000322b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
f4
i
'W
"ft
£atM§Jw Yk3!
i :'ś6'jy 'i:?
? -
- -- - £g££££s£S£ a- - ® w:w nT' ' £
- - " r ' ? ' rv"T'WT mńfrłifflmm IMHwJ
- - ' i -'- - " - "' is "r'-'-- T rnWWWWirifcKffMWffJBlKfif fWin rTnW"'JWvnfaciWtmKiłl
:- -' ł(: i ' i-- ' " "''? vvł'r rmPr ' "'-VF€S2-
1ifv
5
' ' ' '" " 1 r '' ' ' ' & -- Ttt2 V TTPt Vf?3r
s - a i rera 3KSS
TL "ZWIĄZKOWIEC" WRZESIEŃ (Sepfcmber) środa 17 — 1958 STR7
Jerzy Giżycki I WtJliE OD PIEKU
Opowieść i kraju na południe od tego pieklą na ziemi Sahary
lLadnsty urzędnik zaśmiał się wy-lPrZ- }
ku Kenowi "Ci in i tnruKii'!!
r-iitrn- M ic -- W — — - v rasisci' Bo Hoffman jest szwa-- H
wet leżeli jego przodkowie byli
SLzami ód pokoleń On pochodzi z
TntnrvnPii lednei z tych
GSfefll CiV i-~"- "-= ' " -
A
[ oości co to są niemiecKie a
'im francuskie by znów zmienić przy- -
fcfpfflOŚC KUKS uiv~"— - r- -
nwvwa Manusem bo mam szczę--
uk -- - „j „ „ Aoc
i poiuunia guiic tu imię jci
iularne
i
OCZVWlSL-lt- : limę mc
'azvwam sie Jean-Mari- e
limasse gotów do pańskich usług"
Ir?"? 1 u-nnP-th
Williams z Mon- -
SA "
!crab" który wcisnął był wkąt
IMdzial tam z ponurym wyrazem twa- -
£
niujt
się
raptem ozł wyprostował mc i
Kenowi wyciągnął Ii długa wąską rękę pokrytą siecią
!„ h
Chmervkamn No no! Podziwiam
B
:„i„
byc
ijenkanow Pomimo że oni tyle
Ute me zdają robie sprawy z piękna
llsnego przejścia na emeryturę lecz
ifuja jak niewolnicy to by ich ko-iły
mogły wyrzucać pieniądze przez
HE
raz
(irll]5
jju- -
sie ku do
7Vł
są na
po
io pełnymi garściami
Jen uścisnął podaną sobie rękę i po--
[aizial "Miło mi jest że pan lubi nas
trynaiiu" v ~ — —
me znosi" Równocześnie myślał:
czego większość Francuzów podaje
lak lakiś flak czy zaecmą ryoę
jaiatczyk ciągnął dalej: "Tak lubię
iinkanów Mają oni prawidłowe po--
l&ie do życia Mam tu na myśli niek- -
i ich instytucji"
en myślał: "Dla czego cudzoziemcy
a prawić nam komplementy na te- -
naszej konstytucji naszej wspaniałej
iokracji Musiałem juz wysłuchiwać
"Bujdy sto razy Teraz znów się za- -
3
$0 pan Je lubi?" zagadnął uprzej- -
ie równocześnie za tę hipokryzję
'Bardzo! Szkoda że nie mamy dość
igi by wprowadzić je tu w naszych
miach — Ku-Klux-Kla- n! Co nam tu
i3 to kilka pokazowo zorganizowa- -
i starannie rozgłoszonych lynczo- -
I ?lfńi Pnial tnv61ał Von "Z"1 YiianniM_
y murzynów amerykańscy naziści
w naszemu krajowi ładną reklamę"
! Maria Rodziewiczówna
o rt
ilzw końcu po długim pochodzie las
rozrzedził zza drzew wvirzałv dachy
pwań folwarcznych żuraw studni i
prawne Była to resztka niewielka
skiej fortuny która została szaleń- -
czystą Aleksander otarł not z czo- - teadził parę płotów i już stał na
Mjm dziedzińcu
y'1j1 i'fu:uiaii_K-o-: — Krzyknął donośnie
IwllY fiflip7fV7nr"7 M tok-- mnin min
fal W ZVC111 Swiflv 7a iocrn nnmrntom
naju przywlókł się do pana Świda Fi uposażył bogato w ziemię i do-- a
osadził obok dworu
„UDchatlfn„ Ł j™uu1Ł„i„iu„j s_p_e_iin„:i_ains wiszy&i-i - HWy według sił i potrzeby uważa- -
K-- j me ja siugi ale jak bracia!
i siui pana factotum wyrosło iak
t0 chłop barczysty d°- - IBp odziany zdrów z wyrazem właś-KJ- ? 'wieśniakom: dziwnej mieszaniny RSduznoścI i filuterii
Iii' fkinrllui q "Uuiaj nu! nrwawieję — zakomen-i- P
'i Pan H A"twi- - ito co ja właśnie chciał mó- - Pr odparł Michałko złą polszczyzną Ifma naszej zawiei 14 Jak to?
]ft0P się podrapał w
M23 u"prynę
gęstą kono- -
Jnyszło dwóch jakichś panów
klacz! — Aleksander aż
-- —" — euYł juz lepiej za-- i
atai? koszulę nie tak bym ża- -
W Wyraz "złodziei" miił nn n
I 9rce gO nie Chciał rnr7orl P—hlnnom
~ wtcił Micha- - ZiŁJ? ir na Ustrow Tam czhhłioeprnóiwa 'laki
ma
Trzech strażników naszych 'eJ nocy a dziś rano nie stało
Śliczniej — hnri™ł 5„„--i
' __ 1135 Hi„X_v _
"
'To Uł iyiK0 zostanie we
' le nultaip lorio4 U„ ™„u:i: _:i
Uifi °S? meS° P°la iak szu- -
-- w u asach! Tfu! 6 CO Inn!- - i t- - +1
owi! J a xaK Saaai wczora
Mozę pan każe innego dać
ylsanrk „_' JPoądli powmoeli okduPad:ommoowżie nie -- Mi-
S""?i!o" (z ł—am'i—_ w_io_o„uwie: cziovneK
12
Czy nie idziesz trochę zbyt daleko'"
Zaprotestował Lespinasse "Co ten dżen- telmen pomyśli o nas?"
"Że się Czyż nie ku temu zmierzają jego rodacy — do
świata?"
Podświadomie Ken zacisnął pięście Z trudem hamował wzbierający gniew
"Gdy pragniemy nieraz by nasze idee!
i ideały rozeszły się po świecie — mamy zwykle na myśli inne produkty ekspor-towe
niż te o których pan wspomniał"
Myślał: "Czasem prawa są zbyt szty-wwnaerunków
Gdybym paslinęąłdotezgmo iednrnaynciah
w mordę i wyrzucił przez okno władze
francuskie podniosłaby gwałt Dlaczego?"
