000448a |
Previous | 22 of 34 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
j MAsMMilstóSWiV'W Lt i- -i a ' ' ' " ' a
rstfan¥ifc#iTGł li--- 1 7ł ' im
iii f ł J''
STR 12 "ZWIĄZKOWIEC" — Tłć NARODZENIE (X mas) 1957 r S££4Hg?ś@£S€B l m
ui
Bffi&L
Uuftt
SI
PSp &S"Jl'CM?T?J
i
112
iliiliiiI
Łrf5rJLftIiJMMM'ł)i'Ił' tłl I
iM3r#
KSŁti!
j£xJłf¥i
p?tii'- - lairisaig lS4S£MSCGł i ?yi&ie-ł(sf?-- 3 I MW £--n ItóMWf
§M!
%&&
IlMl
i Życzenia z j&cwwwwsretMet5xxx'x'
Kf
W
Dorocznym zwyczajem
ZARZĄD
POLSKIEJ PLACÓWKI
KANADYJSKIEGO LEGIONU
No 346
składa serdeczne życzenia
Wesołych SwiaJ BOŻEGO
NARODZENIA oraz szczęśli-wego
i pomyślnego NOWE-GO
ROKU wszystkim swoim
członkom i sympatykom
bratnim Organizacjom Wete-rański- m
oraz wszystkim Po-lakom
na całym świecie
ZA No 346
R KOGLER
Sekrelarz
H :—
ŚKBHmk
ZARZĄD PLACÓWKI
STAN SP1SAK
Prezes
Moc serdecznych łyczeń
ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH
składa swoim Klientom i Polomi
JAN KRUŻEL
ZAKŁAD KRAWIECKI
PRASOWANIE ! CZYSZCZENIE ODZIEŻY
2783 Dundas Si West — Toronto — Teł RO 7-64- 93
PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU
zycży
STANLEY'S SHOE STORĘ
S MAZURKIEWICZ właściciel
1438 Dundas St West — Toronto — Teł LE 5-95-
30
' Staropolskim zwyczajem sltłddamy z serca płynące życzenia
radosnych bioiąl Bożego Narodzenia i Szczęśliwego
1 Nowego Roku i wszystkim naszym Przyjaciołom wśród Polonii
CZECHOSKI
J B78 Quoen St W — Toronto — Tel EM 8-64- 22
WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY SWYM
ODBIORCOM I CAŁEJ POLONII
L1J 1 BATHURST SKEET METAL
STAINLESS STEEL-SEECIALIST- S
Jedyna polska firma urządzeń metalowych
do restauracji 1 hoteli
I DUDEK właściciel
Soda fountains sinks sleam tables canopies
duck syslems covering doors etc
340 Bathurst St(przy Dundas) — EM 4-93-
77
c
DUŻO radości z okazji ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA
i DUŻO DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU życzy
STELLA'S DEUCATESSEN
Właściciel S K MARZEC
W sklepie można naByć pierwszorzędne gatunki
mięsa oraz najlepsze artykuły spożywcze Obsługa
szybka i grzeczna Sklep otwarty od 9 rano do 9 wiecz
119 Roncesvalles Ave — Toronto Ont
Witjranfcf najlepszycli życzeń w radosnym dniu
Bożego Narodzenia i Nowego Roku śle
swej Klienteli i całej Polonii
EUCLID BUTGHER & GRDCER
SKLEP SPOŻYWCZY
684 Queen St West — Toronto — Tel EM 8-84- 28
SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH SWIĄT
I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
SYMPATYKOM I CAŁEJ POLONII PRZESYŁA
CITY FURNITURE COMPANY
POLSKI SKŁAD Z MEBLAMI
Właściciel FELIKS ŚZAUKSZTEL
3097 Dundas Street West — Tel RO 7-99- 21
Naprawdę najlepsze--
życzenia
ŚWIĄTECZNE ł
i
NOWOROCZNE
w Word 5
całej Polonii
-- składa
Alderman Ward 5
GIYEHS
229 YONGE STREET
EM 6-58- 89
łif
-
ii
(Dokończenie ze strony 11)
— Ty Talib przestań się mną
Interesować Nasyciłeś się już
chyba moim Dżalilem Uważaj
bo ja więcej mogę powiedzieć o
tobie niż ty o mnie Pszenica
którą kradniesz z magazynie-rem
— jest większą kontrrewo-lucją
Stado owiec które padło
w zeszłym roku — jest twoją
robotą Kołchoz dostarczył tylko
65 procent bawełny — myślisz
że ludzie głupi i nic nie wiedzą
kto się do tego przyczynił? U-waż- aj
Talib! Jak mówię że da-łam
im kurę to dałam Za bar-dzo
straszysz kryminałem wi-docznie
za często o nim myślisz
ze strachem Uważaj! Im kto u
nas ważniejszy tym bliżej mu
do kryminału
Usiadła w 'kucki pod piecem
Dyszała ciężko Objęła głowę
rękoma wpatrywała się w A-zi- ma
