000071b |
Previous | 11 of 12 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
j£j7__ f jvlarek Hłasko 1ii CMENTARZE I V"T 1 lS5:=s- - M - Wielkie prana autorskie wstriMonc (op}nlit } 'Kultuia' I'arw _ pizeprazam — powiedział głośno apil na M-odc-k — Czy mÓRłbym Lrńziiiawc z Kierownikiem komika- - nalu Milicjanci i odmawiali jeszcze przez rliwilc ? kapralem polem ilopjcio od-wrócili MC _ CliCialbm lozinawiac z Kieiowni- - licni koinisiirliiUi — powiedział głośno rraiKisżck __ A właśnie — powiedział plutonu-„- y 7wiocil się do kapiala za stołem: — iro ol)watela chyba weźmiemy na [rzcj-ci- o kc Jak lam dzisiaj jest? — Troi lic towarzystwa — powiwizial siedzący ta itolcm Popatrzy! na Fian-ii7k- a ine dłużej od mgnienia okiem — lc zmicsii się _ Na jaką przejściówkę? — zapytał Franciszek — Rozbierajcie się — powiedział plu-innn- in Znów odwiócił sic i Franciszek "PUidial tlko jego szerokie pleey prze- - 15 (1C1C SNUIŁdiiiii j-mon-itiu xa aiua P __ f'n 1:ik ifipo? — zarvlał Nic słyszycie obywatelu? Proszę fic lozcbiać Pasek szalik sznurowadła i dokumenty Równia przedmioty _ Dokumenty już masz — powiedział I kapral ktoiy przyprowadził Franciszka y - Jilunntl V)Y1 — Ale dlaczego u diabla? — zapy-li riaiicLszek Plutonowy odwrócił się i popatrzył na I'iaiicis7ka ze zniecierpliwieniem — Jak lo dlaczego? Jesteście zatrzy-niin- i — powiedział tonem wyklucza ia- - I fjm djskusję — Myślicie żeśmy tu was pmpiowauzili aby uścisnąć wam waszą H szlachetną dłoń? Wszjscy trzej rozesnna' się głośno i jłailiwie Franciszek był tak zaskoczo- - a ny ze śmiech icli uszedł jego uwagi — auzjinuiiy: — powiorzyi — a Zi 10? — Nie wiecie? - Nie — powiedział stanowczo Franc-iszek Podszedł teraz zupełnie blisko do ilwiicry i oparł o nią ręce — Nie wiem Pamiętam ze się uniosłem w jakiś spo- - Bsob ale wydaje mi się że to jeszcze za mały powód aby człowieka zatrzymywać przez całą noc w komisariacie — Za mały powód? — przeciągnął plutonowy — A co żeście krzyczeli? Nie pamiętacie juz cożcścic krzyczeli? K i o on [)cziyrr-n)-— o=o— — —ro — o=rę— Maria Rodziewiczówna Pożary i Zgliszcza — Spocznij Aleks — prosiła go — Nie ma czasu — odpail żegnając ] seulceznyin spojrzeniem Obozowisko składał wóz olbrzymi płótnom opięty opakowany sprzętami i narzędziami cztery chude woły i koń na lassie u drzewa przyczepiony pasły się nad potokiem ognisko tlało w śtodku pol 111 ki --- 1 oto wczoraj przybyliście? — spyt-ał Simson — Wwoiaj panie — odpnila --Nie dajcie mężowi tyle pracować 7mozc sic i rozchoruje a blockhauzu c0 tak cy owak nic postawi do zimy Ka to trzeba czterech łudzi dobrze wypo-"Clji- li i od niego tęższych Wyście się pewnie w pałacu chowali Dziesięciu silnych nie zniesie lego 10 Oli Zllinsl ninip :i sknrri inkl 20 -'oziMacimnaizmboęcdzgioe nitco si trbzęydmziae — odpatła — szkoda mi was — zamruczał staiy Spojizała na nieco jasno bez tiwo- - a 1 MlUtkll ~ loli e nam tu bo łvch ludi "ic nu --- Sezęsć wam Boże! W razie po- - '?elj Domno urmn rlamii A f tmininiil I a) zo' ba' czenia ""Ul lUIIIJ 4 IJ llVflOIM ~" kiwajcie zdrowi! Simsonów ie pożegnali zawiętego-cie- - 'C 1 POSll 1l-olii- in linnu nu lirwli ID! UCI c'as milczeli obydwaj Spoknini lnrlic — 7:i!lf'fwlfv:il hi ' ~ —' ' 'svnC qiiv "~ Jak ona cudna! — zawołał Sam Mcliucm - Lik lim I " HC 11 1 n n:i cudna dobra kohic — " VIK1 ranera 1(1 MMI I "lCPomoc stawiać chaty llowT r''kq ni8dJ" SC napalrzcć nie i A laki jej zal tvm JM ń WUK "'HU rzv '""""zy myślę ludzie — powló- - II V 1 fl-Vl- n rnrlniU rl'L! n' 1'innoc jak się czas znajdzie rzez (rzv dni 11 Kimcnnńw u nliwm "im mtwy nic było jak o nowych przy- - '7m- - ' iJuuidid eleawos uj — "io 11 tai u-- mcżczAŻni rozwodzili sic V:„ ' "dU zuchwałym zamiaicm obce- - łitrcsi wana cha-- v w ak krótkim -- - "inou 1S58 kosli 1Crai' Mc z I'omocH t0 cii- - aIc zwlekał(ł a wieszcic siwy niedż-- - a1nbiM się do pasieki i odwróci! bis crn!iią uvar? 2 £' Ml M jednPoocpzeaśtnrzieh na niego wszvscv tizej i Fiauciszek nagle skulił ssipęiaiCyhwnailęławtrwceałosapmałilcuzecnzikeo mężczyzna — Nie — powiedział po chwili Finn-use- k Pntcstmąl icka po czole — Nie pamiętam — Więc pogadamy wtedy jik wy-trzczwiejc-ue stko dokładniei p—i z ppoowmiendizciiaeł Lpolbuiteonwoswzyy- — Wtedy podpiszecie zeznanie i puścimy was do domu — A czy nie można hv teraz? — za-pst- ał Franciszek Siedący za stołem Kapiil lozesinial się — Jakże duecie zeznawać — powie-dział — kiedy sami mówicie ze nie przy-pominacie sobie niczego — Jak (o niczego? Pamiętam wszyst-ko — Wszjstko' — zapylał diwiąco plu-tonowy Franciszek znów się zmieszał — Wszystko — powiedział niepew-nym głosem spoglądając na plutonowego takim wzrokiem jakby chciał u niego szukać pomocy — Wszystko z wy jątkiem tych słów które krzyczałem Nie poliarie tego po prostu powtórzyć do-kładnie ale jesli mi przypomnicie Wykonał nicokicślony ruch ręką — Przypomnimy wam jutro — po wiedział plutonowy — Nie chodzi nam o nic innego jak właśnie o wasze słowa A teraz koniec tej dyskusji obywatelu Pioszę oddać pasek sznurowadła szalik i wszystko co macie w kieszeniach — Popatrzył na Franciszka jakby z wyrzu-tem i dodał łagodnie: — Nie utiucJniaj-ci- e nam pracy obywatelu — Ależ — zaczaj jeszcze raz Fran-ciszek Wtedy kapial siedzący -- a baiieią uderzył pięścią w stół — Wy rozumiecie po ludzku czy nie? — krzyknął — Dawajcie rzeczy i nie gadajcie tyle bo wam to nie wyjdzie na zdiowie Franciszek drżącymi iękinti począł wyjmować posiauanc drobiazgi