000315a |
Previous | 2 of 8 | Next |
|
small (250x250 max)
medium (500x500 max)
Large
Extra Large
large ( > 500x500)
Full Resolution
|
This page
All
|
łSM 8TR ł — — "ZWiĄZKOWIEC" WRZESIEft (Seprember) Środa 25 — 1957 _NRjg liii Prfnted tor titrj WednewJay rid" Batnrday by: Il "ZwlązEowiec" (The AJlianccr) lei LE T-24-92 AdOOf 0 1601 V ŁTOfkl®! lwL=U KflTfJi 5 n JJ f mmm PiiK rrip fJ£'S W "4 i s teł 5 IV i Te 3fc IPi mm rtwsm i #H? 3lS4-'Jf- fl 4tśftds?3n AMffifóSS W5asW WwM WSSM --islMSiiMM fil u Ą'M #1 ffCSr iP i MW 'f pił % 'Ki3 t' SSB&8M V f?& sm $rm i fePJKWHJ bimiBtoi ' - POLISH ALLIANCE PRESS LIMITED Organ rtąku PoUków w Kansdzle wydawany przez Dyrekcję Praaową Redaktor F Glosowtkl Kler Drukarni K 1 Mazurkiewicz Kler Adm R Frlkke PRENUMERATA Roczna w Kanadzie $450 W Stanach Zjednoczonych Półroczna $275 i innych krajach $600 Kwartalna $150 Pojedynczy numer luc 1475 Queen Street West — Toronto Ontario AUlhonted ojs Second Clant Mail Post Office Department Ottawa FARYZEUSZ I CELNIK Pewnego razu — mówi opowieść biblijna — celnik stanął u progu świątyni a skłoniwszy nisko głowę bił się w piersi i mówił: „Nie jestem godzien wejść do przybytku Pańskiego' Boże bądź milościw mnie grzesznemu!" Tak modlącego się minął faryzeusz który wprost wszedł do świątyni a stanąwszy przed ołtarzem rzekł z dumą: "Dziękuję Ci Panie Boże ze jestem uczci-wy pobożny sprawiedliwy a nie taki grzeszftik jak ów celnik!' Bóg z pogardą odrzucił przechwałki faryzeusza natomiast przyjął modlitwę skruszonego celnika Faryzeusze odgrywali w czasach biblijnych wielką rolę Była to sprytna grupa ludzi która łajdactwa często pokrywała mask pobożności Kiedy dawała jałmużnę trąbiła po całej Jerozolimie' aby wszyscy ludzie mogli podziwiać jej wspaniałomyślność — kiedy miała modlić się rozgłaszała wszędzie o tym Słowem rekla mowała swą pobożność i religijność na każdym kroku A czj była religijną? Oczywiście nie Przed Piłatem faryzeusze przewo dzili motłochem który na widok Chrystusa darł się w nici głosy "Ukrzyżuj Go ukrzyżuj!" Faryzeusze nic byli jedynie ujemnym zjawiskiem 'ecz-noś- ci żydowskiej Znajdziemy ich w każdej społeczności Zawsze znajdzie się grupa spryciarzy którzy pod płaszczykiem wielkiej religijności chcą osiągnąć swoje często nic tylko bardzo ziemskie ale nawet brudne cele Zjawisko faryzeizmu niestety nie jest obce i naszemu naro-dowi Ile klęsk ponieśliśmy dzięki niemu ile pięknych inicjatyw zostało pogwałconych ile krwi i łez przelało się niewinnie! To tez i na emigracji faryzeusze zbierają swoje żniwo kład uto np w nr 37 „Urosu Polskiego" w artykule „Pod rozwa- - autor pocipisujćjcy się skrótem T Lub daje typowy przy faryzeizmu emigracyjnego Dla dodania sobie powagi („Dzię-kuję Ci Panie Boże ze jestem mądry światły rozumny") zaznaca „oiuuiujti jjujiii i uiuiuy iMiMiypim mi „uu£ieisuiwiiiv zjawia się polskie wychodźstwo zarobkowe obserwujemy identycznie to samo zjawisko — emigranci skupiają się koto księdza Polaka (a stwierdzić trzeba że polscy księża' podążają szybko wszędzie gdzie tylko tworzy się polski ośrodek na obczyźnie) — tworzą własne parafie budują kaplice i kościoły przy których powstają szkółki polskie często też i różnego rodzaju kasy zapomogowe wzajemnego ubezpieczenia itp Taki jest zazwyczaj początek orga-nizacji polskich zagranicą awłaszcza gdy w emigracji bierze udział ludność wiejska Gdy czyta się pierwsze kartki Krojiiki parafii św Stanisława (najstarszej parafii w Toronto) gdzie trzeba szukać zaczątków życia organizacyjnego które z czasem doprowa-dziło do powstania istniejących obecnie dwóch Związków widać że plebania była pierwszym miejscem zebrań wczesnych przyby-- ' ezów a ksiądz pierwszym inicjatorem" Nie umniejszając w niczym roli księży i parafii jako organi-zatorów życia społecznego by wskazać chociażby na zachodnif prowincje Kanady nie można nic dostrzec iz jest to nastęnstwem specyficznych warunków ale nie jest wcale zasadą jak "to bez-spornie wynika z dziejów tworzenia się organizacji w poniżej podanym przykładzie Spójrzmy na Toronto W 1907 r Towarzystwo "Synowie Pol-ski" otrzymało "charter" podczas gdy parafia św Stanisława zawiązała się w 1910 r a w 1912 r dopiero powstało przy niej Towarzystwo Wzajemnej Pomocy św Stanisława Pierwszą szkółkę powołała Spójnia Narodowa Polska w 1919 r To są fakty Których "studiujący Polonie" n T Lub nie soostrzecł Trudno więc o bardziej jaskrawe i faryzejskie przeinaczenie 'faktu aniżeli to uczyniPp T Lub w "Głosie Polskim" Nie potrzeba nawet biecłeeo w studiach Poloni" bv wie dzieć że powstanie parafii często jest zjawiskiem wtórnym na emigracji chociażby1 dlatego ze organizację powołać może do życia pięć czy sześć osób natomiast nie utworzą one parafii co jest połączone z dużymi kosztami Parafia musi utrzymać swego duszpasterza i kościół co nie jest łatwe zwłaszcza w Kanadzie gdzie państwo nie pomaga kościołom Wiemy przecież że ludność nasza w różnych miejscowościach ubiegała się o utworzenie pa- rafii a Biskup odmawiał gdyż niedostateczna była ilość wiernych Czy i dziś w wielu miejscowościach w których są organizacje nie jest brak parafii? Czy jest ona np w Clinton gdzie istnieje Gmina 14 ZNP albo w Stratford (Gmina 11 ZNP)? Jeżeli nie ma tu i Gmin nie powinno być bo według wywodów p T Lub wpierw jest parafia a potem dopiero organizacja społeczna Innym ciekawym aspektem wykrętnego rozumowania jest przyczepianie łatki emigracji zarobkowej Ujawnia się w ten spo- sób szlachecko-inteligenck- a mentalność! „Ludność wiejska" — głosi p T Lub — nie potrafiła się organizować podczas gdy rzeczywigtość jest odwrotna „Ludność wiejska" sprzed pierwszej wojny światowej i okresu międzywojennego procentowo daleko więcej 'wytworzyła organizacji i żywszy brała udział w pracach społecznych niż emigracja polityczna po drugiej wojnie świato-wej Zjawisko to jest psychologicznie zupełnie zrozumiale Emi-grant-chl-op mający trudności w opanowaniu obcego języka szukał swych rodaków by nie być zagubionym na obczyźnie natomiast emigrant-pan- " mający znacznie mniejsze trudności językowe szybko wsiąkał w otoczenie obce i wynaradawiał się Ile to osób z emigracji po 1945 r pozmieniało nazwisko i przestało intereso-wać się sprawami narodowymi! Dalej p T Lub wprowadza pojęcie „obozu polsko-katolic-kieg- o" Niech autor dalej żyje w swojej „państwowo-lwórczej- "' fikoji Natomiast trzeba stwierdzić z całym przekonaniem że podział Polonii na „obóz polsko-katolicki- " i „mniejszość" wyzna-jącą „areligijną pełną tolerancję" jest faryzeizmem na miarę Annasza i Kaifasza Nie ma „obozów" ani „mniejszości" Są tylko problemy ludzkie zaspakajane na jednych odcinkach przez pa- rafie i na drugich przez organizacje społeczne Pan T Lub starając się pokiyc warcholstwo niektórych jrzywódców ZNP maską wyświechtanego faiyzeizmu za odrzuce-nie rozmów połączeniowych próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu Oto wmawia swoim Czytelnikom jakoby tylko w Związku Narodowym byli poi żądni ludzie („Panie dziękuję Ci że jestem pobożnym uczciwym sprawiedliwym") równocześnie