000360b |
Previous | 7 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
____-_____- _ n piisz Nowakowski !iZ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH ffaelUe F"a autorsiue zastrzeżone (Copyright by T Nowakowski) I _u-- u7rv?nal sie iakbv zasnąć z pamięci widok na- - eonvmi okularami pijackiej sli-'- ej na brodzie fałszywej pe- - ij lts„u„ vnj'i-i-pfi —zarjiiaczonw Dra -- - - -- - iny introligator wie Dyi zrym £!n Był żałosną nieszczęśliwą Pamięta go także w innym wy- - necznego usmieciuiięiego pana „„iii-- n ncvi broda w aureoli r_„„iomnśr"i ffdv na oczach tv-- j- - meczał na trybunie ufun- - Inrzez siebie sreorny pucnar oia h 51VSZy Jfsttzc fu iaian ołcjji iinego respeMu Dmktor Grzegorczyk mecenas i nł) i— K-- l u' miprin osoba nnnn- - tldJi w " r-- r- I lubiana Należał do czołowych cnn)p7nvcn i T)omvcznvcn ii ił --nSicłmi-a} rnnnrlnf radno i tńniii nm-iarió- ł i wielbicieli l-rn- cln uvhrvrpzvim nnlca7v Ł w umwiv "j — r -- -- x -- ~J {potrafi Bjl urodzonym mówcą Ijhmlfu-a- ń na masv Miał w sn te z wodzireja i konferansjera lOpUWIlluiW jano ai ułołji uji LJahu 7 7Vfin i 7 siphie 7ipra Lczucie zmarnowanych możliwo- - Prowincja grób każdej kariery! chał często — Tylko w Warsza-- ma dochrapać się stanowiska t kLka i suwa Tam jest sukno ulu A jeśliś w karku nie za to nawet kwalifikacje bezą do ferajny cię przyjmą jak Ale biada ci jeśli im łapy nie i pokłonu nie wybijesz zjedzą me ma pleców w Warszawie pracą do niczego nie dojdzie oiczyzno moja ty jesteś jak I' Pierunski świat wszyćko dla (służalczych kreatur Zas reszta lech gnije na prowincji! :rzata szczerze ubolewała nad (izeniem męża Przypisywała je otoczenia Toteż gdy pewnego t wrócił do domu niezadowolony IJy jadowitym kwasem od razu fc rę ze padł ofiarą nowych ro- - osobistych w biurze Taki na i Kulik szwagier starosty powia- - lod wielu miesięcy stanowił przy- - rmowych zgryzot Nie było ta msz Dołęga=Mosfowicz RAGIA Izccież zjednanie Krzysztofa nie muouzowne ismiaia je-ag- a F-ui-we równic prosta droea no go ł już przed miesiącem dowio zę stan zdrowia strvia burlrf pazniejsze obawy że paraliż la-- I może objąć calv oreanizm cze- - [uZ nie wytrzyma serce Wiado- - laUl:pV7a T11Mt!nnnmii ysA- - Mianowicie chociaż czuł się CVWiedzil dnmnwpffn lekarka dtera Szulborskiero skarżąc wjrażając przekonanie ! doktora dzięki której S!P faU-- Hnhr7n i 4-- in — r ~Ł IWŁV J IJ'" I raZie Smiorfi f(l-fi- o tn)iniv fMoercą nozostawał Km-sz- W ' Kmu przytrafił się jakiś y wjpadek W fabryce zaś fclrae upadki nietrudno! '1 frontn-- i vu i„i -- !_ j od dawna otrzymała zakaz £e po Eodzinie riziewiafpi Pa '- - Przeciągnął się i poszedł o-- — "lCna OH mrnTII 7 miiclfmn Na oczma wpadła Marychna P pachniało ću-io--- ™ i™„„ FU usta miała jędrne i chłód- - [-"sło-ucza K3re H£resZCie — 7ar7nriła łnu Mcibło pilno? 'tSZ — Zaśmiała in nlo na f-j- o Jedziemy ćpanego? tam' Do samej Szwajcarii! krdzo rnharti-n- t r 'ayned lustrem trzepała wia- - Za rfnm ~ i-- i- i- - "ttkrr-- l 5- -' 1'coiaiająf 10 f-- V Kami' wreszcie upla- - -"- luicn r-aw-ła opowiada- - Sf"-a- i CO ZCbar7a: i 4n i" %6rrA1o 'kSle— 7rnti 4 :_ eses szpili i - iT N-pJ- -ssz zdradzić mnie z JŁewaiem się tego po to reaguje 0- - Ł - ID0C2nJe bardzo %vzie-Vr!?- a "ienichomo i w-p-a-jfli — jaK mnie lrjfl jemnicą że djbie na posado Jana chce tggeodgzoiweKymgurolyiżkźeać! zHae wnsozceylkąniecepnręzesspzkaoładzpi rzmeuz Jan chodził po mieszkaniu jak tygrys po klatce Meble i taneip nhr--mł rL_ chętnym wzrokiem Obrzmiała twarz przecierał zaciśniętą pięścią Położyła mu rękę na ramieniu — Musisz mieć kłopoty w biurze Pewno znowu ten Kulik — powiedzia- ła łagodnie Jan przyjrzał się jej uważnie — Jakie ty masz ręce! Speszona przyjrzała się popekanvm mokrym od pary palcom Wytarła je w fartuch i schowała za siebie — Nie dbasz o siebie! Inne kobiety mają manicure! — burknął — Inne kobiety nie pracują tak cięż- ko — próbowała się bronić" — Nie dbasz o siebie Powinnaś kip czesać do tyłu i związywać włosy kokar-- aa jai: inne Kobiety Miał rację Zahukana robotą przera-żona długami Małgorzata całkowicie za- tarła ślady dawnej urody Chodziła po domu w starych poplamionych kieckach Od miesięcy nie była u fryzjera Włosy jej pachniały dymem i smażonym tłusz-czem Oblała się rumieńcem Wybiegła do sąsiedniego pokoju poprawić fryzurę A-l- e napróżno związywała przez kilka ty-godni włosy kokardą "jak inne kobie-ty" Jan stawał się coraz okrutniejszy Jeszcze w towarzystwie obcych ożywiał się żartował i śmiał się po dawnemu ale gdy siedzieli razem sami w jednym pokoju widać było że tłucze go tajona wściekłość — Zapach jedzenia unosi się w mie-szkaniu! — podnosił glos — Przestań sprzątać! Wyjdź wreszcie z garnków! Chwytał za palto i z przekleństwem wybiegał z domu nic tknąwszy obiadu — Kuchta! — wolał na korytarzu Małgorzata zastygała w przerażeniu z dymiącym talerzem w ręku z włosa-mi związanymi kokaidą Wstydząc się nowej porażki przed dziećmi rozpaczli-wie odpinała fartuch kuchenny nie mo-gła rozwiązać supła przy boku ale już było za późno — na dole rozlegał się łoskot zatrzaskiwanych drzwi Mąż u-eiek- al ze znienawidzonego domu Podporucznik znowu