000044b |
Previous | 13 of 14 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
aSisS
P$M STRESZCZENIE POPRZEDNICH ODC1MK6W
5jMI II'M_- - i'" _"_'łJ™_"ai'u1ua"i HIJ C D_lllłu _ _ & a
Vjj jOiglll młodszym kucharzem e
fłtóm- t- Jankiem Zmyliwszy czu
m o runioiorriM pnyoyrym
rt Zygmunt Blońikl kta-z- e
iwym brałem bllfnlł- -
no pclltruka
y-mth-oćit
ze statku I miesiące sie x tłumem odjttdłi "na
YiHP&l d0 tondynu- - Nie znldul iednak Janka alt ta to
lłłłrfl na liczne "girl frlends" brata które blora go ta
litWfc Truda zabiera go do kasyna gry ktort nachodzi po-r£ji3j!Tr- uda
J Zygmuntem uciekała Zygmunt trafia wresf
eJeUw ilady swego brata bliźniaka Rozchorowawszy sie
LłWtłł przypadkowo przewieziony do rodziców Elżbiety n
jjfitSwnej Janka Tymczasem Zygmuntem zainteresował ile
Vińłier Tomasz as bezpieki retymowel ambasady w Lorv
vi'ynił Janka tonącego w morzu zabrał na swo pokład
vrtłóastitlkt rybacki "Swanella" Zygmunt postanowił uda sie na
BWIatka- - Josia iZb'szek w'szIi na korytarz natury Sprawiedliwość na tej ziemi reprezen
Stwiedzili ze Błońskiego juz niema Zgorszenie
fpahi Łaskiej nie miało granic:
fefitó— Nawet nie zaczekał zęby się dowiedzieć
fjafc'"sie Elżbieta czuje! Nawet go nie interesuje
icoJpowie doktor! I to jest człowiek z którym
'Elżbieta się zaręczyła!
wyrzutem spojrzała na Zbyszka jakby to do tej nieustannej jasności zapadają na
JOP PJ nuileii HSiJsiMCIiiu wŹ— Ładnych ty masz kolegów! Niema co!
jfc&gsZbyszek nie odpowiedział Zacisnął wargi
rpI)oktor Krason badał Elżbietę dość długo
Mysźedł z pokoju dopiero po kwadransie
%M&~ Nlc sPecJalneS0 — powiedział nie pa-fłrz- ąc
w stronę pani Łaskiej — Osłabienie Ju- -
ftrolniech do pracy nie idzie i niech sobie polezy
TtWAtMcnJom lal n rcłurł nn wrmrnr !nn!n - :i Ud obecnie rozklekotanym
fJcJ Zv '"- - vnwv ua tu juuu JJUCU
obiadem wpadnę
[sl$Pozegnał się i wyszedł Zbyszek odprowadził
gOldo sieni zeszedł z nim na doł i wyszedł za
rnimsna uncę uopiero na uncy zapytaj
załogi
Tylko
Jechali
fMr- - Czy rzeczywiście wszystko panie dok- - = ' fl? Czy pan chciał coś ukryć przed moja " m™ ™kT J '
iTTiattrn'
frfDoktor spojrzał mu w oczy $f8~ Pan w'czu?
l&Sa— Rzeczrwiście powiedziałem nic wszv'
'jStkol Ale przede wszystkim dlatego jeszcze CiCZk0
Skipper spodelba rozmawia- - Zbyszek pohamować
cego zdenerwowania
KM— Co stało panie doktorze
Męr-- me przeraża sie _ odp0wiedział Jan
--'nycn specyiicznych warunkach trochę przykra
M?3ryraznie dobierał słów zęby swoi komu- -
n&ąt zredagować jak najłagodnicj Ale Zbysz- -
y£5wi brakło cierpliwości iff-- Co jej jest panie doktorze?
jNW-f- Niecn Pan narazie ani matce ani pannie
jiElżbiecie o tym nie mówi bo jeszcze mam
-pr-ocentowej pewności mam wrażenie j[z)eoJktór zawahał się
)jf$-Ą- że co? — parsknął Zby--
isze&i pfi- - 2e pańska siostra spodziewa się dzie-- ckaf Mf# XXIV NA LADZIE
g!Wybrzeze Murmańskie należy tych nie--
szcaesnycn zaKątKow świata które nie mają
f &t i
IPIlllllillllllllllllllilllllllllilllllllllllllllllllllllllllH
=ł Aleksander Dumas
Iii fIIi
ipiiiiiiiii
m
Zygmunt
I
STESZCZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW
mund Dantes żeglarz z Marsylii
luunle przez swych rywali o w spisku bonapar- -
iTOW£ios!ae wtrącony do więzienia na wyspie ir iu ze-pjxyaf-nlł
z opatem Farla który w chwili zgonu prze-fMJJ- łj
mu tajemnicę ukrytych skarbów Dantes ucieka i
Wlflłtnfa I odnalazszy skarby do Francil by
dowiedzieć o losie swych bliskich I wrogów Wystepue
peefykowo lako lord Wilmore a potem przybrawszy
rnjwlsko hrabiego Monte Christo wikła całą sieć spisków
l?uidzek by zemSelć na tych którzy przyczynili
dójyjgo uwięzienia Nabywszy pałac w Paryżu koleino
_iSi"due w sferach arystokratycznych ludzi kłórym po-przrtl-ągł
zemstę'
SES ♦
IM- -i w tak krótkim czasie takie kolosalne
Christo —
Kwiatami strojna i okolona drzewami
—
Padam za i drzew
4Ę$i~-- a pan doskonałą pamięć panie Cha-teau-Rena- ud
— odezwała się baronowa — Cały
podjazd pałacu zmieniono zasadniczo Nawet
wjazdowa znajdowała się dawniej w zu-pełnie
innym
JĘĘ— A tak — Monte Christo — cho-dziło
o dogodniejszy w stronę Lasku
tfff— tych wszystkich zmian dokonano
w czterodniowym okresie
— wmieszał się rozmowy Morrel
fff-- Istotnie — rzekł Debray — starą ruderę
w czaru pałacyk był
stary nad wyraz ponury nie wąt-pHwóś- ci
laty pamiętam ogląda-łemjg- o
z Saint-Mera- n I M-f- Z panem — podchwyciła
pąh0de Yillefort — więc ten należał
PSfla
tególpałacu posępnie się
vcałjpnez wiele ze swymi wiecznie
zarośniętym
nie teścia prokuratora
by uważać siedlisko
rodni
gfePonure słowa podziałały
Villefort
T53SSV
£SSS£&SiJ£S£
Sadek ikl 8
(powieść z życia obecnej
szczęścia ani do praw ludzkich ani do praw
tuje NKWD i rządzą ziemią podbiegunowe
prawa natury
Zimą nieustannie trwa noc a mrozy ta-kie
ze rtęć zamarza w termometrach Latem
w całej doby jest jasno Noce mają
jasność dnia nieprzyzwy- -
EggpZ czajeni
Saint-Mera- n
choroby oczu i na nieraz poważne zabu
rzenia systemu nerwowego
Tak przynajmniej informował Jana Błoń-skiego
oficer sowiecki który towarzyszył jemu
i skipperowi "Swanelli" Pattersonowi w
ze statku jak powiedział Komendy Portu
Reszta na pokładzie "Swa-nelli"
skipperowi i Błońskiemu
fiKRTZ: ♦„ : :rZ: w' Jtt "dac 1? "a
"""""- -
niecierpliwie
ciężarowym wozem Jeden z oficerów usiadł przy
kierowcy drugi towarzyszył na wozie skipperowi
i Błońskiemu
Skipper gryzł wściekle wygasła fajkę Jan
to CTIZTZ
tez "
l°
że
i
i
Obecnie wchodzimy w okres
Słonce przez parę tygodni wogóle nie zachodzi
Wędruje niebie a na noc traci tylko promie-nie
i jak krwawa tarcza księżyca Ten
okres ludzie o nerwach znoszą
#&£ ™av- nie by- ł w stanie rosną-- j3CVCn spoglądał na
sie
Przed
można
świeci
ci opowiada? spytał Błońskiego
Niech się pan nie tutaj teraz przez całą dobę jasno
nie
Ale
do
nte
udział
się
wraca się
tytuł
się się
on
Ze
To wszystko?