Na przeszkodzie dalszej dyskusji nad
godnymi podziwu i naśladowania Insty- tucjami amerykańskimi stanął fakt za- trzymania się pociągu na stacji znacznie
większej i bardziej ożywionej od dotych-czasowych
przystanków
lunaiai uświadczył Marius V
ca nhntHnnoon ™ w„(„ z nieustającymi piorunami Ken
tacje
IO_ „„Jljlv6U „ uugaic jjiaii
Na platformie dworcowei bvło kilku
białych ale ginęli oni w mrowiu tubyl-ców
krzyczących pożegnania odjeżdżają-cych
wybuchających radosnymi powita-niami
wysiadających z wagonów potrą-cających
się wzajemnie dobrodusznie w
ich dziecinnym pośpiechu który według
Kena nie miał żadnego usprawiedliwie-nia
ani specjalnego celu
"Zupełnie jak dzieci szkolne podczas
przerwy" myślał Ken
Nadeszło dwóch białych w wieku
około lat trzydziestu i Ken wybuchnął
śmiechem Byli oni istotnie zabawnym
widokiem gdy szli tak wolno z powagą
wśród chaosu dokoła nich każdy z nich
prowadząc za rękę szympansa o wyraźnie
znudzonej
Lespinasse zawtórował Amerykanino-wi
serdecznym śmiechem "To jest do-prawdy
zabawne Ci dwaj to lekarze z
tutejszego oddziału paryskiego Instytutu
Pasteura Wybrali Kindię gdyż szereg
naukowców robi tu doświadczenia z miej-scowymi
małpami"
Hoffman który nawet się nie uśmie-chnął
powiedział: "Żałuję że nie byłem
obecny przy jednym z tych doświadczeń
— kiedy to parę lat temu skrzyżowali
wielkiego szympansa z murzynką To mu-siało
być śmieszne"
"
5 i Po pj
?BiIab™11
tea°debrać
KUKU_sprawnych
amerykanizujemy!
za- merykanizowania
niedostosowujące
chałko jakiś markotny ruszył za nim
Miał jeszcze coś do powiecteenia
— Pioszę panicza — rzekł już w
drzwiach prawie — nasi chłopi złapali
dziś jakiegoś co się przekradał ku rze-ce
czekają co pan poradzi z nim robić?
— Któż to? Na cóz go brali? Kradł
co?
— Nie tylko naczelnik z miasteczka
dał rozkaz starszynie ludzi podejrza-nych
brać i wieszać bez sądu Ten był
z bronią nieznajomy i pobił kilku
nim mu rady dali więc go już sotniki
na sosnę wlekli Ale potem gospodarze
się rozmyślili ze bez pańskiej rady nie
warto poczynać! Nie wiadomo kto 'górę j
weźmie Lachy czy car!
nie obrażać!
Na tę dobitną logikę chłopską tąk
pełną rozsądku Świda się uśmiechnął z
lekka pod wąsem
— Wołać ich tu!
Na ten rozkaz Michałko kłusem po-biegł
ogrody: pan pozostał na ganku
gniewny podrażniony Wy-padek
ten odkrwał nowego raka pow-stania
Rząd postępując ten sposób
nie potrzebował prawie wojska i broni
palnej: każdego obywatela było
reku starszyny!
Po dość długiej zwłoce 'kilkunastu
chłopów z kijami wepchnęło przed ganek
delikwenta Był skrępowany poszarpa-na
odzież świadczyła o zaciętej obronie
Aleksander poznał w nim natychmiast
vyrostka blondyna co spał głęboko
tejże nocy na polance gdzie się
tajemnicza schadzka
Chłopi stanąwszy przed panem zdję-li
czapki pomimo uwłaszczenia i
niezależności zachował jeszcze dla nich
nimb wszechwładztwa i powagi starszy-n- a
pokornie schylony opowiedział rzecz
całą
Powstaniec stał hardo wyprostowany
bez śladu bojaźni lub bólu od postron-ków
— ponad głowy ludz
kie niebo Dawno miał żywot swój na
Widząc zdumienie i niedowierzanie
na twarzy Kena Lespinasse potwierdził:
"Tak to prawda Chodziło tu o zdobycie
dowodu prawdziwości teorii
"No i co z tego wynikło?"
Hoffman wzruszył kościstymi ramio-nami
Nic — poza przyjemnością dla
aktorki tego epokowego eksperymentu
oczywiście I zabawy dla naukowców"
Ken zmarszczył się z niesmakiem
"Ale przecież z pewnością stosowano w
tym wypadku zapładnianie jak
się to robi dziś tak często z rasowym
bydłem"
"Oczywiście" powiedział Lespinasse
A po chwili z dobrodusznym chichotem
"A przyzna pan ze byłoby za-bawne
gdyby ten eksperyment odbył się
tak jak to sugerowała ta cyniczna świnia
koło mnie"
6
Nazajutrz po przestaniu całą noc na
bocznicy w Mamu na szczytowym pła-skowyżu
mały pociąg osiągnął Kankan
administracyjny i handlowy ośrodek na
rzece Milo dopływie majestatycznego
Nigru
Tam Ken wynajął szaland — bezmo-torow- ą
płaskodenną żelazną barkę z
małą kajutą pośrodku dla białego pasa-żera
i czarną załogą wioślarzy
Gdy tylko jednak bagaże zo
stały załadowane — z jasnego przed
"Stoli-- chwilą nieba runęła na rzekę tropikalna olcrprii ulewa
minie
Dwór
liczne
miał wrażenie ze lada chwila
dach kabiny pójdzie drzazgi Przez
trzy dni szalała burza która uniemożli
wiała podróż i zmusiła Kena do nudzenia
się w małym saloniku prymitywnego ho-telu
i do picia niezliczonych aperitiwów
W nocy poprzez cienkie ścianki hote-liku
Ken mógł słyszeć szurganie arab
skich pantofli noszonych przez tubylcze
elegantki kobiece chichoty zawodowo
wesołych czarnych prostytutek podnie
cone głosy męskie i skrzypienie tanich
łóżek
Pierwszej nocy Ken czytał w łóżku
gdy drzwi się otwarły i boy z nocnej
zmiany wszedł bez pukania Chuderlawy
murzyn średnim wieku którego nie-zmienny
wyraz całkowitej obojętności na
wszystko przypominał Kenowi figurynkę
jakiegoś hebanowego zapytał go
rzeczowym głosem:
"Życzy pan sobie dziewczynę na dzi-siejszą
noc?"
Rzuciwszy książką o ziemię Ken pod-niósł
się na łóżku do siedzącej pozycji
wskazał ku drzwiom i powiedział z pasją:
"Wynoś się drański stręczycielu nim cię
wyrzucę kopniakami!"
Po raz pierwszy twarz murzyna zmieJ
niła się Gdy wyślizgiwał się szybko z
pokoju — miał całkowitego oszo-łomienia
Aleksander cierpliwie doszedł do
końca narracji wzruszył ramionami
— Trudna rada! — rzekł powoli —
Kazał urząd wieszać — trzeba fatyga
niewielka ale ot tylko to nieładnie! Chło-piecjnłod- y
— u was takie dzieci są albo
bracia i on może ma ojca lesie Wyj-dzie
(Polak zobaczy syna na sośnie żal
go zdejmie srogi — a w żalu człowiek
nie patrzy i nie zatrzyma się — ot i
nieszczęście! Ja żebym złowił Polaka
buntownika — walałbym rąk wiesza-niem!
Albo wam za to płacą? Ja bym go
w las puścił jeśli mu życie niemiłe a
niech go tam sobie kozaki biją Oni po
to tu przyszli!