i kłaść je na stół była lam chusteczka do nosa grzebyk lusterko wieczne pióro i ołó-wek Kapral spisał to 'wszystko i włado-wa- l w ogromną kopci tę z szarego gru-bego papieru na kopercie niezdarnymi t- - I" 4 nb ł — oo=o -- og=o j i 51 Tylko Sam pamiętał o wędiowcach i pewnego razu nic nikomu nie mówiąc ruszył do nich w odwiedziny niosąc coś dużego w torbie pi zez plecy Doszedłszy polany zdumiał się Dwa-dzieścia pni już obiobionych leżało za-ciągniętych symcliM7nie na łączce dru-gie tyle było zwalonych opodal Wyglą dało to na toiioię oinrymow Sickieia nie brmiala po lesie lym-ease- m więc się miody Simson al iw o yl sądąc że Swida legi z liiiilu i nie-spokojny rozejrał się po polanie Od wozu pizy klóiym Władka sie-działa sposlizegla gościa i powitała go pierwsza Pizystąpil mocno onieśmielony — A gdzie was mąż? — spytał _ 7o strzelba Doszedł bo zapasy na sze się kończą więc je oszczędzać trzeba Zapewne zaraz wróci Sam usiadł u ogniska i zdjął torbę z pleców _ I'i niosłem wam oswoonego boi- - suka — rzekł — od wężów Io najlepszy slioż_ Diekiiie wam z całego seica iio róbcie sobie pi7krości Mozc lubicie go0 _ Wolo iak osa — odparł wypusz- - cając na swobodę więźnia który wnet myszkować zaczął po ziemi — Mąż zabił lej nocy dwa węże w uoie _ lzcKia — szczęsucin n„K) je w cas _ To i w noc czuwacie'' — Czuwamy bo ognie trzeba utrzy-mywać Wczoraj on zasnął a ja pilnowa-łam Nie upłvnął kwadians posłysza-łam okiopny ryk koło koma musiałam go zbudzić Ledwie dobiegł 1 miał czas strzelić na trwogę — Pantera zapewne Itaidtiscie się Przelękli? — Nie baidzo luz piywyklam Fsa mi najwięicj szkoda _ Wyhoduję wam młodego i przy-niosę — Dziękuję wam serdecznie — rze-kła z radosnym spojrzeniem Ośmielił się nieco _ Wasz maż cudów dokazuje — ozwal się pokazując materiał na iliatę — Wcześnie przed 7ima hlockhauz stanie powiedzcie njrn — uśmiechnęła się z łnumfcni — Niers-iVJtłni- E Ściany omal rotowe "ZWiĄZKCWISC" LUTY Itsbruiry) l-bz- łz li'— uj literami napisał: "Franciszek Kowalski Dnia 20 III 1952 r" Następnie podszedł uo szary i olwoizył ją kalem oka Iran ci7ek dostrzeel tam wiele takich koneii bly poukładane równo obok siebie nic do odróżnienia Kapral zamknął szalę i 7 powiolcm usiadł za stołem Podsunął Fianciszkowi jakiś formularz i wskazaw-szy miejsce palcem rzeki krótko — Podpiszcie ( Fianiiszek pod-pisa- ł i oddał mu pa pier — Jestem staiym partyzantom — rzekł gorzko — Nigdy w życiu nie po- pełniłem niczego takiego za co nic mógł-bym spojrzeć ludziom w oczy — Począł wyrzucać z siebie coraz prędzej': - Ktoś musi bjc ukarany za to nieporozumienie Tak nic mozc być żeby człowieka zamy-kano nagle a to ze wypił parę kielisz-ków wódki Możecie mi wierzyć ze piciu-sz- y laz w życiu jestem na komisariacie — To bardzo ładnie z waszej Miony — powiedział kapral nic spojrzawszy na-wet na niego — Ale kiedyś trzeba pizc-cie- z zrobić początek Plutonowy rzekł- - — A teraz pozwólcie vc mni Tizymajac spodnie rękami 1'iinci- - szek udał się za nim Przeszli kawałek baidzo biuiłnym korytarzem ktoicgo ciemność zaledwie odrobinę rozświetlały zawieszone pod sufitem i odrutowane słabe żarówki potem plutonowy otwo-izy- ł jakieś drzwi i powiedział: — I utaj Franciszek wszedł chciał jeszcze cos powiedzieć lecz w tm momencie za-trzasnęły się drzwi Stal chwilę bez ruchu nasłuchując jego myśli nic nadążały 7a tempem wypadków Oparł się icką o ścianę i cofnął ją ze wstięlcm była szorstka i zimna trzymała się tutaj j-g- oć Kroki plutonowego umilkły III Az do chwili kiedy usłyszał li zaśnię-cie diwiaini Fianciszek nic zdawał sobie jasno spiawy ze swego położenia wszy- stko co zaszło stało się szalenie szybko w atmosfeize zdenciwowania jak gdyby na wpół poważnie tak że dopicio po chwili pobytu w dusznej celi kiedy oczy jego przyzwyczaiły się juz do pólmioku i pocął rozróżniać lezące na podłodze ciała Franciszek zrozumiał że nieodwo-łalnie stał się na przeciąg paru godzin więźniem Fakt ten z początku dopiowa-dzi- l go do pasji zaczął łomotać w drzwi pięściami i nogami lecz kiedy nikt mimo to nie przyszedł po chwili ogarnęło go zmęczenie a nieco później coś w rodzaju rozbawienia "To wszystko śmieszne" — pomyślał — "Ależ to po prostu głupia omyłka za która mi później ktoś zapła-ci" Kozejiał się uspokojony Wokół nie-go na ziemi i na dwóch piyczach spali ludzie byli pokuiczeni i wydawali się - - "-- ! i i - t 'jB_%J# ale z (Jachem lięzej będzie bo desek nie ma W tejże chwili zaszeleściło w gęstwi-nie' i swida się pokaal U pasa miał pa-rę ptaszków zabitych — Kj ju to tutejsza wieiyna! — zawołał wesoło z daleka — ani zająca ani sarny ani uczciwego ptactwa Ot 1 cala zdobycz Dzień dobry panie Simson Uścisnęli sobie dłonie i świda poło-żył się u nóg zony zmontowany osta-tecznie — Prysedlcni wam pomói ciosać — otiaiowal się Sam — Bóg aplać i owszem Odsłużę się wam przy okazji — Eh nie tizeba Mnie lii u was we-selej jak w domu — A co widzisz Władko' — zaśmiał się Aleksander — A nie chcesz wierzyć gdy ci mówiłem ze Io raj — nasz a-kal- ek — Pędzie raj gdy skończysz dom i lak sio mordować nie będziesz po no-cach i dniach — odpal Id bioiąc plaki w ickę 1 wstając — Wtedy to ci pewnie dokuczę — żartował — bo i co wart człowiek bez lolioly — Będziecie polować ni skóry bo-browe Ładny giosz moni a nie mieć — wltącił Simson — A na to nam len giosz' — i uszył Swida ramionami — Ba zbogaciec i wiejcie między lu-dzi Nie stworzył was Bog na liapeiów Waszej zonie w pałacach zyc 1 