wskazuje palcem na Związek Polaków jako ten który śmie gło- sić tolerancję religijną Taki naturalnie do obo7u" nie należy' Wskutek „takich rozbieżności" nie może nastąpić połączenie mie-dzy ZPwK a ZNP Spójrzmy otwartymi oczami na rzeczywistość! Kard Wyszyński powiedział ze miłość micizy sic ofiara Jeżeli ktoś trąbi o swoim wielkim przywiązaniu do „obozu" polsko katolickiego to powinien przede wszystkim wykazać to ofiarą Oto kończy się zbiórka na pomoc dla Polski Kto ją zapoczMko wał? Związek Narodowy? „Głos Polski"? Niel Pismo tolerancyjne — „Związkowiec" Komitet Zbiórk' postanowił ofiary przekazać na ręce kard Wjszyńskiego Cz' „arełigijny" Związek Polaków wycofał się z niego? Nic! Grup ZPwK dały io swych kas $629400 i zebrały wśród cilonlróy $375877 — a więc przeszło $1000000 nie licząc w tym pieniędzy zebranych wśród nieczlonków Ile dał Związek Narodowy? Niech d T Lub ogłosi cyfry Zrzednie mu mina Czy jest 'więc możliwe aby organizacja v której nie byłoby wierzących katolików mogła żebrać tak wielkr kwotę by wręczyć ją Prymasowi Polski? '" Następna sprawa Skoro Związek Narodowy jest tak Inrdzo obozowy" w ilu domach Gmin ZNP odprawia się stale nabożni stwa rzymsko-katolickie- ? Zaszczyt ten spotkał wicie domów Grur ZPwK Dość wspomnieć że obecnie polska parafia rzvni knt w Port Arthur opiera swe istnienie na Domu Związkowym Grup 19-t- ej ZPwK A sprawa pomory dla KUL (Kat Uniwersytet w Lublinie) Kto la rozpoczął? Kto juz świadczy? W1 sprawach religijnych nip tolerujmy faryzeizmu Nic trąbmy o naszej katolickości wielkiej pobożności ćzv przynależ-ności do "obozu" W rzeczach religii stosujmy największe przy- kazanie Chiyslusa — „Miłujcie nicprzyj?cieli waszych i dobrze-i- m czyńcie!" Szanujmy i ceńmy wszystkich IucIti I tvch ro 'niodlą się w kościele i tych co erynią to w innych świątyniach Tak nakazał Zbawiciel którego "największymi wrogami byli 'faryzeusze ' I jeszcze jedno Pan T Lub dowodni że nomied7v toler?n-ćyjnv- m ZPwK a obozowym" ZNP nie mo?e być mowy o połą-czeniu czy współpracy Za prawdę dziwne to! Kardynał Wy- - Pierwszy na apel "Związkow-ca" odezwał się dr I Człowie-kows- ki ojciec trojga drobnych dzieci "W tym tygodniu — pisze otrzymuję pensje więc chciał-bym przekazać pierwszą ratę 10 d-olar- ow lecz nie mam adresu u Polsce Proszę mi ułatwić wyko-nanie tego zbożnego zamiaru" Oczywiście załatwiliśmy natych-miast życzenie p Człowiekow-skieg- o wysyłając mu adresy wszystkich studentek i studen-tów by osobiście1 dokonał wybo-ru W bieżącym numerze rozpoczy-narri- y druk życiorysów naszej pierwszej osiemnastki Ułatwią one każdemu dokonanie wyboru zaznajomią bliżej z osobą która ma być podopieczną z którą na-wiążą trwały i serdeczny kon-takt ŻYCIORYS Urodziłam się dnia 13 III 1938 r wo Włodzimierzu na Wołyniu Okres wojny spędzi-łam w Hrubieszowie oraz w Lublinie W r 1944 wstąpiłam do szkoły SS Urszulanek w Lublinie W maju 1955 r zda-łam tu jako eksternistka (szkoła nie posiadała praw) maturę Maria Krystyna Wolanowska We wrześniu tego samego ro ku kierując się swymi zainte-resowaniami i chęcią skrysta-lizowania odpowiedniego swia topoglądu rozpoczęłam studia na Katolickim Uniwersytecio Lubelskim Uczestniczyłam w pracach Towarzystwa Przyjaciół KUL- -u Koła Polonistów Teatru Akademickiego Sokcji Młodej Inteligencji Katolickiej Obecnie studiuję na drugim ' roku filologii polskiej wydzia-łu Nauk Humanistycznych KUL MARIA KRYSTYNA WOLANOWSKA Lublin ul Okopowa 128 # ŻYCIORYS Urodziłem się 1 XII 1930 r we wsi Jasienica gminy Ło-niów powiat Sandomierz woj Kielce Do 7-g- o roku życia wy-chowywal- em się w domu pod opieką rodziców W 8 roku ży-cia zacząłem uczęszczać do Podstawowej Szkoły w świ- - fstmfss&a :s " s i ~ SwltMlSlCu It lf K '?:' Marian Wójcikowski niarach Starych która po sie-dmiu latach nauki tj w 1944 r ukończyłem (zdając co ro-ku) z dobrymi wynikami Lata moej nauki vi szkole podstawowej przypadły prze- ważnie na czasy okupacji hi-tlerowskie] i były bardzo dla mnie pamiętne ze względu na ciężkie warunki materialne w jakich znajdowałem sio wtedy wraz z moja rodzina jak rów-nież zo wzgjędu na b ciężkie warunki naukTwduchu ojczy-stym A Po ukończeniu szkoły pod-stawowej (7 klas) przez joden rok nip uczęszczałem do żad-nej szkoły średniej lecz po uusrfuuu oKresieiue coraz cześciei wiele comz łeczne w wyższy by faryzeusze "przestali swojir rozgrjwki Dopiero po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej z chwila powstania w mojej okolicy w 1945-- 6 r Ogóino-Icształcąceg- o Gimnazjum w Łoniowie zacząłem lam uczę-szczać dochodząc z rodzinnego domu Po 4 latach swetjo istnienia Gimnazjum to zostało zlikwi-dowane i wówczas przenio-słem się do Państwowego L-iceum Ogólnokształcącego w Sandomierzu które po dwu latach (w nim) nauki ukończy łem w r 1951 — otrzymując świadectwo dojrzałości tzw "Dużej W szkoło średniej "nauka przychodziła" dość łatwo i wyniki jej miałem dobre a poza tym rozbudziła się we mnie wielka chęć dalszego kształcenia sie — to tez po-mimo ciężkich warunków ma-terialnych rodziny postanowi-łem za wszelka cenę pójść na studia Naturalnie o studiach na jakiejś państwowej wyż-szej uczelni nie mogło wów-czas w moim wypadku być mowy ponieważ o przyjęciu na państwową uczelnię decy-dowała opinia o tzw aktyw-ności polityczno społecznej kandydata jak również i jego rodziny Tymczasem ani ja nie by-łem aktywista organizaeii "Związku Młodzieży Polskiej" ani też mój ojciec nic należ! do partii PZPR — przeciwnie dla BLASKI I CIENIE rnesfroga Dowiedziawszy się o licytacji "Dziennika dla Wszystkich" wy- braliśmy się z kierownikiem na-szej drukarni p J Mazurkiewi-czem do Buffalo z myślą o ku-pnie na czegoś z urzą- dzeń drukarskich potrzebnych dla naszego wydawnictwa Było to dla nas obydwóch jed-no ze smutniejszych przeżyć w naszym długim życiu społecz-nym Czuliśmy sie rzeczywiście jak na pogrzebie Irogoś bliskie go bo przecież pomimo rożnych kontrowersji jakie mogły istnieć pomiędzy nami jeśli chodzi o re-dakcyjną stronę obu pism i my i koledzy z "Dziennika dla Wszy- stkich" wraz z redakcjami in-nych pism polskich na emigracji tym samym celom pod- trzymania polskości i pełniejsze-go życia Polonii która dzięki swym pismom ma moznosc lep szego organizowania się utrzy- - mania kontaktu i pełnienia swej służby dla narodu z którego się wywoazi Upadek pisma polskiego które przez tyle lat służyło Polonii nic tylko w Buffalo i okolicznych miastach amerykańskich ale także rozpowszechnione było dość szeroko i na terenie Polo-nii Kanadyjskiej jest faktem ze wszechmiar smutnym nad któ-rym Polonia nie powinna przejść obpjęlnie do porządku dzienne-go Nie I u miejsce by analizować wszystkie powody upadku tej wydawniczej placówki W Buffa-lo nasłuchałem się wielu wersji Jedna ż nich głosi że poślednio jedna z przyczyn był i fakt ze w ostatnich latach pismo stało się własnością Amerykanina nie-mieckiego pochodzenia p Rogcr-s- a któiy tiaktował w jcpo wypadku jest zrozumiałe cale wydawnictwo tylko iako obiekt handlowy przeznaczony do zbie- - miiił piawdopodobnie on skrupu łów by wycofując