Azim po swojemu opuścił gło-wę
i czekał na coś co się "nie-uchronnie
ma stać Pazuł już
dawno skrył się za dużym kuf-rem
na którym leżały złożone
kołdry
— Powiedziałaś! przerwał ci-szę
chrapliwy głos Taliba —
Suka nie bierze odpowiedzial-ności
za to źe szczeka a ty cho-ciaż
jesteś mniej warta niż su
ka będziesz odpowiadać za to
coś tu naszczekała
— Ty także będziesz odpowia-dał
— odpowiedziała spokojnie
Alima
— A ty — zwrócił się Talib
do Azima — zapamiętaj sobie
że jak drugi raz przyjdą złodzie-je
— nie masz po co mnie wo-łać
bo sam jako największy
złodziej będziesz odpowiadał
przed kim trzeba
— A ja ci przecież powiedzia
łem że ont nie kradli — nie- -'
śmiało odezwał się Azim
— Jakszy! (dobrze) — mruk-nął
Talib i wyszedł trzasnąw-szy
drzwiami
Niezdawali sobie sprawy jak
długo trwała cisza w kibitce po
wyjściu Taliba Nie zauważyli
również kto pierwszy powie-dział
im żeby usiedli — Alima
czy Azim
W drodze do Tereni biegli ra-dośni
co chwila potykając się
ciemnościach Władek troskli-wie
przytulał pod pachą drogo-cenny
skarb — kurę ofiarowa-ną
przez Alimę
Terenia wyzdrowiała dość
szybko
Po pracy w każdy wieczór —
schodzili się w komplecie u Ali-m- y
Kibitka Alimy stała się ich
domem
iO!=a£=[M!=ffiiH!=
SW1Ę
W chałupie Błażeja Szczyp-ty
panuje jakiś świąteczny na-strój
Wprawdzie nic się
nie zmieniło -- od wczoraj te sa-me
czarne odymione ściany te
same sprzęty w izbie nawet
może więcej śmieci leży na gli-nianej
podłodze ale widać z
powszechnej „uwijaczki" z ra-dosnego
oczekiwania malujące-go
się na wynędzniałych twa-rzach
dzieci ma nastąpić ja-kieś
wielkie święto
Wiedzą już o lem i dzieci bo
im wczoraj matka zapowiedzia-ła:
— Pamiętajcie se dobrze że-by
mi jutro żadne na karę nie
zasłużyło! bo jak na wilię dosta-niecie
bicie to was beż caluteń-ki
rok to samo czeka!
Tereska nie potrzebowała na-pomnienia
Miała już piętnaście
lat i właśnie pomagała matusi
w zarabianiu ciasta z jęczmien-nej
mąki Ale średni Wojtuś a
już zwłaszcza najmłodszy Józuś
który w izbic robił hałas za
dziesięciu ci dwaj zbereźnic
gdyby nie zapowiedź całorocz
nej kary nie siedzieliby tan
spokojnie w kącie
Matka tymczasem wymiesiła
do reszty ciasto zarobiła droż-dże
i ustawiła niecki na piecu
— W cieple może się prędzej
ruszy — szepnęła do siebie i
zabrała sie do gniecenia brvn-07- v
na szerokiej misce lejąc
mleko słodkie i bijąc pół kopy
jaj
Dwaj chłopcy przybliżyli się
do nie i
— Mamusiu co to bodzie? —
zapytał nieśmiało młodszy
— Kołacze beda
— Dziś? — spytał starszy
— D?iś post nie wiesz" o
tym? Wilia
— DoniTO wiefTÓr wilia? —
zapytał Głośnie młodszy
— Cały dzień wilia ale się
donievn na wieczór je
— Na vjP7(Srl — szpnnpli
smutno obvdwai i snojnpli ku
pomi-n- m "stojącym rzędem na
nalepie i
5!tav-Łnvgta-T- 5 gigyypiSSgTai
Nazywali ją ają Dobrą ają
Ona była dumna z tego i często-wała
'ich kluskami z mięsem ba-ranim
i zawsze na pożegnanie
dawała im po kawałku lepioszki
albo po garstce kysz-mys- z (ro-dzynki)
W ubogiej kibitce Alimy (A-lim- a
była najuboższą kobietą
w kołchozie) zapoczątkowali
swoje ulubione wieczory lite-rackie
Siadali wokoło sandała popi-jali
zieloną herbatę z rodzynka-mi
i bez żadnego przygotowa-nia
wyłuskiwali z pamięci perły
poezji i prozy polskiej i recyto-wali
z przejęciem dla odpoczyn-ku
i dla wzmocnienia swych
skołatanych i zmęczonych dusz
Alima siadała wtedy przy sa-mowarze
rozlewała im herbatę
słuchała ich słów jak tonów
niezrozumiałej muzyki w podzi-wie
jakimś kołysała głową i po-wtarzała:
Jakszy!