królować — Wolała mnie jednego kiedy lu pizyszld ze mną Przywidzenie panie Simson Nie pałace ją laką zrobiły ale Bog! Nie takie piekła ona picchodziła bez zmitizenia oczu i nie do pałaców tę-skniła — Ale do takiej chały twymi lęka-mi postawionej — dodała z uśmiechem odchodząc Simson patrzył za nią 1 widział jak swymi małymi rękami obielała ptaki z piói jak najprostsza kucharka 1 głową póki ccii — Panie iświda ja bym a taką zonę i ycie dal — awolal naiwnym za-pałem — A ile razy? — uśmiechnął się tamten — Ile lazy jcic dać7 No iaz! — Dlatego i takiej mc posiądziesz bo ja za swoją sio razy w śmierć sze-dłem i jeszcem gotów sto razy iść! — Wy pewnie z daleka idziecie i z ciężkiej biedy? — A z tęgiej! — odpaił powstając — chatę stawiać w poiównaniu zabaw-ka No dość odpoczynku trzeba na obiad zarobić! A lo co za zwierzę? Wasze? — Borsuk oswojony! Grzichotniki od-płosz- y natychmiast! Waszej zonie przy-niosłem — Daj wam Boże zdiowie A czym ja wam odpłacę'' śmiesznie maleńcy spali w nnjiozmait-szyc- h pozach powyginani przedziwnie z podkurczonymi nogami jakiś olbrzymi mężczyzna ktoicgo łysa czaszka świeciła w pólmioku mdłym blaskiem spał na stojąco tizymajac się rękami lozpiylcj przed ścianą żelaznej siatki Fianciszek usiłował usiąsc na podłodze pi zy kucnął lecz w tejże chwili ktoś wyszaipiiał spod mego nogi i powiedział ochiyple' — Uważać psiaki ew1 Fianciszek wstał natychmiast i znów niezdecydowanie postąpił dwa kioki stą-pając po rękach i nogach nadeptani pod kurczali je nagłymi żabimi i uchami V powictizu unosił sic eeslv mach mc trawionego alkoholu nawet teiaz kiedy spali locac z ust shnę poznać można było ze wszyscy prawie zatrzymani sa niepizylomni z opicia "Pieiwszy" — po-myślał Franciszek i to go nagle uspo- koiło "Pizcciez to pieiwszy" — myślał dalej — "noimalnie co piąty człowiek jest puany lin takzo muszą icto opa- dać tym milicji byłem nieco wstawio ny zacliowy waleni się głośno i stad te wszystkie pciypelie Czego tu się denerw-ować-' Człowieku — weź się w garść uspokój się Zi obiłeś sic neiwoww osła błeś to wszystko z pizemęczenia Nie-potrzebnie piłeś tyle wódki i dlatego zachowywałeś sie na uliiv iak smaikacz Do końca zyua widocznie każdy jest jakoś tam smaikaezem" W tej ihwili czul prawie wdzięczność do milicjantów: za to ze przyprowadzili go tutaj do !c ciemnej celi która wypełniona była w każdym swym centymetrze pijanymi cia-łami tym samym udzielając mu gorzkiej nauczki "Dobrze ci tak" — pomyślał zaciskając ze wściekłością pięści — "Do-brze ci tak ty staiy głupi "smarkaczu" Znalazł w końcu kawaeczck wnliienn miejsca i usiadł na zimnym betonie pod-kuliwszy kolana pod modę "Masz ukuto to na to sobie zasłużyłeś" — powiedział do siebie — "Mogłeś spae w wygodnym łóżku pod ciepłą kołdra mogłeś mieć pod lęka szklankę heibaty z eytiyna i tylko dicki twojej elunocie lv staiv chłop musisz udawać enibiiona az do cnwiii Kiedy przyplzic ranek i wypusz-czą cię na wolność Na pewno bodziesz ślicznie wyglądał" Kolo niego kłos ocknął się nagle Usiadł tekiem na ziemi i ziewnawszv szcioko począł pizecierac oczy miuczal przy lym jak niedźwiedź Potem zwiocil w kierunku Franciszka niewyiażną twarz tein - - Rotmistrzu - izekł — Nie ma pan czasem papieiosa? ~ Fianciszek machinalnie poklepał siu po kieszeniach — Nie — izekł — Odebrano mi Siedzący pizysunąl się do mego — Za co? — zain al oehinlvni szen —i Co a io? i — Za io pana zatrzymali? — Bj nic' Tak mnie z domu coś tlo was ciągnie! Baidzo mi waszej zony szkoda ze laka młoda j piękna! Chciał-bym wam dopomóc ot będziemy gadać Weselej piacowae we dwóch No spió-bujem- y się kto piędzej belkę opiawi — Spi obujemy się1 Władko gdie druga siekiera'' — spytał zony — W woie1 — odparła nie preiywa jąc swego kuchennego zajęcia Wzięli siekieiy 1 poszli Dwa dizewa leały obok ścięte 1 łownej długości fta nęli koło nich — Zmogę was' — iekl Sani bioiąc siekieię w iście niedwicdie łapy 1 pod-nosząc w goię lamioiid Centaura 'i — Ej nie' — uśmiechną) się dobio-- ' dusznie Swida Itęce jego lwa) de i iieiiine zadio-wał- y poipimo wszystko cienkie kształty 1 sam był smukły i więcej muskularny ni 10iosly Ogromny topór ciesielski wyglądał dian za cieki ' Chwilę placowa w milczeniu Na czoło Simsona Wystąpił pol sa pal 1 czerwieniał uypioslowal się wresz cie Daleko ocLsunąl się od niego Swida machał 1 machał jak masy na be śladu ntiuderiia Zawstydził się Ameiy kanni 1 zwie siwszy głowę juz nie nadążyć mu my sial ale ihouazbv nie ustać Po godzinie dźwięczny ghs Władki awolal ich do ogniska Belka fświdy by la prawie gotowa Simsona zaledwie w polowie — No no! — zamiiuzal poiliwcin — Nie na wiele co wam się dam widę' Aleksander poblaliwio się uśmieli-ną- ł — Obiecałem e chata będie do 1-- my gotowa! — 1 będie' — jiotwieidil Simson Wymawiał sie od obfaiTii ale piyjąl a potem przesiedział u nich do mi oku paląc fajkę 1 gmędzaC Odchodił za lem pożegnany seidcciiie ► mueizch prerwal robole więc Swi da zegnał bydło w zagrodę utworoną wkoło wozu kóMiiuwi dal kukuiydzyi ognie pozapalał e wsecli stron i'ote najcięsc były w ich ynu ko cuw mcy m 1 nljinilse zarazem Ody drzewo się zajęło jasno usiedli koło naj-większego stosu w nocy przynajmniej mogli być laom Ogniska slrdaly w gorę oświetlając z dziką fantazją nieprzebyty bor co jak ściana ich otaczał zewsząd wydzierały się zen ryki ponure tajemnicze szelesty i yłosy dziwne niewiadome Strzelba le żała pod ręką z kieszeni Swidy Steiczaly rewolwery i lopnr błyszczał