000430a |
Previous | 14 of 64 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
liii lik' ' afera mil- - i waamBtemmmmm®&J'rm -- ?VX "" t Jl K1_' l _ -I- -I Ł— J Ł7a"~ IJ ?! łMlJfjl -- tS -- T— mt Irf 1I WJ-¥TL- _ V- - T CJC4 f fłtt I IW J ! " L j ir' " n Mi - v ~" r7n?H?r?Ai !M% - feT '-- ii- Jwi - 0 -- ae-_ E -- : Wesołych ŚłfiiątjBożefło Narodzenia SzczcśiwegÓsNówć(jo Roku zasyła l KAWNIK AUtOM0TIVE - ' ' ' - ' Przebudowa mp'nrow samocłwdowych i skrzyń biegów $ - ł Bezpłatne informacje % „ -- i t f 481483 Duponf ' Sf - Jóronto — Tef LE 7-25- 29 JŁ ? - Moc serdecznych życzeń' ' ' s &-- Świątecznych i noworocznych Viw-'tV'Wfl)- iI swe ftemc i-ca- fe] rotonn r jf wiluam:s:shoe storę s pi Wliićiclelo': MARIA '? BÓLESŁAWCZARNOTA h i 750'Qucn Sf W- - — Totonło — EM 3-48- 98 - ♦ ' "i " ' - +- - m ' - -- - ♦ Z okoji:ŚwiąVBożćgo Narodzenia fi ła _ Ntyugijp Roku --- -'" najlepsze życzenia składa swym Kliento~tn'i Polonii' Hpolska: apteka solarskiego Roncosvalle$ Avc"- - — Toronłof — LE 6-54- 52 t -- ' '& aJiWc$ołych'Swiąv Bożego Narodzenia r {Szczcshwcgo)Nowcgo Roku rr -4- i K- - JHENRYK WvHARĄJEWICZ_ AŚEKUHACYJNE R"&SVi feto S jiv PrzyjmiiyclHwiątf Bożego Narodzenia Sz&ęśliwygyNóroegoMpku warCIT¥' FURNITURE -- — - J- - ''-- f 3097 Dunta Jt Vi' zasyla BIUKO 479 VvV- - "1-- f J zasyła fi St Wi PrSZAUKSZTELwl Pttyjchmychimąt "Bożego Narodzenia dużojszczęściąjojyowym Roku FlJRNlTUltE&VAPPLIANCE LTD aparalówaclowityjnych i 'radio-wych itpfna najniższych 419 College Si l - Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczcśluuego Nowego Roku BRÓGOWSKI- - a t 'OPTÓMETRIST tyto przyjęć 1 Pnr420 Ronceivalle$ Ave CrE- - NAJLEPSZE ŻYCZENIA "WESOLYCrf ŚWIAT"" NOWEGO SKŁADAJĄ KLIENTELI!-CAŁE- J POLONII I V ' ' - i: V 2Pt 'i' ' Toronto 1 i ' ni I A -- V r_mV &" wXV VS? "A f- aiv r- f" r - e-- -rr 1 b „ROGERSlDAIRY 'Tol 1-0- 945 1?J 4 CV- - Tol 151 LE Tol RO 7-99- 21 1 życzy CU Wielki -- w-j-bór mebli pieców pralek ccnacii w mieście- - Tel 363-535- 9 S OD (' 0--30 soboty 10—4 W '-z&- Jf Tel LE-1-425- 1 ROKU SWEJ lŁ DOSTAWA DO vDOMU SKLEPÓW Hh _ A RESTAURACJIMLECZNYCH WYROBÓW RogrsRbąd — Toronto — TelvRO 9-71- 93 'ft 2? £? 45 4? 45 4T 45 4? 45' 45 45 = 45 45- - '45 45 45 45 rfi 45' 45 45 45 45 4S 45 45 45 45- - 45 45" 45 45 45- - a- - —łsrt" Historię tc opowiedział mi szewc Prochorow człowiek sta-tecznyp- od pięćdziesiątkę Nie nic ten Prochorow- - co to zeszłej jesieni ożenił się z Marią Paw-łown- ą ładną blondyneczką z Ka1 ługi co to śmiejesię zawsze bez powodu tylko ten — garbaty gruby z taką brodawką pod le-wym okiem słowem Prochorow z ulicy Puszkińskiej Siedliśmy właśnie w knajpie przy trzeciej czy czwartej szklance wina kiedy wszedł ja-kiś gość z choinką w ręku Cho-inkę postawił w kącie a sam u-siadł-- przy stoliku Był w barani-cy i w butach z cholewami Co za wspaniałe Juchtowe buty mó-wię wam! Ale to nie należy do opowiadania Więc Prochorow uważacie spojrzał natego chłopa a potem na choinkę i mówi: Było to — powiada — po re-wolucji w czasie NEP'u Praco-wałem wtedy w lesie przy wypa-laniu węgla drzewnego Zima a-ku- rat wypadła ostra śniegu na-waliło na kilka sążni i wilki nic-ponie podchodziły nocą aż pod same nasze legowisko I wdodat-k- u Boże Narodzenie za pasem Tak czy inaczej jest to wielkie święto i wypadaJe spędzić po chrześcijańsku nie jak borsuk by się i śledź i kutia i kawałek mięsa i butel-ka wódki Chłopaki pomarkbt' niały nos spuściły na kwintę Wuj Mafcarycz' który jako sta-rosta miaj pieczę nad kasą o"-twor-zył w końcu kabzę i' wysu-płał pięćdziesiąt rubli A była to na owe czasy suma takie pięćdziesiąt rubli Mpie wypad-ło iść do miasta po zakupygdyż byłem najmłodszy — Czekajcie — powiada wuj Mąkarycż r— zetniemy kilka cno-ine- kl Wania sprzeda je w mieś-cie Będzie z tego na kutię i czyściochę Chłopaki w mgnieniu oka ścięły sześć drzewek Cóż to by ły za drzewka! Puszyste rozło żyste słowem — prima! - Władowaliśmy je na sanki Wuj Makarycz jak się to mówi przeżegnał mnie powiedział: "Spraw się aby dobrze Wania i niech cię Bog prowadzi!' — ruszyłem Ranek był'pogodny słoneczko świeciło śnieg wesoło skrzypiał pod nogami i-a- ni się spostrzegłem kiedy wyszedłem 2 lasu" "na' szeroki trakt prowadzą' cy do miasta °Patrzę i oczom nic wierzę Stały tam sagi przygotowane do zwózkt i koło tych sągów widzę pięciu rńołojców Tułupy na nicli noife'jak ż igły zdjęte i bu-ły juchtowe akuratnie' takie jak u tego gościa co pije właśnie wódkę pod oknem 'Chciałem przejechać obok bo co mnie obchodzą ostatecznie obcy ludzie aż tu jeden z nich powiada:- - — Zatrzymaj się bracie! A gdzież to wieziesz te choinki? L Spojrzałem na mołojca i aż mi dech zaparło Najwyższy był ze wszystkich twarz zuchwała! jakaś wesoła"" ' a oczy jak u soko-ła v — Do miasta — mówię — wiozę Na sprzedaż My tu — powiadam — z kolegami węgiel drzewny wypalamy w lesie to i będzie z cze-go urządzić wilię '' ' Mołojcc roześmiał się Zęby jak u wilka równp i hinło — No to jedź z Bogiem! A-l- e przedtem nie odmówisz chy-ba poczęstunku? Ej chłopaki czas już na śniadanie Patrzę jeden z mołojców wy-ciąga z worka białą bułkę pszen-ną jakiej już od dawna nie wi-działem pęto kiełbasy i dwie butelki czyściochy Ten najstarszy puknął ręką w dno butelki korek zaraz wy- leciał — Pij! Pociągnąłem dobry łyk bez ce-regieli i od razu poczułem jak mi się gorąco robi w żołądku — Dawno już pracujecie „w lesie? — A będzie od jesieni — To ja was kiedy odwiedzę — A co pan tam będzie robił? — Zobaczysz — mówi i śmie-je się a śmiech u tego i zadziorny No pojadłem dobrze i wypi-łem Chłopaki poczęstowali mnie papierosem Jak żyję ta-kiego nie paliłem drogi zagra-niczny t_T--r Dajcje mu całą paczkę — mówi starszy — Niech- - ma na drogę Podziękowałem grzecznie i chwytam za sanki aż tu z pra-wej f lerej 'strony rozległy się Krzyki ~ — Żle — mówi mołojec — 0-bla- wa Niema się czego bronić poddajemy się Ech sami jes teśmy sobie winni ale trudno' Prędko pakować broń w śnieg i zadeptać Widzę nadlatuje z pół sotni milicji konnej Podniosłem ręce do góry i a-- ni się spostrzegłem kiedy mia-łem już na nich kajdanki Podszedł do mnie komendant chłop jak sosna rewolweru je-szcze nie schował do kabury — Garbaty — powiada — a też mu się zachciało rozboju! A mnie jak by kto wgębę dał Słowa nie mogę wykrztusić — Puście go — mówi moło-jec — on' niewinny To węglarz Zatrzymałem go kiedy szedł do miasta sprzedawać choinki To-warzyszu komisarzu puśćcie go ja za niego ręczę Komisarz uśmiechnął się pod wąsem z— Jeszcze nie ma tak dobrze Pietrow Do miasta niedaleko tam sprawę rozpatrzą Więc to twoje choinki powiadasz? — Nie moje artelL -- 7- Możesz je zabrać ze sobą Przełożono mi sznur od sanek przez tramie Poszliśmy Pietrow szepnął mi do ucha: — Nic się nie bój bracie Już moja w tym głowa żeby cię zwolnili Ale dzisiejszą noc to już musisz przesiedzieć w mam rze Dam ci dobrą rade Jeśli mnie posłuchasz unikniesz la nia które czeka kazaego nowic-jusza' Jak wejdziesz do celi zo-baczysz na zimi czystą chuste-czkę Nie or'iaj jej'"tylko po-dep- cz Po tym chłopaki przeko-nają się że nie pierwszy raz jesteś w pace Później musisz się wkupić kolegom Pieniądze zabiorą ci przy rewizji ale pa-pierosy zostawią Oddaj papie-rosy staroście Chciał coś jeszcze powiedzieć Pietrow ale jeden z milicjantów rozdzielił nas — T3j wy tam — zawołał — nie zmawiajcie się! No i w niecałą godzinę do-szliśmy do miasta i na Zagacie gdzie więzienie Nie potrzebuję wam mówić jakiego miałem pietra Na naszej świętej Rusi póki cię nie posadzą wolny jes-teś ale jak raz złapią — choć ty i niewinny jak Baranek Bo-ż- y — bieda- - już cię nie wypusz-czą A najgorzej mi poi głowie chodzi co też powiedzą ( koledzy i wuj Makaryczr -- Nic tylko że pieniążki przepiłem r Ą „w więzieniu tak było aku-ratnie 'jak przepowiedział Pie-trow