Dzika Zora siadała obok mat-ki
i patrzyła na nich rozszerzo-nymi
oczyma w których błysz-czała
ciekawość i lęk
Ten ogromny dla Alimy
wstrząs nastąpił któregoś popo-łudnia
kiedy była zajęta pie-czeniem
lepioszek
Przyszedł wysoki chudy Sa- -
den i powiedział Alimie że jej
pierworodny Azim został wy-znaczony
na kurs mechaników
do Taszkientu Wyznaczył go
Talib
— Allach! — krzyknęła stra-sznym
głosemj chwyciła się za
lewy bok bo już od dawna na-rzekała
na to co ludzie cywili
zowani nazywają wadą serca
Nie pozwoliła sobie wyper-swadować
nikomu że to dla jej
Azima wielka przyszłość że bę-dzie
awansował i lepiej zara-biał
stanie się ważniejszym
człowiekiem w kołchozie
Nie chciała dla syna żadnych
zaszczytów ani większych zarob-ków
jej prymitywna matczyna
miłość doznała śmiertelnej
trwogi wobec złowrogiej pers-pektywy
utracenia syna na
sześć długich miesięcy w jakimś
wielkim i dalekim mieście Tym
bardziej że to właśnie Talib
maczahw tym swoje złe palce
Alima w życiu swoim nie była
nawet w Samarkandzie Nie
widziała kolei Urodziła się na
stepie i żyła stepem
Nic nie pomogły jej gorącz-kowe
starania o odwrócenie złe-go
losu
Pewnego dnia Azim wsiadł na
arbę i pojechał do Samarkan- -
dy na stacje
r r
tu
że
że
TY WSECZO
Matka zapaliła w piecu i
szła robota po robocie raźno
wartko Niebawem i Błażej wró-cił
z choinką Zmarzł jak sęk
bił kierpcami o ziemię i pchał
się ku piecowi
— Mróz jak sto diabł
— Cit! — pogroziła mu żona
— wilia dzień święty Nie o- -
brażaj Boga i ku piecowi się nie]
pchaj bos nie piecuch! Jeszcze
mi do ciasta naprószysz
Błażej zbity z tropu łypnął
oczami jeszcze raz kieipcem
jęknął o ziemię i pognał ku
stajni rzucić wołom' garść siana
O woły dbał jak każdy chłop
który im ma co dawać
Z garnków buchnęła para na
izbę: Matka rozklaskiwala plac--'
ki kładła na nie bryndzę i sa-dzała
do pieca żegnając je
krzyżem by się lepiej darzyły
Kołacze rumieniły się w pieco-wym
warze rosły a dzieci mia-ły
z tego okrutną uciechę
Mroczyło się powoli Nadcho-1zi- l
wigilijny wieczór
Matka juz powsadzała placki
zatkała piec i zajęła sie przystro
jeniem wieczerzy Cztery duże
miski stały na skrzyni Rozmai- -
te warzywo" z garnków wy-pełniło
je po brzegi
Podczas gdy się jedzenie chło
Iziło zaścielano stół w izdebce
drobnym sianem i przykryto
lniana paruchą Wszyscy przesz-li
do izdebki i poklękali na zie-mi
— Pobłogosław Panie te da--- v!
— mówi z przeieciem Bła-żej
a inni powtarzali za nim
Tylko miły Jaś nie uczuwał
te?o nastroju pierwszv wygra-mol'!
ie na ławę i wybrał swo-i-a
łyżkę a w czasie ' modlitwy
7iadł dwa" onłatki rozważnie po-miiws- Ty
leżący przed sobą bo
wipdłiał że ten mu i tak nie
ucieknie
Z nr7eipriem obsipdli stół ?
adv roVodvni nowno:ila miWi
i 7-we-łi
swe miejsce noczpli si
łamać opłatkiem Łamali się
W" ciągu Uch sześciu miesię-cy
— Alima postarzała się Po-gasły
światła jej pięknych dia-mentowych
oczu Żyła tylko o-czekiwa-niem
Co raz częściej
chwytała się za lewy bok i na-rzekała
na brak powietrza
Był to chyba największy
dzień w jej życiu Dzień przyjaz-du
Azima
Od samego rana robiła po-rządki
w kibitce W południe
przybiegły Terenia Marysia i
Genia pomagać jej A potem
Władek i Edek sprzątnęli sta-rannie
podwórko poprawili gli-ną
dach kibitki przynieśli wody
z ariku — wszyscy cieszyli sie
radością Alimy i podobnie jak
ona — wybiegli na drogę wy-patrywać
drogiej arby z Śamar-kand-y
Alima włożyła tę drugą lep-szą
sukienkę upiekła bielsze le-pioszki
długo dodawała coś do
kazana (garnka) żeby kluski z
baraniną były smaczniejsze
Wyjęła z kufra dwie kostki cuk-ru
od dawna przechowywane
dla syna
Dziewczęta ledwo uprosiły
Zorę żeby one przygotowały sa-mowar
Kibitka aż się trzęsła od znie-cierpliwienia
Pazuł wszedł na
tłach żeby być pierwszym któ-ry
oznajmi dobrą nowinę
W pewnym momencie Alima
wyszła przed kibitkę z wypie
kami na twarzy z ręką na le-wym
boku — może patrzeć na
drogę a może znowu zabrakło
jej powietrza
I wtedy właśnie na podwórko
jej wszedł Talib Spojrzała fia
niego 'przelotnie zamachała ner-wowo
rękoma rumieńce znik-nęły
jej z twarzy wyglądała
jak człowiek nagle przestraszo-ny-
— Salem alejkum! — pozdro-wił
ją Talib i patrzył w ziemię
— Alejkum salem! — wydo-była
ze ściśniętej krtani
— Alimo — powiedział Ta-lib
urzędowym głosem — Twój
Azim już nie wróci Miesiąc te-mu
wzięli go z kursu na "front
kopać okopy Bomba niemiecka
rozerwała go Dzisiaj przyszedł
papier
Jak padła na ziemię nikt z
nich nie widział Wybiegli do-piero
później na krzyk Pazula
Edek przyklęknął przy niej
wziął jej rękę żeby zbadać puls
przez chwilę wszyscy znierucho-mieli
w oczekiwaniu i nagle E-de- k nie swoim głosem zawołał
do leżącej Alimy:
— Mamo nasza dla czegoś
nam umarła?!