na ziemi! Czasami na straszniejszy ryk lub ło skol Władka przytulała sicblizcj do nie go i rozszerzona źrenica pytała puszczy czy juz im niośio zatraty zwykle jed nak gwarzyli ze sobą zasłucham we własne duszo William Shoc Słore WIaIć II CkhooIk Cnlot n ohiiulr liiiiiiUmnM I kllMHlIl Isklr l)Mli""y rńunlcł ulmulc do IVIVI 750 Qucn Sł W EM 3-48- 9S r' Udzielamy pożyczek na I I 2 "Morłgage" od $1550—$45000 na splalc do 8 lall Moe niiiscni jesteście npli-(i- ć wlisny nusSCY lub IHilKJI "nioilgage"? Może posiadacie u inalo pieniedy na wplile (down piMiienl) Mue (lniehliyŚLie umieścić własne pieniądze na PIBIiWSZY lub DKUCl "nioitiwge"? Mołc sprzedaliście swój dom 7„iclio-nj- c 111 nim 'moiliwgc"? — Możemy udzielić Wam pożyczki właśnie ni ten "moilgage" GolowkA w przeciągu 10 dni Packard lnvcsłmeni Coii Ltd 31M Dundis W (Iliuh Puk) Toronto _ RO 7-5-1- 31 959 Woodldnc (Hanfoilh) Toionlo — OX 9-71- 17 OKULIŚCI OKULISTA S BROGOWSKI 0 DM nKUiiir non rimolycli i Ulłocl )iSii'IiMvi(ullililnllll'r iiickilliiipiinw 420 Ronccsvallcs Ave llillsKn lliiumil l'irli) Tel giibincł LE 1-4- 251 Miesik CL 9-80- 29 I' OKULISTKI Dr Bukowska Bcnnr O D Wiktoria Uukow&ka O D pniu ul 1 iiiiłuii csiiy 1'nliliiul ((kulisia 7„y piy 274 Roncc5vallcs Avnu iilmk cicnllioy fit Tol LE 2-54- 93 (illnv piili-- ! iidk'nili' il I'1 łanu do II uiocói W' Mdinly nil 10 lano ilu H pi) pol 1 h DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU ZEISS Punklal szkła' do okularów juz do nabycia w Kana-lzl- e 1'ylajcie u me u Waszetfu specjalisty od oezu 1 s Lunsky WA 1-3- 924 IJVZCA! t5to 5 Tl !1 Jedyny PoUM Salon Pirknołci Marya's Beauły Parlor SpcrjdhMcja w trwalej ondulacji "Pcnnancnr Wawes 216 Ddllmrsł Sł EM %MVl ' r UWAGA! M1 KILMIUyNi: Ilc s(n k ir Urpoll na t loCKll„cl (' ols iiliuolrnl Crecn Olnlmcnl li-i- WlcIckoCÓ HOrMOiHLUEJYii'HS iJ i- -m ! IKU)M:-S1llclk- l rc I'!1 iMi '- - lokirsliio „- - „„r„ I nri ni olislrukcjo I li'"iia7l:K41 'imlat lC)V„prkeni$Kr1c2i7c5iillDZlonbpreMw ijnlmcnnln-ickttlimiliimk- u"if Ki inlrkira lul plsrlc do HOOLKY MJOIHlMs llopl Ail 10330 - 11S M I riiiiKiiImi Alla 13 17 CZOSNEK JEST DOBRY DLA WAS SPYTAJCIE SWCCO DOKTORA LUn APTEKARZA iClsiirMpirkrnJenst inittkir(irlnjii „siCiurmiilklc7iHn iiiM-viin- li krl AiLiins Carllc im 1 los s lo „lale ber ipachu I smaku kapsułki 7awlcr1J1cc cy Mj JillK 7 i-ii-lcj Klńttkl uosnko-"i'- J 1 lej skuiuliMisnuiinpJ formie ' ili„iji(lc pi-ln- ) uiitloM I US7JM-kl- e iiAiwMdmminkiiimlsidl}c(iinasliikl'kln-ir- IyioPaoi„lasrrmrciKoljlsliekmra7alicrioetiśurllPaeinonmhpearga7cloyla KW u„p1nooipiićwkscio A7d(alrmmsiloCJirllIe mPocacriillrrsl dlalks jaak ptrjcsklnmcutJlnc lsicC7nlclnlicJdczsl7eCiicc idimiilonl osilu je a (-- 7 DENTYŚCI DR W W SYDORUK DENTYSTA rriymut pn opriednlm llfBlf nym porozumieniu 80 Roncttvnllet Avt„ Toronto Tl LE 5-36- 88 1 V DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Duiulas SI W — Toronto Tel EM 8-90- 38 l P Dr E WAGHNA DENTYSTA (Joiliny: 10- -12 i 2- -fl 306 Ufllhurit St — EM 4-AS- 1S 2 w Dr H SCHWABE DENTYSTA 71 Howard Park Av Iron lli)iiii!iVHlli) (Jod przyjęć za zam tclcfou LE 1-2- 005 I K Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA 129 Crcnadior Rd (diuifl dom od llorii cvlloi) 1'izyjmuje za iiprzcdnim Iclco iiienyiTł poiournienlcrn Telefon LE 1-4- 250 H Oezy Jjadamy okuluy cliiilosowujuiiiy do whzyslkicli tlefek-ló- w na (iuiwowijsc! uajiól lowy Mówimy po polsku 1 —WT— ——————— '11 ii 1 1 mm—mmm mmmmmm —— DR TEODOR TKACZ (Tickełł) Uicjalny Związku 1'uldków w KanadJe Ui upa ll II Gucvflh Av rl £M 8-3- 54 ' — — W — HM I II -- I — I U — — I - ! -- — 1 —— W— Luck Chiropractic Glinie BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CIIIKOPKAKTYKI Sircjill'i(i w cftnin ailtc lyzniii rriiinilvinii polni ImnlidKo syjit ki ilolKlmośc'i nniskiilów I sljuow nr zasilania i nonnovinii całego fiińiiizmn — y Itiy iwześwicllenia 470 Sł wziokii Lelaiz IH-II- I IJLOOR ST W TORONTO ONT — Tfll KO V-'i2- 1V MO CHURCH ST ST CATHARIMES TEL WU Ą-3- W 1 r M C Skin Oinimeni Okulista College UVACAt 'Sliunt 1111O" iiajii')vsł p ilu Iii M (' jwn sH d )(i ula M ItorrA ostmli I ( Iiiiiik rii li ora usi-lkicK- o loilajil t'cm I lUajow Jak r6-wn- ii poilolit)cli Młiorii skor„rh Skonif cli''li Jak ihid llsaji iJiH skoinpMtitt 11'pokiiJH { ln{if i lud1 (isM) (aliml latami „się-pnJ- a Jitko po n11 In povij)(J rtiK1) "1 (' S'kl(i tiltilin' (it" — Oim plnitl poiliwa łrT Mał' U umiImi Mis' M C"iiIIiisHZ 1'irnia kkóniii li lnil "M ( SKIN OMMI'l" M C CORN OINTMENT Mamv ióiin M ( f1w1V pri ilw idi kitom 1 lu ulu litoilaurk (t)ra'i M 1 ma ikortia I 1 O miSV-r- i oilihH M iiijkiilnli-jt- c Jaki': mo- - ni u i1l7i na (ink 1 I iiirtilyjsUin iIjiii- - v sajIi Ii aii(ika'li w niie uli' 'ilrvmaiil 1 iui plvii' bi'po-f1- 1 ilid" 1I0 pimliifi nta M CrulIntU lii Puiholmc Pd Toronto Oni Tnl LC 4 SJ po S 1c wlrct W raiu iiicnlovioltiil!i Aiaciiny piuilidc ii t coiJłitu 11 I7P-3'- ) APTEKA GftR?llAN'A Vlaicicicl Tndou Gardian Najstniszd polska apteka w Toloulu UMsonujeiny recepty ze wszy-tkid- i krajw Xainnwieiua wjsylamy n:ilclirniisl J'ii?ne telcfonujcif lub zgłaszajcie sicrjsubikie Popierajcie polska aptekc WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO-POLS- KI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO U5SK ' 297 Ronceśvallcs Ave„ Tel LE 6- - TORONTO 0T 'ir %'ii ► f i '4 i - i i? r W ii 1 ' #♦ } U lii 'Uri 1