Rozebrali mnie najpierw do ńaga — portki rubachę i tu-łu- p przeszukali z dziesięć razy ale nic nie znaleźli "bo fnie mo-gli znaleźć Tylko się do papie-rosów przyczepili — Takie same papierosy jak i' innych bandziorów Zagranicz-ne musi amerykańskie Przez te papierosy bratku już ty le-żysz nie wywiniesz się No i potem jak oddali 0-dzi- cnie i ubrałem się strażnik zaprowadził mnie do celi i od razu smród na mnie buchnął bo w' tej celi ze dwudziestu chło-pa siedziało i parasza stała przy drzwiach Patrzę a tu rzeczy-wiście bieluśka chusteczka leży na ziemi a ja zaraz na nić} bru-dnymi buciorami szastparst! Słyszę — więźnie do siebie mówią: — Zuch — swój chłop! ' Podniosłem Lgłowę popatrzy-łem i serce we mnie zamarło No mówią" wam mordy jedna w drugą z takimi strach w cia- - snej ulicy się spotkać A najgor-szy ten co stał przede mną — krostowaty żółty na gębie ocz-ki świdrowate złe a łapa jak bochen Jak ten przymaluje to już bracie nakryjesz się nogami bi błyskawice u wśjekłego A mnie ciarki po grzbiecie przechodzą ale nie pokazuję strachu po sobie — Za rozbój — mówię — trzech — powiadam — facetów rąbnąłem tylko trociny z nich poleciały towarzyszu starosto Słyszę szmer uznania rozlega się po celi Starosta też łaska-wiej na mnie spojrzał — Dobra — powiada — zo- stałeś przyjęty' A ja papierosy z Kieszeni wyjmuję — Na wasze" ręce starosto dla koleżków Nic więcej nie mam bo~ mi w kancelarii wszystko 0-deb- ralL No starosta się uśmiechnął wziął a poszukałem sobie miejsca gdzieby przycupnąć Dwóch się takich usunęło usia-dłam- boczkiem na narzel i - A tu drzwi otwierają pa- trzę wprowadzają Piętrowa Ba-ranica1' jaK"1? igły buty wyczyszT ćzone świecą~się" — jak on je wyglansował "diabeł" wieT Ale zdążył fjeszcze dobrze" wejść a starosta podskoczył-d- o niego" 1 prast go jv gębę Inny od ta-kiego luderienia byłby nic nawet się nie zachwiał Tylko na tego-sta- - rrtMi JC-- - u &"&& —i - ?-- r _ - LK- - Tl(v''-iiVi™- - i-- Wir =Y"F' ? KW ŹrKglECilEOźlFHAROBZEMlEOtmgs)! SeweryhyA }Har'łnian wŁjamiePrzydał Cho-inkałsprzeda- m człowie-ka_przyjemn- y śięprze-wrócił:asPietro- w rosie' spojrzał z Uśmiechem i mówi: " - — Czy ty wiesz kogoś ude-rzył?4Pietr- ow jestem ' A starostaJak to usłyszał padł na kóla'na"łapie Piętrowa ża rę-kę całuje i płaczliwym głosem" woła: — -- Wybacz ty mi gołubczyk nie wiedziałem! Choć zabij — powiada —tylko nie gniewaj się Jak ja na ciebie grzeszny' mogłem wyciągnąć rękę! -- No już dobrze — mówi Pietrów — nie am do ciebie pretensji! Tylko na drugi raz nie bądź taki' prędki Twoje szczęście że trafiłeś na mnie a nie na koleżkę Prochorowa — i pokazuje na mnie — bo ten jak by ci oddał to byś się nie pozbierał Od tego czasu mówię wam bandziory mieli mnie w wielkim szacunku przez cały czas jak sie-działem z nimi a trwało to trzy dni i dopiero na czwarty zapro-wadzono mnie do śledczego Pokój był duży cały pomalo-wany na zielono że człowiekowi mogło się zdawać że jest w le-sie a śledczy siedział przy biur-ku i palił papierosa Chłop był gruby dziobaty na gębie wło-sy spadały mu na oczy p"cwnie marynarz a tacy najgorsi — Siadaj tu — mówi — ko-chany: na krzesełku Może pa-pierosi- ka? A mnie niczego tak się nie chciało jak palić — Poproszę — powiadam — towarzyszu sędzio No to dał mi papierosa i wi-dzę uśmiecha się - — A może napijemy się co? Widzę otwiera biurko a' tam koniaczek kieliszki dwa stoją i chleb z kawiorem i łososiem y — No mówi — ni'ą krępuj się pij! Nalał trącił się ' kieliszkiem Koniak był dobry kaukaski — Jeszcze na jedną --nogę! — A teraz' — powiada — po-rozmawiamy Ty mi" kochany opowiedz jak to było z-ty-m ban-kiem w Pieriejasławiu Gdzie schowaliście pieniądze? Patrzę na niego jak wół na malowane wrota oczy wytrze-śzcza- m nie wiem czego ode mnie chce r w - '"-n- K ' — O jaki bank wam chodzi towarzyszu sędzio? A toż ja 'na-- 1 wet nie byłem w Pieriejasławiu Noga moja tam nie stąpnęła: 1 Widzę śledczy nachmurzył1 się ale wciąż jeszcze odzywa się głosem-- miodowym: — Przyrzekliśmy sobie że po-rozmawiamy po przyjacielsku Po co ja mam kochany prze-konywać że trzeba mówić praw-dę i nie zapierać się Gdzie for-sa? Ł—: Ale ja naprawdę nie wiem jak Chrystus na niebie!