— Wszystko
— Powiedz się skomuniko-wać
z najbliższym konsulatem angielskim lub
z ambasadą angielską w Moskwie
Tym razem konwojent już nie czekał
Błoński przetłumaczy lecz zdumieniu skippe-r- a
powiedział
Zamelduję o życzeniu komen-dantowi
Wóz zatrzymał się przed sporym murowa-nym
budynkiem Wejścia do budynko strzegło
dwóch uzbrojonych w karabiny wartowników Z
tablicy nad wejściem Błoński odczytał jest
"Zarząd i
zapowiadały mieszczą się
jeszcze inne urzędy ale Jan nie zdążył odczytać
jakie
li III I PITE II I! i VI II
oskarżony
?$§nskicgo
wychylił dna kieliszek wina Po dłuższej
chwili odezwał się Monte
Dziwna rzecz baronie ale takiego
właśnie doznałem wrażenia po pierwszy
przestąpiłem mej nowej posiadłości Dom
ten wydał mi się tak ponury nie
kupił gdyby intendent mój nie pośpie-szył
się zbytnio
— To bardzo możliwe — odezwał się nie-pewnym
głosem Villefort — proszę mi wierzyć
jednak w sprzedaży domu tego nie brałem
— Był jeden pokój — dalej
zmiany! Jeżeli się nie mylę wjazd do pałacyku Monte pokój bardzo zwykły z pozoru
wybrukowany który wydał mi pani
polnym Się Sne historie
siCiw miejscu wspaniała murawa kiegos krwawego zdarzenia
w tym pana f— Coz poradzić to panie że prze- - g}0 myśli podobne? zapytał Debray
zielenią cieniem
de
brama
przyznał
mi wyjazd
za-ietlw- ie
czasu Zdumie-wające!
do
przeobrazić pełen że to
doi ulega
dwoma
panem
de
do
de
to on
on do
tu
te
tą
są
zas ciągu
Ludzie
bardzo
drodze
do
została
polecono
po
bardzo
jest
nic
mu że
aż
ku
po
pańskim
portu
że
tu Portu" "Komenda
Boczne tablice że tu
I
67 =
do
panie
gdy raz
że był-bym
go
Widać musiał wziąć
że
udziału
tu
dc
po
do
de
go
Lo
Coz pokoju naprowadzić mo- -
drogi
Przyczyny tego rodzaju wrażeń nie dadzą
się nigdy ściśle ookreślić Są przecież miejsca
gdzie nas ogarnia trwoga smutek — nie wia-domo
dlaczego Ten dziwnie mi jakoś przy-pominał
mieszkanie margrabiny de Ganges lub
Desdemony Jeżeli państwo macie ochotę to
mógłbym wam go pokazać
Wszyscy goście skwapliwie powstali od sto-łu
Tylko pan dc Villefort i pani Danglars pozo-stali
jak przykuci na swych miejscach
— Czyś pan słyszał? — szepnęła wreszcie
pani Danglars
— iść — odpowiedział prokurator
królewski i podał ramię baronowej
Monte Christo czekał właśnie tych dwoje
którzy od stołu się pod-nieśl- i Wtedy
dopiero zamknął pochód uśmiechając się zagad-kowo
Zaczęło się od oglądania pokoi sposób
wschodni urządzonych Pełno tu było miękkich
I nkkinh sof noduszek dywanów faiek i broni
u — ' r
- —
—
—
—
—
JPJL_ Tak mi się przynajmniej zdaje — po- - Na ścianach salonów wisiały obrazy starożytnych
twierdził jakby niepewnie Monte Christo mistrzów Same zaś ściany obite były raate- -
$Hr-- Alboż nie wie pan od kogo ten dom na- - riałami chińskimi o przedziwnych barwach i ry--
bytytzostał? sunkach Na koniec goście weszli do tajemniczego $f-- Rzeczywiście nie Wszelkimi kup- - pokoju m
nami zajmuje się mój intendent Na P°z°r nic w nim nie było niezwykłego $£_ Wspaniały hrabio — mówił Cha-- ] To chyba tylko że nie został choć
tóaiKRenaud Wracając jednak do wyglądu mrok już zapadał Może i to że go pozostawiono
istotnie przed
lat zamknie-tymijokiennica- mi
i dziedzińcem tra-wipfGdy- by
należał
krolewskiego
popełnionej
przygnębiająco
nafuchaczów Wszyscy milczeli zai
ftŁTs3S
Napoleon
zachmurzonego
najcięższy
chciałbym
angielsku:
Wojskowa Portu"
hrabia Christo:
progi
bardzo
dobrą
opowiadał
samym
lub
pokój
Trzeba
w oawnej posiaci
— Istotnie pokój sprawia wstrząsające wra-żenie
— zawołała pani de Villefort
Pani Danglars chciała również coś powie-dzieć
lecz nie zdołała nic wykrztusić z zaciśnię-tej
krtani
Inni goście również przyznawali że pomie-szczenie
to ma wygląd niesamowity
"ZWIĄZKOWIEC LUTY [¥hrvm) U — IW
E3EE
emigracji)
== SE
38
a
i
3S3
Obydwaj konwojenci wprowadzili ich do
jakiegoś pokoju i kazali zaczekać Sami zapukali
do drzwi w głębi i po chwili zniknęli za tymj
drzwiami
Skipper Patterson przez dłuższą chwilę sie-dział
w milczeniu gryząc wygasłą fajkę Wreszcie
ocknął się wyjął fajkę z ust oczyścił ją nałożył
tytoniu zapalił i dopiero wtedy odezwał się:
— Niech ich diabli wezmą! Wojny niema
a oni nas do niewoli biorą Z dziada pradziada
tych wodach łowiliśmy ryby i nikt się nie cze-piał
A teraz nagle nie wolno! Przedzielili mo-rze
tylko nie gdzie linia! Szukają
dziury w całym! Zimna wojna! Wojna nerwów!
Tfuj!
