietrze cuciło ją pozwalało oddychać- - Więc pa- ni Macgregor przysuwała się bliżej okna zaczynała płakać nalewała nowy kieliszek r2ez c"1? trzyinała biały płyn blisko oczu sprawdzała że jest z potem wychylała go olbrzymim głodnym wielory bim przełknięciem i zaczyna-ła śpiewać śpiewała w szero ko otwartym oknie piosenki swojej młodości których słów nie mogła już sobie przypom-nieć potykała się na własnym głosie jak na kawałkach ostre-go szkła i śpiewała dalej Cienie Cienie z Greccio i z musie hallu Ale dla niej i dla niego sterczących w swych oknach w oczekiwaniu na śmierć te cienie były jed-nym i tym samym: plamami słońca Tego słońca które kiedyś podobno — czy to możliwe? — świeciło im oboj-gu prosto w twarz w czasach ich ufnej zaborczej młodo-ści Za kilka godzin w Azji Mniejszej narodzi się Chrys-tus Za kilka godzin w tym zadymionym mieście dzieci obudzą się wcześnie pełne ra-dosnego niepokoju Czy jego list doszedł do Chłopca? Chłopca? Zbliżał się do czterdziestki Miał własne dzieci Czy udawał dla nich świętego Mikołaja z brodą? Czy pytał swoie dzieci o do bre uczynki? Może niedługo iuz w bezlitosnym kraju w którym zabrakło mu czasu na pamięć o ojcu w kraju któ-ry miał miejsce tylko dla sil-nych — może on sam chło-piec jego chłopiec poczęty w miasteczku pod Greccio któ ry swym narodzeniem zabrał matce i życie i uśmiech i cie-nie na twarzy cienie klasztor-nych drzew — może on też odejdzie niedługo tam dokąd wskazywała gwiazda? I może wówczas oboje na chwilę on i syn ojciec i syn wjłucham samotnie każdy z osobna w ostatni śpiew własnych arte-rii w ostatni ból ręki palców i żeber — wspomną o sobie w wielkim strachu ostatecz-nego przebaczenia? — Odeszliśmy od siebie wzajemnie mój synu — west-chnął stary człowiek Ale nie bój się tak jak ja już się nie boję A ta gwiazda — wysu-nął rękę przez okno — to nie-prawda Chłopiec był niegdyś rtia- - lenki i słodki jak Chrystusik I kiedyś go kochał nawet mi-mo jej śmierci — Ja też zawiniłem — po-wiedział — ale nie potrafię ci wybaczyć Tak pamiętał Chłopiec był niegdyś różowy jak Jezusik na obrazku I płakał A potem się śmiał i był bezbronny jak tamten w Betlejem A po-tem — Nic wybaczę ci — po-wiedział w stronę gwiazdy która też kiedyś umrze i w stronę dalekiego niedobrego syna syna ze złej ballady o którym w kanadyjskich la-sach do dzisiaj śpiewają tra-perzy na przestrogę tym któ-rzy woleli kochać coś więcej niż niedźwiedzi ślad na za-śnieżonym szlaku Właściwie nie chciał już ni-czego Chciał tylko umrzeć jak najprędzej rozpłynąć się tak jak rozpłynęły się jego własne wspomnienia Chciał być już niczym może tylko cieniem i plamą od słońca na czyimś sumieniu Może na su-mieniu Boga? Stara Macgregor śpiewała dalej w otwartym oknie Ktoś zapukał do drzwi Przestraszył się Bał się gos-podyni jak tylko starcy na państwowym zasiłku bezoso-bowym zasiłku bezosobowego miłosierdzia bać się potrafią swoich gospodyń ostatnim żywiołowym uczuciem lęku — Proszę wejść — powie-dział w stronę drzwi a serce tuż pod żebrami zamarło na chwilę żeby mu zaraz sko-czyć do gardła Do pokoju nieśmiało wszedł mały człowiek Ubrany był we franciszkański habit miał ciemne włosy i niewielkie o-c- zy pełne otwartej radości - — Niech będzie pochwalo-ny Jezus Chrystus — powie-dział zakonnik i ostrożnie zamknął za sobą drzwi — Przyszedłem po kweście Czy może mi pan coś zaofiarować? Stary człowiek odszedł od okna i roześmiał sfę — Zaofiarować? Mam tylko