I rozpłakał się tak jakby
pierwszy raz w życiu zobaczył
z bliska nieszczęście
S -- kok
WŁADYSŁAW ORKAN
naprzemian wszyscy po dwa
trzy razy Błażeja ręka drżała
gdy podawał żonie opłatek
— Niech Pan Bóg dobry poz-woli
doczekać drugiej wilii w
szczęściu zgodzie!
Wesołość powróciła gdy
matka podała pierwszą miskę
Rzucili się zgłodniali wyławiali
okrągły groch w brunatnej wo-dzie
Potem szła kapusta z gro-chem
i suszonymi grzybkami
polewka śliwowa z ziemniakami
na ostatku karpiele ze słodkim
mlekiem Dwie miski wypróżnili
z kretesem na trzeciej zostało
na dnie mało co na ostatnej
najwięcej Najedli się do syta
jak w żadnym dniu całego roku
— i to była ich wilia
Matka pozlewała resztę iadła
bydłu na polanie
— Przecie i ono czujp ze d7iś
o północy zjawi sie Zbawiciel
świata — mówił Błażej —
Nipch 7i'e niech i ono ma wi-gilię
jak sie patrzy
Po wieczerzy oiciec wiiiW
"hninke do izdebki s'adł pny ctnlp i noczpł wypinać 07vc7r-'Tt- i kółka z płatków kolonr'vrh
Dzieci nr7vsunpłv sie ku niem!
'apatrzone szczęśliwe jak nig- -
GDY ŚLICZNA PANNA
Gdy śliczna panna Syna kołysała
Z wielkim weselem tak Jemu
(śniewala: Ii li laj moje dzieciateczko
Li li laj śliczne naniateczko
Sypcie się z nieba liczni anioło- -
(wie
śpiewajcie Panu niebiescy du-(chow- ie
Li li laj śliczny królewiczu
Ti li laj niebieski dziedzicu
Wszystko stworzenie śpiewaj
(Panu swemu
Tutaj na sianku w żłobie złoż-onemu
Ti li laj moie dzieciateczko
Li liy laj śliczne paniąteczko
55&S-- ? sSSaSsSsSrt
Fil
ViT ara ą gyGzenia z soruoio
Si 63
W
w
Najlepsze życzenia
ŚWIĄTECZNE
i NOWOROCZNE
składa swym Klientom
i całej Polonii
Bolesław I B
§ Staniszewski B A
£k Adwokat — Notariusz
W Obrońca
U BAGWELL STEVENS
Sf i STANISZEWSKI
- 372 Bay Street pokój 506
2? Tel EM 3-04- 27
Sf Biuro w dzielnicy
%$ Parkdale— Sunnyside
M 220 Roncesvalles Ave
%f Tel LE 2-0-
846 W Toronto Ont
1$
_ „ „„„r- - T WIĄZANKI AJLiIoa Htlii iłin wimnunouna„iu~iiu sw
BOŻEGO NARODZENIA I NOWEGO ROKU SLE Mi
SWEJ KLIENTELI I CAŁEJ POLONII
UNITY GRILL — RESTAURACJA
708 Queen St W — Toronto — Tel EM 8-05- 00
t!a ~ rs-s-j-r- r
MOC SERDECZNYCH ŻYCZEŃ
ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH
SKŁADA SWOIM KLIENTOM I POLONII
JAN ALEKSANDROWICZ
ADWOKAT Z POLSKI
NOTARY PUBLIC
618 A Queen St W — Toronto — Tel EM 8-54-
41
okazji świąt Bożego Naiodzenia i Nowego Roku
najlepsze życzenia szczęścia i powodzenia zasyła
ART0NA
STUDIO FOTOGRAFII ARTYSTYCZNEJ
Feliks Wieczorek właściciel
Zdjęcia weselne naszą specjaością
2208 Bloor St W
(olo Runnymede)
Przyjemnych Świąt
BOŻEGO NARODZENIA
dużo szczęścia
w NOWYM ROKU "
przesyła
swoim Klientem i Polonii
Stanisław Babij
Instalacje elektryczne i
zakładanie elektrycznych
grzejników wody oraz "oil buraer"
SZYBKOl - TANIO!
SPRAWNIE!