swoje inwesty-cje doprowadzić pismo nawet do bankructwa Smutnym jednak faktem w tym wszystkim jest ze na tcic-m- e zamożnej Polonii amerykań-skiej przy istnieniu zasobnych organizacji poionijnycn nie zna-lazło się dość inicjatywy by pla-cówkę tę prejne z 'rąk obcych umożliwić jej piotrwanie okre-sowego kryzysu i ułatwić dalsza sltrbę dla Polonii W wydawnich' ie na miejscu w Buffalo zatrudnionych blo 1G7 oób Prawie w lOOć byli to Polacy niz w Ameryce lub przjbyli w falach emigracji Wszjscy oni stracił' warsztat pracy z którym związa ni byli często pucz cwieić wie-ku Ż współczuciem patrzyliśmy jak sycreg dluqolctnich praco wników "Diennika" ze łzami w icrneh słuchało nronotonnegr głosu licytatora wykrzykującego formułkę licytacyjną "po ra? pierwszy po raz drugi po raz tizcei" w rezultacie czeco ich nsńh -- łphnv„ rnii0Hm-r- ł m mgłebiajace si° amoralne i'aspo - "Głosu Polskiego" Czas iuż naj- pod płaszczykiem religii uprawiać "m'l tynw) uia inwestującego Z tą chwila kiedy zaczę-IS3&WJ- &- ly sie liudnoci finansowe nie magałem rodzicom w pracy maszynki do pisania biurka fizycznej na roli ro- -' dstzaicneie—odfdinaćansomwnoie nwieledbvyli dwo ' pkkrurzzpeeccsóheowłdkzaikłytaórwzwydrrkcuuckcpaorzwnaiwaloimdoajeswzyyhurc-nMchoyu- m- 'tern by odsprzedać z zarobkiem szyński ghoi w sprawach narodowych zasadę współpracy nawe! z komunistą Gomułka I nikogo tonio dziwi ale "obozu polsko-kdtohckieg- o" żliwości nie ma mie"dzznyawcbar"atnżiymciia" oProglaonniiziacumwmaiża wiżvtoaskłiyejmimo-z jednego pnia miedzy ludami których częstokroć łącza wieży wieloletniej przyjaźni Można i tak ale na to istnieje w jeżyku puiaMiu To też roakiem wskazuje na to wywody artykułach matury" mi licytacji służymy co urodzeni kolejnych kaptalu ponieważ teoretyk wśród aktywistów ZMP-skic- h uchodziłem za człowieka o tzw "poglądach kleryk?!-nych- " wobc czego droga na studia dla mnie była zdecy-dowanie zamknięta Ucieszyłem się niezmiernie gdy "w gorączkowym" poszu-kiwaniu jakiegoś wyjścia z tragicznej sytuacji dowiedzia-łem sie o istnieniu Wyższej Uczelni Katolickiej w Lubli-nie Natychmiast tam złoży-łem potrzebne dokumenty i zostałem przyjęty w r akade-mickim 1951-- 2 — rozpoczyna-jąc studia na wydziale Filo-zofii sekcji: psychologii któ-ra wtedy dopiero powstała Jednak na studiach w KUL- -u nie tak długo cieszyłem się możnością kształcenia się i wolnością osobistą bo oto w styczniu 1953 r zostałem przez władze ówczesnego U-rzę-du Bezpieczeństwa areszto-wany i zabrany z uczelni jako podejrzany o rzekoma działal-ność nielegalna — godzącą w istotne interesy państwa polskiego i wysoce niebezpie-czną dla jego ówczesnej rze-rzywisto- ści politycznej W śledztwie i w wiezieniu sie-działem łącznie lvi roku za-sądzony ostatecznie o wrogą propagandę przeciwko ustro-jowi i zwolniono mnie dopiero w maju 1954 r Po wyjściu na wolność za-cząłem znów kontynuować rozpoczęte studia w KUL-- u F GŁOGOWSKI Polonu To co stało się z Dzienni-kiem" powinno być przestroga i ostrzeżeniem dla Polonii nie tylko w Buffalo Polonia bowiem jako całość a więc organizacje i poszczególni rodacy zrozumieją dopiero czym jest to pismo pol-skie dla nich gdy go zabraknie Jak długo wychodzi nie wiele osób przywiązuje wagę do tego faktu i wykazuje zrozumienie dla trudności związanych z jego wy- dawaniem Organizacje potrafią zasypy-wać pismo swymi komunikatami korespondencjami wymaganiami zamieszczania fotografii z ich ży- cia ale nie poczuwają się do uczestniczenia w kosztach jego wydawania Materiał organiza-cyjny zbyt obszerny często zabi-ja treść pisma ze szkodą dla nor-malnego czytelnika zuboża go i odstręcza tym czytelników od prenumerowania Niektórzy kupcy polscy wy- magają by pismo było nieugię-tym szermierzem zasady popie- rania polskiego kupiectwa nic widzą jednak żadnej potrzeby stosowania tej zasady do siebie i ogłaszania swoich interesów w polskim wydawnictwie lub patro-nowania swymi zamówieniami drukarskimi w polskiej drukar-ni To nie są odosobnione wypad-ki ze czytelnik któremu pismo nic zamieści przydługiej kores-pondencji skróci "kobylasty" opis jakiejś uroczystości "obra-za" się na pismo i wymawia pre- numeratę Przed paru dniami miałem list od jednego z takich czytelników który jest inteligen-tnym człowiekiem (w wojsku polskim był kapitanem) a wymó-wił prenumeratę bo administra-cja naszego pisma poinformowa-ła go że Komitet którego jest członkiem powinien pokryć koszt zrobienia kliszy z fotografii któ-ra nadesłano by zamieścić w "Związkowcu" Nie pomogły moje listowne tłumaczenia ze nic jesteśmy w stanic własnym sumptem finan-sować wykonanie z wszystkich nadsyłanych nam fotografii klisz drukarskich Koszt malej kliszki (przykłatlo wo głowa człoweka rozmiar 2 do 3 cali przez kolumnę) wyirosi do 7 dolarów Kilkact klisz za-mieszczanych w roku to często koszi kuku a nawet Kilkunastu tysięcy dolarów Nie stać nau jeszcze na zakup własnych urzą-dzeń w tym zakresie i placnm za ich wykonywanie bajońskie sumy Musimy przerzucać wiec część tych kosztów na zaintere-sowanych osoby prywatne lub organizheje pragnące opubliko-wania fotografii Jedna z czytcl- - "llctro Orchestra" która się w Earl Haig Collcgiatc Willowdale Orkiestra ta finansowana swego czasu Wydział Parków i Miejsc Wypoczynkowych Miasta Toronto dawała koncerty letnie w parkach Kiedy miasto cofnęło subwencje wówczas przyszłość or-kiestry stanęła pod znakiem zapy-tania Ostatnio zajął nią Wydział Oświatowy North i w ciągnął " "3l Ui " ™wycn ]ąc e e spra"?' ze fJodstawa-- orkiestry jest dobry drgent który potrafi ją podciągnąć na odpowiedni poziom które obecnie już dobiegają końca W bieżącym r akadem jes-tem już na 5 roku studiów i przygotowywuję się do skła-dania egzaminu magisterskie-go Po otrzymaniu dyplomu mgr pragnąłbym dalej jesz-cze kształcić się stojąc zdecy-dowanie na płaszczyźnie świa-topoglądu Katolickiego lecz ciężkie warunki materialne nie pozwalają mi na to Co dotyczy mojej sytuacji materialnej — nadmieniam że ojciec mój posiada gospo-darstwo o obszarze 485 ha ziemi mało urodzajnej a na utrzymaniu ma rodzinę skła-dającą się z 7 osób (do wyży-wienia) Spośród 5 rodzeń-stwa — ja jestem na studiach a 3 siostry jeszcze uczą sio w szkole średniej i rodzice moi juz resztki swoich sił wkłada-ją w pracę ażeby tylko jakoś nam pomagać finansowo w kształceniu się Jednak pomimo wielkiego wysiłku — bez pomocy sty-pendialnej ze strony władz uczelni — sami rodzice nie podołaliby wszystkim trudno-ściom i kosztom związrhym z nauką i utrzymaniem 4 osób poza domem Dlatego za udzieloną mi do-tychczas pomoc stypendialną w formie wyżywienia mnie — jestem niezmiernie wdzięczny i zarazem dłużny władzom swojej uczelni Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie WÓJCIKOWSKI MARIAN student Wydziału Filozofii ul Aleje Racławickie 14 Lublin (KUL) niczek wymówiła prenumeratę bo wydawało się jej że koszt fo-tografii którą na jej życzenie za-mieściliśmy z jej "srebrnego we-sela" był zbyt wygórowany Po-liczyliśmy zaś tylko rzeczywistą cenę wykonania Przykładów takich i innycli moglibyśmy cytować