rozgniótł zmę 37 DALGZ I S-- KA Ięrenyi li-I"- 3 — Kiedy kiedy to ja właśnie nie ciebie zdradzam z nim tylko jego z to-h- a — odezwała sie nieśmiało jednak tonem który świadcz}! o przykrości ja ką jej sprawia wyjaśnienie rzeczy iax prostej a tak dla niego przykrej praw-dopodobnie przykrej Paweł był szczerze tym ubawiony — W każdym razie cieszysz się ze jedziesz — Alcz nie — zmailwiła się — ja nie cieszę się że jadę i ze nie będc wi-działa ciebie tylko cieszę się że będę za granica Ja wcale nic chciałabym gdyby Zresztą jeżeli nie chcesz to nie pojadę Ale sam mowiies Dostrzegła wreszcie jego półuśmiech i obraziła się: — Eec ty w ogóle kpisz ze mnie IMnwrHnicnie teeo ze nic kpi za jęło Pawłowi ponad dwie godziny cza su ku zadowoleniu siron oou W przerwach między Daraziej wazKi-m- i argumentami Paweł próbował żarto-bliwie udzielać Marjchnie wskazówek w jaki sposób należy zabrać się do prze-łamania uoartej cnotliwości Krzysztofa Ona jednak nie chciała tego słuchać twierdząc że się wstydzi Natomiast na dowód że nie chce o nim zapomnieć poprosiła go o foto-grafię Po co ci to — wzrusz} ł ramiona-mi — jeszcze Krzysztof znajdzie ją u ciebie i będziesz miała scenę zazdrości mo i-Tz-ecie nie ueuiiu sitiov c la się — Krzyś- - 'v lich rzeczach — oburz} irit rl7Fnłelmenem — Moja droa każdy mężczyzna jest dżentelmenem "czułym arcydelikatnym i nad-kakujący- m wobec wszystkich ład-nych kobiet do czasu póki nie naborze do nich praw Prawie każdy później zmienia sie nie do poznania — Mężczyźni są okropni — westchnę Mrrini5 łV iakbv swoie doświad czenia "w tym względzie liczyła na kopy Zaśmiał się i dodał: vtnmi5cł kfihiety odwrotnie: w Tł„ciT!nt rfn wszystkich mężczyzn udają wszechwładne monarchhie nieprzystę- - __„ ™A-n- t a uHv z 1vm czy z mnym " ® r ii'-- 1 płrteiinl'll sie Dirzej i --5Lujuii-Tu ZWIĄZKOWIEC" PAtpZIERNlK (Octobar) środa 26 — 1960 STR 7 czone oczy Chciał zetrzeć z zaczerwie-nionych spojówek pamięć tej przykrej sceny jednej z wielu jakich był świad-kiem w rodzinnym domu Wspomnienie cichej męczennicy z ul Grunwaldzkiej budziło w nim litość i gniew Jakże mógł ją szanować ton popędliwy i brutalny introligator o zawiedzionych ambicjach życiowych jeśli ona sama nie miała ai-- cunku dla siebie? Przez tyle lat stała pokornie w zaprzęgu przy dyszlu Baba okulbaczona dusza pańszczyźniana Na wiosnę gdy Jan przestał się sto-łować w domu kilkunastoletni syn wy- tropił ojca w podmiejskim letnisku Je-den z najokrutniejszych dni młodości w łania! się z kartoteki wspomnień w promieniach wiosny Od rzeki dął rzezki wiatr Czerwcowe słońce stało nad ogrodem Przy stoliku ogrodowej kawiarni siedziały trzy oso-by Ojciec w białym lnianym ubraniu w berecie baskijskim z figlarnym pom-ponikiem w okularach od slo"ńca Uś-miechnięty opalony "koliberek" z Tea-tru Popularnego w plażowym kapelu-szu z pofarbowanej słomyz pękiem sztu-cznych czereśni na rondzie I otyły męż-czyzna o wypukłych powiekach" z' fajką w kącie ust właśnie ów Heinemann Rozbawiona aktorka — dostrzec! la juz z daleka nie spuszczał z niej oka — machała na krzesełku opalonymi no-gami iak na huśtawce Vvdela"uczer wienione od wina i słońca policzki Dmuchaniem rozpędzała dym z fajki nememanna wargi ułozjla w literę "o" Spódnicę miała szeroka kolistą w duże niebieskie kwiaty Z płóciennych sanda-łów na grubej korkowej podeszwie wy- zierały zgrabne calce Paznokcie u nóg miała pomalowane na czerwono Chłopiec przypomniał sobie źe mat-ka stawia nogi niezgrabnie stopami do środka "Chodzi jak kaczka" — powie-dział kiedyś Jan Po dłuższym spacerze stopy jej puchną w za ciasnych panto-flach — Przepraszam cię ojcze — wybą-ka- ł — Chciałbym porozmawiać z tobą w ważnej sprawie — "W ważnej sprawie" przedrzeźnił go grubas z fajką — Tak ty wyglądasz! Pewnie po forsę dowcipni a czek — Nieprawda! — zaprotestował i w tej chwili uprzytomnił sobie że to prze-cież nie pierwsze spotkanie z otyłym Helncmanncm Z mroków pamięci z dna piwnicy wyłaniał się kosmaty oślizgły-d- o szczura podobny epizod-polwore- k Muśnięcie skrzydeł nietoperza na skro-ni Coś go dławiło w gardle i ścinało lo-dem dziecięce serce Ależ tak: stał wte-dy wspięty na czubki palców przed szufladą i chciwie zaglądał do środka Wiśniowa szafa Heinemanna! Po środ-ku drewnianej góry kusiła tajemnicza szuflada pełna skarbów z całego świata: muszle stare monety pocztówki z wi że światło lampy razi Pawła Musiała wyjść wcześnie by dobrze wyspać się przed podróżą Nazajutrz nic miała być w fabryce więc teraz poże-gnała się z Pawłem wśród wielu poca-łunków zapewniając go że ani na sekun-dę o nim nie zapomni Z kilku fotogra-fii jakie miał pod ręką wybrała tę na której oczy miał do połowy przymknięte i wyglądał tak "niebezpiecznie" Gdy wreszcie wyszła Paweł pogasił światła i poloż}ł się do łóżka lecz za-snąć nie mógł Wciąż uparcie powracała myśl o nieszczęśliwych wypadkach ja-kie w fabryce są rzeczą częstą i natural-ną o wypadkach którym z łatwością mogą ulec ci którzy po warsztatach chodzą jak na przjklad dyrektor tech-niczny Nagle uprzytomnił sobie że w jed-nej z lozmów Jachimowski tak właśnie Jachimcwski powiedział: — Nie widzę specjalnego powodu do zmartwień