'Chłopi pomyśleli chwilę poradzili się
szeptem pokiwali głową wreszcie star-szyn- a
wyjął nóż zza świty i rozciął więzy
Polaka
— Idź gdzie cię czart pędzi! — mru-knął
w formie grzecznej odprawy
Powstaniec przeciągnął skostniałe
członki spojrzał na Świdę iskrzącymi
oczyma uśmiechnął się i zdjął czapkę!
— żelisławski nie zapomni! — rzekł
z przejęciem
Wyskoczył na środek dziedzińca i
Lepiej podrzucając rogatywkę w górę: "Niech
zmarszczony
ewolucji"
żyje kraj! — wykrzyknął z całych płuc
słonecznym zapałem skowronka z
niefrasobliwą pogardą losu — niepomny
urazy i chłopska niewole — cały o- -
— Gdzie on? — zagadnął władnięty swą ideą W paru susach był
— W chlewie go posadzili pod wartą 'już dworem — wolny — wiatr przy
w
życie w
tak
odbyła
patrzył iasno
w
sztuczne
jednak
Rozdział
płaski
w
w
bożka
wyraz
w
nie
nikogo
ze
na
za
za
niósł do uszu Swidy jego pożegnanie
radośnie rzuconą piosnkę:
Hop hop koniku na Litwę!
Chłopi spojrzeli po sobie kręcąc
głową
— Wściekł się! — zdecydowali zwra-cając
się do Swidy — Dobra była rada
panoczku!
— Szkoda detyny! — rzekł najstar-szy
co może już wszystkie wnuki po-chował
— Brzydka rzecz wieszanie! — wtrą-cił
inny
— Straszno Lachów — zakończył
starszyna -- Krzesiwo u każdego znaj-dzie
się za krzywdę a potem co? Car
daleko czy on nam stodoły' odbuduje?
— Dobrze mówisz kumie! Daj Boże
! zdrowie panu!
Rozprawiając zniknęli za domem
— Nie ma Zawiei — szepnął do sie-bie
Aleksander wchodząc do pokoju —
i nie ma mnie tam po co jechać Za
późno! Papiery popalić Michałka zabez-pieczyć
— i czekać egzekucji! Oto co
mi zostało do zrobienia!
Usiadł przy stole i począł zbierać
zbycie nie dbał oń! Może by wolał zginąć różne szpargały gdy nagle zdyszany
od kulki u sztandaru niż od chłopskiego radosny głos Michałka-ozwa- ł "sięza ok-strycz- ka
ale nikt go o życzenie nie pytał nem przerywając mu zajęcie "
Bronił się zajadle przywalony nadmia-- J Chłop stukał W szybę i szczerząc zfby
rem napastników poddał się wspokóju w uśmiechu wolał pokazując na pod-- i
już zrezygnowany nie -- widzącjratunku worze
t ćzekił milcząc wyroku! — Paniczu paniczu! Nasza Zawieja!
Ken opadł na poduszkę z uczuciem
niesmaku Niezadowolenia z samego sie-bie
Przez jego umysł przemknął szereg
podobnych epizodów które też pozosta-wiły
mu podobny niesmak
"Czy nie pora byłaby" myślał
"przestać robić z siebie wariata? Od kie-dy
opuściłem Francję zachowywałem się
jak niemądry impulsywny uczniak Skąd
te wymyślania boyowi który tylko speł-niał
swoją powinność Niewątpliwie każ-dy
mężczyzna zatrzymujący się w tym
hotelu spodziewa się od niego takich
usług Czy ja chcę dziewczyny? I jak
jeszcze! Więc skąd te 'święte' oburzenia?
Czy inni mężczyźni w tym hotelu nie
mogą tak jak ja spać z powodu dręczą-cego
ich dawno niezaspakajanego popę-du?
Oczywiście że nie No tak ale to
są tylko francuskie rozpustne 'żabojady'
a ja jestem 'clean American boy'!"
"Tak tak! Jestem Amerykaninem
Dla ścisłości — amerykańskim hipokry-tą
Będąc clean American boy i kawale-rem
— oczywiście nigdy nie trzymałem
kobiety w mych ramionach Co za bujda!
Ile ich już przeszło przez te ramiona —
zaczynając od koleżanek szkolnych i
uniwersyteckich A potem podczas woj-ny
te wszystkie Victory Girls szukające
patriotycznej wymówki by rozdawać swe
'usługi' na prawo i lewo rozdzielając
przy tym równocześnie wszelkie znane
medycznie choróbska
"Ale to wszystko było robione z mi
łości bez ustalonej taryfy Czy było to
jednak bezinteresowne? Jeżeli" chodzi o
odszkodowanie gotówkowe — tak Ale ile
z tych przygodnych kochanek oddawało
się mnie dla tego 'good time' które mo-głem
im opłacać? Dla drogich wyżerek
w pierwszorzędnych restauracjach Dla
tych wielu drinków po dolarze sztuka
Dla kosztownych podarunków które u-mi- ały wyłudzić z naiwnego a podnieco-nego
towarzysza"
"O do diabla!"
Ken zerwał się z łóżka splunął z pa-sją
na brudną podłogę i zeszedł do baru
Trzeciego dnia swego unieruchomie-nia
w Kankan przez nieustanne ulewy
Ken siedział w małej sali jadalnej hote-liku
Bosonogi służący tubylczy w obszer-nych
muzułmańskich hajdawerach z wie-lokolorowego
perkalu w siatkowej pod-koszulce
na swym potężnym torsie od
komenderowany przez właściciela do &
kręcania fonografu grał bez ustanku an
tyczne płyty które piszczały i skrzypiały
przeraźliwie gdy igła wpadła w głębszą
rysę
Ku wielkiej uldze Kena ostatnie
chmury kończącej się wreszcie ulewy po-częły
staczać sie Doza horyzont Słońce
piysnęło' w ulicznych kałużach' na lśnią"- -
cycn jaK Dryianty kroplach zwisających
z końców liści
— Gdzie jest? — Aleksander wypadł
na ganek
t Istotnie pieszczona klacz wracała z
jasyru do swego 'żłobu rżąc jakby wi-tała
Siodło i uzdę miała na sobie mokre
i poszarpane cała w szumie z dymiący-mi
bokami wpadła na dziedziniec i na
głos pański przybiegła do niego Chwilę
pieścił ją ręką potem bez namysłu ze-brał
cugle wskoczył na siodło gwizdnął
Niezmordowane zwierzę wichrem wynio-sło
go za wrota
Stało się to tak szybko że Michałko
w pięć minut zaledwie wrócił do świado-mości
rzeczy Jeździec już dawno prze-padł
na polu
— Musiało mu być pilno! — wyrezo-nowa- ł
filoficznie — jak pojechał to i
wróci Albo mu to pierwszy raz!