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, February 28, 1959 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1959-02-28 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000286 |
Description
Title | 000071b |
OCR text | j£j7__ f jvlarek Hłasko 1ii CMENTARZE I V"T 1 lS5:=s- - M - Wielkie prana autorskie wstriMonc (op}nlit } 'Kultuia' I'arw _ pizeprazam — powiedział głośno apil na M-odc-k — Czy mÓRłbym Lrńziiiawc z Kierownikiem komika- - nalu Milicjanci i odmawiali jeszcze przez rliwilc ? kapralem polem ilopjcio od-wrócili MC _ CliCialbm lozinawiac z Kieiowni- - licni koinisiirliiUi — powiedział głośno rraiKisżck __ A właśnie — powiedział plutonu-„- y 7wiocil się do kapiala za stołem: — iro ol)watela chyba weźmiemy na [rzcj-ci- o kc Jak lam dzisiaj jest? — Troi lic towarzystwa — powiwizial siedzący ta itolcm Popatrzy! na Fian-ii7k- a ine dłużej od mgnienia okiem — lc zmicsii się _ Na jaką przejściówkę? — zapytał Franciszek — Rozbierajcie się — powiedział plu-innn- in Znów odwiócił sic i Franciszek "PUidial tlko jego szerokie pleey prze- - 15 (1C1C SNUIŁdiiiii j-mon-itiu xa aiua P __ f'n 1:ik ifipo? — zarvlał Nic słyszycie obywatelu? Proszę fic lozcbiać Pasek szalik sznurowadła i dokumenty Równia przedmioty _ Dokumenty już masz — powiedział I kapral ktoiy przyprowadził Franciszka y - Jilunntl V)Y1 — Ale dlaczego u diabla? — zapy-li riaiicLszek Plutonowy odwrócił się i popatrzył na I'iaiicis7ka ze zniecierpliwieniem — Jak lo dlaczego? Jesteście zatrzy-niin- i — powiedział tonem wyklucza ia- - I fjm djskusję — Myślicie żeśmy tu was pmpiowauzili aby uścisnąć wam waszą H szlachetną dłoń? Wszjscy trzej rozesnna' się głośno i jłailiwie Franciszek był tak zaskoczo- - a ny ze śmiech icli uszedł jego uwagi — auzjinuiiy: — powiorzyi — a Zi 10? — Nie wiecie? - Nie — powiedział stanowczo Franc-iszek Podszedł teraz zupełnie blisko do ilwiicry i oparł o nią ręce — Nie wiem Pamiętam ze się uniosłem w jakiś spo- - Bsob ale wydaje mi się że to jeszcze za mały powód aby człowieka zatrzymywać przez całą noc w komisariacie — Za mały powód? — przeciągnął plutonowy — A co żeście krzyczeli? Nie pamiętacie juz cożcścic krzyczeli? K i o on [)cziyrr-n)-— o=o— — —ro — o=rę— Maria Rodziewiczówna Pożary i Zgliszcza — Spocznij Aleks — prosiła go — Nie ma czasu — odpail żegnając ] seulceznyin spojrzeniem Obozowisko składał wóz olbrzymi płótnom opięty opakowany sprzętami i narzędziami cztery chude woły i koń na lassie u drzewa przyczepiony pasły się nad potokiem ognisko tlało w śtodku pol 111 ki --- 1 oto wczoraj przybyliście? — spyt-ał Simson — Wwoiaj panie — odpnila --Nie dajcie mężowi tyle pracować 7mozc sic i rozchoruje a blockhauzu c0 tak cy owak nic postawi do zimy Ka to trzeba czterech łudzi dobrze wypo-"Clji- li i od niego tęższych Wyście się pewnie w pałacu chowali Dziesięciu silnych nie zniesie lego 10 Oli Zllinsl ninip :i sknrri inkl 20 -'oziMacimnaizmboęcdzgioe nitco si trbzęydmziae — odpatła — szkoda mi was — zamruczał staiy Spojizała na nieco jasno bez tiwo- - a 1 MlUtkll ~ loli e nam tu bo łvch ludi "ic nu --- Sezęsć wam Boże! W razie po- - '?elj Domno urmn rlamii A f tmininiil I a) zo' ba' czenia ""Ul lUIIIJ 4 IJ llVflOIM ~" kiwajcie zdrowi! Simsonów ie pożegnali zawiętego-cie- - 'C 1 POSll 1l-olii- in linnu nu lirwli ID! UCI c'as milczeli obydwaj Spoknini lnrlic — 7:i!lf'fwlfv:il hi ' ~ —' ' 'svnC qiiv "~ Jak ona cudna! — zawołał Sam Mcliucm - Lik lim I " HC 11 1 n n:i cudna dobra kohic — " VIK1 ranera 1(1 MMI I "lCPomoc stawiać chaty llowT r''kq ni8dJ" SC napalrzcć nie i A laki jej zal tvm JM ń WUK "'HU rzv '""""zy myślę ludzie — powló- - II V 1 fl-Vl- n rnrlniU rl'L! n' 1'innoc jak się czas znajdzie rzez (rzv dni 11 Kimcnnńw u nliwm "im mtwy nic było jak o nowych przy- - '7m- - ' iJuuidid eleawos uj — "io 11 tai u-- mcżczAŻni rozwodzili sic V:„ ' "dU zuchwałym zamiaicm obce- - łitrcsi wana cha-- v w ak krótkim -- - "inou 1S58 kosli 1Crai' Mc z I'omocH t0 cii- - aIc zwlekał(ł a wieszcic siwy niedż-- - a1nbiM się do pasieki i odwróci! bis crn!iią uvar? 2 £' Ml M jednPoocpzeaśtnrzieh na niego wszvscv tizej i Fiauciszek nagle skulił ssipęiaiCyhwnailęławtrwceałosapmałilcuzecnzikeo mężczyzna — Nie — powiedział po chwili Finn-use- k Pntcstmąl icka po czole — Nie pamiętam — Więc pogadamy wtedy jik wy-trzczwiejc-ue stko dokładniei p—i z ppoowmiendizciiaeł Lpolbuiteonwoswzyy- — Wtedy podpiszecie zeznanie i puścimy was do domu — A czy nie można hv teraz? — za-pst- ał Franciszek Siedący za stołem Kapiil lozesinial się — Jakże duecie zeznawać — powie-dział — kiedy sami mówicie ze nie przy-pominacie sobie niczego — Jak (o niczego? Pamiętam wszyst-ko — Wszjstko' — zapylał diwiąco plu-tonowy Franciszek znów się zmieszał — Wszystko — powiedział niepew-nym głosem spoglądając na plutonowego takim wzrokiem jakby chciał u niego szukać pomocy — Wszystko z wy jątkiem tych słów które krzyczałem Nie poliarie tego po prostu powtórzyć do-kładnie ale jesli mi przypomnicie Wykonał nicokicślony ruch ręką — Przypomnimy wam jutro — po wiedział plutonowy — Nie chodzi nam o nic innego jak właśnie o wasze słowa A teraz koniec tej dyskusji obywatelu Pioszę oddać pasek sznurowadła szalik i wszystko co macie w kieszeniach — Popatrzył na Franciszka jakby z wyrzu-tem i dodał łagodnie: — Nie utiucJniaj-ci- e nam pracy obywatelu — Ależ — zaczaj jeszcze raz Fran-ciszek Wtedy kapial siedzący -- a baiieią uderzył pięścią w stół — Wy rozumiecie po ludzku czy nie? — krzyknął — Dawajcie rzeczy i nie gadajcie