Spluną! i już się więcej przez godzinę nie
odezwał Bo minęła conajmniej godzina od chwili
kiedy zostawiono ich samych w pokoju a nikt
się po nich nie zgłaszał
Nagle cicho skrzypnęły drzwi prowadzące
z klatki schodowej Ukazała się w nich młoda
dziewczyna wysoka szczupła o długich miedzią-n- o
rudawych włosach opadających ramiona
Weszła do pokoju patrząc przed siebie nie do-strzegając
obecnych Dopiero gdy znalazła się
przy drzwiach w głębi pokoju obejrzała się i
spotkała zaciekawiony wzrok Błońskiego
Miała duże ciemne głębokie oczy z których
wyzierał smutek Przyglądała się Błońskiemu
jak gdyby zdziwiona i zaskoczona jego obecno-ścią
w tym pokoju
Błoński mrugnął filuternie bowiem jeszcze
z czasów plaży nadwiślańskiej pozostał mu zwy-czaj
mrugania do każdej kobiety która zwracała
niego uwagę
Spłoszył ją tym mrugnięciem Odwróciła się
raptownie i weszła do pokoju w głębi Zamknęła
sobą drzwi
Po paru minutach ukazała się znowu w
drzwiach a za nią ukazał się tęgi krępy męż-czyzna
w mundurze w bulach z cholewami Sto-jąc
w progu wydawał jeszcze komuś w głębi
pokoju polecenie:
— Z Polakiem niech pogada Nikifforow Ja
tu niedługo wrócę
Wysmukła dziewczyna o smutnych oczach
przeszła przez pokój i razem nie spojrzała w
kierunku Błońskiego Skipper i Błoński odru-chowo
podnieśli się przy wejściu krępego męż-czyzny
w mundurze domyślając się w nim jakiejś
władzy Skinął głową i wyszedł za dziewczyną
Potem wszedł ten sam oficer który eskor-tował
ich ze statku Zaprosił skippera do pokoju
w głębi Jan został sam Był bardzo ciekaw o
czym się mówi w sąsiednim pokoju Korciło go
— Spojrzyjcie państwo — przemówił Mon-ie
Christo — jak dziwnie tajemniczo wygląda
to łóżko jakby krwawym blaskiem oświetlone
te dwa pastelowe portrety od wilgoci pobladłe
czyż nie zdają się wołać: "widziałem! widzi-ałem!"
Villcort słysząc to posiniał pani Danglars
zaś padła szczlong stojący w pobliżu komin-ka
— To jeszcze nie wszystko — oświadczył
Monte Christo
— A coz jeszcze więcej tutaj wydarzyć się
mogło? — zapytał Debray który zauważył wzru-szenie
baronowej
Monie Christo otworzył tajemnicze przej-ście
w ścianie Ukazały się schody ukryte
— nie macie państwo wrażenia — mówił
dalej hrabia — ze tędy właśnie ktoś stąpał krok
za krokiem wśród nocy ciemnej i burzliwej Ktoś
niósł ciężar fatalny i uciekał ukryć swą
zbrodnię zarówno przed okiem ludzi jak i przed
okiem Boga
Pani Danglars na wpół omdlała oparła się
ciężko o ścianę
— Co się pani stało! — zawołał Debray —
jakże pani okropnie zbladła!
— Pan hrabia de Monte Christo — zauwa- -
wyglądał zupełnie inaczej Był wybity czerwonym adamaszkiem zvja Yillefort opowiada te
kamieniem Teraz natomiast rozpościera jednak miejscem tragicznym miejscem ja- - lo chyba abyśmy poumierali ze
tym
stuletnimi
na na
miejscu
A
dom
Saint-Meran- ?
słabych
pro-wizję
najpóźniej
wiem
jesteś oświetlony
za
na
na
na
wiadomo ta
na
na
za
tym
A
na
Czy
co aby
strachu
nam stra- -
— W żarcie mojej zony jest nieco prawdy
panic hrabio — dodał ViIlefort — Przeraża nas
pan ale na szczęście tylko na podstawie jakichś
przypuszczeń
— Co pani jest? — zapytał cicho Debray
panią Danglars
— Nic nic — odpowiedziała usiłując się
opanować — Pragnę tylko zaczerpnąć nieco
świeżego powietrza Poza tym wydaje mi się że
hrabia raczy nas niepotrzebnie wytworami swej
bujnej wyobraźni
— Czyż tak? — podjął Monie Christo z
uśmiechem — Więc to są tylko wytwory mojej
wyobraźni? — W takim razie przedstawmy so-bie
raczej ze dom ten był schronieniem jakieś
dobrej i cnotliwej pani i że schody tajemnicze są
tylko przejściem po którym kroczy cicho lekarz
by nie zakłócać pokrzepiającego snu położnicy
albo tez matka czy ojciec wreszcie unoszący w
tkliwym uścisku roześmianą dziecinę
Ten pogodny obraz wywołał u pani Dan-glars
skutek gwałtowny Jęknęła głucho i zem-dlała
— Pani Danglars zasłabła! — zawołał yille-fort
— Trzeba ją ratować
— Cóż za szkoda — rzekł cicho Monte Chri-sto
— że nie wziąłem ze sobą mego flakonika
— Ja go mam — odezwała się pani de yille-fort
I podała hrabiemu niewielki kryształowy fla-konik
napełniony płynem czerwonej barwy zu-pełnie
podobnym do tego którym hrabia tak
skutecznie ratował Edwardka
Monte Christo wpuścił do ust baronowej
jedną tylko kroplę i chora otworzyła natych-miast
oczy
W tej samej chwili yillefort ścisnął ją silnie
za rękę
— Czyż istotnie opowiadaniem moim tak
żeby się podsunąć bliżej drzwi Ale bał się że
ktoś znienacka otworzy drzwi więc wolał nie
podsłuchiwać Domyślał się że o nim również
będzie mowa I domyślał się ze skipper nie bę-dzie
specjalnie o niego walczyć Boi się teraz o
siebie o swój statek i o swoją załogę Więc na-pew- no
nic będzie kruszył kopii w obronie wy-łowionego
z morza przybłędy w dodatku cudzo-ziemca
Tym bardziej Jan zdawał sobie z 'ego
sprawę ze w czasie podróży nic zaskarbił sobie
sympatii ani skippera ąni załogi
W pół godziny po wezwaniu skippera w
drzwiach w głębi pokoju ukazała się nowa po-stać
której Błoński dotychczas jeszcze nic wi-dział
Był to młody człowiek w mundurze śred-niego
wzrostu z dużą ilością pryszczów na źle
ogolonych policzkach
Poza pryszczami charakteryzowały go wy-płowiałe
brwi prawie zupełnie zlewające się z
kolorem skory oraz wyblakłe oczy którymi bar-dzo
lekceważąco obejrzał Błońskiego
W przeciwieństwie do oficera konwojenta
który do Jana mówił "wy" pryszczący młodzie-niec
z miejsca zaczął mówić do niego "ty"'
— Chodź za mną — powiedział
Wyszli na schody zeszli o piętro nizej i
"pryszczaty" otworzył drzwi na których Jan
zdązjł odczytać: "NKWD Oddział Komendy
Portu"
"Pryszczaty" wszedł pierwszy usiadł za
biurkiem Wskazał pozostawione otworem drzwi
i huknął na Błońskiego- -
— No zaniknij ze drzwi' Na kogo czekasz?