szylinga na gaz Opiekun spo łeczny przyjdzie dopiero po świętach Zapomogę wyda-łem Na kuchence jest puszka parówek To wszystko co mam na święta Cóż mógłbym więc bratu dać? Szklankę wo-dy i złorzeczenie na los? — No jeżeli jest z panem aż tak źle — powiedział Fran-ciszkanin — to chociaż po-rozmawiajmy sobie Może pa-nu w czym pomóc? Skarpetki wyprać albo co? Bardzo chę-tnie to zrobię A nim stąd wyjdę jestem pewny zaofia-ruje mi pan jednak coś na naszych biednych — Chyba siebie samego — powiedział stary człowiek i przysiadł na łóżku — Cóż to za niespodziewana --wizyta o tak późnej porze A braciszek jak tu wszedł? Czy ona po-zwoU- ła wejść? — „Mam swoje sposoby — uśmiechnął się zakonnik Co prawda to myślałem że do pogodniejszego trafię domu Bardzo tu smutno I to w taki dzień — urodzenia Dzie-ciątka "U nas w Greccio — Gdzie? — spytał stary człowiek i naraz wydało mu się że już umarł Tylko cie-nie cienie na roześmianych policzkach przywołały go zno-wu do życia fala niezapomnia-nej jedynej miłości — A tak w Greccio Pan zna Greccio? I naszą szopkę pan zna? I słyszał pan może o wołu i ośle które tam tego pierwszego wieczoru roku pańskiego 1223 stały w naszej grocie? Pan zna Greccio Więc chyba pan się czuć musi bardzo szczęśliwy dzisiaj wspominając tak w skupieniu i w samotności narodziny na szego Pana — A rzeczywiście — odpo wiedział stary człowiek i z wysiłkiem odsunął od ciebie niemal fizycznie dotykalne wspomnienia tamtej podróży klasztoru który jak archa nioł rzucał się na nich z góry z ognistym mieczem najprost szej wiary aby uwierzyli u-wier- zyli na wieczność — Pan był w Greccio — powtórzył cicho zakonnik — Byłem — odpowiedział — Pan tam był szczęśliwy — Byłem Zakonnik przymknął oczy — Taki maleńki był — za czął mówić jakby do siebie samego — taki słabiutki bez-bronny nagi zimno Mu było i pewnie płakał Przecież był także i człowiekiem I jakże nie kochać Go także w każ dym obrazie niemowlęctwa? Jakże nie współczuć Jego łzom i jego maleńkości A jak się On umiał śmiać! "No bo jakżeby się nie śmiał kie-dy Mateczka a Jego' schylała nad Nim swoją słodką twarz?i Tylkv niech pan przypadkiem nie wierzy że wół i osioł o-grze- wali Go w tę noc włas nym oddechem Mateczka nie pozwoliłaby na to Przecież była przy Nim Jej drobne rę ce ogrzewały Jego ciało A wół i osioł bracia najmilsi stali jeno przy żłobie A gwia-zda — Ta sama — powiedział stary człowiek — o tam nad dachem tego rozwalonego "do-mu Ta sama gwiazda I wie brat? Ona także umrze Oria która podobno widziała Któ-ra prowadziła — Trzech króli Naturalnie A co do śmierci tej gwiazdy Dewnie że umrze jak wszyst-ko na tej ziemi Ale także i zostanie — Jak? — spytał stary człowiek Przeszył go dreszcz -- Od otwartego okna ciągnęło mro-zem — Tak jak i my wszyscy W wieczności — Ale jej nie ma — odpo-wiedział — Pan myśli o żonie? — spytał franciszkanin — By-liście razem w Greccio w na-szym sanktuarium w grocie przy naszych żłóbkach które nadsyłają nam pięknie ozdo-bione z każdego kraju świata (abyśmy sobie maluczcy i grzeszni lepiej uświadomić mogli cud narodzenia Pana? — Tak br- - my w grocie — odpowiedział stary czło-wiek — A ona "wówczas od drzew rosnących wokoło mia-ła cienie na twarzy takie po-dłużne jak figowe liście lub może jak liście eukaliptusu Od dawna już jej nie ma — Ale jest jest — powie-dział zakonnik — Tak samo jak gwiazda i jak pan i jak ta noc "Narodzenia i jak ja Jest — w Bogu Akurat sta-ry — — westchnął człowiek i dodał: — Braciszku nie mam nic Jest mi zimno i jestem bar dzo zmęczony Nie wiem jak gospodyni wpuściła tu brata i czego tu szukacie Nie mam ani grosza Jestem biedniej-szy od brata bo nawet nie mam wiary Nie mam nic na-wet syna który żyje i który miał jej oczy — Ma pan wspomnienia z Greccio — powiedział Fran-ciszkanin — Słabe są one może coraz słabsze ale są Czy czy oddałby mi pan te wspomnienia? — Brat chyba nie jest przy zdrowych zmysłach — obru-sźyłs- ic mc stary człowiek — Wspomnieniami nie można nakarmić — Oj można można — od-powiedział zakonnik — A czymże ię pan kochany kar-mił przez te wszystkie lata? — Skąd wiesz? — spytał stary człowiek i pochylił gło-wę — Czy -- oddałby je pan bie-dniejszym od siebie? Swoje-mu synowi na przykład któ-ry leżał kiedyś taki niewinny i bezbronny cykając na ży-cie jak nasz Jezus w Betle-jem? — Nie — odpowiedział i znowu spojrzał na gwiazdę — Ona też umrze — powtó-rzył uparcie — Nie ma nic — Są wspomnienia — po-wiedział brat — A we wspo-mnieniach w pamięci y 1ęs-knoc- ie jest Bóg Pan przecież ' wierzy w Boga — Nie wierzę — 'odpowie-dział — A w powietrze które pa-na otacza? — Byłem nauczycielem ii--zy- ki więc nie wierzę a wiem Powietrze otacza mnie cho- - ciąż go nie widzę — No to wszystko jest w porządku — ucieszył się bra ciszek i roześmiał na głos ze szczególną radością — Bóg pana otacza tnk --właśnie jak powietrze I w Niego wcale nie potrzeba wierzyć trzeba tylko wiedzieć że jest A te-raz jeśli pan nie ma niczego prócz tych parówek i szylinga na gaz którego nie mógłbym od pana przyjąć bo dzisiaj będzie bardzo zimna noc to czy mogę liczyć na pana ofia rę ze wspomnień z ureccio z naszych szopek i z klasztoru na górze? Stary człowiek znów wspo mniał zakrwawione przeście radła i cienin drzew w gorą-ce umbryjskie południe Twarz syna wypłynęła na mroźne niebo za oknerr 1 za-stygła nieruchoma daleka i obca Był samotnlejszy od gwiazdy która gdzieś komuś jakimś dzieciom śpiącym w oczekiwaniu gwiazdkowego cudu jakimś ludziom któ-rych nie zraniono jeszcze o-statec- znie — była 'potrzebna Był starym człowiekiem któ ry w siedemdziesiątą "Wigilię swego niepotrzebnego istnie-nia wciąż nie mógł umrzeć ani z chłodu ani z rozpaczy- - - Proszę — powiedział — proszę bardzo — Ale komu brat zaofiaruje moje wspom-nienia? - — A choćby pani Macgre gor tej z przeciwka' Czyi pan uwierzy że ona nawet nie jest' ochrzczona?' A jeżeli cho dzi o ureccio o nasze arogie umbryjskie wzgórza i doliny o pustelnię La Verna'„)gdzie żył _pewien zacny ubratsokór to o'cżywiśbiepani 'Macgregor ńje md o 'nich najmniejszego pojęcia' Ale jak- - ofrzynijifte nonn --urennmMnniti 'iat {vn baczy1 wśród noćy — jestem pewny że przestanie pića picie bardzo jej -- szkodzi i — Umrze od- - tego I niech ittnr7(' Stora }nrtar7kn: — A umrze umrze 'ale jak to jej będzie przyjemnie kie- - dy odejdzie z plamą od słoń- - ca pod powiekami z cieniem liści na kiem którei rodzi co roku w 'naszym Jęlf sztornym wirydarzu Czarne figi soczyste Zakonnik w6tał — Niech cię Bóg błogosła-wi i dobre miejsce zachowa przed Swoim tronem m'ój bracie — powiedział miękko i nakreślił znak krzyża nad czołem starego człowieka — Dziękuję ci za twoją wielką jałmużnę Otworzył drzwi i "wyszedł na czarny od brudu korytarz o poranionych murach Stary człowiek nie ruszył się z miejsca 3ył pusty Coś się w nim nagle skończyło coś co było jak cień i jak słońce 'dnocześnie Chciał