dziesiątki Komuś nie podoba sie artykuł redaktora wymawia pismo! In-nemu "List czytelnika" tez wy- mawia pismo Kogo on w ten sposób karze! Przede wszystkim siebie samego bo pozbawia się pisma które jest łącznikiem z jego grupą narodo-wą Czy wymawiamy lub przesta-jemy czytać pismo angielskie bo nam się nie podoba ten czy inny artykuł lub to że trzeba tam za-płacić za żądany serwis? Nie! — Taką miarę stosuje się tylko do własnego polskiego pis-ma które ze względu na ogra-niczony rynek czytelniczy i stra-szliwe rozrzucenie grupy pol-skiej po całej Kanadzie ma zna-cznie trudniejsze warunki istnie-nia niż pisma kanadyjskip W rezultacie standart plac w polskich wydawnictwach jest znacznie niższy niz w innych Pisma polskie mają trudności w utrzymaniu fachowego persone-lu który często szuka pracy gdzie indziej z lepszym wynagro- dzeniem Jak mnie w Buffalo informo-wano trudności finansowe wyda-wnictwa zaistniały na skutek ko-nieczności podciągnięcia plac drukarni do poziomu wywalczo-nego przez Związki Zawodowe Jest to jednak rzecz nieuniknio-na i wszystkie pisma muszą li-czyć się z tą ewentualnością że stawki plac w wydawnictwach muszą wyrównywać do poziomu płac na rynku pracowniczym Zwiększy to koszty wydawania pism Pisma żeby wychodzić bę-dą musiały przerzucić te ciężarj na swych odbiorców a więc pre- numeratorów ogłaszających się itd podnoszą cenę prenumera ly ogłoszeń wprowadzając opła ty za komunikaty organizacyjne itp W kalkulacji handlowej nic można liczyć na "cuda" Jeśli Polonia której te pisma sluzr tego nic zrozumie los "Dzienni-ka dla Wszystkich" mozc być udziałem i innych polskich wy- dawnictw Jeśli Polonia chce i potrzebu-je pism polskich musi w pełni ziozumicć ten stan rzeczy Wy-dawanie pisma jpst rzeczą ko-sztowną Cały ciężar nie mozc spoczywać na barkach jednej tyl-ko organizacji — i siłą faktu — ngranic7onej rzeszy czytelników Czytelnictwo pism'polskich musi być powszechniejsze świadcze-nia na r7ccz pism większe I to jest lekcja a zarazem prze-stroga płynąca z faktu licytacji w Buffalo inna orkiestra IlarmGny Sympho-n- y Orchestra stanęła na wyżynach na jakich nie była w ciągu swej kilkudziesięcioletniej pracy Pan H Rzepus przyjął dyrygen-turę i w najbliżs7ym czacie rozpocz-nie próby z Metro Orchestra w Earl Haig Collegiate w Willowda-le Orkiestra składać będzie podobnie jak i Harmony Symphony Orchestra z muzyków -- amatorów spodziewamy się ze wielu Pola ków mieszkających w okolicy za- - p"łM'e sc ao niej wydział Oświa-- Norlh York ustanowił drobną wpłatę przy wpisach podobnie jak przy wszystkich kursach wieczoro- - wych H Rzepus dyryguje now§ orkiestrą Dobrze znany w Toronto jako I Wydział Oświatowy zwrócił się do wybitny dyrygent p II Rzepus naszego rodaka p II Rzepusa wie-obejmu- je drugą orkiestrę t zw I dząc dobrze że dzięki jego pracy mieścić będzie przez się York i sukcesów 1 się DEKRETOWANE SZCZĘŚCIE Nie ma chyba bard-i- M względnego pojęcia aniżeli swpjezricszaztedęszśujcłejoiedemnoyWmstiknsraizęę?ełcozoPywroicnAshtilomeeśmciczgydnjmoi czym jak mawiał wiesze Adam Mickiewicz Żyjemy w ekpooncaenie w żketótroej typlaknoujesyspterme totalitarny usiłuje zgnieść ży cie indywidualne jednostki j samą strukturą ustrojową za pewnie ma szczęście Wiemy że władze sowieckie orzekły iż system bolszewicki jest rajem na ziemi Wszyscy są szczęśliwi Nic z tego że miliony zginęło z głodu milio ny wykończono w więiie niach i obozach niewolniczej pracy że większość ludności odziana jest w łachmany Wszystko to „irunda" nieważ! ne Grunt że jest system so wiecki który zapewnić ma szczęście Niedawno jeszcze najistotniejszą przyczyna ra-doś- ci i szczęścia obywateli so wieckich był Stalin Zastępo-wa- ł słońce a że był stale i wszędzie obecny czuwał na wet nad najdalej położonym od Moskwy kołchozem ciepło płynące zeń zastępowało opał witaminy i odzież „Słoneczko nasze" — głosiły pieśni o Sta-lini- e Wszyscy byli szczęśliwi bo tak brzmiał ukaz! Skończył się jednak Stalin oraz „kuli jednostki" ale dekret o szcze ściu trwa Coprawda Chrusz czow nie posiada ciągle jesz-cze promieniotwórczej siły nic jest naładowany energią słoneczną ale o szczęściu so- wieckim prawi głośno Dobry przykład cuda działa Jeśli można dekretować szczęś cie w ustroju totalistycznym to dlaczego nie spróbować te-go w demokracji — pomyślał sobie burmistrz' pięknego mia steczka ontaryjskiego Chat-ham- ? Burmistrz „Archie" Stirling kocha swoje miasto dumny jest ze swego urzędu W dba-łości i troskliwości o los mie-szkańców Chatham nie chciał by się dać nikomu prześcignąć skłonny jest do najwyższych ofiar dla dobra mieszkańców tego poczciwego grodu Gdyby był multimilionerem zapewne wzniósłby własnym kosztem wspaniałe budynki Wyznaczyłby każdemu obywa-łow- i stałą pensję zniósłby wszystkie podatki Mieszkań-cy nie musieliby pracować zabezpieczyłby im jadło i za-bawy Pracę w Chatham wy-konywałaby zapewne wynaję-ta ludność napływowa Ale niestety burmistrz Stirling nie posiada milionów Długo my- ślał nad tym jak zapewnić im raj na ziemi I pewnego dnia wpadł na genialny nie-dościgniony pomysł Na zebraniu rady miejskiej złożył wstrząsający wniosek Panowie radni — wywodził — Chatham jest miastem szczęścia Nie ma tutaj miej-sca na smutek i zmartwienia dlatego wnoszę by odtąd pod słowo „Chatham" umieścić „szczęśliwo miasto" Niechaj cała Kanada świat wie iż istnieje miasto szczęścia: Chatham Ojcowie miasta przy łaknęli Ogarnęło ich uczucie szczęścia Poczuli żo wszyst-kie pragnienia zostały zreali-zowano jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej Furda troski Śmiejmy się radujmy sio wszak „Chatham jt miastem szczęścia" Kroniki lokalne — niestety — nie podały w jaki sposób uczczona została ta historycz-na uchwała Nie wiemy wiec w jakim stanie „duchowej" radości ojcowie miasta powró-cili w pielesze domowe M-ożemy się jedynie domyślaj Wolno nam nie wykluczyć iz w niejednym mieszkaniu roz-egrały sie sceny których trud-no byłoby podciągnąć pod po-jęcie szczęścia Nic jednak ms zmieniło tej wiekopomna uchwały Mieszkaniec Clial-ha- m uginający się poci ci?iJ-re- m podatków otrzymuje z-awiadomienie płatności na druczku na którym widnieją piękny napis „szczęśliwe mu sto" gdy komornik zajmu-przedm- ioty wręcza nieszczęs-nej ofierze dokumencik z nd-pi-c- m: „Chatham szczęśliwe miasto" itp Podobno na najbliżsTym po-siedzeniu rady miejskiej ro-zważany będie projekt rorpo-rządzeni- a nakazujący eksm-isje z miasta zakładów p°C"e bowych W szczęśliwym mieś-cie bowiem ludzie nie powin-ni umierać Szpital jet rów-nież zaprożony w swoim by-cie Projektuje sie dalej kaiY administracyjne za zł grymM twarzy na ulicy za plaCI' inna wykroczenia przeciwko poczuciu szczęścia Burmistrz „szczęśliwego miasta" cbiecij-j- e sobie że przy pomocv tyt" zanad'ń poważni? zwiekY dochody miejskie" Bo szczęśli-we mi?sto musi być bogate- - Na przykłidżie burmistn' Chatham widzimy że zarazKJ totałitc-rn-e nie musza d'ia'ac zabójczo miewają bowiem właściwości humorysjynn'- -
Object Description
Rating | |
Title | Zwilazkowiec Alliancer, September 25, 1957 |