w tym że Krzysztof łazi po fabryce i pod wszystkie maszyny nos wsadza A już najmniej niepokoić to pcwinno nas jego spadkobierców Paweł wówczas nie zwrócił na te sło-wa uwagi Teraz jednak z całą jasnoś-cią odkr}l ze jego własna myśl zrodzi-ła się z_ tego podsunięcia Jachimow-skieg- o — A głupie bydlę! — zaklął głośno W tej chwili powziął postanowienie należy jaknajprędzej wylać Jachimow-skieg- o z fabryki To fo uspokoiło i spał twardym zdrowjm snem aż do rana Obudził się ze świeżą i spokojną gło-wą a nawet w dobrym humorze Miał w t%m dniu sporo rzeczy do załatwienia Przeważnie były to sprawy odkładane cd dawna do dnia wyjazdu Krzysztofa to jest do czasu gdy bez jego kontroli mogła wychodzić obowiązująca korespon dencja firmy Poza tym musiał załatwić Jachimowskim Około iedenastei szofer zameldował się że edwczi na dworzec pana Krzysz-tofa Paweł spojrzał na zegarek: — Zaczekaj chwilę pojadę z tobą Już w chwilę później był niezadowo-lony z własnego niewczesnego pomysłu Jednak słowo się rzekło i skoro nie moż-na b}ło wobec siebie znaleźć wytłuma-czenia bezsensownego kroku trzeba by-ło wykombinować coś co nie naraziłoby go na śmieszność w oczach Krzysztofa i usprawiedliwiło odprowadzenie na dworzec Jak na zlcść w papierach leżących na bhirku nie było nic takiego co wyma sie v nadskakujące igałoby wyjaśnień dyrektora techniczne-a-o nego zmiiiają orzyszło mu na mysi ze może nv-w-- T°: bi™ms™™ll i™J? £_t£„:facrKfr7nviezkintófare fbavbrylkein mreAtaileuargzuicz-vr- 7och}°lia"& Tgdyż zawało się jejane i porobił obserwacje które można by dokami obcych miast hiski po nabojach guziki z orzełkami A na samym dnie szufliTdy — "Nie bierz tego do ręki! — posłyszał wtedy czyjś przerażony g!cs — To wojenna pamiątka pana Heinemanna hallerczyka!" Właściciel cudownej szuflady trzymał w ręku dłu gi konopiasty pas! Kudłatą nasrożoną czarną girlandę! Owiał go zapach stę-chlizn- y Tak pachniało włosie wydłuby-wane z kanapy — "To żydowskie bro-- d' — śmiał się gmbas Brody które obciąłem Żydkom na wojnie Ne bój się nie gryzą!" — Najpierw wyt rzepa ł w powietrzu czarny naszyjnik — "Dwa-naście czarnych bród! "Echtc Ware"! — Powiewał nimi wesoło jakby propor-cem Dumny był z tej zdobyczy India-nin wśród skalpów — "Dwanaście ru-dych bród! — wydobył nowy naszyjnik z szafy — Same rude żydy!" — Tym razem zarzucił sobie na szyję czerwony wieniec Przeszedł się po izbie tanecz-nym krokiem Potężnym tułowiem na-śladował tancerkę hawajska z Honolu-lu Rozkołysał się w biodrach trzepał tłustymi łapami w powietrzu Rudy wie-niec podskakiwał mu na twardym pól-koszulk- u — "A teraz dwanaście siwych bród! — zakrzyknął radośnie — Same rabjiy! Nikt nie miał takiej kolekcji w całym pułku "Echtc Ware!" Prosto spod Kijowa" I ten człowiek był od wielu lat serdecz-nym przyjacielem ojca! Przerażony młodzieniec stal przed kawiarnianym stolikiem i czekał Sekun-dy wydłużały się kapały w uszach kro-plami z niezakręconego kranu Czuł na sobie niechęć Heinemanna i zaciekawio-ne spojrzenie aktorki — Pardon na momencik — powie-dział Jan grzecznie do towarzystwa po-cze- m wziął syna pod rękę i z przesadną lekkością odwiódł go kilka kroków od stolika —A ty czego tu? — zacisnął mu palce na ramieniu — Gadaj! — Ja — speszył się chłopak — chciałem cię prosić Ułożył sobie całą rozmowę już w po-ciągu w drodze do Opławca ale na wi-dok ojca poczuł pustkę w głowic — Co wieczór czekamy w domu z kolacją — zaczął niefortunnie Spostrzegł że zaokrągloną figurę Ja-na opina przesadnie wcięta w pasie bia-ła marynarka i lniane wstąpiono w pra-niu portki z marynarskim mankietem W wyglądzie ojca było coś kokociego i i blaeńskicgo Figlarny beret z poliso-w- m pomponikiem krzykliwie nakra-pian- a muszka-muchom- or wąsy usmaro-wan- e czernidlem kędziorki wymykające się spod beretu w kształcie małych szó stek ostry zapach lawendy czerwone pólbuciki z białymi noskami żółlc skar-petki Jeszcze mu tylko brak bambuso-wej laseczki Tatuś-koguci- k! tu zailosować To wydało się mu wy-starczającym pretekstem Samochód objechał długi prostokąt muru fabrycznego i zatrzymał się pnzed sztachetami willi Szofer nacisnął trzy-krotnie guzik sygnału i po niespełna minucie otworzyły się drzwi frontowe Służąca stara tęga kobieta ulokowała dwie walizy przy szoferze neseser zaś i kilka drobiazgów podała Pawłowi Tuż za nią ukazał się Krzysztof w e-leganc- kim palcie podróżnym z pledem i z jeszcze jedna walizką — Bój się Boga Krzychu — żarto-bliwie przywitał 20 Paweł — jediesz na dwa tygodnie a zabierasz t}le rze-czy co stara panna wybierająca się na pół roku Spostrzegł od razu niezadowolenie Krzysztofa wywołane oczywiście tym ze nic spodziewał się iż Paweł zechce 50 odprowadzać — Och l}lko niezbędne rzecy — powiedział wymijająco lecz jego twarz pckr}ła się rumieńcem gniewu Paweł udał ze tego nie spostrzega i znajdował w tym nawet swego rodzaju satysfakcję że Krzysztof nie może po-zb}- ć się jego narzuconego towarzystwa — Wyglądasz tak — odezwał się za-czepnie — jakbyś był niezadowolony ale daruj chciałem po drodze rozmówić się z teba o kwestiach firmowych — Nic nie mam przeciw temu Paweł w krótkich słowach przedstawił kwestię jak zapewniał