- - Patrzę śledczy zmienił się na iwarzy oczy mu sięzrobiłyizłe — A%toś ty takitbratkuljj „ - tI wyciąga rewolwer A- - mnie dusza poszłaby pięty- - My ślę j so-bie: ostatnia godzina nadeszła — Będziesz ty zaraz śpiewał — powiada śledczy — więcej powiesz niż trzeba ostatni raz ćię pytam" gdzie schowaliście pieniądze? „- - : „-- H —--- Nie wiem v - A sędzia buch! mnie rewolwer rem w ramię Matkp„Boska! W -- oczach stanęły mi świeczki Nici tylko złamał mi kość-Ja- k nie ryknę:' — Ludzie ratunku! A w tym drzwi się otwierają Patrzę wchodzi' Pietrow Roz-gniewany jeszcze go takiego ni?riv nie wid7iałem Oczv cis- - A za co się tu dostałeś hę?kai-- a czoło zmarsz-- pyta i czuję' ręka go świerz- - czone) jak psa ja się nie — Czego go bijesz —-- powiada — to człowiek niewinny Na je-go nieszczęście spotkał na"s ws-chodząc z lasu Wypiłem z nim 01 1 wszystko Jecnał z choinka-mi do miasta na sprzedaż Widzę śledczy uspokoił się schował rewolwer- - — Słuchaj Pietrow — mówi — możesz stwierdzić że on nie należy do twojej bandy? — A tylko spójrz na niego — powiada Pietrow i uśmiech po- wrócił mu na twarz — Czy mnie taki łamaga przydał by się na coś? Moi mołojcy muszą mieć trzy arszyny wzrostu i dwa w barach Nieprzyjemnie misię zrobiło jak to usłyszałem" Co "on mnie uważa za takiego ułomka? A niechby zobaczył jak sosny rą- bię ''śledczy-podrapał-sic-wsgło- wę — -- Słowo Pietrow? — Słowo śledczy nacisnął dzwonek i za- - 1 h i4'-ji"a-i'i MciraazniK — wypuście tego durnia npioewiwadidazia—ł Żebym go na" oczy _ '" -- - — Dopraszam się łaskf" Ode- brali mi tupięćdziesiąt rubli?i sanki ~ wr" {Zakończenie naxtr i€} ¥5 $ i £3 P9 £# & &' & - r~A~ć S9 w es ssstaiiia +&ik4 ?J--M gNajlepsze' życzenia NOWOROCZNE przesyła W W" WELLS" ZAKŁAD FRYZJERSKI ' V- - s „'- - :'--- " Właśc! W 'iVołoszczak Jri w w T rszjz&smaM&mfflrBmm & 'ftr bi wjpH 155 Jane St Toronto f - „ ~ Te -- BE 3418 Przyjemnych :Śiuiąt Bożego Narodzenia -- i Szczcśluuego Noipcgo Roku zasyła - DR A MEDWEGKA ' f LEKARZ DENTYSTA Przyjmuje codziennie od 3( do 9 wiccz w soboty m 70 Spadina Rd — Tel WA 2-05- lI (2 na północ od Bloor) Przyjemnych Śioiąt --Bożego Narodzeniu - i Szczęśliwego Nowego Roku - -- - ł : - zasyła ' '' ' "' ' DR' ELIAS WACHNA " 1 t 1 _ DENTYSTA 386 Bathurst St Tel EM '4-65- 15 Res: RU 2MH ' Wesołych Śiuiąt Bożego Narodzenia m H Szczęśliiucgo Nowego Roku „ zyćzą A 4 --t - tV Dr J Leśniak i Dr W Krużel DENTYŚCI''' ttir 1208 Bloor St" W _:v~ TelrLE'l-- M isisisętctsisKSiewtstesiststcieisissigtscisteis'?1?10! SI Życzenia z lew Toronto LrM ' f' ' -- " te S PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA! U- - DUŻO SZCZĘŚCI AiW-NOWY-M ROKU 8 I?' bloki "-- V -- Jr V'V -- f ś #£ ul życzy "E" D'fÓN (Sprzedaż hurtowa) WHOLESALE TOBACCONIST 'ŚfcONriCTIONEl 82v5QeondłSłej)CTtfojypifUc-l-f rc ''j?:~ fl PRZYJEMNYCH ŚWIAT-BOŻEG- O NARODZENIA DUŻO SŻCZEŚCIAWŃOWYM ROM"? --ILLD-REST- MOTEL WIKTOR GADZAŁALsynrEDf właściciel W pokojach'Jęlef radio telewizja Tvlk--n 5minntfnd centrum Toronta ii PrzyjHighway-N- r 21 43 Lakcshore Blvd' V'%& ł - - " — " f Ł „ £ ł r m on I 1 o 2 — v- - -- r' -- i' iM NAJMILSZYCH Ó5WIĄTii J2CZĘŚLIWEG0 '-NdVEGÓ'- ROKU życzy śwóimidienjpm! całej Polonii CASA 10MA MOTEL J-FLISAK?w]a5- eieiel r-- -- - njAiiTnn7nenn irrtTYiwirifiWK~ uunyiri v ? '" m ----i 4 2aóplrjzonerV6wszystKieiwy5 n 1 Ąa Tt~ " ? J_J i U Ł2 ai-- -" - j lii4ł5 fnć-- ! H k 1 I" -i- rojvoje-i:eze£vovataiuwŁuao— d- - - y u —~ ---- — C7J "t'i — -- - - ' - r- - ] " tVc' H~ & p y _ir -- e tr Tel £T1
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 18, 1963 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1963-12-18 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000570 |