zawołać' wybiec na korytarz ale nie mógł "Był pusty pu-sty pusty Tylko przez chwilę wydawało mu się że mu na rękach ktoś spoczął najlżej-szym ciężarem że ktoś zapła-kał a potem roześmiał się szczęśliwie jakby dziękował Z trudem odwrócił się ku oknu U starej Macgregor da-lej paliło się światło Drobny człowiek w zakonnym habicie biegł szybko wzdłuż domów kierując się ku drzwiom sta-rej pijaczki Drobny' zakonnik szedł w poświacie złocistej jak korona bizantyńskiego obrazu mały zakonnik szedł w blasku świętości i cuduNa smutnym skwerku gdzie na drzewach bez liści na racfii-tyczny-ch drzewach wielkiego {Dokończenie na str 32)( TTS ©f - ECHOM srom [iJIIiH xi f VALUE i- - SERVICE - DEPENDAB1L1TY n) 415 Dundos St — Woodstock Ont ?£ Tel 537-663- 8 rj" Wcsoftci1 świąt i Szczęśliwego Nowego Roku In żiczy 3} BfNGEMAfrS HOUSE OF FASH10N rś KV Ladies Coats Drosses and Sportswear jCi i 10% Off All Wielki wybór Suknie oraz damskich płaszczy ubrania sportowe najnowszych fasonów NEW LOCATION 537-771- 2 Ag U' =0 488 Dundas St # Teł JiS?ZS¥iłSffi Sfl1'- - J fi NAJSERDECZNIEJSZE 2YCZENIA ŚWIĄTECZNE I NOWOROCZNE składa swoim Klientom i całej Polonu FASMION LADIES WEAR LTD Coats — Suits — Dresses — Sportswear Bridal Accessories — Pre-Teo- ns Wielki wybór płaszczy sukien kostiumów spor-towych z pierwszorzędnych materiałów dla Pań i Panienek po cenach przystępnych ROZMAWIAMY PO POLSKU 442 Dundas St — Woodstock Ont Tol 537-70- 01 i'""-- - !-=- -- swej Home Hardware' _ Stores Winter Woodstock Ont p Stelli® i AIn SH i 4i i luk £l szczęścia Nowym Roku Polonii Hotorfi toiM 1 Woodstock Ont WMw§MhM tiB £g mmmmmi frj PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA $3 YJ I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU jU) S życzy j& Building 'Gldss jWiWshięldsSloreFrbnts ' 'THernioPańeMlrrors ~" " '3 (t) Szkło wszelkie pptrzeby do samochodów U) j& domów sklepów lustra dekoracyjne ij$ 1"V 51 Cedar St — Woodstock Ont Jej Ę ' 537-697- 1 (g 3 M i Wesołych świąt i dużo życzy Klienteli i Products 1 ' u 23-- 't-f-w i w 3 2 W £j? na SEE FRED BALSDON General Sales Manager for New 1969 PONTIACS — BUICKS — GMC TRUCKS One Owner Uted Cars I you din't buy from WMP you paid io much Pytajcie o Fred Balsdon on Wam doradzi i pomoże w wyborze samochodu z którego bcdziecieszadowoleni 40 Mctcalfe St Tel Coats W Tel gj ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA M I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU Jg składa (js) OXFORD DAIRY g (WOODSTOCK) LTD V7 "Delicious Goldenized Milk" --g Mleczarnia która zaspokoi wszelkie Wasze cj potrzeby z pełną satysfakcją dla Was kJ 225 Ave Woodstock Ont A Tel jg ':Lnryi' Woodstock 537-232- 6 WESOŁYCH Norwich 539-208- 7 i i i ff I Mi B i I i NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA WESOŁYCH &} ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU £g lyde's Fharmacy Lid § załatwiamy przesyłki lekarstw" do Polski W oraz innych krajów Europy "jg Wykonujemy akuratnie i dokładnie wszelkie (:) recepty cg Dundos at Light St — Tel 537-203- 1 fr) Woodstock Ont 48 VVVVVKWVVV'&W6JU WIĄZANKĘ NAJLEPSZYCH ŻYCZEŃ i IfAREY T V & 0A1ERA i III Jj Camera' — Tape Recorders — Radios — Hi-Fif- L wj Aparaty fotograficzne — radia — gramofony 5Q J3j taśmowe oraz duży wybór prezentów Q H 772 Parkinson Road j ! v$ Woodstock Ont Teł 537-64- 62 jgl V4- - v6- - -- " " yV' vn ii to h i (M 1 y i II |
Tags
Comments
Post a Comment for 000427b