wielkiej wagi Chodzi o owcntualny oddział produkcji mniej szych motorów elektrycznych dla rol nictwa Sa widoki na znalezienie odpo witdnich kapitałów i rozszerzenie fa bryki Dlatego byłoby pożyteczne gdy by Krzysztof odwiedził w Szwajcarii za-kłady przemysłowe takie jak Sullixa i Terscenwalda dla zorientowania się w ich metodach — Sadze że ci to nie sprawi spec jalnych trudności — Zakończ}! Krzysztof wzrusz}! ramionami: — Znam te rzeczy dość dobrze właś nie w Szwajcarii Zresztą jadę na odpo-czynek — Nie nalegam tylko myślałem — Mogłeś mi to powiedzieć wczoraj — zimno zauważył Krzysztof — Nie mogłem z dwóch W7ględów I Po pienysze sam nie wiedziałem jeszcze 'ze ewentualność rozszerzenia fabryki w 1 tym kierunku ma szanse finansowe a po wtóre sam jeszcze nie b}łeś zdecydowa-- ' ny co do daty wyjazdu I Krzysztof zatrzymał na nim przeni-kliwe spojrzenie: i — To prawda Nie wiedziałeś nawet ze jadę do Szwajcarii i„ ciekaw jestem kąd się o tym dowiedziałeś? Paweł zwymyślał siebie w duchu że b}ł tak niezręczny lecz nie dał po so-bie tego poznać Udał zdziwienie: J & J HARDWARE Polikl tklad towarów lltnrcli farb naczyA kuchennych orai prtr-boró- w wodociągowych I ogritwanlt J Stefaniak właić 745 Oueen St W EM 6-48- 43 Solidni obstUK — Niskie ceny Bezpłatne porady w sprawach kan Uncji I ogrzewania S ADWOKACI i NOTARIUSZE G HEIFETZ BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Ul Oueen St Weit EM 4-37- 21 S HEIFETZ NOTARIUSZ 53 Wellington St W Toronto Ont EM 4451 wlecioraml WA 3-44- 95 1S GEORGE BEN BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówł po polsku 1134 Dundas St W Toronto Tel LE 4-84- 31 I LE 44432 ls JAN L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARJSZ Tel Biura: LE 3-12- 11 1479 Quetn St W — Toronto 1S STEFAN A MALICKI LLM ADWOKAT OBROŃCA I NOTARIUSZ Biuro tel: AT 9-03- 01 W poniedziałki 1 środy od Rotlz C30 do (ł uiccz W soboty od 10 do 12 w poł 383 Roncesvallet Avc LE 47792 S E H ŁUCK BA LLB (ŁUKOWSKI) I R H SMELA BA LLB POLSCY ADWOKACI Wspólnicy firmy adttokarkte] Blaney Paiternak Łuck Smalą Eaglelton & Wation S7 BLOOR ST W rog Ilay WA 475) Oddrlnły New Toronto I Tlilsclctown Ont przyjmują u terrorami za tclclo-nlcznj- m porozumieniem 1S BIELSKI & BIELSKI Adwokaci Nolarlutie Obrońcy CM BIELSKI BA BCL VW BIELSKI B COMM Sulle 404 Board ot Trade Bulld II ADELAIDE ST W TORONTO TEL: EM MJ51 Wleirorem ta telefonicznym porozumieniem TEL! CH 4 7J14 2W P5 B ALE DENTYŚCI Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od RoncestaUes) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd s Dr S D BRIGEL LEKARZ DENTYSTA CHIRURG — STOMATOLOG SpeclallUa chorób amy utn riijslcianK- -anc&elaSriuaruNeoons' nulldlnf 86 Bloor St W _ Toronto lefon WA 2-00- 56 IW Dr E WACHNA DENTYSTA Godziny: 10—12 i 386 Bathurst St EM IW Dr M LUCYK DENTYSTA V902 Dundas St W - Toronto Tel RO 9-46- 82 OKULIŚCI IW Okulistka Br BUKOWSKA BEJNAR OD 274 Roncetvalles Ava (P'zy Ocoffrcy) Tl LE 2-54- 93 Godziny przjleć: codziennie od 10 rano do ulecz w aoboty: od 10 do 4 wlecz MW Zapyta) iwolego lekarza aptekarza Czosnek jest zdrowy Usuwa przkrc tirtlo (powodowane grypa przeziębieniem Czosnek pomoże Cl czuć ale KllnU I rdroun Ud v leków miliony ludzi lit) wiilo czosnek dla utrzymania zdrowia wierząc w Jeco wMcIuoicl lecznicze I uzmacnlniticc Czosnek Jest naturalnym Środkiem nnlyaep-t)czn- m Mory pnmattfl utrzmać obleK krwi w Mnnlc wolnjm od za-nlec7}nc- rcń Wielu ludzi ufyweja-cjil- i czosnek chwaliło Jckci wartości w usuwaniu lxiii (irtrel)cznyili I reu-matycznych Adam finrllc p-car- lc (CzoMikoue 1'criHkl Adnma) zawle-ruj- ii anllc) lamld -- - wypróbowany (rcidek usuwający 1i6l Czysty olej czosnkowy Jest wydobywany z Klówek czosnku a ta koncen-trowana formn daje Cl wszystkie korząc! płynące z używania rośliny 0 tak silnym działaniu Adami Oarllc 1'carlea M bezwonne I amaku 1 iiiiiJu formę w Miodnych do zaży-wania pljdilck Kup Jeszczn dzli pntzkę plKulek u awnjego aptekarza i zolmrz Jak Cl pomogą Ilfrizlrsz luipcuim zadowolony A0W86 Jan Alexandrowicz — Nołary Public POLSKIE BIURO INFORMACYJNE Pomoc w sprawach rodzinnych spadkowych ł majątkowych w Polsce — Kontrakty inne dokumenty Imigracja Incorae Tai Tłumaczenia Toronto Ont 61B-- A Ouoan St Watt Tal EM 8-54- 41 UW L'EUR0PE DINING ROOM Odwiedicic nowo otwarty i odnowiony zakład IEUROPE DINING ROOM Amerykańskie i europejskie dania z WYSZYNKIEM ALKOHOLU Przygotowujemy też w naszym ZAKŁADZIE BANKIETY — WESELNE PRZYJĘCIA — OBIADY 469 BLOOR ST W WA 1-62- 69 170 2—8 4-65- 15 lub lub ber Używajcie najlepszy węgiel! NIEBIESKI blue u coal TORONTO mieli ciepły dom i l?o nas zaraz WĘGIEL OLEJ PIECE THE eliaSROGERS „ COLA GINGER ORANGE — 8 ca-łych i COMPANY LIMtTIO "WĘGIEL Będziecie wygodny oszczę-dzicie pieniądze Zadzwońcie OPAŁÓW PALNIKI OLEJOWE laS--J--ł--- ll NIC TAK NIE ODŚWIEŻA JAK 2W8 Wtg&ł Jedyny napój który smakiem tak żywo przypomina napoje używane przez Was w "Starym Kraju" CREAM SODA Zachwjt rodziny! Dla dzieci wydarzenie! Napój nie mający sobie równego! CZTERY NIEDOŚCIGNIONE SMAKI 8S "te W
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, October 26, 1960 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1960-10-26 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000454 |