Description
Title | 000430a |
OCR text | liii lik' ' afera mil- - i waamBtemmmmm®&J'rm -- ?VX "" t Jl K1_' l _ -I- -I Ł— J Ł7a"~ IJ ?! łMlJfjl -- tS -- T— mt Irf 1I WJ-¥TL- _ V- - T CJC4 f fłtt I IW J ! " L j ir' " n Mi - v ~" r7n?H?r?Ai !M% - feT '-- ii- Jwi - 0 -- ae-_ E -- : Wesołych ŚłfiiątjBożefło Narodzenia SzczcśiwegÓsNówć(jo Roku zasyła l KAWNIK AUtOM0TIVE - ' ' ' - ' Przebudowa mp'nrow samocłwdowych i skrzyń biegów $ - ł Bezpłatne informacje % „ -- i t f 481483 Duponf ' Sf - Jóronto — Tef LE 7-25- 29 JŁ ? - Moc serdecznych życzeń' ' ' s &-- Świątecznych i noworocznych Viw-'tV'Wfl)- iI swe ftemc i-ca- fe] rotonn r jf wiluam:s:shoe storę s pi Wliićiclelo': MARIA '? BÓLESŁAWCZARNOTA h i 750'Qucn Sf W- - — Totonło — EM 3-48- 98 - ♦ ' "i " ' - +- - m ' - -- - ♦ Z okoji:ŚwiąVBożćgo Narodzenia fi ła _ Ntyugijp Roku --- -'" najlepsze życzenia składa swym Kliento~tn'i Polonii' Hpolska: apteka solarskiego Roncosvalle$ Avc"- - — Toronłof — LE 6-54- 52 t -- ' '& aJiWc$ołych'Swiąv Bożego Narodzenia r {Szczcshwcgo)Nowcgo Roku rr -4- i K- - JHENRYK WvHARĄJEWICZ_ AŚEKUHACYJNE R"&SVi feto S jiv PrzyjmiiyclHwiątf Bożego Narodzenia Sz&ęśliwygyNóroegoMpku warCIT¥' FURNITURE -- — - J- - ''-- f 3097 Dunta Jt Vi' zasyla BIUKO 479 VvV- - "1-- f J zasyła fi St Wi PrSZAUKSZTELwl Pttyjchmychimąt "Bożego Narodzenia dużojszczęściąjojyowym Roku FlJRNlTUltE&VAPPLIANCE LTD aparalówaclowityjnych i 'radio-wych itpfna najniższych 419 College Si l - Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i Szczcśluuego Nowego Roku BRÓGOWSKI- - a t 'OPTÓMETRIST tyto przyjęć 1 Pnr420 Ronceivalle$ Ave CrE- - NAJLEPSZE ŻYCZENIA "WESOLYCrf ŚWIAT"" NOWEGO SKŁADAJĄ KLIENTELI!-CAŁE- J POLONII I V ' ' - i: V 2Pt 'i' ' Toronto 1 i ' ni I A -- V r_mV &" wXV VS? "A f- aiv r- f" r - e-- -rr 1 b „ROGERSlDAIRY 'Tol 1-0- 945 1?J 4 CV- - Tol 151 LE Tol RO 7-99- 21 1 życzy CU Wielki -- w-j-bór mebli pieców pralek ccnacii w mieście- - Tel 363-535- 9 S OD (' 0--30 soboty 10—4 W '-z&- Jf Tel LE-1-425- 1 ROKU SWEJ lŁ DOSTAWA DO vDOMU SKLEPÓW Hh _ A RESTAURACJIMLECZNYCH WYROBÓW RogrsRbąd — Toronto — TelvRO 9-71- 93 'ft 2? £? 45 4? 45 4T 45 4? 45' 45 45 = 45 45- - '45 45 45 45 rfi 45' 45 45 45 45 4S 45 45 45 45- - 45 45" 45 45 45- - a- - —łsrt" Historię tc opowiedział mi szewc Prochorow człowiek sta-tecznyp- od pięćdziesiątkę Nie nic ten Prochorow- - co to zeszłej jesieni ożenił się z Marią Paw-łown- ą ładną blondyneczką z Ka1 ługi co to śmiejesię zawsze bez powodu tylko ten — garbaty gruby z taką brodawką pod le-wym okiem słowem Prochorow z ulicy Puszkińskiej Siedliśmy właśnie w knajpie przy trzeciej czy czwartej szklance wina kiedy wszedł ja-kiś gość z choinką w ręku Cho-inkę postawił w kącie a sam u-siadł-- przy stoliku Był w barani-cy i w butach z cholewami Co za wspaniałe Juchtowe buty mó-wię wam! Ale to nie należy do opowiadania Więc Prochorow uważacie spojrzał natego chłopa a potem na choinkę i mówi: Było to — powiada — po re-wolucji w czasie NEP'u Praco-wałem wtedy w lesie przy wypa-laniu węgla drzewnego Zima a-ku- rat wypadła ostra śniegu na-waliło na kilka sążni i wilki nic-ponie podchodziły nocą aż pod same nasze legowisko I wdodat-k- u Boże Narodzenie za pasem Tak czy inaczej jest to wielkie święto i wypadaJe spędzić po chrześcijańsku nie jak borsuk by się i śledź i kutia i kawałek mięsa i butel-ka wódki Chłopaki pomarkbt' niały nos spuściły na kwintę Wuj Mafcarycz' który jako sta-rosta miaj pieczę nad kasą o"-twor-zył w końcu kabzę i' wysu-płał pięćdziesiąt rubli A była to na owe czasy suma takie pięćdziesiąt rubli Mpie wypad-ło iść do miasta po zakupygdyż byłem najmłodszy — Czekajcie — powiada wuj Mąkarycż r— zetniemy kilka cno-ine- kl Wania sprzeda je w mieś-cie Będzie z tego na kutię i czyściochę Chłopaki w mgnieniu oka ścięły sześć