Language | pl |
Subject | Poland -- Newspapers; Newspapers -- Poland; Polish Canadians Newspapers |
Date | 1957-09-25 |
Type | application/pdf |
Format | text |
Identifier | ZwilaD2000140 |
Description
Title | 000315a |
OCR text | łSM 8TR ł — — "ZWiĄZKOWIEC" WRZESIEft (Seprember) Środa 25 — 1957 _NRjg liii Prfnted tor titrj WednewJay rid" Batnrday by: Il "ZwlązEowiec" (The AJlianccr) lei LE T-24-92 AdOOf 0 1601 V ŁTOfkl®! lwL=U KflTfJi 5 n JJ f mmm PiiK rrip fJ£'S W "4 i s teł 5 IV i Te 3fc IPi mm rtwsm i #H? 3lS4-'Jf- fl 4tśftds?3n AMffifóSS W5asW WwM WSSM --islMSiiMM fil u Ą'M #1 ffCSr iP i MW 'f pił % 'Ki3 t' SSB&8M V f?& sm $rm i fePJKWHJ bimiBtoi ' - POLISH ALLIANCE PRESS LIMITED Organ rtąku PoUków w Kansdzle wydawany przez Dyrekcję Praaową Redaktor F Glosowtkl Kler Drukarni K 1 Mazurkiewicz Kler Adm R Frlkke PRENUMERATA Roczna w Kanadzie $450 W Stanach Zjednoczonych Półroczna $275 i innych krajach $600 Kwartalna $150 Pojedynczy numer luc 1475 Queen Street West — Toronto Ontario AUlhonted ojs Second Clant Mail Post Office Department Ottawa FARYZEUSZ I CELNIK Pewnego razu — mówi opowieść biblijna — celnik stanął u progu świątyni a skłoniwszy nisko głowę bił się w piersi i mówił: „Nie jestem godzien wejść do przybytku Pańskiego' Boże bądź milościw mnie grzesznemu!" Tak modlącego się minął faryzeusz który wprost wszedł do świątyni a stanąwszy przed ołtarzem rzekł z dumą: "Dziękuję Ci Panie Boże ze jestem uczci-wy pobożny sprawiedliwy a nie taki grzeszftik jak ów celnik!' Bóg z pogardą odrzucił przechwałki faryzeusza natomiast przyjął modlitwę skruszonego celnika Faryzeusze odgrywali w czasach biblijnych wielką rolę Była to sprytna grupa ludzi która łajdactwa często pokrywała mask pobożności Kiedy dawała jałmużnę trąbiła po całej Jerozolimie' aby wszyscy ludzie mogli podziwiać jej wspaniałomyślność — kiedy miała modlić się rozgłaszała wszędzie o tym Słowem rekla mowała swą pobożność i religijność na każdym kroku A czj była religijną? Oczywiście nie Przed Piłatem faryzeusze przewo dzili motłochem który na widok Chrystusa darł się w nici głosy "Ukrzyżuj Go ukrzyżuj!" Faryzeusze nic byli jedynie ujemnym zjawiskiem 'ecz-noś- ci żydowskiej Znajdziemy ich w każdej społeczności Zawsze znajdzie się grupa spryciarzy którzy pod płaszczykiem wielkiej religijności chcą osiągnąć swoje często nic tylko bardzo ziemskie ale nawet brudne cele Zjawisko faryzeizmu niestety nie jest obce i naszemu naro-dowi Ile klęsk ponieśliśmy dzięki niemu ile pięknych inicjatyw zostało pogwałconych ile krwi i łez przelało się niewinnie! To tez i na emigracji faryzeusze zbierają swoje żniwo kład uto np w nr 37 „Urosu Polskiego" w artykule „Pod rozwa- - autor pocipisujćjcy się skrótem T Lub daje typowy przy faryzeizmu emigracyjnego Dla dodania sobie powagi („Dzię-kuję Ci Panie Boże ze jestem mądry światły rozumny") zaznaca „oiuuiujti jjujiii i uiuiuy iMiMiypim mi „uu£ieisuiwiiiv zjawia się polskie wychodźstwo zarobkowe obserwujemy identycznie to samo zjawisko — emigranci skupiają się koto księdza Polaka (a stwierdzić trzeba że polscy księża' podążają szybko wszędzie gdzie tylko tworzy się polski ośrodek na obczyźnie) — tworzą własne parafie budują kaplice i kościoły przy których powstają szkółki polskie często też i różnego rodzaju kasy zapomogowe wzajemnego ubezpieczenia itp Taki jest zazwyczaj początek orga-nizacji polskich zagranicą awłaszcza gdy w emigracji bierze udział ludność wiejska Gdy czyta się pierwsze kartki Krojiiki parafii św Stanisława (najstarszej parafii w Toronto) gdzie trzeba szukać zaczątków życia organizacyjnego które z czasem doprowa-dziło do powstania istniejących obecnie dwóch Związków widać że plebania była pierwszym miejscem zebrań wczesnych przyby-- ' ezów a ksiądz pierwszym inicjatorem" Nie umniejszając w niczym roli księży i parafii jako organi-zatorów życia społecznego by wskazać chociażby na zachodnif prowincje Kanady nie można nic dostrzec iz jest to nastęnstwem specyficznych warunków ale nie jest wcale zasadą jak "to bez-spornie wynika z dziejów tworzenia się organizacji w poniżej podanym przykładzie Spójrzmy na Toronto W 1907 r Towarzystwo "Synowie Pol-ski" otrzymało "charter" podczas gdy parafia św Stanisława zawiązała się w 1910 r a w 1912 r dopiero powstało przy niej Towarzystwo Wzajemnej Pomocy św Stanisława Pierwszą szkółkę powołała Spójnia Narodowa Polska w 1919 r To są fakty Których "studiujący Polonie" n T Lub nie soostrzecł Trudno więc o bardziej jaskrawe i faryzejskie przeinaczenie 'faktu aniżeli to uczyniPp T Lub w "Głosie Polskim" Nie potrzeba nawet biecłeeo w studiach Poloni" bv wie dzieć że powstanie parafii często jest zjawiskiem wtórnym na emigracji chociażby1 dlatego ze organizację powołać może do życia pięć czy sześć osób natomiast nie utworzą one parafii co jest połączone z dużymi kosztami Parafia musi utrzymać swego duszpasterza i kościół co nie jest łatwe zwłaszcza w Kanadzie gdzie państwo nie pomaga kościołom Wiemy przecież że ludność nasza w różnych miejscowościach ubiegała się o utworzenie pa- rafii a Biskup odmawiał gdyż niedostateczna była ilość wiernych Czy i dziś w wielu miejscowościach w których są organizacje nie jest brak parafii? Czy jest ona np w Clinton gdzie istnieje Gmina 14 ZNP albo w Stratford (Gmina 11 ZNP)? Jeżeli nie ma tu i Gmin nie powinno być bo według wywodów p T Lub wpierw jest parafia a potem dopiero organizacja społeczna Innym ciekawym aspektem wykrętnego rozumowania jest przyczepianie łatki emigracji zarobkowej Ujawnia się w ten spo- sób szlachecko-inteligenck- a mentalność! „Ludność wiejska" — głosi p T Lub — nie potrafiła się organizować podczas gdy rzeczywigtość jest odwrotna „Ludność wiejska" sprzed pierwszej wojny światowej i okresu międzywojennego procentowo daleko więcej 'wytworzyła organizacji i żywszy brała udział w pracach społecznych niż emigracja polityczna po drugiej wojnie świato-wej Zjawisko to jest psychologicznie zupełnie zrozumiale Emi-grant-chl-op mający trudności w opanowaniu obcego języka szukał swych rodaków by nie być zagubionym na obczyźnie natomiast emigrant-pan- " mający znacznie mniejsze trudności językowe szybko wsiąkał w otoczenie obce i wynaradawiał się Ile to osób z emigracji po 1945 r pozmieniało nazwisko i przestało intereso-wać się sprawami narodowymi! Dalej p T Lub wprowadza pojęcie „obozu polsko-katolic-kieg- o" Niech autor dalej żyje w swojej „państwowo-lwórczej- "' fikoji Natomiast trzeba stwierdzić z całym przekonaniem że podział Polonii na „obóz polsko-katolicki- " i „mniejszość" wyzna-jącą „areligijną pełną tolerancję" jest faryzeizmem na miarę Annasza i Kaifasza Nie ma „obozów" ani „mniejszości" Są tylko problemy ludzkie zaspakajane na jednych odcinkach przez pa- rafie i na drugich przez organizacje społeczne Pan T Lub starając się pokiyc warcholstwo niektórych jrzywódców ZNP maską wyświechtanego faiyzeizmu za odrzuce-nie rozmów połączeniowych próbuje upiec dwie pieczenie na jednym ogniu Oto wmawia swoim Czytelnikom jakoby tylko w Związku Narodowym byli poi żądni ludzie („Panie dziękuję