Description
Title | 000360b |
OCR text | ____-_____- _ n piisz Nowakowski !iZ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH ffaelUe F"a autorsiue zastrzeżone (Copyright by T Nowakowski) I _u-- u7rv?nal sie iakbv zasnąć z pamięci widok na- - eonvmi okularami pijackiej sli-'- ej na brodzie fałszywej pe- - ij lts„u„ vnj'i-i-pfi —zarjiiaczonw Dra -- - - -- - iny introligator wie Dyi zrym £!n Był żałosną nieszczęśliwą Pamięta go także w innym wy- - necznego usmieciuiięiego pana „„iii-- n ncvi broda w aureoli r_„„iomnśr"i ffdv na oczach tv-- j- - meczał na trybunie ufun- - Inrzez siebie sreorny pucnar oia h 51VSZy Jfsttzc fu iaian ołcjji iinego respeMu Dmktor Grzegorczyk mecenas i nł) i— K-- l u' miprin osoba nnnn- - tldJi w " r-- r- I lubiana Należał do czołowych cnn)p7nvcn i T)omvcznvcn ii ił --nSicłmi-a} rnnnrlnf radno i tńniii nm-iarió- ł i wielbicieli l-rn- cln uvhrvrpzvim nnlca7v Ł w umwiv "j — r -- -- x -- ~J {potrafi Bjl urodzonym mówcą Ijhmlfu-a- ń na masv Miał w sn te z wodzireja i konferansjera lOpUWIlluiW jano ai ułołji uji LJahu 7 7Vfin i 7 siphie 7ipra Lczucie zmarnowanych możliwo- - Prowincja grób każdej kariery! chał często — Tylko w Warsza-- ma dochrapać się stanowiska t kLka i suwa Tam jest sukno ulu A jeśliś w karku nie za to nawet kwalifikacje bezą do ferajny cię przyjmą jak Ale biada ci jeśli im łapy nie i pokłonu nie wybijesz zjedzą me ma pleców w Warszawie pracą do niczego nie dojdzie oiczyzno moja ty jesteś jak I' Pierunski świat wszyćko dla (służalczych kreatur Zas reszta lech gnije na prowincji! :rzata szczerze ubolewała nad (izeniem męża Przypisywała je otoczenia Toteż gdy pewnego t wrócił do domu niezadowolony IJy jadowitym kwasem od razu fc rę ze padł ofiarą nowych ro- - osobistych w biurze Taki na i Kulik szwagier starosty powia- - lod wielu miesięcy stanowił przy- - rmowych zgryzot Nie było ta msz Dołęga=Mosfowicz RAGIA Izccież zjednanie Krzysztofa nie muouzowne ismiaia je-ag- a F-ui-we równic prosta droea no go ł już przed miesiącem dowio zę stan zdrowia strvia burlrf pazniejsze obawy że paraliż la-- I może objąć calv oreanizm cze- - [uZ nie wytrzyma serce Wiado- - laUl:pV7a T11Mt!nnnmii ysA- - Mianowicie chociaż czuł się CVWiedzil dnmnwpffn lekarka dtera Szulborskiero skarżąc wjrażając przekonanie ! doktora dzięki której S!P faU-- Hnhr7n i 4-- in — r ~Ł IWŁV J IJ'" I raZie Smiorfi f(l-fi- o tn)iniv fMoercą nozostawał Km-sz- W ' Kmu przytrafił się jakiś y wjpadek W fabryce zaś fclrae upadki nietrudno! '1 frontn-- i vu i„i -- !_ j od dawna otrzymała zakaz £e po Eodzinie riziewiafpi Pa '- - Przeciągnął się i poszedł o-- — "lCna OH mrnTII 7 miiclfmn Na oczma wpadła Marychna P pachniało ću-io--- ™ i™„„ FU usta miała jędrne i chłód- - [-"sło-ucza K3re H£resZCie — 7ar7nriła łnu Mcibło pilno? 'tSZ — Zaśmiała in nlo na f-j- o Jedziemy ćpanego? tam' Do samej Szwajcarii! krdzo rnharti-n- t r 'ayned lustrem trzepała wia- - Za rfnm ~ i-- i- i- - "ttkrr-- l 5- -' 1'coiaiająf 10 f-- V Kami' wreszcie upla- - -"- luicn r-aw-ła opowiada- - Sf"-a- i CO ZCbar7a: i 4n i" %6rrA1o 'kSle— 7rnti 4 :_ eses szpili i - iT N-pJ- -ssz zdradzić mnie z JŁewaiem się tego po to reaguje 0- - Ł - ID0C2nJe bardzo %vzie-Vr!?- a "ienichomo i w-p-a-jfli — jaK mnie lrjfl jemnicą że djbie na posado Jana chce tggeodgzoiweKymgurolyiżkźeać! zHae wnsozceylkąniecepnręzesspzkaoładzpi rzmeuz Jan chodził po mieszkaniu jak tygrys po klatce Meble i taneip nhr--mł rL_ chętnym wzrokiem Obrzmiała twarz przecierał zaciśniętą pięścią Położyła mu rękę na ramieniu — Musisz mieć kłopoty w biurze Pewno znowu ten Kulik — powiedzia- ła łagodnie Jan przyjrzał się jej uważnie — Jakie ty masz ręce! Speszona przyjrzała się popekanvm mokrym od pary palcom Wytarła je w fartuch i schowała za siebie — Nie dbasz o siebie! Inne kobiety mają manicure! — burknął — Inne kobiety nie pracują tak cięż- ko — próbowała się bronić" — Nie dbasz o siebie Powinnaś kip czesać do tyłu i związywać włosy kokar-- aa jai: inne Kobiety Miał rację Zahukana robotą przera-żona długami Małgorzata całkowicie za- tarła ślady dawnej urody Chodziła po domu w starych poplamionych kieckach Od miesięcy nie była u fryzjera Włosy jej pachniały dymem i smażonym tłusz-czem Oblała się rumieńcem Wybiegła do sąsiedniego pokoju poprawić fryzurę A-l- e napróżno związywała przez kilka ty-godni włosy kokardą "jak inne kobie-ty" Jan stawał się coraz okrutniejszy Jeszcze w towarzystwie obcych ożywiał się żartował i śmiał się po dawnemu ale gdy siedzieli razem sami w jednym pokoju widać było że tłucze go tajona wściekłość — Zapach jedzenia unosi się w mie-szkaniu! — podnosił glos — Przestań sprzątać! Wyjdź wreszcie z garnków! Chwytał za palto i z przekleństwem wybiegał z domu nic tknąwszy obiadu — Kuchta! — wolał na korytarzu Małgorzata zastygała w przerażeniu z dymiącym talerzem w ręku z włosa-mi związanymi kokaidą Wstydząc się nowej porażki przed dziećmi rozpaczli-wie odpinała fartuch kuchenny nie mo-gła rozwiązać supła przy boku ale już było za późno — na dole rozlegał się łoskot