Błoński zamknął drzwi EnkawmUista wska
zal mu krzesło:
— Siadaj
Jan usiadł
— Jak się nazywasz? zapylał "pryszczaty"
— Jan Błoński
— Polak?
— Tak jest Polak
— Gdzie urodzony?
— W Warszawie
— Kiedy wyjechał z Polski?
— W 1939 roku
— Dokąd?
— Najpierw do Rumunii potem do Francji
potem do Anglii
— W Rosji byłeś?
— Nic
— Nigdy?
— Nigdy
— Nic kłamiesz?
— Nic kłamię
— A skąd znasz rosyjski?
— Słabo znam
— Ale znasz Gdzieś się nauczył?
— Matka czasem mówiła po rosyjsku Pod
Kijowem była urodzona
— Rosjanka?
— Nic Polka
— Uciekła przed rewolucją co?
— Nic Wróciła do Polski
"Pryszczaty" przechylił się do tyłu razem z
krzesłem i oparł o ścianę pozostawiając krzesło
w pozycji na dwóch nogach
JJ!lMeftftSg£gg33BSSgS8gSgg3acgggglj
bardzo się pani przejęła? — zapytał Monie Chri-sto
I
— Ależ bynajmniej żle się czuję od rana I
byle jaka przyczyna zdolna jest wyprowadzić
mnie z równowagi
— Możecie się państwo śmiać ze mnie —
oświadczył hrabia — ja jednak trwać będę w
przekonaniu iż w domu tym została popełniona
zbrodnia
— Miej się pan na baczności — powiedziała
pani de Villefort — w naszym towarzystwie
znajduje się przecież prokurator królewski
— Doskonale się składa gdyż skorzystam ze
sposobności i pozwolę sobie wnieść formalną
skargę
— Skargę? — pochwycił VilIcfort
— Tak jest i to wobec świadków Musimy
jednak przejść do ogrodu
Wszyscy w milczeniu uczynili zadość woli
gospodarza który przeprowadził gości aż do
kasztana pośiodku klombu rosnącego
— W tym oto miejscu — rzekł Monte Chri-sto
— rozkazałem przekopać ziemię aby ją po
tylu latach spulchnić i roślinność do bujniejszej
pobudzić wegetacji I oto robotnicy moi wyko-pali
w pobliżu tego drzewa skrzynkę w której
znajdował się szkielet nowonarodzonego dziecka
Chyba lo już nic czcze przywIJzcnia tyiko
— Nic myliłem się mówiąc ze ten dom
wyjątkowo ponuro wygląda I nic dziwnego je-żeli
jak się okazuje popełniona została tutaj
zbrodnia — stwierdził Chateau-Rcnau- d
— Któż twierdzić może ze w domu tym
popełniono zbrodnię? — przemówił VilIcfortj
zbierając w sobie resjlc odwagi j
— Czyż to nie zbrodnia skoro nowonaro-dzoną
dziecinę żywcem zakopano — zawołał
Monte Christo — Jakże czyn taki można nazwać
panic prokuratorze królewski?
— Lecz skądże pewność że dziecko było
zakopane żywcem?
— Gdyby przedtem umarło dlaczego zako-pywano
by je w ogrodzie Przecież to nie cmen-tarz
— Jak karzą we Francji dzieciobójcę? — za-pytał
naiwnie major Cavalcanti
— Kara jest bardzo mała! Ucięcie głowy
tylko — próbował dowcipkować Danglars
— Czy to prawda panie prokuratorze kró-lewski?
— zapytał Monte Christo
— Tak jest panie hrabio — odpowiedział
Villefort głosem niewyraźnym
Monte Christo spostrzegł' że obie osoby dla
których cała ta scena została skomponowana
znalazły się już u kresu wytrzymałości nerwowej
Postanowił więc grę zakończyć
— Ale my się tutaj zabawiamy rozmową —
powiedział — a tam kawa na nas czeka
I poprowadził gości do stołu ustawionego na
werandzie
— Przyznam ci się panie hrabio — odezwała
się pani Danglars — że twoje historie poszarpały
mi nerwy Czuję potrzebę spoczynku
I osunęła się na krzesło
— Zdaje się że pani baronowa znów potrze-bować
będzie flakonika — odezwała się pani de
Villefort Zanim jednak zdążyła zbliżyć się do
baronowej prokurator królewski szepnął do ucha
swej byłej przyjaciółce:
_ _ Ii POLSKI SKLEP OBUWIA
Stanley Shoe Storo
Obunlo najlepszych firm kanadyj-skich
1 angielskich Wszelkie kolory
I rozmiary
1438 Dundai Sł W Toronto
Tol LE 5-95- 30 Wlaclclel ST MAZURKIEWICZ
6
Jodyny polski Salon Pleknoicl
AGNES BEAUTY SALON
Spcallzae w trwalef ondulcl
farbowaniu I układaniu wloiw
195 HARBORD STREET
(blisko Bathurst)
Tol LE 4-30- 70 Oluartc wieczorami
Jeżeli chcecie ogłaszać się
w obcojęzycznych czasopis-mach
i radio — porozumcie
się z
Lingua Ads Serulco
91 HAZELTON AVE
Tel WA 2-5- 25 Fachowa znajomość reklamy
Porady — oszacowania —
tłumaczenia ogłoszeń — pro-jektowanie
ogłoszeń ito
BEZPŁATNIE
8
AmyjflliUMArw-Miitmysimm- !
BIERZESZ
ślub?
Skorzystaj z naszej wypoży-czalni
strojów ślubnych
256 Collogo — WA 2-09- 91
556 Yongo — WA 2-32- 70
Wjpolyczalnla dla
ptmóu w objduu
kklcpuch — dla
pań tlko przy
Yongo Si:
Długoletnia gwarancja
Wielka
wyprzedaż
FUTER
Bogaty wy-bór
najnow-szych
modeli
futer po ce-nach
bezkonku-rencyjnych
Łatwe i dłu-goterminowo
spłaty
r
Dwa sklepy do Waszej dyspozycji
Firma nti&ia Mury Polakom od 34 lal
PRIHCESS
Fashion Furs
506 Queen St W EM 3-88- 84
750 Yongo St WA 1-8-
971 s
Jedyny Polski Salon
Pieknoid
Marya's Beauty Parlor
Specjalizacja w' trwałej
Ondulacji "Permancnt
Wavcs"
216 Bathurst St EM 1-44-
32 8
INSTALACJE
elektryczne
m
wykonuje
STANISŁAW BABU
57 Crawford Sł
Tel EM 4-26- 75
William Shoe Storo
Właić: B Ciarnota
I'oleta obuwie Importowdiic
I kanad) Jsklc
Wyojldniy róunlcł obuwie do Polski
750 Queen St W — EM 34898
H
Zawiadamiamy naszych
KLIENTÓW
ze obecnie prócz WĘGLA m
my na sprzedaż i dostarczamy
do domów
olej do opału
"WHITE ROSĘ"
— dzwoń do —
POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU
Telefon
składu
polskiego
RE-220- 0 (dwa dwa zero zero)
406
Gilbert
Avo
i im®
mlv
¥Msii
m
mxmvu?