Ci że jestem pobożnym uczciwym sprawiedliwym") równocześnie wskazuje palcem na Związek Polaków jako ten który śmie gło- sić tolerancję religijną Taki naturalnie do obo7u" nie należy' Wskutek „takich rozbieżności" nie może nastąpić połączenie mie-dzy ZPwK a ZNP Spójrzmy otwartymi oczami na rzeczywistość! Kard Wyszyński powiedział ze miłość micizy sic ofiara Jeżeli ktoś trąbi o swoim wielkim przywiązaniu do „obozu" polsko katolickiego to powinien przede wszystkim wykazać to ofiarą Oto kończy się zbiórka na pomoc dla Polski Kto ją zapoczMko wał? Związek Narodowy? „Głos Polski"? Niel Pismo tolerancyjne — „Związkowiec" Komitet Zbiórk' postanowił ofiary przekazać na ręce kard Wjszyńskiego Cz' „arełigijny" Związek Polaków wycofał się z niego? Nic! Grup ZPwK dały io swych kas $629400 i zebrały wśród cilonlróy $375877 — a więc przeszło $1000000 nie licząc w tym pieniędzy zebranych wśród nieczlonków Ile dał Związek Narodowy? Niech d T Lub ogłosi cyfry Zrzednie mu mina Czy jest 'więc możliwe aby organizacja v której nie byłoby wierzących katolików mogła żebrać tak wielkr kwotę by wręczyć ją Prymasowi Polski? '" Następna sprawa Skoro Związek Narodowy jest tak Inrdzo obozowy" w ilu domach Gmin ZNP odprawia się stale nabożni stwa rzymsko-katolickie- ? Zaszczyt ten spotkał wicie domów Grur ZPwK Dość wspomnieć że obecnie polska parafia rzvni knt w Port Arthur opiera swe istnienie na Domu Związkowym Grup 19-t- ej ZPwK A sprawa pomory dla KUL (Kat Uniwersytet w Lublinie) Kto la rozpoczął? Kto juz świadczy? W1 sprawach religijnych nip tolerujmy faryzeizmu Nic trąbmy o naszej katolickości wielkiej pobożności ćzv przynależ-ności do "obozu" W rzeczach religii stosujmy największe przy- kazanie Chiyslusa — „Miłujcie nicprzyj?cieli waszych i dobrze-i- m czyńcie!" Szanujmy i ceńmy wszystkich IucIti I tvch ro 'niodlą się w kościele i tych co erynią to w innych świątyniach Tak nakazał Zbawiciel którego "największymi wrogami byli 'faryzeusze ' I jeszcze jedno Pan T Lub dowodni że nomied7v toler?n-ćyjnv- m ZPwK a obozowym" ZNP nie mo?e być mowy o połą-czeniu czy współpracy Za prawdę dziwne to! Kardynał Wy- - Pierwszy na apel "Związkow-ca" odezwał się dr I Człowie-kows- ki ojciec trojga drobnych dzieci "W tym tygodniu — pisze otrzymuję pensje więc chciał-bym przekazać pierwszą ratę 10 d-olar- ow lecz nie mam adresu u Polsce Proszę mi ułatwić wyko-nanie tego zbożnego zamiaru" Oczywiście załatwiliśmy natych-miast życzenie p Człowiekow-skieg- o wysyłając mu adresy wszystkich studentek i studen-tów by osobiście1 dokonał wybo-ru W bieżącym numerze rozpoczy-narri- y druk życiorysów naszej pierwszej osiemnastki Ułatwią one każdemu dokonanie wyboru zaznajomią bliżej z osobą która ma być podopieczną z którą na-wiążą trwały i serdeczny kon-takt ŻYCIORYS Urodziłam się dnia 13 III 1938 r wo Włodzimierzu na Wołyniu Okres wojny spędzi-łam w Hrubieszowie oraz w Lublinie W r 1944 wstąpiłam do szkoły SS Urszulanek w Lublinie W maju 1955 r zda-łam tu jako eksternistka (szkoła nie posiadała praw) maturę Maria Krystyna Wolanowska We wrześniu tego samego ro ku kierując się swymi zainte-resowaniami i chęcią skrysta-lizowania odpowiedniego swia topoglądu rozpoczęłam studia na Katolickim Uniwersytecio Lubelskim Uczestniczyłam w pracach Towarzystwa Przyjaciół KUL- -u Koła Polonistów Teatru Akademickiego Sokcji Młodej Inteligencji Katolickiej Obecnie studiuję na drugim ' roku filologii polskiej wydzia-łu Nauk Humanistycznych KUL MARIA KRYSTYNA WOLANOWSKA Lublin ul Okopowa 128 # ŻYCIORYS Urodziłem się 1 XII 1930 r we wsi Jasienica gminy Ło-niów powiat Sandomierz woj Kielce Do 7-g- o roku życia wy-chowywal- em się w domu pod opieką rodziców W 8 roku ży-cia zacząłem uczęszczać do Podstawowej Szkoły w świ- - fstmfss&a :s " s i ~ SwltMlSlCu It lf K '?:' Marian Wójcikowski niarach Starych która po sie-dmiu latach nauki tj w 1944 r ukończyłem (zdając co ro-ku) z dobrymi wynikami Lata moej nauki vi szkole podstawowej przypadły prze- ważnie na czasy okupacji hi-tlerowskie] i były bardzo dla mnie pamiętne ze względu na ciężkie warunki materialne w jakich znajdowałem sio wtedy wraz z moja rodzina jak rów-nież zo wzgjędu na b ciężkie warunki naukTwduchu ojczy-stym A Po ukończeniu szkoły pod-stawowej (7 klas) przez joden rok nip uczęszczałem do żad-nej szkoły średniej lecz po uusrfuuu oKresieiue coraz cześciei wiele comz łeczne w wyższy by faryzeusze "przestali swojir rozgrjwki Dopiero po wyzwoleniu spod okupacji hitlerowskiej z chwila powstania w mojej okolicy w 1945-- 6 r Ogóino-Icształcąceg- o Gimnazjum w Łoniowie zacząłem lam uczę-szczać dochodząc z rodzinnego domu Po 4 latach swetjo istnienia Gimnazjum to zostało zlikwi-dowane i wówczas przenio-słem się do Państwowego L-iceum Ogólnokształcącego w Sandomierzu które po dwu latach (w nim) nauki ukończy łem w r 1951 — otrzymując świadectwo dojrzałości tzw "Dużej W szkoło średniej "nauka przychodziła" dość łatwo i wyniki jej miałem dobre a poza tym rozbudziła się we mnie wielka chęć dalszego kształcenia sie — to tez po-mimo ciężkich warunków ma-terialnych rodziny postanowi-łem za wszelka cenę pójść na studia Naturalnie o studiach na jakiejś państwowej wyż-szej uczelni nie mogło wów-czas w moim wypadku być mowy ponieważ o przyjęciu na państwową uczelnię decy-dowała opinia o tzw aktyw-ności polityczno społecznej kandydata jak również i jego rodziny Tymczasem ani ja nie by-łem aktywista organizaeii "Związku Młodzieży Polskiej" ani też mój ojciec nic należ! do partii PZPR — przeciwnie dla BLASKI I CIENIE rnesfroga Dowiedziawszy się o licytacji "Dziennika dla Wszystkich" wy- braliśmy się z kierownikiem na-szej drukarni p J Mazurkiewi-czem do Buffalo z myślą o ku-pnie na czegoś z urzą- dzeń drukarskich potrzebnych dla naszego wydawnictwa Było to dla nas obydwóch jed-no ze smutniejszych przeżyć w naszym długim życiu społecz-nym Czuliśmy sie rzeczywiście jak na pogrzebie Irogoś bliskie go bo przecież pomimo rożnych kontrowersji jakie mogły istnieć pomiędzy nami jeśli chodzi o re-dakcyjną stronę obu pism i my i koledzy z "Dziennika dla Wszy- stkich" wraz z redakcjami in-nych pism polskich na emigracji tym samym celom pod- trzymania polskości i pełniejsze-go życia Polonii która dzięki swym pismom ma moznosc lep szego organizowania się utrzy- - mania kontaktu i pełnienia swej służby dla narodu z którego się wywoazi Upadek pisma polskiego które przez tyle lat służyło Polonii nic tylko w Buffalo i okolicznych miastach amerykańskich ale także rozpowszechnione było dość szeroko i na terenie Polo-nii Kanadyjskiej jest faktem ze wszechmiar smutnym nad któ-rym Polonia nie powinna przejść obpjęlnie do porządku dzienne-go Nie I u miejsce by analizować wszystkie powody upadku tej wydawniczej placówki W Buffa-lo nasłuchałem się wielu wersji Jedna ż nich głosi że poślednio jedna z przyczyn był i fakt ze w ostatnich latach pismo stało się własnością Amerykanina nie-mieckiego pochodzenia p Rogcr-s- a któiy tiaktował w jcpo wypadku jest zrozumiałe cale wydawnictwo tylko iako obiekt handlowy przeznaczony do zbie- - miiił