57 Crawfwd St Toronto
Tel EM 4-26- 75
— Tel RO 9-90-
92
Dimi5nn?lnla5JLSWIT BOŻEGO NARODZENIA J
SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU łycjy
RUTH FR0GKS 1
NAJWIĘKSZY SKLEP ODZIEŻY DAMSKIEJ g
W-POLSKI- EJ DZIELNICY '
Właściciel ADAMECKHARDT $
1627 St W — Toronto _ '1 Tr q ™~— r———m$
PRZYJEMNYCH SWIĄT BOŻEGO NARODZENIA
DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM'ROKU
życzy
KELEN'S DEUCATESSEN
Wlaśc A i L ŻUKOWSCY
1602 Queen St W __
STAROPOLSKIM ZWYrZAn™ mmiro w-or- t
PŁYNĄCE ŻYCZENIA RADOSNYCH SWIĄT BOŻEGO
NARODZENIA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
icsrytlhm naszym Przyjaciołom leśród Polonii
SWISS WATCH-KOSPITA- L
Właścicier JANUSZ SALIWOŃCZYK
702 Queen St W — Toronto — Tel 4-77- 83
Przyjaciołom Klientom- - i cełej Polonii z całego
serca najlepsze życzenia
z okazji świat " "
BOŻEGO NARODZENIA
i NOWEGO ROKU
składa
College
and Dis Works :
Jedyny w mieście polski
warsztat mechaniczny' 1
narzędzi precyzyjnych- -
Właściciele:
KUCZYŃSKI GRABOS
DUDEK
1571 Keele St - Toronto
TeLRO 6-60- 11
_fcty
Toronto
Queen
Tool
-- '
t
u
m
~~ --—
W
j
r
Z
w
W
m
t„i tc o_join iTKJly
Cł ul -- - xrir
EM
'(ritf
Hi
:%
Object Description
| Rating | |
| Title | Zwilazkowiec Alliancer, December 18, 1957 |
| Language | pl |
| Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
| Date | 1957-12-18 |
| Type | application/pdf |
| Format | text |
| Identifier | ZwilaD2000164 |
Description
| Title | 000448a |
| OCR text | j MAsMMilstóSWiV'W Lt i- -i a ' ' ' " ' a rstfan¥ifc#iTGł li--- 1 7ł ' im iii f ł J'' STR 12 "ZWIĄZKOWIEC" — Tłć NARODZENIE (X mas) 1957 r S££4Hg?ś@£S€B l m ui Bffi&L Uuftt SI PSp &S"Jl'CM?T?J i 112 iliiliiiI Łrf5rJLftIiJMMM'ł)i'Ił' tłl I iM3r# KSŁti! j£xJłf¥i p?tii'- - lairisaig lS4S£MSCGł i ?yi&ie-ł(sf?-- 3 I MW £--n ItóMWf §M! %&& IlMl i Życzenia z j&cwwwwsretMet5xxx'x' Kf W Dorocznym zwyczajem ZARZĄD POLSKIEJ PLACÓWKI KANADYJSKIEGO LEGIONU No 346 składa serdeczne życzenia Wesołych SwiaJ BOŻEGO NARODZENIA oraz szczęśli-wego i pomyślnego NOWE-GO ROKU wszystkim swoim członkom i sympatykom bratnim Organizacjom Wete-rański- m oraz wszystkim Po-lakom na całym świecie ZA No 346 R KOGLER Sekrelarz H :— ŚKBHmk ZARZĄD PLACÓWKI STAN SP1SAK Prezes Moc serdecznych łyczeń ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH składa swoim Klientom i Polomi JAN KRUŻEL ZAKŁAD KRAWIECKI PRASOWANIE ! CZYSZCZENIE ODZIEŻY 2783 Dundas Si West — Toronto — Teł RO 7-64- 93 PRZYJEMNYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU zycży STANLEY'S SHOE STORĘ S MAZURKIEWICZ właściciel 1438 Dundas St West — Toronto — Teł LE 5-95- 30 ' Staropolskim zwyczajem sltłddamy z serca płynące życzenia radosnych bioiąl Bożego Narodzenia i Szczęśliwego 1 Nowego Roku i wszystkim naszym Przyjaciołom wśród Polonii CZECHOSKI J B78 Quoen St W — Toronto — Tel EM 8-64- 22 WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ŻYCZY SWYM ODBIORCOM I CAŁEJ POLONII L1J 1 BATHURST SKEET METAL STAINLESS STEEL-SEECIALIST- S Jedyna polska firma urządzeń metalowych do restauracji 1 hoteli I DUDEK właściciel Soda fountains sinks sleam tables canopies duck syslems covering doors etc 340 Bathurst St(przy Dundas) — EM 4-93- 77 c DUŻO radości z okazji ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA i DUŻO DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU życzy STELLA'S DEUCATESSEN Właściciel S K MARZEC W sklepie można naByć pierwszorzędne gatunki mięsa oraz najlepsze artykuły spożywcze Obsługa szybka i grzeczna Sklep otwarty od 9 rano do 9 wiecz 119 Roncesvalles Ave — Toronto Ont Witjranfcf najlepszycli życzeń w radosnym dniu Bożego Narodzenia i Nowego Roku śle swej Klienteli i całej Polonii EUCLID BUTGHER & GRDCER SKLEP SPOŻYWCZY 684 Queen St West — Toronto — Tel EM 8-84- 28 SERDECZNE ŻYCZENIA WESOŁYCH SWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU SYMPATYKOM I CAŁEJ POLONII PRZESYŁA CITY FURNITURE COMPANY POLSKI SKŁAD Z MEBLAMI Właściciel FELIKS ŚZAUKSZTEL 3097 Dundas Street West — Tel RO 7-99- 21 Naprawdę najlepsze-- życzenia ŚWIĄTECZNE ł i NOWOROCZNE w Word 5 całej Polonii -- składa Alderman Ward 5 GIYEHS 229 YONGE STREET EM 6-58- 89 łif - ii (Dokończenie ze strony 11) — Ty Talib przestań się