Mylił się Michałko Świda tam gdzie
jechał nie był jeszcze nigdy a tak je-chał
raz pierwszy
Kto by go był spotkał zmnienionego
z dziką determinacją na ciemnej twarzy
pomyślałby że zemsty szuka a nie wyro-ku
szczęścia i oblicza ukochanej
Klacz zda się przejęła duszę pana
W szalonym pędzie mijali lasy i pola
grząskie łąki i strumyki wzgórza i zapa-dlin- y
Gnali na oślep aż przed nimi wy-stąpił
okazały pałac stuletnia wysada i
czerwone mury folwarku Był to Ster-dyń
posiadłość pana Czaplica Dwór
wielki magnacki roił się liberiową służ-bą
Jeden z lokai wyskoczył naprzeciw
przybyłego pomógł mu zsiąść z konia
Jest świda zdławio-nym
— pan? — spytał
głosem
— Nie ma wyjechał do miasteczka
— A pani Ordyńcowa? — badał da-lej
z uczuciem ulgi
— Wyjechała przed chwilą do Boro-wina
— Więc nie zastałem nikogo?
— Jest panienka! — odparł sługa
patrząc na strój młodego człowieka jak-by4- w
myśli dodawał: "aleś pan niego-dzien
jej dostąpić"
Ciemna twarz dzikiego chłopca po-czerwieniała
jak rozpalone żelazo zro-bił
wysiłek heroiczny by wyrzec słowo
— Powiedz panience że Aleksander
świda prosi _oozwolenie złożenia jej
swego uszanowania
Lokaj oddał konia nadbiegiemu chło-pakowi
ze stajni i zawiódł gościa do sa-lonu
gdzie mu podał krzesło a sam od-szedł
-- :Aleksander usiadł W uszach szumia-ła
mu burza w piersi '"rzucało się nie-równo
głusząc wszystko wokoło to za-mierając
zupełnie trząsł się jak" 'w fe-brze
"A jeśli odmówi?" — powtarzała
myśl zgnębiona
-7-Pa-nienka
prosi do siebie" —na-brzmiał
po małej chwili głos służącego
LEKARZE
Dr W J ZIHCHESM
B A M D L M CC
LEKARZ I CHIRURG
G lzlny przyjęć:
od 11—12 prjcd pol 2—4 30 po pol
1 od 7—9 wieczorem
606 Bołhurst SI — Toronto
Tel LE 3-34-
23
34W
i i
OKULIŚCI
s OKULISTKI
Br Bukowska-Bejna- r R O
Wiktoria Bukowska O D
prowadzą nowoczesny gabinet
okulistyczny przy
274 Roncesvalles Avenu
obok Geoffroy St
Tel LE 2-54- 93
uodzlny przyjęć: codziennie od 10 rano aa a wieczór W soboty od
iu rano ao o wieczór 37S
ADWOKACI
GE0RGE mi BA
ADWOKAT I NOTARIUSZ
Mówi po polsku
1147 Dundas St W Toronto
Tel LE 4-84-
31 i LE 4-84-
32
Ml L Ł GÓRA
ADWOKAT — OBROŃCA
NOTARIUSZ
1437 Oueen St W — Toronto
Tel Biura: LE 3-12-
11 Mieszk: Oakville VI 5-12-
15 sos
E H Łuck BA LLB
(ŁUKOWSKI)
ADWOKAT NOTARIUSZ OBROŃCA
Wspólnik firmy prawniczej Blaney Pasternak I Łuck
57 BLOOR St W róg Bny pokój 200
TEL WA 4-97-
53 Przyjmuje także wieczorami od 7-e- J do 0 tej oraz w soboty za telefonicz-nym
porozumieniem S5S
CM BIELSKI BABCL
ADWOKAT I NOTARIUSZ
Przyjęcie codziennie — Sulte 702
Hermant Bldg
21 Dundas Square Toronto
EM 2-12- 51
Wieczorami w ponledzlakl i środy
od codz 7—9
1720 Oueen St W - LE 1-0-
945
(przy Roncesvallcs) 72--W
Niech nie będzie w Związku
żadnego rodaka który by nlo
zwerbował na członka lednego
Polaka
Tłumaczenia
ośrodków
DAMSKIE UBIORY
WESELNE
SUKNIE & DODATKI do FUTER
ŻAKIETY SPORTOWE UBIORY:
w
najlepszym gatunku i
bez
Dr S D BRIGEL
LEKARZ DENTYSTA
— STOMATOLOG
Speclatista chorób amy ustnel
Plijslclans' & Surgcons' BuUdlng
Kancelaria No 270
86 Bioor — Toronto
Telefon WA 2-00-
56
21-- W
Dr H
DENTYSTA
71 Howard Park Ave
(róg Honcesvallob)
Godz przyjęć za zam telefon
LE 1-2-
005
49
Dr [--
1 LUCYK
DENTYSTA
2092 Dundas St W Toronto
Tel RO 9-46-
82
W
Dr S D BRIGEL
LEKARZ CHIRURG
DENTYSTA
Physlclans' & Surgeons' llulldlng
Kancelaria Nu 21S
86 Bloor St W — Toronto
Tel WAInut 20056
Dr Tadeusz
LEKARZ DENTYSTA
Tel WA
310 Bloor St W — Toronto
Powróci z urlopu 1 września
Dr E
DENTYSTA
Godziny: 10—121 2—8
386 Balhurst St — EM
W
Dr Ei
DENTYSTA
71 Howard Ave
(róg Itoncesyullos)
Godz przyjęć za zam telefon
LE 1-2-
005
49 S
Dr
LEKARZ DENTYSTA
129 Grenadier Rd
(drugi dom od Honccsyalles)
Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym
porozumieniem
Telefon LE 1-4-
250 8
- Jan Miary Public
Notary Public POLSKIE BIURO INFORMACYJNE
Pomoc w (prawach rodzinnych spadkowych i majątkowych w Polsce — Kontrakty 1 inno dokumenty Imigracja lncomeTux'i
Toronto Onł 799-- A Oueen St Tol EM 8-54-
41 uw lkJWi#4iivVliJ
jp i] □
536 Oueen Si W
najładniejszy
Salon iód f"?itm&i'
Wita i zaprasza na bieżący pokaz
ificipnnwh strnińw 7Prnmnflznnveh z wrhstMitŻ1? — __ ___ j _D — _ Arf'-'""y-- l światowych mody
STROJE PŁA-- '
SZCZE KOSTIUMY
oraz
Obecnie postiadamy na składzie i
najnowszych
fasonów
mmJ ~
Kipo wpłaty
AUT FAS
CHIRURG
StW
-
20844
4-65- 15
'
Woił
fi
'iiKi} y"fi '£ '"&
H
536 OUEEN ST W (blitko Bathurst)
21-- W
EM 8-84-
97 Toronto EM 8-75- 37
paA-ag-wyyłyttrrtt-wr
DENTYŚCI
SCIIWADE
Więckowski
WACHNA
SCIIWADE
Władysława
SADAUSKAS
Alexandrowicz"-- 1
WŹŹĆWM7K
y%%#MM'h£AL
mK&oa %&''te:?wm
Pm
0HS
Paczki mm do Polski
DO WYBORU ŻYWNOŚĆ MATERIAŁY PREZENTY
LUB WYMIENIALNE NA PIENIĄDZE
(prawie 100 złotych zal dolara)
Janią&ie Trading -J iainienski
TORONTO Onł:' 835 OuoenSł W — Tel EM 44025"
EDMONTON Alta: 10649 - 97th Street — Telef 2-383- 9'
RÓWNIEŻ WSZELKIE LEKARSTYA ITP"
Najszybciej i najtaniej! Wolne od ciał
ŚWIEŻE POMARAŃCZE I CYTRYNY 'J&Łl
w
I l'
imfimTihmttJmlWLWfK&EiMiM r miś&&SSSSa&S
l
mmm Iflffl
wuFIMtUwA i ł
tiJtittfSSi i 1f
di
ł %-J- m Jffii fnmv'"mMt:ms' El
tfiL
v
Iw?