piawdopodobnie on skrupu łów by wycofując swoje inwesty-cje doprowadzić pismo nawet do bankructwa Smutnym jednak faktem w tym wszystkim jest ze na tcic-m- e zamożnej Polonii amerykań-skiej przy istnieniu zasobnych organizacji poionijnycn nie zna-lazło się dość inicjatywy by pla-cówkę tę prejne z 'rąk obcych umożliwić jej piotrwanie okre-sowego kryzysu i ułatwić dalsza sltrbę dla Polonii W wydawnich' ie na miejscu w Buffalo zatrudnionych blo 1G7 oób Prawie w lOOć byli to Polacy niz w Ameryce lub przjbyli w falach emigracji Wszjscy oni stracił' warsztat pracy z którym związa ni byli często pucz cwieić wie-ku Ż współczuciem patrzyliśmy jak sycreg dluqolctnich praco wników "Diennika" ze łzami w icrneh słuchało nronotonnegr głosu licytatora wykrzykującego formułkę licytacyjną "po ra? pierwszy po raz drugi po raz tizcei" w rezultacie czeco ich nsńh -- łphnv„ rnii0Hm-r- ł m mgłebiajace si° amoralne i'aspo - "Głosu Polskiego" Czas iuż naj- pod płaszczykiem religii uprawiać "m'l tynw) uia inwestującego Z tą chwila kiedy zaczę-IS3&WJ- &- ly sie liudnoci finansowe nie magałem rodzicom w pracy maszynki do pisania biurka fizycznej na roli ro- -' dstzaicneie—odfdinaćansomwnoie nwieledbvyli dwo ' pkkrurzzpeeccsóheowłdkzaikłytaórwzwydrrkcuuckcpaorzwnaiwaloimdoajeswzyyhurc-nMchoyu- m- 'tern by odsprzedać z zarobkiem szyński ghoi w sprawach narodowych zasadę współpracy nawe! z komunistą Gomułka I nikogo tonio dziwi ale "obozu polsko-kdtohckieg- o" żliwości nie ma mie"dzznyawcbar"atnżiymciia" oProglaonniiziacumwmaiża wiżvtoaskłiyejmimo-z jednego pnia miedzy ludami których częstokroć łącza wieży wieloletniej przyjaźni Można i tak ale na to istnieje w jeżyku puiaMiu To też roakiem wskazuje na to wywody artykułach matury" mi licytacji służymy co urodzeni kolejnych kaptalu ponieważ teoretyk wśród aktywistów ZMP-skic- h uchodziłem za człowieka o tzw "poglądach kleryk?!-nych- " wobc czego droga na studia dla mnie była zdecy-dowanie zamknięta Ucieszyłem się niezmiernie gdy "w gorączkowym" poszu-kiwaniu jakiegoś wyjścia z tragicznej sytuacji dowiedzia-łem sie o istnieniu Wyższej Uczelni Katolickiej w Lubli-nie Natychmiast tam złoży-łem potrzebne dokumenty i zostałem przyjęty w r akade-mickim 1951-- 2 — rozpoczyna-jąc studia na wydziale Filo-zofii sekcji: psychologii któ-ra wtedy dopiero powstała Jednak na studiach w KUL- -u nie tak długo cieszyłem się możnością kształcenia się i wolnością osobistą bo oto w styczniu 1953 r zostałem przez władze ówczesnego U-rzę-du Bezpieczeństwa areszto-wany i zabrany z uczelni jako podejrzany o rzekoma działal-ność nielegalna — godzącą w istotne interesy państwa polskiego i wysoce niebezpie-czną dla jego ówczesnej rze-rzywisto- ści politycznej W śledztwie i w wiezieniu sie-działem łącznie lvi roku za-sądzony ostatecznie o wrogą propagandę przeciwko ustro-jowi i zwolniono mnie dopiero w maju 1954 r Po wyjściu na wolność za-cząłem znów kontynuować rozpoczęte studia w KUL-- u F GŁOGOWSKI Polonu To co stało się z Dzienni-kiem" powinno być przestroga i ostrzeżeniem dla Polonii nie tylko w Buffalo Polonia bowiem jako całość a więc organizacje i poszczególni rodacy zrozumieją dopiero czym jest to pismo pol-skie dla nich gdy go zabraknie Jak długo wychodzi nie wiele osób przywiązuje wagę do tego faktu i wykazuje zrozumienie dla trudności związanych z jego wy- dawaniem Organizacje potrafią zasypy-wać pismo swymi komunikatami korespondencjami wymaganiami zamieszczania fotografii z ich ży- cia ale nie poczuwają się do uczestniczenia w kosztach jego wydawania Materiał organiza-cyjny zbyt obszerny często zabi-ja treść pisma ze szkodą dla nor-malnego czytelnika zuboża go i odstręcza tym czytelników od prenumerowania Niektórzy kupcy polscy wy- magają by pismo było nieugię-tym szermierzem zasady popie- rania polskiego kupiectwa nic widzą jednak żadnej potrzeby stosowania tej zasady do siebie i ogłaszania swoich interesów w polskim wydawnictwie lub patro-nowania swymi zamówieniami drukarskimi w polskiej drukar-ni To nie są odosobnione wypad-ki ze czytelnik któremu pismo nic zamieści przydługiej kores-pondencji skróci "kobylasty" opis jakiejś uroczystości "obra-za" się na pismo i wymawia pre- numeratę Przed paru dniami miałem list od jednego z takich czytelników który jest inteligen-tnym człowiekiem (w wojsku polskim był kapitanem) a wymó-wił prenumeratę bo administra-cja naszego pisma poinformowa-ła go że Komitet którego jest członkiem powinien pokryć koszt zrobienia kliszy z fotografii któ-ra nadesłano by zamieścić w "Związkowcu" Nie pomogły moje listowne tłumaczenia ze nic jesteśmy w stanic własnym sumptem finan-sować wykonanie z wszystkich nadsyłanych nam fotografii klisz drukarskich Koszt malej kliszki (przykłatlo wo głowa człoweka rozmiar 2 do 3 cali przez kolumnę) wyirosi do 7 dolarów Kilkact klisz za-mieszczanych w roku to często koszi kuku a nawet Kilkunastu tysięcy dolarów Nie stać nau jeszcze na zakup własnych urzą-dzeń w tym zakresie i placnm za ich wykonywanie bajońskie sumy Musimy przerzucać wiec część tych kosztów na zaintere-sowanych osoby prywatne lub organizheje pragnące opubliko-wania fotografii Jedna z czytcl- - "llctro Orchestra" która się w Earl Haig Collcgiatc Willowdale Orkiestra ta finansowana swego czasu Wydział Parków i Miejsc Wypoczynkowych Miasta Toronto dawała koncerty letnie w parkach Kiedy miasto cofnęło subwencje wówczas przyszłość or-kiestry stanęła pod znakiem zapy-tania Ostatnio zajął nią Wydział Oświatowy North i w ciągnął " "3l Ui " ™wycn ]ąc e e spra"?' ze fJodstawa-- orkiestry jest dobry drgent który potrafi ją podciągnąć na odpowiedni poziom które obecnie już dobiegają końca W bieżącym r akadem jes-tem już na 5 roku studiów i przygotowywuję się do skła-dania egzaminu magisterskie-go Po otrzymaniu dyplomu mgr pragnąłbym dalej jesz-cze kształcić się stojąc zdecy-dowanie na płaszczyźnie świa-topoglądu Katolickiego lecz ciężkie warunki materialne nie pozwalają mi na to Co dotyczy mojej sytuacji materialnej — nadmieniam że ojciec mój posiada gospo-darstwo o obszarze 485 ha ziemi mało urodzajnej a na utrzymaniu ma rodzinę skła-dającą się z 7 osób (do wyży-wienia) Spośród 5 rodzeń-stwa — ja jestem na studiach a 3 siostry jeszcze uczą sio w szkole średniej i rodzice moi juz resztki swoich sił wkłada-ją w pracę ażeby tylko jakoś nam pomagać finansowo w kształceniu się Jednak pomimo wielkiego wysiłku — bez pomocy sty-pendialnej ze strony władz uczelni — sami rodzice nie podołaliby wszystkim trudno-ściom i kosztom związrhym z nauką i utrzymaniem 4 osób poza domem Dlatego za udzieloną mi do-tychczas pomoc stypendialną w formie wyżywienia mnie — jestem niezmiernie wdzięczny i zarazem dłużny władzom swojej uczelni Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie WÓJCIKOWSKI MARIAN student Wydziału Filozofii ul Aleje Racławickie 14 Lublin (KUL) niczek wymówiła prenumeratę bo wydawało się jej że koszt fo-tografii którą na jej życzenie za-mieściliśmy z jej "srebrnego we-sela" był zbyt wygórowany Po-liczyliśmy zaś tylko rzeczywistą cenę wykonania