tyle bo wam to nie wyjdzie na zdiowie Franciszek drżącymi iękinti począł wyjmować posiauanc drobiazgi i kłaść je na stół była lam chusteczka do nosa grzebyk lusterko wieczne pióro i ołó-wek Kapral spisał to 'wszystko i włado-wa- l w ogromną kopci tę z szarego gru-bego papieru na kopercie niezdarnymi t- - I" 4 nb ł — oo=o -- og=o j i 51 Tylko Sam pamiętał o wędiowcach i pewnego razu nic nikomu nie mówiąc ruszył do nich w odwiedziny niosąc coś dużego w torbie pi zez plecy Doszedłszy polany zdumiał się Dwa-dzieścia pni już obiobionych leżało za-ciągniętych symcliM7nie na łączce dru-gie tyle było zwalonych opodal Wyglą dało to na toiioię oinrymow Sickieia nie brmiala po lesie lym-ease- m więc się miody Simson al iw o yl sądąc że Swida legi z liiiilu i nie-spokojny rozejrał się po polanie Od wozu pizy klóiym Władka sie-działa sposlizegla gościa i powitała go pierwsza Pizystąpil mocno onieśmielony — A gdzie was mąż? — spytał _ 7o strzelba Doszedł bo zapasy na sze się kończą więc je oszczędzać trzeba Zapewne zaraz wróci Sam usiadł u ogniska i zdjął torbę z pleców _ I'i niosłem wam oswoonego boi- - suka — rzekł — od wężów Io najlepszy slioż_ Diekiiie wam z całego seica iio róbcie sobie pi7krości Mozc lubicie go0 _ Wolo iak osa — odparł wypusz- - cając na swobodę więźnia który wnet myszkować zaczął po ziemi — Mąż zabił lej nocy dwa węże w uoie _ lzcKia — szczęsucin n„K) je w cas _ To i w noc czuwacie'' — Czuwamy bo ognie trzeba utrzy-mywać Wczoraj on zasnął a ja pilnowa-łam Nie upłvnął kwadians posłysza-łam okiopny ryk koło koma musiałam go zbudzić Ledwie dobiegł 1 miał czas strzelić na trwogę — Pantera zapewne Itaidtiscie się Przelękli? — Nie baidzo luz piywyklam Fsa mi najwięicj szkoda _ Wyhoduję wam młodego i przy-niosę — Dziękuję wam serdecznie — rze-kła z radosnym spojrzeniem Ośmielił się nieco _ Wasz maż cudów dokazuje — ozwal się pokazując materiał na iliatę — Wcześnie przed 7ima hlockhauz stanie powiedzcie njrn — uśmiechnęła się z łnumfcni — Niers-iVJtłni- E Ściany omal rotowe "ZWiĄZKCWISC" LUTY Itsbruiry) l-bz- łz li'— uj literami napisał: "Franciszek Kowalski Dnia 20 III 1952 r" Następnie podszedł uo szary i olwoizył ją kalem oka Iran ci7ek dostrzeel tam wiele takich koneii bly poukładane równo obok siebie nic do odróżnienia Kapral zamknął szalę i 7 powiolcm usiadł za stołem Podsunął Fianciszkowi jakiś formularz i wskazaw-szy miejsce palcem rzeki krótko — Podpiszcie ( Fianiiszek pod-pisa- ł i oddał mu pa pier — Jestem staiym partyzantom — rzekł gorzko — Nigdy w życiu nie po- pełniłem niczego takiego za co nic mógł-bym spojrzeć ludziom w oczy — Począł wyrzucać z siebie coraz prędzej': - Ktoś musi bjc ukarany za to nieporozumienie Tak nic mozc być żeby człowieka zamy-kano nagle a to ze wypił parę kielisz-ków wódki Możecie mi wierzyć ze piciu-sz- y laz w życiu jestem na komisariacie — To bardzo ładnie z waszej Miony — powiedział kapral nic spojrzawszy na-wet na niego — Ale kiedyś trzeba pizc-cie- z zrobić początek Plutonowy rzekł- - — A teraz pozwólcie vc mni Tizymajac spodnie rękami 1'iinci- - szek udał się za nim Przeszli kawałek baidzo biuiłnym korytarzem ktoicgo ciemność zaledwie odrobinę rozświetlały zawieszone pod sufitem i odrutowane słabe żarówki potem plutonowy otwo-izy- ł jakieś drzwi i powiedział: — I utaj Franciszek wszedł chciał jeszcze cos powiedzieć lecz w tm momencie za-trzasnęły się drzwi Stal chwilę bez ruchu nasłuchując jego myśli nic nadążały 7a tempem wypadków Oparł się icką o ścianę i cofnął ją ze wstięlcm była szorstka i zimna trzymała się tutaj j-g- oć Kroki plutonowego umilkły III Az do chwili kiedy usłyszał li zaśnię-cie diwiaini Fianciszek nic zdawał sobie jasno spiawy ze swego położenia wszy- stko co zaszło stało się szalenie szybko w atmosfeize zdenciwowania jak gdyby na wpół poważnie tak że dopicio po chwili pobytu w dusznej celi kiedy oczy jego przyzwyczaiły się juz do pólmioku i pocął rozróżniać lezące na podłodze ciała Franciszek zrozumiał że nieodwo-łalnie stał się na przeciąg paru godzin więźniem Fakt ten z początku dopiowa-dzi- l go do pasji zaczął łomotać w drzwi pięściami i nogami lecz kiedy nikt mimo to nie przyszedł po chwili ogarnęło go zmęczenie a nieco później coś w rodzaju rozbawienia "To wszystko śmieszne" — pomyślał — "Ależ to po prostu głupia omyłka za która mi później ktoś zapła-ci" Kozejiał się uspokojony Wokół nie-go na ziemi i na dwóch piyczach spali ludzie byli pokuiczeni i wydawali się - - "-- ! i i - t 'jB_%J# ale z (Jachem lięzej będzie bo desek nie ma W tejże chwili zaszeleściło w gęstwi-nie' i swida się pokaal U pasa miał pa-rę ptaszków zabitych — Kj ju to tutejsza wieiyna! — zawołał wesoło z daleka — ani zająca ani sarny ani uczciwego ptactwa Ot 1 cala zdobycz Dzień dobry panie Simson Uścisnęli sobie dłonie i świda poło-żył się u nóg zony zmontowany osta-tecznie — Prysedlcni wam pomói ciosać — otiaiowal się Sam — Bóg aplać i owszem Odsłużę się wam przy okazji — Eh nie tizeba Mnie lii u was we-selej jak w domu — A co widzisz Władko' — zaśmiał się Aleksander — A nie chcesz wierzyć gdy ci mówiłem ze Io raj — nasz a-kal- ek — Pędzie raj gdy skończysz dom i lak sio mordować nie będziesz po no-cach i dniach — odpal Id bioiąc plaki w ickę 1 wstając — Wtedy to ci pewnie dokuczę — żartował — bo i co wart człowiek bez lolioly — Będziecie polować ni skóry bo-browe Ładny giosz moni a nie mieć — wltącił Simson — A na to nam len giosz' — i uszył Swida ramionami — Ba