mmi
IIII lilii
mMiimii
M
mjshytmii&?nłłmss
ml
iii i mi
i'J i]
ł-a- r mł m
'
U
fl'
%J
iw jrur&j t "„ ' -tvnt-nT- - wi srftw ny s r T'w?'45'kłwavŁ-'JviiK"s- 6 smtomws®
'- - ' " " iuniinjiitiuiumil wnut — Mjmili'iij BWLlr"mXS!dijizLr
miiBĘm
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, September 17, 1958 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1958-09-17 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000240 |
Description
| Title | 000322b |
| OCR text | f4 i 'W "ft £atM§Jw Yk3! i :'ś6'jy 'i:? ? - - -- - £g££££s£S£ a- - ® w:w nT' ' £ - - " r ' ? ' rv"T'WT mńfrłifflmm IMHwJ - - ' i -'- - " - "' is "r'-'-- T rnWWWWirifcKffMWffJBlKfif fWin rTnW"'JWvnfaciWtmKiłl :- -' ł(: i ' i-- ' " "''? vvł'r rmPr ' "'-VF€S2- 1ifv 5 ' ' ' '" " 1 r '' ' ' ' & -- Ttt2 V TTPt Vf?3r s - a i rera 3KSS TL "ZWIĄZKOWIEC" WRZESIEŃ (Sepfcmber) środa 17 — 1958 STR7 Jerzy Giżycki I WtJliE OD PIEKU Opowieść i kraju na południe od tego pieklą na ziemi Sahary lLadnsty urzędnik zaśmiał się wy-lPrZ- } ku Kenowi "Ci in i tnruKii'!! r-iitrn- M ic -- W — — - v rasisci' Bo Hoffman jest szwa-- H wet leżeli jego przodkowie byli SLzami ód pokoleń On pochodzi z TntnrvnPii lednei z tych GSfefll CiV i-~"- "-= ' " - A [ oości co to są niemiecKie a 'im francuskie by znów zmienić przy- - fcfpfflOŚC KUKS uiv~"— - r- - nwvwa Manusem bo mam szczę-- uk -- - „j „ „ Aoc i poiuunia guiic tu imię jci iularne i OCZVWlSL-lt- : limę mc 'azvwam sie Jean-Mari- e limasse gotów do pańskich usług" Ir?"? 1 u-nnP-th Williams z Mon- - SA " !crab" który wcisnął był wkąt IMdzial tam z ponurym wyrazem twa- - £ niujt się raptem ozł wyprostował mc i Kenowi wyciągnął Ii długa wąską rękę pokrytą siecią !„ h Chmervkamn No no! Podziwiam B :„i„ byc ijenkanow Pomimo że oni tyle Ute me zdają robie sprawy z piękna llsnego przejścia na emeryturę lecz ifuja jak niewolnicy to by ich ko-iły mogły wyrzucać pieniądze przez HE raz (irll]5 jju- - sie ku do 7Vł są na po io pełnymi garściami Jen uścisnął podaną sobie rękę i po-- [aizial "Miło mi jest że pan lubi nas trynaiiu" v ~ — — me znosi" Równocześnie myślał: czego większość Francuzów podaje lak lakiś flak czy zaecmą ryoę jaiatczyk ciągnął dalej: "Tak lubię iinkanów Mają oni prawidłowe po-- l&ie do życia Mam tu na myśli niek- - i ich instytucji" en myślał: "Dla czego cudzoziemcy a prawić nam komplementy na te- - naszej konstytucji naszej wspaniałej iokracji Musiałem juz wysłuchiwać "Bujdy sto razy Teraz znów się za- - 3 $0 pan Je lubi?" zagadnął uprzej- - ie równocześnie za tę hipokryzję 'Bardzo! Szkoda że nie mamy dość igi by wprowadzić je tu w naszych miach — Ku-Klux-Kla- n! Co nam tu i3 to kilka pokazowo zorganizowa- - i starannie rozgłoszonych lynczo- - I ?lfńi Pnial tnv61ał Von "Z"1 YiianniM_ y murzynów amerykańscy naziści w naszemu krajowi ładną reklamę" ! Maria Rodziewiczówna o rt ilzw końcu po długim pochodzie las rozrzedził zza drzew wvirzałv dachy pwań folwarcznych żuraw studni i prawne Była to resztka niewielka skiej fortuny która została szaleń- - czystą Aleksander otarł not z czo- - teadził parę płotów i już stał na Mjm dziedzińcu y'1j1 i'fu:uiaii_K-o-: — Krzyknął donośnie IwllY fiflip7fV7nr"7 M tok-- mnin min fal W ZVC111 Swiflv 7a iocrn nnmrntom naju przywlókł się do pana Świda Fi uposażył bogato w ziemię i do-- a osadził obok dworu „UDchatlfn„ Ł j™uu1Ł„i„iu„j s_p_e_iin„:i_ains wiszy&i-i - HWy według sił i potrzeby uważa- - K-- j me ja siugi ale jak bracia! i siui pana factotum wyrosło iak t0 chłop barczysty d°- - IBp odziany zdrów z wyrazem właś-KJ- ? 'wieśniakom: dziwnej mieszaniny RSduznoścI i filuterii Iii' fkinrllui q "Uuiaj nu! nrwawieję — zakomen-i- P 'i Pan H A"twi- - ito co ja właśnie chciał mó- - Pr odparł Michałko złą polszczyzną Ifma naszej zawiei 14 Jak to? ]ft0P się podrapał w M23 u"prynę gęstą kono- - Jnyszło dwóch jakichś panów klacz! — Aleksander aż -- —" — euYł juz lepiej za-- i atai? koszulę nie tak bym ża- - W Wyraz "złodziei" miił nn n I 9rce gO nie Chciał rnr7orl P—hlnnom ~ wtcił Micha- - ZiŁJ? ir na Ustrow Tam czhhłioeprnóiwa 'laki ma Trzech strażników naszych 'eJ nocy a dziś rano nie stało Śliczniej — hnri™ł 5„„--i ' __ 1135 Hi„X_v _ " 'To Uł iyiK0 zostanie we ' le nultaip lorio4 U„ ™„u:i: _:i Uifi °S? meS° P°la iak szu- - -- w u asach! Tfu! 6 CO Inn!- - i t- - +1 owi! J a xaK Saaai wczora Mozę pan każe innego dać ylsanrk „_' JPoądli powmoeli okduPad:ommoowżie nie -- Mi- S""?i!o" (z ł—am'i—_ w_io_o„uwie: cziovneK 12 Czy nie idziesz trochę zbyt daleko'" Zaprotestował Lespinasse "Co ten dżen- telmen pomyśli o nas?" "Że się Czyż nie ku temu zmierzają jego rodacy — do świata?" Podświadomie Ken zacisnął pięście Z trudem hamował wzbierający gniew "Gdy pragniemy nieraz by nasze idee! i ideały rozeszły się po świecie — mamy zwykle na myśli inne produkty ekspor-towe niż te o których pan wspomniał" Myślał: "Czasem prawa są zbyt szty-wwnaerunków Gdybym paslinęąłdotezgmo iednrnaynciah w mordę i wyrzucił przez okno władze francuskie podniosłaby gwałt Dlaczego?" Na przeszkodzie dalszej dyskusji nad godnymi podziwu i naśladowania Insty- tucjami amerykańskimi stanął fakt za- trzymania się pociągu na stacji znacznie większej i bardziej ożywionej od dotych-czasowych przystanków lunaiai uświadczył Marius V ca nhntHnnoon ™ w„(„ z nieustającymi piorunami Ken tacje IO_ „„Jljlv6U „ uugaic