Przykładów takich i innycli moglibyśmy cytować dziesiątki Komuś nie podoba sie artykuł redaktora wymawia pismo! In-nemu "List czytelnika" tez wy- mawia pismo Kogo on w ten sposób karze! Przede wszystkim siebie samego bo pozbawia się pisma które jest łącznikiem z jego grupą narodo-wą Czy wymawiamy lub przesta-jemy czytać pismo angielskie bo nam się nie podoba ten czy inny artykuł lub to że trzeba tam za-płacić za żądany serwis? Nie! — Taką miarę stosuje się tylko do własnego polskiego pis-ma które ze względu na ogra-niczony rynek czytelniczy i stra-szliwe rozrzucenie grupy pol-skiej po całej Kanadzie ma zna-cznie trudniejsze warunki istnie-nia niż pisma kanadyjskip W rezultacie standart plac w polskich wydawnictwach jest znacznie niższy niz w innych Pisma polskie mają trudności w utrzymaniu fachowego persone-lu który często szuka pracy gdzie indziej z lepszym wynagro- dzeniem Jak mnie w Buffalo informo-wano trudności finansowe wyda-wnictwa zaistniały na skutek ko-nieczności podciągnięcia plac drukarni do poziomu wywalczo-nego przez Związki Zawodowe Jest to jednak rzecz nieuniknio-na i wszystkie pisma muszą li-czyć się z tą ewentualnością że stawki plac w wydawnictwach muszą wyrównywać do poziomu płac na rynku pracowniczym Zwiększy to koszty wydawania pism Pisma żeby wychodzić bę-dą musiały przerzucić te ciężarj na swych odbiorców a więc pre- numeratorów ogłaszających się itd podnoszą cenę prenumera ly ogłoszeń wprowadzając opła ty za komunikaty organizacyjne itp W kalkulacji handlowej nic można liczyć na "cuda" Jeśli Polonia której te pisma sluzr tego nic zrozumie los "Dzienni-ka dla Wszystkich" mozc być udziałem i innych polskich wy- dawnictw Jeśli Polonia chce i potrzebu-je pism polskich musi w pełni ziozumicć ten stan rzeczy Wy-dawanie pisma jpst rzeczą ko-sztowną Cały ciężar nie mozc spoczywać na barkach jednej tyl-ko organizacji — i siłą faktu — ngranic7onej rzeszy czytelników Czytelnictwo pism'polskich musi być powszechniejsze świadcze-nia na r7ccz pism większe I to jest lekcja a zarazem prze-stroga płynąca z faktu licytacji w Buffalo inna orkiestra IlarmGny Sympho-n- y Orchestra stanęła na wyżynach na jakich nie była w ciągu swej kilkudziesięcioletniej pracy Pan H Rzepus przyjął dyrygen-turę i w najbliżs7ym czacie rozpocz-nie próby z Metro Orchestra w Earl Haig Collegiate w Willowda-le Orkiestra składać będzie podobnie jak i Harmony Symphony Orchestra z muzyków -- amatorów spodziewamy się ze wielu Pola ków mieszkających w okolicy za- - p"łM'e sc ao niej wydział Oświa-- Norlh York ustanowił drobną wpłatę przy wpisach podobnie jak przy wszystkich kursach wieczoro- - wych H Rzepus dyryguje now§ orkiestrą Dobrze znany w Toronto jako I Wydział Oświatowy zwrócił się do wybitny dyrygent p II Rzepus naszego rodaka p II Rzepusa wie-obejmu- je drugą orkiestrę t zw I dząc dobrze że dzięki jego pracy mieścić będzie przez się York i sukcesów 1 się DEKRETOWANE SZCZĘŚCIE Nie ma chyba bard-i- M względnego pojęcia aniżeli swpjezricszaztedęszśujcłejoiedemnoyWmstiknsraizęę?ełcozoPywroicnAshtilomeeśmciczgydnjmoi czym jak mawiał wiesze Adam Mickiewicz Żyjemy w ekpooncaenie w żketótroej typlaknoujesyspterme totalitarny usiłuje zgnieść ży cie indywidualne jednostki j samą strukturą ustrojową za pewnie ma szczęście Wiemy że władze sowieckie orzekły iż system bolszewicki jest rajem na ziemi Wszyscy są szczęśliwi Nic z tego że miliony zginęło z głodu milio ny wykończono w więiie niach i obozach niewolniczej pracy że większość ludności odziana jest w łachmany Wszystko to „irunda" nieważ! ne Grunt że jest system so wiecki który zapewnić ma szczęście Niedawno jeszcze najistotniejszą przyczyna ra-doś- ci i szczęścia obywateli so wieckich był Stalin Zastępo-wa- ł słońce a że był stale i wszędzie obecny czuwał na wet nad najdalej położonym od Moskwy kołchozem ciepło płynące zeń zastępowało opał witaminy i odzież „Słoneczko nasze" — głosiły pieśni o Sta-lini- e Wszyscy byli szczęśliwi bo tak brzmiał ukaz! Skończył się jednak Stalin oraz „kuli jednostki" ale dekret o szcze ściu trwa Coprawda Chrusz czow nie posiada ciągle jesz-cze promieniotwórczej siły nic jest naładowany energią słoneczną ale o szczęściu so- wieckim prawi głośno Dobry przykład cuda działa Jeśli można dekretować szczęś cie w ustroju totalistycznym to dlaczego nie spróbować te-go w demokracji — pomyślał sobie burmistrz' pięknego mia steczka ontaryjskiego Chat-ham- ? Burmistrz „Archie" Stirling kocha swoje miasto dumny jest ze swego urzędu W dba-łości i troskliwości o los mie-szkańców Chatham nie chciał by się dać nikomu prześcignąć skłonny jest do najwyższych ofiar dla dobra mieszkańców tego poczciwego grodu Gdyby był multimilionerem zapewne wzniósłby własnym kosztem wspaniałe budynki Wyznaczyłby każdemu obywa-łow- i stałą pensję zniósłby wszystkie podatki Mieszkań-cy nie musieliby pracować zabezpieczyłby im jadło i za-bawy Pracę w Chatham wy-konywałaby zapewne wynaję-ta ludność napływowa Ale niestety burmistrz Stirling nie posiada milionów Długo my- ślał nad tym jak zapewnić im raj na ziemi I pewnego dnia wpadł na genialny nie-dościgniony pomysł Na zebraniu rady miejskiej złożył wstrząsający wniosek Panowie radni — wywodził — Chatham jest miastem szczęścia Nie ma tutaj miej-sca na smutek i zmartwienia dlatego wnoszę by odtąd pod słowo „Chatham" umieścić „szczęśliwo miasto" Niechaj cała Kanada świat wie iż istnieje miasto szczęścia: Chatham Ojcowie miasta przy łaknęli Ogarnęło ich uczucie szczęścia Poczuli żo wszyst-kie pragnienia zostały zreali-zowano jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej Furda troski Śmiejmy się radujmy sio wszak „Chatham jt miastem szczęścia" Kroniki lokalne — niestety — nie podały w jaki sposób uczczona została ta historycz-na uchwała Nie wiemy wiec w jakim stanie „duchowej" radości ojcowie miasta powró-cili w pielesze domowe M-ożemy się jedynie domyślaj Wolno nam nie wykluczyć iz w niejednym mieszkaniu roz-egrały sie sceny których trud-no byłoby podciągnąć pod po-jęcie szczęścia Nic jednak ms zmieniło tej wiekopomna uchwały Mieszkaniec Clial-ha- m uginający się poci ci?iJ-re- m podatków otrzymuje z-awiadomienie płatności na druczku na którym widnieją piękny napis „szczęśliwe mu sto" gdy komornik zajmu-przedm- ioty wręcza nieszczęs-nej ofierze dokumencik z nd-pi-c- m: „Chatham szczęśliwe miasto" itp Podobno na najbliżsTym po-siedzeniu rady miejskiej ro-zważany będie projekt rorpo-rządzeni- a nakazujący eksm-isje z miasta zakładów p°C"e bowych W szczęśliwym mieś-cie bowiem ludzie nie powin-ni umierać Szpital jet rów-nież zaprożony w swoim by-cie Projektuje sie dalej kaiY administracyjne za zł grymM twarzy na ulicy za plaCI' inna wykroczenia przeciwko poczuciu szczęścia Burmistrz „szczęśliwego miasta" cbiecij-j- e sobie że przy pomocv tyt" zanad'ń poważni? zwiekY dochody miejskie" Bo szczęśli-we mi?sto musi być bogate- - Na przykłidżie burmistn' Chatham widzimy że zarazKJ totałitc-rn-e nie musza d'ia'ac zabójczo miewają bowiem właściwości humorysjynn'- - |
Tags
Comments
Post a Comment for 000315a