K ł-'fr- ltf I iIiI M&i fimtmtłnl
iii
imi
i fJ:%JI
łtH"SI Mi
Ikhl
1 J z
%T Ir 4 ftfhUt
IU jtqf
łfrlBS mmi
wra
iimmiu
Hi
riirai mmv
amimtBI
raiłaś I
r-r-i
m:mt
WMl H
II
mn
ta:
1
mm U£
im$a
m ii
mmt m
Sł 7 mrwfi
iii
mmti Ultll I mm
li
Li
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, February 16, 1957 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1957-02-16 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000082 |
Description
| Title | 000044b |
| OCR text | aSisS P$M STRESZCZENIE POPRZEDNICH ODC1MK6W 5jMI II'M_- - i'" _"_'łJ™_"ai'u1ua"i HIJ C D_lllłu _ _ & a Vjj jOiglll młodszym kucharzem e fłtóm- t- Jankiem Zmyliwszy czu m o runioiorriM pnyoyrym rt Zygmunt Blońikl kta-z- e iwym brałem bllfnlł- - no pclltruka y-mth-oćit ze statku I miesiące sie x tłumem odjttdłi "na YiHP&l d0 tondynu- - Nie znldul iednak Janka alt ta to lłłłrfl na liczne "girl frlends" brata które blora go ta litWfc Truda zabiera go do kasyna gry ktort nachodzi po-r£ji3j!Tr- uda J Zygmuntem uciekała Zygmunt trafia wresf eJeUw ilady swego brata bliźniaka Rozchorowawszy sie LłWtłł przypadkowo przewieziony do rodziców Elżbiety n jjfitSwnej Janka Tymczasem Zygmuntem zainteresował ile Vińłier Tomasz as bezpieki retymowel ambasady w Lorv vi'ynił Janka tonącego w morzu zabrał na swo pokład vrtłóastitlkt rybacki "Swanella" Zygmunt postanowił uda sie na BWIatka- - Josia iZb'szek w'szIi na korytarz natury Sprawiedliwość na tej ziemi reprezen Stwiedzili ze Błońskiego juz niema Zgorszenie fpahi Łaskiej nie miało granic: fefitó— Nawet nie zaczekał zęby się dowiedzieć fjafc'"sie Elżbieta czuje! Nawet go nie interesuje icoJpowie doktor! I to jest człowiek z którym 'Elżbieta się zaręczyła! wyrzutem spojrzała na Zbyszka jakby to do tej nieustannej jasności zapadają na JOP PJ nuileii HSiJsiMCIiiu wŹ— Ładnych ty masz kolegów! Niema co! jfc&gsZbyszek nie odpowiedział Zacisnął wargi rpI)oktor Krason badał Elżbietę dość długo Mysźedł z pokoju dopiero po kwadransie %M&~ Nlc sPecJalneS0 — powiedział nie pa-fłrz- ąc w stronę pani Łaskiej — Osłabienie Ju- - ftrolniech do pracy nie idzie i niech sobie polezy TtWAtMcnJom lal n rcłurł nn wrmrnr !nn!n - :i Ud obecnie rozklekotanym fJcJ Zv '"- - vnwv ua tu juuu JJUCU obiadem wpadnę [sl$Pozegnał się i wyszedł Zbyszek odprowadził gOldo sieni zeszedł z nim na doł i wyszedł za rnimsna uncę uopiero na uncy zapytaj załogi Tylko Jechali fMr- - Czy rzeczywiście wszystko panie dok- - = ' fl? Czy pan chciał coś ukryć przed moja " m™ ™kT J ' iTTiattrn' frfDoktor spojrzał mu w oczy $f8~ Pan w'czu? l&Sa— Rzeczrwiście powiedziałem nic wszv' 'jStkol Ale przede wszystkim dlatego jeszcze CiCZk0 Skipper spodelba rozmawia- - Zbyszek pohamować cego zdenerwowania KM— Co stało panie doktorze Męr-- me przeraża sie _ odp0wiedział Jan --'nycn specyiicznych warunkach trochę przykra M?3ryraznie dobierał słów zęby swoi komu- - n&ąt zredagować jak najłagodnicj Ale Zbysz- - y£5wi brakło cierpliwości iff-- Co jej jest panie doktorze? jNW-f- Niecn Pan narazie ani matce ani pannie jiElżbiecie o tym nie mówi bo jeszcze mam -pr-ocentowej pewności mam wrażenie j[z)eoJktór zawahał się )jf$-Ą- że co? — parsknął Zby-- isze&i pfi- - 2e pańska siostra spodziewa się dzie-- ckaf Mf# XXIV NA LADZIE g!Wybrzeze Murmańskie należy tych nie-- szcaesnycn zaKątKow świata które nie mają f &t i IPIlllllillllllllllllllilllllllllilllllllllllllllllllllllllllH =ł Aleksander Dumas Iii fIIi ipiiiiiiiii m Zygmunt I STESZCZENIE POPRZEDNICH ODCINKÓW mund Dantes żeglarz z Marsylii luunle przez swych rywali o w spisku bonapar- - iTOW£ios!ae wtrącony do więzienia na wyspie ir iu ze-pjxyaf-nlł z opatem Farla który w chwili zgonu prze-fMJJ- łj mu tajemnicę ukrytych skarbów Dantes ucieka i Wlflłtnfa I odnalazszy skarby do Francil by dowiedzieć o losie swych bliskich I wrogów Wystepue peefykowo lako lord Wilmore a potem przybrawszy rnjwlsko hrabiego Monte Christo wikła całą sieć spisków l?uidzek by zemSelć na tych którzy przyczynili dójyjgo uwięzienia Nabywszy pałac w Paryżu koleino _iSi"due w sferach arystokratycznych ludzi kłórym po-przrtl-ągł zemstę' SES ♦ IM- -i w tak krótkim czasie takie kolosalne Christo — Kwiatami strojna i okolona drzewami — Padam za i drzew 4Ę$i~-- a pan doskonałą pamięć panie Cha-teau-Rena- ud — odezwała się baronowa — Cały podjazd pałacu zmieniono zasadniczo Nawet wjazdowa znajdowała się dawniej w zu-pełnie innym JĘĘ— A tak — Monte Christo — cho-dziło o dogodniejszy w stronę Lasku tfff— tych wszystkich zmian dokonano w czterodniowym okresie — wmieszał się rozmowy Morrel fff-- Istotnie — rzekł Debray — starą ruderę w czaru pałacyk był stary nad wyraz ponury nie wąt-pHwóś- ci laty pamiętam ogląda-łemjg- o z Saint-Mera- n I M-f- Z panem — podchwyciła pąh0de Yillefort — więc ten należał PSfla tególpałacu posępnie się vcałjpnez wiele ze swymi wiecznie zarośniętym nie teścia prokuratora by uważać siedlisko rodni gfePonure słowa podziałały Villefort T53SSV £SSS£&SiJ£S£ Sadek ikl 8 (powieść z życia obecnej szczęścia ani do praw ludzkich ani do praw tuje NKWD i rządzą ziemią podbiegunowe prawa natury Zimą nieustannie trwa noc a mrozy ta-kie ze rtęć zamarza w termometrach Latem w całej doby jest jasno Noce mają jasność dnia nieprzyzwy- - EggpZ czajeni Saint-Mera- n choroby oczu i na nieraz poważne zabu rzenia systemu nerwowego Tak przynajmniej informował Jana Błoń-skiego oficer sowiecki