jjiaii Na platformie dworcowei bvło kilku białych ale ginęli oni w mrowiu tubyl-ców krzyczących pożegnania odjeżdżają-cych wybuchających radosnymi powita-niami wysiadających z wagonów potrą-cających się wzajemnie dobrodusznie w ich dziecinnym pośpiechu który według Kena nie miał żadnego usprawiedliwie-nia ani specjalnego celu "Zupełnie jak dzieci szkolne podczas przerwy" myślał Ken Nadeszło dwóch białych w wieku około lat trzydziestu i Ken wybuchnął śmiechem Byli oni istotnie zabawnym widokiem gdy szli tak wolno z powagą wśród chaosu dokoła nich każdy z nich prowadząc za rękę szympansa o wyraźnie znudzonej Lespinasse zawtórował Amerykanino-wi serdecznym śmiechem "To jest do-prawdy zabawne Ci dwaj to lekarze z tutejszego oddziału paryskiego Instytutu Pasteura Wybrali Kindię gdyż szereg naukowców robi tu doświadczenia z miej-scowymi małpami" Hoffman który nawet się nie uśmie-chnął powiedział: "Żałuję że nie byłem obecny przy jednym z tych doświadczeń — kiedy to parę lat temu skrzyżowali wielkiego szympansa z murzynką To mu-siało być śmieszne" " 5 i Po pj ?BiIab™11 tea°debrać KUKU_sprawnych amerykanizujemy! za- merykanizowania niedostosowujące chałko jakiś markotny ruszył za nim Miał jeszcze coś do powiecteenia — Pioszę panicza — rzekł już w drzwiach prawie — nasi chłopi złapali dziś jakiegoś co się przekradał ku rze-ce czekają co pan poradzi z nim robić? — Któż to? Na cóz go brali? Kradł co? — Nie tylko naczelnik z miasteczka dał rozkaz starszynie ludzi podejrza-nych brać i wieszać bez sądu Ten był z bronią nieznajomy i pobił kilku nim mu rady dali więc go już sotniki na sosnę wlekli Ale potem gospodarze się rozmyślili ze bez pańskiej rady nie warto poczynać! Nie wiadomo kto 'górę j weźmie Lachy czy car! nie obrażać! Na tę dobitną logikę chłopską tąk pełną rozsądku Świda się uśmiechnął z lekka pod wąsem — Wołać ich tu! Na ten rozkaz Michałko kłusem po-biegł ogrody: pan pozostał na ganku gniewny podrażniony Wy-padek ten odkrwał nowego raka pow-stania Rząd postępując ten sposób nie potrzebował prawie wojska i broni palnej: każdego obywatela było reku starszyny! Po dość długiej zwłoce 'kilkunastu chłopów z kijami wepchnęło przed ganek delikwenta Był skrępowany poszarpa-na odzież świadczyła o zaciętej obronie Aleksander poznał w nim natychmiast vyrostka blondyna co spał głęboko tejże nocy na polance gdzie się tajemnicza schadzka Chłopi stanąwszy przed panem zdję-li czapki pomimo uwłaszczenia i niezależności zachował jeszcze dla nich nimb wszechwładztwa i powagi starszy-n- a pokornie schylony opowiedział rzecz całą Powstaniec stał hardo wyprostowany bez śladu bojaźni lub bólu od postron-ków — ponad głowy ludz kie niebo Dawno miał żywot swój na Widząc zdumienie i niedowierzanie na twarzy Kena Lespinasse potwierdził: "Tak to prawda Chodziło tu o zdobycie dowodu prawdziwości teorii "No i co z tego wynikło?" Hoffman wzruszył kościstymi ramio-nami Nic — poza przyjemnością dla aktorki tego epokowego eksperymentu oczywiście I zabawy dla naukowców" Ken zmarszczył się z niesmakiem "Ale przecież z pewnością stosowano w tym wypadku zapładnianie jak się to robi dziś tak często z rasowym bydłem" "Oczywiście" powiedział Lespinasse A po chwili z dobrodusznym chichotem "A przyzna pan ze byłoby za-bawne gdyby ten eksperyment odbył się tak jak to sugerowała ta cyniczna świnia koło mnie" 6 Nazajutrz po przestaniu całą noc na bocznicy w Mamu na szczytowym pła-skowyżu mały pociąg osiągnął Kankan administracyjny i handlowy ośrodek na rzece Milo dopływie majestatycznego Nigru Tam Ken wynajął szaland — bezmo-torow- ą płaskodenną żelazną barkę z małą kajutą pośrodku dla białego pasa-żera i czarną załogą wioślarzy Gdy tylko jednak bagaże zo stały załadowane — z jasnego przed "Stoli-- chwilą nieba runęła na rzekę tropikalna olcrprii ulewa minie Dwór liczne miał wrażenie ze lada chwila dach kabiny pójdzie drzazgi Przez trzy dni szalała burza która uniemożli wiała podróż i zmusiła Kena do nudzenia się w małym saloniku prymitywnego ho-telu i do picia niezliczonych aperitiwów W nocy poprzez cienkie ścianki hote-liku Ken mógł słyszeć szurganie arab skich pantofli noszonych przez tubylcze elegantki kobiece chichoty zawodowo wesołych czarnych prostytutek podnie cone głosy męskie i skrzypienie tanich łóżek Pierwszej nocy Ken czytał w łóżku gdy drzwi się otwarły i boy z nocnej zmiany wszedł bez pukania Chuderlawy murzyn średnim wieku którego nie-zmienny wyraz całkowitej obojętności na wszystko przypominał Kenowi figurynkę jakiegoś hebanowego zapytał go rzeczowym głosem: "Życzy pan sobie dziewczynę na dzi-siejszą noc?" Rzuciwszy książką o ziemię Ken pod-niósł się na łóżku do siedzącej pozycji wskazał ku drzwiom i powiedział z pasją: "Wynoś się drański stręczycielu nim cię wyrzucę kopniakami!" Po raz pierwszy twarz murzyna zmieJ niła się Gdy wyślizgiwał się szybko z pokoju — miał całkowitego oszo-łomienia Aleksander cierpliwie doszedł do końca narracji wzruszył ramionami — Trudna rada! — rzekł powoli — Kazał urząd wieszać — trzeba fatyga niewielka ale ot tylko to nieładnie! Chło-piecjnłod- y — u was takie dzieci są albo bracia i on może ma ojca lesie Wyj-dzie (Polak zobaczy syna na sośnie żal go zdejmie srogi — a w żalu człowiek nie patrzy i nie zatrzyma się — ot i nieszczęście! Ja żebym złowił Polaka buntownika — walałbym rąk wiesza-niem! Albo wam za to płacą? Ja bym go w las puścił jeśli mu życie niemiłe a niech go tam sobie kozaki biją Oni po to tu przyszli! 