zatrzaskiwanych drzwi Mąż u-eiek- al ze znienawidzonego domu Podporucznik znowu rozgniótł zmę 37 DALGZ I S-- KA Ięrenyi li-I"- 3 — Kiedy kiedy to ja właśnie nie ciebie zdradzam z nim tylko jego z to-h- a — odezwała sie nieśmiało jednak tonem który świadcz}! o przykrości ja ką jej sprawia wyjaśnienie rzeczy iax prostej a tak dla niego przykrej praw-dopodobnie przykrej Paweł był szczerze tym ubawiony — W każdym razie cieszysz się ze jedziesz — Alcz nie — zmailwiła się — ja nie cieszę się że jadę i ze nie będc wi-działa ciebie tylko cieszę się że będę za granica Ja wcale nic chciałabym gdyby Zresztą jeżeli nie chcesz to nie pojadę Ale sam mowiies Dostrzegła wreszcie jego półuśmiech i obraziła się: — Eec ty w ogóle kpisz ze mnie IMnwrHnicnie teeo ze nic kpi za jęło Pawłowi ponad dwie godziny cza su ku zadowoleniu siron oou W przerwach między Daraziej wazKi-m- i argumentami Paweł próbował żarto-bliwie udzielać Marjchnie wskazówek w jaki sposób należy zabrać się do prze-łamania uoartej cnotliwości Krzysztofa Ona jednak nie chciała tego słuchać twierdząc że się wstydzi Natomiast na dowód że nie chce o nim zapomnieć poprosiła go o foto-grafię Po co ci to — wzrusz} ł ramiona-mi — jeszcze Krzysztof znajdzie ją u ciebie i będziesz miała scenę zazdrości mo i-Tz-ecie nie ueuiiu sitiov c la się — Krzyś- - 'v lich rzeczach — oburz} irit rl7Fnłelmenem — Moja droa każdy mężczyzna jest dżentelmenem "czułym arcydelikatnym i nad-kakujący- m wobec wszystkich ład-nych kobiet do czasu póki nie naborze do nich praw Prawie każdy później zmienia sie nie do poznania — Mężczyźni są okropni — westchnę Mrrini5 łV iakbv swoie doświad czenia "w tym względzie liczyła na kopy Zaśmiał się i dodał: vtnmi5cł kfihiety odwrotnie: w Tł„ciT!nt rfn wszystkich mężczyzn udają wszechwładne monarchhie nieprzystę- - __„ ™A-n- t a uHv z 1vm czy z mnym " ® r ii'-- 1 płrteiinl'll sie Dirzej i --5Lujuii-Tu ZWIĄZKOWIEC" PAtpZIERNlK (Octobar) środa 26 — 1960 STR 7 czone oczy Chciał zetrzeć z zaczerwie-nionych spojówek pamięć tej przykrej sceny jednej z wielu jakich był świad-kiem w rodzinnym domu Wspomnienie cichej męczennicy z ul Grunwaldzkiej budziło w nim litość i gniew Jakże mógł ją szanować ton popędliwy i brutalny introligator o zawiedzionych ambicjach życiowych jeśli ona sama nie miała ai-- cunku dla siebie? Przez tyle lat stała pokornie w zaprzęgu przy dyszlu Baba okulbaczona dusza pańszczyźniana Na wiosnę gdy Jan przestał się sto-łować w domu kilkunastoletni syn wy- tropił ojca w podmiejskim letnisku Je-den z najokrutniejszych dni młodości w łania! się z kartoteki wspomnień w promieniach wiosny Od rzeki dął rzezki wiatr Czerwcowe słońce stało nad ogrodem Przy stoliku ogrodowej kawiarni siedziały trzy oso-by Ojciec w białym lnianym ubraniu w berecie baskijskim z figlarnym pom-ponikiem w okularach od slo"ńca Uś-miechnięty opalony "koliberek" z Tea-tru Popularnego w plażowym kapelu-szu z pofarbowanej słomyz pękiem sztu-cznych czereśni na rondzie I otyły męż-czyzna o wypukłych powiekach" z' fajką w kącie ust właśnie ów Heinemann Rozbawiona aktorka — dostrzec! la juz z daleka nie spuszczał z niej oka — machała na krzesełku opalonymi no-gami iak na huśtawce Vvdela"uczer wienione od wina i słońca policzki Dmuchaniem rozpędzała dym z fajki nememanna wargi ułozjla w literę "o" Spódnicę miała szeroka kolistą w duże niebieskie kwiaty Z płóciennych sanda-łów na grubej korkowej podeszwie wy- zierały zgrabne calce Paznokcie u nóg miała pomalowane na czerwono Chłopiec przypomniał sobie źe mat-ka stawia nogi niezgrabnie stopami do środka "Chodzi jak kaczka" — powie-dział kiedyś Jan Po dłuższym spacerze stopy jej puchną w za ciasnych panto-flach — Przepraszam cię ojcze — wybą-ka- ł — Chciałbym porozmawiać z tobą w ważnej sprawie — "W ważnej sprawie" przedrzeźnił go grubas z fajką — Tak ty wyglądasz! Pewnie po forsę dowcipni a czek — Nieprawda! — zaprotestował i w tej chwili uprzytomnił sobie że to prze-cież nie pierwsze spotkanie z otyłym Helncmanncm Z mroków pamięci z dna piwnicy wyłaniał się kosmaty oślizgły-d- o szczura podobny epizod-polwore- k Muśnięcie skrzydeł nietoperza na skro-ni Coś go dławiło w gardle i ścinało lo-dem dziecięce serce Ależ tak: stał wte-dy wspięty na czubki palców przed szufladą i chciwie zaglądał do środka Wiśniowa szafa Heinemanna! Po środ-ku drewnianej góry kusiła tajemnicza szuflada pełna skarbów z całego świata: muszle stare monety pocztówki z wi że światło lampy razi Pawła Musiała wyjść wcześnie by dobrze wyspać się przed podróżą Nazajutrz nic miała być w fabryce więc teraz poże-gnała się z Pawłem wśród wielu poca-łunków zapewniając go że ani na sekun-dę o nim nie zapomni Z kilku fotogra-fii jakie miał pod ręką wybrała tę na której oczy miał do połowy przymknięte i wyglądał tak "niebezpiecznie" Gdy wreszcie wyszła Paweł pogasił światła i poloż}ł się do łóżka lecz za-snąć nie mógł Wciąż uparcie powracała myśl o nieszczęśliwych wypadkach ja-kie w fabryce są rzeczą częstą i natural-ną o wypadkach którym z łatwością mogą ulec ci którzy po warsztatach chodzą jak na przjklad dyrektor tech-niczny Nagle uprzytomnił sobie że w jed-nej z lozmów Jachimowski tak