który towarzyszył jemu i skipperowi "Swanelli" Pattersonowi w ze statku jak powiedział Komendy Portu Reszta na pokładzie "Swa-nelli" skipperowi i Błońskiemu fiKRTZ: ♦„ : :rZ: w' Jtt "dac 1? "a """""- - niecierpliwie ciężarowym wozem Jeden z oficerów usiadł przy kierowcy drugi towarzyszył na wozie skipperowi i Błońskiemu Skipper gryzł wściekle wygasła fajkę Jan to CTIZTZ tez " l° że i i Obecnie wchodzimy w okres Słonce przez parę tygodni wogóle nie zachodzi Wędruje niebie a na noc traci tylko promie-nie i jak krwawa tarcza księżyca Ten okres ludzie o nerwach znoszą #&£ ™av- nie by- ł w stanie rosną-- j3CVCn spoglądał na sie Przed można świeci ci opowiada? spytał Błońskiego Niech się pan nie tutaj teraz przez całą dobę jasno nie Ale do nte udział się wraca się tytuł się się on Ze To wszystko? — Wszystko — Powiedz się skomuniko-wać z najbliższym konsulatem angielskim lub z ambasadą angielską w Moskwie Tym razem konwojent już nie czekał Błoński przetłumaczy lecz zdumieniu skippe-r- a powiedział Zamelduję o życzeniu komen-dantowi Wóz zatrzymał się przed sporym murowa-nym budynkiem Wejścia do budynko strzegło dwóch uzbrojonych w karabiny wartowników Z tablicy nad wejściem Błoński odczytał jest "Zarząd i zapowiadały mieszczą się jeszcze inne urzędy ale Jan nie zdążył odczytać jakie li III I PITE II I! i VI II oskarżony ?$§nskicgo wychylił dna kieliszek wina Po dłuższej chwili odezwał się Monte Dziwna rzecz baronie ale takiego właśnie doznałem wrażenia po pierwszy przestąpiłem mej nowej posiadłości Dom ten wydał mi się tak ponury nie kupił gdyby intendent mój nie pośpie-szył się zbytnio — To bardzo możliwe — odezwał się nie-pewnym głosem Villefort — proszę mi wierzyć jednak w sprzedaży domu tego nie brałem — Był jeden pokój — dalej zmiany! Jeżeli się nie mylę wjazd do pałacyku Monte pokój bardzo zwykły z pozoru wybrukowany który wydał mi pani polnym Się Sne historie siCiw miejscu wspaniała murawa kiegos krwawego zdarzenia w tym pana f— Coz poradzić to panie że prze- - g}0 myśli podobne? zapytał Debray zielenią cieniem de brama przyznał mi wyjazd za-ietlw- ie czasu Zdumie-wające! do przeobrazić pełen że to doi ulega dwoma panem de do de to on on do tu te tą są zas ciągu Ludzie bardzo drodze do została polecono po bardzo jest nic mu że aż ku po pańskim portu że tu Portu" "Komenda Boczne tablice że tu I 67 = do panie gdy raz że był-bym go Widać musiał wziąć że udziału tu dc po do de go Lo Coz pokoju naprowadzić mo- - drogi Przyczyny tego rodzaju wrażeń nie dadzą się nigdy ściśle ookreślić Są przecież miejsca gdzie nas ogarnia trwoga smutek — nie wia-domo dlaczego Ten dziwnie mi jakoś przy-pominał mieszkanie margrabiny de Ganges lub Desdemony Jeżeli państwo macie ochotę to mógłbym wam go pokazać Wszyscy goście skwapliwie powstali od sto-łu Tylko pan dc Villefort i pani Danglars pozo-stali jak przykuci na swych miejscach — Czyś pan słyszał? — szepnęła wreszcie pani Danglars — iść — odpowiedział prokurator królewski i podał ramię baronowej Monte Christo czekał właśnie tych dwoje którzy od stołu się pod-nieśl- i Wtedy dopiero zamknął pochód uśmiechając się zagad-kowo Zaczęło się od oglądania pokoi sposób wschodni urządzonych Pełno tu było miękkich I nkkinh sof noduszek dywanów faiek i broni u — ' r - — — — — — JPJL_ Tak mi się przynajmniej zdaje — po- - Na ścianach salonów wisiały obrazy starożytnych twierdził jakby niepewnie Monte Christo mistrzów Same zaś ściany obite były raate- - $Hr-- Alboż nie wie pan od kogo ten dom na- - riałami chińskimi o przedziwnych barwach i ry-- bytytzostał? sunkach Na koniec goście weszli do tajemniczego $f-- Rzeczywiście nie Wszelkimi kup- - pokoju m nami zajmuje się mój intendent Na P°z°r nic w nim nie było niezwykłego $£_ Wspaniały hrabio — mówił Cha-- ] To chyba tylko że nie został choć tóaiKRenaud Wracając jednak do wyglądu mrok już zapadał Może i to że go pozostawiono istotnie przed lat zamknie-tymijokiennica- mi i dziedzińcem tra-wipfGdy- by należał krolewskiego popełnionej przygnębiająco nafuchaczów Wszyscy milczeli zai ftŁTs3S Napoleon zachmurzonego najcięższy chciałbym angielsku: Wojskowa Portu" hrabia Christo: progi bardzo dobrą opowiadał samym lub pokój Trzeba w oawnej posiaci — Istotnie pokój sprawia wstrząsające wra-żenie — zawołała pani de Villefort Pani Danglars chciała również coś powie-dzieć lecz nie zdołała nic wykrztusić z zaciśnię-tej krtani Inni goście również przyznawali że pomie-szczenie to ma wygląd niesamowity "ZWIĄZKOWIEC LUTY [¥hrvm) U — IW E3EE emigracji) == SE 38 a i 3S3 Obydwaj konwojenci wprowadzili ich do jakiegoś pokoju i kazali zaczekać Sami zapukali do drzwi w głębi i po chwili zniknęli za tymj drzwiami Skipper Patterson przez dłuższą chwilę sie-dział w milczeniu gryząc wygasłą fajkę Wreszcie ocknął się wyjął fajkę z ust oczyścił ją nałożył tytoniu zapalił i dopiero wtedy odezwał się: — Niech ich diabli wezmą! Wojny niema a oni nas do niewoli biorą Z dziada pradziada tych wodach łowiliśmy ryby i nikt się nie cze-piał A teraz nagle nie wolno! Przedzielili mo-rze tylko nie gdzie linia! Szukają dziury w całym! Zimna wojna! Wojna nerwów! Tfuj! Spluną! i już się więcej przez godzinę nie odezwał Bo minęła conajmniej godzina od chwili kiedy zostawiono ich samych w pokoju a nikt się po nich nie zgłaszał Nagle cicho skrzypnęły drzwi prowadzące z klatki schodowej Ukazała się w nich młoda