zbogaciec i wiejcie między lu-dzi Nie stworzył was Bog na liapeiów Waszej zonie w pałacach zyc 1 królować — Wolała mnie jednego kiedy lu pizyszld ze mną Przywidzenie panie Simson Nie pałace ją laką zrobiły ale Bog! Nie takie piekła ona picchodziła bez zmitizenia oczu i nie do pałaców tę-skniła — Ale do takiej chały twymi lęka-mi postawionej — dodała z uśmiechem odchodząc Simson patrzył za nią 1 widział jak swymi małymi rękami obielała ptaki z piói jak najprostsza kucharka 1 głową póki ccii — Panie iświda ja bym a taką zonę i ycie dal — awolal naiwnym za-pałem — A ile razy? — uśmiechnął się tamten — Ile lazy jcic dać7 No iaz! — Dlatego i takiej mc posiądziesz bo ja za swoją sio razy w śmierć sze-dłem i jeszcem gotów sto razy iść! — Wy pewnie z daleka idziecie i z ciężkiej biedy? — A z tęgiej! — odpaił powstając — chatę stawiać w poiównaniu zabaw-ka No dość odpoczynku trzeba na obiad zarobić! A lo co za zwierzę? Wasze? — Borsuk oswojony! Grzichotniki od-płosz- y natychmiast! Waszej zonie przy-niosłem — Daj wam Boże zdiowie A czym ja wam odpłacę'' śmiesznie maleńcy spali w nnjiozmait-szyc- h pozach powyginani przedziwnie z podkurczonymi nogami jakiś olbrzymi mężczyzna ktoicgo łysa czaszka świeciła w pólmioku mdłym blaskiem spał na stojąco tizymajac się rękami lozpiylcj przed ścianą żelaznej siatki Fianciszek usiłował usiąsc na podłodze pi zy kucnął lecz w tejże chwili ktoś wyszaipiiał spod mego nogi i powiedział ochiyple' — Uważać psiaki ew1 Fianciszek wstał natychmiast i znów niezdecydowanie postąpił dwa kioki stą-pając po rękach i nogach nadeptani pod kurczali je nagłymi żabimi i uchami V powictizu unosił sic eeslv mach mc trawionego alkoholu nawet teiaz kiedy spali locac z ust shnę poznać można było ze wszyscy prawie zatrzymani sa niepizylomni z opicia "Pieiwszy" — po-myślał Franciszek i to go nagle uspo- koiło "Pizcciez to pieiwszy" — myślał dalej — "noimalnie co piąty człowiek jest puany lin takzo muszą icto opa- dać tym milicji byłem nieco wstawio ny zacliowy waleni się głośno i stad te wszystkie pciypelie Czego tu się denerw-ować-' Człowieku — weź się w garść uspokój się Zi obiłeś sic neiwoww osła błeś to wszystko z pizemęczenia Nie-potrzebnie piłeś tyle wódki i dlatego zachowywałeś sie na uliiv iak smaikacz Do końca zyua widocznie każdy jest jakoś tam smaikaezem" W tej ihwili czul prawie wdzięczność do milicjantów: za to ze przyprowadzili go tutaj do !c ciemnej celi która wypełniona była w każdym swym centymetrze pijanymi cia-łami tym samym udzielając mu gorzkiej nauczki "Dobrze ci tak" — pomyślał zaciskając ze wściekłością pięści — "Do-brze ci tak ty staiy głupi "smarkaczu" Znalazł w końcu kawaeczck wnliienn miejsca i usiadł na zimnym betonie pod-kuliwszy kolana pod modę "Masz ukuto to na to sobie zasłużyłeś" — powiedział do siebie — "Mogłeś spae w wygodnym łóżku pod ciepłą kołdra mogłeś mieć pod lęka szklankę heibaty z eytiyna i tylko dicki twojej elunocie lv staiv chłop musisz udawać enibiiona az do cnwiii Kiedy przyplzic ranek i wypusz-czą cię na wolność Na pewno bodziesz ślicznie wyglądał" Kolo niego kłos ocknął się nagle Usiadł tekiem na ziemi i ziewnawszv szcioko począł pizecierac oczy miuczal przy lym jak niedźwiedź Potem zwiocil w kierunku Franciszka niewyiażną twarz tein - - Rotmistrzu - izekł — Nie ma pan czasem papieiosa? ~ Fianciszek machinalnie poklepał siu po kieszeniach — Nie — izekł — Odebrano mi Siedzący pizysunąl się do mego — Za co? — zain al oehinlvni szen —i Co a io? i — Za io pana zatrzymali? — Bj nic' Tak mnie z domu coś tlo was ciągnie! Baidzo mi waszej zony szkoda ze laka młoda j piękna! Chciał-bym wam dopomóc ot będziemy gadać Weselej piacowae we dwóch No spió-bujem- y się kto piędzej belkę opiawi — Spi obujemy się1 Władko gdie druga siekiera'' — spytał zony — W woie1 — odparła nie preiywa jąc swego kuchennego zajęcia Wzięli siekieiy 1 poszli Dwa dizewa leały obok ścięte 1 łownej długości fta nęli koło nich — Zmogę was' — iekl Sani bioiąc siekieię w iście niedwicdie łapy 1 pod-nosząc w goię lamioiid Centaura 'i — Ej nie' — uśmiechną) się dobio-- ' dusznie Swida Itęce jego lwa) de i iieiiine zadio-wał- y poipimo wszystko cienkie kształty 1 sam był smukły i więcej muskularny ni 10iosly Ogromny topór ciesielski wyglądał dian za cieki ' Chwilę placowa w milczeniu Na czoło Simsona Wystąpił pol sa pal 1 czerwieniał uypioslowal się wresz cie Daleko ocLsunąl się od niego Swida machał 1 machał jak masy na be śladu ntiuderiia Zawstydził się Ameiy kanni 1 zwie siwszy głowę juz nie nadążyć mu my sial ale ihouazbv nie ustać Po godzinie dźwięczny ghs Władki awolal ich do ogniska Belka fświdy by la prawie gotowa Simsona zaledwie w polowie — No no! — zamiiuzal poiliwcin — Nie na wiele co wam się dam widę' Aleksander poblaliwio się uśmieli-ną- ł — Obiecałem e chata będie do 1-- my gotowa! — 1 będie' — jiotwieidil Simson Wymawiał sie od obfaiTii ale piyjąl a potem przesiedział u nich do mi oku paląc fajkę 1 gmędzaC Odchodił za lem pożegnany seidcciiie ► mueizch prerwal robole więc Swi da zegnał bydło w zagrodę utworoną wkoło wozu kóMiiuwi dal kukuiydzyi ognie pozapalał e wsecli stron i'ote najcięsc były w ich ynu ko cuw mcy m 1 nljinilse zarazem Ody drzewo się zajęło jasno usiedli koło naj-większego stosu w nocy przynajmniej mogli być laom Ogniska slrdaly w gorę oświetlając z dziką fantazją nieprzebyty bor co jak ściana ich otaczał zewsząd wydzierały się zen ryki ponure tajemnicze szelesty i yłosy