'Chłopi pomyśleli chwilę poradzili się szeptem pokiwali głową wreszcie star-szyn- a wyjął nóż zza świty i rozciął więzy Polaka — Idź gdzie cię czart pędzi! — mru-knął w formie grzecznej odprawy Powstaniec przeciągnął skostniałe członki spojrzał na Świdę iskrzącymi oczyma uśmiechnął się i zdjął czapkę! — żelisławski nie zapomni! — rzekł z przejęciem Wyskoczył na środek dziedzińca i Lepiej podrzucając rogatywkę w górę: "Niech zmarszczony ewolucji" żyje kraj! — wykrzyknął z całych płuc słonecznym zapałem skowronka z niefrasobliwą pogardą losu — niepomny urazy i chłopska niewole — cały o- - — Gdzie on? — zagadnął władnięty swą ideą W paru susach był — W chlewie go posadzili pod wartą 'już dworem — wolny — wiatr przy w życie w tak odbyła patrzył iasno w sztuczne jednak Rozdział płaski w w bożka wyraz w nie nikogo ze na za za niósł do uszu Swidy jego pożegnanie radośnie rzuconą piosnkę: Hop hop koniku na Litwę! Chłopi spojrzeli po sobie kręcąc głową — Wściekł się! — zdecydowali zwra-cając się do Swidy — Dobra była rada panoczku! — Szkoda detyny! — rzekł najstar-szy co może już wszystkie wnuki po-chował — Brzydka rzecz wieszanie! — wtrą-cił inny — Straszno Lachów — zakończył starszyna -- Krzesiwo u każdego znaj-dzie się za krzywdę a potem co? Car daleko czy on nam stodoły' odbuduje? — Dobrze mówisz kumie! Daj Boże ! zdrowie panu! Rozprawiając zniknęli za domem — Nie ma Zawiei — szepnął do sie-bie Aleksander wchodząc do pokoju — i nie ma mnie tam po co jechać Za późno! Papiery popalić Michałka zabez-pieczyć — i czekać egzekucji! Oto co mi zostało do zrobienia! Usiadł przy stole i począł zbierać zbycie nie dbał oń! Może by wolał zginąć różne szpargały gdy nagle zdyszany od kulki u sztandaru niż od chłopskiego radosny głos Michałka-ozwa- ł "sięza ok-strycz- ka ale nikt go o życzenie nie pytał nem przerywając mu zajęcie " Bronił się zajadle przywalony nadmia-- J Chłop stukał W szybę i szczerząc zfby rem napastników poddał się wspokóju w uśmiechu wolał pokazując na pod-- i już zrezygnowany nie -- widzącjratunku worze t ćzekił milcząc wyroku! — Paniczu paniczu! Nasza Zawieja! Ken opadł na poduszkę z uczuciem niesmaku Niezadowolenia z samego sie-bie Przez jego umysł przemknął szereg podobnych epizodów które też pozosta-wiły mu podobny niesmak "Czy nie pora byłaby" myślał "przestać robić z siebie wariata? Od kie-dy opuściłem Francję zachowywałem się jak niemądry impulsywny uczniak Skąd te wymyślania boyowi który tylko speł-niał swoją powinność Niewątpliwie każ-dy mężczyzna zatrzymujący się w tym hotelu spodziewa się od niego takich usług Czy ja chcę dziewczyny? I jak jeszcze! Więc skąd te 'święte' oburzenia? Czy inni mężczyźni w tym hotelu nie mogą tak jak ja spać z powodu dręczą-cego ich dawno niezaspakajanego popę-du? Oczywiście że nie No tak ale to są tylko francuskie rozpustne 'żabojady' a ja jestem 'clean American boy'!" "Tak tak! Jestem Amerykaninem Dla ścisłości — amerykańskim hipokry-tą Będąc clean American boy i kawale-rem — oczywiście nigdy nie trzymałem kobiety w mych ramionach Co za bujda! Ile ich już przeszło przez te ramiona — zaczynając od koleżanek szkolnych i uniwersyteckich A potem podczas woj-ny te wszystkie Victory Girls szukające patriotycznej wymówki by rozdawać swe 'usługi' na prawo i lewo rozdzielając przy tym równocześnie wszelkie znane medycznie choróbska "Ale to wszystko było robione z mi łości bez ustalonej taryfy Czy było to jednak bezinteresowne? Jeżeli" chodzi o odszkodowanie gotówkowe — tak Ale ile z tych przygodnych kochanek oddawało się mnie dla tego 'good time' które mo-głem im opłacać? Dla drogich wyżerek w pierwszorzędnych restauracjach Dla tych wielu drinków po dolarze sztuka Dla kosztownych podarunków które u-mi- ały wyłudzić z naiwnego a podnieco-nego towarzysza" "O do diabla!" Ken zerwał się z łóżka splunął z pa-sją na brudną podłogę i zeszedł do baru Trzeciego dnia swego unieruchomie-nia w Kankan przez nieustanne ulewy Ken siedział w małej sali jadalnej hote-liku Bosonogi służący tubylczy w obszer-nych muzułmańskich hajdawerach z wie-lokolorowego perkalu w siatkowej pod-koszulce na swym potężnym torsie od komenderowany przez właściciela do & kręcania fonografu grał bez ustanku an tyczne płyty które piszczały i skrzypiały przeraźliwie gdy igła wpadła w głębszą rysę Ku wielkiej uldze Kena ostatnie chmury kończącej się wreszcie ulewy po-częły staczać sie Doza horyzont Słońce piysnęło' w ulicznych kałużach' na lśnią"- - cycn jaK Dryianty kroplach zwisających z końców liści — Gdzie jest? — Aleksander wypadł na ganek t Istotnie pieszczona klacz wracała z jasyru do swego 'żłobu rżąc jakby wi-tała Siodło i uzdę miała na sobie mokre i poszarpane cała w szumie z dymiący-mi bokami wpadła na dziedziniec i na głos pański przybiegła do niego Chwilę pieścił ją ręką potem bez namysłu ze-brał cugle wskoczył na siodło gwizdnął Niezmordowane zwierzę wichrem wynio-sło go za wrota Stało się to tak szybko że Michałko w pięć minut zaledwie wrócił do świado-mości rzeczy Jeździec już dawno prze-padł na polu — Musiało mu być pilno! — wyrezo-nowa- ł filoficznie — jak pojechał to i wróci Albo mu to pierwszy raz! Mylił się Michałko Świda tam gdzie jechał nie był