dziewczyna wysoka szczupła o długich miedzią-n- o rudawych włosach opadających ramiona Weszła do pokoju patrząc przed siebie nie do-strzegając obecnych Dopiero gdy znalazła się przy drzwiach w głębi pokoju obejrzała się i spotkała zaciekawiony wzrok Błońskiego Miała duże ciemne głębokie oczy z których wyzierał smutek Przyglądała się Błońskiemu jak gdyby zdziwiona i zaskoczona jego obecno-ścią w tym pokoju Błoński mrugnął filuternie bowiem jeszcze z czasów plaży nadwiślańskiej pozostał mu zwy-czaj mrugania do każdej kobiety która zwracała niego uwagę Spłoszył ją tym mrugnięciem Odwróciła się raptownie i weszła do pokoju w głębi Zamknęła sobą drzwi Po paru minutach ukazała się znowu w drzwiach a za nią ukazał się tęgi krępy męż-czyzna w mundurze w bulach z cholewami Sto-jąc w progu wydawał jeszcze komuś w głębi pokoju polecenie: — Z Polakiem niech pogada Nikifforow Ja tu niedługo wrócę Wysmukła dziewczyna o smutnych oczach przeszła przez pokój i razem nie spojrzała w kierunku Błońskiego Skipper i Błoński odru-chowo podnieśli się przy wejściu krępego męż-czyzny w mundurze domyślając się w nim jakiejś władzy Skinął głową i wyszedł za dziewczyną Potem wszedł ten sam oficer który eskor-tował ich ze statku Zaprosił skippera do pokoju w głębi Jan został sam Był bardzo ciekaw o czym się mówi w sąsiednim pokoju Korciło go — Spojrzyjcie państwo — przemówił Mon-ie Christo — jak dziwnie tajemniczo wygląda to łóżko jakby krwawym blaskiem oświetlone te dwa pastelowe portrety od wilgoci pobladłe czyż nie zdają się wołać: "widziałem! widzi-ałem!" Villcort słysząc to posiniał pani Danglars zaś padła szczlong stojący w pobliżu komin-ka — To jeszcze nie wszystko — oświadczył Monte Christo — A coz jeszcze więcej tutaj wydarzyć się mogło? — zapytał Debray który zauważył wzru-szenie baronowej Monie Christo otworzył tajemnicze przej-ście w ścianie Ukazały się schody ukryte — nie macie państwo wrażenia — mówił dalej hrabia — ze tędy właśnie ktoś stąpał krok za krokiem wśród nocy ciemnej i burzliwej Ktoś niósł ciężar fatalny i uciekał ukryć swą zbrodnię zarówno przed okiem ludzi jak i przed okiem Boga Pani Danglars na wpół omdlała oparła się ciężko o ścianę — Co się pani stało! — zawołał Debray — jakże pani okropnie zbladła! — Pan hrabia de Monte Christo — zauwa- - wyglądał zupełnie inaczej Był wybity czerwonym adamaszkiem zvja Yillefort opowiada te kamieniem Teraz natomiast rozpościera jednak miejscem tragicznym miejscem ja- - lo chyba abyśmy poumierali ze tym stuletnimi na na miejscu A dom Saint-Meran- ? słabych pro-wizję najpóźniej wiem jesteś oświetlony za na na na wiadomo ta na na za tym A na Czy co aby strachu nam stra- - — W żarcie mojej zony jest nieco prawdy panic hrabio — dodał ViIlefort — Przeraża nas pan ale na szczęście tylko na podstawie jakichś przypuszczeń — Co pani jest? — zapytał cicho Debray panią Danglars — Nic nic — odpowiedziała usiłując się opanować — Pragnę tylko zaczerpnąć nieco świeżego powietrza Poza tym wydaje mi się że hrabia raczy nas niepotrzebnie wytworami swej bujnej wyobraźni — Czyż tak? — podjął Monie Christo z uśmiechem — Więc to są tylko wytwory mojej wyobraźni? — W takim razie przedstawmy so-bie raczej ze dom ten był schronieniem jakieś dobrej i cnotliwej pani i że schody tajemnicze są tylko przejściem po którym kroczy cicho lekarz by nie zakłócać pokrzepiającego snu położnicy albo tez matka czy ojciec wreszcie unoszący w tkliwym uścisku roześmianą dziecinę Ten pogodny obraz wywołał u pani Dan-glars skutek gwałtowny Jęknęła głucho i zem-dlała — Pani Danglars zasłabła! — zawołał yille-fort — Trzeba ją ratować — Cóż za szkoda — rzekł cicho Monte Chri-sto — że nie wziąłem ze sobą mego flakonika — Ja go mam — odezwała się pani de yille-fort I podała hrabiemu niewielki kryształowy fla-konik napełniony płynem czerwonej barwy zu-pełnie podobnym do tego którym hrabia tak skutecznie ratował Edwardka Monte Christo wpuścił do ust baronowej jedną tylko kroplę i chora otworzyła natych-miast oczy W tej samej chwili yillefort ścisnął ją silnie za rękę — Czyż istotnie opowiadaniem moim tak żeby się podsunąć bliżej drzwi Ale bał się że ktoś znienacka otworzy drzwi więc wolał nie podsłuchiwać Domyślał się że o nim również będzie mowa I domyślał się ze skipper nie bę-dzie specjalnie o niego walczyć Boi się teraz o siebie o swój statek i o swoją załogę Więc na-pew- no nic będzie kruszył kopii w obronie wy-łowionego z morza przybłędy w dodatku cudzo-ziemca Tym bardziej Jan zdawał sobie z 'ego sprawę ze w czasie podróży nic zaskarbił sobie sympatii ani skippera ąni załogi W pół godziny po wezwaniu skippera w drzwiach w głębi pokoju ukazała się nowa po-stać której Błoński dotychczas jeszcze nic wi-dział Był to młody człowiek w mundurze śred-niego wzrostu z dużą ilością pryszczów na źle ogolonych policzkach Poza pryszczami charakteryzowały go wy-płowiałe brwi prawie zupełnie zlewające się z kolorem skory oraz wyblakłe oczy którymi bar-dzo lekceważąco obejrzał Błońskiego W przeciwieństwie do oficera konwojenta który do Jana mówił "wy" pryszczący młodzie-niec z miejsca zaczął mówić do niego "ty"' — Chodź za mną — powiedział Wyszli na schody zeszli o piętro nizej i "pryszczaty" otworzył drzwi na których Jan zdązjł odczytać: "NKWD Oddział Komendy Portu" "Pryszczaty" wszedł pierwszy usiadł za biurkiem Wskazał pozostawione otworem drzwi i huknął na Błońskiego- - — No