drzewek Cóż to by ły za drzewka! Puszyste rozło żyste słowem — prima! - Władowaliśmy je na sanki Wuj Makarycz jak się to mówi przeżegnał mnie powiedział: "Spraw się aby dobrze Wania i niech cię Bog prowadzi!' — ruszyłem Ranek był'pogodny słoneczko świeciło śnieg wesoło skrzypiał pod nogami i-a- ni się spostrzegłem kiedy wyszedłem 2 lasu" "na' szeroki trakt prowadzą' cy do miasta °Patrzę i oczom nic wierzę Stały tam sagi przygotowane do zwózkt i koło tych sągów widzę pięciu rńołojców Tułupy na nicli noife'jak ż igły zdjęte i bu-ły juchtowe akuratnie' takie jak u tego gościa co pije właśnie wódkę pod oknem 'Chciałem przejechać obok bo co mnie obchodzą ostatecznie obcy ludzie aż tu jeden z nich powiada:- - — Zatrzymaj się bracie! A gdzież to wieziesz te choinki? L Spojrzałem na mołojca i aż mi dech zaparło Najwyższy był ze wszystkich twarz zuchwała! jakaś wesoła"" ' a oczy jak u soko-ła v — Do miasta — mówię — wiozę Na sprzedaż My tu — powiadam — z kolegami węgiel drzewny wypalamy w lesie to i będzie z cze-go urządzić wilię '' ' Mołojcc roześmiał się Zęby jak u wilka równp i hinło — No to jedź z Bogiem! A-l- e przedtem nie odmówisz chy-ba poczęstunku? Ej chłopaki czas już na śniadanie Patrzę jeden z mołojców wy-ciąga z worka białą bułkę pszen-ną jakiej już od dawna nie wi-działem pęto kiełbasy i dwie butelki czyściochy Ten najstarszy puknął ręką w dno butelki korek zaraz wy- leciał — Pij! Pociągnąłem dobry łyk bez ce-regieli i od razu poczułem jak mi się gorąco robi w żołądku — Dawno już pracujecie „w lesie? — A będzie od jesieni — To ja was kiedy odwiedzę — A co pan tam będzie robił? — Zobaczysz — mówi i śmie-je się a śmiech u tego i zadziorny No pojadłem dobrze i wypi-łem Chłopaki poczęstowali mnie papierosem Jak żyję ta-kiego nie paliłem drogi zagra-niczny t_T--r Dajcje mu całą paczkę — mówi starszy — Niech- - ma na drogę Podziękowałem grzecznie i chwytam za sanki aż tu z pra-wej f lerej 'strony rozległy się Krzyki ~ — Żle — mówi mołojec — 0-bla- wa Niema się czego bronić poddajemy się Ech sami jes teśmy sobie winni ale trudno' Prędko pakować broń w śnieg i zadeptać Widzę nadlatuje z pół sotni milicji konnej Podniosłem ręce do góry i a-- ni się spostrzegłem kiedy mia-łem już na nich kajdanki Podszedł do mnie komendant chłop jak sosna rewolweru je-szcze nie schował do kabury — Garbaty — powiada — a też mu się zachciało rozboju! A mnie jak by kto wgębę dał Słowa nie mogę wykrztusić — Puście go — mówi moło-jec — on' niewinny To węglarz Zatrzymałem go kiedy szedł do miasta sprzedawać choinki To-warzyszu komisarzu puśćcie go ja za niego ręczę Komisarz uśmiechnął się pod wąsem z— Jeszcze nie ma tak dobrze Pietrow Do miasta niedaleko tam sprawę rozpatrzą Więc to twoje choinki powiadasz? — Nie moje artelL -- 7- Możesz je zabrać ze sobą Przełożono mi sznur od sanek przez tramie Poszliśmy Pietrow szepnął mi do ucha: — Nic się nie bój bracie Już moja w tym głowa żeby cię zwolnili Ale dzisiejszą noc to już musisz przesiedzieć w mam rze Dam ci dobrą rade Jeśli mnie posłuchasz unikniesz la nia które czeka kazaego nowic-jusza' Jak wejdziesz do celi zo-baczysz na zimi czystą chuste-czkę Nie or'iaj jej'"tylko po-dep- cz Po tym chłopaki przeko-nają się że nie pierwszy raz jesteś w pace Później musisz się wkupić kolegom Pieniądze zabiorą ci przy rewizji ale pa-pierosy zostawią Oddaj papie-rosy staroście Chciał coś jeszcze powiedzieć Pietrow ale jeden z milicjantów rozdzielił nas — T3j wy tam — zawołał — nie zmawiajcie się! No i w niecałą godzinę do-szliśmy do miasta i na Zagacie gdzie więzienie Nie potrzebuję wam mówić jakiego miałem pietra Na naszej świętej Rusi póki cię nie posadzą wolny jes-teś ale jak raz złapią — choć ty i niewinny jak Baranek Bo-ż- y — bieda- - już cię nie wypusz-czą A najgorzej mi poi głowie chodzi co też powiedzą ( koledzy i wuj Makaryczr -- Nic tylko że pieniążki przepiłem r Ą „w więzieniu