mną Interesować Nasyciłeś się już chyba moim Dżalilem Uważaj bo ja więcej mogę powiedzieć o tobie niż ty o mnie Pszenica którą kradniesz z magazynie-rem — jest większą kontrrewo-lucją Stado owiec które padło w zeszłym roku — jest twoją robotą Kołchoz dostarczył tylko 65 procent bawełny — myślisz że ludzie głupi i nic nie wiedzą kto się do tego przyczynił? U-waż- aj Talib! Jak mówię że da-łam im kurę to dałam Za bar-dzo straszysz kryminałem wi-docznie za często o nim myślisz ze strachem Uważaj! Im kto u nas ważniejszy tym bliżej mu do kryminału Usiadła w 'kucki pod piecem Dyszała ciężko Objęła głowę rękoma wpatrywała się w A-zi- ma Azim po swojemu opuścił gło-wę i czekał na coś co się "nie-uchronnie ma stać Pazuł już dawno skrył się za dużym kuf-rem na którym leżały złożone kołdry — Powiedziałaś! przerwał ci-szę chrapliwy głos Taliba — Suka nie bierze odpowiedzial-ności za to źe szczeka a ty cho-ciaż jesteś mniej warta niż su ka będziesz odpowiadać za to coś tu naszczekała — Ty także będziesz odpowia-dał — odpowiedziała spokojnie Alima — A ty — zwrócił się Talib do Azima — zapamiętaj sobie że jak drugi raz przyjdą złodzie-je — nie masz po co mnie wo-łać bo sam jako największy złodziej będziesz odpowiadał przed kim trzeba — A ja ci przecież powiedzia łem że ont nie kradli — nie- -' śmiało odezwał się Azim — Jakszy! (dobrze) — mruk-nął Talib i wyszedł trzasnąw-szy drzwiami Niezdawali sobie sprawy jak długo trwała cisza w kibitce po wyjściu Taliba Nie zauważyli również kto pierwszy powie-dział im żeby usiedli — Alima czy Azim W drodze do Tereni biegli ra-dośni co chwila potykając się ciemnościach Władek troskli-wie przytulał pod pachą drogo-cenny skarb — kurę ofiarowa-ną przez Alimę Terenia wyzdrowiała dość szybko Po pracy w każdy wieczór — schodzili się w komplecie u Ali-m- y Kibitka Alimy stała się ich domem iO!=a£=[M!=ffiiH!= SW1Ę W chałupie Błażeja Szczyp-ty panuje jakiś świąteczny na-strój Wprawdzie nic się nie zmieniło -- od wczoraj te sa-me czarne odymione ściany te same sprzęty w izbie nawet może więcej śmieci leży na gli-nianej podłodze ale widać z powszechnej „uwijaczki" z ra-dosnego oczekiwania malujące-go się na wynędzniałych twa-rzach dzieci ma nastąpić ja-kieś wielkie święto Wiedzą już o lem i dzieci bo im wczoraj matka zapowiedzia-ła: — Pamiętajcie se dobrze że-by mi jutro żadne na karę nie zasłużyło! bo jak na wilię dosta-niecie bicie to was beż caluteń-ki rok to samo czeka! Tereska nie potrzebowała na-pomnienia Miała już piętnaście lat i właśnie pomagała matusi w zarabianiu ciasta z jęczmien-nej mąki Ale średni Wojtuś a już zwłaszcza najmłodszy Józuś który w izbic robił hałas za dziesięciu ci dwaj zbereźnic gdyby nie zapowiedź całorocz nej kary nie siedzieliby tan spokojnie w kącie Matka tymczasem wymiesiła do reszty ciasto zarobiła droż-dże i ustawiła niecki na piecu — W cieple może się prędzej ruszy — szepnęła do siebie i zabrała sie do gniecenia brvn-07- v na szerokiej misce lejąc mleko słodkie i bijąc pół kopy jaj Dwaj chłopcy przybliżyli się do nie i — Mamusiu co to bodzie? — zapytał nieśmiało młodszy — Kołacze beda — Dziś? — spytał starszy — D?iś post nie wiesz" o tym? Wilia — DoniTO wiefTÓr wilia? — zapytał Głośnie młodszy — Cały dzień wilia ale się donievn na wieczór je — Na vjP7(Srl — szpnnpli smutno obvdwai i snojnpli ku pomi-n- m "stojącym rzędem na nalepie i 5!tav-Łnvgta-T- 5 gigyypiSSgTai Nazywali ją ają Dobrą ają Ona była dumna z tego i często-wała 'ich kluskami z mięsem ba-ranim i zawsze na pożegnanie dawała im po kawałku lepioszki albo po garstce kysz-mys- z (ro-dzynki) W ubogiej kibitce Alimy (A-lim- a była najuboższą kobietą w kołchozie) zapoczątkowali swoje ulubione wieczory lite-rackie Siadali wokoło sandała popi-jali zieloną herbatę z rodzynka-mi i bez żadnego przygotowa-nia wyłuskiwali z pamięci perły poezji i prozy polskiej i recyto-wali z przejęciem dla odpoczyn-ku i dla wzmocnienia swych skołatanych i zmęczonych dusz Alima siadała wtedy przy sa-mowarze rozlewała im herbatę słuchała ich słów jak tonów niezrozumiałej muzyki w podzi-wie jakimś kołysała głową i po-wtarzała: Jakszy! Dzika Zora siadała obok mat-ki i patrzyła na nich rozszerzo-nymi oczyma w których