właśnie Jachimcwski powiedział: — Nie widzę specjalnego powodu do zmartwień w tym że Krzysztof łazi po fabryce i pod wszystkie maszyny nos wsadza A już najmniej niepokoić to pcwinno nas jego spadkobierców Paweł wówczas nie zwrócił na te sło-wa uwagi Teraz jednak z całą jasnoś-cią odkr}l ze jego własna myśl zrodzi-ła się z_ tego podsunięcia Jachimow-skieg- o — A głupie bydlę! — zaklął głośno W tej chwili powziął postanowienie należy jaknajprędzej wylać Jachimow-skieg- o z fabryki To fo uspokoiło i spał twardym zdrowjm snem aż do rana Obudził się ze świeżą i spokojną gło-wą a nawet w dobrym humorze Miał w t%m dniu sporo rzeczy do załatwienia Przeważnie były to sprawy odkładane cd dawna do dnia wyjazdu Krzysztofa to jest do czasu gdy bez jego kontroli mogła wychodzić obowiązująca korespon dencja firmy Poza tym musiał załatwić Jachimowskim Około iedenastei szofer zameldował się że edwczi na dworzec pana Krzysz-tofa Paweł spojrzał na zegarek: — Zaczekaj chwilę pojadę z tobą Już w chwilę później był niezadowo-lony z własnego niewczesnego pomysłu Jednak słowo się rzekło i skoro nie moż-na b}ło wobec siebie znaleźć wytłuma-czenia bezsensownego kroku trzeba by-ło wykombinować coś co nie naraziłoby go na śmieszność w oczach Krzysztofa i usprawiedliwiło odprowadzenie na dworzec Jak na zlcść w papierach leżących na bhirku nie było nic takiego co wyma sie v nadskakujące igałoby wyjaśnień dyrektora techniczne-a-o nego zmiiiają orzyszło mu na mysi ze może nv-w-- T°: bi™ms™™ll i™J? £_t£„:facrKfr7nviezkintófare fbavbrylkein mreAtaileuargzuicz-vr- 7och}°lia"& Tgdyż zawało się jejane i porobił obserwacje które można by dokami obcych miast hiski po nabojach guziki z orzełkami A na samym dnie szufliTdy — "Nie bierz tego do ręki! — posłyszał wtedy czyjś przerażony g!cs — To wojenna pamiątka pana Heinemanna hallerczyka!" Właściciel cudownej szuflady trzymał w ręku dłu gi konopiasty pas! Kudłatą nasrożoną czarną girlandę! Owiał go zapach stę-chlizn- y Tak pachniało włosie wydłuby-wane z kanapy — "To żydowskie bro-- d' — śmiał się gmbas Brody które obciąłem Żydkom na wojnie Ne bój się nie gryzą!" — Najpierw wyt rzepa ł w powietrzu czarny naszyjnik — "Dwa-naście czarnych bród! "Echtc Ware"! — Powiewał nimi wesoło jakby propor-cem Dumny był z tej zdobyczy India-nin wśród skalpów — "Dwanaście ru-dych bród! — wydobył nowy naszyjnik z szafy — Same rude żydy!" — Tym razem zarzucił sobie na szyję czerwony wieniec Przeszedł się po izbie tanecz-nym krokiem Potężnym tułowiem na-śladował tancerkę hawajska z Honolu-lu Rozkołysał się w biodrach trzepał tłustymi łapami w powietrzu Rudy wie-niec podskakiwał mu na twardym pól-koszulk- u — "A teraz dwanaście siwych bród! — zakrzyknął radośnie — Same rabjiy! Nikt nie miał takiej kolekcji w całym pułku "Echtc Ware!" Prosto spod Kijowa" I ten człowiek był od wielu lat serdecz-nym przyjacielem ojca! Przerażony młodzieniec stal przed kawiarnianym stolikiem i czekał Sekun-dy wydłużały się kapały w uszach kro-plami z niezakręconego kranu Czuł na sobie niechęć Heinemanna i zaciekawio-ne spojrzenie aktorki — Pardon na momencik — powie-dział Jan grzecznie do towarzystwa po-cze- m wziął syna pod rękę i z przesadną lekkością odwiódł go kilka kroków od stolika —A ty czego tu? — zacisnął mu palce na ramieniu — Gadaj! — Ja — speszył się chłopak — chciałem cię prosić Ułożył sobie całą rozmowę już w po-ciągu w drodze do Opławca ale na wi-dok ojca poczuł pustkę w głowic — Co wieczór czekamy w domu z kolacją — zaczął niefortunnie Spostrzegł że zaokrągloną figurę Ja-na opina przesadnie wcięta w pasie bia-ła marynarka i lniane wstąpiono w pra-niu portki z marynarskim mankietem W wyglądzie ojca było coś kokociego i i blaeńskicgo Figlarny beret z poliso-w- m pomponikiem krzykliwie nakra-pian- a muszka-muchom- or wąsy usmaro-wan- e czernidlem kędziorki wymykające się spod beretu w kształcie małych szó stek ostry zapach lawendy czerwone pólbuciki z białymi noskami żółlc skar-petki Jeszcze mu tylko brak bambuso-wej laseczki Tatuś-koguci- k! tu zailosować To wydało się mu wy-starczającym pretekstem Samochód objechał długi prostokąt muru fabrycznego i zatrzymał się pnzed sztachetami willi Szofer nacisnął trzy-krotnie guzik sygnału i po niespełna minucie otworzyły się drzwi frontowe Służąca stara tęga kobieta ulokowała dwie walizy przy szoferze neseser zaś i kilka drobiazgów podała Pawłowi Tuż za nią ukazał się Krzysztof w e-leganc- kim palcie podróżnym z pledem i z jeszcze jedna walizką — Bój się Boga Krzychu — żarto-bliwie przywitał 20 Paweł — jediesz na dwa tygodnie a zabierasz t}le rze-czy co stara panna wybierająca się na pół roku Spostrzegł od razu niezadowolenie Krzysztofa wywołane oczywiście tym ze nic spodziewał się iż Paweł zechce 50 odprowadzać — Och l}lko niezbędne rzecy — powiedział wymijająco lecz jego twarz pckr}ła się rumieńcem gniewu Paweł udał ze tego nie spostrzega i znajdował w tym nawet swego rodzaju satysfakcję że Krzysztof nie może po-zb}- ć się jego narzuconego towarzystwa — Wyglądasz tak — odezwał się za-czepnie — jakbyś był niezadowolony ale daruj chciałem po drodze rozmówić się z teba o kwestiach firmowych — Nic