tak było aku-ratnie 'jak przepowiedział Pie-trow Rozebrali mnie najpierw do ńaga — portki rubachę i tu-łu- p przeszukali z dziesięć razy ale nic nie znaleźli "bo fnie mo-gli znaleźć Tylko się do papie-rosów przyczepili — Takie same papierosy jak i' innych bandziorów Zagranicz-ne musi amerykańskie Przez te papierosy bratku już ty le-żysz nie wywiniesz się No i potem jak oddali 0-dzi- cnie i ubrałem się strażnik zaprowadził mnie do celi i od razu smród na mnie buchnął bo w' tej celi ze dwudziestu chło-pa siedziało i parasza stała przy drzwiach Patrzę a tu rzeczy-wiście bieluśka chusteczka leży na ziemi a ja zaraz na nić} bru-dnymi buciorami szastparst! Słyszę — więźnie do siebie mówią: — Zuch — swój chłop! ' Podniosłem Lgłowę popatrzy-łem i serce we mnie zamarło No mówią" wam mordy jedna w drugą z takimi strach w cia- - snej ulicy się spotkać A najgor-szy ten co stał przede mną — krostowaty żółty na gębie ocz-ki świdrowate złe a łapa jak bochen Jak ten przymaluje to już bracie nakryjesz się nogami bi błyskawice u wśjekłego A mnie ciarki po grzbiecie przechodzą ale nie pokazuję strachu po sobie — Za rozbój — mówię — trzech — powiadam — facetów rąbnąłem tylko trociny z nich poleciały towarzyszu starosto Słyszę szmer uznania rozlega się po celi Starosta też łaska-wiej na mnie spojrzał — Dobra — powiada — zo- stałeś przyjęty' A ja papierosy z Kieszeni wyjmuję — Na wasze" ręce starosto dla koleżków Nic więcej nie mam bo~ mi w kancelarii wszystko 0-deb- ralL No starosta się uśmiechnął wziął a poszukałem sobie miejsca gdzieby przycupnąć Dwóch się takich usunęło usia-dłam- boczkiem na narzel i - A tu drzwi otwierają pa- trzę wprowadzają Piętrowa Ba-ranica1' jaK"1? igły buty wyczyszT ćzone świecą~się" — jak on je wyglansował "diabeł" wieT Ale zdążył fjeszcze dobrze" wejść a starosta podskoczył-d- o niego" 1 prast go jv gębę Inny od ta-kiego luderienia byłby nic nawet się nie zachwiał Tylko na tego-sta- - rrtMi JC-- - u &"&& —i - ?-- r _ - LK- - Tl(v''-iiVi™- - i-- Wir =Y"F' ? KW ŹrKglECilEOźlFHAROBZEMlEOtmgs)! SeweryhyA }Har'łnian wŁjamiePrzydał Cho-inkałsprzeda- m człowie-ka_przyjemn- y śięprze-wrócił:asPietro- w rosie' spojrzał z Uśmiechem i mówi: " - — Czy ty wiesz kogoś ude-rzył?4Pietr- ow jestem ' A starostaJak to usłyszał padł na kóla'na"łapie Piętrowa ża rę-kę całuje i płaczliwym głosem" woła: — -- Wybacz ty mi gołubczyk nie wiedziałem! Choć zabij — powiada —tylko nie gniewaj się Jak ja na ciebie grzeszny' mogłem wyciągnąć rękę! -- No już dobrze — mówi Pietrów — nie am do ciebie pretensji! Tylko na drugi raz nie bądź taki' prędki Twoje szczęście że trafiłeś na mnie a nie na koleżkę Prochorowa — i pokazuje na mnie — bo ten jak by ci oddał to byś się nie pozbierał Od tego czasu mówię wam bandziory mieli mnie w wielkim szacunku przez cały czas jak sie-działem z nimi a trwało to trzy dni i dopiero na czwarty zapro-wadzono mnie do śledczego Pokój był duży cały pomalo-wany na zielono że człowiekowi mogło się zdawać że jest w le-sie a śledczy siedział przy biur-ku i palił papierosa Chłop był gruby dziobaty na gębie wło-sy spadały mu na oczy p"cwnie marynarz a tacy najgorsi — Siadaj tu — mówi — ko-chany: na krzesełku Może pa-pierosi- ka? A mnie niczego tak się nie chciało jak palić — Poproszę — powiadam — towarzyszu sędzio No to dał mi papierosa i wi-dzę uśmiecha się - — A może napijemy się co? Widzę otwiera biurko a' tam koniaczek kieliszki dwa stoją i chleb z kawiorem i łososiem y — No mówi — ni'ą krępuj się pij! Nalał trącił się ' kieliszkiem Koniak był dobry kaukaski — Jeszcze na jedną --nogę! — A teraz' — powiada — po-rozmawiamy Ty mi" kochany opowiedz jak to było z-ty-m ban-kiem w Pieriejasławiu Gdzie schowaliście pieniądze? Patrzę na niego jak wół na malowane wrota oczy wytrze-śzcza- m nie wiem czego ode mnie chce r w - '"-n- K ' — O jaki bank wam chodzi towarzyszu sędzio? A toż ja 'na-- 1 wet nie byłem w Pieriejasławiu Noga moja tam nie stąpnęła: 1 Widzę śledczy nachmurzył1 się ale wciąż jeszcze odzywa się głosem-- miodowym: — Przyrzekliśmy sobie że po-rozmawiamy po przyjacielsku Po co ja mam kochany prze-konywać że trzeba mówić praw-dę i nie zapierać się Gdzie for-sa? Ł—: Ale ja naprawdę nie wiem jak Chrystus na niebie!