błysz-czała ciekawość i lęk Ten ogromny dla Alimy wstrząs nastąpił któregoś popo-łudnia kiedy była zajęta pie-czeniem lepioszek Przyszedł wysoki chudy Sa- - den i powiedział Alimie że jej pierworodny Azim został wy-znaczony na kurs mechaników do Taszkientu Wyznaczył go Talib — Allach! — krzyknęła stra-sznym głosemj chwyciła się za lewy bok bo już od dawna na-rzekała na to co ludzie cywili zowani nazywają wadą serca Nie pozwoliła sobie wyper-swadować nikomu że to dla jej Azima wielka przyszłość że bę-dzie awansował i lepiej zara-biał stanie się ważniejszym człowiekiem w kołchozie Nie chciała dla syna żadnych zaszczytów ani większych zarob-ków jej prymitywna matczyna miłość doznała śmiertelnej trwogi wobec złowrogiej pers-pektywy utracenia syna na sześć długich miesięcy w jakimś wielkim i dalekim mieście Tym bardziej że to właśnie Talib maczahw tym swoje złe palce Alima w życiu swoim nie była nawet w Samarkandzie Nie widziała kolei Urodziła się na stepie i żyła stepem Nic nie pomogły jej gorącz-kowe starania o odwrócenie złe-go losu Pewnego dnia Azim wsiadł na arbę i pojechał do Samarkan- - dy na stacje r r tu że że TY WSECZO Matka zapaliła w piecu i szła robota po robocie raźno wartko Niebawem i Błażej wró-cił z choinką Zmarzł jak sęk bił kierpcami o ziemię i pchał się ku piecowi — Mróz jak sto diabł — Cit! — pogroziła mu żona — wilia dzień święty Nie o- - brażaj Boga i ku piecowi się nie] pchaj bos nie piecuch! Jeszcze mi do ciasta naprószysz Błażej zbity z tropu łypnął oczami jeszcze raz kieipcem jęknął o ziemię i pognał ku stajni rzucić wołom' garść siana O woły dbał jak każdy chłop który im ma co dawać Z garnków buchnęła para na izbę: Matka rozklaskiwala plac--' ki kładła na nie bryndzę i sa-dzała do pieca żegnając je krzyżem by się lepiej darzyły Kołacze rumieniły się w pieco-wym warze rosły a dzieci mia-ły z tego okrutną uciechę Mroczyło się powoli Nadcho-1zi- l wigilijny wieczór Matka juz powsadzała placki zatkała piec i zajęła sie przystro jeniem wieczerzy Cztery duże miski stały na skrzyni Rozmai- - te warzywo" z garnków wy-pełniło je po brzegi Podczas gdy się jedzenie chło Iziło zaścielano stół w izdebce drobnym sianem i przykryto lniana paruchą Wszyscy przesz-li do izdebki i poklękali na zie-mi — Pobłogosław Panie te da--- v! — mówi z przeieciem Bła-żej a inni powtarzali za nim Tylko miły Jaś nie uczuwał te?o nastroju pierwszv wygra-mol'! ie na ławę i wybrał swo-i-a łyżkę a w czasie ' modlitwy 7iadł dwa" onłatki rozważnie po-miiws- Ty leżący przed sobą bo wipdłiał że ten mu i tak nie ucieknie Z nr7eipriem obsipdli stół ? adv roVodvni nowno:ila miWi i 7-we-łi swe miejsce noczpli si łamać opłatkiem Łamali się W" ciągu Uch sześciu miesię-cy — Alima postarzała się Po-gasły światła jej pięknych dia-mentowych oczu Żyła tylko o-czekiwa-niem Co raz częściej chwytała się za lewy bok i na-rzekała na brak powietrza Był to chyba największy dzień w jej życiu Dzień przyjaz-du Azima Od samego rana robiła po-rządki w kibitce W południe przybiegły Terenia Marysia i Genia pomagać jej A potem Władek i Edek sprzątnęli sta-rannie podwórko poprawili gli-ną dach kibitki przynieśli wody z ariku — wszyscy cieszyli sie radością Alimy i podobnie jak ona — wybiegli na drogę wy-patrywać drogiej arby z Śamar-kand-y Alima włożyła tę drugą lep-szą sukienkę upiekła bielsze le-pioszki długo dodawała coś do kazana (garnka) żeby kluski z baraniną były smaczniejsze Wyjęła z kufra dwie kostki cuk-ru od dawna przechowywane dla syna Dziewczęta ledwo uprosiły Zorę żeby one przygotowały sa-mowar Kibitka aż się trzęsła od znie-cierpliwienia Pazuł wszedł na tłach żeby być pierwszym któ-ry oznajmi dobrą nowinę W pewnym momencie Alima wyszła przed kibitkę z wypie kami na twarzy z ręką na le-wym boku — może patrzeć na drogę a może znowu zabrakło jej powietrza I wtedy właśnie na podwórko jej wszedł Talib Spojrzała fia niego 'przelotnie zamachała ner-wowo rękoma rumieńce znik-nęły jej z twarzy wyglądała jak człowiek nagle przestraszo-ny- — Salem alejkum! — pozdro-wił ją Talib i patrzył w ziemię — Alejkum salem! — wydo-była ze ściśniętej krtani — Alimo — powiedział Ta-lib urzędowym głosem — Twój Azim już nie wróci Miesiąc te-mu wzięli go z