nie mam przeciw temu Paweł w krótkich słowach przedstawił kwestię jak zapewniał wielkiej wagi Chodzi o owcntualny oddział produkcji mniej szych motorów elektrycznych dla rol nictwa Sa widoki na znalezienie odpo witdnich kapitałów i rozszerzenie fa bryki Dlatego byłoby pożyteczne gdy by Krzysztof odwiedził w Szwajcarii za-kłady przemysłowe takie jak Sullixa i Terscenwalda dla zorientowania się w ich metodach — Sadze że ci to nie sprawi spec jalnych trudności — Zakończ}! Krzysztof wzrusz}! ramionami: — Znam te rzeczy dość dobrze właś nie w Szwajcarii Zresztą jadę na odpo-czynek — Nie nalegam tylko myślałem — Mogłeś mi to powiedzieć wczoraj — zimno zauważył Krzysztof — Nie mogłem z dwóch W7ględów I Po pienysze sam nie wiedziałem jeszcze 'ze ewentualność rozszerzenia fabryki w 1 tym kierunku ma szanse finansowe a po wtóre sam jeszcze nie b}łeś zdecydowa-- ' ny co do daty wyjazdu I Krzysztof zatrzymał na nim przeni-kliwe spojrzenie: i — To prawda Nie wiedziałeś nawet ze jadę do Szwajcarii i„ ciekaw jestem kąd się o tym dowiedziałeś? Paweł zwymyślał siebie w duchu że b}ł tak niezręczny lecz nie dał po so-bie tego poznać Udał zdziwienie: J & J HARDWARE Polikl tklad towarów lltnrcli farb naczyA kuchennych orai prtr-boró- w wodociągowych I ogritwanlt J Stefaniak właić 745 Oueen St W EM 6-48- 43 Solidni obstUK — Niskie ceny Bezpłatne porady w sprawach kan Uncji I ogrzewania S ADWOKACI i NOTARIUSZE G HEIFETZ BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Ul Oueen St Weit EM 4-37- 21 S HEIFETZ NOTARIUSZ 53 Wellington St W Toronto Ont EM 4451 wlecioraml WA 3-44- 95 1S GEORGE BEN BA ADWOKAT I NOTARIUSZ Mówł po polsku 1134 Dundas St W Toronto Tel LE 4-84- 31 I LE 44432 ls JAN L Z GÓRA ADWOKAT — OBROŃCA NOTARJSZ Tel Biura: LE 3-12- 11 1479 Quetn St W — Toronto 1S STEFAN A MALICKI LLM ADWOKAT OBROŃCA I NOTARIUSZ Biuro tel: AT 9-03- 01 W poniedziałki 1 środy od Rotlz C30 do (ł uiccz W soboty od 10 do 12 w poł 383 Roncesvallet Avc LE 47792 S E H ŁUCK BA LLB (ŁUKOWSKI) I R H SMELA BA LLB POLSCY ADWOKACI Wspólnicy firmy adttokarkte] Blaney Paiternak Łuck Smalą Eaglelton & Wation S7 BLOOR ST W rog Ilay WA 475) Oddrlnły New Toronto I Tlilsclctown Ont przyjmują u terrorami za tclclo-nlcznj- m porozumieniem 1S BIELSKI & BIELSKI Adwokaci Nolarlutie Obrońcy CM BIELSKI BA BCL VW BIELSKI B COMM Sulle 404 Board ot Trade Bulld II ADELAIDE ST W TORONTO TEL: EM MJ51 Wleirorem ta telefonicznym porozumieniem TEL! CH 4 7J14 2W P5 B ALE DENTYŚCI Dr W SADAUSKAS LEKARZ DENTYSTA (drugi dom od RoncestaUes) Przyjmuje za uprzednim telefo-nicznym porozumieniem Telefon LE 1-4- 250 129 Grenadier Rd s Dr S D BRIGEL LEKARZ DENTYSTA CHIRURG — STOMATOLOG SpeclallUa chorób amy utn riijslcianK- -anc&elaSriuaruNeoons' nulldlnf 86 Bloor St W _ Toronto lefon WA 2-00- 56 IW Dr E WACHNA DENTYSTA Godziny: 10—12 i 386 Bathurst St EM IW Dr M LUCYK DENTYSTA V902 Dundas St W - Toronto Tel RO 9-46- 82 OKULIŚCI IW Okulistka Br BUKOWSKA BEJNAR OD 274 Roncetvalles Ava (P'zy Ocoffrcy) Tl LE 2-54- 93 Godziny przjleć: codziennie od 10 rano do ulecz w aoboty: od 10 do 4 wlecz MW Zapyta) iwolego lekarza aptekarza Czosnek jest zdrowy Usuwa przkrc tirtlo (powodowane grypa przeziębieniem Czosnek pomoże Cl czuć ale KllnU I rdroun Ud v leków miliony ludzi lit) wiilo czosnek dla utrzymania zdrowia wierząc w Jeco wMcIuoicl lecznicze I uzmacnlniticc Czosnek Jest naturalnym Środkiem nnlyaep-t)czn- m Mory pnmattfl utrzmać obleK krwi w Mnnlc wolnjm od za-nlec7}nc- rcń Wielu ludzi ufyweja-cjil- i czosnek chwaliło Jckci wartości w usuwaniu lxiii (irtrel)cznyili I reu-matycznych Adam finrllc p-car- lc (CzoMikoue 1'criHkl Adnma) zawle-ruj- ii anllc) lamld -- - wypróbowany (rcidek usuwający 1i6l Czysty olej czosnkowy Jest wydobywany z Klówek czosnku a ta koncen-trowana formn daje Cl wszystkie korząc! płynące z używania rośliny 0 tak silnym działaniu Adami Oarllc 1'carlea M bezwonne I amaku 1 iiiiiJu formę w Miodnych do zaży-wania pljdilck Kup Jeszczn dzli pntzkę plKulek u awnjego aptekarza i zolmrz Jak Cl pomogą Ilfrizlrsz luipcuim zadowolony A0W86 Jan Alexandrowicz — Nołary Public POLSKIE BIURO INFORMACYJNE Pomoc w sprawach rodzinnych spadkowych ł majątkowych w Polsce — Kontrakty inne dokumenty Imigracja Incorae Tai Tłumaczenia Toronto Ont 61B-- A Ouoan St Watt Tal EM 8-54- 41 UW L'EUR0PE DINING ROOM Odwiedicic nowo otwarty i odnowiony zakład IEUROPE DINING ROOM Amerykańskie i europejskie dania z WYSZYNKIEM ALKOHOLU Przygotowujemy też w naszym ZAKŁADZIE BANKIETY — WESELNE PRZYJĘCIA — OBIADY 469 BLOOR ST W WA 1-62- 69 170 2—8 4-65- 15 lub lub ber Używajcie najlepszy węgiel! NIEBIESKI blue u coal TORONTO mieli ciepły dom i l?o nas zaraz WĘGIEL OLEJ PIECE THE eliaSROGERS „ COLA GINGER ORANGE — 8 ca-łych i COMPANY LIMtTIO "WĘGIEL Będziecie wygodny oszczę-dzicie pieniądze Zadzwońcie OPAŁÓW PALNIKI OLEJOWE laS--J--ł--- ll NIC TAK NIE ODŚWIEŻA JAK 2W8 Wtg&ł Jedyny napój który smakiem tak żywo przypomina napoje używane przez Was w "Starym Kraju" CREAM SODA Zachwjt rodziny! Dla dzieci wydarzenie! Napój nie mający sobie równego! CZTERY NIEDOŚCIGNIONE SMAKI 8S "te W |
Tags
Comments
Post a Comment for 000360b