dziwne niewiadome Strzelba le żała pod ręką z kieszeni Swidy Steiczaly rewolwery i lopnr błyszczał na ziemi! Czasami na straszniejszy ryk lub ło skol Władka przytulała sicblizcj do nie go i rozszerzona źrenica pytała puszczy czy juz im niośio zatraty zwykle jed nak gwarzyli ze sobą zasłucham we własne duszo William Shoc Słore WIaIć II CkhooIk Cnlot n ohiiulr liiiiiiUmnM I kllMHlIl Isklr l)Mli""y rńunlcł ulmulc do IVIVI 750 Qucn Sł W EM 3-48- 9S r' Udzielamy pożyczek na I I 2 "Morłgage" od $1550—$45000 na splalc do 8 lall Moe niiiscni jesteście npli-(i- ć wlisny nusSCY lub IHilKJI "nioilgage"? Może posiadacie u inalo pieniedy na wplile (down piMiienl) Mue (lniehliyŚLie umieścić własne pieniądze na PIBIiWSZY lub DKUCl "nioitiwge"? Mołc sprzedaliście swój dom 7„iclio-nj- c 111 nim 'moiliwgc"? — Możemy udzielić Wam pożyczki właśnie ni ten "moilgage" GolowkA w przeciągu 10 dni Packard lnvcsłmeni Coii Ltd 31M Dundis W (Iliuh Puk) Toronto _ RO 7-5-1- 31 959 Woodldnc (Hanfoilh) Toionlo — OX 9-71- 17 OKULIŚCI OKULISTA S BROGOWSKI 0 DM nKUiiir non rimolycli i Ulłocl )iSii'IiMvi(ullililnllll'r iiickilliiipiinw 420 Ronccsvallcs Ave llillsKn lliiumil l'irli) Tel giibincł LE 1-4- 251 Miesik CL 9-80- 29 I' OKULISTKI Dr Bukowska Bcnnr O D Wiktoria Uukow&ka O D pniu ul 1 iiiiłuii csiiy 1'nliliiul ((kulisia 7„y piy 274 Roncc5vallcs Avnu iilmk cicnllioy fit Tol LE 2-54- 93 (illnv piili-- ! iidk'nili' il I'1 łanu do II uiocói W' Mdinly nil 10 lano ilu H pi) pol 1 h DLA ZABEZPIECZENIA WASZYCH OCZU ZEISS Punklal szkła' do okularów juz do nabycia w Kana-lzl- e 1'ylajcie u me u Waszetfu specjalisty od oezu 1 s Lunsky WA 1-3- 924 IJVZCA! t5to 5 Tl !1 Jedyny PoUM Salon Pirknołci Marya's Beauły Parlor SpcrjdhMcja w trwalej ondulacji "Pcnnancnr Wawes 216 Ddllmrsł Sł EM %MVl ' r UWAGA! M1 KILMIUyNi: Ilc s(n k ir Urpoll na t loCKll„cl (' ols iiliuolrnl Crecn Olnlmcnl li-i- WlcIckoCÓ HOrMOiHLUEJYii'HS iJ i- -m ! IKU)M:-S1llclk- l rc I'!1 iMi '- - lokirsliio „- - „„r„ I nri ni olislrukcjo I li'"iia7l:K41 'imlat lC)V„prkeni$Kr1c2i7c5iillDZlonbpreMw ijnlmcnnln-ickttlimiliimk- u"if Ki inlrkira lul plsrlc do HOOLKY MJOIHlMs llopl Ail 10330 - 11S M I riiiiKiiImi Alla 13 17 CZOSNEK JEST DOBRY DLA WAS SPYTAJCIE SWCCO DOKTORA LUn APTEKARZA iClsiirMpirkrnJenst inittkir(irlnjii „siCiurmiilklc7iHn iiiM-viin- li krl AiLiins Carllc im 1 los s lo „lale ber ipachu I smaku kapsułki 7awlcr1J1cc cy Mj JillK 7 i-ii-lcj Klńttkl uosnko-"i'- J 1 lej skuiuliMisnuiinpJ formie ' ili„iji(lc pi-ln- ) uiitloM I US7JM-kl- e iiAiwMdmminkiiimlsidl}c(iinasliikl'kln-ir- IyioPaoi„lasrrmrciKoljlsliekmra7alicrioetiśurllPaeinonmhpearga7cloyla KW u„p1nooipiićwkscio A7d(alrmmsiloCJirllIe mPocacriillrrsl dlalks jaak ptrjcsklnmcutJlnc lsicC7nlclnlicJdczsl7eCiicc idimiilonl osilu je a (-- 7 DENTYŚCI DR W W SYDORUK DENTYSTA rriymut pn opriednlm llfBlf nym porozumieniu 80 Roncttvnllet Avt„ Toronto Tl LE 5-36- 88 1 V DR T L GRANOWSKI DENTYSTA CHIRURG Mówi po polsku 514 Duiulas SI W — Toronto Tel EM 8-90- 38 l P Dr E WAGHNA DENTYSTA (Joiliny: 10- -12 i 2- -fl 306 Ufllhurit St — EM 4-AS- 1S 2 w Dr H SCHWABE DENTYSTA 71 Howard Park Av Iron lli)iiii!iVHlli) (Jod przyjęć za zam tclcfou LE 1-2- 005 I K Dr Władysława SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA 129 Crcnadior Rd (diuifl dom od llorii cvlloi) 1'izyjmuje za iiprzcdnim Iclco iiienyiTł poiournienlcrn Telefon LE 1-4- 250 H Oezy Jjadamy okuluy cliiilosowujuiiiy do whzyslkicli tlefek-ló- w na (iuiwowijsc! uajiól lowy Mówimy po polsku 1 —WT— ——————— '11 ii 1 1 mm—mmm mmmmmm —— DR TEODOR TKACZ (Tickełł) Uicjalny Związku 1'uldków w KanadJe Ui upa ll II Gucvflh Av rl £M 8-3- 54 ' — — W — HM I II -- I — I U — — I - ! -- — 1 —— W— Luck Chiropractic Glinie BRACIA ŁUKOWSCY DOKTORZY CIIIKOPKAKTYKI Sircjill'i(i w cftnin ailtc lyzniii rriiinilvinii polni ImnlidKo syjit ki ilolKlmośc'i nniskiilów I sljuow nr zasilania i nonnovinii całego fiińiiizmn — y Itiy iwześwicllenia 470 Sł wziokii Lelaiz IH-II- I IJLOOR ST W TORONTO ONT — Tfll KO V-'i2- 1V MO CHURCH ST ST CATHARIMES TEL WU Ą-3- W 1 r M C Skin Oinimeni Okulista College UVACAt 'Sliunt 1111O" iiajii')vsł p ilu Iii M (' jwn sH d )(i ula M ItorrA ostmli I ( Iiiiiik rii li ora usi-lkicK- o loilajil t'cm I lUajow Jak r6-wn- ii poilolit)cli Młiorii skor„rh Skonif cli''li Jak ihid llsaji iJiH skoinpMtitt 11'pokiiJH { ln{if i lud1 (isM) (aliml latami „się-pnJ- a Jitko po n11 In povij)(J rtiK1) "1 (' S'kl(i tiltilin' (it" — Oim plnitl poiliwa łrT Mał' U umiImi Mis' M C"iiIIiisHZ 1'irnia kkóniii li lnil "M ( SKIN OMMI'l" M C CORN OINTMENT Mamv ióiin M ( f1w1V pri ilw idi kitom 1 lu ulu litoilaurk (t)ra'i M 1 ma ikortia I 1 O miSV-r- i oilihH M iiijkiilnli-jt- c Jaki': mo- - ni u i1l7i na (ink 1 I iiirtilyjsUin iIjiii- - v sajIi Ii aii(ika'li w niie uli' 'ilrvmaiil 1 iui plvii' bi'po-f1- 1 ilid" 1I0 pimliifi nta M CrulIntU lii Puiholmc Pd Toronto Oni Tnl LC 4 SJ po S 1c wlrct W raiu iiicnlovioltiil!i Aiaciiny piuilidc ii t coiJłitu 11 I7P-3'- ) APTEKA GftR?llAN'A Vlaicicicl Tndou Gardian Najstniszd polska apteka w Toloulu UMsonujeiny recepty ze wszy-tkid- i krajw Xainnwieiua wjsylamy n:ilclirniisl J'ii?ne telcfonujcif lub zgłaszajcie sicrjsubikie Popierajcie polska aptekc WYSYŁAMY WSZELKIE LEKARSTWA DO-POLS- KI I INNYCH KRAJÓW EUROPY ORAZ DO U5SK ' 297 Ronceśvallcs Ave„ Tel LE 6- - TORONTO 0T 'ir %'ii ► f i '4 i - i i? r W ii 1 ' #♦ } U lii 'Uri 1 |
Tags
Comments
Post a Comment for 000071b