jeszcze nigdy a tak je-chał raz pierwszy Kto by go był spotkał zmnienionego z dziką determinacją na ciemnej twarzy pomyślałby że zemsty szuka a nie wyro-ku szczęścia i oblicza ukochanej Klacz zda się przejęła duszę pana W szalonym pędzie mijali lasy i pola grząskie łąki i strumyki wzgórza i zapa-dlin- y Gnali na oślep aż przed nimi wy-stąpił okazały pałac stuletnia wysada i czerwone mury folwarku Był to Ster-dyń posiadłość pana Czaplica Dwór wielki magnacki roił się liberiową służ-bą Jeden z lokai wyskoczył naprzeciw przybyłego pomógł mu zsiąść z konia Jest świda zdławio-nym — pan? — spytał głosem — Nie ma wyjechał do miasteczka — A pani Ordyńcowa? — badał da-lej z uczuciem ulgi — Wyjechała przed chwilą do Boro-wina — Więc nie zastałem nikogo? — Jest panienka! — odparł sługa patrząc na strój młodego człowieka jak-by4- w myśli dodawał: "aleś pan niego-dzien jej dostąpić" Ciemna twarz dzikiego chłopca po-czerwieniała jak rozpalone żelazo zro-bił wysiłek heroiczny by wyrzec słowo — Powiedz panience że Aleksander świda prosi _oozwolenie złożenia jej swego uszanowania Lokaj oddał konia nadbiegiemu chło-pakowi ze stajni i zawiódł gościa do sa-lonu gdzie mu podał krzesło a sam od-szedł -- :Aleksander usiadł W uszach szumia-ła mu burza w piersi '"rzucało się nie-równo głusząc wszystko wokoło to za-mierając zupełnie trząsł się jak" 'w fe-brze "A jeśli odmówi?" — powtarzała myśl zgnębiona -7-Pa-nienka prosi do siebie" —na-brzmiał po małej chwili głos służącego LEKARZE Dr W J ZIHCHESM B A M D L M CC LEKARZ I CHIRURG G lzlny przyjęć: od 11—12 prjcd pol 2—4 30 po pol 1 od 7—9 wieczorem 606 Bołhurst SI — Toronto Tel LE 3-34- 23 34W i i OKULIŚCI s OKULISTKI Br Bukowska-Bejna- r R O Wiktoria Bukowska O D prowadzą nowoczesny gabinet okulistyczny przy 274 Roncesvalles Avenu obok Geoffroy St Tel LE 2-54- 93 uodzlny przyjęć: codziennie od 10 rano aa a wieczór W soboty od iu rano ao o wieczór 37S ADWOKACI GE0RGE mi BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówi po polsku 1147 Dundas St W Toronto Tel LE 4-84- 31 i LE 4-84- 32 Ml L Ł GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARIUSZ 1437 Oueen St W — Toronto Tel Biura: LE 3-12- 11 Mieszk: Oakville VI 5-12- 15 sos E H Łuck BA LLB (ŁUKOWSKI) ADWOKAT NOTARIUSZ OBROŃCA Wspólnik firmy prawniczej Blaney Pasternak I Łuck 57 BLOOR St W róg Bny pokój 200 TEL WA 4-97- 53 Przyjmuje także wieczorami od 7-e- J do 0 tej oraz w soboty za telefonicz-nym porozumieniem S5S CM BIELSKI BABCL ADWOKAT I NOTARIUSZ Przyjęcie codziennie — Sulte 702 Hermant Bldg 21 Dundas Square Toronto EM 2-12- 51 Wieczorami w ponledzlakl i środy od codz 7—9 1720 Oueen St W - LE 1-0- 945 (przy Roncesvallcs) 72--W Niech nie będzie w Związku żadnego rodaka który by nlo zwerbował na członka lednego Polaka Tłumaczenia ośrodków DAMSKIE UBIORY WESELNE SUKNIE & DODATKI do FUTER ŻAKIETY SPORTOWE UBIORY: w najlepszym gatunku i bez Dr S D BRIGEL LEKARZ DENTYSTA — STOMATOLOG Speclatista chorób amy ustnel Plijslclans' & Surgcons' BuUdlng Kancelaria No 270 86 Bioor — Toronto Telefon WA 2-00- 56 21-- W Dr H DENTYSTA 71 Howard Park Ave (róg Honcesvallob) Godz przyjęć za zam telefon LE 1-2- 005 49 Dr [-- 1 LUCYK DENTYSTA 2092 Dundas St W Toronto Tel RO 9-46- 82 W Dr S D BRIGEL LEKARZ CHIRURG DENTYSTA Physlclans' & Surgeons' llulldlng Kancelaria Nu 21S 86 Bloor St W — Toronto Tel WAInut 20056 Dr Tadeusz LEKARZ DENTYSTA Tel WA 310 Bloor St W — Toronto Powróci z urlopu 1 września Dr E DENTYSTA Godziny: 10—121 2—8 386 Balhurst St — EM W Dr Ei DENTYSTA 71 Howard Ave (róg Itoncesyullos) Godz przyjęć za zam telefon LE 1-2- 005 49 S Dr LEKARZ DENTYSTA 129 Grenadier Rd (drugi dom od Honccsyalles) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 8 - Jan Miary Public Notary Public POLSKIE BIURO INFORMACYJNE Pomoc w (prawach rodzinnych spadkowych i majątkowych w Polsce — Kontrakty 1 inno dokumenty Imigracja lncomeTux'i Toronto Onł 799-- A Oueen St Tol EM 8-54- 41 uw lkJWi#4iivVliJ jp i] □ 536 Oueen Si W najładniejszy Salon iód f"?itm&i' Wita i zaprasza na bieżący pokaz ificipnnwh strnińw 7Prnmnflznnveh z wrhstMitŻ1? — __ ___ j _D — _ Arf'-'""y-- l światowych mody STROJE PŁA-- ' SZCZE KOSTIUMY oraz Obecnie postiadamy na składzie i najnowszych fasonów mmJ ~ Kipo wpłaty AUT FAS CHIRURG StW - 20844 4-65- 15 ' Woił fi 'iiKi} y"fi '£ '"& H 536 OUEEN ST W (blitko Bathurst) 21-- W EM 8-84- 97 Toronto EM 8-75- 37 paA-ag-wyyłyttrrtt-wr DENTYŚCI SCIIWADE Więckowski WACHNA SCIIWADE Władysława SADAUSKAS Alexandrowicz"-- 1 WŹŹĆWM7K y%%#MM'h£AL mK&oa %&''te:?wm Pm 0HS Paczki mm do Polski DO WYBORU ŻYWNOŚĆ MATERIAŁY PREZENTY LUB WYMIENIALNE NA PIENIĄDZE (prawie 100 złotych zal dolara) Janią&ie Trading -J iainienski TORONTO Onł:' 835 OuoenSł W — Tel EM 44025" EDMONTON Alta: 10649 - 97th Street — Telef 2-383- 9' RÓWNIEŻ WSZELKIE LEKARSTYA ITP" Najszybciej i najtaniej! Wolne od ciał ŚWIEŻE POMARAŃCZE I CYTRYNY 'J&Łl w I l' imfimTihmttJmlWLWfK&EiMiM r miś&&SSSSa&S l mmm Iflffl wuFIMtUwA i ł tiJtittfSSi i 1f di ł %-J- m Jffii fnmv'"mMt:ms' El tfiL v Iw? mmi IIII lilii mMiimii M mjshytmii&?nłłmss ml iii i mi i'J i] ł-a- r mł m ' U fl' %J iw jrur&j t "„ ' -tvnt-nT- - wi srftw ny s r T'w?'45'kłwavŁ-'JviiK"s- 6 smtomws® '- - ' " " iuniinjiitiuiumil wnut — Mjmili'iij BWLlr"mXS!dijizLr miiBĘm |
Tags
Comments
Post a Comment for 000322b