- - Patrzę śledczy zmienił się na iwarzy oczy mu sięzrobiłyizłe — A%toś ty takitbratkuljj „ - tI wyciąga rewolwer A- - mnie dusza poszłaby pięty- - My ślę j so-bie: ostatnia godzina nadeszła — Będziesz ty zaraz śpiewał — powiada śledczy — więcej powiesz niż trzeba ostatni raz ćię pytam" gdzie schowaliście pieniądze? „- - : „-- H —--- Nie wiem v - A sędzia buch! mnie rewolwer rem w ramię Matkp„Boska! W -- oczach stanęły mi świeczki Nici tylko złamał mi kość-Ja- k nie ryknę:' — Ludzie ratunku! A w tym drzwi się otwierają Patrzę wchodzi' Pietrow Roz-gniewany jeszcze go takiego ni?riv nie wid7iałem Oczv cis- - A za co się tu dostałeś hę?kai-- a czoło zmarsz-- pyta i czuję' ręka go świerz- - czone) jak psa ja się nie — Czego go bijesz —-- powiada — to człowiek niewinny Na je-go nieszczęście spotkał na"s ws-chodząc z lasu Wypiłem z nim 01 1 wszystko Jecnał z choinka-mi do miasta na sprzedaż Widzę śledczy uspokoił się schował rewolwer- - — Słuchaj Pietrow — mówi — możesz stwierdzić że on nie należy do twojej bandy? — A tylko spójrz na niego — powiada Pietrow i uśmiech po- wrócił mu na twarz — Czy mnie taki łamaga przydał by się na coś? Moi mołojcy muszą mieć trzy arszyny wzrostu i dwa w barach Nieprzyjemnie misię zrobiło jak to usłyszałem" Co "on mnie uważa za takiego ułomka? A niechby zobaczył jak sosny rą- bię ''śledczy-podrapał-sic-wsgło- wę — -- Słowo Pietrow? — Słowo śledczy nacisnął dzwonek i za- - 1 h i4'-ji"a-i'i MciraazniK — wypuście tego durnia npioewiwadidazia—ł Żebym go na" oczy _ '" -- - — Dopraszam się łaskf" Ode- brali mi tupięćdziesiąt rubli?i sanki ~ wr" {Zakończenie naxtr i€} ¥5 $ i £3 P9 £# & &' & - r~A~ć S9 w es ssstaiiia +&ik4 ?J--M gNajlepsze' życzenia NOWOROCZNE przesyła W W" WELLS" ZAKŁAD FRYZJERSKI ' V- - s „'- - :'--- " Właśc! W 'iVołoszczak Jri w w T rszjz&smaM&mfflrBmm & 'ftr bi wjpH 155 Jane St Toronto f - „ ~ Te -- BE 3418 Przyjemnych :Śiuiąt Bożego Narodzenia -- i Szczcśluuego Noipcgo Roku zasyła - DR A MEDWEGKA ' f LEKARZ DENTYSTA Przyjmuje codziennie od 3( do 9 wiccz w soboty m 70 Spadina Rd — Tel WA 2-05- lI (2 na północ od Bloor) Przyjemnych Śioiąt --Bożego Narodzeniu - i Szczęśliwego Nowego Roku - -- - ł : - zasyła ' '' ' "' ' DR' ELIAS WACHNA " 1 t 1 _ DENTYSTA 386 Bathurst St Tel EM '4-65- 15 Res: RU 2MH ' Wesołych Śiuiąt Bożego Narodzenia m H Szczęśliiucgo Nowego Roku „ zyćzą A 4 --t - tV Dr J Leśniak i Dr W Krużel DENTYŚCI''' ttir 1208 Bloor St" W _:v~ TelrLE'l-- M isisisętctsisKSiewtstesiststcieisissigtscisteis'?1?10! SI Życzenia z lew Toronto LrM ' f' ' -- " te S PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA! U- - DUŻO SZCZĘŚCI AiW-NOWY-M ROKU 8 I?' bloki "-- V -- Jr V'V -- f ś #£ ul życzy "E" D'fÓN (Sprzedaż hurtowa) WHOLESALE TOBACCONIST 'ŚfcONriCTIONEl 82v5QeondłSłej)CTtfojypifUc-l-f rc ''j?:~ fl PRZYJEMNYCH ŚWIAT-BOŻEG- O NARODZENIA DUŻO SŻCZEŚCIAWŃOWYM ROM"? --ILLD-REST- MOTEL WIKTOR GADZAŁALsynrEDf właściciel W pokojach'Jęlef radio telewizja Tvlk--n 5minntfnd centrum Toronta ii PrzyjHighway-N- r 21 43 Lakcshore Blvd' V'%& ł - - " — " f Ł „ £ ł r m on I 1 o 2 — v- - -- r' -- i' iM NAJMILSZYCH Ó5WIĄTii J2CZĘŚLIWEG0 '-NdVEGÓ'- ROKU życzy śwóimidienjpm! całej Polonii CASA 10MA MOTEL J-FLISAK?w]a5- eieiel r-- -- - njAiiTnn7nenn irrtTYiwirifiWK~ uunyiri v ? '" m ----i 4 2aóplrjzonerV6wszystKieiwy5 n 1 Ąa Tt~ " ? J_J i U Ł2 ai-- -" - j lii4ł5 fnć-- ! H k 1 I" -i- rojvoje-i:eze£vovataiuwŁuao— d- - - y u —~ ---- — C7J "t'i — -- - - ' - r- - ] " tVc' H~ & p y _ir -- e tr Tel £T1 |
Tags
Comments
Post a Comment for 000430a