zaniknij ze drzwi' Na kogo czekasz? Błoński zamknął drzwi EnkawmUista wska zal mu krzesło: — Siadaj Jan usiadł — Jak się nazywasz? zapylał "pryszczaty" — Jan Błoński — Polak? — Tak jest Polak — Gdzie urodzony? — W Warszawie — Kiedy wyjechał z Polski? — W 1939 roku — Dokąd? — Najpierw do Rumunii potem do Francji potem do Anglii — W Rosji byłeś? — Nic — Nigdy? — Nigdy — Nic kłamiesz? — Nic kłamię — A skąd znasz rosyjski? — Słabo znam — Ale znasz Gdzieś się nauczył? — Matka czasem mówiła po rosyjsku Pod Kijowem była urodzona — Rosjanka? — Nic Polka — Uciekła przed rewolucją co? — Nic Wróciła do Polski "Pryszczaty" przechylił się do tyłu razem z krzesłem i oparł o ścianę pozostawiając krzesło w pozycji na dwóch nogach JJ!lMeftftSg£gg33BSSgS8gSgg3acgggglj bardzo się pani przejęła? — zapytał Monie Chri-sto I — Ależ bynajmniej żle się czuję od rana I byle jaka przyczyna zdolna jest wyprowadzić mnie z równowagi — Możecie się państwo śmiać ze mnie — oświadczył hrabia — ja jednak trwać będę w przekonaniu iż w domu tym została popełniona zbrodnia — Miej się pan na baczności — powiedziała pani de Villefort — w naszym towarzystwie znajduje się przecież prokurator królewski — Doskonale się składa gdyż skorzystam ze sposobności i pozwolę sobie wnieść formalną skargę — Skargę? — pochwycił VilIcfort — Tak jest i to wobec świadków Musimy jednak przejść do ogrodu Wszyscy w milczeniu uczynili zadość woli gospodarza który przeprowadził gości aż do kasztana pośiodku klombu rosnącego — W tym oto miejscu — rzekł Monte Chri-sto — rozkazałem przekopać ziemię aby ją po tylu latach spulchnić i roślinność do bujniejszej pobudzić wegetacji I oto robotnicy moi wyko-pali w pobliżu tego drzewa skrzynkę w której znajdował się szkielet nowonarodzonego dziecka Chyba lo już nic czcze przywIJzcnia tyiko — Nic myliłem się mówiąc ze ten dom wyjątkowo ponuro wygląda I nic dziwnego je-żeli jak się okazuje popełniona została tutaj zbrodnia — stwierdził Chateau-Rcnau- d — Któż twierdzić może ze w domu tym popełniono zbrodnię? — przemówił VilIcfortj zbierając w sobie resjlc odwagi j — Czyż to nie zbrodnia skoro nowonaro-dzoną dziecinę żywcem zakopano — zawołał Monte Christo — Jakże czyn taki można nazwać panic prokuratorze królewski? — Lecz skądże pewność że dziecko było zakopane żywcem? — Gdyby przedtem umarło dlaczego zako-pywano by je w ogrodzie Przecież to nie cmen-tarz — Jak karzą we Francji dzieciobójcę? — za-pytał naiwnie major Cavalcanti — Kara jest bardzo mała! Ucięcie głowy tylko — próbował dowcipkować Danglars — Czy to prawda panie prokuratorze kró-lewski? — zapytał Monte Christo — Tak jest panie hrabio — odpowiedział Villefort głosem niewyraźnym Monte Christo spostrzegł' że obie osoby dla których cała ta scena została skomponowana znalazły się już u kresu wytrzymałości nerwowej Postanowił więc grę zakończyć — Ale my się tutaj zabawiamy rozmową — powiedział — a tam kawa na nas czeka I poprowadził gości do stołu ustawionego na werandzie — Przyznam ci się panie hrabio — odezwała się pani Danglars — że twoje historie poszarpały mi nerwy Czuję potrzebę spoczynku I osunęła się na krzesło — Zdaje się że pani baronowa znów potrze-bować będzie flakonika — odezwała się pani de Villefort Zanim jednak zdążyła zbliżyć się do baronowej prokurator królewski szepnął do ucha swej byłej przyjaciółce: _ _ Ii POLSKI SKLEP OBUWIA Stanley Shoe Storo Obunlo najlepszych firm kanadyj-skich 1 angielskich Wszelkie kolory I rozmiary 1438 Dundai Sł W Toronto Tol LE 5-95- 30 Wlaclclel ST MAZURKIEWICZ 6 Jodyny polski Salon Pleknoicl AGNES BEAUTY SALON Spcallzae w trwalef ondulcl farbowaniu I układaniu wloiw 195 HARBORD STREET (blisko Bathurst) Tol LE 4-30- 70 Oluartc wieczorami Jeżeli chcecie ogłaszać się w obcojęzycznych czasopis-mach i radio — porozumcie się z Lingua Ads Serulco 91 HAZELTON AVE Tel WA 2-5- 25 Fachowa znajomość reklamy Porady — oszacowania — tłumaczenia ogłoszeń — pro-jektowanie ogłoszeń ito BEZPŁATNIE 8 AmyjflliUMArw-Miitmysimm- ! BIERZESZ ślub? Skorzystaj z naszej wypoży-czalni strojów ślubnych 256 Collogo — WA 2-09- 91 556 Yongo — WA 2-32- 70 Wjpolyczalnla dla ptmóu w objduu kklcpuch — dla pań tlko przy Yongo Si: Długoletnia gwarancja Wielka wyprzedaż FUTER Bogaty wy-bór najnow-szych modeli futer po ce-nach bezkonku-rencyjnych Łatwe i dłu-goterminowo spłaty r Dwa sklepy do Waszej dyspozycji Firma nti&ia Mury Polakom od 34 lal PRIHCESS Fashion Furs 506 Queen St W EM 3-88- 84 750 Yongo St WA 1-8- 971 s Jedyny Polski Salon Pieknoid Marya's Beauty Parlor Specjalizacja w' trwałej Ondulacji "Permancnt Wavcs" 216 Bathurst St EM 1-44- 32 8 INSTALACJE elektryczne m wykonuje STANISŁAW BABU 57 Crawford Sł Tel EM 4-26- 75 William Shoe Storo Właić: B Ciarnota I'oleta obuwie Importowdiic I kanad) Jsklc Wyojldniy róunlcł obuwie do Polski 750 Queen St W — EM 34898 H Zawiadamiamy naszych KLIENTÓW ze obecnie prócz WĘGLA m my na sprzedaż i dostarczamy do domów olej do opału "WHITE ROSĘ" — dzwoń do — POLSKIEJ SKŁADNICY OPAŁU Telefon składu polskiego RE-220- 0 (dwa dwa zero zero) 406 Gilbert Avo i im® mlv ¥Msii m mxmvu? K ł-'fr- ltf I iIiI M&i fimtmtłnl iii imi i fJ:%JI łtH"SI Mi Ikhl 1 J z %T Ir 4 ftfhUt IU jtqf łfrlBS mmi wra iimmiu Hi riirai mmv amimtBI raiłaś I r-r-i m:mt WMl H II mn ta: 1 mm U£ im$a m ii mmt m Sł 7 mrwfi iii mmti Ultll I mm li Li |
Tags
Comments
Post a Comment for 000044b