kursu na "front kopać okopy Bomba niemiecka rozerwała go Dzisiaj przyszedł papier Jak padła na ziemię nikt z nich nie widział Wybiegli do-piero później na krzyk Pazula Edek przyklęknął przy niej wziął jej rękę żeby zbadać puls przez chwilę wszyscy znierucho-mieli w oczekiwaniu i nagle E-de- k nie swoim głosem zawołał do leżącej Alimy: — Mamo nasza dla czegoś nam umarła?! I rozpłakał się tak jakby pierwszy raz w życiu zobaczył z bliska nieszczęście S -- kok WŁADYSŁAW ORKAN naprzemian wszyscy po dwa trzy razy Błażeja ręka drżała gdy podawał żonie opłatek — Niech Pan Bóg dobry poz-woli doczekać drugiej wilii w szczęściu zgodzie! Wesołość powróciła gdy matka podała pierwszą miskę Rzucili się zgłodniali wyławiali okrągły groch w brunatnej wo-dzie Potem szła kapusta z gro-chem i suszonymi grzybkami polewka śliwowa z ziemniakami na ostatku karpiele ze słodkim mlekiem Dwie miski wypróżnili z kretesem na trzeciej zostało na dnie mało co na ostatnej najwięcej Najedli się do syta jak w żadnym dniu całego roku — i to była ich wilia Matka pozlewała resztę iadła bydłu na polanie — Przecie i ono czujp ze d7iś o północy zjawi sie Zbawiciel świata — mówił Błażej — Nipch 7i'e niech i ono ma wi-gilię jak sie patrzy Po wieczerzy oiciec wiiiW "hninke do izdebki s'adł pny ctnlp i noczpł wypinać 07vc7r-'Tt- i kółka z płatków kolonr'vrh Dzieci nr7vsunpłv sie ku niem! 'apatrzone szczęśliwe jak nig- - GDY ŚLICZNA PANNA Gdy śliczna panna Syna kołysała Z wielkim weselem tak Jemu (śniewala: Ii li laj moje dzieciateczko Li li laj śliczne naniateczko Sypcie się z nieba liczni anioło- - (wie śpiewajcie Panu niebiescy du-(chow- ie Li li laj śliczny królewiczu Ti li laj niebieski dziedzicu Wszystko stworzenie śpiewaj (Panu swemu Tutaj na sianku w żłobie złoż-onemu Ti li laj moie dzieciateczko Li liy laj śliczne paniąteczko 55&S-- ? sSSaSsSsSrt Fil ViT ara ą gyGzenia z soruoio Si 63 W w Najlepsze życzenia ŚWIĄTECZNE i NOWOROCZNE składa swym Klientom i całej Polonii Bolesław I B § Staniszewski B A £k Adwokat — Notariusz W Obrońca U BAGWELL STEVENS Sf i STANISZEWSKI - 372 Bay Street pokój 506 2? Tel EM 3-04- 27 Sf Biuro w dzielnicy %$ Parkdale— Sunnyside M 220 Roncesvalles Ave %f Tel LE 2-0- 846 W Toronto Ont 1$ _ „ „„„r- - T WIĄZANKI AJLiIoa Htlii iłin wimnunouna„iu~iiu sw BOŻEGO NARODZENIA I NOWEGO ROKU SLE Mi SWEJ KLIENTELI I CAŁEJ POLONII UNITY GRILL — RESTAURACJA 708 Queen St W — Toronto — Tel EM 8-05- 00 t!a ~ rs-s-j-r- r MOC SERDECZNYCH ŻYCZEŃ ŚWIĄTECZNYCH I NOWOROCZNYCH SKŁADA SWOIM KLIENTOM I POLONII JAN ALEKSANDROWICZ ADWOKAT Z POLSKI NOTARY PUBLIC 618 A Queen St W — Toronto — Tel EM 8-54- 41 okazji świąt Bożego Naiodzenia i Nowego Roku najlepsze życzenia szczęścia i powodzenia zasyła ART0NA STUDIO FOTOGRAFII ARTYSTYCZNEJ Feliks Wieczorek właściciel Zdjęcia weselne naszą specjaością 2208 Bloor St W (olo Runnymede) Przyjemnych Świąt BOŻEGO NARODZENIA dużo szczęścia w NOWYM ROKU " przesyła swoim Klientem i Polonii Stanisław Babij Instalacje elektryczne i zakładanie elektrycznych grzejników wody oraz "oil buraer" SZYBKOl - TANIO! SPRAWNIE! 57 Crawfwd St Toronto Tel EM 4-26- 75 — Tel RO 9-90- 92 Dimi5nn?lnla5JLSWIT BOŻEGO NARODZENIA J SZCZĘŚCIA W NOWYM ROKU łycjy RUTH FR0GKS 1 NAJWIĘKSZY SKLEP ODZIEŻY DAMSKIEJ g W-POLSKI- EJ DZIELNICY ' Właściciel ADAMECKHARDT $ 1627 St W — Toronto _ '1 Tr q ™~— r———m$ PRZYJEMNYCH SWIĄT BOŻEGO NARODZENIA DUŻO SZCZĘŚCIA W NOWYM'ROKU życzy KELEN'S DEUCATESSEN Wlaśc A i L ŻUKOWSCY 1602 Queen St W __ STAROPOLSKIM ZWYrZAn™ mmiro w-or- t PŁYNĄCE ŻYCZENIA RADOSNYCH SWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU icsrytlhm naszym Przyjaciołom leśród Polonii SWISS WATCH-KOSPITA- L Właścicier JANUSZ SALIWOŃCZYK 702 Queen St W — Toronto — Tel 4-77- 83 Przyjaciołom Klientom- - i cełej Polonii z całego serca najlepsze życzenia z okazji świat " " BOŻEGO NARODZENIA i NOWEGO ROKU składa College and Dis Works : Jedyny w mieście polski warsztat mechaniczny' 1 narzędzi precyzyjnych- - Właściciele: KUCZYŃSKI GRABOS DUDEK 1571 Keele St - Toronto TeLRO 6-60- 11 _fcty Toronto Queen Tool -- ' t u m ~~ --— W j r Z w W m t„i tc o_join iTKJly Cł ul -- - xrir EM '(ritf Hi :% |
Tags
Comments
Post a Comment for 000448a
